Szukaj na tym blogu

04 stycznia 2023

Nowy Rok ale stare problemy

Wśród życzeń związanych z Nowym Rokiem 2023 powtarza się i takie żebyśmy wrócili do normalności.
Co to ma znaczyć w rozumieniu składających te życzenia? Co oznacza ta normalność?
Zapytam przewrotnie a kiedy u nas było normalnie?

Osobiście nie tęsknię do powrotu tej normalności sprzed roku. Uważam to za totalne nieporozumienie.
Miniony rok powinien otworzyć oczy ludziom dotąd ślepym na otaczającą ich rzeczywistość.

Wojnę na Ukrainie Rosja nie wywołała w obronie słusznej sprawy, jaką by ona nie była.
Zmiana granic w porządku pojałtańskim nie powinna następować według prawa dżungli czy fanaberii nieprzewidywalnego polityka. Poza tym dążenie do poszerzenia terytorium Federacji Rosyjskiej zakrawa co najmniej na obsesję. Rosja nie potrafi efektywnie zagospodarować tego co już ma.
Jak inaczej ocenić sytuację gdy państwo o powierzchni porównywalnej z całą Europą ma dochód narodowy porównywalny z Holandią? W ujęciu światowym Rosja, na którą przypada 1,6 proc. światowego PKB nie jest w stanie zwycięsko i bez strat wyjść z konfrontacji z państwami, które tworzą 50–60 proc. tego PKB. 
Wojna trwa tak długo bo Rosja okazała się za słaba militarnie, a wśród państw wspierających brak zgody w udzielaniu poparcia Ukrainie. Za dużo jest „kibiców” którzy obserwują rozwój wydarzeń bez aktywnego zaangażowania finansowego lub sprzętowego. Jednocześnie wiele z tych państw boi się okazać jawne poparcie dla działań Rosji. Zmienia się również skala zaangażowania USA które obawiały się że przy wydajniejszej pomocy Ukrainie wojna przekroczy jej granice, czyli przerodzi się w III wojnę światową.
To jest typowe kunktatorstwo. Kolejne decyzje podejmowane są po ocenie skutków dotychczasowych działań wojennych i politycznych. Sukcesy militarne Ukrainy powodują że USA przekazuje coraz nowocześniejsze i skuteczne środki pola walki.
Blisko rok trwająca otwarta wojna, w połączeniu z pandemią covid-19, przeorała gospodarkę światową. Ostatecznych skutków nie znamy, ale te bieżące nie napawają optymizmem.

Statystyczny Kowalski ma wiele powodów do zmartwień.
Z przyczyn od nas niezależnych rosną koszty utrzymania, a „plastry” w postaci n-tej emerytury czy renty i podwyższanie pensji minimalnej nie nadążają za postępującą inflacją. Całość powoduje że pogarsza się kondycja zdrowotna społeczeństwa. To takie odwieczne perpetum mobile.

Polska znalazła się w trudnej sytuacji z wielu powodów. Kolejność ich wymienienia nie jest najważniejsza.
Od zmiany ekipy rządzącej w 2015 roku jesteśmy sekowani, za sprawą Niemiec, przez KE.
Z uporem godnym lepszej sprawy próbują podporządkować Polskę kolejnym wymysłom biurokracji unijnej, a celem nadrzędnym jest zadośćuczynienie oczekiwaniom Niemiec.
Uprzedzę od razu że nie mam nic przeciwko Niemcom. Chcę żeby nie pozbawiali nas szans rozwoju.
Wyrządzili nam dosyć krzywd za które nie otrzymaliśmy dotychczas rekompensaty.
Cechą szczególną tych działań KE jest lekceważenie stanowionego prawa unijnego. Na tej podstawie KE ingeruje w zasady funkcjonowania krajowego wymiaru sprawiedliwości mimo, że jest on wyłączony z kompetencji KE. Ten spór kompetencyjny obliczony jest na to, że Polska ulegnie.
Jeśli nasi rządzący nie zmienią swej taktyki KE postawi na swoim.
Od dawna dziwi mnie w tym sporze ugodowa postawa rządu i prezydenta. Co innego robią a co innego mówią. To jest po prostu schizofrenia.
Z czego wynika? Nie wiem, a może się domyślam.
Istotnym według mnie powodem są spory wewnątrz koalicji rządzącej i niekonsekwentna postawa prezydenta. Zbyt często interesy partyjne albo osobiste wpływają na podejmowane decyzje polityczne w sprawach państwowych.

Moim zdaniem, jeśli w sporze z KE Polska ma rację, powinniśmy konsekwentnie trwać przy swoim.
Rzeczywistość jest cokolwiek inna. Mieć rację to za mało. Ważniejsze okazują się pieniądze, raczej dostęp do nich. Tłumaczył to ostatnio premier MM. Pieniądze z KPO pozwolą na przesunięcie pieniędzy budżetowych na zakupy uzbrojenia, a także na uzyskanie korzystniejszych warunków zaciągania kolejnych kredytów przez rząd.

Nie będę w kółko powtarzał że czegoś nie rozumiem. Raczej nie widzę w tym za grosz logiki.
To jest woda na młyn matactwom opozycji. Majstrowanie w polskim wymiarze sprawiedliwości pokazuje że wszyscy mają zajęcie, zarówno lewica jak i prawica, ale kto ma rację z punktu widzenia obywatela?
Jednak politycy jak i palestra nie chcą widzieć skutków długofalowych swego postępowania.
Trzeba koniecznie uzmysłowić sobie co jest grane. Przypomniał o tym jeden z komentatorów na https://wpolityce.pl/polityka/628412-minister-ziobro-reaguje-na-teczowe-opaski-w-zakopanem
Nie zdajemy sobie sprawy że w tej walce dobra ze złem nie ma miejsca na przypadek. Wszelkie działania destrukcyjne opisane są naukowo. Nie ma tu znaczenia że wielu uważa nauki społeczno-polityczne za mało znaczące.
W komentarzu na który się powołuję autor przypomina wpływ tzw. szkoły frankfurckiej na działania ruchów lewicowych i lewackich. https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_frankfurcka
Wśród zadań do realizacji przez ruchy lewicowe są:

1. Tworzenie przestępstw rasistowskich.

2. Wprowadzanie ciągłych zmian powodujących zamieszanie.

3. Podważanie autorytetu szkoły i nauczycieli.

4. Ogromna imigracja w celu zniszczenia tożsamości narodowej.

5. Nierzetelny system prawny ze szkodą dla ofiar przestępstw.

6.Tworzenie zależności od państwa i świadczeń państwowych.

