Szukaj na tym blogu

14 lipca 2024

Nie jesteśmy pępkiem świata

 

Za sprawą skutków jesiennych wyborów parlamentarnych nasza uwaga skupia się, bez reszty, na rozgrywkach krajowych. Zapominamy jednak że istnieje jeszcze polityka światowa w której sprawy polskie stanowią margines. Duży czy mały, to odrębna sprawa.
Idźmy więc za ciosem.
Chaos dominuje nie tylko w Polsce.
Idąc w kierunku zachodnim, za Odrą mamy Niemcy które usiłują się utrzymać na powierzchni, w dodatku aspirując do roli gwaranta bezpieczeństwa w Europie. Na ile traktować to poważnie?
W relacjach z Polską mają ułatwione zadanie, zwłaszcza po ponownym objęciu rządów przez DT który ma wobec nich sobie tylko znane zobowiązania.
Czasem odnoszę wrażenie że naszemu obecnemu premierowi marzą się rządy kanclerskie, a zwłaszcza marginalizacja roli prezydenta RP. Na drodze stoi potrzeba zmiany konstytucji, a to przeszkoda dzisiaj dla rządzących nie do pokonania.
Ale w przyszłości kto wie?
Ten sąsiad, poza wszystkim, ma dla Polski kluczowe znaczenie gospodarcze. Jeśli Niemcy dotknie kryzys gospodarczy to odczujemy go również w Polsce.
Pierwsze oznaki już są. To zamykanie produkcji firm niemieckich które swego czasu przeniosły się do Polski, bo tu były korzystniejsze warunki /głównie tańsza siła robocza/.
Na dzisiaj problemy gospodarcze zeszły na dalszy plan wobec rozgrywanych mistrzostw Europy w piłce nożnej. Tu również sprawy nie poszły po myśli Niemców, bo nie weszli do finału.
Pytanie jak na organizacji mistrzostw wyszli finansowo?
Na Niemców stawiają ciągle USA. Świadczy o tym zamiar ulokowania w najbliższym czasie na terenie Niemiec rakiet dalekiego zasięgu. https://www.bankier.pl/wiadomosc/USA-rozstawi-rakiety-w-Niemczech-Rosja-szykuje-odpowiedz-8780814.html
Po sąsiedzku, dalej na zachód, jest Francja która pod rządami Macrona goni w piętkę. Przedterminowe wybory parlamentarne napędziły tamtejszym elitom sporo strachu, bo zanosiło się na zmianę ekipy rządzącej, na prawicową.
Przy okazji można zaobserwować ciekawe zachowanie na ich scenie politycznej. Okazało się że owa prawica nie zdominuje polityki francuskiej, bo reszta partii zwarła szyki i nie bacząc na swoje przekonania polityczne zablokowała prawicy dostęp do władzy. Kto postawi na swoim? Nie wiadomo. Problem polega na tym że wynik wyborów wypacza francuska ordynacja wyborcza która przewiduje dwie tury głosowania. Oddane głosy nie przekładają się bezpośrednio na mandaty parlamentarne. Prawica uzyskała głosów najwięcej, a mandaty ostatecznie rozłożyły się na trzy partie z których żadna nie uzyskała wymaganej większości, powyżej 286 mandatów.
Z pierwszych komentarzy wynika że Francję czeka okres narastającego chaosu, a w perspektywie kolejne, przyspieszone wybory.
Tu znowu jest „przykrywka” w postaci Letniej Olimpiady która dla każdego państwa jest sprawą prestiżową. Były nawet głosy czy w związku z sytuacją wewnętrzną we Francji nie trzeba Igrzysk odwołać?
Co dalej? Trzeba czekać.
Szybciej z problemem poradzili sobie wyspiarze. Przeprowadzili przyspieszone wybory, wybrali nowy rząd i teraz wszyscy zastanawiają się jaki będzie zakres zmian w polityce wewnętrznej i zagranicznej Wlk. Brytanii.
Spotkałem się z opinią, że jakaś „niewidzialna ręka” zsynchronizowała wybory we Francji i Wielkiej Brytanii. To tylko domysły. Prawdy nie poznamy nigdy.
Rozczarowaniem dla wielu okazały się wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego; Końcowych efektów jeszcze nie znamy, ale te dotychczasowe wskazują że sprawdza się powiedzenie że zrobiono wiele żeby było jak było.
Zanosi się że szefowa KE pozostanie na stanowisku mimo wielu zastrzeżeń do jej pracy w minionej kadencji. Trwają targi w sprawie obsady stanowisk decyzyjnych w KE, zwłaszcza komisarzy.
Z zaciekawieniem oczekuję sukcesów DT w obsadzie stanowisk w KE.
Czeka mnie chyba kolejne rozczarowanie.
Przetasowania mają miejsce w innych krajach Europy, ale średnio nie wpływa to na istotne zmiany. Sytuacja w Europie zdominowana jest przez wojnę na Ukrainie. W Europie wzrasta świadomość że nie można dopuścić do rozejmu, czy wstrzymania działań wojennych bez żadnych konsekwencji dla Rosji. Tylko że ten plan trzeba zrealizować, a wśród państw UE nie ma pełnej zgody, zwłaszcza za sprawą Orbana. Podobnie jak wśród członków NATO.
Kogo zadowolą ustalenia szczytu NATO w Waszyngtonie? Co się zmieni w polityce NATO pod rządami następcy Stoltenberga?
Jest wiele przesłanek świadczących że prowadzone są rozmowy zakulisowe z Rosją, mające doprowadzić albo do zawieszenia broni, albo pokoju na warunkach akceptowalnych przez Putina. Ukrainy nikt nie będzie pytał o zdanie. Tu widać w pełni hipokryzję polityków świata zachodniego.
Z jednej strony świadczona jest pomoc sprzętowa i materialna walczącej Ukrainie, a z drugiej strony trwają gorączkowe zabiegi o zakończenie wojny, najlepiej przed wyborami prezydenckimi w USA, bo ważniejsze są interesy gospodarcze wielkiego biznesu światowego.
Ciekawie przebiegają przedbiegi do jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Na dzisiaj jest dwóch kandydatów o których można powiedzieć że nie wiadomo który lepszy, a który gorszy.
Nie tylko dla nas. W jakimś stopniu sprawy rozstrzygną się w najbliższym czasie.
Zaszła nowa okoliczność jaką jest zamach na życie Donalda Trumpa. DT został lekko ranny, ale według pierwszych relacji nie zamierza przerwać swej kampanii. Trzeba jednoznacznie stwierdzić że jego szanse na elekcję jeszcze bardziej wzrosły.
Zasadniczo chodzi o to czy utrzymany zostanie kandydat demokratów, czy jednak wyznaczona zostanie inna osoba. Znawcy tematu uważają że na podmianę jest za późno, głównie z przyczyn organizacyjno-technicznych. W kolejnych sondażach szanse na reelekcję obecnego prezydenta lecą na łeb.
Wynik wyborów w USA wpłynie zasadniczo na dalszą pomoc walczącej Ukrainie.
Szczegóły powinny być znane za kilka dni po szczycie NATO, na którym pojawił się nowy sekretarz generalny NATO, obecny premier Holandii, obejmujący schedę po Stoltenbergu.

