Szukaj na tym blogu

04 kwietnia 2022

Prawo i bezprawie w Europie XXI wieku

Jestem człowiekiem małej wiary, albo małej wyobraźni, albo jedno i drugie.
A może to zupełnie inny problem?
Sporadycznie pojawiają się głosy, że po zakończeniu wojny na Ukrainie, sprawcy zbrodni wojennych powinni stanąć przed międzynarodowym trybunałem który powinien osądzić i ukarać ich zbrodnie.
Powinni, ale czy staną? Realnie na dzisiaj to marzenie ściętej głowy. Takie jest moje zdanie.
Rosja ostentacyjnie, na każdym kroku, pokazuje że wszelkie umowy międzynarodowe ich nie dotyczą.
Są pewni swego. Na jakiej podstawie?
W ich mniemaniu oni ustalają prawo i je po swojemu egzekwują.
Na tym jadą skutecznie od zakończenia II WW. W procesie norymberskim występowali tylko jako oskarżyciele mimo, że mają na koncie zbrodnie ludobójstwa, w tym Katyń.
Później również nie zdarzyło się żeby zasiedli na ławie oskarżonych. A mają sporo za uszami.
Trwa zastanawianie się czy tzw. reszta świata znajdzie w sobie wolę żeby doprowadzić Federację Rosyjską do porządku?
Osobiście uważam to za political fiction. Świat nie dopuszcza do siebie świadomości, że zachłanność Rosji nie zna granic. Dzicz to jest mało powiedziane. Prędzej barbarzyńcy z epoki Hunów.
Zawodzą wszelkie kalkulacje że interesy Rosji będą zbieżne z interesami innych. Rosja chce być pępkiem świata.

Co jeszcze musi się stać żeby ta tzw. reszta świata zdobyła się na stanowcze WYSTARCZY? 
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Szanse na stworzenie jednolitego frontu przeciwko Rosji są dzisiaj minimalne żeby nie powiedzieć żadne. Za duża rozbieżność interesów, a przy tym faktyczna bezsilność tej części świata wynikająca z oportunizmu.
Przytaczany jest taki argument: gdzie był ten cywilizowany rzekomo świat podczas ludobójstwa Khmerów, walk etnicznych między Tutsi i Hutu, wojny w Sudanie, okrucieństw żołnierzy Państwa Islamskiego. Była też, a jakże Europa, ściślej Bałkany.

Czy ktoś podliczył ile istnień ludzkich pochłonęły te bezsensowne wojny? To są na pewno dziesiątki milionów zabitych, nie licząc rannych i trwale okaleczonych. A straty materialne?
Dzisiaj nie ma ciągle jednolitego frontu protestu światowej opinii publicznej, szczególnie jego europejskiej części. Świadczy to o tym, że propagandzie rosyjskiej udało się skutecznie wyprać ludziom mózgi, raczej trwale zmienić ich system wartości, a także jak głębokie są uwikłania polityczne i biznesowe.
Powtarza się sytuacja, że im dalej od granicy z Rosją tym więcej poparcia dla rosyjskich zbrodni na Ukrainie. To dotyczy nie tylko Europy.
Podobnie kalkuluje wiele państw Afryki, Ameryki Południowej czy Azji.
Nikogo już nie dziwi poparcie Rosjan dla polityki Putina, ale globalnie jest nad czym zastanowić się  https://mobirank.pl/2022/03/04/ktore-kraje-potepiaja-a-ktore-popieraja-atak-rosji-na-ukraine/
Najświeższe oceny https://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-ukraina-36-dzien-inwazji-relacja-na-zywo/1fc93lj mogą wprawiać w osłupienie, ale tylko obcokrajowców. Nie Rosjan.
Po ponad miesiącu wojny wzrost poparcia dla polityki Putina o 17%. Wzrost kursu rubla mimo trwającej wojny. Czy to tylko przejaw szowinizmu?
Te dane pochodzą z Centrum Lewady, a więc trudno im zarzucić manipulację.

Oględnie mówiąc, wkurza mnie faryzejstwo polityków i mediów wszelakich. W Polsce również.
Jak się dobrze wczytać w rozsiewaną propagandę widać, że wszyscy wszystko wiedzą.
Tylko nic konstruktywnego z tego nie wynika.
Rosja od dziesięcioleci wie komu „podsypać” żeby mieć go po swojej stronie.
Można się spierać w którym miejscu to poparcie się zaczyna.
Przykładowo powiem że są to studia organizowane w Rosji dla obcokrajowców. Taki absolwent staje się później ambasadorem Rosji w swoim kraju. Mówimy o dziesiątkach czy setkach tysięcy ludzi.
To są również stypendyści i doktoranci.

Rosja przywiązuje wielką wagę do propagandy. Zyski są nieporównywalnie wysokie w stosunku do ponoszonych nakładów.
Poczesne miejsce zajmują tu NGO’sy. To nie jest robota umownych „harcerzyków”.

