Ciekawy
artykuł
https://www.spiked-online.com/2023/08/05/poland-germany-and-the-fight-for-the-soul-of-the-eu/
chociaż nie z wszystkimi tezami autora mogę się zgodzić.
https://wpolityce.pl/polityka/659942-wos-w-zagranicznych-mediach-o-konflikcie-polski-i-niemiec
Nie wszyscy od samego początku, czyli od zjednoczenia Niemiec,
wierzyli w bezinteresowność przyjaźni Niemców z Polską. Podobnie
było ze współpracą gospodarczą.
Schemat był zawsze ten sam.
Niemcy od samego początku zrobiły z Polski swój podręczny
śmietnik.
Tu były zwożone Trabanty i Wartburgi, później stolarka
okienna z PCV, turbiny wiatrowe pierwszej generacji, śmieci
poprodukcyjne i odpady niebezpieczne itd. Odpadała utylizacja a
jeszcze był ekstra zysk.
Wyższym stopniem współpracy była
budowa w Polsce montowni samochodów osobowych i później
ciężarowych. Montownie przy spadku koniunktury łatwo zamknąć
albo zawiesić produkcję.
Niemcy zdominowali sieciowy handel
detaliczny, nie tylko w branży spożywczej. Wykorzystywali luki
w
polskim prawie krajowym, pozwalające na notoryczną zmianę nazw
sieci handlowych dla uniknięcia płacenia podatku /3 lata wakacji
podatkowych/. Dzięki temu transferowali zyski do centrali w
Niemczech.
Banki niemieckie preferowały kredytobiorców
realizujących interesy niemieckie.
Nauka kosztuje. To fakt. Ale
czy rzeczywiście ówcześni rządcy Polski byli tacy naiwni że nie
przewidywali skutków podejmowanych decyzji? Jaki mieli w tym
interes?
Przykładowo, Polska była znaczącym w Europie
producentem buraka cukrowego i cukru. Dlaczego więc sprzedano
Niemcom polskie cukrownie? Żeby łatwiej było je zlikwidować?
Nikomu z tych decydentów do dzisiaj włos z głowy nie spadł.
Ile Niemcy zainwestowali w gospodarkę b. NRD żeby wyrównać
poziom gospodarki z tą z RFN?
Im KE zezwoliła, a nam zabroniła
dofinansowania polskich stoczni.
Nawet tam gdzie na pierwszy rzut
oka Niemcy mieli gest /przekazanie czołgów Leopard 2/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopard_2#Eksploatacja_w_Polsce
modernizacja napotykała na trudności ze strony niemieckiej. To
chyba ułatwiło decyzję o ich przekazaniu Ukrainie.
Polska dla
Niemców była wartościowa z wielu powodów. Tu był chłonny rynek
zbytu, blisko 40 mln mieszkańców/, tania i wykwalifikowana siła
robocza /to nie tylko zbieranie szparagów/, opłacalne wejście
banków komercyjnych na polski rynek.
Sielanka skończyła się w
2015 roku za sprawą wpuszczenia przez Merkel, bez zgody KE, około
1,5 mln nielegalnych uchodźców z Afryki i Azji którzy w założeniu
mieli zasilić niemiecki rynek pracy. Ci uchodźcy w przeważającej
mierze nie są chętni do jakiejkolwiek pracy. Wystarcza im pomoc
socjalna świadczona przez Niemców. Regularną pracę podjęło
zaledwie kilkanaście tysięcy z nich. Pozostali są źródłem
narastającej przestępczości z którą nie jest w stanie poradzić
sobie niemiecka policja, a stali się zmorą tamtejszego
społeczeństwa.
Fama o niemieckim socjalu dalej się utrzymuje i
uchodźcy z granicy polsko-białoruskiej marzą o przekroczeniu
granicy polsko-niemieckiej. Niektórym to się udaje.
Co jakiś
czas dowiadujemy się że istnieje zorganizowana sieć kurierów
którzy za opłatą kilkuset euro próbują dostarczać tych
uchodźców z Białorusi do Niemiec.
Co mnie szczególnie
bulwersuje, wśród kurierów są Ukraińcy!
Dla Niemiec stał się
to problem na tyle poważny że zamierzają wznowić kontrole
graniczne na granicy z Polską i Czechami. Tylko w minionym półroczu
Niemcy odnotowali łącznie 160 000 wniosków azylowych.
Wojna na
Ukrainie spowodowała dla Niemiec nowy problem. Przez pierwsze
kilkanaście miesięcy nie mogli się zdecydować z kim trzymać? Z
FR gdzie mają ulokowane swoje interesy gospodarcze, czy z Ukrainą
za którą stanęło NATO i UE. To trwanie w rozkroku trwa po dzień
dzisiejszy. Pod względem deklarowanej pomocy, zarówno humanitarnej
jak i militarnej, Niemcy plasują się na trzecim miejscu, po USA i
Wlk. Brytanii. Gorzej ta statystyka wygląda od strony realizacyjnej.
Nas powinno dziwić postawa Ukrainy która te obietnice bierze za
dobrą monetę.
Z drugiej strony Niemcy uznali że przyjęcie
uchodźców z Ukrainy jest korzystne dla ich gospodarki.
W minionym
roku Niemcy przyjęli około 1,1 mln uchodźców z Ukrainy. Wszyscy
ci uchodźcy w wieku produkcyjnym są zainteresowani podjęciem pracy
zarobkowej.
Obecna sytuacja w jakiej znalazła się Europa,
wynikająca z trwającej wojny na Ukrainie i jej skutków, powoduje
że Niemcy obawiają się utraty swej dominującej pozycji w UE.
W
Europie, w poszczególnych państwach, odbywają się wybory
parlamentarne w wyniku których następuje polityczny zwrot do
centrum lub zdecydowanie na prawo. To oznacza ograniczenie wpływów
niemieckich w UE.
W czerwcu 2024 odbędą się wybory do PE i z
tym związane są nadzieje na zmianę układu sił we władzach
brukselskich.
Zanim to nastąpi Niemcy starają się wszelkimi
dostępnymi środkami szkodzić Polsce.
Gra idzie o to czy
ulegniemy? To nie jest cel sam w sobie.
Zdążyliśmy chyba
zauważyć że wszelkie pomysły lansowane przez KE mają swoją
inspirację w Niemczech. Cel jest oczywisty, nie dopuścić do
powstania konkurencji, przede wszystkim gospodarczej. Dla Niemców to
poważny problem. Od lat wiadomo że Niemcom brakuje rąk do pracy,
co wynika ze starzenia się społeczeństwa i kryzysu
demograficznego. Nie wychodzi numer z imigrantami/uchodźcami.
