Szukaj na tym blogu

31 grudnia 2020

2020 – co nieco o wielkim świecie

Ten świat nie jest wcale taki wielki. W końcu to tylko globalna wioska.
Dżin wypuszczony w Wuhan pod koniec minionego roku rozpełzł się po całym świecie w kilka miesięcy i nie daje się z powrotem zagonić do butelki.
Pandemia koronawirusa nie jest taka groźna jak usiłuje się ją przedstawić.
Jej „sukces” polega na tym, że w społeczeństwie zaszczepiono strach który powoduje że można egzekwować dowolne polecenia bez potrzeby uzasadniania ich celowości i sensu.

Nie chce mi się żonglować statystykami, ale co to za pandemia która przez rok, na całym świecie,  pochłonęła niecałe 2 miliony istnień ludzkich?
Tylko co to ma wspólnego z prawdą? O danych z Rosji mówi się że są 3-krotnie zaniżone.
Co wiemy o Chinach?
Podobną wiedzę mamy o zarażeniach i zakażeniach koronawirusem. Tu błąd w ocenie może być nawet 10-krotny.
To nie są jedynie moje wymysły. Do zweryfikowania w dostępnej /poważnej/ prasie medycznej.
W jakim stopniu i komu pomogą szczepienia?

Na marginesie. W Polsce umiera rocznie około 400 tysięcy ludzi. Na sezonową grypę umiera w Polsce średnio /dane z ostatnich 10 lat/ około 80 osób/. Na tą samą grypę na świecie umiera 290-650 tysięcy osób. Na świecie umiera rocznie ponad 50 milionów osób. Jakie wnioski?

Polska nie należy do krajów produkujących szczepionkę. Dla nas /zdaje się że nie tylko dla nas/ problemem jest zorganizowanie sprawnego systemu szczepień.
Założenie jest takie żeby zaszczepić minimum 60% populacji dorosłych, czyli 18-20 milionów Polaków. Mogę się minimalnie mylić. Masowe szczepienia mają ruszyć od połowy stycznia. Dzisiaj ocenia się że damy radę szczepić około 1 miliona miesięcznie. To kiedy osiągniemy cel?
Druga strona medalu jest taka, że według aktualnej wiedzy szczepionka jest skuteczna pół roku od jej aplikacji. Co potem? Nie wiadomo.
Zwracam uwagę, że nie wypowiadam się na temat ceny szczepionek i ich skuteczności.
Na rynku są już szczepionki z USA (Pfizer/BioNTech), Rosji, Chin i Wlk. Brytanii). Dołączyć chce Francja.
Według deklaracji producentów szczepionki są porównywalne pod względem skuteczności, za wyjątkiem chińskiej. Różni je cena i warunki przechowywania. Ich wartość realną zweryfikuje życie.

Jest jeszcze coś o czym powinniśmy wiedzieć i pamiętać. Dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć kiedy i czym skończy się pandemia koronawirusa. Można usłyszeć że potrwa jeszcze rok, ale są i tacy którzy twierdzą, że z różnymi zawirowaniami może potrwać to nawet dziesięć lat. Jak to się na nas odbije?

Ale … miało być o tym czym żył świat w 2020 roku. Więc do ad remu.
Koronawirus zaskoczył wszystkich. To nie żart. Początkowo próbowano temat wyciszyć, ale nie udało się.
W 2020 roku planowanych było wiele wydarzeń, ale plany trzeba było aktualizować w marszu.
Początek roku tego nie zapowiadał.
Zaczęło się od pożarów buszu w Australii które trwały do marca i oprócz olbrzymich strat materialnych spowodowały śmierć 34 osób.
Rok 2020 był rokiem wyborów prezydenckich w USA. Przegrana Trumpa była zaskoczeniem, ale nie dla wszystkich. Teraz dyskusje będą dotyczyły priorytetów polityki USA pod rządami nowego prezydenta.
Dla Polski będzie istotne miejsce jakie zostanie nam przydzielone w tej polityce.
To był również rok letniej olimpiady w Tokio którą trzeba było odwołać i przesunąć na późniejszy termin.

