We wszelkich dostępnych analizach potencjału naszych Sił Zbrojnych trudno
znaleźć te dotyczące celowości wyposażenia wojsk w określone rodzaje
uzbrojenia.
Moim zdaniem wyposażenie wojsk powinno być bezwzględnie podporządkowane
doktrynie obronnej.
Prosty przykład związany z zakupem F-16, powielany dzisiaj zakupem F-35.
Po co nam samoloty o takich parametrach? Argumentacja, że możemy korzystać, w
ramach NATO, z systemu AWACS, czy tankowania w powietrzu, jest naciągana
ponieważ nie jest to związane stricte z działaniami obronnymi. Nie sądzę
żebyśmy podejmowali z powietrza działania prewencyjne.
Bez zgody NATO jest to
nierealne.
A co z dostępnością uzbrojenia dla tych samolotów? Wszystko kupujemy. Nie ma
mowy o żadnych darowiznach.
Na zakup samolotów wydaliśmy znaczne środki, natomiast nie uzyskaliśmy dostępu
do wielu wariantów uzbrojenia przeznaczonego do tej wersji. Stąd moja ocena, że
posiadamy samoloty które jedynie dobrze prezentują się na defiladach okolicznościowych.
Zawsze zasadne jest pytanie ile z tych samolotów zdolnych jest do działań
bojowych. To jest problem dostępności części zamiennych i warunków wykonywania
prac serwisowych.
https://www.defence24.pl/
Kraje Pribaltiki, czyli Litwa, Łotwa i Estonia uważają, że nie stać ich na
własne lotnictwo. Ochronę ich nieba, w ramach NATO, zapewniają inne państwa
członkowskie, w tym Polska. Można się z tym zgodzić. Tylko dlaczego Litwa
kazała Polsce płacić za korzystanie z ich lotnisk i infrastruktury skoro
realizowaliśmy misję NATO Air Policing?
Jeżeli nasze lotnictwo ma wykonywać w ramach NATO zadania „usługowe” powinniśmy
odnosić jakieś wymierne korzyści. Nie zaliczam do nich tego o czym pisze bloger
https://niepoprawni.pl/blog/35stan/zabojstwo-prezydenta-haiti-czy-jest-w-tym-geopolityczne-drugie-dno
Na styku między strefą wpływów NATO i Federacji Rosyjskiej kluczowe znaczenie
ma polityka odstraszania.
Polska jest państwem frontowym z powodu granicy z Białorusią i enklawą
kaliningradzką. Newralgicznym obszarem jest tzw. przesmyk suwalski. Chodzi o
najkrótszą drogę lądową miedzy Białorusią i enklawą kaliningradzką. https://www.defence24.pl/kaliningradzki-bluff-gen-skrzypczak-przesmyk-suwalski-nie-ma-znaczenia-operacyjnego
a jednocześnie o możliwość zablokowania drogi lądowej z Polski do państw
Pribaltiki, czyli udzielenia szybkiej pomocy Litwie, Łotwie lub Estonii, na
wypadek zagrożenia ze strony FR.
Takie analizy można prowadzić w nieskończoność.
Z jednej strony mamy zachłanność FR i chęć przywrócenia bezpośredniej granicy z
Niemcami.
To miałoby się odbyć naszym kosztem.
Z drugiej strony FR ze strony NATO nic nie grozi, wiec USA kombinują żeby
uzyskać wsparcie FR w konfrontacji z Chinami. To dość karkołomna kombinacja,
zwłaszcza że pozycją przetargową ma być zmiana strefy wpływów w obszarze Europy
Środkowo-wschodniej. Te targi odbywają się ponad naszymi głowami. W mediach są
głosy że to Jałta 2.
Czy warto mieć bezgraniczne zaufanie do wielkich tego świata?
Moim zdaniem absolutnie nie.
Powinniśmy wyciągać wnioski zwłaszcza ze swej historii i to przynajmniej tej
najnowszej.
Pamiętajmy o przysłowiu „bliższa koszula ciału niż sukmana”.
Mocarstwa realizują swoje cele kosztem innych, słabszych. W tej grupie jest
Polska.
Czy dla nas jedynym powodem do dumy ma być świadomość że w rozgrywce między
wielkimi mamy być mięsem armatnim? Że przedkładamy internacjonalizm ponad
patriotyzm?
Czy nie lepiej budować swą przyszłość na solidnych podstawach? Liczyć w
pierwszej kolejności na siebie?
