Czy to się komuś podoba czy nie Afganistan długo nie zejdzie z pierwszych stron
gazet.
Raz, dlatego że tam ciągle coś się dzieje, a dwa, że próbuje się ustalić
motywy wycofania się USA w takim właśnie stylu. Zasadniczo, od kilku dni nic
się nie zmieniło. Dominują dwa wątki. Jeden dotyczy ewakuacji z Afganistanu, a
drugi dotyczy przerzucania, między politykami USA, odpowiedzialności za sposób przeprowadzenia
samej ewakuacji.
Obserwacja wydarzeń, zarówno z bliska z Afganistanu, jak i z daleka, z USA i
innych miejsc na świecie, nasuwa podejrzenie, że odgrywany jest teatrzyk dla
gawiedzi, którego sensu nie jesteśmy w stanie zrozumieć.
Podstawowe pytanie
brzmi: dlaczego doszło do tak chaotycznego wycofywania się z Afganistanu? Jednoznacznej
odpowiedzi niema, natomiast jest wiele głosów krytycznych, nie tylko ze strony
mediów, ale także ze strony polityków, z gruntu przychylnych USA.
Najświeższy jest komentarz Tony Blaira https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-w-afganistanie/news-blair-krytykuje-bidena-decyzja-pod-wplywem-kretynskiego-slog,nId,5435783#crp_state=1
Wcześniej wypowiadał się b. prezydent USA D. Trump https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-w-afganistanie/news-trump-trzeba-bylo-najpierw-zniszczyc-bazy-w-afganistanie-a-p,nId,5431831#crp_state=1
Trudność w poprawnej ocenie sytuacji wynika stąd, że nie są znane szczegóły
umowy między USA a talibami, które doprowadziły do wyjścia USA z Afganistanu.
Są
tylko domysły. Wiele wątków poruszonych jest tu http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/modlitwa-za-kabul-czy-deep-state-zwija-administracje-jozefa-bidena
Zupełnie inny obraz jest tu http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=31970&Itemid=47
Kto ma rację? Pokaże czas.
Póki co widowiskowo rozgrywani są uciekinierzy z
Afganistanu.
Za sprawą Białorusi dotarli już na naszą wschodnią granicę. Od kilku dni trwa
awantura o wpuszczenie grupy podobno Afgańczyków /przywiezieni samolotami Belavia
z Iraku/ na terytorium Polski, a faktycznie UE. Chodzi o stworzenie precedensu.
Kolejka chętnych jest znacznie dłuższa.
Tymczasem, po doświadczeniach z 2015
roku, entuzjazm UE dla przyjmowania uchodźców zdecydowanie zmalał. Trzeba
pilnie wypracować jakieś nowe rozwiązania.
Grupa „testowa” na granicy z Białorusią maleje, a pojawiła się też niepotwierdzona
informacja, że na Białoruś mają przylecieć samoloty z Arabii Saudyjskiej, które
mają zabrać tych niechcianych uchodźców. Gdzie? Nie wiadomo.
Uchodźcy stanowią tylko jeden z kamyczków tej układanki.
Polska, i nie tylko,
stoi przed poważniejszym problemem. Jest nim podważenie zaufanie do najważniejszego
sojusznika jakim dla nas są USA.
Nie rozwijam tego wątku bo zrobiło to już wcześniej wielu innych i polityków i
komentatorów.
Osobiście mam za złe naszym rządzącym że pozwalają opozycji na eskalowanie hucpy
wokół uchodźców.
Jeśli chcemy uchodzić za państwo prawa nie możemy tolerować
naruszania tego prawa, zwłaszcza przez polityków i parlamentarzystów.
O
przedstawicielach wymiaru sprawiedliwości dyskretnie zamilczę.
Szukaj na tym blogu
22 sierpnia 2021
Afganistan po raz któryś, czyli w koło Macieju
18 sierpnia 2021
Po co nam /był/ Afganistan?
03 sierpnia 2021
Kim są dla Polski Niemcy?
To pytanie jest zasadne nie tylko po ostatniej wizycie prezydenta
Niemiec w Polsce.
