Szukaj na tym blogu

15 czerwca 2022

Ukraina – czyj problem?

Temat „Ukraina” jest interesujący z wielu względów. W końcu to nasz sąsiad.
Ukrainą interesuję się od lat i to bez żadnych uprzedzeń. Nie mam ku temu powodów, ani osobistych, ani rodzinnych. Z czystej ciekawości. 
Zdarzyło mi się zajrzeć tam, w ramach wycieczki, ponad 15 lat temu. Dokładnie na zachodnią Ukrainę, czyli Lwów i okolice m.in. Kamieniec Podolski. Była to raczej wycieczka sentymentalna. Chciałem na własne oczy zobaczyć co przetrwało i w jakim stanie, po wiekach obecności Polaków na tych terenach.
Ale teraz nie o tym.
Zacznę od tego że wiedza przeciętnego współczesnego Polaka o Ukrainie jest niewielka, żeby nie powiedzieć wprost żadna. Bliskie prawdy to na poziomie „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza.
Najczęstsze skojarzenie to Kresy RON i Kresy II RP.
Szczególnie złe skojarzenia dotyczą okresu międzywojennego, II wojny światowej i pierwszych lat powojennych, za sprawą UPA, rzezi wołyńskiej, banderowców i akcji „Wisła”. W latach późniejszych obraz Ukrainy postrzegaliśmy przez pryzmat propagandy rosyjskiej nie zawsze Ukraińcom przychylnej.
Spora w tym zasługa kolejnych przywódców ukraińskich którzy nie wiedzieć czemu próbowali patrzeć na nas z góry i wrogo odnosili się do krytyki poczynań ich pobratymców  wobec Polaków na przestrzeni minionego wieku /co najmniej od końca I wojny światowej/.
Co wiemy o Ukrainie? Wiemy gdzie leży. Wiemy jaka jest duża powierzchniowo /nieco ponad 600 000 km2 czyli  prawie 1,5 raza Polska/. Ludnościowo możemy oceniać orientacyjnie na około 40 mln /ta informacja ostatnio jest płynna; wojna robi swoje/.
Dalej już są tzw. schody.
Językiem urzędowym jest ukraiński. Jednak wśród Ukraińców przyjeżdżających do Polski często słyszy się język rosyjski. To zaskakuje zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że niepodległa Ukraina ma za sobą 30 lat istnienia. To więcej niż jedno pokolenie. Sami Ukraińcy rosyjskojęzycznych oceniają u siebie na 30% mieszkańców /tak mówią zainteresowani/. Próba wyeliminowania języka rosyjskiego jako równoprawnego języka urzędowego jest jedną z oficjalnych przyczyn agresji rosyjskiej od 2014 roku. Nieoficjalnie przyczyną agresji jest odmowa oddania się Ukrainy pod opiekuńcze skrzydła matuszki Rosiji której zachłanność nie zna granic.
Federacji Rosyjskiej udało się 24 lutego 2022 i w kolejnych tygodniach wykopać rów między Rosjanami a Ukraińcami, nie do zasypania przez kolejne dziesięciolecia, a może dłużej.
Jeszcze taka ciekawostka, Ukraińcy między sobą nie zawsze potrafią wśród rosyjskojęzycznych odróżnić Ukraińca i Rosjanina. 