Ogólnie zauważam, że po zmianie rządu w Polsce, nie dostrzegam oznak wzrostu znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. Ani w Europie, ani w świecie. A tak nam DT obiecał.
Coraz częściej uświadamiamy sobie że DT zachowuje się jak szef landu niemieckiego a nie premier suwerennego państwa jakim podobno jest III RP.
W międzyczasie w Polsce narastają problemy których rząd DT nie zamierza rozwiązywać.
Dzisiaj jesteśmy na etapie biadolenia jakie podwyżki wydatków czekają nas w drugim półroczu 2024. Oczekujemy wzrostu kosztów utrzymania przy braku jakichkolwiek rekompensat ze strony rządu. Spowoduje to poważne zubożenie społeczeństwa. Ściślej, rekompensaty mają być, ale w ilościach śladowych i dla nielicznych.
Reakcją rządu jest cięcie wydatków w budżecie na kolejne lata. Jaskrawo ujawniło się to w planowanych wydatkach na obronność i bezpieczeństwo państwa. Jednocześnie ten rząd bez szemrania zamierza wdrażać kolejne głupie pomysły KE powodujące wzrost kosztów społecznych nie tylko w Polsce. Dla „równowagi” wycinane albo wyhamowywane są projekty inwestycyjne uruchomione przez rządy ZP. Ta lista jest spora, ale decyzje o zaniechaniu są dawkowane i niby nie ostateczne.
Cel jest jednoznaczny, nie można robić nic co godziłoby w interesy gospodarcze Niemiec. Za to bez widocznej rekompensaty zamierzamy wspierać gospodarkę Niemiec, jak chociażby przez udostępnienie rurociągów do transportu ropy naftowej z Kazachstanu do rafinerii niemieckich.
Są głosy że ropa faktycznie pochodzi z Rosji. Szachrajstwo dokonywane jest papierami.
W tych rozważaniach nie można zapominać o Rosji i Białorusi. Raz że to nasi sąsiedzi, a dwa że nie pałają do nas miłością. Co z tego że z wzajemnością.
Pierwsze pytanie dotyczy Rosji. Jak długo jeszcze są w stanie zaciskać pasa żeby móc realnie walczyć z Ukrainą?
Nie mam zamiaru uchodzić za eksperta, ale przy użyciu broni konwencjonalnych z upływem czasu szanse Rosji na wygranie tej wojny radykalnie maleją.
Za mało prawdopodobne uważam zaangażowanie wojsk obcych po stronie Rosji.
Pomoc sprzętowa to co innego. Pamiętajmy że sprzęt którym wspierana jest Rosja jest raczej kiepskiej jakości technicznej i bojowej.
Rosja próbuje robić dobrą minę i wrobić świat zachodni i NATO w rozmowy pokojowe, albo wynegocjowanie rozejmu. Ostatnio podchody w tym kierunku robi Orban.
Moim zdaniem nie robi tego na własną rękę. Ustawił się na tyle sprytnie, że jest obustronnym kurierem, bo nie negocjatorem.
Nie próżnuje również Ukraina.
Mamy jednostronny przekaz z Ukrainy, a więc trudno mówić o obiektywizmie.
Zdaję sobie sprawę że Ukraina o własnych siłach nie ma szans na wygraną z Rosją. Dlatego tak ważna jest pomoc sprzętowa.
Jednak przywódcy ukraińscy na wszelkie sposoby próbują wciągnąć do wojny wojska NATO.
Nie przebierają przy tym w środkach. Problem jest w tym że nie ma obiektywnych przekazów informacji z terenów objętych wojną. Są tylko informacje oficjalne przekazywane przez media ukraińskie.
Sporo czasu upłynęło zanim okazało się że rakieta która spadła w Przewodowie i zabiła dwóch Polaków, była wystrzelona z Ukrainy.
Teraz poruszenie wywołał ostrzał rakietowy szpitala dziecięcego w Kijowie.
Tu jest sporo spraw do wyjaśnienia, ale nie ma na co liczyć. Można tylko dywagować.
Za dużo tu zbiegów okoliczności. Atak miał miejsce krótko przed wyjazdem prezydenta Ukrainy na szczyt NATO gdzie miały być podejmowane decyzje w sprawie dalszej pomocy finansowej i sprzętowej dla Ukrainy. Zbieg okoliczności polega na graniu na emocjach. Poza tym nie można uciec od pytania czyja była rakieta? Rosyjska czy jednak ukraińska?
Dlaczego tak stawiam sprawę? Bo propaganda ukraińska w przeszłości dała wiele dowodów że jej relacje nijak mają się do faktów.
Można zacząć od Majdanu podczas którego snajperzy służb ukraińskich strzelali do protestujących. Inny przykład z tego okresu to zajścia w Domu Związków Zawodowych w Odessie.
Wszystko wedle modelu cel uświęca środki.
Patrząc na te wydarzenia w ten sposób dochodzimy do wniosku że Ukraina osiąga swoje cele bo zapewniono jej nowe dostawy sprzętu wojskowego i wzrastają deklaracje poparcia.
Wszystko po to żeby nie dopuścić do wygranej Rosji. Tylko pada kolejne pytanie co będzie z tymi obietnicami gdy jesienią wybory w USA wygra Trump? Jakie argumenty zwyciężą wówczas?

Wrócę jednak do spraw polskich.
W mojej ocenie mamy do czynienia z narastającym chaosem i konsekwentnym wprowadzaniem społeczeństwa polskiego w błąd. 
Za podstawę do oceny przyjmuję pakiet obietnic złożonych wyborcom przez DT w ramach kampanii wyborczej.

To nie tylko beztroskie tworzenie dziury budżetowej która wynosi już znacznie ponad 50 mld zł.
Pieniądze z KPO sączą się wąziutkim strumieniem, a poza tym trwa „modyfikowanie” całego KPO, oczywiście za zgodą KE. Dlaczego utajniono sprawozdanie finansowe ORLEN-u za I kwartał tego roku?
Więcej emocji wzbudzają oświadczenia rządu dotyczące CPK, regulacji Odry, budowy portu kontenerowego w Świnoujściu itd.

Tematem samym w sobie staje się bezpieczeństwo militarne granicy polsko-białoruskiej.
Tu narracja obecnie rządzących zmienia się jak w kalejdoskopie.
Kiedy granicę zaczęły atakować tabuny nachodźców z Azji i Afryki, uruchomiono użytecznych idiotów głównie spośród NGO'sów, ale również parlamentarzystów z KO, Nowoczesnej i lewicy.
Pamiętamy głoszone przez nich hasła i składane deklaracje że Polska powinna ich najpierw przyjąć,
a potem sprawdzić czy mają prawo ubiegania się o azyl.
Do tego okresu wraca Bodnar nakazując prokuratorom badanie prawidłowości działań wojska, policji i straży granicznej wobec watah kolorowych nacierających z Białorusi.
W odpowiedzi na atak hybrydowy z terenu Białorusi Polska zbudowała płot który w założeniu miał ograniczyć swobodę przekraczania granicy w dowolnym miejscu. Wszyscy rozsądnie myślący mieli świadomość że nie jest to zabezpieczenie w 100% skuteczne.
Nie ma na całym świecie zapory w 100% skutecznej. Wykluczam pola minowe.
Ówczesna opozycja, głównie KO, wyśmiewała inwestycję.
Narracja zmieniła się po jesiennych wyborach.
Nagle okazało się że na granicy polsko-białoruskiej mamy wyszkolonych osiłków którzy forsują granicę. Tu i ówdzie media pokazują ich w akcji.
Jacy tam biedni uchodźcy wojenni. Płot jest dobry, chociaż nie do końca skuteczny.
Dlatego umocnienia graniczne trzeba wzmacniać i rozbudowywać. Również na odcinkach bagien i mokradeł, co zasługuje na szczególną uwagę. Premier złożył już stosowne deklaracje. Tylko na tej podstawie można odnieść wrażenie że nie ma zielonego pojęcia o czym mówi.
Powodów takiej oceny jest więcej niż jeden.
Najpierw zadeklarował że na rozbudowę umocnień na granicy przeznacza 10 mld zł. Jak zwykle nie powiedział skąd je weźmie. W budżecie na ten rok tej kwoty nie znajdziemy. Potem mieliśmy dostać wsparcie z KE. KE rozwiała szybko złudzenia. Wsparcia zero. To norma unijna.
Na dzisiaj rząd przeznacza na rozbudowę umocnień na granicy w br. aż 500 mln zł.
Nie wiadomo czy zdążą je spożytkować?

Premier DT w swojej zachłanności posuwa się coraz dalej. Podczas spotkania z prezydentem Ukrainy podpisał umowę o wieloletniej pomocy i współpracy z Ukrainą. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Zelenski-i-Tusk-podpisali-ukrainsko-polska-umowe-w-dziedzinie-bezpieczenstwie-8779057.html
https://dorzeczy.pl/opinie/609954/obrady-sejmu-berkowicz-chce-trybunalu-stanu-dla-tuska-za-umowe-z-ukraina.html
Przekroczył swoje kompetencje i uprawnienia do tego stopnia że zaczyna się poważnie mówić o postawieniu go przed Trybunałem Stanu. /Sama umowa jest najświeższym przykładem głupoty politycznej, a może świadomego szkodnictwa wobec interesów Polski./ https://www.rp.pl/polityka/art40793371-konfederacja-umowa-polski-z-ukraina-niewazna-tusk-przed-trybunal-stanu
Może to nastąpi. Kiedyś. Co się odwlecze, to nie uciecze.
Co w tej sprawie zrobi PAD? Tego nikt nie wie.
Zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym umowa powinna być rozpatrzona przez Sejm, podpisana przez PAD i ratyfikowana. O gafie politycznej DT rozprawiają media zagraniczne.
Jako żałosne w swej wymowie oceniam lansowanie tezy że w określonych sytuacjach „Donald się wściekł”. Można to różnie interpretować. Najbliższe prawdy jest chyba stwierdzenie że zwyczajnie nie panuje nad sytuacją. Przy takiej zbieraninie jaką jest koalicja 13 grudnia trudno się dziwić.