Powinniśmy je powtarzać przy okazji wizyty każdego kolejnego
notabla niemieckiego w Polsce.
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/pojednanie-polsko-niemieckie
Dyskusja jest właściwie jej parodią. Rzadko można posłuchać wypowiedzi takiej
jak linkowana wyżej.
Z Niemcami mamy na pieńku od zarania dziejów. Ściślej mówiąc, dotyczy to
Prusaków czyli mieszkańców wschodnich landów dzisiejszych Niemiec, a jeszcze
wcześniej Prus.
Oni mają w genach atawistyczną nienawiść wobec Polski i Polaków. Swoją
przestrzeń życiową /lebensraum https://pl.wikipedia.org/wiki/Lebensraum
/ od wieków próbowali rozbudowywać na kierunku wschodnim bo tam miało być
najłatwiej. Przyświeca im jeden cel, czyli Drang nach Osten. https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten
Wystarczy sięgnąć do historii Wielkopolski czy Śląska.
RON, a później II RP stały na przeszkodzie w uzyskaniu bezpośredniej granicy z
Rosją i robienia wspólnych interesów. Stąd odwieczne dążenie do wyeliminowania
tego niewygodnego „pośrednika”.
Przegrane wojny niczego Niemców nie nauczyły. Ciągle pałają chęcią odwetu i
wcale się z tym nie kryją. Różnica polega na tym, że dzisiaj swoje cele starają
się osiągać metodami pokojowymi.
Tak się pechowo dla nas składa, że Niemcy znajdują zawsze sojuszników. Nie
tylko na zachodzie,
a zwłaszcza, na wschodzie Europy.
Granice Polski, zarówno po I jak i II wojnie światowej ustalano bez pytania nas
o zdanie.
Granice te nie są stabilne po dzień dzisiejszy. Były korygowane na wschodzie,
na południu i nie są jednoznacznie ustalone na zachodzie mimo, że w
przeważającej mierze granicę wyznaczają dzisiaj rzeki Odra i Nysa. Niejasności
dotyczą zwłaszcza odcinka morskiego, na Zalewie Szczecińskim.
Nie ma najmniejszego sensu wmawianie, że powojenne granice Rzeczpospolitej
uwzględniają rekompensatę za straty poniesione przez Polskę wskutek działań
wojennych.
Strat ludzkich nie jest w stanie nic zrekompensować tym bardziej, że chodzi o
miliony istnień ludzkich.
O rekompensacie za straty materialne rozmawiamy nieśmiało i bez dalszych
konsekwencji.
Trzeba zaznaczyć, że o stratach na wschodnich rubieżach II RP boimy się nawet
otwarcie mówić.
Dlaczego tak się dzieje? Oceniając okres PRL-u wydaje się, że wszystko jest
zrozumiałe. Jako wasal ZSRR nie mieliśmy wiele do powiedzenia.
Gorzej jest z oceną okresu po 1989 roku.
Narracja mediów sprowadza się do tego że lata PRL-u to w rozwoju gospodarczym
Polski czas bezpowrotnie zmarnowany.
Gdyby tak faktycznie było, to jakim sposobem Polska, w latach 70-tych była
uważana w Europie za kraj gospodarczo rozwinięty, usytuowany w środkowej części
stawki?
Skoro tu „nic nie było” to co tak pracowicie, za bezcen, rozdawały obcym
kolejne ekipy rządzące po 1989 roku? Co od lat próbuje wyłudzić od nas
„holocaust industry”? Na pewno nie piasek na pustyni.
Mieliśmy pozostać skansenem Europy i miejscem relaksu i wypoczynku dla mieszkańców
„starej Europy”.
Przez wiele lat ten model miał duże szanse realizacji.
Zakłóciła to dopiero ekipa PiS. Nie mówię o zwycięskim odwróceniu trendu, bo do
tego daleka droga.
Zbyt często pokazuje się nam, że wyżej pleców nie podskoczymy. Ironia losu
polega na tym, że mamy sprzedawczyków we własnych szeregach. W dodatku w dużych
ilościach. Dla niepoznaki nazywają się totalną opozycją.
