Szukaj na tym blogu

11 września 2022

Dzień jak co dzień.

W kwestii „Raportu” opozycja swoim postępowaniem konsekwentnie potwierdza zasadę „nie dyskutuj z kretynem…”  Trzeba mieć mentalność kretyna żeby w dyskusji bezkrytycznie wprowadzać równoważnik reparacji za zbrodnie wojenne III Rzeszy vs. pieniądze należne Polsce z KPO.
Co ma jedno z drugim wspólnego?
Zbrodnie wojenne https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_wojenna o których mówimy zostały opisane
w Statucie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Zbrodnie wojenne omówiono
w art. 6 (b): pogwałcenie praw i zwyczajów wojennych. Takie pogwałcenie będzie obejmowało, ale nie będzie ograniczone do morderstw, złego obchodzenia się lub deportacji na roboty przymusowe albo
w innym celu ludności cywilnej na okupowanym obszarze lub z tego obszaru, do mordowania lub złego obchodzenia się z jeńcami wojennymi lub osobami na morzu; do zabijania zakładników; do rabunku własności publicznej lub prywatnej; do bezmyślnego burzenia osiedli, miast lub wsi albo do spustoszeń nie usprawiedliwionych koniecznością wojenną
.
W listopadzie 1946 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ zaleciło wprowadzenie artykułu 6 Statutu
do kodeksów krajowych. Polska ratyfikowała je rok później.
Kwestie przedawnienia reguluje Konwencja o niestosowaniu przedawnienia wobec zbrodni wojennych
i zbrodni przeciw ludzkości, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych dnia 26 listopada 1968 r.
Tekst został opublikowany w Dzienniku Ustaw 1970 r. nr 26, poz. 208.
Reparacje mają wypłacić Niemcy jako prawni spadkobiercy III Rzeszy, a pieniądze z KPO
ma wypłacać KE w ramach porozumień wewnętrznych państw UE.
Nie widać różnicy?
W sferze niedomówień pozostaje pytanie co zrobi Polska jeśli KE będzie konsekwentnie odmawiała wypłaty należnych kwot? Polska ciągle żyruje fundusz odbudowy dla całej UE.
Mamy nad tym przejść do porządku dziennego? Płakać i płacić?
Poważnie?

W świetle prawa międzynarodowego zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu.
Czy ktoś to kwestionuje? Czy istnieje dokument prawny potwierdzający że Niemcy rozliczyli się ze zbrodni popełnionych wobec Polski przez III Rzeszę?
Gdyby tak było Niemcy dawno położyliby taki dokument na stole i zamknęli dalszą dyskusję.

Dla porządku przypomnę że w debacie świadomie lub wskutek niewiedzy miesza się pojęcia reparacji i odszkodowań. Wątpiących odsyłam do wiedzy źródłowej.
Niemcy, jak diabeł święconej wody unikają używania określenia „reparacje”. Wszędzie gdzie dotychczas wypłacili poszkodowanym jakieś kwoty są to według nich odszkodowania. W rozumieniu Niemiec jest to przejaw ich dobrej woli, zadośćuczynienia poszkodowanym, a nie obowiązek prawny.
To zasadnicza różnica.
Dla porządku trzeba też dodać, że Polska otrzymała od Niemiec odszkodowania indywidualne,
ale raczej są to kwoty symboliczne. Szerzej problem opisany jest tu https://repozytorium.ka.edu.pl/bitstream/handle/11315/29579/STOLARCZYK_Reparacje_wojenne_dla_Polski_2020.pdf?sequence=1&isAllowed=y  

Problem prawny występowania dzisiaj o reparacje polega na tym że nie ma uznanej procedury postępowania. Nie ma organu międzynarodowego który powinien rozpatrywać roszczenia.
Mówi się nawet, że nie było od 1945 roku.

Skuteczność wystąpienia rządu MM wobec Niemiec będzie zależała od wsparcia międzynarodowego.
W większym stopniu zależeć będzie prawdopodobnie od stanowiska USA które było uczestnikiem ustaleń „Wielkiej Czwórki” i „Wielkiej Trójki”

Idiotyczne są pretensje opozycji że „Raport” nie zawiera instrukcji postępowania w procesie uzyskania reparacji. Reparacje to negocjacje, a tu strony nie wykładają na starcie wszystkich kart na stół.
Opozycja powinna o tym wiedzieć. Może i wie, ale opozycja w Polsce faktycznie reprezentuje interesy Niemiec i to jest problem z którym aktualnie rządzący nie są w stanie sobie poradzić.
 

Jak widać tradycje Targowicy są u nas nieśmiertelne.

08 września 2022

Parę uwag na boku.

Wojna na Ukrainie trwa już siódmy miesiąc. W przeliczeniu na dni dochodzi do 200.
Końca wojny nie widać, a pojawiają się opinie że może potrwać nie wiadomo jak długo.
Zmianie ulegnie sposób jej prowadzenia. To ma być wojna na wyniszczenie. Oczywiście Ukrainy.  
Niczego nie można dzisiaj przesądzać.