Nie jesteśmy potentatem pod żadnym względem, ale to nie znaczy, że mamy być
popychadłem dla tych silniejszych.
Zakupy uzbrojenia u obcych powodują że uzależniamy się od ich widzimisię. To
dotyczy F-16, F-35, Leopardów czy Abramsów.
Dzisiaj stoimy przed faktami dokonanymi, za wyjątkiem Abramsów gdzie kontrakt
nie jest jeszcze podpisany. Nie wiadomo czego ostatecznie będzie dotyczył.
Nie można zapominać, że zakupy uzbrojenia w naszym wydaniu to zakupy, z naszej
strony, o podłożu politycznym. Dlatego nie zawsze górę bierze zdrowy rozsądek.
Nie powinniśmy się godzić na kupowanie
kota w worku.
Tam gdzie to możliwe powinniśmy wykorzystać potencjał własnego przemysłu i
myśli technicznej.
Tylko myśl techniczną trzeba rozwijać. Prace badawczo-rozwojowe trwają latami i
kosztują. Nie można zbyt łatwo z nich rezygnować, bo w przeciwnym razie
będziemy tkwić w zaklętym kręgu niemożności.
Powinien nas motywować przykład Szwecji, Finlandii, czy Czech.
Samowystarczalni nie będziemy i nie jesteśmy, ale powinniśmy minimalizować
uzależnienie.
Zwrócę jeszcze raz uwagę na prace badawczo-rozwojowe. Z mojej wiedzy wynika, że
musi tu być zachowana ciągłość działania. Chodzi o to żeby zespoły zajmujące
się określoną problematyką miały zajęcie non stop. To jest gwarancją sukcesu a tego
nam brakuje.
W latach 80-tych w PRL realizowano szeroki front prac w przemyśle zbrojeniowym
jako tzw. zamówienia rządowe ZRN i CPBR. W III RP wiele prac przerwano, a
zespoły zajęły się innymi zagadnieniami, a właściwie bezpowrotnie rozpierzchły
się. Powrót trwa latami, a często jest niemożliwy.
Niewielu ma tego świadomość.
Na marginesie. Powszechnie wiadomo, że przemysł zbrojeniowy jest motorem
postępu technicznego i technologicznego, w myśl zasady potrzeba matką
wynalazków. Takie same wnioski dotyczą podboju kosmosu. Ten ostatni jest udziałem
państw najbardziej gospodarczo rozwiniętych. Polska odnosi tu również, niewielkie
co prawda, sukcesy.
Pamiętajmy jednak, że Polacy w tych wyścigach mają od lat poczesne miejsce.
Galeria nazwisk jest bardzo długa i otwarta.
Szukaj na tym blogu
20 lipca 2021
Po co nam to było?
15 lipca 2021
Jest interes do zrobienia. A ile na tym można stracić?
Polskie czy tylko polskojęzyczne media pełne są
informacji o sprawach interesujących niewielu.
Od powrotu/niepowrotu do polskiej polityki DT, po trwający blisko rok wybór
RPO.
Mniej uwagi poświęca się dyskusji na temat racjonalności wydatków z budżetu
centralnego.
Gdyby nie obecny prezes NIK tylko hobbyści zajmowaliby się tym w sumie
niewdzięcznym tematem.
Nie chodzi mi bynajmniej o koszty walki z pandemią Covid-19. Ten temat nie
został jeszcze zamknięty.
Tym razem interesuje mnie racjonalność wydatków związanych z obronnością i
bezpieczeństwem państwa.
Do 1989 roku dysponowaliśmy wyłącznie uzbrojeniem dostępnym w ramach Układu
Warszawskiego, a więc produkcji własnej oraz z zakupów w ZSRR i krajach
członkowskich UW.
Polski przemysł zbrojeniowy z czasów PRL nie był kopciuszkiem. Mieliśmy ponad
100 zakładów produkujących sprzęt i wyposażenie dla wojska w oparciu o
konstrukcje własne i licencje pochodzące głównie z ZSRR. Produkcja ta miała
uznanie również na międzynarodowym rynku handlu bronią ponieważ przynosiła
znaczne dochody, w dodatku w twardej walucie.
Trzeba się zgodzić co do jednego, nie zawsze był to produkt oparty o
najnowocześniejsze technologie.
W końcu krawiec kraje jak mu materii staje.
Wejście Polski do struktur NATO wiązało się z nowymi wyzwaniami. Konieczna była
standaryzacja wyposażenia i uzbrojenia, a także zmniejszenie luki
technologicznej. Na to nałożyły się konsekwencje prywatyzacji zachodzące w
naszej gospodarce.