W komentarzach do bieżących wyników agresji Rosji na Ukrainę powtarza się pytanie czy Rosja zaatakowałaby gdyby mieli świadomość porażek jakie ich spotykają? Czy było to ryzyko wkalkulowane bo cele tej agresji są ważniejsze niż zniszczenie Ukrainy jako państwa i narodu?
Odpowiedzi jeszcze długo nie poznamy. Ona się dopiero tworzy.
W tym miejscu powtórzę coś o czym napisałem już dawno temu. Jeśli w światowej księgowości pojawią się zbyt duże rozbieżności w rubrykach „winien” i „ma” jedynym wyjściem będzie reset,
a to oznacza tylko jedno, wojna.
Rosję można łatwo uspokoić i pokazać jej miejsce w szyku, ale świat paraliżuje strach, bo to według tych wystraszonych polityków grozi trzecią wojną światową o nieprzewidywalnych skutkach. Jest to podejście irracjonalne, bo skutki wojny dotkną również Federację Rosyjską.
Nie da się prowadzić wojny światowej z wyłączeniem terytorium agresora. Faktem jest że Putin kiedyś powiedział że już nigdy wojna nie będzie się toczyła na ziemi rosyjskiej. Ale to są tylko słowa.
Rosja wszelkimi sposobami prze do wojny światowej.
Niektóre znaczące państwa żyją złudzeniami że wojny można uniknąć. Wystarczy spełnić żądania terytorialne Rosji. Na początek dotyczące Ukrainy. Jest to niezmiernie proste i łatwe do momentu kiedy pojawia się pytanie czy równie łatwe do spełnienia byłoby oddanie Alzacji i Lotaryngii,
czy Zagłębia Ruhry?
Co to znaczy „wyjście Putina z twarzą”? Twarz najpierw trzeba mieć.
Rosja ma dzisiaj przewagę terytorialną i ludnościową. Do tego bardzo sprawny aparat propagandy. I ma za nic prawo międzynarodowe. Jest pewna swej bezkarności.
To jednak za mało do odniesienia sukcesu militarnego i politycznego.
Wojna która miała trwać trzy dni trwa już czwarty miesiąc i jej końca nie widać.
Ukraina walczy i nie poddaje się a w państwach popierających wzrasta świadomość że z tej drogi nie ma odwrotu. Dzisiaj są to ofiary po stronie Ukrainy i Rosji, a jutro mogą to być ofiary z całego świata.
Tu trzeba przypomnieć układ monachijski https://www.tygodnikprzeglad.pl/hanba-monachium/  i komentarz Churchilla „Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli i tak”.

Trzy miesiące wojny spowodowały że pospadały maski i zobaczyliśmy bliższe prawdy oblicze otaczającego świata. Co są warte sojusze, nie tylko wojskowe, a także papierowe zobowiązania.
Problem przed którym stoimy nie ogranicza się do odpowiedzi na pytanie czy i kiedy Ukraina zwycięży, ale czy będziemy zdolni postawić Rosję przed międzynarodowym trybunałem karnym i osądzić za zbrodnie wojenne i  zbrodnie przeciw ludzkości?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, a raczej utrwala się pogląd że Rosji wiele ujdzie na sucho, bo zbyt wiele państw jest uwikłane po uszy w interesach z których nie warto im się wycofywać.
W rozważaniach o sytuacji militarnej i gospodarczej Ukrainy trzeba sobie zdawać sprawę, że skuteczność jej oporu wobec agresji rosyjskiej zależy wyłącznie od wszelkiej pomocy zewnętrznej. Z tym jest różnie. Zdecydowana postawa Europy, od aneksji Krymu oszczędziłaby obecnych następstw.
Takiej postawy nie było wówczas i nie ma jej obecnie.

Skandalem jest polityka UE wobec wojny na Ukrainie. Jaskrawo widać, że wszelkie działania uzależnione są od interesu Niemiec które z Rosją jawnie lub skrycie współpracują od wieków. Można wręcz wysnuć wniosek, że UE służy realizacji niemieckich interesów gospodarczych i politycznych, nie zawsze zgodnych z interesami pozostałych członków. To powoduje kolejne pytanie dlaczego te pozostałe kraje członkowskie na to bezkrytycznie przystają? Jaki mają w tym interes?

Powtarza się pytanie co pozostało z koncepcji założycielskiej Unii Roberta Schumana? https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Schumana
Na postawione wyżej pytanie mam swoją odpowiedź. Pozostałe kraje UE są zbyt słabe gospodarczo żeby prowadzić samodzielną politykę i liczą że przy silnych gospodarczo Niemczech zawsze coś skapnie dla nich. Dotychczas to się sprawdzało. 
Niemcy i nie tylko, przez lata powojenne rozwijały się gospodarczo dzięki planowi Marshalla https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla ; korzystały przy tym z parasola militarnego wojsk USA stacjonujących w RFN. Dopiero teraz zamierzają wydatkować poważniejsze kwoty na modernizację Bundeswehry. 
Polska miała być objęta również planem Marshalla, ale pod naciskiem ZSRR z tej pomocy zrezygnowała.

