Szukaj na tym blogu

09 września 2024

Zabawa w chowanego?

 

Tydzień zaczynam od starych/nowych przemyśleń.
Jakoś nikomu nie chce przejść przez gardło że za słodkim gaworzeniem szefa koalicji 13 grudnia
o stosowaniu prawa jak on je rozumie kryje się po prostu zamach stanu tyle, że bez wyprowadzenia wojsk z koszar.
Z tym rozumieniem prawa jest problem bo DT jest z wykształcenia historykiem i o niuansach prawa
nie musi mieć pojęcia. Od tego ma w rządzie fachowców których sobie wybrał.
Odliczamy kolejne miesiące narastającego chaosu i upadku gospodarki III RP.
Są spore szanse że doczekamy okrągłej rocznicy, czyli roku tej beztroski.
Tu może być rozbieżność w ocenie, bo ta ekipa działa na zasadzie wyścigu z czasem.
Starają się narobić jak najwięcej szkód zanim ktoś ich zastąpi. Dzisiaj nie wiadomo kim będzie ten „ktoś” bo poprzednicy są w rozsypce, a ponadto zajęli się sobą, bo wcześniej nie mieli na to czasu.
Do oceny pozostaje ustalenie czy upadek III RP jest kontrolowany /przez kogo?/ czy puszczony
na żywioł?
Dla uspokojenia czytających dodam że zawirowania mają miejsce w gospodarce światowej,
a dotykają również Polskę na zasadzie reakcji łańcuchowej.
Dla statystycznego Kowalskiego najbardziej odczuwalny jest wzrost bezrobocia. Prawie codziennie dowiadujemy się o kolejnych zwolnieniach grupowych, realizowanych już albo planowanych
w najbliższym czasie. Nie ma lepszej metody oceny rzeczywistości niż organoleptyczna.
Jeśli wyjdziemy z domu, na spacer czy zakupy, możemy zobaczyć sklepy, czy sklepiki z wywieszką „sprzedam”, „likwidacja sklepu” itp.
Równolegle wzrasta inflacja. Tu nie pomaga manipulacja medialna w postaci komunikatów GUS. Wystarczy na co dzień porównywać rachunki płacone w osiedlowym sklepiku czy najbliższym hipermarkecie, jaki on by nie był. Skutków inflacji nie zrekompensują podwyżki wynagrodzeń,
ani 12 czy 13 emerytura jaką otrzymują emeryci /nie wszyscy/. Inflacja postępuje szybciej.
Mówiąc o koszyku zakupów nie można pominąć podwyżek które mają miejsce w wydatkach towarzyszących /koszty energii, opłaty mieszkaniowe, wydatki szkolne w rodzinach posiadających dzieci/.
Dla „zrównoważenia” ekipa 13 grudnia urządziła trwające non stop igrzyska.
Parlament jest na bezterminowym urlopie, bo według parlamentarzystów tworzenie prawa jest bezprzedmiotowe skoro PAD wszystko uwala. Trzeba dotrwać do wiosennych wyborów.
Wtedy wszystko się zmieni. Skąd ta pewność?
Żeby nikt nie zarzucał parlamentarzystom że biorą pieniądze tylko dlatego że naród ich wybrał, ochoczo rzucili się na tworzenie sejmowych komisji do zwalczania wszelkich nieprawidłowości
w sprawowaniu władzy, autorstwa poprzedników. Efektów nie widać, poza tym że niektórym członkom tych komisji udało się wylansować na tyle że z Sejmu czy Senatu przenieśli się do PE.
Co byśmy nie powiedzieli tam są wyższe apanaże.
W ostatnich dniach karierę medialną robi zamieszanie wokół zmian przeszłych i przyszłych w wymiarze sprawiedliwości.
W mojej ocenie zakrawa to na zaawansowaną chorobę umysłową pomysłodawców. To nie jest tylko wchodzenie w kompetencje prezydenta RP.
W wykonaniu DT jest to polityka wielopiętrowa. Celem jest dyskredytacja wszystkiego i wszystkich. Najlepiej przy milczącym poparciu wielbicieli.
Może jednak dziwić że ten ludek nie dostrzega że jest w kolejce do kopnięcia w doopę.
Musi tylko poczekać na swoją kolej.
Teraz doskonale widać że opowieści o upadku komuny były przedwczesne. Ona wraca ze zdwojoną siłą. Tego wszyscy chcieli?
Niewielkim pocieszeniem jest świadomość że pomysłodawcy i wykonawcy tego bezhołowia, prędzej czy później, trafią pod sąd. Lepiej było w porę reagować.