Skoro
nie wychodzi jedno, trzeba próbować innych sposobów. Tu Niemcy
wspinają się na wyżyny.
Nie powiem wprost czego?
Nie można
regulować Odry. Nie można budować portu kontenerowego w
Świnoujściu. Nie można dalej eksploatować czynnej kopalni węgla
brunatnego KWB Turów. Dlaczego?
Tymczasem Niemcy mają w planie
regulację Odry. Port kontenerowy nie wchodził w rachubę bo tor
wodny przebiegał pierwotnie przez niemieckie wody terytorialne.
Teraz już tylko nie bo nie.
Tak naprawdę mamy się zadowolić
portem w Hamburgu. Kopalnie węgla brunatnego mogą być
eksploatowane w Niemczech, a nawet rozbudowywane. Taki jest interes
Niemiec.
Poza tym wszystkim czeka nas awantura w związku z
planami budowy w Polsce elektrowni atomowych. Gdyby nie stanowisko
Francji w UE już dawno obowiązywałby zakaz korzystania z
energetyki atomowej.
Cechą szczególną polityki niemieckiej w
UE jest manipulowanie prawem.
Istnieje coś takiego jak prawo
unijne, ale jest ono dowolnie interpretowane na poziomie KE.
Do
manipulacji dochodzi zawsze gdy Niemcy nie mogą wprost wymusić
decyzji dla nich korzystnych.
Ta manipulacja oparta jest o nowomowę.
Wystarczy puścić w obieg określenie które nie jest ściśle
sformułowane, albo ma różne znaczenia w każdym stosowanym języku
i szafa gra. Takim asem atutowym okazała się praworządność.
Nie
jest dla nas żadnym pocieszeniem że manipulacja prawem ma się
dobrze również w USA.
Skutki manipulacji mają najczęściej
wymiar finansowy. Od kilku lat wijemy się jak piskorz ale bez
widocznych efektów. Dlaczego?
Płacimy bezsensowną karę za
eksploatację /zgodnie z prawem/ KWB Turów. Od ponad dwóch lat nie
otrzymujemy przyznanych przez KE pieniędzy z FO, a jednocześnie
ponosimy koszty obsługi kwot przyznanych pozostałym krajom
korzystającym z tego funduszu. Nie otrzymujemy racjonalnego wsparcia
KE z tytułu przyjęcia do Polski uchodźców wojennych z Ukrainy.
Jest to obowiązek KE wynikający z zapisów traktatowych. Z
ostatnich publikowanych danych wynika że przez Polskę przeszło
około 13,5 mln Ukraińców, z czego pozostaje na stałe około 1,5
mln, nie licząc tych którzy przyjeżdżali wcześniej w celach
zarobkowych.
Perspektywy też nie są najlepsze, za sprawą
pomysłu o nazwie Fit
for 55.
To kolejny przykład matactwa eurokratów.
W trakcie pisania tej
notki pojawił się kolejny tekst Coryllusa
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/czy-juz-czas-na-optymizm-czy-moze-nie
Ku pokrzepieniu serc!
Szukaj na tym blogu
28 sierpnia 2023
Jak nas widzą?
22 sierpnia 2023
Kim są dla nas Niemcy?
Ostatnio
w mediach dużo o trudnościach gospodarczych jakie piętrzą się
przed Niemcami.
http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/tumaczenie-z-economist-czy-niemcy-znow-sa-chorym-czowiekiem-europy
Sporo tych problemów Niemcy mają na własne życzenie.
My
powinniśmy pamiętać o starym porzekadle „zanim gruby schudnie,
chudy wyciągnie nogi”,
czy coś w tym rodzaju.
Niemcy
nieustannie szukają ofiar po grzbiecie których mogą wyjść z
bagna które ich wciąga.
Przez lata robili to również kosztem
Polski. Po 2015 roku nastały dla nich chude lata, stąd ta
narastająca agresja wobec nas.
O Niemcach nie powinien
wypowiadać się nikt kto nie ma o nich zielonego pojęcia. Dlatego
trzeba z dużą dozą ostrożności podchodzić do wszelkich ocen
wypowiadanych z Afryki, Azji, czy obu Ameryk, a także Australii.
Nie do końca obiektywne są również wypowiedzi pochodzące z
państw które miały okazję prowadzić z Niemcami jakiekolwiek
interesy. Nie można polegać również na opiniach wygłaszanych
przez Niemców o sobie. Te rozważania zostawiam zawodowcom.
Niemcy
są naszym odwiecznym sąsiadem i bardzo często wrogiem. Ta wrogość
ma różne oblicza.
W 1939 roku to była jawna agresja która
rozprzestrzeniła się na całą Europę.
Wojna zakończyła się
klęską III Rzeszy Niemieckiej i na lata był spokój. Niestety,
zwycięzcy po raz kolejny okazali się hipokrytami /nie zapominajmy o
I wojnie światowej i jej skutkach/.
Postarali się żeby Niemców
zbytnio nie skrzywdzić.
Nie doszło jeszcze do tego żeby Niemcy
defilowali w paradzie zwycięstwa w Moskwie, czy w obchodach
zwycięstwa organizowanych we Francji. Sami Niemcy dzisiaj mówią
wprost że zostali wyzwoleni przez Aliantów od nazistów. Do takich
kwiatków należy twierdzenie polityków niemieckich że Polska była
współwinna wybuchu II wojny światowej.
W wyniku podziału na
strefy okupacyjne część która znalazła się po jurysdykcją
Aliantów objęta została planem Marshalla z którego zapobiegliwie
wyłączył nas „kochany Związek Radziecki”. Przez lata
powojenne o bezpieczeństwo militarne Niemiec dbali Alianci. Niemcy w
tym czasie mogli odbudowywać się ze zniszczeń wojennych i
stosunkowo szybko stali się znaczącą gospodarką w Europie.
Przez
lata byli dla nas niedoścignionym wzorcem prosperity.
Niemcom
ciągle było mało. Zaczęli stroić się w togi moralizatorów i
zaczęli pouczać innych o zasadach demokracji i praworządności we
współczesnym świecie. Wszelkimi sposobami unikali pociągnięcia
do odpowiedzialności karnej zbrodniarzy wojennych, którzy często
robili kariery polityczne i wojskowe w RFN.