Przez cały rok trwały negocjacje KE z Wlk. Brytanią w sprawie umowy handlowej po brexicie.
Do końca nie ma pewności kto kogo ograł? https://www.money.pl/gospodarka/brexit-z-umowa-handlowa-panstwa-unijne-zatwierdzily-traktat-6591526190431040a.html
Dla mnie ciekawostką jest dokument wytworzony w wyniku zakończenia negocjacji. To ponoć około 1200 stron maszynopisu. Padła nawet liczba 2500 stron, ale to chyba chodziło o to, że jest sporządzony po angielsku i francusku. Zadziwia tempo jego przyklepywania. Kto zna jego pełną treść?
Można się założyć, że latami będą trwały spory dyplomatyczne i sądowe co do rozumienia poszczególnych zapisów umowy.

Był to również rok negocjacji budżetu UE na lata 2021-2027. Udało się ten budżet uzgodnić i uruchomić w terminie. Zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2021. Są jednak wątpliwości co do płynności realizacji.
To zależy od zapędów do jego sabotowania przez poszczególnych komisarzy unijnych.
Koronawirus spowodował potrzebę uruchomienia funduszu pomocowego dla państw unijnych. Chodzi o Fundusz Odbudowy. Na jego uruchomienie przyjdzie poczekać jeszcze kilka miesięcy, ale nie wstrzyma to dyskusji na temat zasadności uczestnictwa w jego utworzeniu. Fundusz częściowo ma stanowić pomoc bezzwrotną, a częściowo będzie kredytem komercyjnym na korzystnych dla wielu państw warunkach. Gwarantem kredytu będą wszystkie państwa członkowskie. Tu właśnie pada pytanie czy Polska powinna z tego kredytu skorzystać? Chodzi o to, że KE zamierza związać udzielenie tego kredytu z warunkami politycznymi nie znajdującymi podstawy prawnej w traktacie unijnym. Te warunki mają uderzać przede wszystkim w Polskę i Węgry.

Nie piszę sprawozdania za rok 2020 więc na tym poprzestanę. Może coś istotnego mi umknęło, ale jakie to ma znaczenie?

Przed nami kolejny już 2021 rok, całe 365 dni! Obyśmy zbytnio na niego nie narzekali.

30 grudnia 2020

2020 – podsumowania ciąg dalszy.

Podsumowania roku 2020 nie można ograniczyć do koronawirusa chociaż stanowił on podłoże wielu zdarzeń mijającego roku. Z racji mnogości zdarzeń nie wykluczam ich przypadkowości.

Punktem wyjścia w Polsce były wybory prezydenckie. Reelekcja Andrzeja Dudy wydawała się formalnością, a mogliśmy obserwować determinację z jaką opozycja blokowała przeprowadzenie wyborów.
Obowiązywała wolna amerykanka. Było wszystko, czyli ulica i zagranica, a nawet wymiana kandydata opozycji w trakcie kampanii wyborczej. Wszystko na próżno. Zachowania opozycji godne przedszkolaków.
Ja bym bardziej optował za oceną medyczną tych zachowań.
Trudno też doszukiwać się logiki w poczynaniach opozycji. Przejęcie władzy to nie to samo co zamach stanu. W demokratycznych wyborach rozbita opozycja jest ciągle bez szans. Za dużo tam wodzów, a za mało Indian. Logiczna jest tylko chęć powrotu do władzy. Za wszelką cenę. Zbyt długo poszczą. 

Po stronie rządzących jest za dużo kunktatorstwa. Nie są pewni swej przewagi, co poniekąd potwierdziło się podczas jesiennego przesilenia.
Walka o schedę po prezesie pokazuje co naprawdę jest ważne dla naszych politykierów. Zamiast systematycznie skracać linię frontu walki z opozycją, wywołują kolejne awantury polityczne z których nie ma żadnego pożytku. Poza opozycją.