Konsekwentnym w szerzeniu bezprawia pozostaje minister sprawiedliwości. Swoimi decyzjami konsekwentnie łamie prawo. Czy przychodzi mu to łatwiej dlatego że był RPO? Był w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka? Czy czuje się bezkarny, bo ma w zanadrzu plan ewakuacyjny?
Całkowicie ignoruje istnienie urzędu prezydenta RP i przynależne mu prerogatywy.
Problem polega na tym że jego urzędowanie się skończy. Prędzej czy później. Jednak sprzątanie po nim będzie trwało dłuuuugo. Pozostaje też pytanie kto pokryje koszty tego bałaganu w państwie?
Nie tylko finansowe.
Bodnar zapomina że jako minister sprawiedliwości w rządzie DT ma stać na straży przestrzegania prawa. Nie tego jak oni je rozumieją. Takie bzdety może opowiadać u cioci na imieninach.

Na koniec mam refleksję która od miesięcy nie daje mi spokoju.
III RP istnieje już znacznie ponad 30 lat. W tym czasie rządy zmieniały się jak rękawiczki, głównie za sprawą karuzeli politycznej.
Przez te lata modyfikowano prawo, zwłaszcza pod kątem dostosowania go do prawa europejskiego.
Prywatnie oceniam te działania bardzo nisko. Każda kolejna ekipa obejmująca rządy obiecywała społeczeństwu gruszki na wierzbie. Tak też było za rządów ZP. Kto dziś pamięta co nam obiecano ponad 8 lat temu?
Wprowadzane zmiany w prawie sprowadzały się do wzmocnienia pozycji partii aktualnie rządzącej.
Nikt jednak nie przewidywał że dojdzie do sytuacji że partia rządząca zburzy całkowicie porządek prawny w III RP. Mało kto przewidywał że dojdzie do tak jawnej ingerencji obcych w politykę wewnętrzną Polski. Bez żadnej reakcji przeszło pożegnanie DT odchodzącego z Brukseli gdy szefowa KE oświadczyła publicznie, że wkrótce powita go jako premiera.
To jest podstawowa przyczyna dla której ekipa DT gra nam na nosie. DT dostał przyzwolenie na bezprawie.
Efektywnie w III RP nie zmieniło się nic, a KE orzekła że w Polsce przywrócona została praworządność. Niestety, Polska nic na tym nie zyskała, ani propagandowo, ani politycznie, ani finansowo.
Wykonawcy poleceń Tuska w większości uciekli do PE. Bodnar czuje się bezpieczny. Na jakiej podstawie?

W tym wszystkim otwarte pozostaje pytanie dlaczego ZP dała się ograć? Za bardzo uwierzyli w swą omnipotencję? Nie jestem bezgranicznym zwolennikiem ZP. Dostrzegam ich słabe strony. Jednak nie mam wątpliwości że muszą ponieść jakąś „karę” za brak czujności.
Nie bardzo liczę na wcześniejszą zmianę rządów. Chociaż niczego nie przesądzam.
W sumie pamiętam że nasz los nie w 100% zależy tylko od nas.
Ten rok obfituje w zaskakujące wydarzenia i nie ma sensu bawić się w futurologa.

06 lipca 2024

Co ja mogę, no co ja mogę?

 

