Na
tzw. całokształt wpływa sytuacja polityczna w świecie.
Wojna
na Ukrainie już się medialnie przejadła. Zbyt długo trwa, koszty
udzielanej pomocy są znaczne, efekty raczej mizerne, trudny do
przewidzenia wynik końcowy, a do tego wiele krajów ma przed sobą
poważne rozgrywki polityczne u siebie.
Szczególnie jaskrawo
widać to w przypadku USA. Od kilku tygodni trwają przepychanki
między prezydentem a Kongresem w sprawie warunków udzielenia
kolejnej transzy pomocy Ukrainie.
Chodzi o transakcję wiązaną,
czyli pomoc Ukrainie pod warunkiem wyasygnowania środków
budżetowych na sfinansowanie przedsięwzięć lokalnych, dotyczących
USA.
Jest też sprawa długoterminowa. Dotyczy możliwego wyniku
jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Na dzisiaj duże szanse ma
Trump, a ten nie kryje swej niechęci do udzielania pomocy Ukrainie.
W jego ocenie jest to problem europejski i powinna go rozwiązać
Europa.
Osobiście bym się tym nie przejmował bo po pierwsze
jest to zagranie propagandowe sztabu wyborczego Trumpa, a po drugie
polityka zagraniczna USA jest dość stabilna i jej kierunki nie
wyznacza jednoosobowo urzędujący prezydent USA.
Jako pewnik
trzeba traktować że problemy wewnętrzne USA muszą rozwiązać
sami Amerykanie. Zagranica może jedynie przeszkadzać. Zresztą od
lat to robi.
Trudne problemy do rozwiązania są także w
Europie. W wielu przypadkach są to problemy na własne życzenie.
Powodem jest polityka gospodarcza i środowiskowa kreowana przez KE.
KE prze do dalszych przekształceń strukturalnych gospodarki w
UE, a te mają skutkować wygaszaniem produkcji rolnej w państwach o
znaczącym jej udziale w PKB. Widać to po protestach w Niemczech, we
Francji, w Hiszpanii, a wcześniej w Holandii. Wiele wskazuje że do
tych protestów dołączą rolnicy polscy. Obecna fala protestów
szybko nie wygaśnie. Nie wiadomo tylko jakim rezultatem się
zakończy?
Taka postawa powoduje że zmienia się postawa
wyborców. W kolejnych wyborach europejskich zwyciężają partie
prawicowe, czy wprost narodowe. To prawdopodobnie przełoży się
również na wyniki wyborów do PE które odbędą się w czerwcu.
Analitycy przewidują że w nowym składzie PE wzrośnie ich
znaczenie kosztem ugrupowań lewicowych i liberalnych.
W jakim
stopniu wpłynie to na politykę unijną? Tego nie wiadomo.
Przekonamy się za pół roku.
Na tym tle trzeba oceniać obecne
wydarzenia w Polsce.
W jesiennych wyborach parlamentarnych
zawiodła zbiorowa mądrość Polaków.
Tak naprawdę to zawiodła
znacznie wcześniej. Tylko kiedy było to wcześniej? Obawiam się że
nie ma odważnego do postawienia prawidłowej diagnozy. Potrzebny
jest dłuższy wywód, a właściwie przypomnienie faktów z niezbyt
odległej przeszłości.
Meblowanie polskiej sceny politycznej
trwa po dziś dzień, a zaczęło się po wyborach 4 czerwca 1989
roku. W kolejnych latach zastanawiano się jaki będzie docelowy
model tej sceny.
Moim zdaniem ten proces zaczął się znacznie
wcześniej, w trakcie obrad w Magdalence, a kto wie czy nie
wcześniej. Nie sądzę żeby Kiszczak uruchamiał ten proces bez
myśli przewodniej.
Świadczy o tym chociażby „przypadkowo”
duża liczba współpracowników SB w strukturach partii powstających
po zakończeniu obrad „Okrągłego Stołu”.
W pierwszym
rozdaniu mieliśmy zarejestrowanych ponad 160 partii politycznych. W
kolejnych eliminowane były tzw. partie kanapowe i w rezultacie
doszliśmy do około 10 partii które dotrwały do dzisiaj. Niektóre
z nich po drodze zmieniały nazwy i to wielokrotnie. Wędrówka ludów
między partiami trwa po dzień dzisiejszy. Istota tych gier
sprowadza się do tego że na scenie pozostają dwie partie które
mają realny wpływ na bieg zdarzeń. To jest zbyt piękne żeby było
prawdziwe.
