Szukaj na tym blogu

08 marca 2024

Czyżbyśmy znowu mieli szansę?

 

Zmasowany atak przeciwko Polsce i polskim rolnikom może doprowadzić do zjednoczenia Polaków. Nie pierwszy raz w naszej historii.
Sytuacja jest bardzo złożona bo nie można oceny sprowadzać wyłącznie do tu i teraz.
Ważniejsze są przewidywane skutki długoterminowe. Już nie chodzi o walkę z zaprzaństwem naszych polityków i ich głupotą, nie ważne czy wrodzoną czy nabytą.
Polem starcia staje się nie tylko energetyka, ale nasze żywienie, czyli walka o zdrową żywność.
W mojej ocenie przegrywaliśmy, przez lata te rozgrywki na poziomie europejskim na własne życzenie. Politycy byli zbyt zajęci sobą i doraźnymi korzyściami osobistymi.
Snucie bajek z mchu i paproci nie może trwać w nieskończoność.
Z przyczyn nam bliżej nieznanych politycy nie protestowali zdecydowanie gdy KE wprowadzała kolejne chore ideologicznie pomysły które mają doprowadzić do eliminacji paliw kopalnych jako źródeł energii. Truizmem jest powtarzanie rzeczy oczywistych.
Polska ma znaczne zasoby węgla kamiennego i brunatnego. Znane są metody gazyfikacji węgla bez jego wydobycia. Jednak dajemy się wmanewrować w różne OZE, których istota polega głównie na dokarmianiu obcych, bogatszych od nas.
Najświeższym przykładem jest wypłata pierwszej transzy KPO która z marszu pójdzie na ratowanie z opresji Siemensa. Będziemy stawiali turbiny wiatrowe które są nam teraz potrzebne jak świni siodło.
Takim współczesnym idiotyzmem jest lansowanie transportu opartego o energię elektryczną.
Pomysł jak wiele innych tyle, że z uporem wdrażany jest od kilku lat jako alternatywa dla napędu opartego na paliwach konwencjonalnych. Korzyści z elektromobilności to redukcja emisji szkodliwych spalin. Pytanie za jaką cenę? Polecam zapoznanie się z tym tekstem https://niepoprawni.pl/blog/romuald-kalwa/ile-wegla-trzeba-spalic-w-elektrowni-aby-naladowac-samochod-elektryczny-oto
Przez lata robiono wszystko żeby nie budować w Polsce elektrowni atomowych. Kiedy temat ruszył z miejsca, wracamy do punktu wyjścia czyli dyskusji o niesłusznej lokalizacji. Czas biegnie.
Bój idzie o to żebyśmy nie zdążyli z budową i oddaniem do eksploatacji, bo wtedy będziemy kupowali brakującą moc u obcych.
Politycy i decydenci są ciągle zapatrzeni na to co robią Niemcy. Tylko nie chcą widzieć całości tych poczynań. A jest na co patrzeć.
Niemcy likwidują u siebie energetykę jądrową. Mają taką fanaberię. Podobnie jak Austria.
Wcześniej zlikwidowali kopalnie węgla kamiennego, ale wykupują i wznawiają wydobycie w zamykanych kopalniach w Polsce. Ci sami Niemcy otwierają u siebie kolejne kopalnie węgla brunatnego i uruchamiają kolejne bloki w elektrowniach opalanych węglem brunatnym.
Płacą ETS, ale ich stać. Innym wciskają panele fotowoltaiczne, turbiny wiatrowe, bo to produkują u siebie. U siebie też instalują, bo trzeba świecić przykładem. Krecią robotę, dla wzmocnienia ich polityki energetycznej, wykonują NGO'sy z Greenpeace na czele.
Podstawą jest jednak polityka unijna realizowana na poziomie KE.
Poraża skala zidiocenia głosicieli tej „dobrej nowiny”. Im już nie wystarcza fit for 55.
Teraz ma być fit for 90! Trzeba mieć mózg pantofelka żeby z takim pomysłem występować oficjalnie!
Osobiście ubawił mnie pomysł ekologicznego zasilania sprzętu wojskowego.
Czekam na szczegóły.
Rozumiem że za biurkiem można wymyślać różne brednie. Tylko na poziomie rządu trzeba realizację każdego pomysłu przeliczać na złotówki czy euro.
KE ma na realizację swoich pomysłów prosty sposób. To wprowadzanie kolejnych podatków.
Problem polega na tym że podatki mają płacić wszyscy, a wpływy mają trafiać do wybrańców.
Takim poglądowym przykładem jest KPO. Polska, jeśli nic się nie zmieni, pierwszą „kroplówkę” otrzyma w kwietniu. Tymczasem Włochy, z przyznanych 191 mld euro, otrzymały w transzach dotychczas /od dwóch lat/ ponad 100 mld euro https://www.pap.pl/aktualnosci/unijne-miliardy-z-funduszu-odbudowy-ktore-kraje-ile-juz-dostaly
Unijni komisarze nie próżnują i wymyślają kolejne podatki https://www.pit.pl/aktualnosci/trzy-podatki-ktorych-nalozenia-wymaga-unia-europejska-w-2024-roku-1009223
Do tego dochodzą wydatki nieplanowane związane z wojną na Ukrainie.
Budżet UE konstruowany jest w ten sposób że nie ma tam rezerwy budżetowej. Nowe wydatki można realizować zabierając innym albo zaciągając ekstra pożyczki które obciążają solidarnie wszystkie państwa unijne.
W takich okolicznościach trudno o entuzjazm dla poczynań KE poszczególnych państw członkowskich i ich społeczeństw. Poszerza się skala motywacji do protestów społecznych.
Punktem zapalnym stała się polityka rolna KE. Tu widać krótkowzroczność polityków brukselskich inspirowanych przez Berlin. Komuś ubzdurało się że Europa może funkcjonować bez własnej produkcji rolnej. To zadanie ma przejąć Ameryka Południowa. W zamian przemysł niemiecki ma mieć dostęp do rynku zbytu na terenie Ameryki Południowej.