Znowu mamy do czynienia z hipokryzją naszych obozów rządzących. Problem jest dobrze znany i rozpoznany w Polsce, ale może właśnie dlatego nie ma chętnych żeby się z nim rozprawić.
Czołówkę stanowią organizacje proekologiczne które faktycznie uprawiają terroryzm ekologiczny. Oczywiście nie robią tego bezinteresownie ale niekoniecznie świadomie.
Rosja nie pozwala na ich działanie u siebie. Ogólnie NGO’sy mają u nich przechlapane.
Natomiast w Polsce działają bez specjalnych ograniczeń. Jest ich kilkaset i nie zawsze wiadomo z jakich pieniędzy żyją. Wszelkie próby uporządkowania zasad ich działania kończą się niczym.
Kto ma w tym interes i jaki?

Warto przypomnieć, że w tych organizacjach działają dzieci polityków z pierwszych stron mediów.

Na koniec przypomnę że w podobny sposób od dziesięcioleci urabiają w Polsce opinię publiczną Niemcy. Po stronie polskiej oficjalnej reakcji brak, a rezultaty widoczne są gołym okiem.
Najbardziej rzuca się w oczy nierówność stron przy porównaniu sytuacji mniejszości niemieckiej w Polsce i mniejszości polskiej w Niemczech. Po pierwsze oficjalnie tej mniejszości w Niemczech nie ma bo nie pozwala na to prawo niemieckie. Żeby było ciekawiej wobec Polaków z obywatelstwem niemieckim, a więc Polonii, ma zastosowanie prawo ustanowione w III Rzeszy, znane pod nazwą dekretu Goeringa. https://pl.wikipedia.org/wiki/Dekret_o_umocnieniu_niemiecko%C5%9Bci
W ostatnich dniach pojawił się nowy problem. Tak naprawdę nie jest nowy. On tylko nasilił się.
Nazwę go perfidny cynizm. W Polsce i w b. demoludach jest doskonale znany i rozpoznany.
Gorzej z tzw. starą Europą.
Chodzi o to, że w tygodniach poprzedzających inwazję na Ukrainie Rosja najpierw inspirowała prowokacje z „turystami” Łukaszenki na granicy polsko-białoruskiej, potem wprowadziła, w ramach ćwiczeń, ale na stałe, swoje wojska na Białoruś, potem tygodniami trzymała duże związki taktyczne wzdłuż granicy z Ukrainą. Cały czas uspokajano światową opinię publiczną, że to wszystko w ramach planowych ćwiczeń. Wreszcie doszło do jawnej agresji którą dla zmyłki nazwano „operacją specjalną”. Na czym ona faktycznie polega dowiadujemy się teraz, po wejściu wojsk ukraińskich na tereny zdobyte, a później opuszczone przez wojska rosyjskie.

Operacja specjalna nie powiodła się. Dlaczego? To będą oceniali analitycy i historycy wojskowości.
Operacja miała zakończyć się, po kilku dniach, klęską armii ukraińskiej i wymazaniem Ukrainy z mapy politycznej. Tymczasem, po ponad miesiącu końca działań wojennych nie widać i nie wiadomo jakie cele Rosja uzna za swój sukces militarny.
Póki co ten miesiąc obnażył słabość wielkiej rzekomo potęgi militarnej za jaką uważano armię rosyjską.
Straty w sile żywej przekraczają łączne straty poniesione przez 10 lat wojny w Afganistanie. Do tego trzeba doliczyć upadek morale tej armii i oczywiście straty w sprzęcie poniesione na polu walki.
Zanim ktoś zechce teraz komentować powinien odpowiedzieć sobie co wie o mentalności Rosjanina?

Teraz trwa zastanawianie się co dalej? Z jednej strony w Turcji prowadzone są rozmowy dwustronne między delegacjami Rosji i Ukrainy, a z drugiej strony obserwowane są przegrupowania wojsk rosyjskich które mają doprowadzić do skrócenia linii frontu, a także odtworzenia zdolności bojowej walczących i często zdekompletowanych jednostek.  
Podstawowe pytanie na dzisiaj brzmi: czym i kiedy ta wojna się zakończy?
Prawdziwej odpowiedzi chyba nikt nie zna. Możliwych wariantów jest kilka.
Rozwój wydarzeń w dużym stopniu zależy od zaangażowania UE i USA w dozbrajanie wojsk ukraińskich, a to z kolei zależy od interesów głównie USA, bo UE ciągle preferuje postawę zachowawczą i bardziej przychylną Rosji, za sprawą Niemiec i Francji,
Dzisiaj nie wiadomo również jaki jest rzeczywisty cel rozmów w Turcji? Czy Rosji chodzi jedynie o stworzenie wrażenia że jest skłonna do rozmów? Czy chodzi o doprowadzenie do rozejmu?
Czy o zawarcie trwałego porozumienia kończącego wojnę?
To ostatnie jest najmniej prawdopodobne.
Rozejm, ale na czyich warunkach? Rosji czy Ukrainy? Dużo będzie zależało od postawy prezydenta Ukrainy który poddawany jest naciskom głównie Niemiec i Francji.