W rezultacie tych przekształceń część zakładów produkcyjnych branży
zbrojeniowej trafiła w ręce kapitału obcego. Z kolei Polska zaniechała wielu
prac badawczo-rozwojowych w branży zbrojeniowej argumentując, że na rynku są
dostępne wyroby gotowe, często o lepszych parametrach
użytkowo-eksploatacyjnych.
Mniej mówiono o mankamentach takiego rozumowania.
Za te produkty trzeba płacić w tzw. walutach wymienialnych, a złotówka do
takich nie należy.
W przypadku urządzeń o złożonej budowie problemem eksploatacyjnym jest serwis i
remonty, a z tym związany jest dostęp do części zamiennych. Nie jest dla nikogo
tajemnicą, że trzeba je kupować u producenta zakupionego urządzenia ponieważ
ten nie jest najczęściej zainteresowany udostępnieniem technologii produkcji.
Nie wystarczy dany detal skopiować, trzeba to zrobić z uwzględnieniem
technologii stosowanej przez producenta. W ten sposób sprzedawca ma nas w
kieszeni do końca eksploatacji sprzedanego nam wyrobu.
Kontrakt zakupowy, przed podpisaniem, powinien być dokładnie przemyślany.
Wszelkie aneksy są grą do jednej bramki.
Przez wiele lat istnienia III RP królowała moda na zakupy „gotowizny”,
oczywiście z najwyższej półki, bez oceny racjonalności takich zakupów. W dużym
stopniu winien był brak doktryny obronnej III RP.
Takim sztandarowym przykładem wątpliwego zakupu jest zakup samolotów F-16. https://pl.wikipedia.org/wiki/F-16_w_Polskich_Si%C5%82ach_Powietrznych
To był chyba pierwszy przykład nieracjonalnego wydatkowania publicznych
pieniędzy.
Nie chodzi mi o merytoryczną ocenę zakupu, ale o nieskuteczne wyegzekwowanie
tzw. offsetu. https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/983748,offset-umowa-offsetowa-francja-mon-caracale.html
https://www.forbes.pl/wiadomosci/jak-offset-pograzano/zgn0p65
Nie chcę być złym prorokiem, ale większe problemy czekają nas w związku z
zakupem następcy F-16
czyli F-35. https://radar.rp.pl/modernizacja-sil-zbrojnych/16225-mon-offset-za-f-35-okazal-sie-zbyt-koszowny
Pierwsze egzemplarze F-35 mają pojawić się w Polsce w 2024 roku. jednak już
teraz znane są informacje na temat rosnących kosztów ich eksploatacji. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/koszty-eksploatacji-mysliwcow-f-35-sa-horrendalne-duze,480819.html#comment
Czy z tym problemem będzie się borykał obecny rząd i minister Błaszczak?
Takich problemów jest więcej.
Ostatnio media fachowe opisują problemy związane z realizacją kontraktu na
zakup samolotów dla VIP-ów.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/saga-z-samolotami-dla-vip-ow-wciaz-trwa-znow-nie-przylecialy-w-terminie,480578.html
Tu nagromadziło się kilka problemów.
W mojej ocenie najważniejszym jest nieprzestrzeganie dyscypliny budżetowej.
Zakup powinien być zrealizowany ze środków specjalnie na to przeznaczonych z
budżetu centralnego. Tak zakupiono F-16. Tymczasem zakup samolotów dla VIP realizowany
jest z budżetu MON. Te 3 mld zł powinny być przeznaczone na zwiększenie
potencjału obronnego naszych wojsk.
Nie jest to jedyny problem.
Realizacja kontraktu odbywa się z opóźnieniem, z winy producenta /tak wynika z
przekazu medialnego/. Brak jednoznacznej odpowiedzi kogo obciąża opóźnienie?
Jeśli producenta samolotów, to czy będą wypłacone kary umowne?
Dzisiaj minister Błaszczak ma na głowie większy problem, „spadek” po swoich
poprzednikach.
Problemem tym są czołgi Leopard którymi obdarowali nas Niemcy. https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopard_2
Czołgi Leopard 2 zaczęły trafiać do Polski w latach 2002-2003 jako nadwyżki ze
stanów Bundeswehry. Według danych z końca 2015 roku nasze Siły Zbrojne miały na
stanie 142 czołgi Leopard 2 wersji A4.
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale Leopardy okazały się dla nas
kosztownym prezentem.
Początkowa euforia przysłoniła zdrowy rozsądek.