Po utworzeniu EWG i
później UE przyszło im to łatwiej bo po jednoczeniu Niemiec stali
się potęgą gospodarczą w Europie i znaczącą gospodarką
światową. Ich wróg ZSRR, przekształcony w FR, stał się ich
głównym partnerem gospodarczym. Przez lata wydawało się że jest
to miłość odwzajemniona.
Misternie klecony plan zaczął się
jednak sypać. To zasługa kanclerz Merkel która pozwoliła na
sprowadzenie do Niemiec uchodźców z Azji i Afryki którzy mieli
zasilić rynek pracy. Niestety, okazało się że są to uchodźcy
socjalni, niezainteresowani podjęciem regularnej pracy,
Ich
„zasługą” jest radykalny wzrost przestępczości kryminalnej z
czym nie jest w stanie poradzić sobie niemiecka policja. Niemcy
próbują teraz „uszczęśliwić” tymi uchodźcami inne państwa
UE, chociaż nikt nie wyraził formalnie zgody na ich wpuszczenie do
UE.
W polityce wewnętrznej UE propagują teraz koncepcję
solidaryzmu która sprowadza się do rozprowadzenia nadwyżek tych
nierobów po poszczególnych państwach UE. Oporni mają płacić
horrendalną karę za każdego nieprzyjętego z puli przydzielonej
przez KE. Teoretycznie, wg komisarzy unijnych, można być z tych
opłat zwolnionym, ale decyzja faktycznie zależy od widzimisię KE.
To jest oferta KE dla Polski.
Ci sami Niemcy nie widzą powodu
żeby wypłacić jakikolwiek ekwiwalent za co najmniej 1,5 mln
Ukraińców utrzymywanych w Polsce od lutego 2022 roku. Z tej liczby
pracuje około 0,5 mln a około
400 tys. to młodzież szkolna i
dzieci które mają zapewnioną możliwość nauki i wszelkie
świadczenia zdrowotne i socjalne. Tranzytem przez Polskę przeszło
dotychczas ponad 8 mln Ukraińców.
Realna pomoc materialna w tym
wojskowa, szacowana jest na ponad 50 mld €
Dodam że jest to pomoc bezzwrotna, bo nic nie wiadomo o
ewentualnej rekompensacie od kogokolwiek, a Polska nie należy ciągle
do światowych potentatów gospodarczych, ani G-7, ani G-20.
.
Niemcom nie pomógł zainwestowany w gospodarkę FR blisko 1 bln
€.
Po napaści FR na Ukrainę Niemcy muszą dostosować się do postawy
UE i NATO wobec FR. I to dla Niemiec jest zasadniczy ból głowy.
Lawirowanie przychodzi coraz trudniej, bo wszyscy patrzą im na ręce.
UE wraz z USA i Wlk. Brytanią pomaga Ukrainie, a Niemcy /nie tylko/
starają się tę pomoc kontestować.
Nie ma sensu przypominać
szczegółów sprzed miesięcy. Ważne jest tu i teraz. A tu i teraz
nie wszystko jest czarno-białe. Wojna na Ukrainie przedłuża się i
maleją szanse na jej szybkie zakończenie. Pojawiają się coraz
częściej opinie że trzeba ją zakończyć, nawet kosztem Ukrainy.
Na dalszy plan schodzi ocena takiego stanowiska.
Na pierwszy plan
wychodzi biznes.
Trzeba jednoznacznie stwierdzić że Niemcom nie
jest takie podejście obce. Powody są co najmniej dwa. Jeden to
ścisła współpraca z FR której nie da się zerwać z dnia na
dzień.
To są gigantyczne straty dla gospodarki niemieckiej.
Niemcy już przygotowują się do udziału w odbudowie
gospodarczej Ukrainy. Chcą tu odgrywać rolę wiodącą.
Drugim
jest konsekwentne uchylanie się Niemiec od realizacji stanowiska
NATO i UE w kwestii sankcji nakładanych na FR. Niemcy do perfekcji
opanowali pozorację realizacji zobowiązań. Umiejętnie żonglując
danymi przekazują opinii publicznej że należą do ścisłej
czołówki państw wspomagających Ukrainę. Pomijają fakt że są
mistrzami w składaniu deklaracji. Gorzej jest z ich realizacją.
Znowu można służyć przykładami, ale są one powszechnie znane.
Wrócę do pytania postawionego na początku.
Widzę to w
dwóch płaszczyznach. Jak na to patrzą Niemcy, a jak Polacy? Można
to jeszcze rozwinąć. Jak relacje polsko-niemieckie oceniają
politycy niemieccy, a jak polscy?
Moim zdaniem te relacje od
strony polskiej są idealizowane, a co do oceny, zwłaszcza przez
opozycję, bagatelizowane. Ostatnio obserwuję jednak więcej
realizmu.
Inaczej postrzegają rzeczywistość Polacy mieszkający
bliżej Niemiec, w części zachodniej Polski i na Śląsku, Inaczej
zaś mieszkańcy tzw. ściany wschodniej.
Zupełnie inaczej
sytuację oceniają polscy politycy. Ocena zależy od stopnia
uzależnienia od wpływów niemieckich, polityka czy formacji w
ramach której funkcjonuje. Tu bezsprzecznie palmę pierwszeństwa
dzierży PO która powstała przy aktywnej pomocy finansowej Niemiec.
Wyznaniom Pawła Piskorskiego nikt do dzisiaj nie zaprzeczył.
Dzisiaj polityków tej partii można nazwać bez skrępowania obozem
zdrady narodowej. Gdyby było inaczej, każdy „odmieniec”
powinien dawno wypisać się z tej partii. Tymczasem jej szeregi
wzmacniane są przez kolejne przystawki. Ta część opozycji jest
wyłącznie zainteresowana „odwdzięczeniem się Niemcom za
wsparcie udzielane akcji „ulica i zagranica” która docelowo ma
doprowadzić do odsunięcia ZP od władzy. Żeby było ciekawiej w
akcji tej uczestniczą również przeróżne NGO-sy których u nas
niczym stonki. Coraz częściej przedstawiane są dowody że są
finansowane przez Niemcy i działają na niekorzyść Polski. Znowu
szkoda mi miejsca i czasu na przywoływanie przykładów.
Przystąpienie Polski do UE zwiększyło możliwości
oddziaływania Niemiec na Polskę.
Obsada stanowisk w strukturach
KE pokazuje że jest zdominowana przez Niemców i osoby wykonujące
ich życzenia. To w pierwszej kolejności Austria, Hiszpania, kraje
Beneluxu.
Ostatnio trwa zastanawianie się w co grają Węgry?
Wymienione kraje mają trudności, a wręcz są niechętne
zerwaniu więzi gospodarczych z FR.