Czy to są wnioski wyciągnięte po niedawnej pandemii Covid-19?
Co może czekać Europę jeśli taka sytuacja powtórzyłaby się?
Trzeba pamiętać że rolnictwo w Europie to nie margines zatrudnionych i nie margines dochodów budżetowych. https://forsal.pl/gospodarka/pkb/artykuly/8973955,jak-duze-znaczenie-ma-rolnictwo-dla-gospodarek-europy-wyrazny-trend-.html Procentowo nie wygląda to może imponująco, ale według danych za 2022 /nowszych nie ma/ w UE produkcja rolna wartościowo stanowiła sporo ponad 500 mld euro. Kwota podlega wahaniom spowodowanym urodzajem lub nieurodzajem w roku gospodarczym.
W rolnictwie UE zatrudnionych jest około 20 mln ludzi, a łącznie z przemysłem spożywczym i usługami ponad 44 mln.
Dotacje unijne niczego nie rozwiążą. One zawsze są czyimś kosztem.
Co ma do zaoferowania KE tym których pozbawi warsztatu pracy? Póki co nic się o tym nie mówi.
W tych rozważaniach nie mówiłem o argumentacji KE uzasadniającej Zielony Ład i fit for 55.
Utopia to mało powiedziane.
Europa nie jest samotną wyspą na planecie. Na kontynencie łączy się z Azją. Wspomniane wyżej programy proekologiczne dotyczą wyłącznie Europy i to tylko zrzeszonej w UE. Pomysły komisarzy unijnych dotkną tylko UE. A co z pozostałą częścią Europy? Z pozostałą częścią Ziemi?
Nie mam zamiaru po raz kolejny epatować liczbami, ale kondycja Ziemi w niewielkim stopniu zależy od Europy. Nakładanie kolejnych ograniczeń na rolnictwo i inne gałęzie gospodarki spowoduje masowe zubożenie społeczeństw, a na pewno nie wpłynie na poprawę warunków klimatycznych.
Nawiasem mówiąc, niedawno słuchałem w PR24 wypowiedzi pani z Instytutu Geologicznego. Wypowiedź o tyle ciekawa, że pani stwierdziła że wszelkie opowieści o nadchodzącej zagładzie Ziemi można między bajki włożyć. Posłużyła się przykładem badań w tej dziedzinie prowadzonych w tym samym czasie, niezależnie od siebie, przez dwa renomowane ośrodki.
Uzyskane wyniki były diametralnie różne.
Dla mnie wniosek jest jeden. Najbardziej wpływowe państwa UE, czyli Niemcy i Francja, postawiły sobie za cel całkowite zdominowanie pozostałych państw europejskich. Nie będą w tym przebierały w środkach. Dla nich jest to być albo nie być. Dla nas też.
Oglądałem w tv przebieg strajku rolników w Warszawie. Zastanawiam się czy naprawdę rządzący są tak pewni swego? Czy w kolejnych wyborach są tak pewni wygranej? Kto straci najwięcej?
Wybory już za miesiąc.
Zakładam że wybory będą uczciwe, a nie według wzorców zza wschodniej granicy.
Zanim do tego dojdzie obserwujemy czarowanie zarówno po stronie rządowej jak i unijnej.
Protesty mają miejsce nie tylko w Polsce ale w wielu państwach unijnych. KE pęka i próbuje wyjść z twarzą z tej afery. Tym bardziej że w nadchodzących miesiącach odbędą się wybory do PE.
Atmosfera nie jest najlepsza i trzeba ludziom czymś zamydlić oczy. Z jakąś ofertą ma wystąpić Ursula von der Leyen. Coś chce obiecać DT. Zanim to nastąpi próbuje zarządzać pracami komisarza Wojciechowskiego Dosadna odpowiedź Janusza Wojciechowskiego do Donalda Tuska. Mamy pismo (msn.com)
Nie sądzę żeby w ten sposób cokolwiek osiągnął. Nie rozumiem również wypowiedzi prezesa PiS pod adresem komisarza ds. rolnictwa https://dorzeczy.pl/opinie/553017/kaczynski-zapytany-o-wojciechowskiego-to-jest-dla-nas-nauczka.html Prezesowi wpadki zdarzały się w przeszłości.
Jedna mniej, czy więcej, nie robi różnicy.
Rozbieżności trzeba wyjaśniać we własnym gronie, a nie dawać pożywkę przeciwnikom politycznym. 

04 marca 2024

Lepiej patrzeć czy gapić się?