Przekazanie czołgów Leopard 2 Polsce nie było ze strony Niemiec przejawem
altruizmu. To było podejście czysto biznesowe. Przyjmujący darowiznę zapomnieli
że to dla nich początek kłopotów.
Współczesny czołg jest konstrukcją złożoną, wymagającą fachowego serwisu,
remontów, części zamiennych i co najważniejsze amunicji umożliwiającej jego
zastosowanie bojowe zgodne z deklaracją producenta.
Zamiast zagłębiać się w szczegóły, zacytuję znaleziony komentarz:
„NIK powinien się już dawno zająć tym
wielkim marnotrawstwem i niegospodarnością w mon i pgz przy modernizacji
niemieckich czołgów i rozliczyć wielomilionowe straty. Nie dość że te czołgi
zostały przejęte bez umowy przemysłowej przez co Niemcy zyskali większość kasy
na ich modernizację to jeszcze w dodatku jak prace będą prowadzone dalej w
takim żółwim tempie to ostatnie czołgi będą gotowe aż w .... 2069 roku.”
Jest w tym sporo przesady, ale …
Niemcy mają aktualnie na stanie około 250 czołgów Leopard 2 które mają być
zmodernizowane do 2023 roku do najnowszej wersji Leopard 2A7V. Polska ma łącznie
około 1065 czołgów, w tym około 500 czołgów T-72 które planowano sprzedać, ale
plany się zmieniły.
Dla potrzeb współczesnego pola walki te czołgi muszą być zmodernizowane, a
przede wszystkim potrzebna jest do nich nowoczesna amunicja. Modernizacja
Leoparda 2 będzie nas kosztować co najmniej 2,4 mld zł ale będzie rozwleczona w
czasie. Jedną z przyczyn opóźnień jest trwający chaos decyzyjny.
Poza tym trzeba pamiętać, że ilość nie przechodzi automatycznie w jakość.
Zasadne jest pytanie ile tych czołgów jest w stanie „z marszu” dzisiaj stanąć
do walki, a ile jest tylko na stanie wojsk pancernych?
p.s. Od wczoraj mamy nowy wątek w temacie. Zakupimy 250 czołgów w USA.
Nie mam zamiaru oceniać zakupu od strony racjonalności.
Zwracam uwagę na logikę zakupu.
Czołg zaliczany jest do tzw. broni ofensywnych.
Tymczasem oficjalna doktryna obronna Polski zakłada, że nigdy i nikogo nie
zaatakujemy, a będziemy się jedynie bronić przed ewentualnym atakiem państw nam
wrogich. /W domyśle chodzi o Federację Rosyjską/.
Do walk obronnych potrzebne są inne środki i rodzaje broni. Skuteczność ich
użycia zależy od dostępności w warunkach czynnego pola walki. Inaczej mówiąc,
trzeba mieć wystarczające zapasy do czasu rozstrzygnięcia konfliktu, albo mieć
możliwość bieżącej produkcji.
Przykłady z historii powojennej powinny być dla nas ostrzeżeniem przed
naiwnością, czy łatwowiernością.
Zakupione czołgi i samoloty takiej gwarancji nam nie dają.
Nie jest też gwarancją nasze uczestnictwo w NATO.
Wystarczy czytać ze
zrozumieniem art. 5 Traktatu.
08 lipca 2021
Polska racja stanu
Za sprawą mediów cała nasza uwaga koncentruje się teraz wokół b. ministra i
prawej ręki DT,
czyli Sławomira Nowaka oraz samego DT który próbuje ponownie
zaistnieć w polskiej polityce.
Na tych wątkach świat się nie kończy. Lepkie ręce pozostaną lepkimi. Oczyścić
je może tylko wyrok uniewinniający niezawisłego sądu. B. premier, do niedawna
„krul Europy” stał się ostatnią nadzieją upadłej PO.
Nie można go w żadnym przypadku lekceważyć, bo zagranica zrobi wiele, nie
powiem że wszystko, żeby obalić obecny rząd MM, a przynajmniej skutecznie
zdestabilizować sytuację w Polsce.
Okazji ku temu nie brakuje. Stara Europa przy każdej okazji chce nam pokazać, podobnie
jak Węgrom,
że gramy w innej lidze. Stąd to ustawiczne naginanie prawa i jego interpretacja
wedle własnego widzimisię. Coraz częściej okazuje się że podpisywaliśmy inne
dokumenty traktatowe niż te którymi Bruksela macha nam teraz przed nosem.
