Szukaj na tym blogu

10 lutego 2021

Ale to już było!

Po sobotniej, humorystycznej, konwencji PO zrobiło się wesoło, niekoniecznie śmiesznie.
PO ma aspiracje do przewodzenia całej opozycji. Niestety dla PO, opozycja jest innego zdania i trudno nie przyznać im racji. Stąd kąśliwe uwagi o podkradaniu logo PSL i Lewicy. Tych uwag i złośliwości jest znacznie więcej. Karierę medialną robią przebitki wystąpień BB i Trzaskowskiego z wystąpieniami wójta Kozioła z serialu „Ranczo”. /my wiemy jak to zrobić/.
Istota sporu sprowadza się do tego, że opozycja nie chce, z powodów oczywistych, występować w jednym stadzie. Opowieści Budki i Trzaskowskiego, że jeszcze nie odkryli kart nie brzmią zachęcająco bo w końcu to towarzystwo zna się wzajemnie jak łyse konie.
Taka sytuacja jest na rękę prawicy bo nie stanowi dla nich realnego zagrożenia politycznego.

Niebezpieczeństwo tkwi dzisiaj gdzie indziej. To Hołownia i jego formacja „Polska 2050” https://pl.wikipedia.org/wiki/Polska_2050
Hołownia w polityce jest nowicjuszem i sam niewiele zwojuje. Ma jednak zaplecze zaprawione w bojach. To modyfikacja KOD-u, Nowoczesnej, Palikota i czego tam jeszcze. Jest też poważniejsze podejrzenie. W składzie „Polska 2050” są zaufani ludzie DT /m.in. Cichocki, Różański/, a to może sugerować, że celem jest anihilacja PO.
Pytanie na dzisiaj brzmi: jak szybko będzie się uczył Hołownia i na ile atrakcyjny dla potencjalnych wyborców będzie program jego ruchu?
Na co liczy Hołownia? Wydaje się że przede wszystkim na przedterminowe wybory parlamentarne.
Jest to mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Dzisiaj wystarczy obserwować jego poczynania.
Moim zdaniem przedterminowe wybory dla Hołowni to gwóźdź do jego trumny politycznej.
Zasadniczą niewiadomą jest zaplecze finansowe. Bez tego nie można zrobić dzisiaj nic, a kto będzie go żyrował? Bardziej sensowne byłoby więc cierpliwe budowanie struktur terenowych i start w wyborach w ustawowych terminach.

Po stronie opozycji, poza walką o przywództwo, toczy się walka o utworzenie silnych „kółek zainteresowań”. To dotyczy lewicy, ludowców i oczywiście PO. Konfederacja podobnie jak ruch Kukiza to tylko folklor polityczny.
Lewica, po okresie zapaści próbuje cierpliwie odbudować dawne siły i wiele wskazuje na to, że nie jest na pozycji przegranej, zwłaszcza przy wsparciu unijnym.
Inny problem mają ludowcy. Pogubili się już kilka lat temu. Tak naprawdę została im tylko nazwa.
Ani zasad, ani programu. Co byśmy jednak nie powiedzieli to Polska gminna ciągle do nich należy.
Żeby nie zniknąć ze sceny politycznej próbują wchodzić w różne spółki, ale ich ambicja na dzisiaj ogranicza się do tego żeby nie wylecieć z parlamentu /ich popularność ciągle oscyluje wokół progu wyborczego/. Na więcej ich nie stać.
PO zawsze chciała być partią środka. Niestety, ale tam jest niewiele elektoratu do przejęcia.
Z tego obszaru chce korzystać zarówno lewica jak i prawica. Tam jest elektorat niezdecydowany i zachowawczy.
Postępujący spadek popularności PO jest skutkiem pazerności jej działaczy.
Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że jest to problem wszystkich partii politycznych. Problem sprowadza się do tego ile czasu potrzeba żeby znaleźć się na dnie rankingów. Nie wszystkie gremia kierownicze partii i ugrupowań politycznych o tym pamiętają.

