Komisje śledcze w swoim
założeniu miały służyć dołowaniu PiS. Tymczasem, z
dotychczasowej ich działalności można wysnuć wniosek że stają
się popisem nieudolności, arogancji i chamstwa w wykonaniu
przedstawicieli koalicji 13 grudnia.
Przetarciem szlaku miała
być komisja ds. tzw. wyborów kopertowych.
Moim zdaniem trzeba
być wyjątkowym durniem żeby za wszelką cenę robić z igły
widły.
Komisja rozpoczęła pracę w taki sposób jakby miała
gotowy raport końcowy, z wnioskami włącznie.
Tymczasem chodzi
o niezbyt odległy czas i wiele szczegółów jeszcze tkwi w ludzkiej
pamięci. Poza tym od czego jest internet?
Zgodnie z kalendarzem
politycznym w 2020 roku należało przeprowadzić wybory
prezydenckie. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w marcu do Polski
dotarła pandemia covid-19 i w świecie a także w Polsce zapanował
chaos.
W następstwie zamieszanie dotknęło również kampanię
wyborczą.
Piszę o swoich spostrzeżeniach od lat i z tej okazji
zajrzałem do notatek z początku roku 2020.
https://rozmowynaprzyzbie.blogspot.com/2020/01/nigdy-nie-mow-nigdy.html
Na początku roku nic nie zwiastowało że wybory prezydenckie
będą odbywały się w nietypowej atmosferze. Był start kampanii
wyborczej. Były a jakże kandydatury i rozważania jakie kto ma
szanse. Te zaś przedstawiały się ciekawie, zwłaszcza po
pierwszych wystąpieniach oficjalnych kandydatów w wyścigu do
fotela prezydenckiego.
Pierwotny termin wyborów Marszałek Witek
wyznaczyła na 10 maja. Po perturbacjach związanych z trwającą
pandemią covid-19 nowy termin wyznaczono na 28 czerwca 2020.
https://www.money.pl/gospodarka/wybory-prezydenckie-2020-marszalek-sejmu-podala-termin-6517452857534081a.html
Chodziło o to żeby do 6 sierpnia 2020 można było wybrać i
zaprzysiąc nowego prezydenta. Wybory miały się odbyć w wersji
tradycyjnej, z urnami i lokalami wyborczymi.
Ostatecznie wybory
odbyły się i nie można było podważyć ich legalności co groziło
w razie przeprowadzenia wyborów kopertowych.
Nikt nie był
przygotowany organizacyjnie na przeprowadzenie przedsięwzięcia w
skali ogólnokrajowej, jakim były wybory prezydenckie. Nie chodzi o
to że zabrakło wyobraźni.
Przy dobrej woli zainteresowanych
wszystko było do ogarnięcia. Po pierwsze tej dobrej woli zabrakło
wtedy i brakuje dzisiaj.
Przewodniczący komisji śledczej jest
według mnie kalką zmarłego przewodniczącego sejmowej komisji ds.
afery hazardowej. Wówczas też PO miała większość w komisji i
szła na rympał.
Została zapamiętana z przemowy Sekuły do
pustych krzeseł.
Komisję kopertową cechuje arogancja
przewodniczącego wobec członków komisji spoza zwolenników ruchu
13 grudnia. Komisji nie interesuje ustalenie faktów, poza szukaniem
haków na osoby z ZP uczestniczące w procesie decyzyjnym przy
organizacji wyborów kopertowych.
Kolejny zarzut dotyczy
wykraczania poza zakres prac wyznaczony przez Sejm.
Warto też
zwrócić uwagę na tendencyjność przewodniczącego komisji przy
ustalaniu osób występujących jako świadkowie. Ma zeznawać Paweł
Kukiz, a nie będzie zeznawać Kidawa-Błońska i Trzaskowski.
W
sprawie wyborów kopertowych ma się wypowiedzieć również TK na
posiedzeniu w dniu 5 marca 2024
https://www.rp.pl/prawo-dla-ciebie/art39934191-wybory-kopertowe-wracaja-na-wokande-trybunalu-konstytucyjnego
Dla odmiany, Trybunałem Konstytucyjnym ma się zająć Sejm na
posiedzeniu rozpoczynającym się 5 marca. Będzie wyścig, kto
szybszy?
Co było wbrew prawu w przygotowaniu wyborów
kopertowych?
https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1474229,wybory-prezydenckie-10-maja-glosowanie-korespondencyjne.html
Czy autor ma rację? Nie mnie to rozstrzygać.
15 maja 2020 r.
doszło do zmiany kandydata KO. Zamiast Małgorzaty Kidawy-Błońskiej
/sondażowy spadek poparcia z początkowych 20% do 4-5% poparcia/
postawiono na Rafała Trzaskowskiego.
Dość szczegółowo
przedstawiono to tu
https://i.pl/wybory-prezydenckie-2020-rafal-trzaskowski-zostal-nowym-kandydatem-po-malgorzata-kidawablonska-zrezygnowala-z-kandydowania/ar/c1-14972434
Od tej chwili wszystko przebiegało zgodnie z prawem. Tylko lata
po fakcie, zdaniem DT wybory wygrał Trzaskowski.
https://polskieradio24.pl/artykul/3239152,niemadre-dzialanie-ze-zlymi-skutkami-tusk-z-2014-potepilby-tuska-z-2023-roku
Patrząc na sprawę wyborów kopertowych z dzisiejszej
perspektywy trzeba zastanowić się co Joński zamierza osiągnąć,
a co osiągnie? Jaki będzie odbiór społeczny raportu komisji?
Moim zdaniem strata w budżecie państwa w wysokości 70 mln zł
jest niczym w porównaniu do miliardowych strat w wycenie giełdowej
ORLEN-u wskutek nieodpowiedzialnej wypowiedzi polityków koalicji 13
grudnia.
https://www.money.pl/gielda/orlen-odrobil-strate-tapniecie-nastapilo-po-zapowiedzi-koalicji-6978745507072512a.html
Nie słyszałem ani nie czytałem że to stanie się powodem
powołania sejmowej komisji śledczej.
W III RP za głupotę nie
karzą? Jeszcze?
A może trzeba spojrzeć na to inaczej? To
działanie na szkodę interesu narodowego!
Na to są jednak
paragrafy w obowiązujących ustawach i kodeksach!
Co stoi na
przeszkodzie żeby z nich skorzystać?
Szukaj na tym blogu
04 marca 2024
Lepiej patrzeć czy gapić się?