To nie ma nic wspólnego z
pragmatyzmem.
To raczej oportunizm i brak solidaryzmu w UE czego
dopomina się KE od Polski w sprawie nielegalnych imigrantów.
W
nadchodzących miesiącach oczekiwane jest przesilenie. W
październiku odbędą się wybory do Sejmu i Senatu. Totalna
opozycja, przy wsparciu polityków i propagandy niemieckiej, mają
nadzieję w wyniku tych wyborów wrócić do władzy. Wynik wyborów
będzie jednak zależał od świadomości naszego społeczeństwa.
Opozycja na dzisiaj idzie do wyborów bez żadnego programu
wyborczego.
Czy wystarczy hasło „odsunąć PiS od władzy”? Może
teraz już trzeba zastanowić się „i co dalej”?
Niewiadomą
pozostaje wojna na Ukrainie. Zwycięstwo Ukrainy jest mało
prawdopodobne.
FR przygotowuje się do wojny długotrwałej.
Ukraina nie ma zamiaru ustąpić, ale jej opór zależy od skali
pomocy militarnej udzielanej z zewnątrz.
Coraz częściej
przywoływane są dowody że wojna na Ukrainie jest wojną zastępczą
między USA i Chinami. Chiny oficjalnie trzymają się z boku, ale są
informacje że od początku wojny intensywnie wspierają FR.
https://wiadomosci.wp.pl/nie-maja-watpliwosci-chiny-pomagaja-zbroic-sie-rosji-6932522694052768a
W przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie w USA.
Dzisiaj nikt nie da jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o skalę
pomocy udzielanej Ukrainie przez prezydenta wybranego w 2024 roku.
W
tym układzie mamy nowy, a właściwie stary problem. Dotyczy on
relacji między Polską a Ukrainą. Przez ponad rok od wybuchu wojny
te stosunki były zadziwiające dla całego świata. Przyjęliśmy
miliony uchodźców, udzielamy wszelkiej pomocy militarnej. Staliśmy
się hubem przez który na Ukrainę dociera pomoc militarna i nie
tylko.
Zgrzyt nastąpił gdy wojska rosyjskie uniemożliwiły
wywóz /eksport/ zboża przez ukraińskie porty na Morzu Czarnym.
Na
podstawie porozumień Ukrainy z KE część tego eksportu skierowano
drogą lądową m. in. przez Polskę. Uzgodnienia były na tyle
nieprecyzyjne że rzekomo eksportowane zboże w większości kończyło
drogę w Polsce, dezorganizując krajowy rynek rolny. Podobna
sytuacja była na Słowacji, na Węgrzech,
w Rumunii i Bułgarii. Są
uzasadnione podejrzenia że było to celowe działanie KE dla
rozłożenia rolnictwa głównie w Polsce.
Polska miała dać
zgodę jedynie na tranzyt zboża do odbiorców w Afryce, ale nie
stworzono skutecznych mechanizmów kontroli tego tranzytu. Ta zgoda
dalej obowiązuje.
Tu trzeba też przypomnieć że zboże
przeznaczone do wywozu z Ukrainy ma z Ukrainą tylko tyle wspólnego
że tam urosło. Stanowi własność kapitału obcego. Polska nie
powinna zgadzać się na liberalizację eksportu kosztem polskiego
rolnictwa. Stąd decyzja rządu MM przedłużająca zakaz eksportu po
15 września do końca roku. Decyzji tej nie popiera KE.
Relacje
polsko-ukraińskie ulegają zaognieniu ponieważ rząd ukraiński
próbuje zmusić Polskę do zgody na lądowy eksport zboża, za
pośrednictwem KE, z pominięciem rozmów z Polską.
Pojawiły
się informacje z których wynika że władze Ukrainy prowadzą
rozmowy dwustronne z Niemcami. Wynikiem tych rozmów jest m. in.
wywiad wicepremier Ukrainy O. Stefaniszyny
https://wpolityce.pl/polityka/658866-wicepremier-ukrainy-zarzuca-polsce-inspirowanie-kryzysu
https://wpolityce.pl/swiat/659117-niemcy-kusza-kijow-wejsciem-do-ue-jesli-bedzie-przeciw-nam
https://wpolityce.pl/polityka/659225-niemcy-znow-oszukuja-sojusznikow-i-nie-dotrzymuja-slowa
Do dzisiaj nie ma reakcji na tą wypowiedź co należy odczytać
że jest akceptowana również przez prezydenta Ukrainy.
Dla
Polski są to wydarzenia o kluczowym znaczeniu. Czy potrafimy się w
tym odnaleźć? To pytanie za więcej niż 1000 punktów. Komu zaufa
polskie społeczeństwo?
Opozycja idzie na rympał. Ma jeden cel,
odsunąć PiS od władzy. Innej oferty nie ma, bo po co?
Niemcy
są konsekwentni w szkodzeniu Polsce. Skoro wiemy o tym, dlaczego
ciągle jesteśmy bezradni i bezbronni?
Wiadomo że za aferą
wokół KWB Turów stoją Niemcy. Do masowego śnięcia ryb w Odrze
latem 2022 przyłożyły się niemieckie zakłady produkcyjne
spuszczające zbyt ciepłą wodę technologiczną do Odry. Niemcy
protestują przeciwko regulacji Odry w celu uczynienia jej żeglowną
na całej długości, do Zalewu Szczecińskiego. Niemcy protestują
przeciwko rozbudowie portu kontenerowego w Świnoujściu. Niemcy
uruchamiają kampanię protestów przeciwko budowie w Polsce
elektrowni atomowych.
I tak można ad
mortum usrantum.
Kiedyś ubzdurali sobie że Polska ma pozostać skansenem,
terenem rekreacji /oczywiście dla nich/, dostawcą taniej siły
roboczej /sławetne szparagi/, że w Polsce mogą powstawać jedynie
ich montownie. Zdominowali w Polsce handel wielkopowierzchniowy. Itp.
itd.
Teraz z zajadłością walczą z wszelkimi próbami zmiany
sytuacji na swą niekorzyść. Robią to perfidnymi metodami, bo
cudzymi rękami, poprzez Brukselę.
Jest dla mnie niepojęte
dlaczego po tylu latach rządów ZP nie można skutecznie
spacyfikować rodzimej Targowicy XXI wieku.
Dzisiaj stoimy przed
historyczną zagadką, czy społeczeństwo polskie potrafi skutecznie
przeciwstawić się sprzedawczykom działającym jako totalna
opozycja, w rzeczywistości popierających interesy niemieckie?