7. Kontrola i ogłupianie przez media.

Wymieniłem tylko niektóre.
Jak odnoszą się do tego politycy? Dla nich to terra incognita?
W trwającym sporze z KE mają wygrać pieniądze. Jaką granicę ustępstw wyznaczył sobie rząd MM?
Interesuje mnie jaka będzie narracja naszej władzy gdy po przepchnięciu kolejnej modyfikacji struktury Sądu Najwyższego KE stwierdzi, że to za mało, albo jej nie o to chodziło.

Dlaczego z takim samozaparciem dążymy do ośmieszania Polski w świecie?
Warto zwrócić uwagę na dość istotny szczegół, mianowicie Polska w starciu z KE czy innymi strukturami międzynarodowymi jest osamotniona. Z jaką lubością opozycja przypomina głosowanie w PE gdy głosami 27:1 wybrano DT na kolejną kadencję jako „krula europy”.
Nigdy nie dowiedziałem się co zadecydowało o tej jednomyślności.
Przeszliśmy do porządku dziennego nad kluczem podziału schedy po Wlk. Brytanii po Brexicie. Podział mandatów zaproponowała pani Bieńkowska która w PE reprezentuje Polskę. https://europapnews.pap.pl/parlament-europejski-zmniejszyl-sie-do-705-europoslow 
Polska, proporcjonalnie do liczby ludności, jest dyskryminowana w strukturach KE przy obsadzie stanowisk /komisarze, zastępcy przewodniczącego KE i inne osoby funkcyjne/.
Jak nazwać postawę europosłów opozycji którzy wszelkimi dostępnymi jej sposobami uniemożliwiają wypłatę Polsce należnych jej środków z KPO? Najkrócej to zdrada interesów narodowych Polski.

Wojna i udział w niej Polski spowodował zasadniczą zmianę struktury wydatków budżetowych. Rząd podjął decyzje o poważnych zakupach uzbrojenia w najbliższych latach. To są zakupy za gotówkę, nie na kredyt. Najważniejsze że są to zakupy konieczne dla naszego bezpieczeństwa narodowego. Jednocześnie jest to nadrabianie zaległości i naprawa błędów popełnianych przez poprzedników.
Planowany rozwój armii odpowiada realnym zagrożeniom ze strony FR. Jeśli ktoś ma wątpliwości niech spojrzy jaką armię utrzymuje Turcja, Grecja czy Korea Południowa. To nie są armie statystów.
Są systematycznie szkolone i wyposażane w nowoczesne uzbrojenie.
To zapewnia względny spokój w strefach potencjalnych konfliktów.

Na tym nie kończy się ciężar wydatków jakie Polska będzie ponosić w najbliższych latach.
Znaczącą pozycję przez lata stanowić ma budowa elektrowni atomowych.
Tego wątku nie rozwijam bo kwalifikuje się na oddzielną notkę. Powiem tylko że nie jestem entuzjastą tego rozwiązania. Jest ono wymuszone decyzjami KE i prawdopodobnie nie uzyskamy wsparcia finansowego z funduszy unijnych.

29 grudnia 2022

Racja stanu Polski w stosunkach z Niemcami

Racja stanu to temat-rzeka.
Współczesne Niemcy swoiście pojmują dobre stosunki z Polską.
Mniejsze lub większe spięcia mają miejsce można powiedzieć od zawsze i raczej nie da się ich uniknąć.
Drugą wojnę światową i jej konsekwencje uważają za sprawę zamkniętą, bez negatywnych konsekwencji dla nich, chociaż nie do końca. Reparacje wojenne, zwrot zagrabionego, to dla nich już historia. Co innego ziemie utracone /Śląsk, Prusy Wschodnie i Pomorze/. Do tego będą wracać i to przy każdej nadarzającej się okazji.
Większość komentatorów bez komentarza pozostawia to że państwo pretendujące do roli moralizatora wobec innych toleruje u siebie praktyki z epoki kamienia łupanego.
Wszystko idzie gładko jeśli jest po myśli Niemiec. W przeciwnym razie wychodzi na jaw obłuda i perfidia polityków niemieckich.
Co myślą przeciętni Niemcy? O to trzeba pytać Polaków obcujących z nimi na co dzień.
Postawę polityków niemieckich wobec spraw polskich trafnie skomentował red. Piotr Cywiński w programie M. Rachonia w PR24 /22'06 Patrioty jednak trafią na Ukrainę. Cywiński: postawa Niemiec wobec wojny Ukrainy z Rosją powinna być dla nas lekcją 23.12.2022/

Po przystąpieniu Polski do UE Niemcy starają się do nagonki na Polskę włączyć pozostałe kraje unijne, tak jakby stanowili lepszy sort. Wymyślono słowo-wytrych „praworządność” które w rzeczywistości jest karykaturą tego co się faktycznie dzieje wewnątrz UE i KE, ale wykorzystywane jest teraz jako maczuga polityczna wobec Polski i Węgier.
Jest jeszcze coś o czym trzeba przypomnieć. W tym chórze potępiających Polskę za brak praworządności przez lata uczestniczyły USA. Widzę w tym aktywność totalnej opozycji która podsuwała /i robi to nadal/ odpowiednio spreparowane teksty do bieżącego użytku propagandowego. Wystarczy przypomnieć prezydenturę Obamy.
Niezrozumiała dla mnie jest uległa postawa kolejnych rządów III RP wobec wybryków KE.
Może i jest zrozumiała, ale się z nią nie zgadzam jako Polak. Wszelkie kunktatorstwo jest mi obce.

Początkowo, w pierwszych latach uczestnictwa w UE, rządzący i media wmawiali nam, że jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Wszelki opór będzie skutkował pozbawieniem profitów wynikających z przynależności do wspólnoty jaką jest UE. Niewielu z nas miało świadomość, że te profity wynikały z naszego niedoinformowania.
Z upływem czasu wyszło na jaw że rządzący z lekka mijają się z prawdą, albo po prostu źle oceniali rzeczywistość. Tylko my dalej nie wiemy co jest prawdą a co fałszem. Tkwimy w domysłach.