Trzeba konsekwentnie przypominać o awersji koalicji rządzącej do rozliczenia poprzedników ze złodziejskich afer które gnębią III RP od jej zarania.
Problem jest stale ten sam i trwa już około 30 lat. Obecny stan rzeczy jest skutkiem zmowy magdalenkowej której udziałowcy zobowiązali się wzajemnie do utrzymania status quo. Niestety, ale ta formuła się wypala i nie znajduje akceptacji społeczeństwa, a to przekłada się na poparcie dla koalicji rządzącej które od lat utrzymuje się na zbliżonym poziomie /z tendencją spadkową/, niezależnie od bieżących zawirowań na krajowej scenie politycznej.  
Obecna ekipa rządząca eksponuje medialnie wysoką wykrywalność przestępstw gospodarczych o charakterze korupcyjnym oraz typowo mafijnych /narkotyki, leki, paliwa, przestępstwa „białych kołnierzyków”/. Niestety, ale te „sukcesy” nie znajdują wykończenia w postaci procesów sądowych zakończonych prawomocnymi wyrokami sądowymi. Po prostu para idzie w gwizdek.
Władza jest nieskuteczna, tylko czy nie jest to nieudolność zamierzona?
Zastrzeżenia dotyczą zarówno prezydenta Dudy jak i rządzących.
Wiele się mówiło o konieczności zmiany konstytucji z 1997 roku. Lata lecą, a efektywnie nic się w tym kierunku nie robi. Nie interesuje nas czyli suwerena, projekt zrobiony na kolanie. W poprzedniej kadencji PAD obiecywał powołanie zespołu który miałby opracować projekt, albo tezy do projektu nowej konstytucji. Do tego nie potrzeba większości konstytucyjnej. Dzisiaj nikt o sprawie zdaje się nie pamiętać.
W podobnym stylu realizowana jest reforma wymiaru sprawiedliwości. Ta reforma nie dotyczy wyłącznie zmian personalnych i zmian strukturalnych. Obecny minister sprawiedliwości wielokrotnie podkreślał, że trzeba uporządkować akty prawne którymi posługuje się III RP. Podobno jakieś prace są prowadzone w resorcie. „Przyjemność” rozłożono sobie na dziesięciolecia, bo o konkretach nic nie słychać.

Wewnętrzne wojenki pochłaniają rządzących, podobnie jak opozycję, bez reszty.
Mówiąc o poszczególnych formacjach politycznych trzeba brać pod uwagę ich samodzielność decyzyjną.  Widać to po zachowaniach europosłów polskich w Brukseli. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że podobnie by się zachowywali  gdyby mieli sprawować rządy w Polsce.
Wybór sprowadza się do tego czyje interesy będą preferowane w polityce tego przyszłego rządu? Brukseli, Berlina, Waszyngtonu, czy może Tel Awiwu? A może do kompletu trzeba dopisać Moskwę?  

W tej analizie nie można zamykać oczu na rozgrywki wewnątrz koalicji rządzącej.
To od dawna nie jest monolit. Ględzenie o działalności propaństwowej poszczególnych polityków, a tym bardziej formacji politycznych dobre jest jako dobranocka, ale nie w otaczających realiach.
Coraz częściej widać rozbieżność interesów odłamów ZZ i Gowina, przy czym ten ostatni jest największym zagrożeniem dla stabilności obecnego rządu, Jego dorobek polityczny jest właściwie żaden, za to ego ma rozdęte ponad granice przyzwoitości. Jeśli to nie ulegnie zmianie uważam go za czołowego kandydata do postawienia przed Trybunałem Stanu. Trzeba pamiętać że to „przechrzta” i jego działalność sprowadza się do wtykania kija w szprychy obozu władzy.
Sprawa jest o tyle poważna, że nakłada się w czasie na wiele spraw które wymagają współpracy, a nie tylko zaspokajania własnych ambicji.
Tematem wiodącym od prawie roku jest pandemia Covid-19, ale w tym samym czasie toczy się walka polityczna o pieniądze do pozyskania z UE. Teoretycznie wszyscy nasi politycy powinni walczyć o uzyskanie jak najwyższych kwot dla Polski. W rzeczywistości zachowują się jak mieszkańcy „wieży Babel”, pewni swej bezkarności.
Czy to tylko przejaw głupoty politycznej? Do czego potrzebna im jest Polska?
Uważam, że przed każdym kto się tu źle czuje świat stoi otworem. Nie ma przymusu trwania tu za wszelką cenę. Nie warto się poświęcać.