Dzisiaj wiadomo że Rosja nie jest poważnym partnerem negocjacyjnym. Dają tego dowody przy każdej okazji. Złożona obietnica nie ma dla nich żadnego znaczenia wiążącego.
Sytuację komplikują potencjalni gwaranci wśród których wymieniani są Niemcy. Ci sami którzy sabotują sankcje nakładane na Rosję i ci sami którzy kombinują na wszelkie sposoby jak ograniczyć pomoc militarną dla Ukrainy.
Dzisiaj nikt nie mówi kto będzie płacił za odbudowę Ukrainy ze zniszczeń wojennych.
W mediach krąży informacja że Ukraina dziennie ponosi szkody materialne na poziomie 10 mld USD.
Szczytem bezczelności, czy arogancji jest stanowisko Jeffreya Sachsa https://pch24.pl/jeffrey-sachs-ukraina-musi-natychmiast-spelnic-zadania-rosji-ekonomista-straszy-tez-nuklearna-zaglada/
Wszyscy zdają sobie sprawę że kraj trzeba będzie odbudowywać. To zajmie lata.

Poza tym kto zna odpowiedź na pytanie ilu Ukraińców wróci do kraju po zakończeniu wojny, czy tylko działań wojennych? Dotychczas wyjechało ich blisko 4 miliony. Zabitych jeszcze nikt nie liczy.

p.s. Pisząc ten tekst trafiłem na to https://www.dlapolski.pl/ukraina-lezy-na-surowcach-wartych-biliony
Ten materiał dowodzi jak trzeba być ostrożnym w ferowaniu wszelkich ocen.
Wojna wywołana przez Rosję naprawdę jest tylko zwalczaniem konkurencji, wszelkimi dostępnymi środkami.
O tym nie wolno zapominać.

23 komentarze:

  1. Trwa, póki co jałowa, dyskusja wokół KPO.
    Dzisiaj mignęła mi w okienku Ochojska która na forum PE domagała się wypłaty pieniędzy unijnych dla polskich NGO’sów z pominięciem rządu RP.
    Może czegoś nie wiem, ale według mojej wiedzy KE dysponuje wyłącznie tzw. pieniędzmi budżetowymi. Wobec tego musi je przekazać wyłącznie kolejnemu dysponentowi budżetu, czyli rządowi konkretnego państwa. Gdzie tu jest miejsce dla NGO?
    Podobnie wygląda sprawa tzw. funduszy norweskich. Norwegia wypłaca je określonym państwom UE w zamian za korzystanie z części praw przysługujących członkom UE.
    Od lat próbuję bezskutecznie zrozumieć dlaczego kolejne rządy III RP godzą się na wypłatę tych środków na rzecz NGO, z pominięciem rządu. Krótko mówiąc, kolejne rządy Norwegii decydują który NGO w Polsce otrzyma od nich pieniądze. Co ważniejsze, na jaki cel.
    W końcu NGO w Polsce może być dofinansowywana wyłącznie ze źródeł zewnętrznych pochodzących od darczyńców nie będących rządami czy agendami rządowymi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów dobra ocena sytuacji...Poczytam jeszcze raz ,bo teraz muszę potuptać w ważnej sprawie.
    Ochojską już posłuchałam w bezsennym nocnym przekazie.Tą babę powinni natychmiast odwołać jako euro-osła...
    O tym jak Unia zarządza handlem można wywnioskować z "przeglądu górniczego" odnośnie węgla,jak to leciało np w Polsce ...
    https://se.min-pan.krakow.pl/publikacje/14_04ks_pg_z.pdf