 

Komisje śledcze w swoim założeniu miały służyć dołowaniu PiS. Tymczasem, z dotychczasowej ich działalności można wysnuć wniosek że stają się popisem nieudolności, arogancji i chamstwa w wykonaniu przedstawicieli koalicji 13 grudnia.
Przetarciem szlaku miała być komisja ds. tzw. wyborów kopertowych.
Moim zdaniem trzeba być wyjątkowym durniem żeby za wszelką cenę robić z igły widły.
Komisja rozpoczęła pracę w taki sposób jakby miała gotowy raport końcowy, z wnioskami włącznie.
Tymczasem chodzi o niezbyt odległy czas i wiele szczegółów jeszcze tkwi w ludzkiej pamięci. Poza tym od czego jest internet?
Zgodnie z kalendarzem politycznym w 2020 roku należało przeprowadzić wybory prezydenckie. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w marcu do Polski dotarła pandemia covid-19 i w świecie a także w Polsce zapanował chaos.
W następstwie zamieszanie dotknęło również kampanię wyborczą.
Piszę o swoich spostrzeżeniach od lat i z tej okazji zajrzałem do notatek z początku roku 2020. https://rozmowynaprzyzbie.blogspot.com/2020/01/nigdy-nie-mow-nigdy.html
Na początku roku nic nie zwiastowało że wybory prezydenckie będą odbywały się w nietypowej atmosferze. Był start kampanii wyborczej. Były a jakże kandydatury i rozważania jakie kto ma szanse. Te zaś przedstawiały się ciekawie, zwłaszcza po pierwszych wystąpieniach oficjalnych kandydatów w wyścigu do fotela prezydenckiego.
Pierwotny termin wyborów Marszałek Witek wyznaczyła na 10 maja. Po perturbacjach związanych z trwającą pandemią covid-19 nowy termin wyznaczono na 28 czerwca 2020. https://www.money.pl/gospodarka/wybory-prezydenckie-2020-marszalek-sejmu-podala-termin-6517452857534081a.html Chodziło o to żeby do 6 sierpnia 2020 można było wybrać i zaprzysiąc nowego prezydenta. Wybory miały się odbyć w wersji tradycyjnej, z urnami i lokalami wyborczymi.
Ostatecznie wybory odbyły się i nie można było podważyć ich legalności co groziło w razie przeprowadzenia wyborów kopertowych.
Nikt nie był przygotowany organizacyjnie na przeprowadzenie przedsięwzięcia w skali ogólnokrajowej, jakim były wybory prezydenckie. Nie chodzi o to że zabrakło wyobraźni.
Przy dobrej woli zainteresowanych wszystko było do ogarnięcia. Po pierwsze tej dobrej woli zabrakło wtedy i brakuje dzisiaj.
Przewodniczący komisji śledczej jest według mnie kalką zmarłego przewodniczącego sejmowej komisji ds. afery hazardowej. Wówczas też PO miała większość w komisji i szła na rympał.
Została zapamiętana z przemowy Sekuły do pustych krzeseł.
Komisję kopertową cechuje arogancja przewodniczącego wobec członków komisji spoza zwolenników ruchu 13 grudnia. Komisji nie interesuje ustalenie faktów, poza szukaniem haków na osoby z ZP uczestniczące w procesie decyzyjnym przy organizacji wyborów kopertowych.
Kolejny zarzut dotyczy wykraczania poza zakres prac wyznaczony przez Sejm.
Warto też zwrócić uwagę na tendencyjność przewodniczącego komisji przy ustalaniu osób występujących jako świadkowie. Ma zeznawać Paweł Kukiz, a nie będzie zeznawać Kidawa-Błońska i Trzaskowski.
W sprawie wyborów kopertowych ma się wypowiedzieć również TK na posiedzeniu w dniu 5 marca 2024 https://www.rp.pl/prawo-dla-ciebie/art39934191-wybory-kopertowe-wracaja-na-wokande-trybunalu-konstytucyjnego
Dla odmiany, Trybunałem Konstytucyjnym ma się zająć Sejm na posiedzeniu rozpoczynającym się 5 marca. Będzie wyścig, kto szybszy?
Co było wbrew prawu w przygotowaniu wyborów kopertowych? https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1474229,wybory-prezydenckie-10-maja-glosowanie-korespondencyjne.html Czy autor ma rację? Nie mnie to rozstrzygać.
15 maja 2020 r. doszło do zmiany kandydata KO. Zamiast Małgorzaty Kidawy-Błońskiej /sondażowy spadek poparcia z początkowych 20% do 4-5% poparcia/ postawiono na Rafała Trzaskowskiego.
Dość szczegółowo przedstawiono to tu https://i.pl/wybory-prezydenckie-2020-rafal-trzaskowski-zostal-nowym-kandydatem-po-malgorzata-kidawablonska-zrezygnowala-z-kandydowania/ar/c1-14972434
Od tej chwili wszystko przebiegało zgodnie z prawem. Tylko lata po fakcie, zdaniem DT wybory wygrał Trzaskowski. https://polskieradio24.pl/artykul/3239152,niemadre-dzialanie-ze-zlymi-skutkami-tusk-z-2014-potepilby-tuska-z-2023-roku
Patrząc na sprawę wyborów kopertowych z dzisiejszej perspektywy trzeba zastanowić się co Joński zamierza osiągnąć, a co osiągnie? Jaki będzie odbiór społeczny raportu komisji?
Moim zdaniem strata w budżecie państwa w wysokości 70 mln zł jest niczym w porównaniu do miliardowych strat w wycenie giełdowej ORLEN-u wskutek nieodpowiedzialnej wypowiedzi polityków koalicji 13 grudnia. https://www.money.pl/gielda/orlen-odrobil-strate-tapniecie-nastapilo-po-zapowiedzi-koalicji-6978745507072512a.html
Nie słyszałem ani nie czytałem że to stanie się powodem powołania sejmowej komisji śledczej.
W III RP za głupotę nie karzą? Jeszcze?
A może trzeba spojrzeć na to inaczej? To działanie na szkodę interesu narodowego!
Na to są jednak paragrafy w obowiązujących ustawach i kodeksach!
Co stoi na przeszkodzie żeby z nich skorzystać?

