Za
sprawą skutków jesiennych wyborów parlamentarnych nasza uwaga
skupia się, bez reszty, na rozgrywkach krajowych. Zapominamy jednak
że istnieje jeszcze polityka światowa w której sprawy polskie
stanowią margines. Duży czy mały, to odrębna sprawa.
Idźmy
więc za ciosem.
Chaos dominuje nie tylko w Polsce.
Idąc w
kierunku zachodnim, za Odrą mamy Niemcy które usiłują się
utrzymać na powierzchni, w dodatku aspirując do roli gwaranta
bezpieczeństwa w Europie. Na ile traktować to poważnie?
W
relacjach z Polską mają ułatwione zadanie, zwłaszcza po ponownym
objęciu rządów przez DT który ma wobec nich sobie tylko znane
zobowiązania.
Czasem odnoszę wrażenie że naszemu obecnemu
premierowi marzą się rządy kanclerskie, a zwłaszcza
marginalizacja roli prezydenta RP. Na drodze stoi potrzeba zmiany
konstytucji, a to przeszkoda dzisiaj dla rządzących nie do
pokonania.
Ale w przyszłości kto wie?
Ten sąsiad, poza
wszystkim, ma dla Polski kluczowe znaczenie gospodarcze. Jeśli
Niemcy dotknie kryzys gospodarczy to odczujemy go również w Polsce.
Pierwsze oznaki już są. To zamykanie produkcji firm niemieckich
które swego czasu przeniosły się do Polski, bo tu były
korzystniejsze warunki /głównie tańsza siła robocza/.
Na
dzisiaj problemy gospodarcze zeszły na dalszy plan wobec
rozgrywanych mistrzostw Europy w piłce nożnej. Tu również sprawy
nie poszły po myśli Niemców, bo nie weszli do finału.
Pytanie jak
na organizacji mistrzostw wyszli finansowo?
Na Niemców stawiają
ciągle USA. Świadczy o tym zamiar ulokowania w najbliższym czasie
na terenie Niemiec rakiet dalekiego zasięgu.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/USA-rozstawi-rakiety-w-Niemczech-Rosja-szykuje-odpowiedz-8780814.html
Po sąsiedzku, dalej na zachód, jest Francja która pod rządami
Macrona goni w piętkę. Przedterminowe wybory parlamentarne
napędziły tamtejszym elitom sporo strachu, bo zanosiło się na
zmianę ekipy rządzącej, na prawicową.
Przy okazji można
zaobserwować ciekawe zachowanie na ich scenie politycznej. Okazało
się że owa prawica nie zdominuje polityki francuskiej, bo reszta
partii zwarła szyki i nie bacząc na swoje przekonania polityczne
zablokowała prawicy dostęp do władzy. Kto postawi na swoim? Nie
wiadomo. Problem polega na tym że wynik wyborów wypacza francuska
ordynacja wyborcza która przewiduje dwie tury głosowania. Oddane
głosy nie przekładają się bezpośrednio na mandaty parlamentarne.
Prawica uzyskała głosów najwięcej, a mandaty ostatecznie
rozłożyły się na trzy partie z których żadna nie uzyskała
wymaganej większości, powyżej 286 mandatów.
Z pierwszych
komentarzy wynika że Francję czeka okres narastającego chaosu, a w
perspektywie kolejne, przyspieszone wybory.
Tu znowu jest
„przykrywka” w postaci Letniej Olimpiady która dla każdego
państwa jest sprawą prestiżową. Były nawet głosy czy w związku
z sytuacją wewnętrzną we Francji nie trzeba Igrzysk odwołać?
Co dalej? Trzeba czekać.
Szybciej z problemem poradzili
sobie wyspiarze. Przeprowadzili przyspieszone wybory, wybrali nowy
rząd i teraz wszyscy zastanawiają się jaki będzie zakres zmian w
polityce wewnętrznej i zagranicznej Wlk. Brytanii.
Spotkałem
się z opinią, że jakaś „niewidzialna ręka” zsynchronizowała
wybory we Francji i Wielkiej Brytanii. To tylko domysły. Prawdy nie
poznamy nigdy.
Rozczarowaniem dla wielu okazały się wyniki
wyborów do Parlamentu Europejskiego; Końcowych efektów jeszcze nie
znamy, ale te dotychczasowe wskazują że sprawdza się powiedzenie
że zrobiono wiele żeby było jak było.