29 lutego 2024
Quo vadis Patria?
W
ostatnich dniach
w polityce wewnętrznej nasiliła się dyskusja ze ślepym o
kolorach.
Zapoczątkował ją premier wypowiedzią że jego formację
polityczną obowiązuje prawo stanowione w III RP nie w wersji
literalnej, ale w takiej jak oni je rozumieją.
W tym miejscu
wypadałoby powiedzieć „do szkoły matoły”.
Takie
podejście oznacza ni mniej ni więcej, że zmarnowaliśmy jako państwo lata znane jako III RP.
Nie może być tak że z
dorobku prawnego uznaje się tylko to co aktualnie pasuje.
To
jest anarchizacja prawa.
Spróbuję to rozwinąć.
Nadrzędnym
dokumentem według którego funkcjonuje III RP jest Konstytucja z
1997 roku, z późniejszymi zmianami. Przepisami regulującymi są
ustawy stanowione przez Parlament i podpisywane przez Prezydenta.
Uszczegółowieniem ustaw są przepisy wykonawcze w formie
rozporządzeń wydawane przez Prezesa RM i ministrów jego rządu.
Kompetencje Prezydenta określa art. 144 Konstytucji. Więcej
szczegółów zawartych jest w ustawach.
Ten system funkcjonuje
mniej czy bardziej płynnie od lat. Zmiany personalne następują po
ogłoszeniu przez PKW wyników wyborów parlamentarnych. Ważność
wyborów potwierdza Sąd Najwyższy.
Zwyczajowo rząd, po
sformowaniu i zaprzysiężeniu przez Prezydenta dokonuje zmian w
podległych organach. Część tych zmian musi być akceptowana w
sposób określony w ustawach, przez Prezydenta.
Szczegóły mają
istotne znaczenie dla legalności podejmowanych decyzji.
Tu
dochodzimy do sedna.
Ulubionym zajęciem ekipy która doszła do
władzy w wyniku wyborów 15 października 2023 jest jednostronne
decydowanie o legalności wszelkich wyborów personalnych
dokonywanych przed terminem wyborów. Dotyczy to decyzji
podejmowanych przez Prezydenta oraz Sejm poprzedniej kadencji.
Kuriozum tego postępowania polega na tym że legalność wyborów
z 15 października 2023 roku potwierdziła, zgodnie z kompetencjami,
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Ta sama której legalność istnienia podważają obecnie rządzący,
wespół z KE.
Jeśli podważane są Jej kompetencje to uznajemy
wybory z 15 października za nieważne.
To logiczne. Jak widać,
nie dla każdego.
Idźmy dalej. O ścieżce rozwojowej każdego
sędziego decyduje Krajowa Rada Sądownictwa /ustawa
z dnia 12 maja 2011 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa (Dz. U. z 2019
r. poz. 84), z późn. zm./ .
Skład Rady określa art. 9 ustawy.
Obecnie rządząca, była opozycja, ukuła określenie neo-KRS,
dla zanegowania członków KRS wybranych według zapisów ustawy o
KRS, znowelizowanej w 2019 roku. Różnica polega na tym że przed
nowelizacją członków KRS wybierali spośród siebie sędziowie, a
teraz wybiera ich Sejm spośród zgłoszonych kandydatur, zgodnie z
art. 9 a ustawy.
Teraz mamy do czynienia z klasyką gatunku,
czyli wyborem nowych członków KRS po jesiennych wyborach. Sejm
wybrał, według niezmienionej ustawy, nowych członków KRS, spośród
posłów koalicji 13 grudnia. Wśród nich znalazła się popularna
skądinąd „myszka-agresorka” która z tego tytułu zdążyła
już zainkasować ekstra, niezłą kasę. Wiadomo pecunia
non olet,
a jak dają to brać.
Tu jednak trzeba kwitować. Chyba.
Koalicja 13 grudnia zachowuje się jak małe rozkapryszone
dzieci. Chcą mieć wszystko i natychmiast. Żeby to zrealizować idą
na skróty, mając za nic stanowione prawo.
Dużą pomocą w
realizacji jest dobór osób do rządu DT. Można się zastanowić
czy deficyty poszczególnych osób są przypadkowe, czy były brane
pod uwagę przy doborze?
Tu mógłbym „pojechać” po
nazwiskach, ale zostawiam to innym.
Nie wiem czy ta koalicja już
dostrzega skutki tej jazdy po bandzie?
Moim zdaniem pomagają im
zarówno sądy jak i PAD ze swoim brakiem zdecydowania w reakcji na
to co się dzieje. Istotne jest również jawne i milczące poparcie
płynące z Brukseli i Berlina.
Wątpliwości narastają, a nie
ma chętnych do ich rozstrzygania. To dotyczy nie tylko Trybunału
Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego. Samo stwierdzenie że źle się
dzieje to za mało.
Po ponad dwóch miesiącach sprawowania
rządów ekipy 13 grudnia jej członków podzieliłbym z grubsza na
dwie grupy. Jedną stanowią nominaci którzy siedzą w ukryciu i
próbują zorientować się w co wdepnęli. Drugą zaś osobnicy
pokroju Sienkiewicza, Bodnara czy Nowackiej którzy starają się jak
najwięcej namieszać zanim zostaną odwołani.
Na postępujący
chaos nakładają się nadchodzące wybory samorządowe i później
do PE.
Wyniki jednych i drugich są trudne do przewidzenia ponieważ
sytuacja jest niezwykle dynamiczna.
Można też założyć że
jest to zasłona dymna wobec działań podejmowanych przez KE i nie
tylko.
KE nie próżnuje. Wystarczy przypomnieć pakt migracyjny i
tzw. zielony ład.
Można też przyjąć że rozstrzygnięcie
może przyjść z najmniej oczekiwanej strony.
Europa wstrząsana
jest protestami rolników. Mają ku temu kilka powodów. Podstawowy
jest taki że kamaryla brukselska chce ich pozbawić źródeł
utrzymania w imię obrony interesów światowych potentatów
finansowych. Pomysłowi nadano sprytną nazwę „fit for 55”, ale
za tą nazwą kryje się zamiar likwidacji produkcji rolnej w UE.
Zaopatrzenie Europy ma być przerzucone na barki rolnictwa Ameryki
Południowej. W zamian ma się otworzyć rynek Ameryki Południowej
na produkcję przemysłową z Niemiec. Krótko mówiąc, mają
skorzystać Niemcy kosztem pozostałych państw UE.