05 lutego 2021

Co nas czeka?

Po /1 luty/ programie w TVP „Warto rozmawiać” widać, że ple ple rządu, w wykonaniu premiera i jego ministrów ma się nijak do otaczającej rzeczywistości. Rząd schował się za kolejnymi tarczami, a nie dostrzega ludzkich dramatów spowodowanych przedłużającym się lockdownem.
Może i dostrzega, ale niewiele z tego wynika.
Można też spojrzeć na to inaczej. Problemów jest tyle, że nie da się wszystkiego ogarnąć.
Walka z cieniem trwa już blisko rok /dokładnie 11 miesięcy/.
Czy efekty są adekwatne do nakładów? Odpowiedź jest trudna i niejednoznaczna.
Patrząc od strony zdrowotnej można powiedzieć, że rząd panuje /jeszcze/ nad sytuacją.
Blisko rok temu byliśmy, podobnie jak cały świat, całkowicie zaskoczeni.
Dopisało nam szczęście. Strach przed nieznanym spowodował, że społeczeństwo bez szemrania wykonywało polecenia rządu /nie zastanawiając się nad ich sensem/. Nikt jednak nie miał świadomości że zamieszanie będzie tak długotrwałe.
Po blisko roku trwania pandemii dalej jesteśmy praktycznie bezradni. Mamy w wystarczającej ilości środki dezynfekujące, indywidualne wyposażenie ochronne, wyodrębnione szpitalne oddziały zakaźne i ich wyposażenie. Mamy też wykształcone nowe nawyki, wcześniej masowo nie praktykowane.
Tu optymizm się kończy.
Mamy za mało personelu medycznego. Zarówno lekarzy jak i personelu pomocniczego.
Dokładnie to nie mamy rezerw. W podobnej sytuacji jest wiele innych państw UE.
Według szacunków specjalistów możemy dać sobie radę gdy ilość dobowych zachorowań zmieści się w okolicach 25 000. Jeśli ta granica zostanie przekroczona możemy mieć sytuację którą przeżywa teraz Portugalia.
Nie udało się rozwiązać problemów z profilaktyką i leczeniem Covid-19. Zasada d-d-m to tylko półśrodek, plaster na obolałe miejsce.

Pod koniec 2020 rozpoczęto szczepienia ochronne, ale nie wiadomo jaki będzie ich efekt końcowy.
Dzisiaj bardziej skupiamy się na krytyce organizacji tych szczepień. Możliwości produkcyjne koncernów farmaceutycznych są za małe w stosunku do potrzeb. To dotyczy całego świata, nie tylko Polski.
Szczepionki nie mają za sobą pełnych badań klinicznych.
Szczepienia ochronne to będzie rodzaj perpetum mobile. Dlaczego? Pandemia może potrwać jeszcze dłużej niż rok, a szczepionka ma skuteczność działania około roku, podobnie jak szczepionka na grypę sezonową. Oznacza to, że podobnie jak w przypadku grypy sezonowej, szczepienie trzeba będzie po roku powtarzać.  
Dotychczas jest już 7 producentów różnych szczepionek ale żadna z nich nie jest jednorazowa.
W sensie że jednorazowe zaszczepienie załatwia problem.
Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja z leczeniem chorych na Covid-19. Nie wynaleziono jeszcze skutecznego leku. Stosowane są leki już znane, dotychczas stosowane w leczeniu innych schorzeń.
W skrajnych przypadkach chorych ratują respiratory, ale według najnowszych danych dla około 60% chorych jest to kuracja nieskuteczna.