Dni mijają, a my w kółko to samo. Odnotowujemy kolejne wrzuty medialne, a macherzy rządowi robią swoje, czyli Polskę w ruinie. Cel jest stale ten sam, wyprzedać z majątku narodowego za grosze, wszystko co się da. W dodatku w majestacie prawa. Do tego anarchizować Polskę tak skutecznie żeby następcom lata zajął powrót do normalności.
Teraz ofiarą tych machlojek ma paść PKP Cargo.
I na tym nie koniec.
Prostemu człowiekowi w głowie się nie mieści że przewozy kolejowe cargo mogą być nieopłacalne ekonomicznie. Znane są ponoć takie przypadki że gdyby tym ludziom powierzono do zarządzania Saharę wkrótce zabrakłoby na niej piasku.
Zagłębienie się w szczegóły ujawnia prawdziwe intencje.
Proces trwa od początku XXI wieku. PKP mają być sprywatyzowane i przejęte przez obcych.
Do wyboru przez Federację Rosyjską, Ukrainę, Niemcy, a może i inne koleje np. czeskie.
Związkowcy kolejowi /TVR – po 9.00 i po 10.00 – 3.07.2024/ zwracają uwagę że głównym sprawcą jest b. prezes PKP Jakub Karnowski. W jego imieniu działa teraz p.o. prezesa Marcin Wojewódka. https://www.wnp.pl/kto-jest-kim/marcin-wojewodka,1623.html Człowiek-orkiestra który z koleją ma tyle wspólnego że może podróżuje pociągami PKP.
Według nich /związkowców/ w 2012 roku JK dążył do sprzedaży PKP Cargo Federacji Rosyjskiej,
a teraz kolejom ukraińskim /J. Karnowski jest członkiem władz kolei ukraińskich/.
W kolejce czekają Niemcy /DB/.
Dodatkowo do przejęcia jest LHS.
Do kompletu dodam że ministrem infrastruktury któremu podlegają PKP jest poseł PSL Dariusz Klimczak. Brak reakcji z jego strony świadczy że w tym rządzie jest jedną z pacynek.
Tymczasem nie zapominajmy o wyczynach ministra sprawiedliwości. W ramach „uśmiechniętej Polski” do siedziby KRS wkroczyli prokuratorzy Bodnara w towarzystwie policji z zamiarem przejęcia dokumentacji personalnej sędziów objętych postępowaniem dyscyplinarnym Izby Dyscyplinarnej.
Ciekawostką jest że biura KRS znajdują się na terenie eksterytorialnym jakim jest teren uczelni wyższej czyli SGGW. Z upływem czasu ujawniono kolejne szczegóły sprawy najścia na biuro KRS. Okazuje się że dokument na podstawie którego prokurator wszedł do biura KRS jest wadliwy, bo brakuje na nim odręcznego podpisu Bodnara. Jest jedynie podpis elektroniczny.
Zgodę zarządcy budynku załatwiano gdy prokurator był już w biurach KRS.
Robi to prokurator który z urzędu ma stać na straży przestrzegania prawa.
Ustalono że niedawno miał indywidualne relacje z KRS. Ubiegał się o stanowisko sędziego, ale jego zabiegi nie znalazły uznania w oczach KRS. Z tego wniosek że jego aktywność ma podłoże zemsty osobistej.
Nie wiadomo jaki będzie ciąg dalszy ale zasadne jest pytanie czy tego prokuratora dotkną jakieś konsekwencje, bo bądź co bądź dopuścił się poważnego naruszenia prawa.
Co w tej sprawie zrobią sędziowie in gremio?
Z samym premierem jest coraz więcej problemów. Najpoważniejszy, moim zdaniem, polega na tym,
że DT przypisuje sobie zbyt dużo uprawnień które wynikają nie wiadomo z czego, bo z obowiązującego w III RP prawa na pewno nie.
Ten problem „nabrał rumieńców” po wizycie kanclerza Scholza w Warszawie.
Jakim prawem premier DT oświadczył że Polska definitywnie zrzekła się od Niemiec reparacji wojennych za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej?
Kto i na jakiej podstawie prawnej go do takiej wypowiedzi upoważnił?
Mnie w tym chaosie zastanawia zachowanie prezydenta RP. Posłowie opozycji przypominają mu że jest strażnikiem praworządności w III RP.
Tymczasem PAD ograniczył się do stwierdzenia że nie podziela stanowiska premiera w kwestii reparacji, a wczoraj wybrał się na wycieczkę w plener, między żołnierzy.
Ciekawe czy usłyszymy jakąś oficjalną wypowiedź w sprawie rozróby wokół KRS?
Zanim to nastąpi media donoszą że PAD wikła się w lokalne wojenki wewnątrzpartyjne w Małopolsce "Bezczelni są ci PiS-owcy". Prezydent po cichu wkracza do wojny o Małopolskę (msn.com). Ostatecznie negocjacje wewnątrz PiS zakończyły się sukcesem i wybrano tego trzeciego kandydata,
ku zadowoleniu wszystkich uczestników sporu.
Ostatecznie jest to porażka ekipy 13 grudnia która nie potrafiła wystawić swego kandydata, zdolnego przekonać do siebie większość radnych sejmiku.
Zauważyłem że wzrasta ilość głosów krytycznych wobec zachowawczej postawy PAD w sprawach bieżącej polityki wewnętrznej i zewnętrznej rządu DT.
Co w takiej sytuacji pozostaje społeczeństwu? Jak długo będzie trwało biadolenie?
Kiedy nadejdzie refleksja że o swoje sprawy, a zwłaszcza o przyszłość, trzeba dbać osobiście?
Ilu Rodaków idąc do urn wyborczych zastanawiało się jakie będą skutki polityczne ich decyzji wyborczych?
Jeszcze coś. W trwającym chaosie nikt nie zwrócił uwagi że zaprzestano ataków na prezesa NBP. Czemu to zawdzięczamy? Chwilowa przerwa? A może stało się to za sprawą informacji która nadeszła z Brukseli że Polska nie spełnia warunków do przyjęcia jako waluty narodowej euro?
Zastanawia mnie jeszcze jedno. Jakie są realne konsekwencje tego że PAD nie akceptuje posunięć ministra Sikorskiego w sprawie wymiany ambasadorów? Jaką wartość dyplomatyczną przedstawia ambasador RP bez „błogosławieństwa” prezydenta RP? Jest wysłany na placówkę, czy siedzi w domu? Jak go traktują w miejscu docelowym?
Takim newralgicznym miejscem jest Kwatera Główna NATO.
Z dyskusji „gadających głów” w mediach najczęściej nic, albo niewiele się dowiemy.
Tam obowiązuje zasada żeby zagadać każdy temat, a ponadto zakłócać skutecznie wypowiedzi swego interlokutora.
Nie sposób zapomnieć o trwającej wojnie na Ukrainie. Ponad dwa lata trwania powoduje że miłość polsko-ukraińska staje się jednostronna tzn. Ukraińcy się na nas wypinają.
Warto zastanowić się dlaczego? Sondaż ECFR. Kogo Ukraińcy uważają za niezawodnych sojuszników? Nie Polaków (msn.com)
Obiektywnie patrząc na sprawę, na miarę swoich możliwości pomogliśmy Ukrainie najwięcej.
Niestety, nasi politycy nie potrafili tego zdyskontować.
Ponieważ jesteśmy bezpośrednim sąsiadem musimy dbać o własne interesy. Nie możemy na dłuższą metę uprawiać działalności charytatywnej. Oczywiście że Ukraińcom to nie w smak. Przyzwyczajono ich że im się wszystko należy.
Tego „wszystkiego” po polskiej stronie uzbierało się co nieco. Na samym początku wojny to znaczna pomoc militarna, sprzętowa. Do tego przyjęcie kilku milionów uciekinierów z terenów Ukrainy objętych wojną. Nie stworzono dla nich obozów pod namiotami, ale ulokowano w polskich rodzinach.
Rząd zapewnił im godne warunki socjalne, młodzieży zapewnił realizację obowiązku szkolnego, rodzinom z dziećmi nadano PESEL, co umożliwia pełen zakres świadczeń socjalnych. Można tak wymieniać dalej. Po jakimś czasie strona polska zorientowała się że obywatele ukraińscy nadużywają naszej gościnności. Pomagają w przemycie uchodźców z Białorusi. Uczestniczą w gangach działających na terenie Polski. Itd.
Faktem jest że w Polsce jest ich około 1,5 mln, z tego część stanowi wcześniejsza emigracja zarobkowa. Reszta z tych milionów wykorzystała Polskę jako kraj tranzytowy i wyjechała dalej do Europy, a nawet do Ameryki Północnej, głównie do Kanady.
Blokada transportu, zwłaszcza morskiego, spowodowała że wzrósł transport ukraińskiego zboża przez Polskę.
Znowu powstał problem, bo zboże, dziwnym trafem zaczęło znikać gdzieś w Polsce, co spowodowało dezorganizację krajowego rynku rolnego. Tak naprawdę chodziło nie tylko o zboże, ale i inne produkty rolne. Problem Polski, ale także innych państw graniczących z Ukrainą polega na tym, że nie możemy znaleźć zrozumienia w KE i trzeba ratować się z opresji na własną rękę, w dodatku narażając się na represje ze strony KE. Tych pól konfliktu ekonomicznego z Ukrainą przybywa. Rozwiązania są utrudnione, zwłaszcza gdy KE zaczęła prowadzić z Ukrainą rozmowy akcesyjne. Wiadomo że te rozmowy potrwają kilka lat, a zamieszanie jest tu i teraz. Poza tym otwartą sprawą pozostaje pytanie na ile państwa UE o profilu rolno-przemysłowym zdołają obronić swoje interesy w części rolnej.
Czy Niemcy zdołają przeforsować swoje interesy ekonomiczne?
Piszę ten tekst kolejny dzień i siłą rzeczy pojawiają się kolejne wrzuty które rozpalają dyskusję do czerwoności.
Tym razem padło na MON. Ujawniono dokument świadczący o destrukcyjnej polityce rządu DT w zakresie obronności i bezpieczeństwa państwa. Nie jest to dokument końcowy /na szczęście/ ale świadczy o prawdziwych intencjach rządu DT.
Warto zwrócić uwagę na narrację mediów wokół tej sprawy. Jest podpisany dokument, przekazany do dalszej obróbki, ale bez podpisu Kosiniaka Kamysza! Kto przy zdrowych zmysłach uwierzy w taką bujdę? Jeśli tak jest, oznacza że minister jest w tym rządzie tylko pacynką. Jeśli jest inaczej, wszystkie oczy zwrócone są na zastępcę z PO. Tylko KK nie odważy się na żaden ruch wobec nominata DT.
Póki co, psy DT węszą kto wypuścił z MON pechowy politycznie kwit?
Cała sprawa jest dowodem na to jakie walki toczą się wewnątrz koalicji 13 grudnia która wszelkimi sposobami stara się uchodzić za monolit.
Ciekawe na czym jednak ta ekipa się pośliźnie? Do jakiego momentu wystarczy asekuracja z Berlina? Trudno mi uwierzyć w skuteczność sił wewnętrznych popierających ten rząd. Prędzej uwierzę w indolencję opozycji.
Wszystko razem nakazuje poważnie zastanowić się kto może być zainteresowany obaleniem rządu DT i doprowadzeniem do przedterminowych wyborów? Gdyby do tego doszło teraz nastąpi pogłębienie chaosu.