29 lutego 2024

Quo vadis Patria?

 

W ostatnich dniach w polityce wewnętrznej nasiliła się dyskusja ze ślepym o kolorach.
Zapoczątkował ją premier wypowiedzią że jego formację polityczną obowiązuje prawo stanowione w III RP nie w wersji literalnej, ale w takiej jak oni je rozumieją.
W tym miejscu wypadałoby powiedzieć „do szkoły matoły”.
Takie podejście oznacza ni mniej ni więcej, że zmarnowaliśmy jako państwo lata znane jako III RP.
Nie może być tak że z dorobku prawnego uznaje się tylko to co aktualnie pasuje.
To jest anarchizacja prawa.
Spróbuję to rozwinąć.
Nadrzędnym dokumentem według którego funkcjonuje III RP jest Konstytucja z 1997 roku, z późniejszymi zmianami. Przepisami regulującymi są ustawy stanowione przez Parlament i podpisywane przez Prezydenta. Uszczegółowieniem ustaw są przepisy wykonawcze w formie rozporządzeń wydawane przez Prezesa RM i ministrów jego rządu.
Kompetencje Prezydenta określa art. 144 Konstytucji. Więcej szczegółów zawartych jest w ustawach.
Ten system funkcjonuje mniej czy bardziej płynnie od lat. Zmiany personalne następują po ogłoszeniu przez PKW wyników wyborów parlamentarnych. Ważność wyborów potwierdza Sąd Najwyższy.
Zwyczajowo rząd, po sformowaniu i zaprzysiężeniu przez Prezydenta dokonuje zmian w podległych organach. Część tych zmian musi być akceptowana w sposób określony w ustawach, przez Prezydenta.
Szczegóły mają istotne znaczenie dla legalności podejmowanych decyzji.
Tu dochodzimy do sedna.
Ulubionym zajęciem ekipy która doszła do władzy w wyniku wyborów 15 października 2023 jest jednostronne decydowanie o legalności wszelkich wyborów personalnych dokonywanych przed terminem wyborów. Dotyczy to decyzji podejmowanych przez Prezydenta oraz Sejm poprzedniej kadencji.
Kuriozum tego postępowania polega na tym że legalność wyborów z 15 października 2023 roku potwierdziła, zgodnie z kompetencjami, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Ta sama której legalność istnienia podważają obecnie rządzący, wespół z KE.
Jeśli podważane są Jej kompetencje to uznajemy wybory z 15 października za nieważne.
To logiczne. Jak widać, nie dla każdego.
Idźmy dalej. O ścieżce rozwojowej każdego sędziego decyduje Krajowa Rada Sądownictwa /
ustawa z dnia 12 maja 2011 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa (Dz. U. z 2019 r. poz. 84), z późn. zm./ .
Skład Rady określa art. 9 ustawy.
Obecnie rządząca, była opozycja, ukuła określenie neo-KRS, dla zanegowania członków KRS wybranych według zapisów ustawy o KRS, znowelizowanej w 2019 roku. Różnica polega na tym że przed nowelizacją członków KRS wybierali spośród siebie sędziowie, a teraz wybiera ich Sejm spośród zgłoszonych kandydatur, zgodnie z art. 9 a ustawy.
Teraz mamy do czynienia z klasyką gatunku, czyli wyborem nowych członków KRS po jesiennych wyborach. Sejm wybrał, według niezmienionej ustawy, nowych członków KRS, spośród posłów koalicji 13 grudnia. Wśród nich znalazła się popularna skądinąd „myszka-agresorka” która z tego tytułu zdążyła już zainkasować ekstra, niezłą kasę. Wiadomo
pecunia non olet, a jak dają to brać.
Tu jednak trzeba kwitować. Chyba.
Koalicja 13 grudnia zachowuje się jak małe rozkapryszone dzieci. Chcą mieć wszystko i natychmiast. Żeby to zrealizować idą na skróty, mając za nic stanowione prawo.
Dużą pomocą w realizacji jest dobór osób do rządu DT. Można się zastanowić czy deficyty poszczególnych osób są przypadkowe, czy były brane pod uwagę przy doborze?
Tu mógłbym „pojechać” po nazwiskach, ale zostawiam to innym.
Nie wiem czy ta koalicja już dostrzega skutki tej jazdy po bandzie?
Moim zdaniem pomagają im zarówno sądy jak i PAD ze swoim brakiem zdecydowania w reakcji na to co się dzieje. Istotne jest również jawne i milczące poparcie płynące z Brukseli i Berlina.
Wątpliwości narastają, a nie ma chętnych do ich rozstrzygania. To dotyczy nie tylko Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego. Samo stwierdzenie że źle się dzieje to za mało.