Drugim powodem
protestów jest niekontrolowany zalew rynków europejskich zbożem
pochodzącym z Ukrainy. Mniej się mówi o eksporcie zboża z FR. Tu
dochodzi dumping cenowy. Ktoś na tym nieźle zarabia, bo KE nie jest
zainteresowana ukróceniem tych praktyk. Pomysłowość organizatorów
nie zna granic, natomiast widać wyraźnie jaki jest cel.
Odpowiedzialnym za funkcjonowanie gospodarki światowej umykają
wnioski po pandemii Covid-19 kiedy zerwane zostały łańcuchy
dostaw. Gdyby taka sytuacja powtórzyła się po zrealizowaniu „fit
for 55” Europie groziłby po prostu głód porównywalny do tego
jaki gnębi Afrykę.
Dla wielu polityków realizacja ich idee
fixe przysłania całkowicie zdrowy rozsądek.
Odnosząc to do
sytuacji wewnętrznej Polski uważam że nasza ekipa rządząca,
przynajmniej w znacznej swej części, ten rozsądek utraciła, a
może nigdy go nie miała?
Problem z niekontrolowanym napływem
zboża z Ukrainy spowodował bunt producentów rolnych. Doszło przy
okazji do połączenia „przyjemnego z pożytecznym”. Nadarzyła
się okazja do protestu przeciwko polityce „fit for 55”. Problem
urósł do tego stopnia że zaangażował się w jego rozwiązanie
sam DT.
Strajkujących przestrzegam przed braniem jego obietnic
za dobrą monetę. Czas zdać sobie sprawę że on nie tylko nie
chce, ale nie może. KE ma inne zdanie i póki co puszcza mimo uszu
żądania płynące z protestów z całej Europy.
Wielu
komentatorów zwraca uwagę że producenci rolni zostaną odprawieni
z kwitkiem.
Wkrótce rozpoczną się prace polowe i trzeba będzie
zająć się tym z czego jest chleb.
Jaka musi być skala buntu
żeby Bruksela wycofała się ze swych niecnych zamiarów?
O tym
przekonamy się w najbliższym czasie. W Polsce mówi się głośno o
możliwym strajku generalnym. Tego nie mieliśmy od czasu
„Solidarności”.
Oprócz spraw bytowych rozstrzygane są
sprawy bezpieczeństwa państwa i nolens volens praworządności.
Ciekawe wnioski wynikają z obserwacji poczynań KK. Kończą się
buńczuczne zapowiedzi rezygnacji z zakupów uzbrojenia w Korei
Południowej. Krajowy przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie
realizować terminowych zamówień armii.
https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/zakup-nowych-krabow-dla-armii-sie-komplikuje-minal-wazny-termin,809631.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp29-02-2024
Warto też poświęcić nieco uwagi kabaretowi w wykonaniu Laska
https://www.wnp.pl/logistyka/cpk-traci-pierwszych-audytorow-uniewazniono-kontrowersyjny-przetarg,809644.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp29-02-2024
Czy możemy liczyć na jakiekolwiek przesilenie? Chyba jeszcze
nie.
20 lutego 2024
Czyim problemem jest dzisiaj Ukraina?
W
sprawie Ukrainy trzeba wrócić do notek co najmniej z 2015 roku.
Dzisiaj dyskusja zeszła do rozprawiania o tym co tu i teraz. Inne
spojrzenie ma Putin i jego akolici, inne Ukraińcy i do tego z
wyróżnieniem części wschodniej i zachodniej Ukrainy, a jeszcze
inaczej patrzy na to zagranica.
Tu jest totalne pomieszanie z
poplątaniem.
FR stawia sprawę otwarcie, chcą odbudować ZSRR.
Nie obchodzi ich reakcja bezpośrednio zainteresowanych.
Z
Ukrainą jest inny problem. Po wyjściu z ZSRR nie bardzo doceniali
to co dostali. Dopiero wojna stwarza szanse na utrwalenie
państwowości. Szanse, bo nie znam badań które mówiłyby jaki
procent Ukraińców jest zainteresowany istnieniem państwa o tej
nazwie.
Ukraina, podobnie jak pozostałe twory powstałe z
rozpadu ZSRR, nie jest państwem jednorodnym etnicznie. To sytuacja
naturalna, ale także owoc polityki władców ZSRR którzy starali
się wymieszać maksymalnie narody mieszkające w jego granicach. Ale
też Ukraina, podobnie jak inne państwa poradzieckie, jest
nietolerancyjna wobec mniejszości narodowych. To znajdowało swoje
odbicie w tworzonym prawie i to jest kluczowa przyczyna trwającej
wojny.
Na ten obraz nakładają się kolejne warstwy.
Ukraina
jest państwem dużym powierzchniowo /prawie 2-krotnie większa od
Polski/, o dobrym położeniu strategicznym, o bardzo rozległych
złożach kopalin i olbrzymich obszarach niezwykle żyznej ziemi.
Tu
jest kolejny problem. Po powstaniu państwa te dobra sukcesywnie
przechodzą w posiadanie obcych. Zyski państwa są powiem wręcz,
mizerne.
Patrząc na całokształt trudno wysnuć wnioski na
przyszłość.
Ukraina jako państwo jeszcze istnieje. Nie
wiadomo co się stanie z terenami zajętymi obecnie przez wojska
rosyjskie. Wątpię żeby dobrowolnie się wycofali. Rozwiązania
siłowe to bliżej nieokreślona przyszłość.
Nie wiadomo jak
ostatecznie zachowają się USA, Wlk. Brytania i UE. Deklarowane
wsparcie ma się nijak do realiów. Powód podstawowy to opóźnienia
w realizacji pomocy zarówno finansowej jak i sprzętowej. Szczególne
znaczenie ma pomoc sprzętowa, zwłaszcza dostawy amunicji
artyleryjskiej.
Jej brak utrudnia zarówno działania ofensywne jak i
obronne. To główny powód opuszczenia przez wojska ukraińskie
Awdijiwki.
Trzeba sobie zdać sprawę że pomagającym tak
naprawdę nie zależy żeby FR przegrała, albo Ukraina wygrała.
Chodzi o to żeby wojna maksymalnie wykrwawiła obie strony. To
przeciąganie liny może potrwać długo.