Trwa zastanawianie się kto faktycznie wyznacza nam granice swobody? Zakładam, a
raczej mam pewność, że jest to działanie zespołowe. „Tradycja” sięga co
najmniej czasów Targowicy.
Motywy nakładania nam kagańca są różne. Podstawowy wiąże się z rolą jaką
usiłują przypisać Polsce państwa ościenne od chyba XVIII wieku. Nie wykluczam
że trwa to znacznie dłużej.
Jeden z motywów to brak akceptacji dla
istnienia Polski jako samodzielnego bytu.
Rozbiory RON miały załatwić sprawę na wieki. Zdarzyła się jednak I wojna
światowa i mapę polityczną Europy narysowano na nowo. Potraktowano to jako stan
przejściowy i po 20 latach Niemcy wespół z ZSRR podjęły próbę korekty.
II wojna światowa doprowadziła do nowego podziału politycznego środkowej
Europy.
Mimo, że od jej zakończenia minęło ponad 75 lat nie zawarto traktatu
pokojowego, a tym samym nie dokonano bilansu strat spowodowanych działaniami
wojennymi w relacji zwycięzcy-pokonani.
Paradoksalnie, Niemcy jako sprawcy wojny, po jej zakończeniu uzyskali od
zwycięzców znaczącą pomoc
w ramach planu Marshalla https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla
, dla odbudowy swej gospodarki ze zniszczeń wojennych.
Z planu Marshalla, za sprawą ZSRR, wyłączono tzw. demoludy, w tym Polskę oraz Finlandię i Hiszpanię. Znalazła się tam
za to Turcja która w II wojnie światowej zachowała neutralność.
Swoich szans na wsparcie odbudowy i uporządkowania relacji z Niemcami nie
wykorzystaliśmy przy okazji negocjacji dotyczących zjednoczenia Niemiec w 1990
roku https://pl.wikipedia.org/wiki/Zjednoczenie_Niemiec
Po latach dowiadujemy się że
negocjatorami ze strony polski byli TW i KO na usługach SB. Stąd poddawanie w
wątpliwość działań podejmowanych w imieniu III RP polityków w rodzaju
Mazowieckiego czy Skubiszewskiego.
Sukcesem było zatwierdzenie granicy miedzy Polską a Niemcami. https://pl.wikipedia.org/wiki/Polsko-niemiecki_traktat_graniczny
co na etapie uzgodnień międzynarodowych nie było tak oczywiste.
Patrząc realnie, na więcej nie mogliśmy liczyć z braku wsparcia i
zainteresowania wielkich tego świata. Istotna jest zwłaszcza postawa Wlk.
Brytanii która zawsze dba o to żeby nie osłabiać gospodarczo Niemiec, a tym
samym nie doprowadzić do czyjejkolwiek dominacji albo zasadniczej zmiany układu
sił na kontynencie europejskim.
Po zjednoczeniu Niemcy kontynuowały ekspansję gospodarczą wobec państw za swoją
wschodnią granicą. Nie przeszkadzało im to, że musieli wpompować olbrzymie
pieniądze /250 mld euro do 2009 roku/ we wschodnie landy, stanowiące wcześniej
NRD.
Rozpad demoludów umożliwił Niemcom kręcenie lodów w przyspieszonym tempie.
Jako państwo Niemcy dysponują nadwyżką budżetową o jakiej inni mogą tylko marzyć.
Nie mam złudzeń co do sposobów jej zagospodarowania.
Zresztą eksploatacja byłych demoludów nie jest wyłączną domeną Niemiec.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt dotyczący Niemiec. Formalnie nie
należą do grupy mocarstw światowych. Nie są członkiem stałym Rady
Bezpieczeństwa ONZ. Należą do Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), Unii
Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), Paktu
Północnoatlantyckiego (NATO), Rady Europy (RE) i Organizacji Współpracy
Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
W kategoriach ekonomicznych Niemcy należą do Grupy G7 https://pl.wikipedia.org/wiki/G7_(grupa)
oraz indywidualnie do G20 mimo, że członkiem grupowym jest UE. https://pl.wikipedia.org/wiki/G20
W tych organizacjach Niemcy nie występują w roli statystów.