    OdpowiedzUsuń
  3. Wojna na Ukrainie trwa.
    Kiedy i czym się skończy? Dzisiaj nie ma mądrego który zna odpowiedź.
    Kiedyś działania wojenne muszą się zakończyć. Chodzi o to czy to będzie trwały pokój, czy zawieszenie broni, czy tylko rozejm. Brak rozstrzygnięcia będzie uznawany przez Rosję jako jej sukces, ponieważ pozwoli na utrzymanie napięcia w regionie.
    Z każdym z tych wariantów będą związane zmiany terytorialne.
    Jest mało prawdopodobne żeby Rosja wycofała się z Krymu. Nieco inna sytuacja ma miejsce w odniesieniu do obwodów donieckiego i ługańskiego. Brane jest pod uwagę zachowanie status quo, ale zalegalizowanie zdobyczy, albo poszerzenie granic obwodów do granic administracyjnych wewnątrz Ukrainy. Brane pod uwagę jest utworzenie kolejnej republiki ze stolicą w Charkowie.
    To jest w pewnym stopniu budowanie zamków na lodzie. Rozstrzygnięcia zapadną w najbliższych tygodniach, a może miesiącach.
    Nie mniej ciekawe będą rozstrzygnięcia w zakresie „podziału łupów”.
    Jako pewnik wypada przyjąć że Ukraina nie będzie w stanie odbudować się o własnych siłach.
    Kto wobec tego będzie pomagał i na jakich zasadach?
    Czy to komuś pasuje czy nie, w tym miejscu musi paść pytanie jakie miejsce przewiduje Ukraina dla Polski? Czy ze strony Ukrainy będzie to podejście pragmatyczne, czy też znajdzie swoje odzwierciedlenie uznanie dla pomocy udzielanej teraz przez Polskę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że nie tylko ja zastanawiam się w co gra Orban? Czy pokazał swoje prawdziwe oblicze? Jakie? Czy tak dalece boi się reakcji Rosji? W końcu uzależnienie gospodarki Węgier od Rosji jest znaczne, a rozwiązań alternatywnych, z możliwością natychmiastowej realizacji niewiele.
    Ciekawostką jest wybiórcza pamięć Węgrów którzy wykasowali z niej październik1956 roku.
    Z drugiej strony, od lat trwają spory, z różnym nasileniem, o prawa mniejszości węgierskiej, zwłaszcza w kwestiach językowych, na Ukrainie. Podobne spory toczą od lat Węgry ze Słowacją i Rumunią,
    Ciekawy materiał https://www.academia.edu/7421060/Mniejszo%C5%9B%C4%87_w%C4%99gierska_w_Rumunii_Serbii_i_na_S%C5%82owacji
    Orban musi się jasno określić czy Węgry należą do świata Zachodu, czy też opowiedziały się za Rosją? Siedzenie okrakiem na barykadzie na dłuższą metę jest niemożliwe.
    Nie ulega wątpliwości że postawa Orbana stała się kłopotliwa dla rządu premiera MM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po napisaniu zwróciłem uwagę że szum wokół postawy Orbana jest inspirowany głównie przez media związane z Niemcami.
      Ciągle realizowany jest przez nich model divide et impera.
      Różnica polega na tym, że Niemcy w sprawie wojny na Ukrainie postępują dokładnie tak samo. Najlepiej by było wojnę przeczekać, a później spokojnie robić z Rosją swoje.
      Tylko czy tak się da?

      Usuń
  5. Niemcy, Włochy, Węgry i Cypr,daja opór sankcjom .To co głosi Frau Ursula w KE to zupełnie inna działka i rola,a wszystkim się wydaje,że przemawia w imieniu Niemców.Lub sprawia takie wrażenie .Nic bardziej mylnego.Postawa Orbana przyznam się,że mnie szokuje,bo tak jakby stracił pamięć rzeczywiście krwawej jatki z czołgami sowietów w Budapeszcie w 1956.To kuty lis ;nóżka w prawo,nóżka w lewo i zaskarbia sobie jeszcze przyjaźń teraz Niemców,bo Putina to wiadomo...
    W coś tam pogrywa ,bo proponuje spotkanie w celach rozejmu w Budapeszcie Zeleńskiemu i Putinowi

    Orbán zadzwonił do prezydenta Rosji, by wezwać go do wprowadzenia rozejmu na Ukrainie. Zasugerował prowadzenie rozmów w Budapeszcie pomiędzy prezydentami Rosji, Ukrainy, Francji oraz kanclerzem Niemiec" – przekazała Serdült.(rzecznik)W rozmowa miałby uczestniczyć jeszcze prezydent Francji i kanclerz Niemiec.

    Odpowiedź Putina miała być "pozytywna, ale pod pewnymi warunkami".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała nadzieja w tym, że Żelenski kieruje się własnym rozumem.
      O Budapeszcie nie może być więc na poważnie mowy. Podstawowy ich mankament polega na tym, że nie przewidziano w rozmowach udziału USA i Wlk. Brytanii.
      Rozgrywka z Rosją weszła na inny poziom. Chodzi o to kto komu pokaże gdzie raki zimują.
      NATO wreszcie zdecydowało że chętni mogą przekazać na Ukrainę sprzęt ciężki m.in. czołgi i artylerię dalekiego zasięgu. Pytanie czy uda się to zrobić skutecznie? Czy Ukraina zdąży zrobić z tego użytek?
      Dużo się ostatnio mówi o możliwej bitwie pancernej na wschodzie Ukrainy.
      Problem polega na tym że Rosja mogłaby ją wygrać teraz ale to tylko marzenie. Nie ma kim i czym. Mobilizacja, przegrupowanie sił odbywa się po obu stronach.
      Nowy sprzęt zwiększa szanse Ukrainy.
      Dzisiaj w TVP Info red. Guzy powiedział, że Rosja musi najpierw zdobyć Mariupol, a z tym ma problem.
      Armia rosyjska swoim okrucieństwem zwiększa opór Ukraińców.
      Akrobacje KE powodują że są traktowani coraz mniej poważnie. Widać to po postawie Niemiec które wszelkimi sposobami chcą przeczekać ten trudny dla nich czas. Podobnie Francja.
      Rewolucji w stanowisku świata nie będzie bo ci najważniejsi Chiny, Indie, Brazylia czy RPA ciągle tylko się przyglądają.