Ukraina aspiruje do
NATO i UE. Przystąpienie do NATO uwarunkowane jest zakończeniem
działań wojennych. Przystąpienie do UE jest bardziej złożone. UE
postrzega Ukrainę głównie jako zagłębie rolnicze. Zakłada że
Ukraina stałaby się głównym dostawcą produktów rolnych dla
całej UE.
To jest nie w smak członkom UE którzy mają u siebie
znaczącą produkcję rolną. Na tym tle dochodzi do trwających
protestów rolników unijnych w całej Europie. Dużo będzie
zależało od negocjacji między Ukrainą i KE.
Po stronie
Ukrainy mamy produkcję wielkotowarową, lepsze warunki klimatyczne i
na dzisiaj tańszą siłę roboczą. Ukrainy nie obowiązują dzisiaj
unijne przepisy fitosanitarne,
Jedno z kluczowych pytań dotyczy
okresu dostosowawczego rolnictwa Ukrainy do przepisów unijnych.
O
FR powtórzę co napisałem tu nie raz. Wojna dla społeczeństwa
rosyjskiego jest czynnikiem scalającym. Jest to o tyle ważne że FR
jest ciągle zagrożona rozsadzeniem od środka przez ruchy
separatystyczne.
O względy Rosji zabiegają USA i Chiny.
Każde
z tych państw chce mieć FR po swojej stronie, albo mieć gwarancję
neutralności w razie starcia z Chinami bądź USA.
Żeby jakoś
zamknąć temat Ukrainy trzeba zwrócić uwagę na postawę polityków
ukraińskich wobec sąsiadów ale również zagranicy. Mam
wątpliwości czego ci politycy właściwie bronią?
Bo na pewno
nie interesów rolnictwa ukraińskiego które jest zdominowane przez
kapitał obcy.
Jeśli tak jest to mamy do czynienia z lobbingiem
a nie obroną interesów Ukrainy.
Prostsza jest odpowiedź na
pytanie przed czym bronią się rolnicy z UE protestujący teraz na
drogach Europy.
Moim zdaniem, w codziennej publicystyce problem
przedstawiany jest tendencyjnie.
Na czym polega ta tendencyjność?
Ukrainę przedstawia się jako słabe i bezbronne państwo
napadnięte przez okrutnego agresora jakim jest FR. Jaka jest prawda?
Na pewno nie jest czarno-biała.
Zanim doszło do tzw. wojny
pełno skalowej, w lutym 2022, na Ukrainie coś się działo.
Pytanie, jak mocno trzeba cofnąć się w czasie?
Nic albo
niewiele wniesie dzielenie włosa na czworo.
Po okresie
przynależności do ZSRR Ukraina odziedziczyła złodziejstwo i
korupcję na skalę nawet dla nas trudną do wyobrażenia.
U nas
kiedyś w obiegu było powiedzenie że „w Polsce tylko ryba nie
bierze”.
Ukraina ma inny problem. Nie bierze tylko ten kto nie
ma okazji, albo możliwości.
Opowieści na ten temat są
najprzeróżniejsze. Niektóre przypadki przedostają się do mediów
obcych. Rozumiem że u nas łatwiej znaleźć opowieści o korupcji w
wydaniu rosyjskim.
Jednak problem urósł do znacznych rozmiarów
skoro zaczął bulwersować polityków USA.
Pomoc sprzętowa nie
trafiała w 100% na front. Stwierdzono wiele przypadków „reeksportu”
pomocy
np. do terrorystów w różnych zakątkach świata.
Walka
z korupcją jest trudna nawet dla prezydenta Ukrainy. Ale jak długo
można udawać że się nie widzi problemu?
Wokół wojny na
Ukrainie wykreowano narrację że od jej losów zależy pokój w
Europie.
Na tej kanwie politycy ukraińscy uważają że cały
świat jest zobowiązany do bezinteresownej pomocy Ukrainie aż do
ostatecznego jej zwycięstwa. Przez jakiś czas pewnie tak było.
Ale wojna trwa już dwa lata. Jej końca nie widać, a według
stanu obecnego front stanął.
Dla wielu państw zachodnich jest
to trudne do przełknięcia.
Dzisiaj nikt nie mówi o
rekompensacie za udzielaną pomoc. Tylko to nie dotyczy wszystkich.
Z wielu informacji jakie do nas docierają wynika że wielki
biznes jest poważnie zaangażowany na Ukrainie od lat. To biznes
ponadnarodowy, w tym także rosyjski co dla wielu jest totalnym
zaskoczeniem. Wielkie latyfundia nie są własnością Ukrainy.
Podobnie jak wiele zakładów przemysłowych, sieci handlowych itd.
W ostatnich miesiącach przybywa punktów spornych, zwłaszcza
między państwami frontowymi a Ukrainą. To są problemy trudne do
rozwiązania bo KE ustawia się do nich bokiem licząc że rozwiążą
się same. Nic z tego.
Jest też inne wytłumaczenie sytuacji. KE
wykorzystuje Ukrainę do rozgrywki wewnętrznej z własnym
rolnictwem. Docelowo chodzi o likwidację rolnictwa w ramach programu
Fit for 55 i oparcie zaopatrzenia Europy o produkty rolne sprowadzane
z Ukrainy i Mercosur.
Od siebie dodam że w kolejce czekają
producenci płodów rolnych z FR.
Wojna kiedyś się skończy i
nadwyżki trzeba gdzieś wyeksportować. Jeśli upadnie rolnictwo UE
wówczas można swobodnie regulować ceny na importowane produkty
rolne.
Teraz kluczowym jest niekontrolowany wywóz zboża z
Ukrainy drogami lądowymi.
W jednym wątku są dwie istotne
sprawy. Faktem jest że zboże wyrosło na ziemi ukraińskiej, ale
jest własnością użytkowników gruntów ornych którymi są
korporacje ponadnarodowe.
Czyich interesów bronimy wpuszczając
transporty do Polski?
Wywóz jest źle zorganizowany, za sprawą
komisarzy unijnych, bo zboże i produkty rolne które mają tranzytem
przejeżdżać przez Polskę, zalewają nasz rynek. Tymczasem my
jesteśmy w produkcji rolnej samowystarczalni i też mamy nadwyżki
które chcemy sprzedać.
W trakcie pisania skojarzyłem jeszcze
coś. Dlaczego Ukraina za wszelką cenę stara się wykonywać
przewozy przez Polskę? Nie ma innych możliwości? Jest przecież
Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Dlaczego Polska?