Przy innej okazji przypominałem o negocjacjach warunków przystąpienia Polski do UE. Oddawaliśmy teren bez zbędnego oporu.
Nie zapominajmy o tym co się działo wcześniej, w pierwszych latach po Okrągłym Stole.
Czy tak postępowali gospodarze czy tylko tymczasowi zarządcy, w dodatku źle wynagradzani?
W czyim interesie dokonywali demontażu Państwa Polskiego? Z czyjego upoważnienia?
Próby pociągnięcia do odpowiedzialności karnej polityków za brak odpowiedzialności za podejmowane decyzje spełzły dotychczas na niczym. Nie oznacza to że zarzuty są bezpodstawne.

Kolejne pytanie z grupy podstawowych: dlaczego nasi politycy dają się ogrywać urzędnikom KE niczym małe dzieci? Wszystkich nie można postawić w jednym szeregu z sołtysem z Chobielina.
To nieudolność wrodzona czy nabyta? Rząd tworzą podobno najlepsi z najlepszych. Tymczasem w kontaktach ze starymi wyjadaczami z zachodniej Europy często gęsto zostajemy, obrazowo mówiąc, ogrywani jak małe dzieci. Politykowi naiwność chyba nie przystoi?
Może być i tak że nasi rządzący podpisują się pod dokumentami których treści do końca nie rozumieją. Wówczas nie możemy liczyć na ich przyznanie się do błędu.

Osobiście uważam że rozumieją, ale rżnięcie głupa jest im wygodne.
Brakiem poszanowania sprawowanego urzędu jest również akceptowanie bez zastrzeżeń, dokumentu który zawiera załączniki które dopiero się piszą.
Jest duże prawdopodobieństwo że tak było ze sławetnymi kamieniami milowymi do KPO.

Od lipca 2020 obserwujemy spektakl z gatunku Madzia story, dotyczący powołania do życia finansowego programu pomocowego dla państw członkowskich UE. W ujęciu obiegowym znany jako KPO. https://www.gov.pl/web/planodbudowy/o-kpo
Środki z tego funduszu mają pomóc w minimalizacji skutków gospodarczych pandemii covid-19.
Coś jednak poszło nie tak, bo w odniesieniu do Polski i Węgier uruchomienie środków KE uzależniła od spełnienia warunków praworządności w rozumieniu ich urzędników. Inaczej to wygląda w odniesieniu do Węgier, a inaczej do Polski.
Zastrzeżenie wobec Polski dotyczy organizacji krajowego wymiaru sprawiedliwości. Jest to ewidentne nadużycie KE ponieważ organizacja krajowego wymiaru sprawiedliwości jest wyłączona z kompetencji KE.
Podkreślenia wymaga również że są to zobowiązania jednostronne. Nie słyszałem, ani nie czytałem że KE poniesie jakiekolwiek konsekwencje za niedotrzymanie podjętych wobec Polski zobowiązań finansowych.
Dziwi mnie dlaczego Polska nie wycofuje się z gwarancji dotyczących utworzenia KPO.
Dlaczego płacimy za coś z czego nie korzystamy? Mamy gest?
Tu widać brak konsekwencji, a także brak logiki w postępowaniu naszego obozu rządzącego.
Pieniądze Polsce przyznano, ale nie są wypłacane. Piętrzone są trudności, z założeniem że najpierw dojdzie do zmiany opcji rządzącej w jesiennych wyborach parlamentarnych, a dopiero wówczas dojdzie do zwolnienia kwot. Na to gra również totalna opozycja.
Takie stawianie sprawy przez opozycje krajową świadczy o jej naiwności politycznej, a nazywając rzecz po imieniu jest to zdrada interesów narodowych. 
Być może że prawda jest cokolwiek inna. Sygnalizuje to http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-pieniadzach-z-kpo-czyli-gra-na-przetrzymanie

Moim zdaniem cała sprawa wymaga ze strony rządu MM dużej ostrożności. Uważam, że kwoty są przereklamowane zwłaszcza, że mają być wydatkowane na cele aktualnie dla nas powiedzmy drugorzędne. Wypłata nie jest jednorazowa, ale rozłożona w czasie. To nie darowizna, ale kredyt który trzeba spłacić, a do tego dołożyć wkład własny z budżetu, ograniczając wydatki na cele racjonalne z punktu widzenia chociażby gospodarki. Jednocześnie Polska żyruje kwoty należne pozostałym członkom UE.

Niemcy, podobnie jak nasza opozycja, sukcesywnie odkrywają karty. Specjalizują się w rzucaniu nam kłód pod nogi. Nie przepuszczą żadnej okazji.
Nie mam zamiaru sporządzać wykazu ich dokonań. Zrobił to za mnie Piotr Cywiński w PR24 w programie Rachonia /wzmiankowałem to wyżej/
Ten wątek wraca cyklicznie, chociażby tu https://radiokierowcow.pl/artykul/2627850
Można się zastanawiać ile jeszcze wody w Wiśle spłynie zanim tzw. prawdy oczywiste dotrą do świadomości totalnej opozycji.