30 czerwca 2024

Psy szczekają, karawana idzie dalej

 

Patrząc na otaczającą rzeczywistość utwierdzam się w przekonaniu że koalicja 13 grudnia postanowiła nas zamęczyć kolejnymi wrzutami które faktycznie są elementem walki partyjnej i osobistej z poprzednią ekipą rządzącą. Pytanie czy w ostatecznym rozrachunku rządzącym się to opłaci? Przynajmniej politycznie?
Mamy za sobą ponad pół roku sprawowania rządów ekipy 13 grudnia.
Co istotnego zdarzyło się w tym czasie na scenie politycznej?
Za najważniejsze uważam zanegowanie przez ekipę DT dotychczasowego porządku prawnego III RP. Owo sławetne stwierdzenie, że „będziemy stosować prawo tak jak je rozumiemy”.
Trzeba jasno powiedzieć że nie mamy do czynienia z ekipą prawników, a także doświadczonych polityków. Ci stanowią nieliczne wyjątki. Reszta to neofici. Ich cechą wspólną jest 8 lat posuchy, gdy najczęściej tkwili w opozycji parlamentarnej. Pamiętamy że była to totalna opozycja.
Żadna tam konstruktywna. Opozycja nastawiona na nie. Dla zasady.
Wówczas też obowiązywała niepisana zasada „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”. Teraz ta zasada została jednostronnie złamana. Teraz można powiedzieć wprost że ZP ponosi polityczne skutki swej naiwności. 
Oczywiście przełożyło się to na priorytety ekipy 13 grudnia.
W pracach Sejmu obrodziło to komisjami do spraw zwalczania wszelkich rzeczywistych czy wydumanych nieprawidłowości w pracach ZP w okresie sprawowania rządów.
Żadna z komisji nie zakończyła swej działalności. Nie znamy więc protokołów końcowych.
Za to wiemy że dwóch przewodniczących komisji wylansowało się na posłów do Parlamentu Europejskiego. To też już było.
Interesujące będą teraz oceny merytoryczne prac komisji. Zakładam że rewelacji tam nie znajdziemy. Arogancja przewodniczących będzie porównywana z postawą nieboszczyka Mirosława Sekuły który drzewiej zasłynął, w komisji hazardowej, przemową na posiedzeniu komisji do pustych krzeseł.
Wcześniej napisałem, że koszty prac komisji przekraczają koszty kwestionowanych wydatków. Prestiżowo rządzący też niewiele zyskają bo ich intencje są wyjątkowo czytelne dla każdego obserwatora tych gierek. Obserwatorom posiedzenia komisji dawno się znudziły.
Końca euforii obecnie rządzących nie widać. Można podziwiać zawziętość członków wywodzących się z koalicji 13 grudnia.
Od dawna próbuję zrozumieć dlaczego z takim zacietrzewieniem próbują doprowadzić do przesłuchania b. prezesa Orlenu w związku z aferą wizową. Trudno mi uwierzyć, że inwestycja /olefiny III/ nie była domeną wykonawcy.
Według mnie, jeśli dojdzie do przesłuchania, Obajtek powinien konsekwentnie odpowiadać na pytania członków komisji wizowej krótko NIE WIEM.
Drugim przypadkiem jest sprawa przesłuchania b. Ministra Sprawiedliwości. Czy do niego dojdzie?
To pytanie nie tylko za 100 czy 1000 punktów. Widać że dzisiaj rządzący nie mają żadnych zahamowań. Za wszelką cenę chcą postawić na swoim. Stan zdrowia wzywanego na przesłuchanie nie ma dla nich żadnego znaczenia.
Tu znowu istotne jest pytanie czy takie postępowanie ekipy 13 grudnia będzie dla nich korzystne politycznie? Czy potrafią z tego wybrnąć dyplomatycznie?
Odpowiedzi szybko nie poznamy. Za to przybywa przykładów hipokryzji i tupetu rządzących.
Zbłaźnił się rotacyjny marszałek Sejmu gdy informował o zmianach w składzie posłów obecnej kadencji. Okazało się wówczas że Wąsik był posłem do czasu wyboru na posła do Parlamentu Europejskiego. Co dał nam do zrozumienia swym wystąpieniem marszałek rotacyjny?
Kolejnym problemem jest ściganie opozycji, pod hasłem zero tolerancji, za rzekome przestępstwa popełnione w związku ze sprawowaniem funkcji publicznych w latach 2015-2023.
Przypadkowo na tej liście nie mieszczą się przestępcy którym prokuratura już postawiła zarzuty, a mimo tego trafili z celi do Brukseli, inni od lat chowają się za immunitetem parlamentarnym, a kumple nie mają zamiaru tego immunitetu uchylić. To jest ta rzeczywistość III RP.
Cechą charakterystyczną zbieraniny spod znaku 13 grudnia jest brak podziału zadań. Każdy sobie rzepkę skrobie. Efekt jest taki że rząd DT dryfuje i co jaki czas dowiadujemy się co zostało zawalone. Premier obserwuje to wszystko z boku i jest zadowolony z siebie że ma czyste ręce.
Takim sukcesem sztandarowym miało być zwolnienie przez KE wypłat z KPO.
Z każdym dniem wzrasta pewność że dobrze będzie jeśli wyjdziemy na zero. Szanse są znikome.
Czas biegnie, kolejne wypłaty nie następują. Czytamy i słyszymy że trwa modyfikowanie struktury wydatków przyznanej kwoty. Jednocześnie wzrasta pewność że przyznanych środków nie zdążymy spożytkować, Ale koszty, łącznie z odsetkami, poniesiemy w 100%!
Rządzący obecnie działanie na nie mają we krwi. Negują celowość kontynuowania prac inwestycyjnych zapoczątkowanych przez ZP. To widać, słychać i czuć. 
Po kolei „topią” CPK, elektrownie jądrowe, port kontenerowy w Świnoujściu, regulację 
Odry i wiele podobnych działań. Ciągle uciekają w działania zastępcze.

Co zrobił dla Polski DT który lansuje się jako wielki guru polityczny?
Najlepiej wychodzą mu wszelkie działania destrukcyjne. W tym jest swego rodzaju mistrzem.
To taki anty-Midas.
Nie wiem jaki obrót przybiorą ostatecznie sprawy, ale dużo zależy od niezawisłych sądów.
Tym razem nie chodzi o rozstrzygnięcia dotyczące obecnej opozycji, ale obecnie rządzących.
W Trybunale Konstytucyjnym rozstrzygana jest sprawa legalności głosowań w Sejmie /po wyeliminowaniu Kamińskiego i Wąsika/, zwłaszcza nad ustawą budżetową.
Ostateczną decyzję odłożono do posiedzenia w lipcu br. https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art40675461-chaos-po-wyroku-tk-bez-publikacji-orzeczenia-ustawy-jednak-niezagrozone Jest jednak problem techniczny, który polega na tym że stanowisko TK musi być opublikowane w Dzienniku Ustaw, a z tym wiadomo jak jest. Druk należy do RCL które podlega premierowi.
Jest więc poważne zagrożenie wzrostu chaosu prawnego. Atmosferę dodatkowo pompują sędziowie którzy od dawna nie są apolityczni. Do takich należy sędzia TK w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński.
To jest szerszy problem. Media ochoczo publikują wypowiedzi różnych „autorytetów” po to żeby dezawuować stanowisko TK, SN, prezydenta RP itd.
Sprawa w toku dotyczy obsady stanowisk w KE. Premier DT ma dobrą pozycję wyjściową w negocjacjach, ale nic nie słychać żeby z tego wynikły jakieś wymierne korzyści dla Polski.
Zresztą kłopotów które spadają ze strony KE na Polskę jest więcej. Wystarczy przypomnieć pakt migracyjny, dyrektywę budynkową, ETS2, egzekwowanie kar pieniężnych nakładanych przez TS UE.