Bilans mijającego roku zaciemniają statystyki. Według tych oficjalnych, publikowanych przez polskie ministerstwo zdrowia, zarażonych jest około 1,6 mln ludzi; zmarłych około 37,5 tysiąca; ozdrowieńców około 1,3 mln.
Błędy /niejasności/ w statystykach dotyczą zarażonych i zmarłych.
Wykryte zarażenia są ujawniane po przeprowadzeniu testu. Część zarażonych nie ma widocznych objawów zewnętrznych. Są to tzw. przypadki bezobjawowe, dotyczące zwłaszcza dzieci i młodzieży. Dlatego specjaliści z zakresu wirusologii uważają że faktyczna ilość zarażeń to 4-7 krotność danych oficjalnych.
W przypadku zgonów problem jest inny. Umierają chorzy wyłącznie na Covid-19, ale umierają również chorzy których Covid-19 dobił. Wówczas w statystykach zgon wykazywany jest w rubryce „zmarły miał choroby związane”.
Z zasady nie są wykonywane sekcje zwłok zmarłych na Covid-19.
To tyle o samej pandemii.

Pandemia trwa w funkcjonującym organizmie gospodarczym.
Działają żłobki, przedszkola, szkoły, wyższe uczelnie. Miliony ludzi pracują. Jest też kilkumilionowa grupa emerytów i rencistów.
Pandemia rozwija się w określonym środowisku naturalnym. Ograniczenie jej rozwoju następuje poprzez ograniczenie kontaktów międzyludzkich.
Nie ma nic za darmo. Ratując jedno, tracimy drugie. Ograniczyliśmy ilość zarażeń, ale wyłączyliśmy z tradycyjnego działania szkoły, szkolnictwo wyższe i wiele branż gospodarki. Zdalne nauczanie, w jakimś zakresie zdalna praca, ale też realnie zlikwidowana turystyka, hotelarstwo, gastronomia, handel, transport drogowy. Łatamy dziury pompując w gospodarkę setki miliardów złotych w postaci pustego pieniądza który obciąży kolejne budżety.
Codziennie słuchamy opowieści rządzących jacy jesteśmy dobrzy na tle innych państw UE, które robią bokami i którym grozi upadłość.  Jednocześnie widzimy dziadowską politykę KE która kilka miesięcy temu zadeklarowała wsparcie finansowe dla potrzebujących, ale do tej pory nie dała ani eurocenta. Pomijam fakt, że ta pomoc to będą w dużej mierze kolejne kredyty do spłacania przez następne pokolenia Polaków.
Tych błędów i zaniechań KE jest znacznie więcej. Ostatnio media wypominają bezwład decyzyjny przewodniczącej KE w negocjowaniu umów na dostawy szczepionek przeciwko Covid-19 do państw UE. Mimo, że fabryki koncernów są w Europie, pierwsze znaczące dostawy szczepionek trafiły do USA, Izraela, Wlk. Brytanii, a dopiero w dalszej kolejności i z perturbacjami do UE.
Przy okazji warto przypomnieć, że nominacja przewodniczącej KE była pyrrusowym zwycięstwem Polski, bo jednego gamonia zastąpiono innym.  
Jak przebiegają szczepienia w Europie, w przeliczeniu na 100 mieszkańców, można zobaczyć tu https://www.rmf24.pl/raporty/raport-program-szczepien-przeciw-covid/swiat/news-szefowa-ke-zlekcewazono-problemy-z-produkcja-szczepionek-prz,nId,5029923
Kluczowe znaczenie ma fakt czy dostawa szczepionek będzie płynna w okresie trwania umowy, czy będzie np. jednorazowa w bliżej nieustalonym terminie, czy w partiach kwartalnych.