Trzeba być ułomnym umysłowo żeby wierzyć w szczerość deklaracji polityków niemieckich wobec Polski. Nie ma mowy o ewolucji ich poglądów. Konsekwencji i stabilności można im pozazdrościć.
Można raczej trzeba zastanawiać się nad naiwnością naszych polityków którzy od lat wmawiają nam że powinniśmy naszą przyszłość budować na partnerstwie z Niemcami.
Pomysł nie jest najgorszy. Ma jednak podstawowy mankament, nie ma mowy o partnerstwie, ale o ubezwłasnowolnieniu nas. Mamy robić tylko i wyłącznie to na co Niemcy łaskawie nam pozwolą albo wymuszą.
A pozwalają na niewiele. Przeszkadza im wszystko bez mała.
Trzeba najpierw zdefiniować co im przeszkadza? Dlaczego? Z tym już trudniej. Najprościej rzecz ujmując Niemcy nie tolerują wszelkiej konkurencji.
Infrastrukturę drogową i kolejową możemy budować na kierunku wschód-zachód bo to służy rozwojowi handlu z Federacją Rosyjską. Na to możemy nawet otrzymać dotacje z funduszy unijnych.
Ile lat trwało zanim dotacje objęły kierunek północ-południe?
Kolejne mody na stolarkę budowlaną z PCV, wiatraki w ramach OZE itp. przychodziły do nas z Niemiec. A służyły głównie pozbywaniu się przez nich zużytych urządzeń i przestarzałych technologii.
Wszelkiego rodzaju podatki np. za emisję CO2, były inspirowane przez Niemcy. Cel zawsze ten sam, zdołować gospodarki rozwijające się.
Niemcom wolno zasilić własną gospodarkę kwotą 200 mld euro w ramach pomocy publicznej. Wcześniej podobnie było z portami b. NRD.
Nam nie wolno uregulować Odry i nie wolno podnieść wałów przeciwpowodziowych po polskiej stronie.
Nie wolno zrobić porządku w Puszczy Białowieskiej, nie wolno budować obwodnicy Augustowa /dolina Rospudy/, nie wolno wydobywać węgla brunatnego w tzw. worku turoszowskim.
Nawet „darowizna” w postaci czołgów Leopard odbija nam się czkawką. Wojsko Polskie ma ich na stanie 249 sztuk wersji 2A4 i 2A5, w tym wozy towarzyszące.
Dobry uczynek Niemców polegał na przekazaniu w latach 2002-4 128 czołgów wersji 2A4 wyprodukowanych w latach 1985-7 /czyli średnio wówczas 15-letnich/, po kosztach transportu do Polski, a następnie dokupieniu kolejnych 119 wersji 2A4 i 2A5. Czołgi te są sukcesywnie modernizowane w Polsce.
Koszty trwającej modernizacji liczone są w mld złotych.
Jednak nie na tym kończy się nasze „szczęście”.
Pierwsza partia pochodziła z zapasów magazynowych Bundeswehry która początkowo zamierzała je złomować. Deal z Polską okazał się bardziej opłacalny. Polska modernizuje je do wersji  2PL/M1 https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopard_2#Modernizacja  
Robi to jednak powoli i wynika to nie tylko z naszego zaangażowania /zdolności wykonawczych/, ale z braku płynności łańcucha dostaw części od producenta czołgów.
Przy dotychczasowym tempie modernizacja zajmie co najmniej 10 lat.
Problem jest nie tylko z częściami zamiennymi i zapasowymi których nie możemy dorabiać sami ze względu na uwarunkowania licencyjne. Nie można w pełni wykorzystać możliwości bojowych tych czołgów ponieważ Niemcy nie chcą udostępnić technologii produkcji prochu do pocisków artyleryjskich, zapewniających ich odpowiedni zasięg rażenia. Coś w tym kierunku się robi ale efekty będą po latach.  
Wobec zakupów w Korei Płd i USA polityka w tym obszarze musi zostać zweryfikowana ponieważ przemysł krajowy nie będzie w stanie podołać wszystkim zadaniom.

Wystarczyło wszcząć prace nad budową w Polsce elektrowni atomowych a już landy niemieckie uruchomiły protesty zielonych i swoją agenturę w Polsce że oni kategorycznie są przeciwni. 
W tym zbożnym dziele posiłkują się skutecznie TS UE.

Nie ma co liczyć na zmianę postawy Niemiec wobec Polski. Niemcy mają szacunek tylko dla silniejszego. Gdyby było inaczej nie doszłoby do wzajemnego zbliżenia z Federacją Rosyjską po okropieństwach II wojny światowej.

Jeszcze słowo o funduszach unijnych i ich dostępności dla Polski.
To nie jest stanowisko wyłącznie KE https://www.portalsamorzadowy.pl/fundusze-europejskie/ke-nie-chce-dac-polsce-pieniedzy-na-wsparcie-uchodzcow,427893.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Za tym stoi Berlin. Pamiętamy wypowiedź europoseł K. Barley /wiceszefowa PE/ https://polskieradio24.pl/5/1223/Artykul/2833731,Katarina-Barley-znow-atakuje-Polske-i-Wegry-Chca-zmienic-nasze-rozumienie-demokracji
https://www.dw.com/pl/waszczykowski-do-barley-prosz%C4%99-si%C4%99-nie-zas%C5%82ania%C4%87-ii-wojn%C4%85-%C5%9Bwiatow%C4%85/a-60567330
Przez lata poprzedzające wejście Polski do UE rządzący wówczas rozdawali na prawo i lewo majątek narodowy wytworzony w czasach PRL-u. Przypomnę że były to m.in. zakłady produkcyjne, banki i media. Pozyskane w ten sposób pieniądze poszły na zasypywanie dziur w budżecie, a mówiąc wprost, zostały roztrwonione.
O okolicznościach wejścia do UE już pisałem.
Polscy negocjatorzy nie wynegocjowali korzystnych warunków przystąpienia do UE. Za to do Polski weszły masowo sieci handlowe które niszczyły rodzimy handel indywidualny. Brak regulacji prawnych umożliwił unikanie opodatkowania tych sieci co poważnie uszczupliło wpływy do budżetu. Popularną metodą stała się zmiana szyldu sieci handlowej /„nowa” sieć korzystała z wakacji podatkowych/.

Rzadko spotyka się analizy porównawcze pokazujące realne korzyści związane z przystąpieniem Polski do UE. Niejeden jest zaskoczony tym co widzi. Tymczasem już w 2027 roku Polska stanie się tzw. płatnikiem netto do kasy UE https://wsjp.pl/haslo/podglad/22634/platnik-netto
Tu mam przykładowy, tendencyjny, artykuł którego autor opowiada jakie korzyści osiąga Polska z tytułu uczestnictwa w UE. https://www.money.pl/gospodarka/oto-ile-polska-wplaci-do-budzetu-ue-w-2023-r-skladka-wzrosla-wiceminister-wyjasnia-6827153823857152a.html
Zestawienie będzie o wiele mniej atrakcyjne gdy uwzględnimy kwoty należne Polsce /KPO i koszty związane z przyjęciem uchodźców wojennych z Ukrainy/, a niewypłacone oraz bezprawne kary nakładane przez TS UE.
Kogo winić za ten stan rzeczy?
Na czele winnych stawiam partie polityczne tworzone w Polsce z pieniędzy sponsorów niemieckich. Liderem jest KLD i jego kolejne wcielenia. Nie rozliczono ich politycznie, podobnie jak beneficjentów pożyczki moskiewskiej.
Skoro tego nie jesteśmy w stanie zrobić nie dziwmy się że o III RP mówi się „państwo z tektury i z dykty”.

