Szukaj na tym blogu

21 sierpnia 2022

Czy jesienią czekają nas wykopki?

Czy to przepowiednia samospełniająca się? https://cai24.pl/na-glowne/46901/pozegnanie-premiera/
O tym że premier MM prowadzi niejasną grę z KE mówi się od dawna. Podobnie jak o tym że w środowisku PiS traktowany jest jak ciało obce.
Jest związany ze środowiskiem banksterskim i musi mieć gdzie wrócić. Obecne stanowisko nie jest dla niego dożywotnie.
Gdyby nie prezes JK miałby jeszcze bardziej pod górkę. Kreowanie MM na „delfina” jest działaniem zdecydowanie na wyrost. Absolutnie się do tej funkcji nie nadaje. Dlaczego? To zupełnie inny temat.

Pole manewru rządu MM dzisiaj jest już żadne. Skoro prezes wyraźnie powiedział „ani kroku wstecz, za nami ściana” to trzeba postępować stosownie do tego stwierdzenia. Wszelkie kombinowanie pogrąży PiS. Czasu jest niewiele, bo wchodzimy w czas wyborów. Nie da się dłużej co innego mówić, a co innego robić. Myślenie pomijam.

Obawiam się najgorszego. PiS zamierza planowo przegrać nadchodzące wybory.
W opozycji też można żyć i to całkiem nieźle.

Rządzący są zwyczajnie zmęczeni latami rządzenia przy ustawicznym rzucaniu kłód pod nogi przez opozycję. Nie jest pocieszeniem że zastana sytuacja przerasta możliwości kompetencyjne opozycji.
Chyba żaden rząd po 1989 roku nie musiał stawić czoła tylu problemom, nie tylko gospodarczym.
Myślę że przynajmniej prezes PiS uznawany za genialnego stratega, miał pełną świadomość że rzeczywistym celem KE było wzięcie Polski pod but. W dodatku bez przebierania w środkach.
Temu rządowi zabrakło odwagi i przebojowości. I to od samego  początku, od wyborów w 2015 roku.
Kunktatorstwo do jakiegoś momentu sprawdzało się. Brak zdecydowanej postawy wobec zachłanności urzędników KE doprowadził do konieczności postawienia naszych relacji wzajemnych na ostrzu noża.
Tylko kto to ma rozegrać jeśli we własnym gronie MM ma ludzi nieprzychylnych?
Ta nieprzychylność ma swoje uzasadnienie. Można polemizować czy zjazd po równi pochyłej zaczął się w lipcu 2020, czy wcześniej. Ten stan pogłębia się. To nie dreptanie w miejscu.
Przeszliśmy pandemię covid-19. Pomagamy Ukrainie. Nie otrzymujemy wsparcia materialnego od KE a nie jesteśmy w Europie potentatem gospodarczym. Zamiast podjąć jakiekolwiek, byle skuteczne działania, oczekujemy że ta KE w końcu się nad nami zlituje.
Do tego trzeba dodać rozdmuchaną do nieprzyzwoitości aferę ze śniętymi rybami w Odrze.
Ryby wskutek niekorzystnych warunków atmosferycznych giną masowo w różnych rzekach Europy. Jednak tylko w przypadku Polski media i politycy opozycji wykreowali z tego aferę która w zamiarze miała doprowadzić do upadku rządu MM. Jak na gang Olsena przystało, nic z tego nie wyszło.
Na nasze szczęście.

Nie zapominajmy że szczęściu trzeba pomagać. Rozsądni ludzie ciągle zastanawiają się czy opozycja jest świadoma tego co robi? Przy różnych okazjach podkreśla się że Polacy, ściśle polska opozycja, jest pod tym względem niechlubnym wyjątkiem w cywilizowanym świecie, bo konsekwentnie działa na szkodę suwerena. Krótko mówiąc, partyjne zacietrzewienie przyćmiewa zdrowy rozsądek. Wypowiedzi i zachowania wielu polityków opozycyjnych noszą w sobie znamiona zaawansowanej choroby psychicznej. Ale nie wolno przechodzić obok tego obojętnie bo bezkarność rozzuchwala.
Tym bardziej że opozycja ma za sobą wymiar sprawiedliwości który z zasady powinien być apolityczny. To jest kolejny dowód gangreny toczącej III RP.

15 sierpnia 2022

A politycy opozycji dalej swoje.

Nie wiem czy już osiągnęli wyżyny głupoty? Czy tylko zlej woli?
Ostatnio bryluje Karolina Pawliczak, dla której nie ma znaczenia czy wyłowiono kilka ton czy kilkanaście tysięcy ton tych ryb. Odra była aż tak zarybiona?
Jak można mówić o dobrej woli opozycji jeśli dla nich miarodajne są informacje urzędników niemieckich, a bez znaczenia są informacje, w tej samej sprawie, polskiego rządu?
Ten chór jest o wiele liczniejszy. Tylko to już mało kogo dziwi.