08 września 2024

Ile jest Polaka w Polaku?

 

Zadałem pytanie co jest jeszcze do spieprzenia?
Lista jest niepokojąco długa, ale nie idźmy tą drogą.
Dzisiaj pytanie jest inne, mianowicie ile jest Polaka w Polaku? Jak to? Tak to!
W granicach administracyjnych Polski mieszka blisko 40 milionów Polaków, czyli posiadających unikalny PESEL. Poza granicami Polski mieszka co najmniej 10 milionów /może więcej/ posiadaczy polskich paszportów /w tym te podwójne/.
Wielu uważa że to kwota zdecydowanie zaniżona.
Ci są uprawnieni do głosowania w wyborach parlamentarnych organizowanych w Polsce,
ale z tego prawa korzysta niewielu.
Cechą wspólną jednych i drugich jest posługiwanie się językiem polskim w mowie i piśmie.
Tu już mam wątpliwości, bo kilka lat temu czytałem w mediach że w Izraelu wydawano polskie paszporty bez należytego sprawdzenia wnioskującego. Inaczej mówiąc, paszporty przyznawano osobom które z Polską nie miały nic wspólnego, a paszport potrzebny był im do swobodnego poruszania się wewnątrz strefy Schengen.
Inne, szanujące się państwa, podchodzą do przyznawania obywatelstwa bardziej restrykcyjnie.
O co mi chodzi z Polakami?
Rzadko, a raczej wcale nie dochodzi do sytuacji żeby obcokrajowiec działał na szkodę swej Ojczyzny. Chyba że jest wyjątkowo zdegenerowany, albo ma problemy z samookreśleniem.
Dowodem pierwszym może być Parlament Europejski. Tam wszyscy posłowie, poza polskimi, mimo zrzeszania się we frakcjach, pilnują interesów państwa z którego uzyskali mandat.
Są pod tym względem konsekwentni w działaniu.
Wyjątkiem i to specyficznym są europosłowie z Polski. Nie tylko głosują wbrew interesom Polski, ale stać ich na forsowanie własnych rezolucji, ewidentnie szkodliwych dla Polski.
Otwarte pozostaje pytanie dlaczego tak robią? Z przekonania, z głupoty, czy z powodów merkantylnych?
W polskim Sejmie gorzej niż w wieży Babel. Mówią wszyscy, ale nikt nikogo nie słucha.
Wystarczy nie dopuścić interlokutora do głosu.
Ekipa 13 grudnia nie zauważyła że za wschodnią granicą trwa wojna. W każdym razie nie jest to dla nich jednym z priorytetów. Za to z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy „naprawia” wszystko co zostało po poprzednikach.
Żeby było poważniej wszystkie decyzje poprzedzone są audytami. Tylko że decyzje zapadają zanim audytorzy pojawiają się „na miejscu zbrodni”. Zresztą, kto zwraca uwagę na takie drobiazgi? Śmieszność, a raczej tragedia, polega na tym że ten kabaret odbywa się za pełną aprobatą KE,
co automatycznie jest potwierdzeniem intencji tejże wobec poprzedniego rządu MM który posądzano o wszystkie nieszczęścia tego świata.
Pochwała bezprawia. Gorzej chyba być nie może. Jednak głowy za to nie dam.
Spróbujmy potraktować zagadnienie zdroworozsądkowo, może raczej logicznie.
Kto z nas ma rację? Ci którzy utożsamiają się z ZP czy ci z obecnej koalicji 13 grudnia?
Od wyborów z czerwca 1989 roku próbujemy odbudowywać znaczenie Polski na mapie Europy.
Stabilnych skutków raczej nie ma. Raz jest lepiej, raz gorzej.
Warto przyjrzeć się detalom.
Polska pod względem powierzchni, liczby ludności i potencjału gospodarczego plasuje się w pierwszej 10 w Europie. Jako gospodarka zajmuje 6 miejsce. Jednak nie przekłada się to na pozycję polityczną. W strukturach KE i innych, zrzeszających państwa europejskie, nie jesteśmy od lat dowartościowani, ale też nasi władcy o ten prestiż międzynarodowy Polski walczą raczej niemrawo. Wystarczają im korzyści osobiste. Nie muszą być stricte materialne.
Wiele wskazuje na to że podobnie będzie w obecnej kadencji PE. Uzgodnienia trwają.
Urzędujący premier okazuje się, bez ogródek, pacynką w rękach Berlina i Brukseli.
Dlaczego tak się zachowuje? To jedna ze słodkich tajemnic III RP.
To co robi podlane jest bezgranicznym cynizmem. 
Często się mówi że on się mści. Wobec tego pytam za co? Za swój nieudany życiorys? Za porażki partii którą kieruje?