Poronionym pomysłem była tzw. ustawa futerkowa na której wylansował się młody gniewny, niejaki Michał Moskal, który z podrzędnego urzędnika w MSWiA i później MON, stał się dyrektorem gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, zastępując tajemniczą „panią Basię”.
Według dziennikarzy Moskal ma wprowadzić do PiS „świeżą krew”, czyli młode pokolenie. Pozostaje obserwować co z tego wyniknie. Kolejny Misiewicz,  czy coś więcej?

Na cztery łapy spadł również Ardanowski który z ministra rolnictwa w rządzie Morawieckiego stał się szefem Rady ds. Rolnictwa przy Prezydencie RP.

W koalicji rządzącej pozostało jednak dwóch „dywersantów” /Gowin i ZZ/ których lojalności nie można być na 100% pewnym/.

Wtopą było zachowanie Trybunału Konstytucyjnego. TK wypowiedział się w sprawie tzw. kompromisu aborcyjnego. Sprawa nie należała do tzw. nie cierpiących zwłoki i mogła spokojnie czekać na swą kolej.
Są różne opinie na ten temat. Jedna z nich głosi, że prezes źle ocenił sytuację. Nie spodziewał się tak radykalnej reakcji opozycji. TK wywołał reakcję ulicy o nazwie „Strajk kobiet”. Demonstracje uliczne, początkowo dość liczne, zaczęły stopniowo wygasać gdy kobiety zorientowały się że to tylko kolejna próba obalenia legalnie wybranego rządu.
Orzeczenie TK nie ma swego zakończenia bo premier nie opublikował go dotychczas w Dzienniku Ustaw. Podobno z powodu braku pisemnego uzasadnienia.
Są jednak inne reperkusje. Była o tym mowa w poniedziałkowym programie TVP „Warto rozmawiać” https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,28122017,35131088  
Chodzi m.in. o stanowienie prawa i korzystanie z tego prawa. Przy okazji przypomniano nam, że to prawo często staje się martwą literą z różnych powodów, od braku przepisów wykonawczych poczynając, poprzez brak wiedzy prawniczej zainteresowanych w sprawie.

Wszystko co powyżej wymaga jeszcze jednego komentarza. Co tu jest naprawdę ważne, a co stanowi jedynie zasłonę dymną?
Podejrzewam, że większość z nas nie ma świadomości następstw, nie tylko gospodarczych, tego co się stało w mijającym roku.
Koronawirus spowodował, że przez prawie cały rok nasza gospodarka działała na zwolnionych obrotach. Rząd był zajęty łagodzeniem skutków społecznych i ekonomicznych spowolnienia. Ale … spowodowało to wpuszczenie na rynek pustego pieniądza w ramach kolejnych „tarcz” w wysokości około biliona złotych.
W kolejnym roku nie będzie lepiej. Szczepienia profilaktyczne mogą przynieść widoczny skutek w drugiej połowie 2021. Na to nie ma żadnej gwarancji, są tylko pobożne życzenia.

Z pojawiających się informacji wynika, że PKB w poszczególnych państwach należących do UE spadnie nawet około 10%. Jak to będzie realnie wyglądało w Polsce? Kiedy i w jakiej skali zaczniemy odczuwać skutki inflacji?
Nikt mi nie wmówi, że przez pandemię przejdziemy suchą nogą. O pomocy KE możemy poważnie rozmawiać gdy te pieniądze będą do wzięcia na stole. Do tego jeszcze kawałek drogi.
Przy tym wszystkim trzeba mieć świadomość, że Polska nie leży na Księżycu. Kryzys nie jest już pojęciem abstrakcyjnym. Warto pilnie czytać opinie z różnych państw, nie tylko europejskich, jakie są zaburzenia na rynku pracy, jak to wpływa na koszty utrzymania itp. itd.