Zanosi się że szefowa
KE pozostanie na stanowisku mimo wielu zastrzeżeń do jej pracy w
minionej kadencji. Trwają targi w sprawie obsady stanowisk
decyzyjnych w KE, zwłaszcza komisarzy.
Z zaciekawieniem oczekuję
sukcesów DT w obsadzie stanowisk w KE.
Czeka mnie chyba kolejne
rozczarowanie.
Przetasowania mają miejsce w innych krajach
Europy, ale średnio nie wpływa to na istotne zmiany. Sytuacja w
Europie zdominowana jest przez wojnę na Ukrainie. W Europie wzrasta
świadomość że nie można dopuścić do rozejmu, czy wstrzymania
działań wojennych bez żadnych konsekwencji dla Rosji. Tylko że
ten plan trzeba zrealizować, a wśród państw UE nie ma pełnej
zgody, zwłaszcza za sprawą Orbana. Podobnie jak wśród członków
NATO.
Kogo zadowolą ustalenia szczytu NATO w Waszyngtonie? Co
się zmieni w polityce NATO pod rządami następcy Stoltenberga?
Jest wiele przesłanek świadczących że prowadzone są rozmowy
zakulisowe z Rosją, mające doprowadzić albo do zawieszenia broni,
albo pokoju na warunkach akceptowalnych przez Putina. Ukrainy nikt
nie będzie pytał o zdanie. Tu widać w pełni hipokryzję polityków
świata zachodniego.
Z jednej strony świadczona jest pomoc
sprzętowa i materialna walczącej Ukrainie, a z drugiej strony
trwają gorączkowe zabiegi o zakończenie wojny, najlepiej przed
wyborami prezydenckimi w USA, bo ważniejsze są interesy gospodarcze
wielkiego biznesu światowego.
Ciekawie przebiegają przedbiegi
do jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Na dzisiaj jest dwóch
kandydatów o których można powiedzieć że nie wiadomo który
lepszy, a który gorszy.
Nie tylko dla nas. W jakimś stopniu
sprawy rozstrzygną się w najbliższym czasie.
Zaszła nowa
okoliczność jaką jest zamach na życie Donalda Trumpa. DT został
lekko ranny, ale według pierwszych relacji nie zamierza przerwać
swej kampanii. Trzeba jednoznacznie stwierdzić że jego szanse na
elekcję jeszcze bardziej wzrosły.
Zasadniczo chodzi o to czy
utrzymany zostanie kandydat demokratów, czy jednak wyznaczona
zostanie inna osoba. Znawcy tematu uważają że na podmianę jest za
późno, głównie z przyczyn organizacyjno-technicznych. W
kolejnych sondażach szanse na reelekcję obecnego prezydenta lecą
na łeb.
Wynik wyborów w USA wpłynie zasadniczo na dalszą
pomoc walczącej Ukrainie.
Szczegóły powinny być znane za
kilka dni po szczycie NATO, na którym pojawił się nowy sekretarz
generalny NATO, obecny premier Holandii, obejmujący schedę po
Stoltenbergu.
Ogólnie zauważam, że po zmianie rządu w Polsce,
nie dostrzegam oznak wzrostu znaczenia Polski na arenie
międzynarodowej. Ani w Europie, ani w świecie. A tak nam DT
obiecał.
Coraz częściej uświadamiamy sobie że DT zachowuje
się jak szef landu niemieckiego a nie premier suwerennego państwa
jakim podobno jest III RP.
W międzyczasie w Polsce narastają
problemy których rząd DT nie zamierza rozwiązywać.
Dzisiaj
jesteśmy na etapie biadolenia jakie podwyżki wydatków czekają nas
w drugim półroczu 2024. Oczekujemy wzrostu kosztów utrzymania przy
braku jakichkolwiek rekompensat ze strony rządu. Spowoduje to
poważne zubożenie społeczeństwa. Ściślej, rekompensaty mają
być, ale w ilościach śladowych i dla nielicznych.
