Szukaj na tym blogu

26 sierpnia 2022

Aby Polska rosła w siłę …

Temat o którym nie wolno teraz zapominać to wzrost liczebny i modernizacja wyposażenia Wojska Polskiego. Realizacja nabrała rumieńców po wznowieniu w lutym br. wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Zadanie na lata. Wojna uświadomiła naszym politykom, że Rosja w swym postępowaniu wobec sąsiadów jest nieobliczalna. Nieobliczalna jest zwłaszcza jej zachłanność wobec sąsiadów. Można wprost powiedzieć że to atawizm w ich zachowaniu.

Co w takiej sytuacji nam pozostaje? Rozbudowywać własne siły zbrojne do poziomu umożliwiającego skuteczne przeciwdziałanie odwiecznym zakusom rosyjskim. Nie możemy tego robić wyłącznie własnymi siłami, bo przekracza to nasze możliwości, nie tylko finansowe ale również czasowe.
Tam gdzie to możliwe trzeba korzystać z pomocy zewnętrznej.
Doświadczenie Ukrainy uczy, jak masz liczyć na kogoś, licz najpierw na siebie. Nie trać bezmyślnie czasu. Póki Ukraina walczy i chce walczyć musimy jej pomagać, nawet odejmując sobie od ust. Osłabianie Rosji daje nam bezcenny czas.
Dzisiaj fachowcy oceniają że Rosja stanie ponownie na nogi za jakieś 10 lat. Nie wiem na ile ta ocena jest poprawna. Ale to jest czas nam dany na przygotowanie się do ewentualnej konfrontacji.
Nie ma przebacz. Oni nigdy nie zrezygnują. Podobnie jak Niemcy.
Dlatego musimy mieć te siły zbrojne proporcjonalne do liczby ludności Polski. Planowane 300 tysięcy nie jest wielkością przesadną. Tym bardziej że jest to zadanie rozłożone w czasie.

Mam w pamięci dewizę z rodzinnych stron: „jak świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. To nie jest przejaw szowinizmu czy nacjonalizmu, ale doświadczenia historycznego, tu z Wielkoposki.
Niemcy swoją zachłanność realizują ździebko subtelniej. Przynajmniej tak uważają.
Sprzed kilku dni: zobaczcie jak w Niemczech „normalni” Niemcy reagują u siebie na ulicy na język polski, a tym samym na Polaków. Przegrana wojna z niczego ich nie wyleczyła. To silniejsze od nich.
Wzorcowa demokracja, o cywilizacji nie wspomnę. 

Nasz pech polega na tym że ten gigantyczny wysiłek finansowy, związany z przebudową sił zbrojnych, musimy ponosić w warunkach postcovidowych i trwającej wojnie na Ukrainie. Do tego trzeba dołożyć rozlewający się na cały świat kryzys gospodarczy o skutkach dziś niewyobrażalnych. To dopiero przed nami.
Pomagamy Ukrainie nie z nadwyżek finansowych, ale kosztem własnych wydatków bieżących.
Dzisiaj usłyszałem, że to już 3,6 mld USD, a łącznie z pomocą dla uchodźców, ponad 10 mld USD.
To również pieniądze ze zbiórek społecznych.
Chyba się nie przesłyszałem.

Warto nieco cofnąć się w czasie. W PRL na potrzeby przemysłu obronnego pracowało około 150 tysięcy ludzi w ponad 100 zakładach produkcyjnych. Faktem jest że te zakłady pracowały nie tylko na potrzeby Wojska Polskiego, ale całego Układu Warszawskiego.
Nie wszystkie przetrwały w III RP.
Nie we wszystkim, w produkcji zbrojeniowej, jesteśmy outsiderami. Żeby utrzymać się w czołówce światowej trzeba lat pracy i znacznych nakładów finansowych na prace B+R, a to musi mieć ekonomiczne uzasadnienie. Te oceny ulegają zmianie w przypadku zagrożenia wojennego.
Wówczas obowiązują inne zasady i kalkulacje.
Po latach zapaści na początku III RP przemysł obronny łapie oddech. Teraz mamy inny problem.
Chodzi o zdolności produkcyjne przemysłu zbrojeniowego.
W wielu przypadkach zdolności produkcyjne są za małe w stosunku do potrzeb. Żeby było ciekawiej, nie zawsze można rozwinąć produkcję, często ze względu na ograniczenia terenowe /nie ma gdzie rozwinąć kolejnych linii produkcyjnych/.
Inny problem to nadążanie technologiczne za czołówką światową.