Na podwórku krajowym koalicja 13 grudnia też nie jest w stanie odnosić poważniejszych sukcesów.
Od początku kadencji jest pełen zastój w sferze legislacyjnej. Inicjatywa ustawodawcza staje się pustosłowiem. Dodatkowo, nawet uchwalone i podpisane przez PAD ustawy, są zagrożone unieważnieniem. Decyzja należy do TK.
Tymczasem poszczególne ministerstwa szkodzą interesom Polski ile zdążą. Komu przyznać palmę pierwszeństwa? Na szali jest nadgorliwość i nieskuteczność ministrów.
Jak na rewolucjonistkę przystało, na czoło wysuwa się poseł Nowacka, która przyjęła postawę godną niegdysiejszych hunwejbinów. Przy jej szybkości działania brakuje czasu na myślenie o skutkach podejmowanych decyzji.
Jeśli patrzeć na tzw. całokształt, to palmę pierwszeństwa przyznaję ministrowi finansów który w ciągu pół roku zdążył „wygospodarować” dziurę budżetową w wysokości około 50 mld złotych co grozi nałożeniem przez KE na Polskę sankcji związanych z deficytem budżetowym powyżej 3% PKB.
To wszystko dzieje się przy prawie 100% ograniczeniu inwestycji realizowanych za rządów ZP, w czasie narastającego w Europie kryzysu gospodarczego. Z Polski wycofują się firmy światowe. Za tym idzie wzrost bezrobocia. Rząd DT totalnie wycofuje się ze składanych przed wyborami parlamentarnymi obietnic. Zgodnie z zasadą „jak coś mówię, to mówię”.
Mamy za to wysyp tematów zastępczych, głównie w sferze ideologicznej, bo rządzący idą po taniości. Elektorat i ogólnie wyborcy mają żer, a doraźne koszty materialne są minimalne.
Ostatnio udało się rozpętać dyskusję wokół ustawy o tzw. związkach jednopłciowych. Rzecz jest o tyle ciekawa, że pomysłodawcy mają pełną świadomość, że nawet jeśli Sejm taką ustawę przepchnie, to PAD jej nie podpisze. Ale jak widać próbować można i trzeba.
Warto też zwrócić uwagę, że koalicja 13 grudnia forsuje nowy porządek prawny polegający na wprowadzeniu nadrzędności uchwał Sejmu obecnej kadencji nad ustawami.
O rosnącym chaosie prawnym świadczy brak skutecznej reakcji prezydenta RP, a także TK, SN czy NSA. Przyczyn nie znam. Bezkarność rozzuchwala rządzących. Co z tego że w perspektywie mają odpowiedzialność nawet karną? Zło się panoszy.
Podziwiam niefrasobliwość, a może wyrachowanie, parlamentarzystów czy radnych obojga płci którzy przychodzą do mediów. Bez własnego zdania i bez zmrużenia oka walą idiotyczne teksty, pochodzące z partyjnych przekazów dnia. Jest to jednak skuteczny sposób na robienie kariery politycznej, bo ostatnio jedna z nich /blondynka z długim warkoczem/ wyemigrowała do Brukseli.
Osobiście jest mi wstyd że takie osoby reprezentują Polskę na forum międzynarodowym.
Ktoś ich jednak wybiera, a to kiepsko świadczy o suwerenie który nie jest w stanie pojąć skutków swych decyzji przy urnie wyborczej.

24 czerwca 2024

Gdzie są granice głupoty?

 

Może to pytanie trzeba sformułować inaczej? Czy są granice głupoty? Albo gdzie kończy się głupota a zaczyna świadomy sabotaż wobec państwa polskiego?
Od dawna wiadomo że obecnemu premierowi bliżej politycznie do Niemiec niż do polskiej racji stanu. Chyba że on ją tak rozumie.
W mojej ocenie DT obecny rząd formował w ten sposób żeby skumulować w nim wszelkie najgorsze instynkty, nie tylko ludzkie ale i polityczne. To w sumie nic nowego. Króluje cynizm który ma przeciwko sobie totalną bezradność opozycji ukrywaną pod maską demokracji.
Poszczególni ministrowie starają się wprowadzać w życie swoje osobiste fanaberie, cele polityczne swoich partii, albo wręcz cele ponadnarodowe lewicy i jej odmian, no i oczywiście interesy stricte niemieckie. Nie należy też zapominać że priorytetem stała się zemsta na swoich przeciwnikach nie tylko politycznych, ale i osobistych.
Żeby to jakoś spiąć trzeba przyjąć że taka postawa nie wzięła się znikąd. Są tu wcześniejsze zobowiązania wobec swoich mocodawców. Ci którzy pretendują obecnie do miana naszych polityków, to niestety miernoty którym dano do rąk władzę z której korzystają w celu destrukcji, albo korzystają z niej niczym przysłowiowa małpa z brzytwy.
Z jednej strony wmawia się nam że kolejne rządy powinny kontynuować kierunki wytyczone przez poprzedników, zwłaszcza w zakresie polityki międzynarodowej i obronnej. Po prostu dbać o polską rację stanu.
Rzeczywistość jest taka że obecny rząd kwestionuje wszystko jak leci i stara się robić wszystko po swojemu, co nie oznacza absolutnie że lepiej.
Taka postawa jest groźna podwójnie. Raz dlatego że nie jest nam przez to lepiej, a dwa że jesteśmy faktycznie w stanie wojny, nie ma znaczenia że hybrydowej, i w trakcie budowy armii zdolnej nas bronić przed agresją ze wschodu. Zarówno wojna hybrydowa jak i modernizacja armii trwają i trwać będą długo jeszcze.
Tymczasem dla ekipy 13 grudnia priorytetem stały się interesy partii z której się wywodzą oraz zemsta osobista na swoich przeciwnikach politycznych. Korzyści dla państwa polskiego trudno się dopatrzeć.
W tym miejscu trzeba postawić pytanie dlaczego tak się dzieje?
Przyczyn jest więcej niż jedna.
W interesie obcych, zwłaszcza KE inspirowanej przez Niemcy, jest wyhamowanie rozwoju gospodarczego Polski, a tym samym niedopuszczenie do wzrostu znaczenia politycznego.
Nie ma znaczenia czy ekipa 13 grudnia utrzyma się dłużej u władzy. Zanim zostanie odsunięta ma doprowadzić do takiego chaosu żeby przywrócenie ładu trwało latami.
To są koszty polityczne, gospodarcze i społeczne. Widać doskonale ten kierunek po kilku miesiącach rządów ekipy DT. Wszystko oparte jest na manipulacji medialnej.
Znamy sytuację po przejęciu władzy przez koalicję 13 grudnia. Wówczas nie było protokołu rozbieżności z przejęcia odpowiedzialności za państwo. Koalicja 13 grudnia przyjęła zasadę kwestionowania wszystkiego, a w kwestii stosowania prawa złożyła deklarację DT że stosują prawo tak jak je rozumieją. Szybko okazało się że mamy do czynienia z niebywałą hucpą.
W sprawach kluczowych dominuje gra pozorów albo jawna obstrukcja.