      Usuń
  6. Obserwuję cały ten NOWO-stary Neon i wypisywanie blogów i horrorów z całego świata ...
    Tam panuje narracja dobrej Rosji,która walczy ze spiskiem żydowsko-USA-banderowskiej walki...

    Jedno mnie zastanowiło co powiedział Zeleński w wywiadzie do dziennikarzy(jeżeli to prawda)

    https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/ukraina/zelenski-ukraina-stanie-sie-po-wojnie-wielkim-izraelem/
    Jest też klasyczna narracja na tym neonie o tym jaki jest żydowski plan...tak z ciekawości poczytaj w wolnej chwili
    https://neon24.info/
    no i lektura :
    https://wps.neon24.info/post/167511,noworosja-czy-nowy-izrael-cz-2

    Nie zaglądam tam często,bo można dostać kataru żołądka co wypisują blogerzy.Bardzo często narracja tam jest niespójna z tym co dzieje się na świecie..Oni mają dostęp do blogerów z innych części świata i świadczą sobie usługi...Ale nie jeden ulega emocjom i przypasowuje sobie prawdę nie znając dobrze historii naszej Polski...Tam się amputuje pamięć do wszystkiego,co było dotąd .
    Zresztą właściciel tego portalu to bardzo,ale to bardzo kontrowersyjna postać...Poświęciłam wiele czasu,aby dojść po nitce do kłębka i nie daję 3 groszy za jego uczciwość...I ciekawa rzecz,dlaczego do tej pory jakoś nie zamknęli mu portalu...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gość o którym wspominasz to człowiek-zagadka. Należy do grona nietykalnych.
      Zajrzałem do wiki i stwierdzam, że cały czas dostosowują mu życiorys do bieżących potrzeb medialnych. Widocznie jest na niego zapotrzebowanie.
      Zdziwisz się, ale wiele nie brakowało żebym został komentatorem, a kto wie czy i blogerem Nowego Ekranu. Znam te sprawy od samego początku kiedy Opara stawiał w III RP pierwsze kroki.
      Ciągle nie może się zdecydować. Wyjeżdża/przyjeżdża z/do Polski. Robi co mu każą?
      Ciekawe, że cieszy się taką przychylnością w internecie.

      Usuń
  7. Na przednówku nie wszystkim pogoda służy. Zmarł Żyrinowski. Od lutego walczył ze skutkami covida mimo że szczepił się podobno 6 razy /tak się chwalił mediom/.
    Dzisiaj pojawiła się informacja że w wieku 67 lat zmarł Ludwik Dorn. Charakterystyczne jest wybiórcze przedstawienie życiorysu
    https://kresy.pl/wydarzenia/zmarl-ludwik-dorn-byly-wicepremier-i-szef-mswia/

    OdpowiedzUsuń
  8. Neon to najbardziej antypolski portal i przede wszystkim prorosyjski.Kilka znanych mi osób(blogerów)poszło tam,ale szybko rezygnują...Co najbardziej zacięci tworzą osobne portaliki od których skóra cierpnie...
    Nie mam doświadczeń żadnych jeśli chodzi o blogowanie i komentowanie,ale lubię poszperać jedną informację znanej postaci kilka razy... To człowiek dziwny i pozwalając w imię wolności publikować takie "nowinki" o Polsce nie wzbudza zaufania porządnych blogerów...

    Jego życiorys ten wygrzebany z czeluści jeszcze dziwniejszy.....

    Zauważ,że salon24 stał się ściekiem praktycznie w komentarzach.Tam jest 80% komentatorów,którzy sprytnie się wyzywają najgorszymi przymiotnikami.Często tam zaglądam i nie ma na czym oka zawiesić.. Żadnych konkretnych argumentów ,nic merytorycznego. Nieliczni,którzy zostali czasem dadzą głos,ale wstyd w takiej tłuszczy się poruszać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej koncentruję się na swoim blogu. Do innych zaglądam raczej przypadkowo, w poszukiwaniu odpowiedzi na interesujące mnie pytania. Często też próbuję ustalić kto za danym blogiem stoi.
      Okazuje się to zadaniem niewykonalnym, a to jest ostrzeżenie że informacje tam podane trzeba weryfikować. Taka ciekawostka praktyczna, to komentarze jednych blogerów o konkurencji.
      Kopalnia wiedzy. Dobrze to widać na SN.
      Przez lata bywania na blogach wiem czego po kim mogę się spodziewać. Tym niemniej ciekawa jest ewolucja poglądów poszczególnych blogerów. Ale, co się nie robi panie dla chleba.