Wojna to koszty. Premier MM powiedział ostatnio, że intencją Rosji jest doprowadzenie Ukrainy
do upadłości gospodarczej. Pytanie kto jest zainteresowany takim obrotem sprawy?
Ważniejsze pytanie brzmi: kto przejmie wówczas masę upadłościową?
Spokojnie, to odległa przyszłość.

To nie jedyny problem będący skutkiem trwającej wojny.
To co widzą u siebie mieszkańcy państw sąsiadujących z Ukrainą i tych bardziej odległych,
to uciekinierzy z terenów Ukrainy objętych działaniami wojennymi.
Najnowsze statystyki mówią, że tych uciekinierów jest już prawie 12 mln, z tego do Polski wjechało ponad 6 mln. Nie oznacza to że tylu ich pozostaje w Polsce. Rachunek jest bardzo utrudniony,
bo część tych uchodźców przemieszcza się dalej do innych krajów /nie podlegają ewidencji wewnątrz strefy Schengen/, część wraca na Ukrainę, czasem wielokrotnie. Dotyczy to wg danych Straży Granicznej około 4,3 mln.
Z tego wynika, że około 1,7 mln Ukraińców zatrzyma się w Polsce na dłużej. Z tego 1,25 mln otrzymało PESEL.
Według danych z czerwca około 800 tysięcy to młodzież w wieku szkolnym i dzieci, ale w Polsce tylko 140 000 chodziło do szkoły i około 40 000 do przedszkoli.
Minister Czarnek podał że na cele szkolne dla Ukraińców Polska wydała już blisko 1 mld zł.
Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia finansowego ze strony KE mimo że UE jest do tego statutowo zobowiązana.
Informacja z maja br. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1225349%2Cpolska-nie-dostala-zadnych-nowych-unijnych-srodkow-na-uchodzcow-z-ukrainy
Od tego czasu właściwie nic się nie zmieniło. Głównym hamulcowym są oczywiście Niemcy.
Do podjęcia skutecznych decyzji wymagana jest jednomyślność UE.
Problemem finansowym zaczynają być koszty utrzymania w Polsce tak licznej grupy uchodźców.
Według dostępnych danych około 420 000 Ukraińców pracuje w Polsce legalnie, w tym 180 000 kobiet.
Dotychczasowe koszty związane z pobytem w Polsce /zakwaterowanie, wyżywienie, opieka medyczna, obowiązek szkolny/ to kwota rzędu 10 mld zł. Mimo tego że pomoc uchodźcom jest uregulowana w przepisach unijnych Polska do dnia dzisiejszego nie otrzymała na ten cel ani eurocenta.
I tu powstaje pytanie jak jest z tym wsparciem w pozostałych krajach UE? W mediach jakoś nic na ten temat nie znalazłem. 
W Europie jest podobno około 7 mln uchodźców z Ukrainy. Poza Polską czołówka to Rumunia, Mołdawia i Węgry. W pozostałych krajach są w mniejszych ilościach.

Relacje KE czy UE vs Ukraina to ciąg skandali. KE składa wobec Ukrainy deklaracje pomocy finansowej ale za tym nie idą konkrety. Obiecanych pieniędzy jak nie było tak nie ma.
Podobnie wygląda pomoc militarna. Tu przynajmniej Niemcy są konsekwentni. Nie przekażą ciężkiej broni i już. Nawet nie bawią się w działania pozorne.
Wydaje mi się że gdyby nie USA, Niemcy już dawno przeszłyby do otwartej współpracy z Rosją.

Opisana wyżej sytuacja wskazuje że do sytuacji czarno-białej daleko.
Rosji udaje się dzielić wewnętrznie Europę i to na wielu płaszczyznach. To ich niewątpliwy sukces.
Kolejne sankcje są dziurawe jak sito. W dodatku wiele krajów na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby je omija nie ponosząc żadnych konsekwencji. To nie tylko Niemcy i Francja.
Takim niezręcznym dla Polski przypadkiem są Węgry.

UE jest dzisiaj w godzinie próby. Jak z tego wyjdzie? Nie wiadomo i nie jest to dobra wiadomość.
Czy zwyciężą partykularne interesy Niemiec i ich akolitów, czy ważniejsza okaże się jedność świata zachodniego?

Nie chcę być złym prorokiem, ale ta jedność na dzisiaj to tylko slogan propagandowy.
Fakty są zdecydowanie inne.
W tej sytuacji szczególnie obrzydliwie, wg mnie, brzmią oferty, składane przez wiele państw, odbudowy infrastruktury Ukrainy po zakończeniu działań wojennych. Będzie okazja do poważnych zysków.  

03 września 2022

Jest „Raport” i co dalej?