Kolejny przykład  ich finezji to sprawa KPO. Według tejże pani „pieniądze leżą na stole” tylko rząd MM nie chce ich podjąć. W główce tej pani nie mieści się wypowiedź niejakiego dupiarza, że rząd MM zobaczy je jak własne ucho https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-06-18/trzaskowski-pieniadze-z-ue-beda-mrozone-zostana-odmrozone-gdy-platforma-wygra-wybory/
Przy okazji dużo pustosłowia krąży wokół „kamieni milowych”. Takim ciekawym odniesieniem jest komentarz ze strony opozycji, że niepotrzebnie się awanturujemy, bo inne państwa mają tych kamieni więcej niż Polska. Możliwe że tak jest, ale kamień kamieniowi nierówny. W przypadku Polski są to kamienie młyńskie.
O czym mowa? https://ksiegowosc.infor.pl/wiadomosci/5484812,Kamienie-milowe-polskiego-KPO-Lista-Podatek-od-wlascicieli-pojazdow-spalinowych-oskladkowanie-wszystkich-umow-cywilnoprawnych-i-inne.html
https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8439651,kpo-kamienie-milowe-polska-ke-niemcy-wlochy-hiszpania.html
Nie wiem jak się odnieść do wypowiedzi premiera MM że nie znał szczegółowych zapisów dotyczących owych kamieni milowych. Według mnie powinien je znać, bo na tym szczeblu nie wolno podpisywać niczego w ciemno. To nie jest sprawa prywatna. Poza tym premier ma całą armię pomocników, tu z ministrem Szymańskim na czele. Za co oni biorą pensje? Z naszych pieniędzy.
W tej sprawie, niestety, a może na szczęście dla nas, obowiązuje zasada „widziały gały co brały”.
Jeśli są uzasadnione prawnie powody, trzeba umowę zerwać, bo nie może obowiązywać jednostronnie. Nie możemy w niej partycypować w części dotyczącej zobowiązań i jednocześnie być pozbawionymi korzyści.

Na to wszystko nakładają się relacje z Niemcami. Przez lata polskojęzyczne media niemieckie w Polsce /a jest ich niestety sporo/ lansowały opinie że nasze relacje wzajemne dzisiaj to cud, mniód i malina. Tak było do czasu gdy gastarbeiterzy z Polski masowo jeździli do Niemiec na zbiory szparagów, do opieki nad stetryczałymi Niemcami, do niskopłatnych robót fizycznych /miejscowi Niemcy nie podejmowali się tych prac bo mieli większy socjal/.

Awantury o to co komu wolno trwają nie od dzisiaj.
Niestety ale powszechnie wiadomo, że z pamięcią u nas nie za bardzo.
Przypomnę więc, że spory graniczne o tor wodny na Zalewie Szczecińskim, dokładniej na Zatoce Pomorskiej, to nie mój wymysł. https://radioszczecin.pl/1,361733,sprawa-granicy-z-niemcami-na-morzu-nieuregulowan
https://podroze.onet.pl/ciekawe/zapomniana-wojna-graniczna-prl-i-nrd-sekrety-pomorza-zachodniego-roman-czejarek/xyd3bl9
https://www.tygodnikprzeglad.pl/zablokowac-szczecin/
To za sprawą Niemiec doprowadzono do upadku polskie stocznie, a w tym czasie KE zezwoliła Niemcom na dotowanie ich stoczni w b. NRD.
Dzisiaj solą w oku Niemiec jest zamiar budowy terminala kontenerowego  w Świnoujściu.
Na samą myśl o budowie elektrowni atomowej w zachodniej części Polski propaganda niemiecka i politycy dostają drgawek.
Mogę tak jeszcze długo, ale co to zmieni?

Jak długo można lawirować? Jak długo można tkwić w rozkroku? Czy po ostatnich wypowiedziach prezesa PiS można oczekiwać że wreszcie nadszedł ten czas i zdecydowanie powiemy basta?
Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Chciałbym się mylić.
Kunktatorstwo naszych polityków od lat zbyt często odbija się nam czkawką. Dajemy się podprowadzać jak małe dzieci. Niestety, politycy za popełniane błędy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. W najgorszym razie przesiadają się do ław opozycji. To jedyna kara.
Na ewidentnym kłamstwie czy półprawdach niczego pozytywnego nie zbudujemy.

Opozycja nie ma nic pozytywnego do zaoferowania. Za to bardzo chętnie szuka pretekstów do destabilizacji sytuacji wewnętrznej w kraju. Liczą że tym sposobem wrócą do koryta.
Dzisiaj próbują wykorzystać masowe śnięcie ryb w Odrze. Dni mijają a przyczyny śnięcia ryb nie znamy. Nie są w stanie ustalić tego również Niemcy. Mają w dodatku swój problem bo śnięte ryby pojawiły się w Sprewie. Tam oczywiście o zatruciu ryb rtęcią czy jej związkami nie ma mowy.
Ryby to nie moja działka. Lubię je, ale jako danie na stole.
Obecna afera zginie śmiercią naturalną. Takie jest moje zdanie.
Powodem jest niski stan wody na Odrze i wysokie temperatury powietrza, a z tym wody w rzece.
Powód śnięcia ryb to tzw. przyducha. https://portalkomunalny.pl/wody-polskie-pomor-ryb-w-odrze-nie-ma-zwiazku-z-rybami-snietymi-w-kanale-kedzierzynskim-525219/
Media wraz z opozycją „zapominają” że przypadki masowego śnięcia ryb zdarzają się na różnych rzekach. Niemcy mieli taki przypadek w 2018 roku na Renie.

Jeśli opozycja przejmie władzę to tylko po to żeby robić za podnóżek swych mocodawców z Berlina.
Ciekawe czy zastanawiają się nad tym czy warto?

