Czasem trzeba spojrzeć na otaczający świat i widzieć go jakim jest a nie jakim
chcielibyśmy go widzieć. Dobrą ilustracją jest ten tekst http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/tales-wspoczesny-czyli-zapomnijmy-o-ukrainie
O co chodzi? O uświadomienie sobie że nie mamy realnego wpływu na sytuację
geopolityczną wokół nas. Możemy być tylko obserwatorami albo świadomie, czy
nieświadomie wkręcanymi w toczące się wydarzenia.
Najtrudniej nam zrozumieć, że Rosja nie jest realnym mocarstwem. Jest tylko
zręcznie sterowana przez siły zewnętrzne rozgrywające swoje interesy.
Tego na pierwszy rzut oka nie widać.
Nie należy tego rozpatrywać w kategorii teorii spiskowych.
Takie są realia. Trzeba się z tym pogodzić i znaleźć swoje miejsce w tej
rzeczywistości.
Przegrywamy kolejne szanse jakie daje nam historia.
Wystarczy cofnąć się do mijających lat istnienia III RP. Nazywają to historią
alternatywną. Tymczasem chodzi o brak umiejętności wykorzystania szans jakie
daje przypadek. I nie tylko.
Taka lista „osiągnięć” sama w sobie jest ciekawa.
Czy w procesie jednoczenia Niemiec /RFN+NRD/ udało się zabezpieczyć polskie
interesy?
Poza potwierdzeniem uznania granicy na Odrze i Nysie, na pewno nie.
To nie tylko sprawa mniejszości polskiej w Niemczech. Ten problem dotyczy Polonii
in gremio /zamieszkałej w b. demoludach/. Nie potrafimy, czy nie chcemy,
negocjować w oparciu o parytety.
Trzeba uczciwie przyznać że w 1989 roku nie byliśmy przygotowani, zwłaszcza
merytorycznie, do realizacji zadań które stanęły przed polskimi politykami, a
zwłaszcza dyplomacją. Z upływem lat nie robimy pod tym względem postępów. Specjalnością
stały się puste gesty z których nic albo niewiele wynika.
Początek dał Mazowiecki spotkaniem w Krzyżowej. https://dzieje.pl/aktualnosci/rocznica-polsko-niemieckiej-mszy-pojednania-w-krzyzowej
Nie egzekwowano kolejnych ustaleń z rozmów na szczeblu rządowym. Z upływem czasu
jest tylko gorzej.
Nie mieliśmy szczęścia do kolejnych ministrów spraw zagranicznych. Lata tresury
spowodowały że nie byliśmy w stanie prowadzić konstruktywnych rozmów z Rosją
jako następcą ZSRR. Wyłom miał miejsce za rządów premiera Olszewskiego kiedy
wyprowadzono ostatecznie z Polski Armię Radziecką mimo dziwnych zachowań
Wałęsy. Zagadką z tego okresu jest rozmowa Wałęsy z Jelcynem który podobno chciał
odstąpić okręg kaliningradzki za jedyne 3 mln USD. https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Komunikaty_Mazursko_Warminskie/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3-s301-304/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r1995-t-n3-s301-304.pdf
https://rcin.org.pl/Content/45984/PDF/WA303_56199_A453-SzDR-R-45_Gregorowicz.pdf
Postawiliśmy na współpracę z Zachodem który jednak jest wyłącznie zainteresowany
wykorzystaniem nas jako rynek zbytu dla swej produkcji, a także rezerwuar
taniej siły roboczej.
Przejściem do wyższej ligi miało być uczestnictwo w UE i NATO.
Znowu czegoś nie dopilnowano po polskiej stronie. Dlaczego? Nie ma chętnych do
udzielenia odpowiedzi na to interesujące pytanie.
Jesteśmy rolowani na każdym kroku.