Moim zdaniem cynizm wynika z absolutnego przekonania że w kraju nikt mu nie podskoczy.
Dlatego może sobie pozwolić na częste powtarzanie że prawo stanowione w III RP jego nie dotyczy. Rzeczywiście, dotychczas nikt nie jest w stanie wyprowadzić go z błędu.
Konsekwentnie obciążam winą za ten stan rzeczy urzędującego prezydenta III RP.
Według obowiązującej hierarchii stanowisk premier jest dopiero czwartą osobą w państwie /prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier/.
Dodatkowo, prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych. Tego poparło ponad 10 milionów Polaków biorących udział w wyborach. Natomiast pozostali zostali wybrani wewnątrz kilkusetosobowych grup które mają większość w Sejmie i Senacie.
W tej kadencji Sejmu mamy do czynienia z sytuacją że premier pochodzi z partii która ma mniejsze poparcie niż największa partia opozycyjna. Za to jest politycznie wygodny dla KE, a także dla Berlina którego głos jest decydujący w demokracji według której funkcjonuje UE.
Wszystko razem potwierdza, w mojej ocenie, że Polska tylko na papierze jest suwerennym państwem.
Rzeczywistość jest rozczarowująca. Można wręcz powiedzieć że kto wcześniej wstaje ten rządzi.
Po jesiennych wyborach parlamentarnych powstała koalicja 13 grudnia która miała tylko jeden cel, odsunięcie ZP, a szczególnie PiS od władzy. Cel został zrealizowany, ale co dalej?
Wkrótce mija 9 miesiąc ich rządów. Co istotnego w tym czasie zrobił rząd firmowany przez Donalda Tuska?
Do nieróbstwa dostosował się Sejm i Senat, o czym od czasu do czasu przypominają nam wprost posłowie i senatorowie. Tego nieróbstwa nie da się przykryć argumentacją że po co tworzyć nowe prawo skoro PAD wszystko będzie blokował? Poszła w kąt argumentacja że istnieje tryb odwoławczy. Lepiej pozorować pracę, bo wszystko się zmieni po wygraniu przez koalicję 13 grudnia wyborów prezydenckich które mają odbyć się wiosną 2025.
Tylko gdzie jest gwarancja że właśnie ich kandydat wygra?
Trzeba jasno powiedzieć że ten rząd powstał na kłamstwie.
Pozostaje otwarte pytanie jak długo da się na tym paliwie jechać? Sondaże poparcia zdają się wskazywać trend spadkowy. Dochodzą nowe elementy których nie można ignorować.
W kampanii wyborczej argumentem obecnej koalicji 13 grudnia było pozyskanie zablokowanych przez KE kwot z KPO. Jaka jest rzeczywistość? Powiem wręcz mizerna.
Nie chodzi o moje oczekiwania.
Z pieniędzy należnych Polsce zwolniono ponad 48 mld zł, z należnych 256 mld zł /informacja z końca kwietnia br./ . Mają być wnioski o wypłatę jeszcze do końca roku. Euforii nie ma zwłaszcza że wraca stara polityka KE że jedną ręką daje a drugą zabiera poprzez nakładane kary za nierealizowanie czegoś tam z jej nakazów. https://www.rp.pl/prawo-dla-ciebie/art40242471-tsue-naklada-kare-na-polske-nie-pomogly-argumenty-o-uchodzcach-z-ukrainy
https://www.money.pl/gospodarka/tsue-ogromna-kara-dla-polski-wynik-zaniechan-rzadu-pis-7005848266808192a.html
Jak widać nie ma żadnej taryfy ulgowej dla rządu DT. Kary płacone są z naszych budżetowych pieniędzy. Tu nie zmieniło się nic.
Czas biegnie i maleją szanse na zagospodarowanie przyznanych środków, zapłacić musimy za wszystko co nam przyznano. Takie podpisaliśmy uzgodnienia. Od tego nawet DT się nie wymiga. Zresztą jemu wcale nie zależy.
Z doświadczeń poprzednich lat wiemy że problemem będzie rozliczenie zagospodarowania przyznanych funduszy.
W opowieściach o KPO wprowadzany jest, nie wiem czy celowo, element dezinformacji.
Na poziomie KE przyznane kwoty podawane są w euro, a informacje medialne raz w euro,
raz w złotych. Chyba żeby oczarować czytelnika mnogością przyznanych kwot.