07 sierpnia 2022

Skąd będą na to pieniądze?

To pytanie nurtuje mnie od dawna. Poruszam się w obrębie budżetu domowego,
a w rzeczywistości mam rozeznanie w wydatkach trzech rodzin. Tak wyszło.
Z pustego i Salomon nie naleje. To oczywista oczywistość.
Pięknie. I co dalej?
Spróbuję po kolei.

Polska jest europejskim krajem średniej wielkości i średnio zamożnym. To ostatnie za sprawą skutków drugiej wojny światowej. Mogło być lepiej, bo ta wojna skończyła się ponad 75 lat temu.
Nawet dzisiaj miewam wątpliwości czy już jesteśmy na swoim.
W latach 80-tych zaświtała nadzieja, że teraz na pewno będzie lepiej.
Pozostała nadzieja, bo lepiej już było. Tak mówią dzisiaj sceptycy.
Nie poddajemy się. Mamy taką naturę, że ciągle próbujemy licząc, że w końcu się uda wyjść na prostą. Ciągle mamy jednak pod górkę. Co szczególnie deprymuje, również za sprawą braci Polaków.
Przez lata powojenne odbudowywaliśmy Polskę ze zniszczeń wojennych i grabieży ze strony Niemiec hitlerowskich, a po nich naszych wyzwolicieli z Czerwonej Armii.
W 1989 roku ci podobno mądrzejsi i bywali w wielkim świecie „wytłumaczyli” nam, że to co było naszą dumą, cośmy odbudowali i zbudowali „tymi rencamy”, nie jest warte funta kłaków.
Zburzyć szkoda, najlepiej rozdać, nawet za symboliczną złotówkę chętnym, zwłaszcza obcym którzy będą wiedzieli co z tym „szmelcem” zrobić. Wmawiano nam latami, że inni robią to lepiej i taniej. Zamiast produkować, możemy kupować. Gotowe. Nie powiedzieli tylko za co?
Skąd wziąć pieniądze?
Dzieci mówią że pieniądze bierze się z bankomatu. A dorośli? Z banku. Jakie to proste!
Poniewczasie okazało się że roztrwoniliśmy dorobek ponad 40 lat powojennych oraz pieniądze z wyprzedaży tego co udało się sprzedać.
Zakpiono z nas ponownie wprowadzając tzw. powszechne świadectwa udziałowe. https://pl.wikipedia.org/wiki/Powszechne_%C5%9Bwiadectwo_udzia%C5%82owe
Co się z nimi stało?
Skończyło się na tym, że trzeba znowu zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Za to nieliczni wzięli się do … liczenia pieniędzy. Swoich. Powstały nowe fortuny. Często z niczego. To taki polnische wirtschaft którego zazdroszczą nam różne gamonie.
Na tym świecie nic nie jest wieczne i nic nie jest pewne.
Miało nas spotkać nowe szczęście za sprawą wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wielu z nas trudno uwierzyć, że co dobre dla innych nie musi być dobre dla nas. Przytomniejsi zwracali uwagę, że w tym eurokołchozie są równi i równiejsi, o czym lata wcześniej pisał Orwell w swej książce „Rok 1984”. Wyraziliśmy na to zgodę, co kiepsko o nas świadczy.
Frustracja narasta, bo z upływem lat rośnie świadomość, że sceptycy mieli rację.
Rozwojowo jesteśmy na etapie czegoś co nazwano III RP. Ponad 30 lat to dużo i mało.
Dla jednych to więcej niż jedno pokolenie, dla drugich to tyle co nic /wobec wieczności/.
Trudno się przyznać, ale w masie mamy pamięć akwariowej rybki. A szkoda.
Podejmując na bieżąco decyzje warto pamiętać sytuacje sprzed 20-30 lat. Gwałtowne obniżenie standardu życiowego, inflacja /nasze milionowe zarobki/. bezrobocie lokalnie przekraczające znacznie 30%, emigracja zarobkowa /na zmywak/. Jakoś z tego wybrnęliśmy.

Było też coś ważnego, co doceniamy szczególnie teraz. Wokół naszych granic panował pokój i spokój. Do tego stopnia, że wielu polityków zaczęło uważać, że wojska potrzebujemy tyle żeby starczyło na defilady i na kontyngenty do misji pokojowych. Zrezygnowano z obowiązkowego poboru. Szkoda pieniędzy.
Wojny i konflikty zbrojne trwają cały czas. Tyle że w bezpiecznej odległości od Polski.
Nasi politycy sprawujący kolejno rządy po 1989 roku zapomnieli o historii, albo pamiętali, ale próbowali nas uśpić. Chodzi o konsekwencje wynikające z naszego położenia geopolitycznego.
Po 1989 roku nie udało się trwale uporządkować relacji z sąsiadami z zachodu i wschodu. Poważnie?
W ostatnich dniach jeden z komentatorów zwrócił uwagę, że Polska powinna negocjować z Niemcami umowę o dobrym sąsiedztwie, ponieważ obecna została zawarta z RFN przed formalnym zjednoczeniem. Tematem obchodzonym niczym śmierdzące jajo są reparacje wojenne od Niemiec jako prawnych spadkobierców III Rzeszy. Niemcy odszkodowania wypłacili dotychczas Izraelowi i Grecji. https://pl.wikipedia.org/wiki/Reparacje_od_Niemiec_po_II_wojnie_%C5%9Bwiatowej
Ta lista jest znacznie dłuższa, ale nie ma wśród tych państw Polski. Niemcy konsekwentnie rżną głupa twierdząc, że Polsce nic się nie należy, a poza tym otrzymaliśmy tzw. Ziemie Zachodnie i Prusy Wschodnie. Zapominają dodać, że nie oni o tym decydowali.
Podobny problem dotyczy roszczeń wobec Federacji Rosyjskiej jako prawnego spadkobiercy ZSRR.
Zasadnicza różnica między nimi polega na tym, że Niemcy wojnę przegrali, a ZSRR znalazł się po stronie zwycięzców, a tych jak wiadomo się nie sądzi.