Od lat, a może od wieków, mamy problem z którym nie jesteśmy w stanie sobie
poradzić. Ten problem ma wszelkie znamiona zdrady narodowych interesów. Można
tylko dywagować czy odbywa się to świadomie, czy podświadomie. Dodam do tego pytanie
dlaczego odbywa się to bezkarnie?
Jeśli opierać się na wiedzy podręcznikowej, to każdy parlamentarzysta,
samorządowiec czy urzędnik państwowy powinien działać w imieniu i dla dobra
Rzeczypospolitej.
Wszelkie wyróżnienia i apanaże powinny być przyjmowane za wiedzą i zgodą władz
państwowych. Tymczasem mamy do czynienia
z wolna amerykanką.
Jaki szanujący się Polak przyjąłby od Niemców medal Rathenaua https://www.dw.com/pl/tusk-odebra%C5%82-w-berlinie-nagrod%C4%99-im-rathenaua-z-ca%C5%82ego-serca-jeste%C5%9Bmy-wdzi%C4%99czni-polakom/a-15991483
Czyje interesy reprezentował naprawdę Władysław Bartoszewski, kolekcjoner
odznaczeń, medali i wyróżnień przyznawanych mu zwłaszcza przez Niemcy? https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Bartoszewski
Czy parlamentarzyści PO zasiadający w PE rzeczywiście reprezentują tam interesy
Polski i Polaków? Dlaczego władze Polski tolerują finansowanie działalności
politycznej polskich partii i organizacji pozarządowych przez państwa ościenne?
Jaka granica musi zostać przekroczona żeby doszło do interwencji państwa
/vide
przypadek B. Kramka/? Dlaczego toleruje się wyczyny Trzaskowskiego pod szyldem
Campus Polska https://natemat.pl/354287,co-to-campus-polska-przyszlosci-to-musisz-wiedziec-o-planie-trzaskowskiego
Czy nie za dużo tu udziału jawnego i ukrytego zagranicy?
Czy groźby opozycji o spowodowaniu zamrożenia wypłat funduszy unijnych Polsce
to tylko czcze przechwałki z ich strony? Jak powinny zareagować władze Polski?
Czy ktoś potrafi jasno stwierdzić czym jest suwerenność III RP? Na jakiej
zapisanej podstawie prawnej byle ambasador obcego państwa, czy urzędnik tego
państwa, skutecznie decyduje o kształcie stanowionego w Polsce prawa?
W posiedzeniu Senatu, podczas omawiania ustawy zmieniającej kpa, wziął udział
zaproszony przedstawiciel ambasady Izraela oraz rabin Schudrich.
Jaki był cel takiego zaproszenia? Czy w ten sposób Senat chciał podnieść swój
prestiż, czy tylko się ośmieszyć?
Do kompletu brakowało tam sierżanta Danielsa i jeszcze kilku osób powszechnie
znanych w mediach, a o których wiadomo że lobbują pracowicie na rzecz narodu
wybranego.
Senat pozostał na etapie dyskutowania nad projektem ustawy. Wyznaczono kolejny
termin dyskusji na drugą połowę lipca. https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8205308,kpa-nowelizacja.html
Zwrócę uwagę na pewien szczegół. BAS zaopiniowało pozytywnie projekt ustawy o
nowelizacji kpa, natomiast Biuro Legislacyjne Senatu zgłasza zasadnicze uwagi,
w tym podnosi niezgodność ustawy z Konstytucją RP!
W tej sprawie jest jeszcze inny smaczek. Niestety, nie oczekuję żadnej poważnej
reakcji ze strony władz państwowych III RP.
Chodzi o podstawę prawną zaproszenia przedstawicieli państw obcych do udziału w
posiedzeniu roboczym Senatu RP. Takie uprawnienie nie przysługuje marszałkowi
Senatu, a tym bardziej żadnemu senatorowi.
Wokół nowelizacji kpa jest spory zamęt https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8198883,reprywatyzacja-nowelizacja-kodeksu-postepowania-administracyjnego-izrael.html
Mnie pozostaje obserwować kto, kiedy i dlaczego wycofa się na z góry upatrzone pozycje?
02 lipca 2021
Kto i kiedy zaspokoi roszczenia Polakom za straty poniesione przez II wojnę światową?
Ćwiczymy
kolejną edycję żydowskich roszczeń ofiar holocaustu.
Novum polega na tym, że wybiera się do nas amerykański żyd Stuart E. Eizenstat znany
z tego że skutecznie windykuje odszkodowania dla ofiar holocaustu. https://en.wikipedia.org/wiki/Stuart_E._Eizenstat
Znaczy to że powinniśmy się bać i kurczowo pilnować swoich portfeli.