Dla Polski istotne jest jak układają się relacje wzajemne, zarówno na poziomie
oficjalnym jak i na poziomie współpracy formacji politycznych, samorządów i
oczywiście na poziomie współpracy gospodarczej.
Ogólnie powiem tak, te relacje można uznać za poprawne o ile nie dochodzi do
konfliktu niemieckich interesów. Okazji ku temu nie brakuje. W oficjalnym
przekazie medialnym próbuje się to klajstrować, ale nie zawsze z pozytywnym
skutkiem.
W czasach PRL Niemcy, a zwłaszcza RFN, to była dla wielu Polaków „ziemia
obiecana”. Gastarbeiterzy mogli tam zarobić i dorobić się. W III RP bywało już
różnie, zwłaszcza po przyjęciu Polski do UE.
Polska miała być dla Niemców przede wszystkim źródłem taniej siły roboczej i
rynkiem zbytu dla gospodarki niemieckiej.
Niemcy weszli do Polski rozwijając sieć banków, sklepów wielkopowierzchniowych,
zakładów produkcyjnych typu montowni wyrobów finalnych. Jednocześnie starali
się nie dopuszczać do rozwoju polskiej, własnej myśli technicznej.
Trzeba przyznać że polskie elity polityczne doskonale im to ułatwiały. Dzisiaj
mówi się otwartym tekstem że nie robiono tego bezinteresownie.
Zmorą są wszelkiej maści fundacje działające w Polsce ale mające swe korzenie w
Niemczech.
Nikt tego skutecznie nie kontroluje. Zarówno pod kątem źródeł finansowania jak
i propagowanych treści. Podejmowane próby uporządkowania tego obszaru kończą
się niczym. Można to skomentować krótko, brak woli politycznej. Inaczej mówiąc
zbyt wielu korzysta.
Niemcy dokładają wszelkich starań żeby nie dopuścić do rozwoju gospodarczego
Polski. Podejmowane akcje mają charakter czysto koniunkturalny. Podstawowy cel
jest jasno określony. Chodzi o tworzenie barier których pokonywanie generuje
zbędne koszty i opóźnia dojście do oczekiwanych pozytywnych efektów.
Niemcy w polityce nie wszystko robią własnymi rękami. Często wykorzystują
obcych, zwłaszcza na poziomie KE . Żenujące dla nas jest to że szeregi „obcych”
zasila polska totalna opozycja z b. krulem Europy na czele.
Z przykładów można stworzyć oddzielną notkę.
Takim widowiskowym przykładem jest polityka energetyczna firmowana przez KE.
Rozwój cywilizacyjny powoduje że wzrasta zapotrzebowanie na energię
elektryczną.
W XX wieku energię elektryczną uzyskiwano w podstawowej części z elektrowni
węglowych, a później także jądrowych. Przejście wynikało z braku dostępu do
kopalin /węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego/.
Dorobiono do tego ideologię o nadmiernej emisji CO2 i zanieczyszczeniu
atmosfery.
https://niepoprawni.pl/wiadomosc/zielony-protest-na-odrze-niemcy-nie-dla-atomu-w-polsce
Dzisiaj propaguje się tzw. czystą energię dyskretnie przemilczając, że jest to
utopia która ma ograniczyć do minimum szanse tych słabszych na rozwój
gospodarczy.
Takim hipokrytą są Niemcy którzy z jednej strony deklarują odejście od
energetyki jądrowej na rzecz OZE, a z drugiej strony rozwijają własną energetykę
opartą na węglu brunatnym.