16 sierpnia 2023
Dlaczego wojsko jest drogie?
Wczorajsze
obchody Święta Wojska Polskiego skumulowały dyskusję na temat
racjonalności wydatków na zbrojenia. Nie chodzi o przekonywanie
przekonanych. Prym wiodą etatowi malkontenci których jedyną
zasługą jest totalna destrukcja.
Postawmy sprawę jasno.
Wzrost liczebny armii i jej odpowiednie wyposażenie jest
potrzebą chwili.
Jesteśmy w NATO to fakt. Ale NATO nas nie
obroni, może nam pomóc. Pomaga się zaś tym którzy potrafią się
bronić sami, ale mogą nie dać rady wobec przeważających sił
wroga.
Taka sytuacja ma miejsce wobec naszego odwiecznego wroga
jakim jest Rosja zwana dzisiaj Federacją Rosyjską.
Stosunki
międzynarodowe nie są wyłącznie czarno-białe. NATO nie stanowi
jednej pięści.
Widać to na przykładzie pomocy udzielanej
Ukrainie.
To prawda, że Ukraina nie jest członkiem NATO, ale
gdyby być konsekwentnym takiej pomocy NATO nie powinno w ogóle
udzielić.
Nie nasza sprawa. Rzecz jednak w tym że państwa NATO
graniczą bezpośrednio z Federacją Rosyjską a także z Ukrainą.
Wybór jest więc taki, albo biernie przyglądamy się agresji FR
wobec Ukrainy, albo pomagamy w interesie własnym.
FR nie kryje
się że jej zakusy nie kończą się na Ukrainie. To tylko etap na
drodze odtwarzania ZSRR. Stanowi to realne zagrożenie dla państw
tzw. Pribałtiki czyli Estonii, Łotwy i Litwy.
W dalszej
kolejności jest Polska do której FR ma szczególną słabość. W
XX wieku nikt ich tak nie pogonił jak my.
Stan naszych Sił
Zbrojnych można oceniać na różne sposoby. Nie można jednak
pomijać kontekstu w jakim się znajdujemy.
III RP ma już swoje
lata i w tym czasie różne opcje polityczne były u władzy.
Odbijało się to na kondycji i prestiżu wojska.
Od 1989 roku
przechodziliśmy demontaż Wojska Polskiego a wraz z nim sukcesywną
likwidację przemysłu zbrojeniowego o którym „zapomniano” że w
czasach PRL-u był źródłem znaczących dochodów eksportowych
budżetu Państwa.
Bardzo powoli przechodzimy ponowną ewolucję.
Zwiększamy liczebność naszych wojsk, a wraz z tym rośnie
zapotrzebowanie na różnorodne uzbrojenie. Lata szkodzenia Polsce
przez rządy lewicy i opcji niemieckiej zrobiły swoje. Dzisiaj to
uzbrojenie musimy kupować u obcych. Lata miną zanim ponownie
krajowy przemysł zbrojeniowy będzie znaczącym dostawcą dla Wojska
Polskiego. Dlatego z przymrużeniem oka musimy traktować uporczywe
apele polityków PSL że 50% kwot przeznaczonych na zakupy uzbrojenia
powinny być lokowane w przemyśle krajowym.
W przyszłości tak,
ale dzisiaj nie ma komu zlecić dostaw o takiej wartości.
Poza
tym zależy nam na krótkich terminach dostaw czego nie jest w stanie
zapewnić rodzimy przemysł.
Teraz trzeba zadbać aby podpisywane
umowy pozwalały na zaangażowanie naszego przemysłu zbrojeniowego.
To nie tylko szeroko pojęty serwis tego sprzętu.
Posłużę się
jeszcze przykładem Szwecji która dołącza do NATO. To państwo
liczy nieco ponad 10 mln ludności. Najbardziej odpowiadała im
neutralność militarna. Polityka Szwecji jest doskonałą ilustracją
maksymy „chcesz pokoju, szykuj się do wojny.” Nie przeszkadzało
im posiadanie własnego przemysłu zbrojeniowego. Co powiecie na to?
Szwedzki
przemysł zbrojeniowy dostarcza własnym siłom zbrojnym i odbiorcom
zagranicznym samoloty, radary, okręty – również podwodne,
artylerię, pociski kierowane o różnym przeznaczeniu, a nawet
czołgi – część szwedzkich Leopardów 2 (Strv 122) została
wyprodukowana ze znacznym udziałem własnego przemysłu.
Rozwój
tego przemysłu zbrojeniowego można obserwować od lat 20-tych XX
wieku https://www.facebook.com/pancerni23/posts/1538150466337688/
Efektów Szwedzi nie muszą się wstydzić.
My też
zaczynaliśmy w okresie międzywojennym, ale później mieliśmy już
pod górkę.
13 sierpnia 2023
Czym jest dla nas uczciwość ?
Bieżączka
się przejadła. Spróbuję więc o sprawach poważnych.
Pytanie
jak najbardziej na czasie wobec zachowań totalnej opozycji z jej
przywódcą na czele.
Z tym przywództwem to przesada. To tylko
uzurpator, w dodatku zgrana karta o niejasnych powiązaniach z
interesami niemieckimi.
Kilka
słów o uczciwości. Nie dotyczy polityki chociaż powinno być
zwłaszcza o niej.
Co to takiego?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Uczciwo%C5%9B%C4%87
Wg wiki „Uczciwość,
prawość
– cecha
ludzka, polegająca w relacjach społecznych na wywiązywaniu się z
danego słowa oraz przestrzeganiu reguł społecznych (uznanych norm
moralnych), nawet gdy inni tego nie widzą lub nie oczekują.
Słowo
uczciwość
określa zarówno konkretne postępowanie w danych okolicznościach,
jak i trwałą cechę charakteru.”
Ciekawie
wygląda zestawienie synonimów słowa uczciwość
https://synonim.net/synonim/uczciwo%C5%9B%C4%87
Czy
tego chcemy, czy nie, definicja ulega zniuansowaniu. Powodem jest
rozróżnienie kogo ma dotyczyć. Statystycznego Kowalskiego, czy
osoby publicznej, zwłaszcza polityka?
Uczciwość Kowalskiego
ocenia otoczenie. Może też robić to sam w ramach samooceny.
Można
też zapytać czy uczciwość dzisiaj się opłaca? Wzajemne oceny
nie zawsze są zbieżne.
Nieco inaczej wygląda to w stosunku do
osób publicznych, czy zaufania publicznego,
w szczególności
polityków.