      Usuń
  9. Dlatego lubię Twoje blogi. Zupełny przypadek mnie zawiódł w Twoje "progi",raczej do blogów,podczas szperania w czeluściach. Tak samo jak na SN.Chociaz ktoś mi podpowiedział.Z początku nie orientowałam się gdzie się poruszać.. i nie byłam przekonana...
    Kto i co sobą prezentuje i co prezentuje...Tam szybciej jest identyfikować ludzi poprzez konferencję,nagrania video i książki,czy rysunki...
    Tak szczerze mówiąc nie jest mi to zupełnie do niczego potrzebne... lecz czasami jest miło posłuchać np @Stalagmita jak prezentuje swoją książkę i o niej opowiada,oraz innych...
    Pantherę też już zdążyłam poznać na pogadance YT...
    Trzymam kciuki ,aby wszystkim się ułożyło na SN i starzy blogerzy powrócili...przynajmniej do czasu gdy dycham na tym niespokojnym świecie...
    I aby Bozia zachowała mi sprawność umysłu....do ostatnich chwil.
    Mam przykład niestety w rodzinie,gdy ktoś mi bliski traci pamięć.Siły fizyczne jeszcze spore,ale
    pamięć i głowa wysiada w przerażającym tempie....
    To jest straszne. Inaczej to wygląda jak się o tym czyta,a inaczej w realu...Nagle okazuje się ,że nie można trafić do domu,lub jakie imię noszą najbliższe osoby...

    No cóż..tak też bywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypadki mają to do siebie że często trzeba im pomóc. Przeżywa się wtedy zaskoczenie ale też rozczarowanie. Proporcji nie znam.
      Próbuję zrozumieć otaczający mnie świat i dlatego nie ograniczam się do swojego podwórka.
      Przy okazji trafiam na rzeczy którymi nigdy bym się nie zajął. To nie tylko PP ale wspomniany Stalagmit czy Zyszko. Jest tego więcej, ale jeśli się pisze samemu to zabiera czas, zwłaszcza jeśli nie pisze się „na wagę”.
      Druga sprawa którą poruszasz, dotycząca naszego stanu zdrowia, też nie jest mi obca. Kiedy rozmowy schodzą na temat długowieczności zawsze mam dylemat czy warto?
      Chodzi o sprawność nie tylko fizyczną, ale o wiele ważniejszą sprawność psychiczną. Doświadczyłem tego na własnej skórze.
      Dlatego często myślę o tym jak to będzie ze mną? Tych pytań jest sporo, a odpowiedzi nie znam.

      Usuń
  10. W związku z wojną na Ukrainie stoimy jako państwo przed ciekawym dylematem.
    Widzimy ile poszczególne kraje są w stanie zrobić i robią dla Ukrainy. Dotyczy to zwłaszcza USA i Wlk. Brytanii. O postawie Niemiec, Francji i ich fanów można godzinami, ale mnie nurtuje w tej sytuacji pytanie jaka będzie postawa tych państw wobec realnego zagrożenia Polski.
    Dzisiaj jesteśmy w nieporównywalnej sytuacji. To zagrożenie jest, ale wojna toczy się na Ukrainie i raczej mało prawdopodobne jest żeby działania wojenne dotknęły naszego terytorium. Jednak widząc zachowania Rosji nie można być niczego pewnym.
    Co z tego ze będziemy wygłaszali opinie w rodzaju „Putin to czubek”? jeśli na jego polecenie polecą rakiety na Polskę to nikt ich nie odwoła, a dzisiaj zestrzelić nie mamy czym.
    Ta sytuacja nie ulegnie zmianie przez najbliższe lata.
    Przynależność do NATO niewiele zmienia. Na dzisiaj jest to problem szybkości reakcji na zagrożenie i co o wiele ważniejsze, jednomyślność działania.
    Prezydent USA podejmuje decyzję która jest natychmiast wykonywana, a art. 5 NATO daje 5 dni na przemyślenie sprawy.
    Jest różnica?