Od kilku tygodni obserwujemy, nie tylko w Polsce, w Europie, ale i na świecie, nową sytuację.
Wzrasta frustracja społeczeństw. Podejmowane w poszczególnych państwach działania restrykcyjne, dla ograniczenia rozwoju pandemii, okazują się nieskuteczne, a często są trudne do wyegzekwowania.
Faktem pozostaje narastające bezrobocie i bezradność społeczeństw wobec sytuacji w jakiej się znaleźli.
Nie wszystkie państwa oferują swym obywatelom pakiety pomocowe, jak to ma miejsce w Polsce.
Zresztą jest coraz więcej zastrzeżeń do zasad udzielania tego wsparcia. Widać to doskonale po kolejnych „tarczach” osłonowych wprowadzanych przez rząd MM.
Po pierwsze pomoc nie dociera do wszystkich potrzebujących. Nie jest to wina braku pieniędzy, a raczej braku rozsądku przy ustalaniu regulacji prawnych dla kolejnych „tarcz”. W jakimś stopniu jest to też wina pazerności banków które nie chcą zrezygnować z zaplanowanego zysku. Zastój w poszczególnych branżach nie jest równoznaczny np. z zawieszeniem spłacania rat kredytów bankowych.

Coraz trudniej dostrzec logikę w kolejnych decyzjach rządu w walce z pandemią. Podejmowane decyzje nie są skutkiem bieżącej oceny sytuacji. Zresztą ocena sytuacji pozostawia wiele do życzenia.
Od dawna negatywnie oceniam zachowania Gowina który nie przepuści żadnej okazji do pokazania jaki jest ważny. Decyzje powinien podejmować wyłącznie premier i tego powinniśmy się trzymać.
Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją gdy swoje trzy grosze wtrąca prezydent i jego urzędnicy, a także poszczególni ministrowie rządu. Zamiast racjonalnego działania trwa eksperymentowanie.
Widać to po dzisiejszych decyzjach rządu. Poluzujemy, ale za dwa tygodnie możemy się wycofać. Rząd powinien mieć świadomość że w walce z pandemią nic się nie sprawdza. To nieustająca loteria.
W Polsce skala zagrożeń w różnych regionach jest zmienna. Do tych zagrożeń powinny być dopasowane restrykcje i działania zaradcze. Tymczasem rząd hołduje urawniłowce bo tak jest najłatwiej.

29 stycznia 2021

Z frontu walki z Covid-19

Czy zamieszanie wokół szczepień przeciwko Covid-19 osiągnęło już apogeum?
Obawiam się, a raczej jestem na 100% pewien, że nie. Proszę poczytać https://niepoprawni.pl/blog/krzysztofjaw/covid-19-chaos-kompletny-chaos To tylko próbka.
Jestem daleki od krytykowania kogokolwiek, ale wątpliwości zamiast mi ubywać, ciągle przybywa.
Zacznę może od tego że musimy liczyć raczej na siebie niż na pomoc zewnętrzną.
Z zewnątrz narasta tylko dezinformacja i jest to działanie celowe.
Po blisko roku trwania pandemii nie ma żadnego skutecznego leku zwalczającego Covid-19. Podejmowane są próby leczenia wcześniej znanymi środkami, ale efekty bardziej mają znamiona przypadku, albo są wynikiem ogólnego doświadczenia lekarza który nie boi się eksperymentować. Niestety, autorytety medyczne patrzą na te eksperymenty krzywym okiem. Wniosek dla lekarzy?  Lepiej siedzieć cicho i czekać co będzie dalej.
Poza tym służba zdrowia w walce z Covid-19 też ponosi straty w ludziach. Według informacji MZ dotychczas z powodu Covid-19 zmarło 74 lekarzy i 63 pielęgniarki.
Medycyna, a ściślej koncerny farmaceutyczne, poszły w inną stronę. Szerokim frontem, przy wsparciu finansowym KE, rozpoczęto prace nad szczepionkami uodparniającymi przed zachorowaniem na Covid-19.
A więc przyszłość ma być w profilaktyce. Chorzy niech chorują, może im się uda i przeżyją.
Niestety, na świecie ponad 2,1 mln już poszły do piachu, a końca pandemii nie widać.
W skali globu to ułamki, ale kogo to interesuje?
Jest jednak spora grupa która przeżyła chorobę, ale to nie znaczy że „mają kłopot z głowy”. Po pierwsze nie ma gwarancji, że nie zachorują ponownie. Takich przypadków w skali światowej jest już tyle, że mówi się o nich otwarcie. Ozdrowieńcy mają też inny problem znany jako powikłania po przebytej chorobie.
Tu repertuar możliwości jest też dość szeroki.
Ponieważ Covid-19 atakuje płuca, najwięcej problemów ozdrowieńcy mają właśnie z wydolnością układu oddechowego.
Problem ogólny to rehabilitacja chorych. Nie jesteśmy na to przygotowani, zwłaszcza organizacyjnie. Najmniej dzisiaj mówi się o zdrowiu psychicznym chorych, ozdrowieńców i tych którzy ciągle są zdrowi, ale żyją w strachu że zachorują oni albo ktoś z ich bliskich.
W świetle wydarzeń mijającego miesiąca tematem wiodącym stała się profilaktyka czyli szczepienia ochronne, mające zapobiegać zachorowaniu na Covid-19. 
Jestem sceptyczny wobec tych szczepień, ale każdy ma swój rozum i robi to co mu pasuje, albo do czego zostanie zmuszony. 