Dokładnie chodzi mi o ocenę postępowania polityka
w zakresie sprawowanej funkcji w życiu publicznym.
Ocena
uczciwości polityka jako człowieka to temat sam w sobie.
Ważne
jest nie tylko co polityk mówi, ale jak postępuje.
Powszechna
ocena jest jednoznaczna. Polityk mówi prawdę gdy się pomyli.
Szczegół polega na tym że polityk działa w czyimś interesie,
z czyjegoś upoważnienia.
W mojej ocenie powinna go obowiązywać
lojalność wobec swego zleceniodawcy/promotora.
Przez lojalność
rozumiem postępowanie zgodne z interesem zleceniodawcy.
Kto nim
jest?
To jest sedno.
Co się za tym kryje? Mówię o sytuacji
w III RP.
Zleceniodawca /ten oczywisty czyli suweren/ jest naszym
politykom potrzebny do uzyskania mandatu który później /w ich
ocenie/ do niczego wobec suwerena nie zobowiązuje.
To jest
podstawowa wada demokracji w III RP.
W trakcie kadencji polityk z
wyboru jest praktycznie nie do ruszenia. Zaczyna ponownie pałać
miłością do swego wyborcy gdy zbliżają się kolejne wybory.
Wyborcy w większości cierpią na syndrom wzgardzonej kochanki.
Mówi się o nich że to żelazny elektorat. Krótko mówiąc,
arogancja polityków niczego ich nie uczy i żyją nadzieją że w
następnej kadencji będzie lepiej. Nie będzie. To już weszło w
nawyk.
Wracam jednak do polityków.
Po uzyskaniu mandatu
tworzą własne kółka zainteresowań i realizacji zobowiązań
wobec jawnych, częściej ukrytych mocodawców. I to jest
przekleństwo naszego życia politycznego.
Politycy nie ponoszą
za swe postępowanie żadnej odpowiedzialności, ani politycznej, a
ni w uzasadnionych przypadkach, karnej. Zadbali o to tworząc prawo,
zwłaszcza w części ich dotyczącej.
Szczególnie jaskrawo jest
to widoczne w PE.
Polska grupa europosłów jest ewenementem w
skali co najmniej europejskiej. Mandat uzyskali od wyborcy polskiego,
a grupa będąca w opozycji do obecnego rządu konsekwentnie działa
na szkodę Polski i nie ma z tym najmniejszego problemu.
Czy da
się oddzielić interes Polski od interesu Polaków? Moim zdaniem
nie.
Opozycyjni europosłowie są innego zdania.
Nikt nie
wymyślił na to skutecznego lekarstwa, poza skreśleniem z listy w
kolejnych wyborach.
To prawo które tworzą w Parlamencie
krajowym czy PE zapewnia im bezkarność.
Do tego trzeba dołożyć
egzekwowanie prawa.
To obszar funkcjonowania wymiaru
sprawiedliwości.
Tu dochodzimy do kuriozum. Jak mantrę
powtarzają nam że żyjemy w demokratycznym państwie. Tylko co to
za demokracja. Wybiórcza. Że takiej nie ma? Jest. Tylko nie dla
każdego.
Przykładów aż nadto. Ostatnio karierę medialną
robi określenie „demokracja reglamentowana”.
To nawiązanie
do końcówki PRL-u z jej systemem kartkowym.
Od początku. Jeśli
dojdzie do naruszenia prawa przez parlamentarzystę dowody zbiera
policja. Przedtem trzeba jednak uchylić immunitet sprawcy naruszenia
prawa. Policja przedstawia dowody prokuraturze. Jeśli prokuratura je
uzna kieruje wniosek do sądu o zgodę na podjęcie dalszych
czynności. Tu dochodzi do manipulacji. Sąd według sobie tylko
znanych kryteriów „bierze” sprawę albo umarza. Umorzenia często
mają charakter uznaniowy, podobnie jak kwalifikacja prawna czynu.
Powodem może być „słaby” materiał dowodowy.
To znaczy że
policja nie umie znaleźć przekonujących dowodów przestępstwa? Że
prokuratura nie potrafi ocenić materiału dowodowego? Wolne żarty.
Rzadko się zdarza że dochodzi do zmiany decyzji sądu na etapie
początkowym.
Idźmy jednak dalej. Sprawa trafia na wokandę. Nie
należy do rzadkości że czeka w kolejce latami, bo sąd nie daje
rady z braku zdolności przerobowych. To wersja oficjalna.
Nieoficjalnie jest znacznie gorzej. Zaczynają wchodzić w grę
rozgrywki partyjne.
Jeśli już doczeka się, rozpoczyna się
proces i wdrażane są kolejne kruczki prawne.
Sąd potrafi
„dołożyć” sprawcy kradzieży o znikomej wartości materialnej,
ale też umorzyć sprawę wbrew oczywistym faktom.
To też należy
do wad obecnego wymiaru sprawiedliwości. Od lat mówi się o
potrzebie zmian ale tylko się mówi. Pozornie drobna sprawa, czyli
odciążenie sądów od orzekania w sprawach drobnych /np. kradzieże
o wartości poniżej pewnej kwoty/.
Przewlekłość postępowań
sądowych to temat sam w sobie. Terminy przesuwane są bo na
wyznaczony termin nie stawiła się jedna ze stron, bo oskarżony
„zachorował” i przedstawił sądowi L-4 które z kolei
kwestionuje sąd, bo wystawione przez lekarza nieuprawnionego.
Repertuar jest praktycznie nieograniczony. Jednym z oklepanych
numerów jest brak skutecznego powiadomienia. Dla odmiany znane są
przypadki spreparowania powiadomienia akceptowane w praktyce sądowej.
To nie wymaga studiów ani doktoratu.
Uruchomione procesy trwają
latami. Zdarza się że do nich nie dochodzi, bo z przyczyn
formalnych uległy przedawnieniu.
Żonglerka prawem powoduje że
oskarżonemu czasem nie można postawić zarzutów.
Za to
oskarżony może kandydować w wyborach do parlamentu, może zostać
wybrany i „skryć się” za immunitetem. Metoda się sprawdza bo
poza przypadkami z bieżącej kadencji są chętni do powtórzenia
numeru w nadchodzących wyborach.
Zastanówmy się dlaczego nie
ma chętnych do uporządkowania tego bałaganu?
Co się kryje za
tym co wyżej?
Wszystko co tylko dusza zapragnie.
Najniżej
są manewry policji i prokuratury. Tu liczy się motywacja, ale też
działanie dwukierunkowe. Można „ukręcić łeb” sprawie, ale
też zrobić z igły widły. Nie zapominajmy też o roli adwokata
który potrafi właściwie /na korzyść klienta/ sterować
postępowaniem.