Wrócę jeszcze do opinii dotyczącej pandemii. Nie mam zamiaru niczego negować, ale trzymam się tylko wersji o niespójnej narracji z tym związanej.
Panaceum na koronawirusa ma być szczepionka. Według mnie, jedyne co jest tu pewne to gigantyczne zyski koncernów farmaceutycznych produkujących te szczepionki. Widać to po wyścigu o zapewnienie sobie rynków zbytu. Kto się spóźni pozostanie z przysłowiową ręką w nocniku.

p.s. O aspekcie międzynarodowym podsumowania – w następnym odcinku.

28 grudnia 2020

2020 – częściowe resume

Święta, a za nimi pora na podsumowanie minionego roku.
A będzie co podsumowywać.
Pozycję numer jeden w minionym roku ma zapewniony koronawirus. Jego „panowanie” trwa już ponad rok. Nie wiadomo jednak jak długo będzie „rządził” światem. „Miłośnicy” straszenia bliźnich uważają, że potrwa to nawet 10 lat.
Obserwujemy tu niesamowite zamieszanie i brak dostępnej, rzetelnej wiedzy merytorycznej.
Z jednej strony są liczby. Ilość zarażonych, chorych, zmarłych i ozdrowieńców. Sęk w tym, że są to dane niepewne. https://google.com/covid19-map/?hl=pl
Zarażony to nie to samo co chory. Zarażony nie musi chorować. Chory nie musi mieć oznak zewnętrznych choroby, ale z powodzeniem może roznosić wirusa. Stąd mówi się o chorych bezobjawowych.
Te niuanse powodują, że według specjalistów, dane o ilości zarażonych trzeba mnożyć przez 4-10.
Dane o zgonach też nie są miarodajne, bo ludzie umierają nie tylko wyłącznie z powodu koronawirusa, ale jest to tylko jeden z powodów dzięki któremu chorzy przenoszą się na tamten świat. Mówi się wówczas że zmarły miał choroby związane. Podkreśla się że zasadniczo nie są wykonywane sekcje zwłok zmarłych z powodu koronawirusa. Tym samym nie ma materiału do badań nad jego istotą.
Na początku większość zmarłych stanowili ludzie wiekowi, ponad 60-70 letni i starsi. Z czasem sytuacja uległa zmianie i umierają ludzie młodsi, a nawet dzieci. Nowością są powtórne zachorowania osób które już raz przechorowały koronawirusa.
Na ten obraz nakładają się przekłamania statystyczne. Nie wszystkie kraje składające informacje do WHO stosują identyczne kryteria, albo wręcz uchylają się od udzielania informacji.
W ostatnich dniach „karierę medialną” robi jeszcze jeden element pandemii. To mutowanie koronawirusa. Tych mutacji doliczono się już co najmniej 7.
Nic nie wiadomo w jakich okolicznościach wirus mutuje. Czy są to warunki naturalne, czy wymuszone?
Ostatnie tygodnie przyniosły również nadzieje na opanowanie sytuacji. Koncerny farmaceutyczne opracowały kilka szczepionek które przechodzą z powodzeniem badania kliniczne i są dopuszczane do powszechnego stosowania. W Ameryce Północnej i w Europie rozpoczęto już masowe szczepienia w ramach profilaktyki.