Ci sami Niemcy poprzez KE próbują wymusić na pozostałych członkach UE
drastyczne ograniczenie w gospodarce emisji CO2. Absurdalność tego pomysłu
widać w zestawieniu z informacją, że poza Europą ma powstać w najbliższych
latach znacznie ponad 600 nowych elektrowni opalanych węglem. To nie tylko
Chiny, ale i Japonia którą nikt nie posądza o niedorozwój gospodarczy. Różnica
polega na tym, że Chiny czy Japonia nie muszą przejmować się kosztami uprawnień
do emisji CO2.
Niemców zaś interesuje pozyskanie rynków zbytu dla wytwarzanej w ich
elektrowniach w nadmiarze energii elektrycznej.
Jednym z ostatnich „genialnych” pomysłów w tej kategorii jest pomysł
Timmermansa nazwany „Fit for 55”.
https://www.polskieradio.pl/130/5925/Artykul/2781282,To-nie-tylko-program-ekologiczny-ale-i-polityczny-Gorny-o-unijnym-planie-Fit-for-55
Nie chcę być złym prorokiem, ale nie spodziewam się skutecznego oporu ze strony
rządu MM który już wcześniej zadeklarował radykalne odejście od energetyki
węglowej w najbliższych latach.
23 lipca 2021
Trwa mecz Polska vs. KE i TS UE
Od dawna przyglądam się „rozgrywkom” między KE a
Polską.
W ocenie władz Polski racja jest po naszej stronie.
Mieć rację to nie wszystko. Trzeba w niej wytrwać i wyegzekwować jej konsekwencje.
Czy jesteśmy na to gotowi? Czy potrafimy tej racji bronić?
Według nas KE nie ma argumentów prawnych, ale od dawna pokazuje nam i nie tylko,
że może swoje decyzje przepychać prawem kaduka. Czy tak będzie i teraz?
Z KE mamy na pieńku w wielu sprawach. Wszystkie zostały podciągnięte pod jedno
hasło „praworządność”. To takie słowo-wytrych przy pomocy którego można dowieść
wszystkiego.
Nawet że ziemia jest płaska.
Opinie z obydwu stron są skrajne. Niestety, będą się liczyły wyłącznie fakty.
Polska nie może się wycofać ze swego stanowiska. Na to tylko czeka KE, TS UE i
oczywiście totalna opozycja.
Co może zrobić KE?
Kto ma więcej do zyskania, a kto do stracenia?
Z dotychczasowych informacji wynika że naprawdę chodzi o przeoranie polskiej
sceny politycznej i przywrócenie znaczenia PO, a tym samym uzyskanie wpływu KE,
a raczej Niemiec, na politykę wewnętrzną Polski. Mówi się wręcz o takiej
dezintegracji polskiej sceny politycznej żeby doprowadzić jak najwcześniej do
przedterminowych wyborów parlamentarnych. Kłopot w tym, że opozycja jest zbyt
zdezintegrowana i nie jest w stanie wyłonić przywódcy. DT jest chętny, ale go
nie chcą.
Pozycja negocjacyjna rządu jest poważnie osłabiona wskutek zmiany stanowiska
USA w kwestiach dotyczących relacji z Niemcami. Punktem zapalnym jest
dokończenie budowy NS2.
Jego uruchomienie odbędzie się ze szkodą dla Polski i
Ukrainy. Nie wiadomo jaką rekompensatę zaproponują USA Polsce i Ukrainie. W tej
sprawie przyjechał do Polski i na Ukrainę doradca sekretarza stanu USA Derek
Chollet https://www.bankier.pl/wiadomosc/Przedstawiciel-Departamentu-Stanu-USA-z-wizyta-w-Polsce-Tematem-rozmow-m-in-Nord-Stream-2-8156705.html
Komentatorzy zwracali uwagę, że USA poinformowały jedynie o ustaleniach z
rozmów USA-Niemcy.
W tych rozmowach nie brały udziału ani Polska, ani Ukraina.
W komentarzach przeważa ocena, że jest to poważny błąd ze strony USA z powodu
rozbieżności interesów Niemiec i USA. Poza tym poddaje się w wątpliwość
możliwość wpływu Niemiec na decyzje Rosji w sprawie dystrybucji gazu do Polski
i na Ukrainę.