Za kratki można trafić za przysłowiową
niewinność, ale też można śmiać się ludziom w nos mając na
koncie naruszenie prawa „wyceniane” na lata pobytu w
odosobnieniu.
Wszystko co wyżej dotyczy nie tylko polityków.
Psim swędem załapali się na te numery również celebryci.
Poważniejszy problem stanowią sądy jako takie. Prawo dotyczące
sądownictwa powstawało latami przy aktywnej współpracy
reprezentacji sądów które uczestniczyły w pracach nad projektami
ustaw, a w ostateczności orzekały o zgodności z Konstytucją III
RP i prawem UE.
Sądy okopały się i są nie do ruszenia.
Dodatkowo stały się państwem w państwie i są zadeklarowane
politycznie, co jest sprzeczne z obowiązującym prawem krajowym.
Tu
dotykamy kolejnego problemu, czyli niewydolności państwa, co
Sienkiewicz określił że „III RP jest państwem z tektury i
dykty”.
Podejmowane próby reformy wymiaru sprawiedliwości po
ponad 30 latach III RP spełzły na niczym. Potknął się na nich
również ZZ który ministruje już drugą pełną kadencję.
Znaczących osiągnięć mimo buńczucznych zapowiedzi żadnych. Nie
zmienią tej opinii pojedyncze przypadki wzmożonej aktywności ZZ
jako ministra czy PG.
Dzisiaj mamy do czynienia z przypadkiem gdy
ogon merda psem.
Sąd i sędzia ma orzekać w zgodzie z prawem, a
nie stanowić prawa, a tym bardziej interpretować go dowolnie.
Wyroki nie powinny mieć podłoża politycznego ani ideologicznego.
Niestety to tylko mrzonki.
Wymiarowi sprawiedliwości można
przypisać wszystkie grzechy tego świata.
Oczywiście nie można
potępiać w czambuł, ale … pamiętamy co czyni w beczce miodu
łyżka dziegciu.
Wina nie leży wyłącznie w sądownictwie
krajowym.
Ostatnie lata to obserwacja wyczynów TS UE. Nie mogę
się nadziwić że dopuszczono do powstania tego tworu w obecnej
formie.
Tych ułomnych struktur o zasięgu europejskim jest
więcej.
Tylko dlaczego demokracja omija wymiar sprawiedliwości?
TS UE to nie Sąd Ostateczny. Dlaczego więc od jego wyroków nie
ma możliwości odwołania?
Nie można za takie uznać odwołania
które rozpatruje ten sam sędzia który orzekał.
Skandalem
prawnym jest rozpatrywanie spraw o zasadniczym znaczeniu dla
funkcjonowania państwa, na posiedzeniu zamkniętym, bez udziału
przedstawiciela pozwanego, przez sąd jednoosobowy, w dodatku o
powszechnie znanej, zaangażowanej, postawie politycznej.
Tych
skandalicznych praktyk jest więcej.
Składy osobowe sądów czy
trybunałów dobierane są z klucza jednak uzupełnianie składu
/upływ kadencji lub niezdolność sędziego do wykonywania
powierzonej funkcji/ nie polega wyłącznie na wyznaczeniu następcy
z danego kraju.
Państwo proponuje kandydata którego sędziowie
mogą uznać ale nie muszą, jeśli nie pasuje do reszty składu. To
z kolei pozwala jednostronnie przedłużyć kadencje sędziego który
powinien ustąpić.
To wszystko zmierza do marginalizacji roli
państwa członkowskiego UE ale nie ma umocowania w traktacie
akcesyjnym który przyjęła do stosowania Polska.
Następna
sprawa to naciski zewnętrzne na krajowy wymiar sprawiedliwości.
Jakie tam naciski. Po prostu szantaż, albo „prawo” tworzone
ad hoc, wprowadzające swego rodzaju handel wymienny. Równie dobrze
można powiedzieć prawo dżungli przy jednoczesnej kapitulacji
rządów III RP.
Na podstawie traktatu akcesyjnego wymiar
sprawiedliwości jest wyłączną domeną państwa przystępującego
do UE. W praktyce KE metodą małych kroków narzuca państwom
członkowskim co jest dla nich dobre, a co złe.
Niepokojące
jest że nie napotyka to na zdecydowany sprzeciw zainteresowanych. W
ten sposób prawo kaduka staje się prawem obowiązującym w UE.
Dotyczy to głównie kwestii ideologicznych, religii i tzw.
tożsamości seksualnej człowieka.
Wiemy że na tym świecie
wszystko ma swoją cenę. Szkopuł w tym że my zbyt wiele oddajemy
walkowerem i nikt nie uznaje za stosowne wytłumaczyć dlaczego tak
się dzieje.
Dlaczego mówi się tylko o naszych zobowiązaniach
pozbawiając nas korzyści wynikających z przynależności do UE?
Czyżby ich nie było?
Poza tym mam pytanie czy nam się czasem
nie myli uczciwość z naiwnością?
Mnie gnębi jeszcze coś.
Sędzia to człowiek jak każdy inny. Ma polski dowód osobisty,
prawa obywatelskie, a nade wszystko jest Polakiem a więc, moim
zdaniem, powinien dbać o interes Państwa Polskiego.
Kim są
wobec tego sędziowie działający ewidentnie na szkodę Polski i
Polaków? Z jakich pobudek tak postępują?
Nie chodzi bynajmniej
o „grube” sprawy w rodzaju „zamknięcia Turowa” ale o sprawy
mniejszej wagi, ale o negatywnym odbiorze społecznym /sprawcy
wypadków drogowych (pod wpływem alkoholu lub środków
odurzających), drobnych kradzieży /kleptomania?/, czy burd
ulicznych w ramach protestów o podłożu politycznym/ które sądy
traktują łaskawie wbrew wszelkiej logice?
To się mieści w
określeniu „psucie państwa” i jest to działanie zamierzone.
Destrukcja polega na tym, że mówi się o potrzebie zmian i …
na tym się kończy. Od dziesięcioleci. Wiele wskazuje że nic się
nie zmieni w nadchodzącej kadencji parlamentu.
Opozycja dąży
do przejęcia władzy za wszelką cenę. Nie ma żadnej oferty
programowej, poza zastąpieniem ludzi związanych z ZP swoimi. Wedle
dawnego hasła TQM.
05 sierpnia 2023
Ukraina, nasz przyjaciel czy tylko sąsiad?