Po ponad dwóch miesiącach sprawowania rządów ekipy 13 grudnia jej członków podzieliłbym z grubsza na dwie grupy. Jedną stanowią nominaci którzy siedzą w ukryciu i próbują zorientować się w co wdepnęli. Drugą zaś osobnicy pokroju Sienkiewicza, Bodnara czy Nowackiej którzy starają się jak najwięcej namieszać zanim zostaną odwołani.
Na postępujący chaos nakładają się nadchodzące wybory samorządowe i później do PE.
Wyniki jednych i drugich są trudne do przewidzenia ponieważ sytuacja jest niezwykle dynamiczna.
Można też założyć że jest to zasłona dymna wobec działań podejmowanych przez KE i nie tylko.
KE nie próżnuje. Wystarczy przypomnieć pakt migracyjny i tzw. zielony ład.
Można też przyjąć że rozstrzygnięcie może przyjść z najmniej oczekiwanej strony.
Europa wstrząsana jest protestami rolników. Mają ku temu kilka powodów. Podstawowy jest taki że kamaryla brukselska chce ich pozbawić źródeł utrzymania w imię obrony interesów światowych potentatów finansowych. Pomysłowi nadano sprytną nazwę „fit for 55”, ale za tą nazwą kryje się zamiar likwidacji produkcji rolnej w UE. Zaopatrzenie Europy ma być przerzucone na barki rolnictwa Ameryki Południowej. W zamian ma się otworzyć rynek Ameryki Południowej na produkcję przemysłową z Niemiec. Krótko mówiąc, mają skorzystać Niemcy kosztem pozostałych państw UE.
Drugim powodem protestów jest niekontrolowany zalew rynków europejskich zbożem pochodzącym z Ukrainy. Mniej się mówi o eksporcie zboża z FR. Tu dochodzi dumping cenowy. Ktoś na tym nieźle zarabia, bo KE nie jest zainteresowana ukróceniem tych praktyk. Pomysłowość organizatorów nie zna granic, natomiast widać wyraźnie jaki jest cel.
Odpowiedzialnym za funkcjonowanie gospodarki światowej umykają wnioski po pandemii Covid-19 kiedy zerwane zostały łańcuchy dostaw. Gdyby taka sytuacja powtórzyła się po zrealizowaniu „fit for 55” Europie groziłby po prostu głód porównywalny do tego jaki gnębi Afrykę.
Dla wielu polityków realizacja ich idee fixe przysłania całkowicie zdrowy rozsądek.
Odnosząc to do sytuacji wewnętrznej Polski uważam że nasza ekipa rządząca, przynajmniej w znacznej swej części, ten rozsądek utraciła, a może nigdy go nie miała?
Problem z niekontrolowanym napływem zboża z Ukrainy spowodował bunt producentów rolnych. Doszło przy okazji do połączenia „przyjemnego z pożytecznym”. Nadarzyła się okazja do protestu przeciwko polityce „fit for 55”. Problem urósł do tego stopnia że zaangażował się w jego rozwiązanie sam DT.
Strajkujących przestrzegam przed braniem jego obietnic za dobrą monetę. Czas zdać sobie sprawę że on nie tylko nie chce, ale nie może. KE ma inne zdanie i póki co puszcza mimo uszu żądania płynące z protestów z całej Europy.
Wielu komentatorów zwraca uwagę że producenci rolni zostaną odprawieni z kwitkiem.
Wkrótce rozpoczną się prace polowe i trzeba będzie zająć się tym z czego jest chleb.
Jaka musi być skala buntu żeby Bruksela wycofała się ze swych niecnych zamiarów?
O tym przekonamy się w najbliższym czasie. W Polsce mówi się głośno o możliwym strajku generalnym. Tego nie mieliśmy od czasu „Solidarności”.
Oprócz spraw bytowych rozstrzygane są sprawy bezpieczeństwa państwa i nolens volens praworządności.
Ciekawe wnioski wynikają z obserwacji poczynań KK. Kończą się buńczuczne zapowiedzi rezygnacji z zakupów uzbrojenia w Korei Południowej. Krajowy przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie realizować terminowych zamówień armii. https://www.wnp.pl/przemysl-obronny/zakup-nowych-krabow-dla-armii-sie-komplikuje-minal-wazny-termin,809631.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp29-02-2024
Warto też poświęcić nieco uwagi kabaretowi w wykonaniu Laska https://www.wnp.pl/logistyka/cpk-traci-pierwszych-audytorow-uniewazniono-kontrowersyjny-przetarg,809644.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp29-02-2024
Czy możemy liczyć na jakiekolwiek przesilenie? Chyba jeszcze nie. 