Problemem samym w sobie jest brak traktatu pokojowego po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku. To mimo wszystko stwarza atmosferę tymczasowości po zakończonej wojnie. Podsyca ją zwłaszcza Federacja Rosyjska i co ciekawe politycy naszej totalnej opozycji.
Niemiecką wersję ustaleń traktatowych próbuje się przekazać tu https://wiadomosci.dziennik.pl/historia/wydarzenia/artykuly/554215,reparacje-wojenne-niemcy-ii-wojna-swiatowa-ofiary-polska.html
Temat reparacji wojennych wraca cyklicznie i odnoszę wrażenie że robi się to z pobudek politycznych. Tak jak w tym powiedzonku „chciałabym, a boję się”.
Wrócę jednak do rzeczywistości.

W latach powojennych najbardziej niezadowoleni z nowego porządku europejskiego byli niemieccy rewizjoniści. Jednak traktowano ich jak folklor polityczny.
Problem rewizji granic nabrał innego wymiaru po rozpadzie ZSRR. Zdaniem Putina było to największe nieszczęście jakie spotkało naród rosyjski po II wojnie światowej.
W ślad za tym polityka Federacji Rosyjskiej zaczęła zmierzać w kierunku podważenia powojennego status quo. Kłopot polega na tym że nie ma chętnych do powrotu pod opiekuńcze skrzydła matuszki Rassiji.
Ani dobrym słowem, ani prośbą, ani groźbą. Dała się na to nabrać Białoruś pod przywództwem Łukaszenki. Duża w tym zasługa świata zachodniego który był ślepy i głuchy na umizgi Łukaszenki który chciał na zachód, ale na swoich warunkach. Z konieczności wybrał mniejsze zło.
Sporo zamieszania jest w tzw. republikach zakaukaskich które przy pomocy FR rozgrywają swoje problemy sąsiedzkie /Gruzja, Armenia, Azerbejdżan i kilka pomniejszych/. Leżące dalej na wschód Turkmenistan, Uzbekistan, Kirgistan i Kazachstan starają się szukać swego szczęścia w budowaniu pozytywnych relacji zwłaszcza z Chinami.

Najwięcej kłopotów przysporzyła Rosji Ukraina. W czasach istnienia ZSRR Białoruś i Ukraina /jako republiki/ były niestałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, ale co ważniejsze miały swoje miejsce wśród państw członkowskich ONZ.
Ukraina po usamodzielnieniu się w 1991 roku jeszcze przez wiele lat miała ścisłe związki gospodarcze z Federacją Rosyjską.
Droga do usamodzielniania się Ukrainy nie jest usłana różami.
Pierwszym przywódcom, po 1991 roku, /Krawczuk, Kuczma, Janukowycz/ trudno było ograniczyć związki polityczne, gospodarcze i wojskowe z Federacją Rosyjską.
Sytuacja zaczęła się komplikować w 2014 roku, w następstwie pomarańczowej rewolucji i Euromajdanu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Ukraina#Niepodleg%C5%82a_Ukraina
Putin uznał, że Ukraina weszła w posiadanie Krymu bezprawnie /decyzja Chruszczowa/, a ponadto uznał, że we wschodniej Ukrainie jest dyskryminowana mniejszość rosyjskojęzyczna. Ciąg dalszy znamy.

Mimo wszystko trudno przejść do porządku dziennego nad tym, że w cywilizowanym świecie jakiekolwiek państwo może jednostronnie decydować o tym co jest dobre i słuszne dla drugiego.
Powszechna opinia o Federacji Rosyjskiej jest taka, że to imperium zła w czystej postaci. Tymczasem obecni przywódcy Rosji systematycznie obrzucają cały świat inwektywami i obraźliwymi epitetami, a tam gdzie czują się wystarczająco silni, posuwają się do czynnej agresji zbrojnej. Pod tym względem Rosja tkwi w epoce kamienia łupanego.
Putin chce doprowadzić do wymazania Ukrainy z politycznej mapy świata. Chcieć w tym przypadku nie oznacza móc. Wznowienie działań wojennych w lutym br. spowodowało lawinę zdarzeń których skutków końcowych nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Po ponad 160 /dzisiaj 165 dni/ dniach walk FR nie jest w stanie osiągnąć zwycięstwa ani poważniejszych sukcesów. Nie widzę potrzeby rozpisywania się teraz na ten temat.  