W sumie nic nowego. Ten strach towarzyszy nam od lat.
Dawno przestałem się dziwić, że „państwo z tektury i dykty” nie potrafi odciąć
się od zachłanności tego plemienia. Naród wybrany? Do czego?
III Rzesza napadła na Polskę, a nie na Izrael. Obywatele polscy wyznania
mojżeszowego mieszkający w II Rzeczpospolitej nigdy nie przestali być Polakami
i podlegają przede wszystkim prawu polskiemu.
Zgodnie z tym prawem, a także prawem międzynarodowym, powszechnie uznawanym,
jeśli nie są znani prawni spadkobiercy mienie przechodzi na rzecz Skarbu
Państwa.
W sprawie spadkobierców mamy w Polsce nieopisany bałagan z którego korzystają
hochsztaplerzy.
Wojna spowodowała że są dziury w dokumentacji sądowej i nie ma jasnych
kryteriów jej odtwarzania. Rzadziej się mówi o lukach w dokumentacji bankowej.
Na wielu nieruchomościach ciążyły zobowiązania finansowe nie uregulowane po
dzień dzisiejszy.
Tu jest właśnie pole do działania dla wszelkiej maści cwaniaków. Przy
ewidentnej ich „współpracy” z sądami możliwe jest fabrykowanie dokumentów
wystawianych przez osoby ponad 120-letnie, a sądy nie są zobowiązane do
weryfikacji tych dokumentów.
Pisałem o tym wielokrotnie, że II wojna światowa nie zakończyła się traktatem
pokojowym.
Ten stan skutkuje tym że przegrani czyli Niemcy więcej skorzystali po wojnie niż
Polska która znalazła się w gronie zwycięzców.
Po dzień dzisiejszy Polska nie uzyskała reparacji wojennych za szkody
poniesione w wyniku działań wojennych.
Skoro o reparacjach mowa, to dzisiaj mówi się tylko o reparacjach od Niemiec
jako spadkobiercy III Rzeszy, a milczy się o reparacjach od Federacji
Rosyjskiej jako spadkobiercy ZSRR.
Chodzi nie tylko o zmiany terytorialne, ale o zniszczenia infrastruktury i
grabież majątku trwałego, w przypadku ZSRR również po zakończeniu działań
wojennych w maju 1945 roku.
Niemcom jest wygodnie mówić, że sprawę reparacji wojennych uważają za
zakończoną. Tylko ta argumentacja ma się nijak do faktów.
Tematem samym w sobie jest skala roszczeń żydowskich. Nic się nie mówi o
sposobie ich wyliczenia.
Czy jest to 1 września 1939 roku, czy 9 maja 1945 roku, czy ma to być jakiś bliżej
nieokreślony termin współczesny? Tu też odbywa się kuglowanie cyferkami, bo od
kwoty rzędu 64 mld dolarów doszliśmy już do kwoty znacznie powyżej 300 mld
dolarów.
W odczuciu społecznym dochodzimy do przekonania, że najwyższa pora usztywnić
stanowisko i powiedzieć zdecydowane nie amatorom łatwego zysku, spod znaku
holocaust industry.
Powoływanie się na jakiekolwiek wcześniejsze ustalenia to droga donikąd. Rządy
powojenne nigdy nie miały oficjalnego upoważnienia do podejmowania zobowiązań w
tym względzie. Nie ma na taką okoliczność żadnych dokumentów. Zobowiązanie
takie nie wynika również z tzw. deklaracji terezińskiej z 2009 roku https://pl.wikipedia.org/wiki/Deklaracja_terezi%C5%84ska
.
Naciski ze strony Izraela i USA były, są i będą. Musimy się przed tym bronić.
Skutecznie.
Bezczelność rozzuchwala.
Niech Żydzi pomogą Polsce w uzyskaniu reparacji wojennych od Niemiec wówczas
może i oni na tym skorzystają.
p.s. Z czystej ciekawości pytam co się dzieje z mieniem bezspadkowym po
Polakach zmarłych w USA?
29 czerwca 2021
Lato z covidem 2021
Narracja
wokół Covid-19 rwie się jak stare gacie.
Z jednej strony słyszymy opowieści o sukcesach wynikających z masowych szczepień
profilaktycznych, a z drugiej, niczym zmory pojawiają się informacje o nowych ogniskach zarażeń
tam gdzie niedawno informowano, że sytuacja została opanowana. Do tego trzeba
dołożyć informację, że są jeszcze państwa w których szczepień profilaktycznych
nie rozpoczęto!