Kraje satelickie ZSRR, po rozpadzie Kraju Rad, nie były w stanie działać wspólnie.
Marzeniem większości z nich /w części europejskiej/ było przystąpienie do UE. https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Europejska
Od 2004 roku do UE przystąpiło 11 państw z b. RWPG oraz Cypr i Malta.
Pozostała Białoruś i Ukraina, a na Bałkanach Albania, Serbia, Czarnogóra oraz Macedonia Północna. Rekordzistą w kolejce oczekujących jest Turcja która złożyła formalny wniosek w 1987 roku, ale doczekała się jedynie unii celnej.
Wyższym stopniem wtajemniczenia państw członkowskich jest przyjęcie wspólnej waluty euro €.
Tu entuzjazm jest rozrzucony bo spośród członków tzw. starej Unii na przyjęcie euro nie zdecydowała się Dania i Wlk. Brytania która zdążyła wystąpić z UE /Brexit/. Euro nie przyjęła dotychczas Polska, Czechy, Chorwacja, Węgry, Rumunia i Szwecja. Formalnie są do tego zobowiązane, ale nie wiadomo kiedy to nastąpi.
Brak współdziałania b. państw RWPG wykorzystują zwłaszcza Niemcy, a po drugiej stronie Federacja Rosyjska. Klinicznym przykładem są Węgry pod rządami Orbana.
Różnie oceniano jego postawę polityczną w ostatnich miesiącach, ale bomba wybuchła gdy Orban postawił warunki zaporowe, a przy tym dla wielu zaskakujące, przy negocjowaniu szóstego pakietu sankcji wobec Rosji. Co się za tym kryło?
Zbiegiem okoliczności w mediach pojawiły się dwa teksty http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/mihaly-karolyi-bela-linder-demilitaryzacja-wegier-bela-kuhn-pokoj-w-trianon-i-ii-armia-pod-stalingradem-czyli-ruletka-wegierska-i-agentura-sowiecka 
i  https://infosecurity24.pl/za-granica/putin-orban-dwa-bratanki-opinia
z których widać dwulicowość w postępowaniu Orbana.
Trzeba przyznać, że przez lata dobrze się maskował.
Nie jestem tak entuzjastyczny w ocenie, bo z treści notki w https://infosecurity24.pl/  wynika, że nasze służby znały przeszłość Orbana, ale polscy politycy, dla doraźnych celów informacje te ignorowali.
Obowiązywało hasło „Polak Węgier dwa bratanki”.

Zupełnie inaczej odczytuje się z kolei te informacje https://obserwatorlogistyczny.pl/2022/02/23/nowy-jedwabny-szlak-wegry-planuja-wspolna-spolke-kolejowa-z-rosja/
https://www.portalmorski.pl/porty-logistyka/50196-korytarz-baltyk-adriatyk-w-kontekscie-nowego-jedwabnego-szlaku
Trwająca wojna na Ukrainie powoduje, że Chiny będą realizowały inne trasy przewozu towarów,
z pominięciem Rosji i Ukrainy, co już jest testowane.
Kombinacje z wykolegowaniem Polski z interesu jakim jest NJS trwają od dawna. https://www.portalspozywczy.pl/technologie/wiadomosci/nowy-jedwabny-szlak-ominie-polske,158368.html
https://biznesalert.pl/nie-tylko-nord-stream-ale-tez-jedwabny-szlak-omija-polske/
Rzecz w tym że nasze media nie są zainteresowane w upowszechnianiu takich informacji, w myśl powiedzonka „po co babcię denerwować?”.
W tym miejscu można zadać pytanie czy znajdziemy inne źródła skompensowania utraconych zysków, liczonych w dziesiątkach miliardów euro?