W przemyśle zbrojeniowym, jak w każdym innym, ma miejsce specjalizacja. Trzeba umieć się w tym znaleźć. Jak? Możliwości są różne. Produkować to co się potrafi, a nadwyżki eksportować. Kupować licencje, wchodzić w kooperację.
Dlatego bardzo dobrze rokuje współpraca z Koreą Płd, gdzie są realne szanse na ulokowanie części produkcji docelowo w Polsce.
Podkreślam że z Koreą Południową współpracujemy skutecznie od lat, a teraz rozszerzamy zakres tej współpracy. Wystarczy wymienić nasz hit jakim jest „Krab”. https://pl.wikipedia.org/wiki/AHS_Krab
Warto też zwrócić uwagę, że uzbrojenie z Korei kupiły ostatnio inne kraje europejskie /Finlandia, Norwegia, Estonia/. To stwarza korzystne warunki dla serwisu i możliwości produkcji części i podzespołów tego uzbrojenia w Polsce.
Do tego trzeba dołożyć skok technologiczny naszego przemysłu.

Podstawowy problem to wyścig z czasem. Dotyczy to całej gospodarki światowej która w przemyśle zbrojeniowym pracuje ciągle na zwolnionych obrotach, właściwych dla czasu pokoju. Dlatego, mimo deklaracji nie można w trybie nagłym /odręcznie/ dostarczyć pomoc wojskową Ukrainie.
Nawet USA udzielające pomocy wojskowej Ukrainie nie są w stanie korzystać bez ograniczeń z zapasów magazynowych. Z drugiej strony wzrasta zainteresowanie zakupami uzbrojenia, nie tylko w Europie.
Z powyższego widać, że efekty podejmowanych w Polsce działań będą widoczne dopiero po latach. Ważne żeby zdążyć z realizacją przed czasem próby.
Dzisiaj trzeba pilnować żeby kontrakty zakupowe były zawierane kompleksowo.
Broń to nie zabawka. To wydatek na dziesięciolecia. Trzeba więc zapewnić serwis, części zamienne, szkolenia i co oczywiste, amunicję.
To wszystko ma jeden wspólny mianownik, płynność dostaw.
Dzisiejszy świat jest tak skonstruowany że raczej nie ma szans autarkia. Doświadcza tego Rosja w trwającej wojnie z Ukrainą.
Nie wszystko co jest potrzebne do optymalnego wykorzystania posiadanych zasobów można zgromadzić na zapas. Zapasy kiedyś się kończą, a trwające działania wojenne nie zawsze pozwalają na uzupełnianie zasobów. To kolejny problem wymagający rozwiązania.

Dzisiaj mogę powiedzieć że okoliczności nam sprzyjają. Tylko trzeba umieć i chcieć to wykorzystać bo nic dwa razy się nie zdarza.
Jeszcze coś na podsumowanie. Te plany muszą być skrupulatnie zrealizowane nawet gdy dojdzie do zmiany opcji rządzącej.

8 komentarzy:

  1. W tym co napisałem istotną rolę odgrywają pieniądze.
    W stosunku do naszych możliwości są to kwoty olbrzymie. Ale musimy pamiętać, co było nieraz wyartykułowane, że jeśli pożałujemy pieniędzy na własne wojsko, będziemy finansować najeźdźcę.
    Na plus zaliczam, że dostawy uzbrojenia z Korei Południowej będą realizowane już w tym roku.
    Warto też zwrócić uwagę na pojawiające się głosy rodzimych faryzeuszy którzy nie negują celowości zakupów, ale z troską w głosie pytają czy nas stać, przecież jest tyle innych wydatków?
    To tak przy okazji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem ,że uzbrojenie to konieczność.Ale mnie to przeraża...Najpierw priorytet po okrągłym stole-było zaorać wojsko,żołnierzy i uzbrojenie....
    Trzeba było wojny blisko granic Polski,aby mężczyźni rządzący Polską zrozumieli.Lecz czy dostaniemy zielone światełko?...Pierwsi podniosą krzyk nasi sąsiedzi ;Niemcy...im wolno,i to jest groźne tak samo jak Rosjanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Protesty były, są i będą. Istotne jest na ile będą skuteczne.
      Dzisiaj torpedować działania rządu jest niebezpiecznie, bo za pasem wybory, a naród jeszcze nie stracił instynktu samozachowawczego.
      Koszt zakupów uzbrojenia przeraża, ale nie znamy szczegółów umów. Ważne żeby od tych umów nie odstąpić.
      Na dzisiaj mogą sobie w brodę pluć Niemcy bo przeszedł im koło nosa duży interes.
      Może też być tak że jest im to na rękę. W końcu nie są naszymi przyjaciółmi. Współpracują z nami z musu. Ciągle nie mogą się jeszcze odkryć.