Okazuje
się że poza przewozami drogowymi produkty rolne przewożone są
koleją. W
ten sposób wjeżdża zboże z Ukrainy. Rolnicy: Wszyscy o wszystkim
wiedzą (msn.com)
Różnica jest w ilości przewożonego towaru. Zdecydowana
przewaga jest po stronie transportu morskiego który jest utrudniony
wskutek blokady ruchu statków na Morzu Czarnym.
Ten temat
ostatnio jest całkowicie wyciszony. Dlaczego? Nie ma znaczenia
wypowiedź Zelenskiego że lądowy transport produktów rolnych to
tylko 5% ukraińskiego eksportu.
Jaki związek z tym wszystkim ma
informacja na którą trafiłem wczoraj, że na rynkach światowych
jest nadpodaż produktów zbożowych i ziarna kukurydzy. To z kolei
wpływa na znaczny spadek cen.
https://www.wnp.pl/logistyka/rolnicy-protestuja-na-przejsciu-granicznym-dorohusk-jagodzin,806094.html
KE znowu występuje w roli dobrego wujka i łaskawie zgadza się
dotować eksport zboża z UE kwotą około 4 mld euro. To rozwiązanie
doraźne, do kolejnych zbiorów które zaczną się już w lipcu.
16 lutego 2024
Znowu nadzieja w Opatrzności?
Tematami
dyskutowanymi dzisiaj z zapamiętaniem jest budowa CPK i rozbudowa
naszej armii.
Są i inne, ale tym razem o naszym wojsku i
obronności państwa.
W tych dniach /dokładnie 14 lutego/
obchodzona była 82 rocznica utworzenia Armii Krajowej.
Z tej
okazji przypomniano że w oddziałach AK było docelowo około 380
000 zaprzysiężonych żołnierzy. To nie było wszystko bo żołnierz
polski walczył, po stronie aliantów, na wielu frontach II wojny
światowej.
Ktoś powie że to dawne czasy. Tylko dlaczego
dzisiaj taki opór rządzących wzbudza tworzenie armii liczącej
poniżej 200 tysięcy żołnierzy? Od siebie dodam pytanie dlaczego w
tym „doborowym” towarzystwie jakim jest „koalicja 13 grudnia”
jest taka pogarda dla munduru żołnierza polskiego? Pamiętam
zachowania na granicy z Białorusią tych pacyfistów od siedmiu
boleści.
Wtedy była wojna /II WW/, a teraz jest poważne
zagrożenie wojną.
Jeszcze kilkanaście lat temu w Polsce był
obowiązek powszechnej służby wojskowej.
Dzisiaj tego nie ma,
bo po co?
Jakoś nie ma dyskusji co się stanie gdy Rosja zacznie
realizować swoje plany agresji wobec państw NATO? Czyżby z góry
zakładano że tym najsłabszym NATO powie „radźcie sobie?”
Przynajmniej ja nie mam wątpliwości że USA będzie się angażować
militarnie w Europie jeśli będzie miało w tym swój interes.
Obecność militarna w Europie to dla USA czysty biznes.
Moją
wesołość wzbudzają twierdzenia że naszego bezpieczeństwa będzie
broniła nieistniejąca europejska armia, dowodzona przez Niemców.
Tu przypomnę twór o nazwie UZE
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/unia-zachodnioeuropejska;3991335.html
któremu się zeszło w 2010 roku.
Powagi, Europa nie potrafi
zapewnić amunicji dla wojsk ukraińskich, po dwóch latach wojny.
Część zachodnia Europy marzy o szybkim powrocie do ścisłej
współpracy z FR.
Od 2010 roku nic nie ruszyło się z miejsca.
Są różnego rodzaju kółka zainteresowań, czy wzajemnej adoracji,
ale efektów zero. Nie ma poważnej współpracy w zakresie produkcji
sprzętu wojskowego,
czy amunicji. Każdy kombinuje jakby najwięcej
zarobić kosztem reszty.
Pomoc dla Ukrainy to głównie USA, bo
Europy nie stać. Dla nich nie ma zagrożenia.
Ile lat będzie
trwała dyskusja nad ustalaniem jakie siły mają być przeznaczone
pod wspólne dowództwo do obrony Europy?
Według mnie to są
wystarczające przesłanki żeby liczyć na siebie. Utrzymanie armii
kosztuje.
Nikt zdrowo myślący tego nie kwestionuje. Jeśli
szkoda nam na własną armię, będziemy opłacali obcą. To truizmy
i slogany. Tymczasem powinniśmy robić wszystko żeby rozbudowywać
i szkolić wojsko, bo to mają być obrońcy granic, a nie wojsko do
defilad. Doświadczenie przeszłości uczy że pacyfiści w chwili
realnego zagrożenia w pierwszej kolejności wybiorą „drogę na
Zaleszczyki”.
O niepoważnym traktowaniu nas nawet wewnątrz
NATO świadczy odmowa udostępnienia nam broni atomowej w ramach
programu Nuclear Sharing
https://pl.wikipedia.org/wiki/Udostępnianie_broni_jądrowej_w_ramach_NATO
.
Dzisiaj bardzo poważnie mówi się o ryzyku prowokacji ze
strony FR i wciągnięciu Polski do wojny toczącej się na Ukrainie.
Nie możemy być na 100% pewni solidarności w ramach NATO.
Nie
było okazji testowania. Za to z przeszłości pamiętam że nie było
chętnych do umierania za Gdańsk.
Niemcom nie wierzyłem i nie
wierzę w szczerość ich intencji. Swoją obronę musimy opierać na
własnych możliwościach i realnej współpracy z państwami
frontowymi, podobnie jak my zagrożonymi agresją ze strony FR.
Ostatnio sporo zamieszania wywołała informacja że przy okazji
modernizacji naszych sił zbrojnych pominęliśmy szeroko pojętą
obronę cywilną. Można się zastanawiać dlaczego tak się stało?
Po doświadczeniach z wojny na Ukrainie przyszło opamiętanie,
ale gorzej z konkretami. Przygotowywana jest ustawa, jednak
szczegółów brak.
Śmiesznie, a może żałośnie to wygląda
bo wszyscy kolejni przedstawiciele rządów III RP robią wielkie
oczy, jak to możliwe? Według mnie odpowiedź jest prozaiczna, to
było przez lata źródło konkretnych oszczędności budżetowych.
Po co marnować pieniądze na coś co się nigdy nie przyda?