Niemcy dążą do zminimalizowania obecności USA w Europie, a ponadto na drodze porozumienia
stoją więzi gospodarcze Niemiec z Rosją i Chinami.
Z punktu widzenia interesów strategicznych Polski znacznie poważniejszym
problemem jest pogłoska o zmniejszeniu obecności USA w Europie, na rzecz
zwiększenia roli Niemiec.
Wracając do relacji Polska-KE i TS UE, to wiele będzie zależało od postawy
innych państw UE wobec których TS UE również feruje kontrowersyjne wyroki.
Polska została wpędzona do narożnika i nie może się wycofać.
Szantaż w postaci zagrożenia wypłaty z FO nie powinien być argumentem ponieważ
w podobnej sytuacji postawiono Węgry i Orban już zapowiedział, że jego rząd
utworzy własny fundusz odbudowy, z pominięciem KE.
W innych sprawach możemy podjąć polemikę z KE, ale tylko merytoryczną.
20 lipca 2021
Po co nam to było?
We wszelkich dostępnych analizach potencjału naszych Sił Zbrojnych trudno
znaleźć te dotyczące celowości wyposażenia wojsk w określone rodzaje
uzbrojenia.
Moim zdaniem wyposażenie wojsk powinno być bezwzględnie podporządkowane
doktrynie obronnej.
Prosty przykład związany z zakupem F-16, powielany dzisiaj zakupem F-35.
Po co nam samoloty o takich parametrach? Argumentacja, że możemy korzystać, w
ramach NATO, z systemu AWACS, czy tankowania w powietrzu, jest naciągana
ponieważ nie jest to związane stricte z działaniami obronnymi. Nie sądzę
żebyśmy podejmowali z powietrza działania prewencyjne.
Bez zgody NATO jest to
nierealne.
A co z dostępnością uzbrojenia dla tych samolotów? Wszystko kupujemy. Nie ma
mowy o żadnych darowiznach.
Na zakup samolotów wydaliśmy znaczne środki, natomiast nie uzyskaliśmy dostępu
do wielu wariantów uzbrojenia przeznaczonego do tej wersji. Stąd moja ocena, że
posiadamy samoloty które jedynie dobrze prezentują się na defiladach okolicznościowych.
Zawsze zasadne jest pytanie ile z tych samolotów zdolnych jest do działań
bojowych. To jest problem dostępności części zamiennych i warunków wykonywania
prac serwisowych.
https://www.defence24.pl/
Kraje Pribaltiki, czyli Litwa, Łotwa i Estonia uważają, że nie stać ich na
własne lotnictwo. Ochronę ich nieba, w ramach NATO, zapewniają inne państwa
członkowskie, w tym Polska. Można się z tym zgodzić. Tylko dlaczego Litwa
kazała Polsce płacić za korzystanie z ich lotnisk i infrastruktury skoro
realizowaliśmy misję NATO Air Policing?
Jeżeli nasze lotnictwo ma wykonywać w ramach NATO zadania „usługowe” powinniśmy
odnosić jakieś wymierne korzyści. Nie zaliczam do nich tego o czym pisze bloger
https://niepoprawni.pl/blog/35stan/zabojstwo-prezydenta-haiti-czy-jest-w-tym-geopolityczne-drugie-dno
Na styku między strefą wpływów NATO i Federacji Rosyjskiej kluczowe znaczenie
ma polityka odstraszania.
Polska jest państwem frontowym z powodu granicy z Białorusią i enklawą
kaliningradzką. Newralgicznym obszarem jest tzw. przesmyk suwalski. Chodzi o
najkrótszą drogę lądową miedzy Białorusią i enklawą kaliningradzką. https://www.defence24.pl/kaliningradzki-bluff-gen-skrzypczak-przesmyk-suwalski-nie-ma-znaczenia-operacyjnego
a jednocześnie o możliwość zablokowania drogi lądowej z Polski do państw
Pribaltiki, czyli udzielenia szybkiej pomocy Litwie, Łotwie lub Estonii, na
wypadek zagrożenia ze strony FR.