W rzeczywistości te dwie partie są zbyt słabe żeby
w przypadku wygrania wyborów parlamentarnych samodzielnie rządzić.
O wzajemnej współpracy nie ma co nawet marzyć.
Powód jest
prozaiczny. Na czele stoją przywódcy którzy się organicznie nie
znoszą. Nie zmieni się to dopóki nie przejdą na emeryturę
polityczną. Zanim to nastąpi, po kolejnych wyborach montowane są
koalicje które faktycznie są kulą u nogi partii wiodącej. Powodem
jest zasadnicza rozbieżność interesów politycznych. Efekt jest
taki że między bajki można włożyć opowieści o budowie
nowoczesnego państwa, o wprowadzaniu istotnych reform w jego
funkcjonowaniu.
Bardziej przypomina to wegetowanie, a w dużym
stopniu są to działania pozorne, a częściej na szkodę Polski i
jej obywateli. Nie sądzę żeby działanie na rzecz obcych odbywało
się bezinteresownie.
Stan tymczasowości jest wpisany w to co
nazywamy III RP.
Konstytucja z 1997 roku była firmowana przez
aparatczyka Kwaśniewskiego, a jej myślą przewodnią było
ograniczenie uprawnień prezydenta RP którym mógł ponownie zostać
TW Bolek.
W chwili jej przyjmowania nie było pewności kto będzie
prezydentem w kolejnej kadencji.
To był czas premiera Leszka
Millera, gdy mówiono o kanclerzu, na wzór niemiecki, jako
najważniejszej osobie w państwie. Prezydent miał być dopuszczony
do różnych uroczystości oficjalnych np. uroczystego przecinania
wstęgi.
Po jej przyjęciu wprowadzono zmiany spowodowane
przystąpieniem Polski do NATO i UE.
Zakładano wówczas, że nowa
redakcja tej konstytucji powinna powstać do 25 lat jej
obowiązywania. Ten czas minął, a szanse na realizację zamiaru są
znikome, bo nie ma szans na utworzenie tzw. większości
konstytucyjnej. Za duża rozbieżność interesów politycznych
między partiami.
Obie partie sporo o sobie wiedzą. Są to w
dodatku informacje które nie nadają się do wiedzy ogólniej, do
mediów.
Po wyborach 2015 roku przegranych przez PO doszedł
element odwetu.
Wówczas PiS popełnił kardynalny błąd
polityczny. Mając większość w Sejmie i Senacie oraz prezydenta
który był skłonny współpracować, można było wiele spraw
uporządkować.
Skoro w kampanii wyborczej obiecano rozliczyć
poprzedników z ich dokonań w okresie rządzenia, trzeba było to
zrobić, albo wyraźnie powiedzieć że są sprawy ważniejsze do
wykonania.
Zabrakło pomysłu, albo konsekwencji. Są afery
wykryte ponad 10, a nawet 15 lat temu, bez rozstrzygnięcia sądowego.
Ujawniano kolejne afery, zatrzymywano osoby naruszające prawo,
ale rzadko sprawy trafiały na wokandę. Ta indolencja skutkowała
karami nakładanymi przez TS UE na Polskę za przewlekłość
postępowań sądowych.
O tym co poszło nie tak będzie się
mówiło i pisało długo. Niewiele wniosą komisje sejmowe które
tak ochoczo powołuje teraz obóz rządzący. Nie chodzi o
wyjaśnienie czegokolwiek ale o zemstę na tych którzy przez osiem
lat odcinali im dostęp do fruktów.
Tu książkowym przykładem
jest sprawa Giertycha. Mimo zatrzymania, dzięki starej sztuczce,
udało mu się uciec wymiarowi sprawiedliwości. Dzisiaj, dzięki
głupocie wyborców, jako poseł na Sejm stał się głównym
prześladowcą polityków PiS. Na dodatek znalazł sobie źródło
dochodów na lata. Opozycja zwana teraz ruchem 13 grudnia nie widzi
korzyści z wielu działań gospodarczych podjętych przez
poprzedników. Nie jest zainteresowana działaniami długoterminowymi,
a celem nadrzędnym jest zadośćuczynienie oczekiwaniom KE a
faktycznie Niemiec.
Na dzień dzisiejszy wszelkie ustalenia są
jeszcze płynne, bo nowa ekipa zasłania się koniecznością
ustalenia stanu zobowiązań podjętych przez poprzedników. Jednak
kolejne informacje jakie przenikają do mediów świadczą że
zaczyna być groźnie dla przyszłości Polski.