Ten
pogląd pokutował przez wiele lat za sprawą nie tylko resetu.
Natomiast OC funkcjonowała bardzo dobrze w czasach PRL-u bo
wtedy wszyscy się bali wojny atomowej. Nikomu nie było do żartów.
Jak dalece złożona to sprawa można przeczytać tu
https://www.portalsamorzadowy.pl/zmiany-w-prawie/obrona-cywilna-priorytetem-rzadu-szykuje-sie-przyspieszenie,523423.html
Problem polega na tym kogo w to ubrać, czy raczej kogo w to
wrobić?
Na drugi plan schodzi sprawa kosztów. To są wydatki na
infrastrukturę i inwestycje w ludzi.
To tworzenie struktur
terenowych i ustawiczne szkolenia. Przede wszystkim praca od podstaw.
Do odrobienia są zaległości z chyba 30 lat. Tak tak, to nie
moje przejęzyczenie.
Nie wiem jak sprawa obrony cywilnej
przedstawia się w innych państwach, nie tylko europejskich, ale nie
ma wątpliwości że od czołówki odstaliśmy spoooro.
Zamiast
zająć się rozwiązywaniem realnych problemów rządzący całą
uwagę i energię koncentrują na tym jak boleśnie dokopać
poprzednikom. To jest teraz najważniejsze. Wojna może poczekać.
11 lutego 2024
Świat w którym żyjemy -3/3.
Na
tzw. całokształt wpływa sytuacja polityczna w świecie.
Wojna
na Ukrainie już się medialnie przejadła. Zbyt długo trwa, koszty
udzielanej pomocy są znaczne, efekty raczej mizerne, trudny do
przewidzenia wynik końcowy, a do tego wiele krajów ma przed sobą
poważne rozgrywki polityczne u siebie.
Szczególnie jaskrawo
widać to w przypadku USA. Od kilku tygodni trwają przepychanki
między prezydentem a Kongresem w sprawie warunków udzielenia
kolejnej transzy pomocy Ukrainie.
Chodzi o transakcję wiązaną,
czyli pomoc Ukrainie pod warunkiem wyasygnowania środków
budżetowych na sfinansowanie przedsięwzięć lokalnych, dotyczących
USA.
Jest też sprawa długoterminowa. Dotyczy możliwego wyniku
jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Na dzisiaj duże szanse ma
Trump, a ten nie kryje swej niechęci do udzielania pomocy Ukrainie.
W jego ocenie jest to problem europejski i powinna go rozwiązać
Europa.
Osobiście bym się tym nie przejmował bo po pierwsze
jest to zagranie propagandowe sztabu wyborczego Trumpa, a po drugie
polityka zagraniczna USA jest dość stabilna i jej kierunki nie
wyznacza jednoosobowo urzędujący prezydent USA.
Jako pewnik
trzeba traktować że problemy wewnętrzne USA muszą rozwiązać
sami Amerykanie. Zagranica może jedynie przeszkadzać. Zresztą od
lat to robi.
Trudne problemy do rozwiązania są także w
Europie. W wielu przypadkach są to problemy na własne życzenie.
Powodem jest polityka gospodarcza i środowiskowa kreowana przez KE.
KE prze do dalszych przekształceń strukturalnych gospodarki w
UE, a te mają skutkować wygaszaniem produkcji rolnej w państwach o
znaczącym jej udziale w PKB. Widać to po protestach w Niemczech, we
Francji, w Hiszpanii, a wcześniej w Holandii. Wiele wskazuje że do
tych protestów dołączą rolnicy polscy. Obecna fala protestów
szybko nie wygaśnie. Nie wiadomo tylko jakim rezultatem się
zakończy?
Taka postawa powoduje że zmienia się postawa
wyborców. W kolejnych wyborach europejskich zwyciężają partie
prawicowe, czy wprost narodowe. To prawdopodobnie przełoży się
również na wyniki wyborów do PE które odbędą się w czerwcu.
Analitycy przewidują że w nowym składzie PE wzrośnie ich
znaczenie kosztem ugrupowań lewicowych i liberalnych.
W jakim
stopniu wpłynie to na politykę unijną? Tego nie wiadomo.
Przekonamy się za pół roku.
Na tym tle trzeba oceniać obecne
wydarzenia w Polsce.
W jesiennych wyborach parlamentarnych
zawiodła zbiorowa mądrość Polaków.
Tak naprawdę to zawiodła
znacznie wcześniej. Tylko kiedy było to wcześniej? Obawiam się że
nie ma odważnego do postawienia prawidłowej diagnozy. Potrzebny
jest dłuższy wywód, a właściwie przypomnienie faktów z niezbyt
odległej przeszłości.
Meblowanie polskiej sceny politycznej
trwa po dziś dzień, a zaczęło się po wyborach 4 czerwca 1989
roku. W kolejnych latach zastanawiano się jaki będzie docelowy
model tej sceny.
Moim zdaniem ten proces zaczął się znacznie
wcześniej, w trakcie obrad w Magdalence, a kto wie czy nie
wcześniej. Nie sądzę żeby Kiszczak uruchamiał ten proces bez
myśli przewodniej.
Świadczy o tym chociażby „przypadkowo”
duża liczba współpracowników SB w strukturach partii powstających
po zakończeniu obrad „Okrągłego Stołu”.
W pierwszym
rozdaniu mieliśmy zarejestrowanych ponad 160 partii politycznych. W
kolejnych eliminowane były tzw. partie kanapowe i w rezultacie
doszliśmy do około 10 partii które dotrwały do dzisiaj. Niektóre
z nich po drodze zmieniały nazwy i to wielokrotnie. Wędrówka ludów
między partiami trwa po dzień dzisiejszy. Istota tych gier
sprowadza się do tego że na scenie pozostają dwie partie które
mają realny wpływ na bieg zdarzeń. To jest zbyt piękne żeby było
prawdziwe.
W rzeczywistości te dwie partie są zbyt słabe żeby
w przypadku wygrania wyborów parlamentarnych samodzielnie rządzić.
O wzajemnej współpracy nie ma co nawet marzyć.
Powód jest
prozaiczny. Na czele stoją przywódcy którzy się organicznie nie
znoszą. Nie zmieni się to dopóki nie przejdą na emeryturę
polityczną. Zanim to nastąpi, po kolejnych wyborach montowane są
koalicje które faktycznie są kulą u nogi partii wiodącej. Powodem
jest zasadnicza rozbieżność interesów politycznych. Efekt jest
taki że między bajki można włożyć opowieści o budowie
nowoczesnego państwa, o wprowadzaniu istotnych reform w jego
funkcjonowaniu.