Zgodnie z oczekiwaniami „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945” https://straty-wojenne.pl/#sec-4671 wywołał nie tylko zainteresowanie, ale i ożywioną dyskusję.
Jak można było się spodziewać zdania zabierających głos w dyskusji są podzielone. To jest w zasadzie wielogłos, bo ani to debata dwustronna, ani trójgłos.  
Dlaczego?
Z jednej strony mamy materiał przedstawiony oficjalnie przez Sejm RP, poparty przez rząd MM.
Z drugiej mamy pierwsze komentarze strony niemieckiej tj. rządu i mediów niemieckich.
Kolejną grupę stanowi polska opozycja która, odnoszę wrażenie, zaklina wbrew faktom rzeczywistość. Stara się zadośćuczynić oczekiwaniom swego głównego sponsora.
Chodzi o kluczową sprawę, czyli czy Polska ma podstawy prawne do wystąpienia z roszczeniami wobec Niemiec?
Przedmiotem przepychanki słownej jest ocena stanowiska władz polskich z 1953 roku które rzekomo zrzekły się reparacji od NRD, pod naciskiem Moskwy.

Ocenie podlegają dwa fakty. Zgodnie z obowiązującą konstytucją z 1952 roku uprawnionym do takiej decyzji był Sejm, a tymczasem podjął ją rząd B. Bieruta. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1413791%2Cczlonek-rady-instytutu-strat-wojennych-zrzeczenie-sie-reparacji-w-1953  
Wykonawcy polecenia Kremla popełnili jednak błąd formalny. Niemożliwy dzisiaj do zweryfikowania. Wymogi proceduralne nakazywały sporządzenie protokołu z posiedzenia Rady Ministrów. Niestety, dokumentu takiego nie ma w archiwach. Nie dysponują takim dokumentem Niemcy. Oznacza to ni mniej ni więcej, że decyzja rządu BB nie ma mocy prawnej.
Dyskusja w tym wątku pokazuje jak sprzedajni są obecni politycy polskiej opozycji.

Na pytanie co dalej? nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Po pierwsze dlatego że Polska nie przekazała jeszcze oficjalnie raportu Niemcom. Reakcje publikowane w mediach nie mają dla stron mocy wiążącej. To jest tylko stroszenie piór.

Polska musi być konsekwentna w swym postanowieniu że będzie dochodziła praw wobec Niemiec jako prawnych następców III Rzeszy.
Mamy jednak niepokojące sygnały, że w razie zmiany rządu, co nie jest wykluczone po wyborach, opozycja wycofa się z roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec.
Z drugiej strony, jeśli sprawa wejdzie na ścieżkę prawną, wyników należy oczekiwać po latach.
Jest mało prawdopodobne żeby między Polską a Niemcami doszło do ugody.

Na zakończenie warto przypomnieć, opinię prof. B. Musiała:
„Niemcy mają podpisane dwustronne umowy reparacyjne ze wszystkimi krajami europejskimi, które w jakiś sposób zostały dotknięte niemieckimi działaniami wojennymi czy też okupacją. Jedynym krajem, który nie ma takiego potwierdzenia jest Polska - czyli państwo, które było najbardziej dotknięte niemiecką okupacją, zarówno pod względem strat demograficznych, jak i zniszczeń. To jest ten paradoks” .

Tych paradoksów jest niestety więcej. Wychodzą one na światło dzienne w trakcie czytania „Raportu”.
Osobiście za kluczowy uważam fakt braku urealnionej liczby ofiar II wojny światowej po stronie polskiej.
W publikacjach od lat posługujemy się liczbą około 6 milionów ofiar. Rzecz w tym, że w tej liczbie są obywatele polscy pochodzenia żydowskiego. Wygląda to groteskowo gdy swoje ofiary oddzielnie liczą Żydzi i oddzielnie Polacy. Suma nijak się nie zgadza.
Nie wiadomo jak rozliczono ofiary na terenach wschodnich II RP, które po wojnie znalazły się w granicach ZSRR.
Szokuje więc opinia jaką usłyszałem z ust prof. Wysockiego z UKSW, że powinniśmy mówić
nie o 6, ale o 9-12 mln ofiar. Jakie są dzisiaj szanse na zweryfikowanie tych danych bez dostępu do danych będących w dyspozycji Federacji Rosyjskiej?
Ustalenie kwoty reparacji, w tym aspekcie, staje się wobec tego sprawą niejako wtórną.
Zresztą autorzy raportu przyznają, że przedstawiona przez nich kwota reparacji jest raczej ostrożna, nie zawyżona.

Otwarte na dzisiaj pytanie brzmi: jak się odniesie do tego sąd, jeśli będzie proszony o rozstrzygnięcie?
Dodam do tego pytanie od siebie: czy Polska zostanie zmuszona, pod naciskiem USA, do rezygnacji z reparacji od Niemiec?
Zbyt często ostatnio trafiam na opinie że źle nam rokuje aktywność obecnego ambasadora  USA w Polsce.
Do tych ambasadorów nie mamy od lat szczęścia. Zachowują się jak gubernatorzy w podbitej kolonii, nie powiem że w bantustanie.
Nigdy nie mamy pewności czy działają w imieniu rządu USA, czy jest to z ich strony samowola, dyskretnie akceptowana przez Departament Stanu, która w skrajnym przypadku może doprowadzić do odwołania ambasadora.
To ostatnie traktuję jako nasze pobożne życzenie.

Każdy pisać może ...

  Dziwne, przynajmniej dla mnie. GW zamieściła list otwarty Stanisława Brejdyganta do Karola Nawrockiego https://wyborcza.pl/7,162657,320779...