Reakcją
rządu jest cięcie wydatków w budżecie na kolejne lata. Jaskrawo
ujawniło się to w planowanych wydatkach na obronność i
bezpieczeństwo państwa. Jednocześnie ten rząd bez szemrania
zamierza wdrażać kolejne głupie pomysły KE powodujące wzrost
kosztów społecznych nie tylko w Polsce. Dla „równowagi”
wycinane albo wyhamowywane są projekty inwestycyjne uruchomione
przez rządy ZP. Ta lista jest spora, ale decyzje o zaniechaniu są
dawkowane i niby nie ostateczne.
Cel jest jednoznaczny, nie można
robić nic co godziłoby w interesy gospodarcze Niemiec. Za to bez
widocznej rekompensaty zamierzamy wspierać gospodarkę Niemiec, jak
chociażby przez udostępnienie rurociągów do transportu ropy
naftowej z Kazachstanu do rafinerii niemieckich.
Są głosy że ropa
faktycznie pochodzi z Rosji. Szachrajstwo dokonywane jest papierami.
W tych rozważaniach nie można zapominać o Rosji i Białorusi.
Raz że to nasi sąsiedzi, a dwa że nie pałają do nas miłością.
Co z tego że z wzajemnością.
Pierwsze pytanie dotyczy Rosji.
Jak długo jeszcze są w stanie zaciskać pasa żeby móc realnie
walczyć z Ukrainą?
Nie mam zamiaru uchodzić za eksperta, ale
przy użyciu broni konwencjonalnych z upływem czasu szanse Rosji na
wygranie tej wojny radykalnie maleją.
Za mało prawdopodobne
uważam zaangażowanie wojsk obcych po stronie Rosji.
Pomoc
sprzętowa to co innego. Pamiętajmy że sprzęt którym wspierana
jest Rosja jest raczej kiepskiej jakości technicznej i bojowej.
Rosja próbuje robić dobrą minę i wrobić świat zachodni i
NATO w rozmowy pokojowe, albo wynegocjowanie rozejmu. Ostatnio
podchody w tym kierunku robi Orban.
Moim zdaniem nie robi tego na
własną rękę. Ustawił się na tyle sprytnie, że jest obustronnym
kurierem, bo nie negocjatorem.
Nie próżnuje również Ukraina.
Mamy jednostronny przekaz z Ukrainy, a więc trudno mówić o
obiektywizmie.
Zdaję sobie sprawę że Ukraina o własnych
siłach nie ma szans na wygraną z Rosją. Dlatego tak ważna jest
pomoc sprzętowa.
Jednak przywódcy ukraińscy na wszelkie
sposoby próbują wciągnąć do wojny wojska NATO.
Nie
przebierają przy tym w środkach. Problem jest w tym że nie ma
obiektywnych przekazów informacji z terenów objętych wojną. Są
tylko informacje oficjalne przekazywane przez media ukraińskie.
Sporo czasu upłynęło zanim okazało się że rakieta która
spadła w Przewodowie i zabiła dwóch Polaków, była wystrzelona z
Ukrainy.
Teraz poruszenie wywołał ostrzał rakietowy szpitala
dziecięcego w Kijowie.
Tu jest sporo spraw do wyjaśnienia, ale
nie ma na co liczyć. Można tylko dywagować.
Za dużo tu
zbiegów okoliczności. Atak miał miejsce krótko przed wyjazdem
prezydenta Ukrainy na szczyt NATO gdzie miały być podejmowane
decyzje w sprawie dalszej pomocy finansowej i sprzętowej dla
Ukrainy. Zbieg okoliczności polega na graniu na emocjach. Poza tym
nie można uciec od pytania czyja była rakieta? Rosyjska czy jednak
ukraińska?
Dlaczego tak stawiam sprawę? Bo propaganda ukraińska
w przeszłości dała wiele dowodów że jej relacje nijak mają się
do faktów.
Można zacząć od Majdanu podczas którego snajperzy
służb ukraińskich strzelali do protestujących. Inny przykład z
tego okresu to zajścia w Domu Związków Zawodowych w Odessie.
Wszystko wedle modelu cel uświęca środki.
Patrząc na te
wydarzenia w ten sposób dochodzimy do wniosku że Ukraina osiąga
swoje cele bo zapewniono jej nowe dostawy sprzętu wojskowego i
wzrastają deklaracje poparcia.
Wszystko po to żeby nie dopuścić
do wygranej Rosji. Tylko pada kolejne pytanie co będzie z tymi
obietnicami gdy jesienią wybory w USA wygra Trump? Jakie argumenty
zwyciężą wówczas?