Skoro
się tak rozpisałem może warto otwarcie powiedzieć o co i dlaczego
możemy mieć pretensje do swego sąsiada, czyli Ukrainy?
Na
początek powinno się ustalić jak daleko mamy cofnąć się w
czasie?
Zbyt daleko nie ma sensu.
Ukraina jako byt państwowy
zaistniała na krótko po I wojnie światowej. Pech polega na tym, że
znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Rosji która uznała że
Ukraińcom będzie lepiej w kupie, w granicach Rosji Radzieckiej. Ta
„miłość” była wymuszona i okupiona milionami ofiar po stronie
Ukraińców.
Chodzi oczywiście o klęskę głodu, słynny hołodomor.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_g%C5%82%C3%B3d_na_Ukrainie
Później uspokoili się i wraz ze wszystkimi, nie tylko
Rosjanami „z zapartym stolcem budowali socjalizm”. Nie brakowało
wśród nich kolaborantów. Nawet prezydenci Ukrainy /po1991 roku/
nie mogli się zdecydować czyje interesy reprezentują /Rosji czy
Ukrainy?/
Współpracowali z władzą radziecką. Było wielu
aparatczyków, z Chruszczowem na czele.
Walczyli w czasie II
wojny światowej, po każdej stronie, Rosji i Niemiec. Taki naród.
Za swoje kompleksy odgrywali się na słabszych. Słynne pogromy
żydowskie za carskiej Rosji to była ukraińska obłast.
Kolejną
ofiarą padli Polacy podczas II wojny światowej i to już od
września 1939 roku.
To nie tylko rzeź wołyńska. Było tego
więcej. Co z tego że czystki etniczne nie były wymysłem
Ukraińców?
Polacy nie byli ludnością napływową. Mieszkali
tam od wieków. Bronili tych ziem przed Tatarami i Turkami.
Nacjonaliści ukraińscy nie dawali za wygraną po zakończeniu
wojny.
Dzisiaj mają pretensje że ich przesiedlano na Ziemie
Odzyskane, a pechowców tradycyjnie na Syberię. Trzeba też przyznać
że Ukraińcy w nowym miejscu zasiedlenia zawsze zachowują jedność
swego środowiska. Również na emigracji
Po wygranej przez ZSRR
wojnie część ziem II RP, za sprawą Stalina, przeszła w
posiadanie USRR. Ukraińcy zachowali się dokładnie tak samo jak ich
wielki brat. Nie uszanowali dorobku kulturalnego przejętego po
Polakach. Nie uszanowali samych Polaków.
Byłem na Ukrainie
jakieś 15-20 lat temu /w zachodniej części, Lwów i okolice/ i
widziałem na własne oczy. Sami nic nie robili w sprawie konserwacji
zabytków, ale też utrudniali wszelkimi sposobami próby takich prac
ze strony polskiej. Takim sztandarowym przykładem są lwy na
Cmentarzu Łyczakowskim
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_Orl%C4%85t_Lwowskich
To nie jest tylko zachowanie psa-ogrodnika.
Wraz z
przejęciem terytorium pozostały dobra kultury narodowej, zbiory
muzealne i biblioteczne. Zaledwie część została zwrócona Polsce
m.in.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zak%C5%82ad_Narodowy_im._Ossoli%C5%84skich
Czasem zadaję sobie pytanie co zostanie z dorobku kulturalnego
Ukrainy gdyby wyłączyć dorobek pozostawiony przez Polaków?
Dlaczego Ukraińcy są tak nieprzejednani w swym stanowisku,
wrogim wobec Polski?
Muszą mieć czyjeś silne poparcie bo sami
są słabi i bezradni.
Przy dużej powierzchni Ukrainy łatwo
mówić o dwóch państwach wewnątrz, Ukrainie Wschodniej i Ukrainie
Zachodniej. Wschodni do dzisiaj posługują się językiem rosyjskim,
rzadko ukraińskim. Ukraina Zachodnia posługuje się ukraińskim i
ma wręcz atawistyczną niechęć do wszystkiego co rosyjskie.
Przeciągająca się wojna zmusza do pytania gdzie są granice
naszych zdolności do wspierania Ukrainy?
Czy my musimy wszystkie
informacje łykać jak pelikany?
W trwającej wojnie największym
problemem medialnym jest wywóz zboża z Ukrainy, Podstawowym
kierunkiem jest transport morski przez Morze Czarne.
Nie ma
możliwości zapewnienia drożności tego szlaku? Dlaczego biernie
obserwuje się niszczenie portów ukraińskich i toleruje blokadę
morską przez Rosję? Komu to jest na rękę? Przecież Morze Czarne
nie jest morzem wewnętrznym FR.
Dlaczego forsuje się transport
lądowy, zwłaszcza przez Polskę. Nie jesteśmy do tego przygotowani
organizacyjnie i technicznie. Transport lądowy podraża koszt zboża
dla odbiorcy końcowego i wydłuża czas przewozu.
Najnowszym
lansowanym modelem jest transport lądowy do portów bałtyckich i
dalej transport morski do odbiorcy docelowego. Znowu sięganie prawą
ręką do lewego ucha.
Jak zapewnić bezpieczny transport z
Ukrainy na Litwę i Łotwę? Przez Białoruś?
Za mało są
niszczone polskie drogi ciężkim transportem? Jakie są gwarancje że
wywożone zboże nie „wyparuje” po drodze?
A może chodzi
tylko o dalszą dewastację naszego rolnictwa, z błogosławieństwem
KE?
Zgadzam się co do tego że nam się dawkuje wszelkie
informacje na zasadzie „po co babcię denerwować ...” Sytuacja
jest bardzo dynamiczna i na pewno kluczowe wątki są zagadywane
przez etatowych gawędziarzy. Dlatego nie wolno wyrabiać sobie
poglądu na podstawie informacji z jednego źródła.
Nie można
też iść od ściany do ściany. Polska nie jest terenem do
dowolnego zagospodarowania, ale dużo zależy od tych którym
powierzamy swoją przyszłość przy urnach wyborczych.
Tu musi
obowiązywać zasada ograniczonego zaufania.
Stąpamy po grząskim
gruncie. Sytuację utrudnia głupota opozycji politycznej. Czerpią
wzorce z końcówki istnienia RON. Wtedy też obrodziło
sprzedawczykami. Nie potrafię zrozumieć dlaczego kuglarstwo
polityczne ma ciągle w Polsce tylu zwolenników.
Jakimi argumentami
się kierują, poza „na złość mamie odmrożę sobie uszy?”
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...