Mówiąc o Ukrainie nie można pominąć milczeniem pytania o jej przyszłość.
W obecnych  realiach nie wiadomo jakie przyjąć założenia wyjściowe.
O jakiej Ukrainie mamy rozmawiać? O tej z początku 2014 roku, czy o Ukrainie atakowanej od ponad trzech miesięcy przez wojska rosyjskie, tracącej już około 20% swego terytorium? O tej Ukrainie dla której prognozowany jest spadek PKB rzędu 35-40%? Pytań więcej niż odpowiedzi.
Nie wiem czy ktoś wierzy w cud, bo ja nie.
Wojna na Ukrainie nie skończy się szybko, może przed końcem tego roku. Nie wiadomo czy będzie to jej koniec, czy tylko zamrożenie działań wojennych. Na jak długo? Aż Rosja zbierze siły do jej kontynuacji?
W 1939 roku Europa Zachodnia nie chciała umierać za polski Gdańsk. Wiemy czym to się skończyło. Dzisiaj „pacyfistom” niemieckim szkoda wysłać ciężkie uzbrojenie na pomoc walczącej Ukrainie. Uważają za ważniejsze pilnowanie dobrych relacji z Rosją Putina. Wspiera ich Francja Macrona która kombinuje jak umożliwić Putinowi wyjście z twarzą z awantury która ośmiesza dorobek cywilizacyjny świata po 77 latach od zakończenia wojny która pochłonęła dziesiątki milionów istnień ludzkich, nie licząc rannych itd. Wojny, która stawia pod znakiem zapytania celowość powoływania takich organizacji jak chociażby ONZ.
Jest też pytanie kluczowe dla dalszych losów Ukrainy. To pytanie kierowane do polityków ukraińskich.
Jak widzą przyszłość Ukrainy? Z kim ma się sprzymierzyć i na jakich zasadach?
Jako samodzielny byt Ukraina ma znikome szanse przetrwania.
Federację Rosyjską i Białoruś, jako wspólników, można skreślić.
Pojawiają się sugestie, że takim sprzymierzeńcem mogłaby stać się Polska.
Czy to jest realne?
Po pierwsze, do tanga trzeba dwojga. Czy Ukraina będzie zainteresowana współpracą gospodarczą,
czy rywalizacją z Polską? Czy obecne dobre relacje Polski i Ukrainy mają szanse się utrzymać dłużej?
Z czym mielibyśmy wówczas do czynienia?
Polska i Ukraina to powierzchniowo prawie 1 milion km2 /322,5 tys. km2 i 603,5 tys. km2/.
Poza Federacją Rosyjską to największy obszar w Europie. Pod względem liczby ludności to około
80 mln obywateli.
Te dane skoryguje trwająca wojna.
Podstawowe pytanie dotyczy pozycji jaka zostanie przyznana Ukrainie względem UE.
Kolejne pytanie, jaką i od kogo, realną pomoc otrzyma Ukraina na odbudowę ze zniszczeń wojennych?
Przy tym wszystkim musimy mieć świadomość, że Rosja nie zrezygnuje ze swych chorobliwych ambicji mocarstwowych, a Niemcy do spółki z Francją zrobią wszystko żeby nie wyrosła im pod bokiem konkurencja zdolna pokrzyżować szyki w słodkim tete a tete z Putinem.
Świat nie pozostawia złudzeń i daje do zrozumienia, że jeśli chcecie liczyć na kogoś, to liczcie na siebie.

7 komentarzy:

  1. Ten portal robi konkurencję „pudelkowi”
    https://www.wnp.pl/finanse/jest-decyzja-ws-polskiego-krajowego-planu-odbudowy,591875.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
    Co nowego do sprawy naszego KPO wnosi ta „decyzja”? Pieniędzy jak nie było tak nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. O la,la ...bardzo dobre wnioski...Co do wiedzy na temat Ukrainy ,to chyba ludziska z chwilą agresji przerobili juz wszystko i nie jest tak,że nikt nic nie wie...Pewnie masz rację,że dla pewnej części to granie na tzw "przygłupa"...i oczywiście z racji uciekinierów takiej masy do Polski to zadra...bolączka i wywoływanie dawnych krzywd.Czy dzisiaj ktoś analizuje XVII wiek i zwrócenie oczu na Krym Moskwy?...Czy ktoś pamięta jeszcze rok 1954 jak Chruszczow przypisał sowieckiej Ukrainie Krym?... Ci co chcą to pamiętają--reszta tkwi 2014 roku ,ale nie sądzę ,że Putinowski Rząd ,sądząc ,że tak łatwo poszło w 2014 nie sięgnie głębiej...
    Przyznam się ,że ja należałam do tej grupy ,co w głowie mi się nie mieściło,ze odważy się na oczach całej Europy i świata to zrobić................
    Wychodzi na jaw coraz więcej faktów z ruchów Europy i świata.....
    Nie wiemy wszystkiego....z pewnością........
    Wizyta kolejnych ważniaków jak Macrona ,Niemiec ,Włoch --do Kijowa --świadczyć musi ,że Putin miał gwarancje bezkarności... Czy tak było faktycznie?....Nikt nie daje na to gwarancji,ale ONE były....
    Te ważniaki...chyba nie po to pojechały do Kijowa,aby oznajmić Ukraińcom ,że dostąpią zaszczytu kandydowania do Unii....Chyba trzęsą majtkami,że przestaną grać pierwsze skrzypce ,tak jawna jest sympatia do Putina.........
    Na salonie 24.pl ,gdzie czasami zaglądam jest notka pt"Teczka Scholtza"
    https://www.salon24.pl/u/wtemaciemaci/1233747,teczka-scholza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnioski jak wnioski. Czas pokaże czy słuszne.
      Teraz trzeba mieć oczy i uszy otwarte. Wiszę prawie na okrągło na SN i jestem zbudowany wiedzą ludzi. Choćby to
      http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-istotnych-cechach-panstw-powaznych
      Pielgrzymki pajaców nie robią na mnie wrażenia, zwłaszcza po przeczytaniu komentarzy pod linkowanym tekstem. Oczywiście staram się brać poprawkę na nasze chciejstwo. Pewne zdarzenia są przewidywalne. Niemcy się nie zmienili. Są głównymi hamulcowymi w udzielaniu pomocy militarnej Ukrainie. Będą jednak pierwsi w zarządzaniu pomocą w odbudowie Ukrainy. To są te realia. Dla nas ważne jest jak zachowa się wobec nas Ukraina gdy nastanie czas jej odbudowy ze zniszczeń wojennych. Mamy tylko możliwości wykonawcze ale nie mamy kasy.

      Usuń
    2. Skoro o chciejstwie mowa, to sporo się ostatnio mówi o możliwym nowym układzie w tym rejonie,
      z udziałem Polski, Ukrainy, Wlk. Brytanii i USA. Brzmi interesująco. To miałaby być wyrwa w UE.
      Diabeł tkwi w szczegółach. Co miałaby mieć z tego Polska? Na pewno to że mielibyśmy krótszą granicę z Federacją Rosyjską. Czy gra jest warta świeczki?
      W mojej ocenie wszystko zależy od skali zaangażowania USA. Logicznie rzecz ujmując, zainwestowanie kilku miliardów USD w sprzęt wojskowy dostarczany na Ukrainę nie jest akcją wyłącznie charytatywną.
      Cel jest bardziej skonkretyzowany. Czy chodzi tylko o wyhamowanie mocarstwowych zapędów Rosji?