Wrócę jednak do spraw polskich.
W
mojej ocenie mamy do czynienia z narastającym chaosem i
konsekwentnym wprowadzaniem społeczeństwa polskiego w błąd.
Za
podstawę do oceny przyjmuję pakiet obietnic złożonych wyborcom
przez DT w ramach kampanii wyborczej.
To nie tylko beztroskie
tworzenie dziury budżetowej która wynosi już znacznie ponad 50 mld
zł.
Pieniądze z KPO sączą się wąziutkim strumieniem, a poza
tym trwa „modyfikowanie” całego KPO, oczywiście za zgodą KE.
Dlaczego utajniono sprawozdanie finansowe ORLEN-u za I kwartał tego
roku?
Więcej emocji wzbudzają oświadczenia rządu dotyczące
CPK, regulacji Odry, budowy portu kontenerowego w Świnoujściu itd.
Tematem samym w sobie staje się bezpieczeństwo militarne
granicy polsko-białoruskiej.
Tu narracja obecnie rządzących
zmienia się jak w kalejdoskopie.
Kiedy granicę zaczęły
atakować tabuny nachodźców z Azji i Afryki, uruchomiono
użytecznych idiotów głównie spośród NGO'sów, ale również
parlamentarzystów z KO, Nowoczesnej i lewicy.
Pamiętamy głoszone
przez nich hasła i składane deklaracje że Polska powinna ich
najpierw przyjąć,
a potem sprawdzić czy mają prawo ubiegania się
o azyl.
Do tego okresu wraca Bodnar nakazując prokuratorom
badanie prawidłowości działań wojska, policji i straży
granicznej wobec watah kolorowych nacierających z Białorusi.
W
odpowiedzi na atak hybrydowy z terenu Białorusi Polska zbudowała
płot który w założeniu miał ograniczyć swobodę przekraczania
granicy w dowolnym miejscu. Wszyscy rozsądnie myślący mieli
świadomość że nie jest to zabezpieczenie w 100% skuteczne.
Nie
ma na całym świecie zapory w 100% skutecznej. Wykluczam pola
minowe.
Ówczesna opozycja, głównie KO, wyśmiewała
inwestycję.
Narracja zmieniła się po jesiennych wyborach.
Nagle okazało się że na granicy polsko-białoruskiej mamy
wyszkolonych osiłków którzy forsują granicę. Tu i ówdzie media
pokazują ich w akcji.
Jacy tam biedni uchodźcy wojenni. Płot
jest dobry, chociaż nie do końca skuteczny.
Dlatego umocnienia
graniczne trzeba wzmacniać i rozbudowywać. Również na odcinkach
bagien i mokradeł, co zasługuje na szczególną uwagę. Premier
złożył już stosowne deklaracje. Tylko na tej podstawie można
odnieść wrażenie że nie ma zielonego pojęcia o czym mówi.
Powodów takiej oceny jest więcej niż jeden.
Najpierw
zadeklarował że na rozbudowę umocnień na granicy przeznacza 10
mld zł. Jak zwykle nie powiedział skąd je weźmie. W budżecie na
ten rok tej kwoty nie znajdziemy. Potem mieliśmy dostać wsparcie z
KE. KE rozwiała szybko złudzenia. Wsparcia zero. To norma unijna.
Na dzisiaj rząd przeznacza na rozbudowę umocnień na granicy w
br. aż 500 mln zł.
Nie wiadomo czy zdążą je spożytkować?
Premier DT w swojej zachłanności posuwa się coraz dalej.
Podczas spotkania z prezydentem Ukrainy podpisał umowę o
wieloletniej pomocy i współpracy z Ukrainą.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Zelenski-i-Tusk-podpisali-ukrainsko-polska-umowe-w-dziedzinie-bezpieczenstwie-8779057.html
https://dorzeczy.pl/opinie/609954/obrady-sejmu-berkowicz-chce-trybunalu-stanu-dla-tuska-za-umowe-z-ukraina.html
Przekroczył swoje kompetencje i uprawnienia do tego stopnia że
zaczyna się poważnie mówić o postawieniu go przed Trybunałem
Stanu. /Sama umowa jest najświeższym przykładem głupoty
politycznej, a może świadomego szkodnictwa wobec interesów
Polski./
https://www.rp.pl/polityka/art40793371-konfederacja-umowa-polski-z-ukraina-niewazna-tusk-przed-trybunal-stanu
Może to nastąpi. Kiedyś. Co się odwlecze, to nie uciecze.