Zaczęło się na etapie traktatu akcesyjnego do UE kiedy ustalono że polskie
rolnictwo będzie otrzymywało dotacje unijne na mniej korzystnych zasadach niż np.
francuskie.
Jesteśmy traktowani jako członek drugiej kategorii przy obsadzaniu stanowisk w
strukturach KE, co szczególnie uwidoczniło się przy podziale mandatów do PE po
Brexicie.
Sekowanie ma charakter ciągły, co wyraża się w postępowaniu TS UE wbrew
zapisom traktatowym.
Od dawna zastanawiam się dlaczego nasza obrona, na płaszczyźnie politycznej, przed
arogancją „starej Europy” jest taka rachityczna? Mamy rację w tym sporze czy
jej nie mamy?
Inna sprawa że KE w sposób dla niej wygodny zmienia reguły gry. Dotyczy to
interpretacji prawa unijnego, a także zasad głosowań na etapie tworzenia prawa
unijnego. Najświeższy przykład dotyczy debaty nad pakietem https://ec.europa.eu/poland/news/210618_fit_55_pl
Ze względu na jego znaczenie dla UE powinien być wprowadzony jednomyślnie. Tymczasem
pojawiają się głosy, że może być wprowadzony większością kwalifikowaną głosów.
Problemem jest nie tyle nieprzejrzystość prawa unijnego co sposób jego
interpretacji wobec konkretnych przypadków podlegającym identycznym regulacjom
prawnym.
Ostatnie dni, za sprawą mediów, przyniosły kolejny problem jakim jest korupcja
w kręgach unijnej władzy. Trwa medialna dyskusja, czy sprawą zajmą się organa ścigania,
bo politycy nabrali wody w usta i milczą. Na co liczą?
Nie mamy praktycznie wpływu na zmianę sytuacji...Osoby,które miały by wpływ na zmianę nigdy nie są dopuszczane do władzy...Gdy zaczynają fikać są uciszani,lub wymieniani..
OdpowiedzUsuńTak jak było przed i w trakcie i po transformacji.... Z tego wynika,że jesteśmy skazani na małe i duże przewroty,lub rewolucje...Tylko "dynastyczne" grupy mają wpływ na zmiany.I to dynastie iście często o banksterskich starych korzeniach...
Ostatnio pisał o tym pan Stanisław Orda na SN "z deszczu pod rynnę". Ja w większości z tym się zgadzam,chociaż jest tam pewne moje ale.........ja widzę to bardziej jako gangsterski wielki przekręt komuny...wprost kryminogenny,któremu można było zapobiec,chociaż w części.
Obecnie Unia jest jak najbardziej skorumpowana politycznie i gospodarczo z hasłem dla naiwnych "praworządność"....... Szanse mamy tylko w zależności od wysycenia Unijnego rynku,a właściwie dojście do celu swojego tych wszystkich niemieckich kanclerzy itp typków...
Jest takie powiedzenie może wulgarne: jak wpadniesz w g..o to naucz się pływać.
UsuńNie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Króluje opcja gotowania żaby.
Pole manewru mamy ograniczone ale to nie znaczy, że należy pozostać biernym. Ci którzy coś robią najczęściej nie wiedzieli że to niemożliwe.
Najwięcej złego robią sprzedawczyki. Trudno się pogodzić że jest ich aż tylu. Jeszcze trudniej zrozumieć że wielu robi to bezinteresownie. Dla zasady? Dla draki?
Używanie mocniejszych słów niczego nie zmieni.
Nasz dzisiejszy problem polega na tym, że w ocenie większości „wojna już była”. Dzisiaj nie ma za co umierać, a tym bardziej nadstawiać karku.
Często zwracam uwagę że na manifestacje uliczne w Polsce wychodzi rzadko około 100 tysięcy.
Szkoda czasu, czy butów? Na tym lekceważonym przez nas Zachodzie demonstracje ponad milionowych tłumów nie należą do rzadkości. Mają inną motywację?