Do skomentowania
jest kilka wątków. Najważniejszy dotyczy bezpieczeństwa
militarnego.
Po rządach koalicji PO-PSL zastaliśmy siły
zbrojne w rozsypce. Wydarzenia na Ukrainie stały się sygnałem
ostrzegawczym, ale przyspieszenie nastąpiło po wybuchu wojny w
lutym 2022.
Podejmowane wcześniej działania modernizacyjne
odbierano jako ruchy na wyrost.
Planowana rozbudowa armii i jej
gruntowna modernizacja są zadaniami kosztownymi i długofalowymi.
Stanowią poważne obciążenie budżetu Polski.
Oceniając
aktualną sytuację trzeba pamiętać, że państwa mające siły
zbrojne proporcjonalne do swych potrzeb i możliwości, budowały je
przez lata. Polska musi to robić w przyspieszonym tempie bo FR nie
będzie czekać. Nie zrezygnuje ze swych agresywnych zamiarów, a
NATO może nam pomóc, a nie bronić nas zamiast nas samych. Dlatego
zakupy wyposażenia tych wojsk musimy opierać nie tylko na przemyśle
krajowym, ale przynajmniej w obecnym stadium, na imporcie.
W
pierwszych miesiącach rządów koalicji 13 grudnia uwidacznia się w
całej krasie jej szkodliwe działanie. Z jednej strony lekarz
Kosiniak-Kamysz dostrzega zagrożenie płynące ze wschodu, a z
drugiej, w tym samym wystąpieniu, kwestionuje celowość rozbudowy
armii do rozmiarów przyjętych przez poprzedników. Dalej, z uporem
maniaka powtarza mantrę, że co najmniej 50% zakupów uzbrojenia
trzeba ulokować w przemyśle krajowym. Zapomina że w poprzedniej
kadencji rządów
PO-PSL starali się dołować ten przemysł i
robili to skutecznie.
Teraz, chociaż ten przemysł nabrał
rozpędu, nie jest w stanie w oczekiwanych terminach zrealizować
składanych zamówień, zwłaszcza że ciągle pracuje według etatu
pokojowego
/1 lub 2 zmiany, dni wolne/. Nie mniej istotna sprawa
dotyczy specjalizacji w produkcji.
Polski przemysł zbrojeniowy
ma znaczne osiągnięcia, ale też w niektórych dziedzinach nie
istnieje, albo poziom ilościowy i jakość pozostawiają wiele do
życzenia. Stąd zakupy u obcych i próby nawiązania współpracy.
Tak jak to ma miejsce z Koreą Południową. Tu jest jeszcze jeden
ciekawy przypadek. Współpraca z Koreą ma być obustronnie
korzystna ponieważ poprzez Polskę Korea chce wejść na rynek
europejski. Jeśli to dojdzie do skutku Polska stanie się centrum
serwisowym w Europie dla uzbrojenia produkcji koreańskiej które
oceniane jest wysoko ponieważ oparte jest na wzorcach amerykańskich
do tego stopnia że USA muszą wyrazić zgodę na eksport z Korei do
danego państwa.
Z Koreą jest jeszcze inny problem. Zamówienia
złożone przez Polskę mają być skredytowane przez Koreę bo
Polska nie dysponuje tak dużymi możliwościami finansowymi.
Teraz
słyszę że K-K kwestionuje transakcję bo ... i tu następuje
litania zastrzeżeń smerfa Marudy.
Podobną taktykę rząd 13
grudnia przyjmuje wobec inwestycji planowanych w gospodarce Polski.
Bełkotem kretyna są sugestie rządzących że inwestycje
planowane przez poprzedników to gigantomania.
Zapominają że
nasi poprzednicy w II RP budowali port w Gdyni czy COP również przy
braku 100% akceptacji społecznej.
To była potrzeba chwili. Nie
zdążyliśmy skonsumować owoców tego zrywu bo wydarzenia wokół
nas zaczęły się dziać szybciej niż wynikało to z planowania
strategicznego.
Dzisiaj mamy odmienną sytuację. To ekipa spod
znaku 13 grudnia torpeduje inwestycje rozpoczęte przez rząd ZP. Dla
odmiany te inwestycje mają poparcie społeczne.
W toczących się
rozważaniach brakuje nawiązania do przeszłości tzn. do
okoliczności powstania Polski porozbiorowej. Chodzi o to że granice
rozbiorów wyznaczały istniejące układy komunikacyjne, kolejowe i
drogowe. Miały na celu dowóz wojsk i materiałów wszelakich do
granicy. To była m. in. linia Wisły.