Problemy o których wyżej dotyczą nie tylko Europy. Niepokojące sygnały dochodzą
z Wlk. Brytanii, gdzie rozwija się mutacja delta. Drastyczne
decyzje podejmowane są w Australii która jeszcze niedawno przedstawiana była
jako wzorzec do naśladowania w walce z Covid-19. https://wiadomosci.onet.pl/swiat/koronawirus-australia-wariant-delta-i-surowy-lockdown-wywolal-panike/9qj9tl6
Podobne reakcje zauważane są w Izraelu.
„…szczepienia, choć ograniczają ryzyko
ciężkiej choroby, niestety nie muszą oznaczać powrotu do pełnej normalności. Po
tym, jak po raz pierwszy od dwóch miesięcy liczba zakażeń zaczęła tam rosnąć
(za ok. 70 proc. przypadków ma odpowiadać wariant Delta), minister
zdrowia Hezi Levi zarządził, że nawet osoby zaszczepione będą musiały
poddać się kwarantannie po kontakcie z nową mutacją.
Jednocześnie tamtejszy rząd przesunął z lipca na sierpień - również mając na
względzie ochronę przed rozprzestrzenianiem się wariantu Delta - możliwość
wjazdu do kraju dla zagranicznych turystów.
Po raptem dziesięciu dniach powrócił też w Izraelu obowiązek noszenia
maseczek w pomieszczeniach.
https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27250081,wariant-delta-niepokoi-europe-stapamy-po-cienkim-lodzie.html
Izrael ma ponadto inny problem związany z posiadanymi zapasami szczepionek
przeciwko Covid-19. Kończy się okres ich przydatności, a nie ma chętnych do
szczepienia się. https://www.rmf24.pl/raporty/raport-program-szczepien-przeciw-covid/swiat/news-tysiace-dawek-szczepionki-do-zniszczenia-sa-warte-kilkaset-m,nId,5327200#crp_state=1
Jeśli nie uda się ich zagospodarować Izrael poniesie znaczne straty finansowe.
Warto tu przypomnieć, że Izrael kupował szczepionki na wolnym rynku, po cenach
wyższych niż UE.
Jest tu jeszcze coś godnego uwagi:
Mimo pełnego zaszczepienia ponad połowy
populacji, w ostatnim czasie liczba infekcji w Izraelu ponownie
wzrasta, przez co rząd na nowo wprowadził obowiązek noszenia maseczek
w zamkniętych przestrzeniach publicznych. Do zastrzyku zachęcana jest też
młodzież.
Wzrost zakażeń w Izraelu wiąże się z bardziej zaraźliwym wariantem
Delta, a ponad jedna czwarta nowych infekcji diagnozowana jest u w
pełni zaszczepionych osób. Według ekspertów nie świadczy to jednak
o niskiej skuteczności szczepionek, ale o nieosiągnięciu jeszcze
odporności zbiorowej, której próg jest wyższy dla szybciej przenoszącego się
wariantu wirusa.
Czegoś nie rozumiem, albo mam kłopoty z logiką.
Zastanawiam się czy reakcje władz Australii są adekwatne do grozy sytuacji? Mam
poważne wątpliwości, ale to nie mój problem.
Warto zwrócić uwagę na stanowisko Japonii wobec zbliżających się Igrzysk
Letniej Olimpiady /lipiec 2021/, przesuniętych już z poprzedniego roku. https://300gospodarka.pl/news/igrzyska-olimpijskie-tokio-japonia-panemia-covid-koronawirus
Czasu zostało niewiele, a wątpliwości narastają.
Ciekawym odniesieniem do sytuacji covidowej będą trwające mistrzostwa Europy w
piłce nożnej. Również spóźnione o rok, mecze rozrzucone nie tylko po Europie,
/mecze w Baku (Azerbejdżan)/, przy bardzo liberalnym podejściu do liczby
kibiców na trybunach na różnych stadionach.
Kłopotów jest co nie miara, bo zaczęło się lato, nie tylko kalendarzowe.
Nastały wakacje, sezon urlopowy i wraz z nim wędrówka ludów.