21 grudnia 2022

Jeszcze o polskiej racji stanu.

Temat jest o tyle „wdzięczny” że postanowiłem go kontynuować.
Sprawa z ostatnich dni: pokłosiem trwającej wojny na Ukrainie jest decyzja rządu o powoływaniu rezerwistów na krótkotrwałe ćwiczenia wojskowe https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8606083,wojsko-powolania-rezerwisci-polska.html?crst=1670679619
W odbiorze społecznym trudno doszukać się entuzjazmu. Uczciwie powiem, że mnie to nie dziwi. Dlaczego? Przez wiele lat istnienia III RP politycy i media lansowali pogląd że współczesna armia musi być zawodowa, a tym samym niezbyt liczna. Obowiązkowa zasadnicza służba wojskowa to anachronizm.
Trwająca wojna na Ukrainie pokazuje, według mnie, że to kolejna utopia.
W każdej wojnie obowiązują żelazne zasady. Za najważniejszą uważam prawidłową ocenę swoich możliwości. Jaki cel i jakimi środkami zamierzamy osiągnąć? Wielu uzna to za przegięcie, ale zdaniem rzetelnych strategów państwo powinno mieć zdolność powołania pod broń do 10% dorosłej populacji.
W razie ogłoszenia mobilizacji jest za późno na szkolenie .
Z fragmentarycznych informacji którymi jesteśmy karmieni przez media dowiadujemy się, że Ukraina miała pełną świadomość że aneksja Krymu, wejście wojsk rosyjskich do tzw. republik donieckiej i ługańskiej było uwerturą do wojny wznowionej w lutym 2022. Powodem było zachowanie żula podwórkowego który wprowadza własne porządki z pozycji silniejszego.
Ukraina darowanego czasu nie zmarnowała. Bez rozgłosu przystąpiła do modernizacji swoich sił zbrojnych. Wydatnej pomocy udzieliły m.in. USA, Wlk. Brytania i Polska. Tu należy szukać jednej z przyczyn dlaczego Rosji nie udało się osiągnąć zamierzonych celów operacyjnych.
Dysproporcje między możliwościami operacyjnymi wojsk rosyjskich i ukraińskich przemawiały na korzyść Rosji. Rzeczywistość temu zaprzeczyła.
Samą propagandą nie da się osiągnąć sukcesu strategicznego.
Widać to jaskrawo na przykładzie Rosji.
W lutym br. i kolejnych miesiącach poparcie Rosjan dla wojny na Ukrainie było bardzo wysokie i autentyczne. W ostatnim czasie, kiedy sukces militarny coraz bardziej oddala się, a straty własne rosną, ci sami Rosjanie kombinują jak uniknąć poboru do wojska.
Obserwuję tu różne, niezrozumiałe dla mnie reakcje Kremla np. dlaczego pozwolono na wyjazd z Rosji kilkuset tysięcy informatyków /podobno około 250 tysięcy/.
W dalszym ciągu Rosjanie, zwłaszcza majętni, znajdują sposoby na swobodne podróżowanie po świecie. W końcu wpływy z turystyki stanowią poważne źródło dochodu  wielu państw, nie tylko europejskich.
Niestety, w tej wojnie świat nie zdaje egzaminu. Powodem jest rozbieżność interesów.
Wydawało się że system prawny stworzony po doświadczeniach wojen światowych zapewni ludzkości pokój i spokój na wiele lat.
Wzajemnie udzielane sobie gwarancje bezpieczeństwa okazały się tyle warte, co papier na którym je spisywano. Po latach pokoju Rosja znowu pokazała swoje prawdziwe, imperialne oblicze, wywodzące się jeszcze z czasów carskich.
Stoimy przed zagadką czy współczesny świat to zaakceptuje czy się zdecydowanie przeciwstawi?
Jest uzasadniona obawa że dla Rosji próba podboju Ukrainy to tylko etap na drodze realizacji planów wielkomocarstwowych których końca nikt nie zna.
Idealna dla Federacji Rosyjskiej byłaby sytuacja gdyby graniczyła wyłącznie z państwami satelickimi, podporządkowanymi władzy Kremla.
Nie ma cienia wątpliwości że Ukraina pozostawiona sama sobie nie przetrwałaby do dnia dzisiejszego.
Osobiście nie wierzę też w altruizm USA i innych państw wspomagających Ukrainę. Każdy ma swój indywidualny interes który tylko w części pokrywa się z oczekiwaniami Ukrainy. 
Straciło na atrakcyjności hasło „za wolność waszą i naszą”. Zyskało „za ile”?
Z upływem czasu czytelniejszy dla obserwatorów zewnętrznych staje się powód dla którego wybuchła wojna na Ukrainie. Ten powód jest niejeden. Rozwinięcie to temat na oddzielną notkę.
Rosja uważała i jeszcze uważa że jest rozdającym karty w tym regionie świata. Jednocześnie Rosja ma świadomość że następuje nowe rozdanie i chciałaby utrzymać znaczącą pozycję. Zadanie trudne, z niewielkimi szansami na ziszczenie się.
Podstawowym powodem jest według mnie brak atutów. Wojna odsłoniła wszystkie słabe strony Rosji. 
Po stronie militarnej sukcesów brak. Niszczenie infrastruktury krytycznej Ukrainy to klasyka terroryzmu państwowego.
Straszakiem miało być posiadanie broni atomowej. Groźba użycia pozostała na papierze po zdecydowanym proteście Chin.
W broniach konwencjonalnych po stronie rosyjskiej regres.
Nowoczesne rodzaje broni wymagają nowoczesnej elektroniki którą Rosja musi importować. Nałożone sankcje ograniczyły dostęp do niej, ale nie uniemożliwiły.
Uzależnienie od importu dotyczy nie tylko elektroniki. Wystarczy przypomnieć casus paliwa importowanego do rosyjskich samolotów wojskowych. https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-media-niemiecka-firma-dostarczala-paliwo-do-rosyjskich-bombo,nId,6392187#crp_state=1
https://www.euractiv.pl/section/gospodarka/news/francja-firma-totalenergies-rosja-armia-beaune/
Na tym problemy Rosji nie kończą się.
Logistyka to jedno pasmo nieszczęść źle świadczących o dowództwie rosyjskim.
Za tym wszystkim stoi wszechogarniająca Federację Rosyjską korupcja mająca głębokie uwarunkowania historyczne.
Przejdźmy jednak do tzw. siły żywej.
Liczebna armia to za mało żeby wygrać współczesną wojnę. Wartość bojowa to wyszkolenie, wyposażenie i doświadczenie w boju.
Tu zaskoczenie. Rosja od dziesięcioleci jest zaangażowana militarnie w konflikty na całym świecie.
Należało oczekiwać że żołnierz rosyjski jest zaprawiony w boju.
Może i tak jest, ale żołnierz rosyjski wysłany na Ukrainę nie jest odpowiednio wyposażony i zmotywowany. To znowu wina dowództwa.
Straty ponoszą obie strony walczące. Straty Rosji dawno przekroczyły straty poniesione we wszystkich wojnach prowadzonych od lat 70-tych.
Straty wojsk ukraińskich są mniej znane, ale trzeba pamiętać, że do większości bitew nie dochodzi w bezpośrednim kontakcie.
Rosja „rekompensuje” to sobie barbarzyństwem wobec ludności cywilnej i dewastacją infrastruktury cywilnej. 
Rosja stosuje taktykę spalonej ziemi, a to oznacza, że jest świadoma iż zajmuje teren przejściowo i nie przewiduje wykorzystania go w przyszłości. Mają pozostawić po sobie pustynię.
Skala zbrodni popełnianych wobec ludności ukraińskiej świadczy o tym jak kiepskim chwytem propagandowym były opowieści o odtworzeniu Wielkiej Rosji. Terrorem nie da się zbudować nic trwałego.
Między Rosjanami i Ukraińcami został wykopany rów na miarę Rowu Mariańskiego. https://pl.wikipedia.org/wiki/R%C3%B3w_Maria%C5%84ski
Najbliższe dni, tygodnie, a może miesiące, muszą przynieść odpowiedź co dalej w kwestii wojny na Ukrainie? Coraz częściej powtarzana jest opinia, że Rosja chce zmusić Białoruś do czynnego włączenia się do wojny przeciwko Ukrainie. Taki jest prawdopodobny cel niespodziewanej wizyty Putina w Mińsku.
Zakładam że trwają rozmowy zakulisowe, bo na froncie nie widać szans na pokój i spokój.
Rosji zawęża się pole manewru. UE przygotowała kolejny pakiet sankcji i jest szansa że mogą one być dla Rosji bardzo dokuczliwe. Warunek jest żeby były wdrożone a nie żeby pozorowano ich wdrożenie.
Eksport gazu, ropy i węgla kamiennego napotyka na trudności wynikające z konieczności znalezienia w krótkim czasie nowych odbiorców i zapewnienia dróg transportu. Tu same dobre chęci nie wystarczą.