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda... życie ludzkie jest tak bardzo kruche i cienkie jak nić pajęcza. Tym bardziej,że jest związane z naszym umysłem.Coś tam popsuje się w tej tak delikatnej maszynerii i jesteśmy bezsilni i nie ma na to leku,jak to zatrzymać.
    Jeszcze nie minęło stulecie od strasznej II wojny,a ludzie zapomnieli co to rozpacz i zniszczenia.
    Gdzieś tam toczyły się wojny w międzyczasie,lecz tak bardzo daleko,że dla nas Europejczyków było taką mgłą,która przesłaniała wszystko...a także politycy dobrze tą mgiełkę napędzali...
    Teraz widzimy i słyszymy obrazki za naszymi plecami....
    I znów mgła interesów....
    Dzisiaj przeczytałam o mobilnych krematoriach,stworzonych dla odpadów,zagrażających zakażeniom sanitarnym....
    Okazuje się ,że można tego używać dla ludzkich zwłok także....
    Diabeł by tego nie wymyślił,bo przecież ma piekło...
    Piekło można jednak przyśpieszyć i stworzyć na Ziemi,nawet nie popełniając grzechu...
    Przygnębiło to mnie tak bardzo,bo nawet do głowy mi to nie przyszło myśleć takimi kategoriami.
    Muszę chyba wyłączyć się na trochę od tych wieści...
    Idzie wiosna ,czy będzie dla nas jeszcze świecić jakieś słoneczko?
    Sprawy coraz więcej się zapętlają i przybierają bardzo zły bieg....
    A szurnięci politycy zachowują się jak zombii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problemem współczesności jest zanik chęci do samodzielnego myślenia. Ludzie wolą dawać posłuch informacjom cedzonym przez media zapominając że one czemuś służą, najmniej obiektywnej wiedzy. Dlatego stale coś nas zaskakuje.
      Samodzielne myślenie męczy, a poza tym nie zawsze wiadomo co z tą pozyskaną wiedzą dalej zrobić.
      Obiektywizm w moim pojęciu polega na tym że trzeba zapoznać się z racjami stron, a wnioski wyciągnąć samemu. Chodzi o to że strony mówią tylko to co leży w ich interesie. Dlatego nie można do tej wiedzy podchodzić bezkrytycznie.
      Zapomniałem jeszcze o czymś. To co napisałem wyżej ma sens jeśli jest wsparte własnym zasobem ugruntowanej wiedzy. Tu jest clou. Doskonale wiesz i widzisz wokół siebie jaką wiedzą dysponuje dzisiaj zwłaszcza młode pokolenie. Zresztą „średniaki” nie są lepsi pod tym względem.

      Usuń
  12. Młode pokolenie...no cóż im przypadło już inne życie niż nasze.Teraz są już w tzw sile wieku.
    Niestety okres transformacji wprowadzał chaos w oświacie..do tego zalew już nie Westernów,tylko amerykańskiego mordobicia,coraz bardziej wyrafinowanych filmów SF,katastroficznych i pornograficznych...Rodzice niestety dostarczali taniej rozrywki video ..w pogoni za pracą ,lub jej utracie... To cała rozprawa ,jak to szło...Co jeden minister oświaty uchwalał,to następny obalał..etc,etc....
    Część tej młodzieży wyrosła na takich wartościach,część zaczęła emigrować widząc taką beznadzieję...Mamy co mamy... Czasami nie dziwota,ludzie młodzi chcą żyć tu i teraz...
    Ja mam szczęście,bo moja córka jako studentka wędrowała po USA dorabiając sobie w wakacje ,ale zostać tam nie chciała...Mam teraz podporę,naprawdę dużą...I myśli w moich klimatach co dla mnie ważne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja do końca swoich dni mam wszystkich rozgrzeszać za grzechy przeze mnie niepopełnione? Swoje przeżyłem. Mogę dywagować czy mogłem swoje życie przeżyć lepiej. Żyłem na swój rachunek i za to ponoszę odpowiedzialność. Nie szukam winnych poza sobą.
      Co mnie gryzie? Nie mam skłonności do wiwisekcji, ale często myślę dlaczego nie udało mi się przekazać swojego systemu wartości moim dzieciom?
      W mojej ocenie system wartości któremu oni hołdują nie jest wart … Nie powiem wprost. Wolę zachować pozory kultury. Czy to coś zmienia?
      Dorzucę taki drobiazg. W moim życiu dom rodzinny to był krótki epizod. Moje dziatki z kolei nie znają życia poza stolicą w której się urodzili, wychowali i żyją po dzień dzisiejszy, mając wszystko podane na tacy.
      To jest ta skala porównawcza pokoleń.

      Usuń
  13. Mając takiego tatusia Twoje dzieci z pewnością dziedziczą w jakiejś części Twoje wartości.
    To naturalne,że nam było trudniej zdobywać wszystko,dlatego nasze pisklęta miały podawane na tacy ze zwyczajnej troski. To się dzieje zazwyczaj w pokoleniach...
    Nasze dziateczki nie znają co to było zdobywać pomarańczę,czy mięso na obiad...
    Mam nadzieję,że to się już nie powtórzy,lecz nie czarujmy się czekają ich może jeszcze większe zagrożenia...Oby nie... Ja wychowałam się w wielodzietnej rodzinie,gdzie mateńka uczyła nas trzymać się zawsze razem i pomagać sobie w biedzie i nieszczęściach...I to zostało...i tak przekazujemy młodym,które się rodziły...
    Też powstaje pytanie,czy te wartości poniosą dalej. ? Nie wiemy tego,są zapracowani,mają niestety kredyty i inne wymagania... Nie mają tyle czasu,aby zastanawiać się nad tym---o czym my teraz rozmawiamy... Ta historia będzie się powtarzać gdy będą w naszym wieku....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochlebiasz mi.
      W tym co piszemy jest jeden znaczący szczegół. Oni przebywają w swoim środowisku, często rówieśników, często to współpracownicy. Tu obowiązuje zasada „jeśli wszedłeś między wrony…”
      Tak jak piszesz, nie mają czasu, a częściej chęci żeby na własną rękę dochodzić prawdy.
      Raczej instynktownie mogą wyczuwać skąd może nadejść zagrożenie. W dzisiejszej rzeczywistości trzeba to traktować jako pewnik.
      Jest też i takie spojrzenie. Z mojej strony jest za dużo chciejstwa. Tymczasem życie trzeba brać takim jakie jest.