Program szczepień ruszył pod koniec minionego roku.
Zapotrzebowanie na szczepionki jest gigantyczne, a zdolności produkcyjne jednak ograniczone. Jest to tym bardziej istotne, że na rynek wprowadza się nie jedną szczepionkę, a kilka i to o różnych mechanizmach działania. Między koncernami farmaceutycznymi trwa walka o rynki zbytu. To dżungla.
UE podjęła racjonalną decyzję o zakupie szczepionek hurtowo dla wszystkich państw członkowskich i podziale według akceptowanego przez wszystkich zainteresowanych klucza.
Z upływem czasu okazało się, że nie wszystko jest tak piękne i klarowne jak to na początku deklarowała KE. Mimo, że poszczególne państwa mają indywidualnie płacić za swoją pulę szczepionek, KE nie udostępniła nikomu treści podpisanych umów z koncernami farmaceutycznymi. Dzisiaj KE ujawniła treść umowy z firmą Astra Zeneca jednak bez podania harmonogramu dostaw i kilku innych informacji może w danej chwili mniej istotnych.
Problem ujawnił się gdy z winy producentów nastąpiły zakłócenia w dostawach. Nie wiadomo czy producentom może to ujść bezkarnie, czy są możliwe sankcje? Zakłócenia w dostawach stały się praktyką, bo po Pfizerze podobnie postępują inni producenci szczepionek. Są podejrzenia, że firmy sprzedają szczepionki innym odbiorcom „na wolnym rynku”. Niektóre koncerny już odpadły w tym wyścigu szczurów np. francuska Sanofi która swoją szczepionkę będzie miała może latem. Na otarcie łez będzie mogła produkować szczepionkę dla Pfizera który ma za małe własne moce produkcyjne. 
Jednocześnie trzeba pamiętać, że do Afryki nie trafiła jeszcze ani jedna szczepionka. Tam też ludzie chorują na Covid-19.
Jak długo będziemy mieli do czynienia z pandemią Covid-19? https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/najnowsze-fakty/news-singapurski-minister-pandemia-moze-potrwac-piec-lat,nId,5012613  
Z upływem czasu przybywa informacji związanych z umowami zawartymi przez KE. Najważniejsza dotyczy terminowości dostaw. Okazuje się, że umowy są na tyle nieprecyzyjne, że nie można koncernów pozwać do sądu za nieterminowe dostawy.
Przedmiotem umowy jest dostawa z terminem końcowym do końca 2021 roku.
Naiwność kontraktujących czy świadome działanie? Pytanie o tyle zasadne, że Niemcy równolegle z KE negocjowali indywidualnie dostawy szczepionek tylko dla siebie. To taka swoiście rozumiana solidarność wewnątrz UE.
Kolejny problem dotyczy skuteczności szczepionek.
To ciekawa sprawa. Badania kliniczne, warunkujące dopuszczenie do powszechnego stosowania, nie zostały zrealizowane. To tylko część prawdy.
W normalnych warunkach od opracowania leku do dopuszczenia go do powszechnego użycia, mija co najmniej dwa lata. W tym przypadku strony poszły na skróty. Efekt jest taki, że nie ma wiedzy medycznej na temat skutków ubocznych i skutków długoterminowych. Dlatego koncerny wymusiły na kupujących zwolnienie się z odpowiedzialności za niepożądane skutki jej użycia.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Według najnowszych informacji szczepionka przeciw Covid-19 ma być skuteczna przez rok od jej podania. Podobnie jak szczepionka przeciw grypie. To dotyczy szczepionki Pfizera. O pozostałych jeszcze nic nie wiadomo. Z tego wynika, że pod koniec roku można będzie ponownie szczepić tych którzy otrzymali szczepionkę w grudniu 2020. Oczywiście, jeśli do tej pory pandemia nie wygaśnie, a zaszczepieni będą żywi. Ale o to chyba możemy być spokojni.
W temacie szczepionkowym mamy też powrót do przeszłości. W grudniu media informowały że w Polsce zabrakło szczepionek przeciw sezonowej grypie i że nie ma szans na uzupełniające zakupy, bo cykl produkcyjny trwa prawie rok.
Nagle, dwa dni temu pojawiła się informacja, że MZ dysponuje partią 200 tysięcy szczepionek. https://www.politykazdrowotna.com/69553,mz-jeszcze-200-tys-szczepionek-p-grypie-do-rozdysponowania
Komentarza MZ brak.