20 lutego 2024

Czyim problemem jest dzisiaj Ukraina?

 

W sprawie Ukrainy trzeba wrócić do notek co najmniej z 2015 roku. Dzisiaj dyskusja zeszła do rozprawiania o tym co tu i teraz. Inne spojrzenie ma Putin i jego akolici, inne Ukraińcy i do tego z wyróżnieniem części wschodniej i zachodniej Ukrainy, a jeszcze inaczej patrzy na to zagranica.
Tu jest totalne pomieszanie z poplątaniem.
FR stawia sprawę otwarcie, chcą odbudować ZSRR. Nie obchodzi ich reakcja bezpośrednio zainteresowanych.
Z Ukrainą jest inny problem. Po wyjściu z ZSRR nie bardzo doceniali to co dostali. Dopiero wojna stwarza szanse na utrwalenie państwowości. Szanse, bo nie znam badań które mówiłyby jaki procent Ukraińców jest zainteresowany istnieniem państwa o tej nazwie.
Ukraina, podobnie jak pozostałe twory powstałe z rozpadu ZSRR, nie jest państwem jednorodnym etnicznie. To sytuacja naturalna, ale także owoc polityki władców ZSRR którzy starali się wymieszać maksymalnie narody mieszkające w jego granicach. Ale też Ukraina, podobnie jak inne państwa poradzieckie, jest nietolerancyjna wobec mniejszości narodowych. To znajdowało swoje odbicie w tworzonym prawie i to jest kluczowa przyczyna trwającej wojny.
Na ten obraz nakładają się kolejne warstwy.
Ukraina jest państwem dużym powierzchniowo /prawie 2-krotnie większa od Polski/, o dobrym położeniu strategicznym, o bardzo rozległych złożach kopalin i olbrzymich obszarach niezwykle żyznej ziemi.
Tu jest kolejny problem. Po powstaniu państwa te dobra sukcesywnie przechodzą w posiadanie obcych. Zyski państwa są powiem wręcz, mizerne.
Patrząc na całokształt trudno wysnuć wnioski na przyszłość.
Ukraina jako państwo jeszcze istnieje. Nie wiadomo co się stanie z terenami zajętymi obecnie przez wojska rosyjskie. Wątpię żeby dobrowolnie się wycofali. Rozwiązania siłowe to bliżej nieokreślona przyszłość.
Nie wiadomo jak ostatecznie zachowają się USA, Wlk. Brytania i UE. Deklarowane wsparcie ma się nijak do realiów. Powód podstawowy to opóźnienia w realizacji pomocy zarówno finansowej jak i sprzętowej. Szczególne znaczenie ma pomoc sprzętowa, zwłaszcza dostawy amunicji artyleryjskiej.
Jej brak utrudnia zarówno działania ofensywne jak i obronne. To główny powód opuszczenia przez wojska ukraińskie Awdijiwki.
Trzeba sobie zdać sprawę że pomagającym tak naprawdę nie zależy żeby FR przegrała, albo Ukraina wygrała. Chodzi o to żeby wojna maksymalnie wykrwawiła obie strony. To przeciąganie liny może potrwać długo.
Ukraina aspiruje do NATO i UE. Przystąpienie do NATO uwarunkowane jest zakończeniem działań wojennych. Przystąpienie do UE jest bardziej złożone. UE postrzega Ukrainę głównie jako zagłębie rolnicze. Zakłada że Ukraina stałaby się głównym dostawcą produktów rolnych dla całej UE.
To jest nie w smak członkom UE którzy mają u siebie znaczącą produkcję rolną. Na tym tle dochodzi do trwających protestów rolników unijnych w całej Europie. Dużo będzie zależało od negocjacji między Ukrainą i KE.
Po stronie Ukrainy mamy produkcję wielkotowarową, lepsze warunki klimatyczne i na dzisiaj tańszą siłę roboczą. Ukrainy nie obowiązują dzisiaj unijne przepisy fitosanitarne,
Jedno z kluczowych pytań dotyczy okresu dostosowawczego rolnictwa Ukrainy do przepisów unijnych.
O FR powtórzę co napisałem tu nie raz. Wojna dla społeczeństwa rosyjskiego jest czynnikiem scalającym. Jest to o tyle ważne że FR jest ciągle zagrożona rozsadzeniem od środka przez ruchy separatystyczne.
O względy Rosji zabiegają USA i Chiny.
Każde z tych państw chce mieć FR po swojej stronie, albo mieć gwarancję neutralności w razie starcia z Chinami bądź USA.
Żeby jakoś zamknąć temat Ukrainy trzeba zwrócić uwagę na postawę polityków ukraińskich wobec sąsiadów ale również zagranicy. Mam wątpliwości czego ci politycy właściwie bronią?
Bo na pewno nie interesów rolnictwa ukraińskiego które jest zdominowane przez kapitał obcy.
Jeśli tak jest to mamy do czynienia z lobbingiem a nie obroną interesów Ukrainy.
Prostsza jest odpowiedź na pytanie przed czym bronią się rolnicy z UE protestujący teraz na drogach Europy.
Moim zdaniem, w codziennej publicystyce problem przedstawiany jest tendencyjnie.
Na czym polega ta tendencyjność?
Ukrainę przedstawia się jako słabe i bezbronne państwo napadnięte przez okrutnego agresora jakim jest FR. Jaka jest prawda? Na pewno nie jest czarno-biała.