Do odporności stadnej daleko, bo poza Izraelem i którymś z malutkich państw
/nazwy nie pamiętam/ szczepienia są w toku. https://www.rmf24.pl/raporty/raport-program-szczepien-przeciw-covid/news-szczepienia-przeciw-covid-19-ktory-kraj-ue-szczepi-sie-najsz,nId,5325360#crp_state=1
Dodatkowo, nie ma zgodności co do wymaganej wyszczepialności /to kolejny
nowotwór językowy/ dla ogłoszenia odporności stadnej. Ta granica jest płynna i
ciągle przesuwana ku górze. Początkowo mówiono o granicy około 70% populacji
dorosłej, a teraz mówi się o granicy znacznie ponad 80% z uwzględnieniem
młodzieży powyżej 12 lat.
Ciągle nie ma jednoznacznej informacji o skuteczności szczepionek, ściślej
okresu w którym szczepionka zabezpiecza przed ciężkim przebiegiem choroby z
leczeniem szpitalnym włącznie.
Są już kraje gdzie bez zahamowań ogłoszono, że
poczynając od września będzie się szczepić osoby szczepione dwukrotnie we
wcześniejszych terminach /4-5 miesięcy temu/.
Dotychczasowy przebieg pandemii pokazuje że są to żniwa dla koncernów
farmaceutycznych produkujących szczepionkę przeciw covid-19. Produkcja schodzi
na pniu w ilościach hurtowych, bez odpowiedzialności za bezpieczeństwo medyczne
szczepionki, bez potrzeby jakiegokolwiek marketingu. Dotyczy to oczywiście
Europy, bo np. w USA trzeba było utylizować partię 60 mln szczepionek bo nie
spełniały tamtejszych norm. Takich procedur nie ma np. w Polsce, bo tu liczy
się ilość i brak mechanicznych uszkodzeń partii przyjmowanej do magazynów w
Wąwale.
Z upływem czasu pojawia się coraz więcej
głosów krytycznych na temat dotychczasowych metod walki z pandemią covid-19. Co
ciekawe ten podział istnieje również w środowisku medycznym.
Coraz większy niesmak wzbudza walka z oponentami metodami administracyjnymi. Dotyczy
to nie tylko środowiska medycznego. Ofiarą nagonki padają również media.
Wielu zastanawia się czy i kiedy powróci na antenę program Jana
Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”.
Jednym z poważniejszych argumentów w niby debacie publicznej jest lekceważenie
czy ignorowanie leczenia przy użyciu znanych i powszechnie stosowanych leków,
tyle że przeznaczonych do leczenia innych chorób. Próby legalizacji leczenia
tymi lekami napotykają na administracyjny opór resortu zdrowia. Natomiast bardzo opornie idzie opracowanie i
wdrożenie do leczenia leków adresowanych wprost dla chorych na covid-19. Tu dla
odmiany podkreśla się że muszą być zachowane procedury związane z badaniami
klinicznymi nowych leków.
Rzetelnych opracowań na temat metod leczenia covid-19 jeszcze nie ma. Przypadkowo
nie ma chętnych do tłumaczenia na język polski artykułów z uznanej w świecie
prasy medycznej, które negatywnie odnoszą się do powszechnie stosowanych metod
walki z pandemią covid-19.
Dzisiaj odpowiedzialni za walkę z pandemią starają się brać społeczeństwo na
krzyk, zasłaniając się równocześnie różnymi niezweryfikowanymi autorytetami,
albo będącymi w sposób jawny lub zawoalowany, na garnuszku koncernów
farmaceutycznych.
Poza oficjalną propagandą pojawia się coraz więcej materiałów krytycznych wobec
tego co się dzieje wokół pandemii covid-19. Przy tej okazji można przekonać się
jaka jest wartość praktyczna sloganu o wolności słowa, czy nawet demokracji.
To nie są żarty, w końcu chodzi o zdrowie nasze i naszych rodzin.
Są już widoczne niezamierzone przez rządzących efekty tej indoktrynacji. Na
poziomie Sejmu działa grupa posłów pod przewodnictwem pani poseł Anny Siarkowskiej
https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Siarkowska
https://www.youtube.com/watch?v=rH8Ddjwcuhc
Wcześniej odnotowano inicjatywę środowiska medycznego, w kontrze do stanowiska
ministra zdrowia. https://sablane.pl/artykuly/polskie-stowarzyszenie-niezaleznych-lekarzy-i-naukowcow/
W takiej sytuacji przestają dziwić wypowiedzi pochodzące z kręgów władzy, że
szczepienia przeciw Covid-19 staną się wkrótce obowiązkowe. Na razie nie mówi
się jeszcze o możliwych sankcjach wobec opornych.
Wszystko w swoim czasie.
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...