      Usuń
  3. Bardzo,ale to bardzo ucieszyła mnie notka blogera@Alpejski na temat zakupu uzbrojenia,a właściwie prztyczek w nos dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.Znakomity ,bo pocieszający artykuł...
    https://www.salon24.pl/u/alpejski/1247739,placz-nad-rozlanym-mlekiem-czyli-dlaczego-polska-nie-kupuje-od-nas-uzbrojenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za namiar. Autor bardzo zwięźle wyraził istotę sprawy.
      Niemcy jeszcze niejedną gorzką pigułę będą musieli przełknąć. Rzeczywiście, w ślady Polski pójdą inni. To realna ocena sytuacji.
      Gorzej z komentarzami pod tekstem. Ale widać że trolle nie śpią.
      Do euforii daleka droga. Tu jest pole do popisu dla strategów https://www.wnp.pl/wiadomosci/613137.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
      Lepiej naprawiać błędy niż uwalić wszystko, chociaż to ostatnie jest proste w obsłudze.
      Krótko mówiąc, każdy głupi to potrafi.

      Usuń
  4. Przemeblowania na Kremlu https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art36947881-brytyjski-resort-obrony-szojgu-odsuniety-przez-putina-na-bok
    Tylko czy od tego poprawi się skuteczność wojsk rosyjskich w wojnie z Ukrainą? Czas pokaże jaki jest cel przetasowań.
    Szojgu już wcześniej miał problemy. Wówczas podobno zdrowotne.
    https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1132383%2Cminister-obrony-rosji-szojgu-mial-zawal-serca-przebywa-w-szpitalu.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Co wolno wojewodzie?
    https://www.wnp.pl/energetyka/niemcy-wracaja-do-elektrowni-weglowych-z-poparciem-ekologow,616835.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
    To nie tylko hipokryzja ekologów sterowanych przez lewicę.
    „Zbawcy” świata najpierw narobili bałaganu że ho, ho, a teraz wycofują się na z góry upatrzone pozycje.
    To jest wolna amerykanka w której Niemcom wszystko wolno, bez negatywnych dla nich skutków.
    Dla „równowagi” torpedowane są propozycje Polski m.in. dotyczące unormowania handlu emisjami CO2. https://www.wnp.pl/energetyka/von-der-leyen-odpowiada-morawieckiemu-i-broni-handlu-emisjami-co2,617073.html Można powiedzieć, że z głupotą jeszcze nikt nie wygrał.
    Nie możemy zapominać, że KE ma w zanadrzu jeszcze jedną idee fixe. To fit for 55. Jakoś dziwnie temat ostatnio siadł.

    OdpowiedzUsuń
  6. Prof. Wysocki stwierdził dzisiaj że rzeczywista ilość Polaków którzy zginęli w trakcie działań wojennych
    to nie około 6 milionów, ale 9-12 milionów. Badań naukowych do tej pory nie przeprowadzono.
    6 milionów to liczba podana przez Jakuba Bermana w 1947 roku, bez żadnych badań. Wzięta z kapelusza
    i bezkrytycznie powtarzana po dzień dzisiejszy.
    Najważniejszym ustaleniem raportu jest brak dokumentu, wymaganego prawem międzynarodowym, potwierdzającego zrzeczenie się przez Polskę reparacji wojennych.
    Dokumentu takiego nie ma w archiwach polskich /również w archiwach PAP/.
    Nie ma takiego w archiwach ONZ.
    Kluczowe pytanie brzmi: jakie będą dalsze losy raportu? Kiedy zostanie przedłożony Niemcom?
    Co ważniejsze, jak długo jeszcze Niemcy będą twierdzili że nie mają z tym nic wspólnego?
    Dla nich nie ma sprawy.

    OdpowiedzUsuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...