Co
w tej sprawie zrobi PAD? Tego nikt nie wie.
Zgodnie z
obowiązującym porządkiem prawnym umowa powinna być rozpatrzona
przez Sejm, podpisana przez PAD i ratyfikowana. O gafie politycznej
DT rozprawiają media zagraniczne.
Jako żałosne w swej wymowie
oceniam lansowanie tezy że w określonych sytuacjach „Donald się
wściekł”. Można to różnie interpretować. Najbliższe prawdy
jest chyba stwierdzenie że zwyczajnie nie panuje nad sytuacją. Przy
takiej zbieraninie jaką jest koalicja 13 grudnia trudno się dziwić.
Konsekwentnym w szerzeniu bezprawia pozostaje minister
sprawiedliwości. Swoimi decyzjami konsekwentnie łamie prawo. Czy
przychodzi mu to łatwiej dlatego że był RPO? Był w Helsińskiej
Fundacji Praw Człowieka? Czy czuje się bezkarny, bo ma w zanadrzu
plan ewakuacyjny?
Całkowicie ignoruje istnienie urzędu
prezydenta RP i przynależne mu prerogatywy.
Problem polega na
tym że jego urzędowanie się skończy. Prędzej czy później.
Jednak sprzątanie po nim będzie trwało dłuuuugo. Pozostaje też
pytanie kto pokryje koszty tego bałaganu w państwie?
Nie tylko
finansowe.
Bodnar zapomina że jako minister sprawiedliwości w
rządzie DT ma stać na straży przestrzegania prawa. Nie tego jak
oni je rozumieją. Takie bzdety może opowiadać u cioci na
imieninach.
Na koniec mam refleksję która od miesięcy nie daje
mi spokoju.
III RP istnieje już znacznie ponad 30 lat. W tym
czasie rządy zmieniały się jak rękawiczki, głównie za sprawą
karuzeli politycznej.
Przez te lata modyfikowano prawo, zwłaszcza
pod kątem dostosowania go do prawa europejskiego.
Prywatnie
oceniam te działania bardzo nisko. Każda kolejna ekipa obejmująca
rządy obiecywała społeczeństwu gruszki na wierzbie. Tak też było
za rządów ZP. Kto dziś pamięta co nam obiecano ponad 8 lat temu?
Wprowadzane zmiany w prawie sprowadzały się do wzmocnienia
pozycji partii aktualnie rządzącej.
Nikt jednak nie przewidywał że
dojdzie do sytuacji że partia rządząca zburzy całkowicie porządek
prawny w III RP. Mało kto przewidywał że dojdzie do tak jawnej
ingerencji obcych w politykę wewnętrzną Polski. Bez żadnej
reakcji przeszło pożegnanie DT odchodzącego z Brukseli gdy szefowa
KE oświadczyła publicznie, że wkrótce powita go jako premiera.
To jest podstawowa przyczyna dla której ekipa DT gra nam na
nosie. DT dostał przyzwolenie na bezprawie.
Efektywnie w III RP
nie zmieniło się nic, a KE orzekła że w Polsce przywrócona
została praworządność. Niestety, Polska nic na tym nie zyskała,
ani propagandowo, ani politycznie, ani finansowo.
Wykonawcy poleceń
Tuska w większości uciekli do PE. Bodnar czuje się bezpieczny. Na
jakiej podstawie?
W tym wszystkim otwarte pozostaje pytanie
dlaczego ZP dała się ograć? Za bardzo uwierzyli w swą
omnipotencję? Nie jestem bezgranicznym zwolennikiem ZP. Dostrzegam
ich słabe strony. Jednak nie mam wątpliwości że muszą ponieść
jakąś „karę” za brak czujności.
Nie bardzo liczę na
wcześniejszą zmianę rządów. Chociaż niczego nie przesądzam.
W
sumie pamiętam że nasz los nie w 100% zależy tylko od nas.
Ten rok
obfituje w zaskakujące wydarzenia i nie ma sensu bawić się w
futurologa.