Zanim doszło do tzw. wojny pełno skalowej, w lutym 2022, na Ukrainie coś się działo.
Pytanie, jak mocno trzeba cofnąć się w czasie?
Nic albo niewiele wniesie dzielenie włosa na czworo.
Po okresie przynależności do ZSRR Ukraina odziedziczyła złodziejstwo i korupcję na skalę nawet dla nas trudną do wyobrażenia.
U nas kiedyś w obiegu było powiedzenie że „w Polsce tylko ryba nie bierze”.
Ukraina ma inny problem. Nie bierze tylko ten kto nie ma okazji, albo możliwości.
Opowieści na ten temat są najprzeróżniejsze. Niektóre przypadki przedostają się do mediów obcych. Rozumiem że u nas łatwiej znaleźć opowieści o korupcji w wydaniu rosyjskim.
Jednak problem urósł do znacznych rozmiarów skoro zaczął bulwersować polityków USA.
Pomoc sprzętowa nie trafiała w 100% na front. Stwierdzono wiele przypadków „reeksportu” pomocy
np. do terrorystów w różnych zakątkach świata.
Walka z korupcją jest trudna nawet dla prezydenta Ukrainy. Ale jak długo można udawać że się nie widzi problemu?
Wokół wojny na Ukrainie wykreowano narrację że od jej losów zależy pokój w Europie.
Na tej kanwie politycy ukraińscy uważają że cały świat jest zobowiązany do bezinteresownej pomocy Ukrainie aż do ostatecznego jej zwycięstwa. Przez jakiś czas pewnie tak było.
Ale wojna trwa już dwa lata. Jej końca nie widać, a według stanu obecnego front stanął.
Dla wielu państw zachodnich jest to trudne do przełknięcia.
Dzisiaj nikt nie mówi o rekompensacie za udzielaną pomoc. Tylko to nie dotyczy wszystkich.
Z wielu informacji jakie do nas docierają wynika że wielki biznes jest poważnie zaangażowany na Ukrainie od lat. To biznes ponadnarodowy, w tym także rosyjski co dla wielu jest totalnym zaskoczeniem. Wielkie latyfundia nie są własnością Ukrainy. Podobnie jak wiele zakładów przemysłowych, sieci handlowych itd.
W ostatnich miesiącach przybywa punktów spornych, zwłaszcza między państwami frontowymi a Ukrainą. To są problemy trudne do rozwiązania bo KE ustawia się do nich bokiem licząc że rozwiążą się same. Nic z tego.
Jest też inne wytłumaczenie sytuacji. KE wykorzystuje Ukrainę do rozgrywki wewnętrznej z własnym rolnictwem. Docelowo chodzi o likwidację rolnictwa w ramach programu Fit for 55 i oparcie zaopatrzenia Europy o produkty rolne sprowadzane z Ukrainy i Mercosur.
Od siebie dodam że w kolejce czekają producenci płodów rolnych z FR.
Wojna kiedyś się skończy i nadwyżki trzeba gdzieś wyeksportować. Jeśli upadnie rolnictwo UE wówczas można swobodnie regulować ceny na importowane produkty rolne.
Teraz kluczowym jest niekontrolowany wywóz zboża z Ukrainy drogami lądowymi.
W jednym wątku są dwie istotne sprawy. Faktem jest że zboże wyrosło na ziemi ukraińskiej, ale jest własnością użytkowników gruntów ornych którymi są korporacje ponadnarodowe.
Czyich interesów bronimy wpuszczając transporty do Polski?
Wywóz jest źle zorganizowany, za sprawą komisarzy unijnych, bo zboże i produkty rolne które mają tranzytem przejeżdżać przez Polskę, zalewają nasz rynek. Tymczasem my jesteśmy w produkcji rolnej samowystarczalni i też mamy nadwyżki które chcemy sprzedać.
W trakcie pisania skojarzyłem jeszcze coś. Dlaczego Ukraina za wszelką cenę stara się wykonywać przewozy przez Polskę? Nie ma innych możliwości? Jest przecież Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Dlaczego Polska?
Okazuje się że poza przewozami drogowymi produkty rolne przewożone są koleją.
W ten sposób wjeżdża zboże z Ukrainy. Rolnicy: Wszyscy o wszystkim wiedzą (msn.com)
Różnica jest w ilości przewożonego towaru. Zdecydowana przewaga jest po stronie transportu morskiego który jest utrudniony wskutek blokady ruchu statków na Morzu Czarnym.
Ten temat ostatnio jest całkowicie wyciszony. Dlaczego? Nie ma znaczenia wypowiedź Zelenskiego że lądowy transport produktów rolnych to tylko 5% ukraińskiego eksportu.
Jaki związek z tym wszystkim ma informacja na którą trafiłem wczoraj, że na rynkach światowych jest nadpodaż produktów zbożowych i ziarna kukurydzy. To z kolei wpływa na znaczny spadek cen.
https://www.wnp.pl/logistyka/rolnicy-protestuja-na-przejsciu-granicznym-dorohusk-jagodzin,806094.html
KE znowu występuje w roli dobrego wujka i łaskawie zgadza się dotować eksport zboża z UE kwotą około 4 mld euro. To rozwiązanie doraźne, do kolejnych zbiorów które zaczną się już w lipcu. 