W gospodarce osiągnięto deficyt budżetowy znacznie przekraczający 50 mld zł. To z kolei powoduje ryzyko sankcji KE. Pogrożenie palcem już nastąpiło. Nie ma znaczenia że znaleźliśmy się w gronie 6 innych państw, w tym Francji. https://next.gazeta.pl/next/7,151003,31077123,morawiecki-sieje-dezinformacje-ws-procedury-nadmiernego-deficytu.html Akolici koalicji 13 grudnia próbują nieudolnie zwalić winę na poprzedników. Umyka ich uwadze że MM uzyskał zgodę KE na wyłączenie z puli wydatków na zbrojenia.
Kłopotów w gospodarce jest więcej. Trwają zawirowania związane z budową CPK. Nie ma decyzji o zaniechaniu budowy, ale też brak postępu w realizacji projektu. Podobne problemy dotyczą budowy elektrowni atomowych w Polsce. Do tego trzeba dołożyć zaniechanie regulacji Odry, problemy z budową portu kontenerowego w Świnoujściu. Tą listę można ciągnąć dalej.
Anarchizacja przebiega na różnych płaszczyznach. Jedne działania są nagłaśniane, a inne realizowane niejako w cieniu.
Takim spektakularnym posunięciem było postawienie w stan likwidacji TVP i PR. W rewanżu KRRiT wstrzymuje przekazywanie wpływów z abonamentu. Nie ma chętnych do rozstrzygnięcia sporu.
Zagrywka Sienkiewicza napotyka na trudności realizacyjne. W tej sytuacji autor wyemigrował do Brukseli, a sądy nie znajdują czasu na rozstrzygnięcie sporu prawnego, czy zagranie ministra kultury jest zgodne z prawem.
To co się dzieje w gospodarce nie można skwitować jednym zdaniem. Rządzący skoncentrowali się na wymianie obsad rad nadzorczych i stanowisk decyzyjnych w poszczególnych strukturach gospodarki. Na to nakłada się widoczny regres w gospodarce nie tylko europejskiej. Skutki są widoczne. Maleją wpływy do budżetu, poszczególne firmy zwijają się i wzrasta bezrobocie. Oczywiście trudno mówić o nowych inwestycjach.
Najwięcej zamieszania powoduje swoimi posunięciami Bodnar. Jego decyzje, zwłaszcza personalne, będą miały skutki długofalowe. Bodnarowi nie ma kto uświadomić że inne zadania realizuje RPO, czy Fundacja Helsińska, a inne minister sprawiedliwości w rządzie III RP.
Istota problemu sprowadza się do tego że zmiany na kluczowych stanowiskach w prokuraturze muszą być potwierdzone przez prezydenta RP. Z tym Bodnar ma problem.
Niestety, działanie wbrew obowiązującemu prawu nie spotyka się ze skutecznym sprzeciwem. Samo biadolenie że Bodnar źle postępuje to za mało. Nie ma kto egzekwować prawa?
Poza tym na różnych poziomach trwają wojenki między sędziami. Czemu to ma służyć? Powszechnie wiadomo że sędziego można powołać, a później można mu co najwyżej skoczyć na pukiel.
Degrengolada struktur państwa postępuje w sposób zastraszający.
Do tego grona dołączył minister od obrony.
W związku z aferami na granicy z Białorusią ktoś przytomny zadał pytanie dlaczego w tych sprawach zabiera głos Kosiniak i Kamysz jeśli sprawy dotyczące granicy państwa należą do kompetencji ministra spraw wewnętrznych który jest z PO i profilaktycznie siedzi cicho i przygląda się co będzie dalej? Samodzielność decyzyjną ministra obrony narodowej, w dodatku wicepremiera, nadzoruje karbowy z PO, w randze wiceministra, były rzecznik rządu premier od przekopania miejsca katastrofy Tu-154M nr boczny 101, na jeden metr w głąb ziemi.
MON za obronę granicy odpowiada w czasie wojny i stanu wyjątkowego, a tego póki co w Polsce nie ma. Na ingerencję prokuratury w postępowanie żołnierzy na granicy nie ma zdecydowanej reakcji mimo że prawo nie reguluje postępowania w zaistniałej sytuacji ni to wojny, ni pokoju. Trudność polega na tym że w tym bajzlu giną ludzie, a ilość okaleczeń nie jest nawet znana.
O winie żołnierzy decydują zeznania ludzi którzy nie wiadomo jakim prawem przebywają w strefie granicznej. Tych nikt nie pociąga do odpowiedzialności karnej, nie mówiąc o ich usunięciu ze strefy buforowej. Dopiero w ostatnich tygodniach zaczyna się coś robić w kierunku dostosowania prawa do realiów służby na granicy polsko-białoruskiej. Zwraca się również uwagę że służbę tam powinny pełnić jednostki wyspecjalizowane, specjalnie szkolone, a nie wysyłani z rozdzielnika żołnierze wojsk pancernych, lotnictwa itp.
Medialnie nagłaśniane jest postępowanie minister szkolnictwa https://pl.wikipedia.org/wiki/Barbara_Nowacka . Rewolucja kulturalna w Chinach jest chyba wzorcem jej postępowania. To wygląda na amok.
W składzie obecnego rządu roi się od osobników którzy wszelkimi dostępnymi środkami chcą realizować swoje fobie. Tu jak na dłoni widać politykę personalną DT. Osobiście za nic nie odpowiada, jedynie jako premier za tzw. całokształt.
Dzisiejszy skład rządu to mieszanka dyletantów i ludzi z chorobliwie rozbudowanym ego.
Było i jest takie powiedzenie: im mniejszy placyk, tym większy kacyk.
Premier swoje zainteresowanie podległym rządem ogranicza do pustych deklaracji, czasem gniewnych pomruków, a tak naprawdę czujnie rozgląda się skąd wieją wiatry. Próbuje być dobrym na każdą pogodę. Po kilku miesiącach funkcjonowania tego rządu widać wszystkie jego deficyty.
Wydaje się że wszystko mu tzn. premierowi, sprzyja. To tylko pozory.
Koalicja 13 grudnia to koalicja strachu. Jej udziałowcy dawno zdali sobie sprawę że wycofanie się to niepowetowane straty, zarówno partyjne jak i personalne. O ile dzisiaj z zapamiętaniem zwalczają poprzedników, o tyle mają pełną świadomość że po zmianie warty wielu z nich czeka nie tylko Trybunał Stanu.
Sejm stał się areną wojny międzypartyjnej. Marszałek Sejmu jako przypadkowy polityk dał się wkręcić w rozgrywki cwańszych od siebie i trudno przewidzieć czym ten brak wyobraźni się dla niego skończy. Nie powinien zapominać że jest marszałkiem rotacyjnym. Obojętnie co to znaczy. Na ile poważnie traktować jego aspiracje do kandydowania na urząd prezydenta RP? Szanse na wybór zależą od tego jacy będą kontrkandydaci. Wyścig zacznie się już jesienią.
Priorytetem koalicji 13 grudnia stało się negowanie dokonań poprzedników, rozwalenie systemu nauczania i walka z Kościołem. Mają za nic stanowione prawo, bo bezkarność zapewnia im KE i politycy niemieccy. Co uda im się na tym zbudować i jakie będą konsekwencje dla Polski?
Narasta zagrożenie wynikające z wdrażania przez KE paktu migracyjnego. Próbki możemy już obserwować na naszych ulicach. Do tego dokłada się postępowanie policji niemieckiej która wedle własnego uznania dokonuje push backów. Czy znajdziemy w sobie dość siły żeby powstrzymać ten najazd współczesnych Hunów?