Polska i wiele innych krajów, nie zawsze sąsiadujących bezpośrednio z Federacją Rosyjską, zdaje sobie sprawę że ma do czynienia z państwem nieprzewidywalnym i jak dotychczas bezkarnym. Narasta jednak świadomość że najwyższy czas położyć tamę temu chuligaństwu politycznemu.
Jednym z warunków stawianych przez Rosję, dotyczących zachowania status quo na Ukrainie, było wykluczenie możliwości dalszego poszerzania NATO i redukcja potencjału militarnego Sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej do stanu sprzed 1997 roku. W nowej sytuacji dotychczas neutralne Szwecja i Finlandia, zgłosiły swój akces do NATO. Formalności załatwiane są błyskawicznie i wkrótce obydwa państwa staną się pełnoprawnymi członkami Sojuszu.
Dla Rosji oznacza to wydłużenie granicy z NATO o 1340 km. Poza tym obie armie nie wymagają specjalnego przygotowania do współdziałania z wojskami NATO. Bonusem jest uczynienie z Bałtyku morza wewnętrznego NATO.

Wojna na Ukrainie spowodowała zasadniczą zmianę wśród polityków i społeczeństwa w podejściu do roli naszych sił zbrojnych w zapewnieniu obronności i bezpieczeństwa państwa.
Od początku istnienia III RP przechodziliśmy poważną ewolucję.
W 1989 roku Wojsko Polskie w ramach Układu Warszawskiego liczyło około 450 000 żołnierzy,
w tym zasadniczej służby wojskowej. W kolejnych latach stan zmniejszono do około 90 000 oraz zrezygnowano z zasadniczej służby wojskowej. Bardzo opieszale modernizowano uzbrojenie. Przełom nastąpił pod koniec 2015 roku kiedy postanowiono utworzyć Wojska Obrony Terytorialnej /WOT/  https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojska_Obrony_Terytorialnej
Dzisiaj stworzono podstawy formalne do utworzenia armii liczącej łącznie do 300 000 żołnierzy zawodowych, łącznie z WOT. https://defence24.pl/polityka-obronna/zmiany-w-programie-rozwoju-sil-zbrojnych-rp-ruch-sejmu Wypada przypomnieć, że jeszcze w 2019 roku nasze potrzeby oceniano na 150 000 żołnierzy.

Wzrost liczebny to jedno, a modernizacja uzbrojenia i wyposażenie tych wojsk w nowoczesny sprzęt, to drugie. Zakłada się że na potrzeby wojska będziemy przeznaczali około 2,5% PKB.
Taka skala wydatków nakazuje ich racjonalizację. Nie wszystko musimy kupić zagranicą.
Mamy własny przemysł zbrojeniowy. Możemy eksportować. Poza tym zakupione uzbrojenie wymaga obsługi serwisowej, części zapasowych i zamiennych, a przede wszystkim amunicji.
Zakupy muszą być robione z głową. Trzeba pamiętać, że istnieje coś takiego jak offset https://pl.wikipedia.org/wiki/Offset_(handel_zagraniczny) który trzeba maksymalnie wykorzystać. Dlatego obiecująco wyglądają kontakty z Koreą. Mogą być obustronnie korzystne zwłaszcza że to kontynuacja,

Powagę sytuacji widać po zachowaniu opozycji. Protestuje bardziej dla zasady, ale w kluczowych sprawach przynajmniej nie przeszkadza. Wszyscy zdają się pamiętać, że jeśli będziemy żałować na własne wojsko, będziemy utrzymywać obce.

Warto też zwrócić uwagę na dotychczasowe doświadczenia z wojny na Ukrainie. Zwiększa się odległość bezpośrednia między walczącymi wojskami. Przewagę uzyskuje strona posiadająca środki rażenia o większym zasięgu i większej dokładności trafienia w cel. Karierę na współczesnym polu walki robią drony, artyleria rakietowa i lufowa dalekiego zasięgu. Lotnictwo również atakuje skutecznie cele bez ich widzialności wzrokowej.
Tagi:  

31 lipca 2022

Czegoś nie rozumiem, a może rozumiem zbyt dobrze.

Opozycja pod dyrekcją rudego stara się za wszelką cenę wyprowadzić ludzi na ulice.
Na początek, nie chodzi o tłumy, ale etatowych zadymiarzy. Kanikuła nie bardzo temu sprzyja.
Nie ma sensu robić zadym na plaży.
Dziwi mnie jednak bezradność rządzących. Podejrzewam, że jest im to na rękę. To jest tani odwracacz uwagi. Poza tym ta metoda jest praktykowana od dawna. Nie sądzę że jest to lekceważenie przeciwnika.