Bardziej przypomina to wegetowanie, a w dużym
stopniu są to działania pozorne, a częściej na szkodę Polski i
jej obywateli. Nie sądzę żeby działanie na rzecz obcych odbywało
się bezinteresownie.
Stan tymczasowości jest wpisany w to co
nazywamy III RP.
Konstytucja z 1997 roku była firmowana przez
aparatczyka Kwaśniewskiego, a jej myślą przewodnią było
ograniczenie uprawnień prezydenta RP którym mógł ponownie zostać
TW Bolek.
W chwili jej przyjmowania nie było pewności kto będzie
prezydentem w kolejnej kadencji.
To był czas premiera Leszka
Millera, gdy mówiono o kanclerzu, na wzór niemiecki, jako
najważniejszej osobie w państwie. Prezydent miał być dopuszczony
do różnych uroczystości oficjalnych np. uroczystego przecinania
wstęgi.
Po jej przyjęciu wprowadzono zmiany spowodowane
przystąpieniem Polski do NATO i UE.
Zakładano wówczas, że nowa
redakcja tej konstytucji powinna powstać do 25 lat jej
obowiązywania. Ten czas minął, a szanse na realizację zamiaru są
znikome, bo nie ma szans na utworzenie tzw. większości
konstytucyjnej. Za duża rozbieżność interesów politycznych
między partiami.
Obie partie sporo o sobie wiedzą. Są to w
dodatku informacje które nie nadają się do wiedzy ogólniej, do
mediów.
Po wyborach 2015 roku przegranych przez PO doszedł
element odwetu.
Wówczas PiS popełnił kardynalny błąd
polityczny. Mając większość w Sejmie i Senacie oraz prezydenta
który był skłonny współpracować, można było wiele spraw
uporządkować.
Skoro w kampanii wyborczej obiecano rozliczyć
poprzedników z ich dokonań w okresie rządzenia, trzeba było to
zrobić, albo wyraźnie powiedzieć że są sprawy ważniejsze do
wykonania.
Zabrakło pomysłu, albo konsekwencji. Są afery
wykryte ponad 10, a nawet 15 lat temu, bez rozstrzygnięcia sądowego.
Ujawniano kolejne afery, zatrzymywano osoby naruszające prawo,
ale rzadko sprawy trafiały na wokandę. Ta indolencja skutkowała
karami nakładanymi przez TS UE na Polskę za przewlekłość
postępowań sądowych.
O tym co poszło nie tak będzie się
mówiło i pisało długo. Niewiele wniosą komisje sejmowe które
tak ochoczo powołuje teraz obóz rządzący. Nie chodzi o
wyjaśnienie czegokolwiek ale o zemstę na tych którzy przez osiem
lat odcinali im dostęp do fruktów.
Tu książkowym przykładem
jest sprawa Giertycha. Mimo zatrzymania, dzięki starej sztuczce,
udało mu się uciec wymiarowi sprawiedliwości. Dzisiaj, dzięki
głupocie wyborców, jako poseł na Sejm stał się głównym
prześladowcą polityków PiS. Na dodatek znalazł sobie źródło
dochodów na lata. Opozycja zwana teraz ruchem 13 grudnia nie widzi
korzyści z wielu działań gospodarczych podjętych przez
poprzedników. Nie jest zainteresowana działaniami długoterminowymi,
a celem nadrzędnym jest zadośćuczynienie oczekiwaniom KE a
faktycznie Niemiec.
Na dzień dzisiejszy wszelkie ustalenia są
jeszcze płynne, bo nowa ekipa zasłania się koniecznością
ustalenia stanu zobowiązań podjętych przez poprzedników. Jednak
kolejne informacje jakie przenikają do mediów świadczą że
zaczyna być groźnie dla przyszłości Polski.
Do skomentowania
jest kilka wątków. Najważniejszy dotyczy bezpieczeństwa
militarnego.
Po rządach koalicji PO-PSL zastaliśmy siły
zbrojne w rozsypce. Wydarzenia na Ukrainie stały się sygnałem
ostrzegawczym, ale przyspieszenie nastąpiło po wybuchu wojny w
lutym 2022.
Podejmowane wcześniej działania modernizacyjne
odbierano jako ruchy na wyrost.
Planowana rozbudowa armii i jej
gruntowna modernizacja są zadaniami kosztownymi i długofalowymi.
Stanowią poważne obciążenie budżetu Polski.
Oceniając
aktualną sytuację trzeba pamiętać, że państwa mające siły
zbrojne proporcjonalne do swych potrzeb i możliwości, budowały je
przez lata. Polska musi to robić w przyspieszonym tempie bo FR nie
będzie czekać. Nie zrezygnuje ze swych agresywnych zamiarów, a
NATO może nam pomóc, a nie bronić nas zamiast nas samych. Dlatego
zakupy wyposażenia tych wojsk musimy opierać nie tylko na przemyśle
krajowym, ale przynajmniej w obecnym stadium, na imporcie.
W
pierwszych miesiącach rządów koalicji 13 grudnia uwidacznia się w
całej krasie jej szkodliwe działanie. Z jednej strony lekarz
Kosiniak-Kamysz dostrzega zagrożenie płynące ze wschodu, a z
drugiej, w tym samym wystąpieniu, kwestionuje celowość rozbudowy
armii do rozmiarów przyjętych przez poprzedników. Dalej, z uporem
maniaka powtarza mantrę, że co najmniej 50% zakupów uzbrojenia
trzeba ulokować w przemyśle krajowym. Zapomina że w poprzedniej
kadencji rządów
PO-PSL starali się dołować ten przemysł i
robili to skutecznie.
Teraz, chociaż ten przemysł nabrał
rozpędu, nie jest w stanie w oczekiwanych terminach zrealizować
składanych zamówień, zwłaszcza że ciągle pracuje według etatu
pokojowego
/1 lub 2 zmiany, dni wolne/. Nie mniej istotna sprawa
dotyczy specjalizacji w produkcji.
Polski przemysł zbrojeniowy
ma znaczne osiągnięcia, ale też w niektórych dziedzinach nie
istnieje, albo poziom ilościowy i jakość pozostawiają wiele do
życzenia. Stąd zakupy u obcych i próby nawiązania współpracy.