17 czerwca 2024

Kto kogo ogrywa?

 

Dziwny jest ten świat. A jednak się kręci.
Zalewa nas szum informacyjny. W ten sposób zatracamy umiejętność rozróżnienia rzeczy ważnych od pilnych. Co w końcu dla nas jest ważne a co pilne?
Ważne, według mnie, są rzekome zmiany na scenie politycznej.
To nie pomyłka. Jeśli ktoś mówi że następują zmiany to nie jest równoznaczne z tym że one faktycznie następują, W dodatku że są po naszej myśli, czy tylko zauważalne.
Po jesiennych wyborach parlamentarnych przeżywam szok.
Wcześniej już zauważyłem że sprawy idą w złą stronę.
Ciągle nie mam pewności czy wynika to z nieporadności udawanej czy wrodzonej?
Na scenie politycznej od ponad 30 lat trwa karuzela, głównie stanowisk. Ona nie wynika z tarć między poszczególnymi ugrupowaniami politycznymi, ale bardziej z manipulacji inspirowanej z zewnątrz.
Na bieżąco widzą to nieliczni, a dla ogółu staje się to widoczne po czasie.
Taka sytuacja ma miejsce od samego początku, czyli okolic transformacji ustrojowej.
Rządzący w czasach PRL-u oddali władzę nie dlatego że musieli, ale dlatego że chcieli.
To wynikało z ich kalkulacji. Po latach opinię że „komuna w Polsce upadła” uzupełniono że „na cztery łapy”. Politycy którzy zaistnieli na scenie politycznej III RP znaleźli nowych sponsorów, a ich poczynania zniknęły w słowotoku nowomowy.
Przez lata karmiono nas papką że przez lata PRL-u na ziemi polskiej nie było nic poza mieszkańcami. Dlatego można było oddać i rozdać chętnym wszystko za bezcen, za poklepywanie po plecach, bywanie na salonach europejskich i za przysłowiowe szklane paciorki.
Umykało jednak uwadze większości że w ferworze tego rozdawnictwa powstało wiele fortun których właściciele nawet dzisiaj mieliby poważne problemy z wyjaśnieniem ich legalizacji.
Sama opinia jest o tyle dziwna że nawet wroga nam propaganda uznawała że Polska gospodarka w tamtych latach mieściła się, pod względem rozwoju gospodarczego, w najgorszym przypadku w środku państw europejskich, a tak naprawdę w ich czołowej dziesiątce.
Wielcy tego świata widzą dla Polski inne miejsce. Mamy być gospodarczym skansenem, rynkiem zbytu dla produkcji krajów wyżej od nas rozwiniętych gospodarczo, a także źródłem wykwalifikowanej ale taniej siły roboczej.
Politykom polskim wskazał miejsce ówczesny prezydent Francji Chirac https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-slowa-jacquesa-chiraca-ktorych-polacy-nie-zapomna,nId,3224548#google_vignette
Prezydenci się zmieniają, ale stosunek do Polski pozostaje bez zmian. Mają ułatwione zadanie bo rzekoma klasa polityczna w Polsce z samodzielnością decyzyjną ma niewiele wspólnego.
Tak się pechowo dla Polski składa że od lat nie mamy męża stanu z prawdziwego zdarzenia. Podejmowane decyzje polityczne i gospodarcze mają w tle suflerów spoza Polski.
Zjadliwie można powiedzieć że ze wszystkich kierunków geograficznych.
Taka degrengolada trwa latami. Obowiązywała zasada żeby politycy rządzący i opozycyjni nie robili sobie wzajemnie krzywdy.
Osiem lat odsunięcia od władzy pogrobowców komuny swoje zrobiło. Na to nałożyła się polityka KE która zmierza do ostatecznego zdominowania UE przez Niemcy.
Nie jest dla nikogo tajemnicą że ekipa która po wyborach przejęła władzę w Polsce jest jedynie posłusznym wykonawcą poleceń płynących z Berlina. To przybiera coraz bardziej żałosne formy.
Przez lata istnienia III RP wypracowany został system prawny, funkcjonujący może z pewnymi ułomnościami, ale honorowany przez władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.
Po jesiennych wyborach parlamentarnych uległo to zasadniczej zmianie.
Koalicja 13 grudnia bez krępacji obwieściła że będzie stosowała prawo tak jak oni je rozumieją.
Dotychczas obowiązywało prawo w jego literalnym znaczeniu, a wątpliwości rozstrzygał Trybunał Konstytucyjny.
Powstała obecnie sytuacja jest kontynuacją ciągu zapoczątkowanego chaosem wokół wyboru uzupełniającego sędziów TK jesienią 2015 roku, pod koniec kadencji rządu PO-PSL. Przedłużeniem jest zamieszanie wokół Krajowej Rady Sądownictwa i personalne rozgrywki wewnątrz TK i Sądu Najwyższego. W kolejce czeka NSA.
Od grudnia 2023 tj. od utworzenia rząd DT szerzy anarchię w państwie. Wprowadza nowe porządki prawne według własnego uznania. Trwa to już kilka miesięcy.
Problem polega na tym, że te nowe porządki wprowadzane są z pominięciem uprawnień zwłaszcza prezydenta RP. Tymczasem reakcja prezydenta Dudy sprowadza się do wygłaszania komunałów że on z takim postępowaniem się nie zgadza.
Przypomnę więc że prezydent RP jest osobą nr 1 w Polsce i społeczeństwo oczekuje od niego że będzie stał na straży przestrzegania porządku prawnego w państwie. Jeżeli jest to ponad jego siły powinien zrzec się urzędu nie czekając na koniec kadencji.
Nie będę wprost pisał co o tym sądzę, ale na pewno nie służy to wzmocnieniu autorytetu Polski na arenie międzynarodowej.
Inna sprawa że te zewnętrzne organizacje też się zeszmaciły.
Kluczowym dowodem jest stanowisko KE w sprawie uruchomienia wypłaty środków z KPO dla Polski. Ponad dwa lata blokowano ich wypłatę ponieważ w ocenie urzędników KE Polska, a ściślej rząd MM nie realizował kamieni milowych warunkujących ich wypłatę.
Po 13 grudnia 2023 doszło do zwolnienia funduszy bez zmian w polskim systemie prawnym. Wyszło na jaw że KE zadowala zmiana rządu na uległy jej żądaniom. Chyba że za takie uznamy zmiany personalne, w dodatku z elementarnym naruszeniem obowiązującego prawa.
KE bez żenady stwierdziła że teraz już można /zwolnić wypłaty z KPO/ bo w Polsce doszło do zmiany rządu na jej powolny.
Przykładów tej nonszalancji jest znacznie więcej. Wykonawcy są pewni swej bezkarności.
Czołowi aktywiści tego bezhołowia już ewakuowali się do Brukseli. O Bodnarze przebąkuje się że ma ochotę zostać sędzią TS UE. Od lat poluje na atrakcyjne stanowisko w strukturach unijnych obecny szef MSZ.
Zagadką pozostaje urzędujący premier. Przyjmuję za pewnik, że im bardziej zaprzecza że się nigdzie nie wybiera, tym pewniejsze jest że dokładnie tak zrobi. Niemcy nie zostawią go na lodzie. Chyba że uznają że to zgrana karta.
Skala szkód jakie ten rząd dokonał przez minione pół roku jest trudna do jednoznacznej oceny.
To nie tylko szkody doraźne. Nie można zbyć milczeniem szkód długoterminowych.
Tu palmę pierwszeństwa dzierży przyklepanie paktu migracyjnego. Zrobiono to w sposób perfidny, charakterystyczny dla poczynań tej ekipy. Nie zaprotestowano tam gdzie protest mógł być skuteczny. Protestowano dopiero gdy wszystko było już przesądzone. Typowy Rejtan.
Do czego prowadzi ta polityka widzimy już.
Pakt migracyjny ma obowiązywać od 2026 roku. Tymczasem Niemcy bezceremonialnie zwożą do Polski uchodźców z Azji i Afryki których wyłapują na swoim terytorium. Nie wysilają się żeby udowodnić że ci ludzie wjechali do Niemiec z Polski.
Rząd DT rżnie głupa i udaje że nic nie wie. Z jednostronnych informacji /niemieckich/ wynika, że tym sposobem relokowano do Polski co najmniej 3,5 tysiąca tych niechcianych. Mówi się że może ich być nawet 7 tysięcy. Trudno to sprawdzić bo „przechowywani” są w koszarach i ośrodkach zamkniętych dla osób postronnych.
Warto teraz zapytać jak się czują Polacy którzy zlekceważyli referendum mogące zablokować skutecznie zlot tych niechcianych z krajów Trzeciego Świata.
Dzisiaj nikt nie chce wyraźnie powiedzieć ilu z tego desantu na Europę trafi do Polski. Gwarantuję że nie są to setki, ani tysiące. W czarnych scenariuszach jest mowa o 3-5 milionach rocznie. Oni będą ubogacali ulice Europy.
Ilu zostanie przydzielonych Polsce? Ilu potrzeba żeby w Polsce wprowadzić chaos podobny do istniejącego w Niemczech, Francji czy Szwecji? Pojedyncze przypadki można już zobaczyć w naszych mediach.
To nie koniec złych wiadomości. Swoje trzy grosze dołożył Jacek Saryusz Wolski "Jestem państwu winien szczerość". Gorzka powyborcza analiza Saryusza-Wolskiego o europejskiej prawicy | Niezalezna.pl Jest gorzej niż źle to za mało powiedziane.
Co mają do powiedzenia wszelkiej maści znafcy europejskiej sceny politycznej?
Trzeba oswoić się z myślą że o zmianach na lepsze można tylko pomarzyć. Inaczej mówiąc, lepiej już było.
Niepoprawni optymiści mówią że koalicja 13 grudnia rozleci się od środka. Czy to tylko pobożne życzenie? W koalicji dochodzi do coraz większych tarć spowodowanych rozbieżnością interesów partyjnych, ale czy doprowadzi to do rozłamu? Mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Trwa swoista licytacja między lewicą a Trzecią Drogą o to komu uda się przepchnąć jakiś swój pomysł polityczny.
Obiektywnie trzeba przypomnieć że „miłosierdzie Boskie i głupota ludzka nie znają granic”.
Te pomysły są nie tylko bezsensowne co zwyczajnie głupie. Ostatnim przykładem jest próba powrotu do handlowych niedziel. Trudno wskazać jakie korzyści osiągnie się z tego tytułu, ale jest okazja żeby obie formacje były na topie. Jakoś umyka uwadze tych polityków że w rozwiniętej Europie wolne niedziele i święta nikomu nie uwierają.
Tak naprawdę trzeba się zastanowić czy tych polityków, czy raczej politykierów, nie toczy schizofrenia bezobjawowa.
Za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna.
Na granicy z Białorusią usiłujemy powstrzymać stada amatorów życia na cudzy koszt, ściślej na nasz koszt. UE do której tak nam było spieszno, stara się nas wycyckać jak wcześniej robili to
z koloniami w Afryce i Azji. A w III RP w sumie nieliczna grupa, podobno naszych przedstawicieli, pracowicie demontuje państwo polskie. Bo oni chcą zrealizować jakieś idee fixe.
Może najpierw powinno się skierować ich na rzetelne badania psychiatryczne, a przynajmniej powinny ich zweryfikować służby specjalne?
Na koniec powiem wyraźnie że to co się dzieje w Polsce nie jest żadną rewolucją. To próba rozwalenia struktur państwa polskiego przy jawnym wsparciu KE i Niemiec!
Groźne jest jednak to że odbywa się to przy biernej postawie opozycji.
Samo kwękanie że źle się dzieje świadczy o słabości III RP.
Wystarczyło nieco ponad 30 lat! Nie ma znaczenia czy stracimy suwerenność i staniemy się landem. Koszty będziemy i tak ponosili wszyscy bez wyjątku!

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...