Nie ma jednak róży bez kolców. O tych nowych lekach niewiele wiadomo. Jednym z powodów jest czas. Znakiem zapytania opatrzona jest skuteczność szczepionki. Fachowcy oceniają jej działanie na pół roku. Niewiadomą jest skuteczność szczepionki na kolejne mutacje koronawirusa.
Producenci szczepionki gwarantują jej uniwersalność, czyli stałą skuteczność na kolejne mutacje koronawirusa. Brzmi to bardzo pięknie tylko, że te deklaracje nie są poparte żadnymi badaniami, bo znowu kłania się brak czasu. 
Dotychczasowa narracja wokół koronawirusa jest wewnętrznie niespójna.
Zacznę od tego, że na początku roku informowano nas, że zanim nowy lek trafi do pacjenta mija średnio dwa lata. Medycyna zna przypadki gdy prace nad lekiem trwały nawet 50 lat.
Prace nad lekiem na koronawirusa rozpoczęto w lipcu. Taka informacja pochodzi od koncernów farmaceutycznych.
Wokół leku jako takiego też jest spore zamieszanie. Dlaczego?
Szczepionka Pfizera jest lekiem nowej generacji, dotychczas nie stosowanym wobec ludzi. https://lotna.neon24.pl/post/159490,prof-zw-dr-hab-roman-zielinski-o-szczepionce-genetycznej
Powoływanie się na autorytety zamiast na wyniki badań klinicznych jest działaniem chybionym.
Dlatego, moim zdaniem, jest tak małe zainteresowanie szczepieniem się.
Nie ma znaczenia czy jest to efekt propagandy uprawianej przez antyszczepionkowców. W końcu zwolennicy masowych szczepień też uprawiają propagandę. Na poparcie swoich tez o dobrodziejstwie szczepień mają tylko wypowiedzi autorytetów. Autorytety to ludzie i mają prawo się mylić.
W dotychczasowej narracji dali temu nie jeden dowód.
W minionych miesiącach mieliśmy wiele przykładów odsuwania na boczny tor autorytetów medycznych głoszących poglądy niemiłe rządzącym.  
Sprawa jest niezwykle poważna bo koncerny farmaceutyczne zwolniły się z odpowiedzialności za negatywne skutki uboczne działania szczepionek.
W Polsce skutki takiej polityki będą dramatyczne dla poszkodowanych. W świecie zachodnim ewentualne odszkodowania będą znaczące /taka jest praktyka/, natomiast w Polsce odpowiedzialność Skarbu Państwa, tak wynika z dotychczasowych doświadczeń, jest raczej symboliczna i poprzedzona długim procesem sądowym.
Na zakończenie wspomnę o sprawie ściśle związanej z koronawirusem z którego zrobiono pępek świata.
Wytworzony w polskiej służbie zdrowia chaos organizacyjny zdezorganizował opiekę medyczną chorych na wszelkie inne choroby. Jak to się przełoży na statystyki zobaczymy na koniec roku. 