      Usuń
  3. Na problem manipulowania nami zwraca się uwagę od dawna.
    Nie wszyscy wiedzą jak się bronić.
    Na pewno nie jest to proste. Zawsze stoimy przed wyborem coś za coś.
    Próbkę obserwujemy na SN kiedy niektórzy komentatorzy mają blokadę mentalną w sprawach zadawnionych krzywd doznanych nie przez nich osobiście /kwestia wieku/, ale przez ich rodziny.
    Sprawa nie jest prosta. Żeby nie było niedomówień, chodzi o relacje polsko-ukraińskie, zwłaszcza w XX wieku, w okresie międzywojennym, podczas wojny i pierwszych lat powojennych.
    Wiedza tych którzy przeżyli jest wiedzą opartą o jednostkowe przypadki, a także przekaz ustny dotyczący zdarzeń które miały miejsce, ale osoby świadczące nie były ich uczestnikami/poszkodowanymi.
    Z racji warunków w jakich dochodziło do tych zdarzeń często nie ma dokumentacji faktograficznej.
    Dodatkowo, przez lata powojenne Ukraina, najpierw jako republika radziecka, a później jako państwo,
    nie były zainteresowane w przedstawieniu prawdy historycznej. Chodziło o wybielanie sprawców zbrodni które kosztowały życie setek tysięcy Polaków, mieszkańców Kresów Wschodnich.
    Liczba ofiar jest przedmiotem matactw historycznych. W wersji aktualnej podaje się liczbę około 140-150 tysięcy zamordowanych przez bandy ukraińskie. Natomiast w PRL-u ukazała się książka Edwarda Prusa „Herosi spod znaku tryzuba” w której autor podał, że rzeź wołyńska kosztowała życie około pół miliona Polaków.
    Nienawiść do Polaków nie była domeną wyłącznie Ukraińców. Czy rozliczyliśmy się z Niemcami? Przełknęliśmy już szkalowanie nas przez Żydów? A co z „braćmi” Moskalami?
    Upływ czasu nie ma znaczenia?
    Nie chodzi o udawanie że nic się nie stało. Bardziej o to że nie ma powodu szczególnego „wyróżniania” ludobójstwa w wykonaniu Ukraińców. Dzisiaj chodzi przede wszystkim o prawdę historyczną.
    Proszę zwrócić uwagę, że w przypadku Ukrainy nie mówi się o jakiejkolwiek rekompensacie, czy odszkodowaniach.
    To co teraz obserwujemy jest ewidentnym napuszczaniem na siebie Polaków i Ukraińców. To się dokonuje w interesie obcych którzy liczą na to, że w tym zamieszaniu będą kręcili swoje lody.
    Interes wspólny Polski i Ukrainy polega dzisiaj na tym, że powinniśmy ze sobą współpracować, a nie tylko wracać do przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poruszyłeś naprawdę bolączkę i gangrenę spuścizny sowieckiej...i nie tylko..Jak wspomniałam zaglądam czas od czasu na strony tzw antypolskie,pisane przez Polaków...Tam się dopiero widzi...Neon to przy nich pryszcz...
    Ale współpracują z nimi...bo widzę linki zapodawane... To się tak rozkręca ,ze głowa mała....
    Aż smutno się robi ,bo tam przebija się tylko parę procent faktów...No i oczywiście całkowita abolicja do wyczynów post sowieckich i samych sowietów....
    Ale co tam ....obwiesi nawiedzonych i za kasę nie brakuje...
    Bardzo dzisiaj spodobało mi się na SN opowiadanie @valsera...Pisze odważnie o swojej rodzinie i ciekawych wydarzeniach...zupełnie coś innego od polityki...Nie sadzi się na gieroja,mieszkając taki kawał czasu w Szwajcarii i jest naprawdę dobrym Polakiem...Poznałam wiele ludzi będąc na obczyźnie,którzy nawet swoich dzieci nie nauczyli po polsku...A ilu jest takich co piszą z dalekich krajów i plują na Polskę,odwiedzając ją raz na parę lat dla pokazania swojej "pańskości"...ech..głupota...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też spodobał się tekst Valsera. On jest tym bardziej cenny, że pisze ktoś komu w życiu się powiodło.
      Nie wszyscy którzy emigrują spadają na cztery łapy. Podobnie jest w kraju.
      Lata zajęło mi uzmysłowienie pewnej oczywistej oczywistości. Skąd się biorą udane kariery zawodowe? Młodym wydaje się że wedle maksymy „ora at labora”, G…o prawda, bliższe jest „módl się i pracuj, a garb ci sam wyrośnie”. Karierą rządzi przypadek albo układy. Czasem mówią że wyżej pleców nie podskoczysz.
      Awansuje się ludzi nie za kwalifikacje zawodowe, posiadane dyplomy, ale za to że ma się plecy, albo wie się z kim zadawać. Są tacy którzy twierdzą, że jak już pijesz to wiedz z kim.
      Co to są klany zawodowe? Ilu jest takich którzy mają odwagę pójść własną drogą? Ilu się to udaje?

      Usuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...