W krótkim czasie zbiegło się wiele trudnych do rozwiązania spraw.
Zapoczątkował je chyba covid. Nie od rzeczy jest pytanie skąd wziął się ten covid? Czy to był tylko przypadek, czy też element jakiejś większej akcji, z myślą przewodnią, o zasięgu światowym?
Covid nie stał się tak groźny jak wieszczono na początku. Dotyczy to zwłaszcza ilości zmarłych.
Jakie są jego skutki ostateczne nie wiadomo, bo obserwacja skutków trwa. Chodzi zwłaszcza o powikłania po przebytej chorobie.
Covid zdestabilizował świat, nie tylko gospodarkę. Zaczęto opowiadać o potrzebie powrotu do normalności.
Nie wszyscy mają świadomość, że to niemożliwe.
Pandemia spowodowała upadłość wielu właścicieli, ale też wykreowała nowe fortuny.
O samym covidzie można mówić wiele, a w żadnym razie nie jest to temat zamknięty.
Na wiosnę wydawało się że to już jego koniec, a teraz widać, że mamy nową odsłonę o skutkach trudnych do przewidzenia. Rządzący uspokajają że ten atak będzie łagodniejszy w skutkach w porównaniu do rundy 2020/22.
Warto zwrócić uwagę że, mimo upływu ponad dwóch lat, nie wypracowano skutecznych metod profilaktyki ani leczenia. Dalej rządzi przypadek.
Nie widzę też logiki w poczynaniach służby zdrowia. Covid ma za sobą już kilka wersji i mutacji. Stwierdzono, że szczepionki uodporniające muszą być ciągle aktualizowane bo nie ma szczepionki uniwersalnej. Do życzenia pozostawia ich skuteczność. Przypomina to bardziej placebo.
Zaszczepieni ludzie też chorują, ale podobno mają łagodniejszy przebieg choroby.
Nie wiem na czym oparte są te doniesienia bo źródłowej informacji z kręgów medycznych nie ma.
Są fakty prasowe.
Słaba jest skuteczność szczepionek będących w użyciu. Szczepienia trzeba cyklicznie powtarzać.
To zalecane przez MZ jest już czwarte z kolei.
Nieskuteczne jest również ich zwielokrotnienie. Przykładem medialnym jest śmierć Żyrinowskiego, który chwalił się że szczepił się 8 razy i nic mu to nie pomogło. Po prostu stary był, a zmarł w trakcie leczenia szpitalnego.
Nie spotkałem informacji że jest szczepionka skierowana na wersję omikron. Mimo tego MZ uruchomiło szczepienia osób starszych szczepionkami będącymi w zapasie magazynowym.
Krótko mówiąc walka z covidem trwa i jej końca nie widać.

Na covidzie świat się nie kończy. Postarała się o to Federacja Rosyjska wznawiając w lutym wojnę na Ukrainie. Skutki trzeba podzielić na dotychczasowe i przewidywane.  
Zacząć trzeba od tego że Rosja do tej wojny przygotowywała się od lat. Trudno ustalić czy od 2014 roku, od aneksji Krymu, czy znacznie wcześniej. Jednak w tym planowaniu coś poszło nie tak. Literatura na ten temat dopiero powstaje.
Wojna która po 3 dniach miała zakończyć się klęską Ukrainy i defiladą zwycięskich wojsk rosyjskich na Kreszczatiku w Kijowie trwa już 158 dni i jej końca nie widać. Widać za to skalę zniszczeń spowodowanych działaniami wojsk rosyjskich i skalę strat w sile żywej i sprzęcie wojskowym ponoszonych przez Rosję.
Mniej się mówi o stratach ukraińskich. Te są również, a ich skala jest trudna do oszacowania ponieważ z oceny wyłączone są tereny zajęte przez agresora.
Mówi się że straty Rosji dawno przekroczyły straty ZSRR podczas wojny w Afganistanie która trwała jakby nie było 9 lat. https://pl.wikipedia.org/wiki/Radziecka_interwencja_w_Afganistanie
Nie ma jeszcze oceny skutków wojny dla gospodarki rosyjskiej. Może dziwić, ale zdaniem wielu komentatorów skutki są znacznie mniejsze od oczekiwanych. To jest temat sam w sobie.

To nie są jedyne skutki tej wojny. Do oceny są reakcje światowe i ich skutki.
Mamy tu do czynienia z natychmiastową pomocą humanitarną oraz pomocą wojskową w sprzęcie i uzbrojeniu. Jest to zadanie bardzo utrudnione ponieważ Ukraina formalnie nie należy do żadnych struktur wojskowych o charakterze międzynarodowym. Mimo tego na Ukrainę płyną dostawy coraz nowocześniejszego uzbrojenia wraz z amunicją, dzięki czemu wojska ukraińskie stawiają skuteczny opór wojskom rosyjskim.
Dokuczliwsze dla Rosji miały być sankcje nakładane przez społeczność międzynarodową.
Tu spotkało nas wielkie rozczarowanie.
Długo można opowiadać dlaczego tak się dzieje. Ważniejsza jest konstatacja dlaczego tak tworzone są kolejne pakiety tych sankcji? Po bliższym zapoznaniu się z problemem okazuje się, że neutralizowanie skutków sankcji następuje już na etapie ich pisania.
Wobec tego pytam dlaczego poszczególne państwa, w tym Polska, zgadzają się na takie zapisy?
Dla kogo ta fikcja ma znaczenie?
Oczywiście że dla tych którym bliższa jest wygrana Rosji, a tych nie brakuje
Szanse na wygraną Rosji maleją z upływem czasu. Widać to po kolejnych decyzjach USA.
Coraz częściej spotykam opinie, że rząd MM w sprawie sankcji zachowuje się co najmniej dziwnie.
Od czasu rozpoczęcia działań wojennych na Ukrainie przyjęliśmy ponad 5 mln uciekinierów, z tego prawie 3,5 mln pozostaje u nas na stałe, a ponad 300 tys. podjęło legalną pracę zarobkową.
Dotychczas udzieliliśmy Ukrainie pomocy w różnej formie, w tym w sprzęcie wojskowym i uzbrojeniu o wartości ponad 27 mld złotych. Przez Polskę przechodzi zasadnicza część pomocy humanitarnej i militarnej z UE, USA i Wlk. Brytanii.
Co otrzymujemy w ramach wsparcia KE? Dotychczas nic. Żadnych dodatkowych pieniędzy i dalsze blokowanie wypłat pieniędzy przyznanych Polsce w ramach KPO.
To powoduje że wzrasta frustracja społeczeństwa polskiego.
Nie rozumiemy powodów dla których rząd MM nie chce usztywnić stanowiska wobec KE. Zdaniem wielu znanych polityków i komentatorów jest to możliwe i powinno być skuteczne. Ugodowa i uległa postawa MM powoduje że żądania KE wobec Polski są coraz bardziej agresywne, a wręcz bezczelne. Co jednak ważniejsze, nie mają umocowania prawnego w dokumentach traktatowych które Polska podpisała i zobowiązała się do ich przestrzegania.