Takie analizy można prowadzić w nieskończoność.
Z jednej strony mamy zachłanność FR i chęć przywrócenia bezpośredniej granicy z
Niemcami.
To miałoby się odbyć naszym kosztem.
Z drugiej strony FR ze strony NATO nic nie grozi, wiec USA kombinują żeby
uzyskać wsparcie FR w konfrontacji z Chinami. To dość karkołomna kombinacja,
zwłaszcza że pozycją przetargową ma być zmiana strefy wpływów w obszarze Europy
Środkowo-wschodniej. Te targi odbywają się ponad naszymi głowami. W mediach są
głosy że to Jałta 2.
Czy warto mieć bezgraniczne zaufanie do wielkich tego świata?
Moim zdaniem absolutnie nie.
Powinniśmy wyciągać wnioski zwłaszcza ze swej historii i to przynajmniej tej
najnowszej.
Pamiętajmy o przysłowiu „bliższa koszula ciału niż sukmana”.
Mocarstwa realizują swoje cele kosztem innych, słabszych. W tej grupie jest
Polska.
Czy dla nas jedynym powodem do dumy ma być świadomość że w rozgrywce między
wielkimi mamy być mięsem armatnim? Że przedkładamy internacjonalizm ponad
patriotyzm?
Czy nie lepiej budować swą przyszłość na solidnych podstawach? Liczyć w
pierwszej kolejności na siebie?
Nie jesteśmy potentatem pod żadnym względem, ale to nie znaczy, że mamy być
popychadłem dla tych silniejszych.
Zakupy uzbrojenia u obcych powodują że uzależniamy się od ich widzimisię. To
dotyczy F-16, F-35, Leopardów czy Abramsów.
Dzisiaj stoimy przed faktami dokonanymi, za wyjątkiem Abramsów gdzie kontrakt
nie jest jeszcze podpisany. Nie wiadomo czego ostatecznie będzie dotyczył.
Nie można zapominać, że zakupy uzbrojenia w naszym wydaniu to zakupy, z naszej
strony, o podłożu politycznym. Dlatego nie zawsze górę bierze zdrowy rozsądek.
Nie powinniśmy się godzić na kupowanie
kota w worku.
Tam gdzie to możliwe powinniśmy wykorzystać potencjał własnego przemysłu i
myśli technicznej.
Tylko myśl techniczną trzeba rozwijać. Prace badawczo-rozwojowe trwają latami i
kosztują. Nie można zbyt łatwo z nich rezygnować, bo w przeciwnym razie
będziemy tkwić w zaklętym kręgu niemożności.
Powinien nas motywować przykład Szwecji, Finlandii, czy Czech.
Samowystarczalni nie będziemy i nie jesteśmy, ale powinniśmy minimalizować
uzależnienie.
Zwrócę jeszcze raz uwagę na prace badawczo-rozwojowe. Z mojej wiedzy wynika, że
musi tu być zachowana ciągłość działania. Chodzi o to żeby zespoły zajmujące
się określoną problematyką miały zajęcie non stop. To jest gwarancją sukcesu a tego
nam brakuje.
W latach 80-tych w PRL realizowano szeroki front prac w przemyśle zbrojeniowym
jako tzw. zamówienia rządowe ZRN i CPBR. W III RP wiele prac przerwano, a
zespoły zajęły się innymi zagadnieniami, a właściwie bezpowrotnie rozpierzchły
się. Powrót trwa latami, a często jest niemożliwy.
Niewielu ma tego świadomość.
Na marginesie. Powszechnie wiadomo, że przemysł zbrojeniowy jest motorem
postępu technicznego i technologicznego, w myśl zasady potrzeba matką
wynalazków. Takie same wnioski dotyczą podboju kosmosu. Ten ostatni jest udziałem
państw najbardziej gospodarczo rozwiniętych. Polska odnosi tu również, niewielkie
co prawda, sukcesy.
Pamiętajmy jednak, że Polacy w tych wyścigach mają od lat poczesne miejsce.
Galeria nazwisk jest bardzo długa i otwarta.
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...