Tak jak to ma miejsce z Koreą Południową. Tu jest jeszcze jeden
ciekawy przypadek. Współpraca z Koreą ma być obustronnie
korzystna ponieważ poprzez Polskę Korea chce wejść na rynek
europejski. Jeśli to dojdzie do skutku Polska stanie się centrum
serwisowym w Europie dla uzbrojenia produkcji koreańskiej które
oceniane jest wysoko ponieważ oparte jest na wzorcach amerykańskich
do tego stopnia że USA muszą wyrazić zgodę na eksport z Korei do
danego państwa.
Z Koreą jest jeszcze inny problem. Zamówienia
złożone przez Polskę mają być skredytowane przez Koreę bo
Polska nie dysponuje tak dużymi możliwościami finansowymi.
Teraz
słyszę że K-K kwestionuje transakcję bo ... i tu następuje
litania zastrzeżeń smerfa Marudy.
Podobną taktykę rząd 13
grudnia przyjmuje wobec inwestycji planowanych w gospodarce Polski.
Bełkotem kretyna są sugestie rządzących że inwestycje
planowane przez poprzedników to gigantomania.
Zapominają że
nasi poprzednicy w II RP budowali port w Gdyni czy COP również przy
braku 100% akceptacji społecznej.
To była potrzeba chwili. Nie
zdążyliśmy skonsumować owoców tego zrywu bo wydarzenia wokół
nas zaczęły się dziać szybciej niż wynikało to z planowania
strategicznego.
Dzisiaj mamy odmienną sytuację. To ekipa spod
znaku 13 grudnia torpeduje inwestycje rozpoczęte przez rząd ZP. Dla
odmiany te inwestycje mają poparcie społeczne.
W toczących się
rozważaniach brakuje nawiązania do przeszłości tzn. do
okoliczności powstania Polski porozbiorowej. Chodzi o to że granice
rozbiorów wyznaczały istniejące układy komunikacyjne, kolejowe i
drogowe. Miały na celu dowóz wojsk i materiałów wszelakich do
granicy. To była m. in. linia Wisły.
Kto dzisiaj wie co to jest
rokada? https://pl.wikipedia.org/wiki/Rokada
Jesteśmy w tym szczególnym położeniu że wszelkie znaczące
inwestycje kolidują z interesem Niemiec. Dlatego przydupasy Berlina
rezydujące w Warszawie z taką ochotą torpedują wszystko co możemy
zrealizować dla wzmocnienia pozycji Polski w Europie?
Rząd
dogadany z Niemcami ws. CPK? Bosak: O tym się mówi w kuluarach
(msn.com)
W tej analizie nie mogę się ograniczyć do
podwórka krajowego. Wokół Polski wiele się dzieje i czy nam to
odpowiada czy nie, wpływa w sposób znaczący na naszą sytuację
społeczną, gospodarczą, polityczną i militarną. Czasem tych
związków, przynajmniej w pierwszej fazie, nie dostrzegamy.
Tak
było z wojną w Izraelu. Czy Izrael dał się zaskoczyć, czy jest
to dobra okazja do ograniczenia obecności i wpływów organizacji
palestyńskich w Izraelu i na Bliskim Wschodzie?
Z pozoru jest tu
dysproporcja sił. Dotyczy to terytorium Izraela. Ale Izraelczycy i
Palestyńczycy obecni są na całym świecie, w szczególności w
Europie i Ameryce Północnej. Palestyńczycy są bardziej widoczni
przez swoje agresywne zachowanie. Postawieni pod ścianą nie
przebierają w środkach. Odpowiadają terrorem na terror.
Poważnym
problemem dla społeczności Żydów są częste przypadki agresji
wobec nich i to nie tylko ze strony przedstawicieli świata
arabskiego.
Nie jest to nic nowego. Teraz mówi się o skali
zjawiska. W niektórych państwach wymagana jest ochrona Żydów, w
miejscach ich zamieszkania i przebywania, przez policję.
Skutki
trwającej w Izraelu wojny przeniosły się poza jego granice. Znowu
powraca pytanie czy jest to solidaryzm czy korzystanie z pretekstu?
Mam na uwadze akcje na Morzu Czerwonym.
https://www.portalmorski.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo-granice/55011-to-juz-50-atak-w-ramach-kryzysu-na-morzu-czerwonym-i-zatoce-adenskiej
Rebelianci jemeńscy atakują jednostki płynące przez Morze
Czerwone, zarówno handlowe jak i marynarki wojennej, pływające pod
wszelkimi banderami. Akcje odwetowe okrętów i lotnictwa USA i Wlk.
Brytanii, wspomaganych przez inne państwa, nie przynoszą widocznych
rezultatów. Zakłócone są łańcuchy dostaw, bo statki płyną
dłuższą trasą, wokół Afryki. Ponadto rosną koszty dostaw, a
tym samym rosną ceny wyrobów finalnych. Wszystko razem nakręca
inflację.
Wojna w Izraelu pośrednio wpływa na przebieg wojny
na Ukrainie. Chociażby przez to że odwraca uwagę światowej opinii
publicznej, na czym zależy Rosji.
Prowadzenie wojny kosztuje, a
wiadomo że Ukraina od dawna cienko przędzie.
Pomoc zewnętrzna
też siadła.
Tymczasem wojska rosyjskie przechodzą do szturmu
na całej długości frontu. Nie przekłada się to jeszcze na
spektakularne sukcesy, ale mówi się że takie są potrzebne przed
zbliżającymi się w Rosji w marcu wyborami prezydenckimi
Pomoc
dla Ukrainy stała się zakładnikiem rozgrywek między politykami
USA a prezydentem.
W tle są oczywiście jesienne wybory
prezydenckie.
Wraca temat rozejmu czy zawieszenia broni w wojnie
na Ukrainie. Zanosi się że do sytuacji na Ukrainie będzie pasował
wierszyk „wśród serdecznych przyjaciół psy zajączka zjadły”.
USA starają się hamować agresję Izraela wobec Palestyńczyków,
ale jednocześnie nie wycofują się z pomocy militarnej Izraelowi.
Sytuacja międzynarodowa uległa takiej komplikacji że żaden
szanujący się komentator nie jest w stanie, nawet w przybliżeniu,
powiedzieć co będzie dalej?
Ja powiem że we współczesnym
świecie nie każdemu wolno tyle samo. To truizm.
Wiedza warta
fortuny to znać odpowiedź na pytanie dlaczego?
W oczekiwaniu na co?
Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...