Od siebie dodam, że sprawą otwartą pozostaje pytanie jak Polska wyjdzie na swoim zaangażowaniu w pomoc Ukrainie? Pytanie jest o tyle zasadne, że mamy złe doświadczenia z udziału w wojnach firmowanych przez NATO czy USA. Mieliśmy mieć z tego tytułu jakieś bonusy i co?
W sprawie trwającej wojny na Ukrainie jest jeszcze jeden element godny uwagi.
Jak to możliwe że Federacja Rosyjska wodzi za nos cały cywilizowany świat?
FR nie była, nie jest i nie będzie potęgą gospodarczą za jaką się uważa. Przynajmniej w najbliższych kilkunastu latach.
Trwająca wojna pokazała również że pod względem militarnym FR jest przereklamowana.
W czym więc tkwi problem?
Przede wszystkim w braku skuteczności i zdecydowania reszty świata, a ze strony FR na skutecznej manipulacji faktami.  
Do FR pasuje określenie „kolos na glinianych nogach”.
Swój sukces gospodarczy zawdzięcza bogactwu ziemi na której istnieje. Jednak kolejni władcy Kremla nie potrafią, czy nie chcą, przekuć tego na bogactwo obywateli FR.
Bogacą się tylko wybrańcy i to w stopniu wręcz niewyobrażalnym dla zwykłego zjadacza chleba.
Wszelkie próby protestu wobec takiego stanu rzeczy są tępione w zarodku. To dyktatura oparta na kulcie wodza. Społeczeństwo ogarnięte jest apatią której towarzyszy alkoholizm, narkomania, przestępczość i wszelkie inne plagi społeczne. Jednocześnie w tym społeczeństwie obowiązuje kult brutalnej siły i dominacji nad innymi. Jest to widoczne w postępowaniu wojsk rosyjskich walczących na Ukrainie.
Z drugiej strony Rosjanie są przyzwyczajeni do wyrzeczeń, są mało wymagający. Dlatego też sankcje nie robią na nich większego wrażenia. One ich dotyczą w minimalnym stopniu albo wcale. To problem dla nich raczej prestiżowy.
Dotychczasowa niska skuteczność sankcji spowodowała umocnienie rubla względem walut światowych.
Inaczej sprawy wyglądają w sferze dokonań wojskowych.
Nie udało się osiągnąć żadnego celu z tych znanych w momencie wznowienia wojny w lutym. Ponoszone straty w sprzęcie powodują że trzeba sięgać do coraz głębszych rezerw, a jest to sprzęt technicznie „podstarzały” a przez to mniej skuteczny na polu walki. Z tym nowocześniejszym są problemy z brakiem części zamiennych i zapasowych, a to wynika z embarga. Tu ujawnia się kolejny problem wynikający z nieskuteczności embarga. Rosja stosuje wszelkie metody obejściowe w czym pomagają jej państwa zaprzyjaźnione z Azji i Afryki.
Mała skuteczność sankcji wynika stąd że nie ma praktycznie sankcji wobec państw nie stosujących się do nich.

Niedługo minie pół roku od wznowienia działań wojennych. Wciąż bez odpowiedzi zostaje pytanie co dalej?
Są małe szanse żeby ta wojna szybko się skończyła. Z kolei Ukraina nie jest zainteresowana zawieszeniem działań wojennych, bo to oznaczałoby faktyczną przegraną.
Ostatnio mówi się sporo o możliwej kontrofensywie ukraińskiej która może nastąpić w połowie sierpnia. Wkrótce przekonamy się więc czy to tylko pobożne życzenie, czy też dzięki wsparciu sprzętowemu z zachodu armia ukraińska będzie w stanie popędzić kota najeźdźcom.
Jestem we wszelkich ocenach ostrożny, bo z doświadczeń I i II wojny światowej pamiętam, że państwa zachodnie zgodzą się jedynie na osłabienie Rosji i nic ponadto. Rosja zaś po kilku latach wróci do swej zaborczej polityki. Będzie jednak groźniejsza dla sąsiadów bo przez te lata wyposaży się w nowocześniejszy sprzęt i wyciągnie właściwe dla siebie wnioski z obecnych potknięć, zwłaszcza organizacyjnych. Tymczasem stara się bruździć gdzie tylko się da.
Szkalowanie Polski to już normalka.
Nowością jest ofensywa dyplomatyczna Ławrowa w państwach afrykańskich.
Wsparcie z tej strony może być na płaszczyźnie politycznej. Co otrzymają w zamian? To samo co dotychczas. Kiedyś w Afryce wystarczały szklane koraliki i paciorki. Dzisiaj to możliwość studiowania Murzynów na rosyjskich uczelniach.