Trudno jednak oczekiwać rewelacji jeśli lekarz diagnozuje chorego poprzez teleporadę.  

22 grudnia 2020

Po co nam pandemia?

W przedświątecznej atmosferze trudno rozprawiać o sprawach poważnych. Czasem jednak trzeba.
Za taką poważną sprawę uważam, mimo wszystko, walkę z pandemią koronawirusa.
W płynącym zewsząd słowotoku od czasu do czasu pojawia się pytanie o co tu naprawdę chodzi?
Specjaliści od dzielenia włosa na czworo wynajdują coraz to nowe przykłady potwierdzające ich tezę, że pandemia była z premedytacją przygotowywana od lat. Nie ma zgody co do tego jaki jest jej cel rzeczywisty. Nie ten doraźny, ale długofalowy.  
Znalazłem taką skondensowaną opinię:
Nie warto się chyba skupiać na poszczególnych efektach, w rodzaju depopulacji, bo najwyraźniej celów jest bardzo wiele, a podstawowym jest jeden: stworzenie nowego świata. W tym się zawiera: depopulacja, zniszczenie systemu finansowego, przejęcie własności, globalna kontrola, przecięcie tradycyjnych więzi i atomizacja społeczeństw, oraz wiele, wiele innych. To wszystko zostało opisane przez samych pomysłodawców i te opisy są dostępne. Jest wiele etapów tego procesu, pandemia jest jednym z nich, część z tych etapów mamy już za sobą, wiele jeszcze jest przed nami, tu się wszystko zgadza. 
/z komentarzy do http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/covid-19 /
Nie zamierzam wyrokować czy autor ma rację. Nie dołączę również do chóru krytyków którzy uważają się za mądrzejszych, a może tylko lepiej poinformowanych. Prawda, niestety, nie leży pośrodku, tylko leży tam gdzie jej miejsce.
Ten rok mija pod znakiem pandemii, co do tego nie ma wątpliwości.
Koniec roku przyniósł szczepionkę co do której są oczekiwania, a nie ma właściwie rzetelnej wiedzy o jej przydatności. Najwięcej niepokojów wzbudzają jej potencjalne skutki uboczne. Niewiedzę w tym zakresie próbuje się przykryć różnymi autorytetami, nie tylko ze świata medycyny. Czy to wystarczy? Mam poważne wątpliwości. Autorytety dawno rozmieniły się na drobne, albo zwyczajnie utraciły reputację.
Szczepionka trafia na rynek wielkimi skrótami, a to wzbudza nieufność również świata medycznego. Szczepienie ma być bezpłatne dla wszystkich chętnych, a mimo tego około połowa personelu medycznego nie zamierza szczepić się dobrowolnie. W pozostałej części społeczeństwa w Polsce jest jeszcze gorzej. Zainteresowanie jest na poziomie około 30% ankietowanych.
Na zakup 60 mln szczepionek rząd polski przeznaczył 4 mld zł. Ile zostanie zagospodarowane?
Ile w tym wszystkim jest racjonalnego działania?  
Daleki jestem od siania fermentu, ale w tym przypadku sceptycyzm nie jest tylko sprawą polską.
Zamieszanie pogłębia postawa rządu brytyjskiego któremu wirus zrobił sporego psikusa w statystykach.
Po drodze okazało się że jest to już siódma mutacja, w dodatku zidentyfikowana już we wrześniu.
Dlaczego więc teraz taka histeryczna reakcja?
Pod rozwagę trzeba brać i to, że nie wszyscy widzą jedyny ratunek na koronawirusa w szczepionce.
Zanim się pojawiła próbowano skuteczności innych leków, początkowo nie przewidzianych dla tej choroby.
Tu widać zadziwiającą zgodność reakcji światka lekarskiego i koncernów farmaceutycznych. Łatwiej wydać miliardy euro na nowinki medyczne o skuteczności trudnej do przewidzenia niż miliony złotych na badania kliniczne leku znanego od lat, ale na którym nie da się zrobić kokosów. Przy okazji można obserwować zachowania „autorytetów” usiłujących dyskredytować skuteczność leczenia lekarzy-praktyków, ale bez tytułów profesorskich. Zresztą, w walce o dostęp do fruktów ta sitwa zwalcza również kolegów z tytułami profesorskimi i znacznym dorobkiem naukowym.
Ale, nie samym koronawirusem żyjemy. Coraz poważniej trzeba myśleć o jego następstwach.
Rząd broni się rękami i nogami przed upadkiem gospodarki, ale jak długo? Kolejne „tarcze’ wymagają pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Zadłużamy się jako państwo, ale czy mamy wybór? 
Wiem, że powtarzam się, ale nieuchronnie nadchodzi fala bezrobocia o jakim wielu z nas nie ma pojęcia. Nie wiadomo też w jakim tempie będziemy wychodzili ze skutków pandemii. Nie wiadomo kiedy pojawią się na stole pieniądze z Funduszu Odbudowy UE.
Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie skalę zmian nastrojów społecznych? Przeciwko komu obróci się gniew ulicy?
Zwracam uwagę że Polska ma ograniczoną samodzielność decyzyjną wobec szerzącej się pandemii. Stajemy wobec faktów dokonanych i reakcja władz praktycznie polega na dostosowywaniu się do nowych zagrożeń.
Jest przynajmniej dla mnie oczywiste, że w tym zamieszaniu każdy polityk próbuje ugrać coś dla siebie.
Dlatego tak trudno o współpracę poszczególnych sił politycznych. Za to zarówno lewa jak i prawa strona sceny politycznej biadoli nad tym w jak trudnych warunkach przychodzi im działać.
Ironia polega na tym, że jedni i drudzy twierdzą, że robią to dla dobra Polski i Polaków. Tylko każdy z nich inaczej to dobro rozumie. 