Kto dzisiaj wie co to jest
rokada? https://pl.wikipedia.org/wiki/Rokada
Jesteśmy w tym szczególnym położeniu że wszelkie znaczące
inwestycje kolidują z interesem Niemiec. Dlatego przydupasy Berlina
rezydujące w Warszawie z taką ochotą torpedują wszystko co możemy
zrealizować dla wzmocnienia pozycji Polski w Europie?
Rząd
dogadany z Niemcami ws. CPK? Bosak: O tym się mówi w kuluarach
(msn.com)
W tej analizie nie mogę się ograniczyć do
podwórka krajowego. Wokół Polski wiele się dzieje i czy nam to
odpowiada czy nie, wpływa w sposób znaczący na naszą sytuację
społeczną, gospodarczą, polityczną i militarną. Czasem tych
związków, przynajmniej w pierwszej fazie, nie dostrzegamy.
Tak
było z wojną w Izraelu. Czy Izrael dał się zaskoczyć, czy jest
to dobra okazja do ograniczenia obecności i wpływów organizacji
palestyńskich w Izraelu i na Bliskim Wschodzie?
Z pozoru jest tu
dysproporcja sił. Dotyczy to terytorium Izraela. Ale Izraelczycy i
Palestyńczycy obecni są na całym świecie, w szczególności w
Europie i Ameryce Północnej. Palestyńczycy są bardziej widoczni
przez swoje agresywne zachowanie. Postawieni pod ścianą nie
przebierają w środkach. Odpowiadają terrorem na terror.
Poważnym
problemem dla społeczności Żydów są częste przypadki agresji
wobec nich i to nie tylko ze strony przedstawicieli świata
arabskiego.
Nie jest to nic nowego. Teraz mówi się o skali
zjawiska. W niektórych państwach wymagana jest ochrona Żydów, w
miejscach ich zamieszkania i przebywania, przez policję.
Skutki
trwającej w Izraelu wojny przeniosły się poza jego granice. Znowu
powraca pytanie czy jest to solidaryzm czy korzystanie z pretekstu?
Mam na uwadze akcje na Morzu Czerwonym.
https://www.portalmorski.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo-granice/55011-to-juz-50-atak-w-ramach-kryzysu-na-morzu-czerwonym-i-zatoce-adenskiej
Rebelianci jemeńscy atakują jednostki płynące przez Morze
Czerwone, zarówno handlowe jak i marynarki wojennej, pływające pod
wszelkimi banderami. Akcje odwetowe okrętów i lotnictwa USA i Wlk.
Brytanii, wspomaganych przez inne państwa, nie przynoszą widocznych
rezultatów. Zakłócone są łańcuchy dostaw, bo statki płyną
dłuższą trasą, wokół Afryki. Ponadto rosną koszty dostaw, a
tym samym rosną ceny wyrobów finalnych. Wszystko razem nakręca
inflację.
Wojna w Izraelu pośrednio wpływa na przebieg wojny
na Ukrainie. Chociażby przez to że odwraca uwagę światowej opinii
publicznej, na czym zależy Rosji.
Prowadzenie wojny kosztuje, a
wiadomo że Ukraina od dawna cienko przędzie.
Pomoc zewnętrzna
też siadła.
Tymczasem wojska rosyjskie przechodzą do szturmu
na całej długości frontu. Nie przekłada się to jeszcze na
spektakularne sukcesy, ale mówi się że takie są potrzebne przed
zbliżającymi się w Rosji w marcu wyborami prezydenckimi
Pomoc
dla Ukrainy stała się zakładnikiem rozgrywek między politykami
USA a prezydentem.
W tle są oczywiście jesienne wybory
prezydenckie.
Wraca temat rozejmu czy zawieszenia broni w wojnie
na Ukrainie. Zanosi się że do sytuacji na Ukrainie będzie pasował
wierszyk „wśród serdecznych przyjaciół psy zajączka zjadły”.
USA starają się hamować agresję Izraela wobec Palestyńczyków,
ale jednocześnie nie wycofują się z pomocy militarnej Izraelowi.
Sytuacja międzynarodowa uległa takiej komplikacji że żaden
szanujący się komentator nie jest w stanie, nawet w przybliżeniu,
powiedzieć co będzie dalej?
Ja powiem że we współczesnym
świecie nie każdemu wolno tyle samo. To truizm.
Wiedza warta
fortuny to znać odpowiedź na pytanie dlaczego?