p.s. Wydaje mi się, że wkrótce rozpoczniemy dyskusję o upadających gałęziach gospodarki i poszczególnych branż. Teraz zajmujemy się wyłącznie wrzutami.

25 stycznia 2021

Uda się czy nie?

Znowu udało się wywołać temat którym żyją od kilku dni media. To sprawa uratowania życia Polaka przebywającego w szpitalu w brytyjskim Plymouth. Za sprawą mediów przerodziło się to w walkę między cywilizacją życia i cywilizacją śmierci. Można też powiedzieć, że to walka sybarytów z tymi którzy są jeszcze na dorobku.
Kto wygra? Do optymizmu mi daleko.
Polska, za sprawą własnej opinii publicznej, wykorzystała wszystkie dostępne możliwości i czeka.
Czekamy na reakcję Brytyjczyków. Tylko czy pacjent dożyje szczęśliwego dla niego zakończenia tej rozgrywki? Czasu jest coraz mniej.
Niczego nie przesądzam.
Ratować człowieka czy nie? To dzisiaj w dużej mierze problem cywilizacyjny. Można rozpętać wokół tego niekończącą się dyskusję, ale jak widać nie wszędzie.
Co nas irytuje? Mnie przynajmniej, ingerencja ETPCz w sprawy wewnętrzne państwa.
Wniesiona przez Polskę skarga została odrzucona, ze względów formalnych.
Krótko mówiąc, ETPCz niczym Piłat, umył ręce.
Negocjacje Polski z Wlk. Brytanią sprowadzają się do tego czyje racje będą na wierzchu.
Walka o zagrożone życie odbywa się niejako przy okazji. Teraz jest to wojna między urzędnikami.
Anglicy grają na czas. Pod pretekstem że był weekend nie zrobili nic, licząc na to że pacjent umrze i problem sam się rozwiąże.
W całej sytuacji nie wolno zapomnieć o roli rodziny chorego. Żona z córką uznały, że lepiej zostać wdową i sierotą, a matce i siostrze zależy na utrzymaniu chorego syna i brata przy życiu, za wszelką cenę.
Niejako przy okazji pojawia się pytanie: po co nam różne instytucje ponadpaństwowe które w założeniu mają chronić i bronić obywatela, skoro w krytycznej sytuacji nie są zainteresowane w ujawnieniu swego stanowiska?
Żeby zabrać głos w sprawie nie można ograniczać się do wiedzy powierzchownej i wyłącznie emocjonalnej.
Dyskutanci wypowiadają się z różnych pozycji.
Jedną z dyskusji zainicjował na swym blogu https://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2021/01/22/politycy-zjednoczonej-prawicy-uszanujcie-wole-rodziny/
Osądźcie Państwo sami, czy Adam Szostkiewicz ma rację.
Podobnie sprawa wygląda z komentującymi ten wpis. Rozbieżność ocen jest 100% /odrzucam stanowisko trolli/.
Ze swej strony mogę powiedzieć, że „w podziw” wprawiają mnie wszelkiej maści komentatorzy powołujący się instrumentalnie na nauczanie i autorytet papieża Jana Pawła II /to dotyczy nie tylko tej sprawy/.
Jest okazja żeby dokopać przeciwnikowi, grzechem byłoby nie skorzystać.  