Na tle powyższego znaczenia nabiera pytanie czy warto łożyć na naszą armię?
Na początek pytanie jak powinna być liczna?
Dla celów reprezentacyjnych nie musi. Jeśli państwo jest zagrożone, to trzeba brać przykład z Turcji, czy Izraela. Może jeszcze z Grecji.
Żołnierz z kolei musi być wyposażony w odpowiedni ekwipunek, wyszkolony, uzbrojony, regularnie karmiony na polu walki, a nade wszystko zmotywowany.
Co rozumiem pod pojęciem motywacja?
Po pierwsze, że działa w słusznej sprawie. Ma bronić stanu posiadania społeczności w której funkcjonuje. Tej lokalnej, czyli małej ojczyzny i państwa. Stąd znaczenie wojsk obrony terytorialnej.
Skąd może pochodzić zagrożenie?
Dla Turcji zagrożeniem są Kurdowie którzy chcą mieć własne państwo. Zadanie niewykonalne od wieków. Innym zagrożeniem są konflikty graniczne z sąsiadami. To dotyczy zwłaszcza relacji z Grecją, a ostatnio doszło zaangażowanie w wojnę w Syrii. Tu też w tle jest konflikt z Kurdami.
Inny problem związany jest z Izraelem który jest faktycznie ciałem obcym w miejscu swego obecnego istnienia. O własnych siłach nie miałby szans na dłuższe przetrwanie w świecie arabskim. Jednak przy wsparciu USA i lobby żydowskiego istnieje już ponad 70 lat.
Przypadek Polski należy do tych znacznie skomplikowanych.
Gdzie jest wróg? Szczerze?
Odpowiedzi trzeba szukać w naszej historii XX wieku a raczej zdecydowanie wcześniej.
Tym odwiecznym wrogiem jest Rosja w swych kolejnych wcieleniach.
Polska to problem trudny dla Rosji do strawienia.
Z jednej strony pogarda dla Polaczków jako narodu, a z drugiej strony to dla Rosji Zachód, przedmiot marzeń dla wielu z nich.
Rosyjskie wojska dotarły do Paryża, ale to wojska polskie zajęły Moskwę i jako jedyne w XX wieku sprawiły łomot czerwonoarmistom pod Warszawą.
Dzisiaj, gdyby nie parasol NATO, pewnie znowu ich zagony pustoszyłyby Polskę.
Polska dla Rosji to tylko teren przez który trzeba przejść żeby wymienić uściski ze wspólnikiem w interesach, a którego po II wojnie światowej zepchnięto za Odrę.
Nie bądźmy hipokrytami. Ten wróg odwieczny ma sprzymierzeńca za naszą zachodnią granicą.
Niemcy nie walczą dzisiaj z nami z odkrytą przyłbicą. Są za to perfidni w swym postępowaniu.
Wygumkowali ze swej pamięci zbiorowej pojęcie zbrodni wojennej. Im, to co zrobili innym podczas działań wojennych II wojny światowej, przedawniło się. Potem wystarczyło wprowadzić odpowiednie zapisy w prawie krajowym żeby trofiejne przeszło bezpowrotnie na ich własność.
Ich opinia o potrzebie reparacji wojennych zamyka się w znanym porzekadle: „liczcie sobie podwójnie, ale nie upominajcie się”.
Utworzenie UE stało się dla Niemiec etapem na drodze tworzenia „Europy od Lizbony po Władywostok”.
Stolica UE jest w Brukseli, ale faktyczny ośrodek decyzyjny jest w Berlinie.
Brak stabilności politycznej we współczesnym świecie spowodował, że USA nie wycofały się z Europy, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami i nie oddały przywództwa w Europie Niemcom. To nasze szczęście.
Nie zapominajmy też że wielcy tego świata nie byli zainteresowani całkowitym zniszczeniem Niemiec po II wojnie światowej. Nie taki był cel planu Marshalla z którego wykreślono Polskę. Dzięki temu Niemcy mogli odbudowywać się gospodarczo. Bezpieczeństwo militarne zabezpieczyli im najpierw alianci, a po dzień dzisiejszy robią to USA, dostarczając jednocześnie poważne wpływy do budżetu Niemiec z tytułu stacjonowania tam wojsk USA.