16 lutego 2024

Znowu nadzieja w Opatrzności?

 

Tematami dyskutowanymi dzisiaj z zapamiętaniem jest budowa CPK i rozbudowa naszej armii.
Są i inne, ale tym razem o naszym wojsku i obronności państwa.
W tych dniach /dokładnie 14 lutego/ obchodzona była 82 rocznica utworzenia Armii Krajowej.
Z tej okazji przypomniano że w oddziałach AK było docelowo około 380 000 zaprzysiężonych żołnierzy. To nie było wszystko bo żołnierz polski walczył, po stronie aliantów, na wielu frontach II wojny światowej.
Ktoś powie że to dawne czasy. Tylko dlaczego dzisiaj taki opór rządzących wzbudza tworzenie armii liczącej poniżej 200 tysięcy żołnierzy? Od siebie dodam pytanie dlaczego w tym „doborowym” towarzystwie jakim jest „koalicja 13 grudnia” jest taka pogarda dla munduru żołnierza polskiego? Pamiętam zachowania na granicy z Białorusią tych pacyfistów od siedmiu boleści.
Wtedy była wojna /II WW/, a teraz jest poważne zagrożenie wojną.
Jeszcze kilkanaście lat temu w Polsce był obowiązek powszechnej służby wojskowej.
Dzisiaj tego nie ma, bo po co?
Jakoś nie ma dyskusji co się stanie gdy Rosja zacznie realizować swoje plany agresji wobec państw NATO? Czyżby z góry zakładano że tym najsłabszym NATO powie „radźcie sobie?”
Przynajmniej ja nie mam wątpliwości że USA będzie się angażować militarnie w Europie jeśli będzie miało w tym swój interes. Obecność militarna w Europie to dla USA czysty biznes.
Moją wesołość wzbudzają twierdzenia że naszego bezpieczeństwa będzie broniła nieistniejąca europejska armia, dowodzona przez Niemców. Tu przypomnę twór o nazwie UZE
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/unia-zachodnioeuropejska;3991335.html któremu się zeszło w 2010 roku.
Powagi, Europa nie potrafi zapewnić amunicji dla wojsk ukraińskich, po dwóch latach wojny.
Część zachodnia Europy marzy o szybkim powrocie do ścisłej współpracy z FR.
Od 2010 roku nic nie ruszyło się z miejsca. Są różnego rodzaju kółka zainteresowań, czy wzajemnej adoracji, ale efektów zero. Nie ma poważnej współpracy w zakresie produkcji sprzętu wojskowego,
czy amunicji. Każdy kombinuje jakby najwięcej zarobić kosztem reszty.
Pomoc dla Ukrainy to głównie USA, bo Europy nie stać. Dla nich nie ma zagrożenia.
Ile lat będzie trwała dyskusja nad ustalaniem jakie siły mają być przeznaczone pod wspólne dowództwo do obrony Europy?
Według mnie to są wystarczające przesłanki żeby liczyć na siebie. Utrzymanie armii kosztuje.
Nikt zdrowo myślący tego nie kwestionuje. Jeśli szkoda nam na własną armię, będziemy opłacali obcą. To truizmy i slogany. Tymczasem powinniśmy robić wszystko żeby rozbudowywać i szkolić wojsko, bo to mają być obrońcy granic, a nie wojsko do defilad. Doświadczenie przeszłości uczy że pacyfiści w chwili realnego zagrożenia w pierwszej kolejności wybiorą „drogę na Zaleszczyki”.
O niepoważnym traktowaniu nas nawet wewnątrz NATO świadczy odmowa udostępnienia nam broni atomowej w ramach programu Nuclear Sharing
https://pl.wikipedia.org/wiki/Udostępnianie_broni_jądrowej_w_ramach_NATO .
Dzisiaj bardzo poważnie mówi się o ryzyku prowokacji ze strony FR i wciągnięciu Polski do wojny toczącej się na Ukrainie. Nie możemy być na 100% pewni solidarności w ramach NATO.
Nie było okazji testowania. Za to z przeszłości pamiętam że nie było chętnych do umierania za Gdańsk.
Niemcom nie wierzyłem i nie wierzę w szczerość ich intencji. Swoją obronę musimy opierać na własnych możliwościach i realnej współpracy z państwami frontowymi, podobnie jak my zagrożonymi agresją ze strony FR.
Ostatnio sporo zamieszania wywołała informacja że przy okazji modernizacji naszych sił zbrojnych pominęliśmy szeroko pojętą obronę cywilną. Można się zastanawiać dlaczego tak się stało?
Po doświadczeniach z wojny na Ukrainie przyszło opamiętanie, ale gorzej z konkretami. Przygotowywana jest ustawa, jednak szczegółów brak.
Śmiesznie, a może żałośnie to wygląda bo wszyscy kolejni przedstawiciele rządów III RP robią wielkie oczy, jak to możliwe? Według mnie odpowiedź jest prozaiczna, to było przez lata źródło konkretnych oszczędności budżetowych. Po co marnować pieniądze na coś co się nigdy nie przyda?
Ten pogląd pokutował przez wiele lat za sprawą nie tylko resetu.
Natomiast OC funkcjonowała bardzo dobrze w czasach PRL-u bo wtedy wszyscy się bali wojny atomowej. Nikomu nie było do żartów.
Jak dalece złożona to sprawa można przeczytać tu
https://www.portalsamorzadowy.pl/zmiany-w-prawie/obrona-cywilna-priorytetem-rzadu-szykuje-sie-przyspieszenie,523423.html
Problem polega na tym kogo w to ubrać, czy raczej kogo w to wrobić?
Na drugi plan schodzi sprawa kosztów. To są wydatki na infrastrukturę i inwestycje w ludzi.
To tworzenie struktur terenowych i ustawiczne szkolenia. Przede wszystkim praca od podstaw.
Do odrobienia są zaległości z chyba 30 lat. Tak tak, to nie moje przejęzyczenie.
Nie wiem jak sprawa obrony cywilnej przedstawia się w innych państwach, nie tylko europejskich, ale nie ma wątpliwości że od czołówki odstaliśmy spoooro.
Zamiast zająć się rozwiązywaniem realnych problemów rządzący całą uwagę i energię koncentrują na tym jak boleśnie dokopać poprzednikom. To jest teraz najważniejsze. Wojna może poczekać.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...