20 stycznia 2021

Sejmowa komisja reprywatyzacyjna vs. sądy powszechne III RP

Sąd unieważnił kolejną decyzję sejmowej komisji reprywatyzacyjnej. Tym razem w sprawie kamienicy przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie. W konsekwencji rodzina Waltzów otrzyma zwrot 2 mln kary, wraz z odsetkami. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Kamienica-rodziny-Waltzow-Sad-uchylil-decyzje-komisji-weryfikacyjnej-8038892.html
Pozostaje jeszcze kasacja do NSA którą zapowiada przewodniczący sejmowej komisji reprywatyzacyjnej Sebastian Kaleta.
Jakie sygnały do społeczeństwa są przesyłane przy tej okazji?
Powołanie sejmowej komisji reprywatyzacyjnej miało w założeniu ukrócić proces bezprawnego przejmowania nieruchomości warszawskich których status własności był trudny do udokumentowania. Komisja w pierwszej kolejności zajęła się przypadkami najgłośniejszymi medialnie. https://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_do_spraw_reprywatyzacji_nieruchomo%C5%9Bci_warszawskich
https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/komisja-weryfikacyjna
http://br.wszia.edu.pl/zeszyty/pdfs/br54a_12kukuryk.pdf

Ciekawostką jest to że ustalenia komisji kwestionują nie tylko aktualni właściciele nieruchomości, ale in gremio władze Warszawy które zaskarżają wszystkie ustalenia końcowe komisji sejmowej.

Teraz dochodzimy do najciekawszego momentu.
Warszawskie sądy dość często, bo nie mogę powiedzieć że w całości, unieważniają decyzje komisji.
Od postanowień sądów istnieje możliwość odwołania do NSA, ale dotychczas żadna ze spraw nie była jeszcze przez ten sąd rozpatrywana.

Inną ciekawostką jest to że posiedzenia komisji sejmowej były jawne i w znacznej części transmitowane na żywo w TVP. Natomiast sądy rozpatrują odwołania na posiedzeniach zamkniętych. Nie znamy więc motywacji sądu dla podejmowanych decyzji.

W tzw. międzyczasie dokonano istotnych zmian ustawowych w zasadach postępowania komisji sejmowej, zwłaszcza w zakresie postępowań odszkodowawczych. Wypłatami odszkodowań obciążono budżet centralny.

Działania komisji sejmowej dawno znikły z pierwszych stron mediów. Pierwszy przewodniczący komisji sejmowej wyemigrował do Brukseli. Pracy dla komisji nie zabraknie przez dziesięciolecia, bo tyle spraw jest do rozpatrzenia.
Dawno zapomnieliśmy, że reprywatyzacja dotyczy nie tylko Warszawy. Na początku, czyli w 2017 roku mówiło się, że podobne komisje powinny powstać dla Krakowa, Poznania, czy Wrocławia. 

Pozostaje bez odpowiedzi pytanie dlaczego sądy stają po stronie bezprawia? Dlaczego winni tego bezprawia nie zostali dotychczas pociągnięci do odpowiedzialności karnej?
Tych pytań dlaczego? jest znacznie więcej. Brak na nie odpowiedzi skutkuje wnioskiem, że mamy do czynienia z działaniami pozornymi.

Najpoważniejszym dowodem na poparcie tej tezy jest dla mnie trzymanie od lat w zamrażarce marszałka Sejmu tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...