28 lipca 2022

Głos w dyskusji o energetyce jądrowej w Polsce

 https://biznesalert.pl/polska-konsensus-polityczny-atom-energetyka-polska-niemcy/
Ten artykuł jest wyjątkowo ogłupiający. To jest antypropaganda.
O jakim „renesansie atomu” mowa? Gdzie w Polsce jest ten atom? Co realnie zmieniło się od czasów Żarnowca? Wydano mnóstwo kasy i nawet nie ma pewności co do lokalizacji elektrowni. Trwają nieustanne rozmowy i rozpoznawanie możliwości realizacyjnych.
Prawda jest taka, że nie ma pieniędzy na realizację i nie ma sponsora. Nie ma też kolejki chętnych do sfinansowania tego przedsięwzięcia. Własne możliwości finansowe zostały znacznie ograniczone w związku z zakupami, na dużą skalę, uzbrojenia z zagranicy.
Przesuwane są po raz kolejny terminy oddania do eksploatacji obiecanej od lat elektrowni jądrowej.
A czas nieubłaganie biegnie.
Dzisiaj jest kilku oferentów, ale nie ma decyzji wykonawczych.

Nowością w rozważaniach jest opcja tzw. małych reaktorów. To jest nowy pomysł który dotychczas nie został nigdzie wdrożony, a więc jest obarczony dużym ryzykiem.

Tymczasem partia Razem proponuje rozmowy z Niemcami na temat dzierżawy ich elektrowni przed wyłączeniem z użytkowania.
Według mnie jest to pomysł od czapy ponieważ Niemcy zamykają swoje elektrownie z pobudek politycznych, a nie w trosce o środowisko naturalne. Nie będą więc zainteresowani dalszą eksploatacją tych elektrowni.
Przyzwoitość wymaga przypomnieć, że Niemcy już zapowiedzieli organizację protestów jeśli Polska wskaże lokalizację elektrowni atomowych w pobliżu swej zachodniej granicy. https://www.money.pl/gospodarka/polska-elektrownia-atomowa-niemcy-strasza-wielka-katastrofa-wedlug-eksperta-bronia-swoich-interesow-6601713754983296a.html
Nie ma znaczenia że KE w dobie kryzysu energetycznego zgodziła się uznać atom za „czyste” paliwo.
Na jak długo?
Mogę się mylić. Niemcy są nieprzewidywalni. Co innego mówią, a co innego robią. Co myślą? Tylko oni wiedzą.

Na dzisiaj problem przyszłości energetyki komplikuje się w związku ze skutkami wojny na Ukrainie i sankcjami nałożonymi przez społeczność międzynarodową na Rosję.
Dokuczliwsze, zwłaszcza dla Europy, są retorsje ze strony Rosji. Ograniczenie dostaw gazu i ropy naftowej oraz embargo na import węgla kamiennego z Rosji stanowi poważne zagrożenie dla zbilansowania potrzeb gospodarki i odbiorców indywidualnych w Europie w nadchodzących miesiącach. Przeorientowanie kierunków dostaw nie jest możliwe w krótkim terminie.
Wojna na Ukrainie pokazała, zwłaszcza tym mniej rozgarniętym, po co jest UE. Postawienie znaku równości UE = Niemcy, nie jest pomyłką freudowską.

Ze strony KE od lat trwa nagonka na Polskę. Pretekst nie ma znaczenia, chodzi o zasadę.
Nie ma jednolitego modelu państwa unijnego. Wszystkie państwa członkowskie przyjmowano z dobrodziejstwem inwentarza. Kiedy w Polsce wygrała wybory parlamentarne opcja stawiająca na literalne stosowanie prawa unijnego w Brukseli podniósł się bunt, a za nim systematyczne nękanie Polski pod byle pretekstem. W sferze werbalnej Polsce zarzuca się brak praworządności. Ta sama KE ma prawo unijne za nic. Dowodów na to dostarcza każdy kolejny dzień. Tak naprawdę to praworządność w rękach KE stanowi słowo-wytrych.
Optymizmem może napawać narastający w UE bunt przeciwko uzurpacji Niemiec do przywództwa, na początek w Europie. Pytanie czy to nie jest tylko gra? Czy dzisiejsza decyzja KE w sprawie polityki gazowej w dobie kryzysu jest tą jaskółką?

Co dalej z atomem w Polsce? Co się zmieni po odwołaniu Naimskiego?
Co się zmieniło w kwestii zabezpieczenia finansowego inwestycji jaką jest budowa elektrowni jądrowej?
Czy planiści biorą pod uwagę że planowane terminy oddania do użytku z zasady nie są dotrzymywane?
Ważniejsze jest to że szacowany koszt inwestycji z zasady jest w efekcie końcowym przekraczany 2 a nawet 3-krotnie. Dzisiaj otwarcie mówi się że 2033 rok jako termin uruchomienia pierwszej elektrowni jest już nierealny. Poślizg sięga około 5 lat.
A więc?

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...