13 grudnia 2022

Racja stanu III RP

Problem z którym nie potrafią lub nie chcą sobie poradzić rządzący III RP to działanie opozycji na szkodę polskiej racji stanu. Czy opozycja rzeczywiście może to robić bezkarnie?
Nie zdarzyło mi się usłyszeć, a tym bardziej przeczytać rzetelnej opinii prawnej na ten temat.
W tej kwestii wypowiadał się w 2011 roku Krzysztof Szczerski http://omp.org.pl/artykul.php?artykul=212
Co się zmieniło od tego czasu? Jeżeli coś to tylko na gorsze.
Z racją stanu mamy problem nie tylko po stronie opozycji.
Co to jest ta racja stanu? https://pl.wikipedia.org/wiki/Racja_stanu
Według definicji wiki to nadrzędny interes państwowy.
Z naszego życia politycznego widać, że dla wielu polityków, zwłaszcza opozycyjnych, jest to pojecie obce, albo opacznie rozumiane.
Warto się zastanowić dlaczego tak się dzieje?
Z jednej strony możemy mówić o wielowiekowej „tradycji”.
Sprzeniewierzenie się polskiej racji stanu miało miejsce zawsze gdy prywata brała górę nad interesem Państwa Polskiego.
Prywata ujawniała się na różnych poziomach społeczeństwa, ale zawsze miała wspólny mianownik. Korzyść indywidualną kosztem dobra ogółu. Prościej mówiąc, zawsze była to zdrada.
Jak na nią reagowali poszkodowani? Jeśli zdrada została ujawniona, a zdrajca „był w zasięgu ręki”, czekał go sąd i w zależności od wagi sprawy kara włącznie z tą najwyższą.
Zaznaczam, kara egzekwowana.
Niestety, sprawca najczęściej działał świadomie i znał konsekwencje prawne i społeczne swego czynu. Dlatego oddawał się pod opiekę nowego promotora, ale … wiadomo „łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Lepiej więc było szukać bezpieczniejszych rozwiązań. Zdrajca, po zainkasowaniu honorarium starał się zniknąć i zatrzeć za sobą ślady. Bywało i tak, ze zdrajca czuł się na tyle pewny siebie, że nie obawiał się ani kary, ani infamii. Zdarzało się więc, że sprawiedliwość wymierzała „ulica”. Najbardziej znany historycznie przypadek miał miejsce w Warszawie w 1794 roku podczas insurekcji kościuszkowskiej.
Pojęcie polskiej racji stanu, za sprawą ustaleń politycznych, uległo rozwodnieniu po zakończeniu
II wojny światowej.
Zawsze w tej wojnie Polska walczyła przeciwko III Rzeszy Niemieckiej.
Po zakończeniu działań wojennych i w wyniku uzgodnień między zwycięzcami sytuacja polityczna Polski niewiele różniła się od sytuacji III Rzeszy Niemieckiej która wojnę przegrała.   
Nastąpiła zmiana granic w stosunku do terytorium II Rzeczpospolitej. To nie tylko przesunięcie granic,
ale utrata części terytorium. Utraciliśmy per saldo 77,9 tys. km kw. w stosunku do powierzchni II RP.
Odpowiada to w przybliżeniu powierzchni Austrii, Czech lub całego Beneluxu.
Przypomina o tym raport komisji Mularczyka. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1413057%2Craport-o-stratach-poniesionych-przez-polske-w-wyniku-agresji-i-okupacji
Znaleźliśmy się w strefie wpływów ZSRR który traktował Polskę jako „nabytek wojenny”, rabując przez lata co się dało z infrastruktury szczególnie na tzw. Ziemiach Odzyskanych.
Przez całą wojnę istniał na emigracji Rząd który decyzją aliantów został unieważniony na rzecz marionetkowego Rządu Tymczasowego, powołanego przez ZSRR, znanego jako PKWN https://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Komitet_Wyzwolenia_Narodowego .
Rząd o orientacji lewicowej nie miał w Polsce szans na samodzielne utrzymanie się.
Dlatego powojenna Polska przez kilka lat była miejscem wojny domowej i wielkich oszustw politycznych które w efekcie doprowadziły do supremacji lewicy w dużym stopniu importowanej nie tylko z terenów ZSRR, a także do dyskredytacji polityków związanych z rządami przedwojennymi.
Jednocześnie ta sama lewica „zapomniała” usankcjonować prawnie skutki zmian wywołanych II wojną światową. Czy było to działanie świadome, czy tylko brak wyobraźni politycznej?
Skutki ponosimy po dzień dzisiejszy, często w mało oczekiwanych miejscach czy sytuacjach.
Wasalna wobec ZSRR polityka rządów lewicowych doprowadziła do wyeliminowania Polski z planu Marshalla,
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla  a także nieskutecznej próby zrzeczenia się reparacji wojennych od Niemiec. Ten temat odżył za sprawą raportu komisji Mularczyka.
Ujawniane dokumenty pokazują że zwłaszcza w okresie stanu wojennego, przywódcy PRL-u starali się lawirować między Wschodem a Zachodem. To doprowadziło do tzw. transformacji ustrojowej.
Spotkało nas kolejne rozczarowanie za sprawą wtyk SB w strukturach NSZZ Solidarność.
Mamy za sobą ponad 30 lat III RP, ale ciągle unosi się nad nią duch PRL-u.
Uświadomiliśmy sobie że do głosu doszło już kolejne pokolenie resortowych dzieci. Nie wygasła też u wielu miłość, nie zawsze odwzajemniona, do „kochanego Związku Radzieckiego”.
To widać, słychać i czuć.
Balcerowicz https://pl.wikipedia.org/wiki/Leszek_Balcerowicz  nie okazał się autorytetem ekonomicznym po dzień dzisiejszy. Akademickie podejście starło się z brutalną rzeczywistością.
Był tylko bezwzględnym i sumiennym wykonawcą poleceń decydentów zewnętrznych.
Na szczęście dla innych nie pozwolono mu powtórzyć swego wyczynu w innych gospodarkach.
Do swej roli był przygotowywany już w PRL-u. Każdy kto zna z autopsji tamte lata wie, że po wystąpieniu z PZPR nie było szans legalnego wyjazdu na stypendium zagraniczne. Był możliwy tylko wyjazd bez prawa powrotu.
Balcerowicz uniknął odpowiedzialności konstytucyjnej bo nie pozwolili na to koledzy partyjni.
Podobnie stało się z innymi koryfeuszami transformacji z rządów Mazowieckiego, czy Bieleckiego.
Polityka niszczenia gospodarki polskiej była kontynuowana w latach następnych, zwłaszcza po wstąpieniu Polski do UE.
Niekorzystny dla Polski był traktat akcesyjny. https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_ate%C5%84ski
Szwindel miał miejsce podczas referendum akcesyjnego, które w Polsce trwało dwa dni, co zdarzyło się po raz pierwszy w historii III RP. https://pl.wikipedia.org/wiki/Referendum_w_Polsce_w_2003_roku
Dla zapewnienia jego ważności w marcu 2004 roku zmieniono ustawę o referendum ogólnokrajowym.
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20030570507 
Niekorzystne dla Polski były warunki na jakich Polska przystępowała do UE, zwłaszcza w części dotyczącej rolnictwa.
Negocjatorzy polscy nie potrafili uzyskać żadnej derogacji /stałego odstępstwa od prawa wspólnotowego/.
W trwającej po dzień dzisiejszy dyskusji zwraca się uwagę, że Polska nie musiała wstępować do UE wśród innych 9 państw, a mogła negocjować do skutku jeszcze przez rok.
Doszliśmy do wniosku, że po rozpadzie RWPG i UW Polska zmieniła swój ośrodek decyzyjny z Moskwy na Berlin. To na gruncie europejskim.
Tych ośrodków decyzyjnych jest więcej. To Waszyngton, a według niektórych polityków Watykan i Tel Awiw.
Wiele się mówi na temat niekorzystnego dla Polski kontraktu gazowego z Gazpromem, zawartego przez Waldemara Pawlaka. Kto „trzyma parasol” nad Pawlakiem?
Kto mi wytłumaczy dlaczego nie możemy poznać treści wygasłej już umowy?
Czy to wynika tylko z kodeksu handlowego? Czy są jeszcze inne powody, w dodatku poważniejsze? 