Przed nami Święta Bożego Narodzenia. To szczególny okres w cyklu rocznym, zwłaszcza dla katolickiej części naszego społeczeństwa.
Co bym dzisiaj nie napisał, nie odda to tego co czujemy w tym roku.
To jest święto rodzinne. Tymczasem w tym roku mamy je obchodzić bez mała w samotności, w gronie bliskich, ograniczonym do minimum.
Wielu z nas zastanawia się nad racjonalnością tej decyzji administracyjnej. Nie mam zamiaru wszczynać jałowej dyskusji. Nie ma najmniejszego sensu.

Czytającym te strony, a zwłaszcza komentatorom życzę zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu łask Bożych dla Nich i ich Bliskich.
Sobie zaś życzę abyśmy się spotkali w zdrowiu tu za rok.

17 grudnia 2020

Jak długo jeszcze będziemy czekali?

Kolejne rocznice ponurych wspomnień i puste gesty rządzących.
Jednocześnie widać jak na dłoni bezsilność państwa określonego jako III RP.
Jak to możliwe, że 50 lat po wydarzeniach grudnia 1970 roku nie można jednoznacznie ustalić winnych i współwinnych wydarzeń tamtych dni? Nie chodzi o skazanie ich prawomocnymi wyrokami, bo większość z nich już nie żyje. Moja wątpliwość dotyczy braku rzetelnych opracowań historyków. Po 50 latach można się zdobyć na obiektywizm oceny.
Inną kwestią jest osąd moralny sprawców. Dlaczego dalej leżą w Alei Zasłużonych na Powązkach i na poczesnych miejscach innych cmentarzy Polski? Dlaczego dopuszcza się ciągle w przestrzeni publicznej relatywizację ich winy?
Przykładów bezwładu III RP jest znacznie więcej. Kolejność nie jest najważniejsza.
Bliższy czasowo jest grudzień 1981 roku. Żyją świadkowie tamtych dni.
Niestety, dalej toleruje się relatywizację oceny zdarzeń przez sądy. Zadowalamy się bezproduktywną dyskusją, powtarzaną co roku.
Przy takim podejściu trudno się dziwić, że nie możemy się doczekać rzetelnych opracowań historycznych dotyczących II wojny światowej i lat powojennych.
Jako novum odbieram wypowiedź prof. Wysockiego z KUL-u, że faktycznie mamy do czynienia z PRL-bis, a nie III RP ponieważ nie mamy do czynienia z kontynuacją II RP, ani nawiązania do tradycji RON.
Zbyt łatwo uciekamy od spraw wstydliwych. Nie potrafimy uporać się ze sprawami wewnętrznymi, a wobec tego czego oczekiwać w zakresie rozliczeń np. zbrodni wojennych.
Kto dzisiaj pamięta że Polska wypożyczyła Niemcom w latach 90-tych oryginały dokumentów będących w posiadaniu https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82%C3%B3wna_Komisja_Badania_Zbrodni_Niemieckich_w_Polsce  Dokumenty dotyczyły zbrodni niemieckich popełnionych na Polakach podczas II wojny światowej.  
Zbiegiem okoliczności dokumenty „zaginęły” i Polska ich nie odzyskała. https://www.wprost.pl/tygodnik/89781/Komisja-zacierania-zbrodni.html
Winnych tej niefrasobliwości nie pociągnięto do żadnej odpowiedzialności.
Niemcom wystarczyło udostępnić kopie dokumentów, a z oryginałami mogli zapoznać się w Polsce.
Zadania GKBZNwP przejął IPN.
Tymczasem wciska się nam takie pierdoły jak uniewinnienie Wąsacza który z przekonaniem głosi, że postąpił słusznie, bo PZU groziła upadłość. Może ktoś mi przypomni jaki był aport Eureko do PZU? To już tylko historia.
Dzisiaj walczymy z prawdziwym problemem jakim jest Covid-19. Nie znam tylko odpowiedzi na pytanie czy rząd nadąża za rozwojem wydarzeń.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...