      Usuń
  14. E tam..wcale Ci nie pochlebiam... Bo prawdę mówiąc jesteśmy dwoma anonimami,dyskutującymi o tym co jest w Polsce i co się dzieje na świecie.Z pewnością wiąże się to z naszym życiem i naszych Rodzin.

    Wiele z naszych komentarzy można wywnioskować jak nasze myśli podążają i kim jesteśmy...
    Ja jestem szarą myszką,jakich tysiące kobiet i odszukałam na stare lata czegoś co mi zawsze brakowało...Marzenia,aby było inaczej i lepiej niż jest...
    Szokują mnie ludzie ,którzy zajmują się hejtem i smrodzeniem w internecie.Z nimi to walka z wiatrakami...powracając to tego miejsca w którym jesteśmy...
    Co do pokoleń --to nie jest aż tak źle...Trzeba pamiętać ,że całe setki tysiące wychowywało swoje dzieci w oparach alkoholowych.Dostępność tej "siwuchy"i taniość,oraz tolerancja władz,wiele złego
    uczyniły...Zbyt dobrze pamiętam nawet kierowców jeżdżących na potężnym kacu w komunikacji miejskiej.Mój Kraków był trudny zawsze do jazdy...a to się działo...
    Nasza młodzież już tak nie pije...
    Tak dużo jest wytwarzanych dóbr i techniki ,a nie każdy może to mieć od razu.
    Więc to chciejstwo automatycznie się wyzwala...i ciekawość świata...
    Bez trudu można za dwie godziny zjeść obiad w Paryżu,czy w Berlinie..
    Jest dobra i zła młodzież jak to w pokoleniach bywa....
    Czasem wydaje mi się,że mają tak samo groźne zagrożenia jak i my...tylko w innym wymiarze i technice....
    A edukacja zaczyna się od rodziców,później szkoła etc,etc...

    No dobrze...jakoś to będzie...bo w chwilach zagrożenia nasze dzieci mobilizują się zawsze...
    Najgorsze to jest ,że wojna nadal trwa i najgorsze co może być,to ,że młodzież otrzaskana przez filmy i Netfliksy z przemocą nie reaguje prawidłowo na gwałty i morderstwa popełniane na wojnie.
    Czy obrazki które widzą robią tak tragiczne wrażenie?.. Dla pewnych grup jest to jakby ciągle
    fragmentami filmów... Można tak nawijać i się zastanawiać,a życie wszystko zweryfikuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko jest na swój sposób prawdą. Diabeł jednak tkwi w szczegółach.
      Jako społeczeństwo jesteśmy w dobrej sytuacji że nie ma tak wielkich dysproporcji w stanie posiadania. Według statystyk jest około 8% krezusów i potencjalnych krezusów.
      Tzw. klasa średnia jest trudna do zdefiniowania. To temat sam w sobie.
      W ujęciu ogólnym klasa średnia to ta grupa społeczna która nie musi kombinować jak przetrwać „od mieszka pełnego do mieszka pustego”. Co ciekawe, ta grupa w Polsce nie jest wcale tak liczna jakby się mogło wydawać. To podobno nieco ponad 50% społeczeństwa. Mniej entuzjastycznie wygląda to gdy odniesiemy to do dochodu. Dzisiaj to przedział 3500-9400 zł brutto. Jednak ten podział trzeba sprowadzić na ziemię i odnieść do rodziny. Zresztą, zamiłowanie ekonomistów do kuglowania liczbami do niczego nie prowadzi.
      Patrząc od drugiej strony, wpływy z PIT pochodzą w około 90% od tych najniżej zarabiających.
      Z poziomu rodziny wygląda to jeszcze gorzej, bo ile młodych rodzin jest w pełni samowystarczalnych?
      Co oni by poczęli gdyby nie pomoc rodziców i dziadków? Faktem jest że trzeba też brać pod uwagę oczekiwania zainteresowanych. Ilu jest takich którzy uważają że im się wszystko należy? Życie na własny rachunek często powoduje życie od kredytu do kredytu. Tylko życie nie stoi w miejscu. Dzieci dorastają i nie chcą czekać.
      Dzisiaj coraz częściej myślę o tym co nas będzie czekać przy ponad 10% inflacji? Przecież większość Polaków nie ma żadnych rezerw! Czy są tego świadomi? Wydaje mi się że władza nas do tego nie przygotowuje. Przez pojęcie kryzys każdy co innego rozumie.

      Usuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...