Z mojego punktu widzenia polscy politycy zbyt często mylą polską rację stanu z partyjnym interesem ugrupowania którego są członkiem. Temu zawdzięczamy różne dziwne działania i decyzje podejmowane na najwyższych szczeblach władzy.
Musimy niestety pamiętać że w III RP mamy wiele instytucji fasadowych. Jedną z nich jest Trybunał Stanu który jest znany z tego że od początku swego istnienia nie zrobił krzywdy żadnemu politykowi podlegającemu jego jurysdykcji.
Taką samą opinię mam w kwestii sejmowych komisji śledczych. Nie chce mi się wierzyć że przy ich powoływaniu nie można zapewnić im skutecznego działania. Widocznie wystarcza bicie piany medialnej, czyli tworzenie wrażenia że coś się dla dobra publicznego robi.

Tematem samym w sobie jest polska opozycja. Ta sama która często zarzuca rządzącym, że przez jej postępowanie Polska staje się pośmiewiskiem polityków całego świata.
Jest to wierutne kłamstwo tejże opozycji, ale przydatne im propagandowo.
W swoim zacietrzewieniu nie biorą pod uwagę, że swoimi zachowaniami na arenie międzynarodowej utrwalają taką opinię i szkodzą Polsce. Powstaje jednak pytanie w czyim interesie to robią? Na pewno nie w interesie Polski i Polaków.
Kolejne pytanie, czy robią to z premedytacją czy z głupoty?
W swojej naiwności zapominają że jeśli wrócą kiedykolwiek do władzy to świat zewnętrzny nie zacznie ich automatycznie szanować.
Dzisiaj są traktowani jako użyteczni idioci i takimi pozostaną. Świat zewnętrzny z takimi nie robi interesów, a tym bardziej nie szanuje ich. Owszem, wykorzystuje ich.
Najdziwniejsza w tym wszystkim jest postawa ludzi realizujących wymiar sprawiedliwości III RP.
Mam trudności z poprawnym nazwaniem tego czego jestem od wielu lat świadkiem. To nie tylko szeroko pojęte psucie państwa.
W mojej ocenie wymiar sprawiedliwości powinien być ponadczasowy.
Mogę się zgodzić, że wyjątkiem jest ocena postaw i zachowań politycznych, ale te nie powinny być oceniane przez sądy powszechne.
Stanowione prawo pozostawia wiele do życzenia, ale mimo tego powinno być przestrzegane i egzekwowane. Jeśli tak nie jest świadczy to o słabości państwa.
Mamy konstytucyjnie zagwarantowany trójpodział władzy. Dzisiaj istnieje tylko na papierze.
Co się musi stać żeby to uległo zmianie? Tzn. żeby prawo było prawem, a sprawiedliwość sprawiedliwością? Kto musi mieć w tym interes? Czy opozycji uda się zdestabilizować Państwo Polskie?
Kto za to zapłaci?

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...