Nie można też przejść obojętnie wobec przeznaczenia tych kwot. Obecna ekipa dokonała zmian,
za zgodą KE, w ich przeznaczeniu. https://www.prawo.pl/podatki/komisja-europejska-zaakceptowala-zmiany-w-polskim-kpo,527806.html
Komentarz do zmian to temat sam w sobie. Na pewno najważniejsze jest pytanie w jakim stopniu środki z KPO wpłyną na rozwój polskiej gospodarki? Trzeba pamiętać że ten fundusz KE utworzyła dla rozruszania gospodarki po zapaści covidowej.
O c19 już zapomniano, a tu czeka nas niespodzianka. Powtarzane są informacje o poważnym wzroście zachorowań na kolejną mutację i przewidywane jest maksimum zachorowań w drugiej połowie października. Nie wiadomo czy to tylko strachy na Lachy.
Co do samego KPO to złośliwi mówią że pieniądze z naszej puli w przytłaczającej części pójdą na wsparcie gospodarki niemieckiej która robi bokami. Pisanie o szczegółach to materiał na kolejną notkę.
Pora na coś w rodzaju podsumowania.
W mojej ocenie Polacy jako naród zatracili instynkt samozachowawczy.
Podstawowym przejawem jest wadliwe usytuowanie hierarchii ważności spraw którymi powinien zajmować się rząd,Sejm i Senat. Do tego dochodzi bierna postawa prezydenta RP który nie działa zdecydowanie, a swoje stanowisko ogranicza do wpisów na X /dawniej tt/.
Rząd z kolei postawił na igrzyska dla mas. Niby ma większość w parlamencie, ale niewiele z tego wynika, bo nie jest w stanie zrealizować żadnego swego pomysłu do końca.
Wynika to z obowiązującego w III RP systemu sprawowania władzy.
Ostateczne decyzje o wejściu w życie ustaw zależą od podpisu prezydenta. Do odrzucenia weta PAD ta koalicja ma za mało głosów. Po prostu koalicja 13 grudnia nie ma większości konstytucyjnej. Pozostaje jej dryfowanie, a zamiast rządzenia wrzucanie coraz bardziej idiotycznych pomysłów którymi ma się zajmować opinia publiczna.
Ich naprawdę interesuje czy rotacyjny marszałek wykoleguje konkurenta z lewicy?
Sprawowanie rządów sprowadza się do systematycznego łamania prawa. Ma to miejsce od pierwszych dni po przejęciu władzy.
Poprzednia ekipa czyli ZP to nie był zespół świętych, ale tylko idiota może przyjąć narrację że za wszelkimi naruszeniami prawa /żadne nie jest jeszcze potwierdzone prawomocnym wyrokiem niezawisłych sądów/ stoją zorganizowane grupy przestępcze. Tu nie ma sensu podejmowanie jakiejkolwiek debaty jeśli równolegle koalicja 13 grudnia bezczelnie chroni swoich przestępców którym wcześniej postawiono skutecznie prokuratorskie zarzuty. To nie tylko przypadek Lolo Pindolo o sprawie którego mówi się już ponad 10 lat!
Rośnie grupa ochranianych którzy schowali się bezpiecznie w kolejnej kadencji naszego parlamentu,
a także PE.
Na otrzeźwienie nie ma co liczyć.
Do tego musimy zdać sobie sprawę że PiS nie jest zdolny obecnie do powrotu do władzy.
Zajęci są sobą, zwłaszcza rozgrywką o przejęcie prezesury. Poza tym podejmowane są próby zmiany organizacji i funkcjonowania. To wymaga spokoju i czasu. Tego czasu nie ma bo w perspektywie kilku miesięcy są wybory prezydenckie od których ma zależeć przyszłość Polski.
Jest też element kluczowy jakim są pieniądze potrzebne na każdej wojnie, również wewnętrznej. Sprawa kluczowa, bo tym razem do rozgrywek włączyła się apolityczna PKW. Temat nie jest zamknięty, ale zastanawiam się czy mamy do czynienia z testowaniem czy rzeczywiście prawo to są tyko kolejne świstki papieru?
Pytanie naprawdę jest inne: czy obecna ekipa rządząca jest aż tak pewna swej bezkarności?
Kto im to zagwarantował?


02 września 2024

Co by tu jeszcze spieprzyć panowie?

 

Dzisiaj wszystkiego po trochu. Wdziera nam się chaos informacyjny.
Nie wiadomo co jest ważne a co pilne.
Rozpoczął się nowy rok szkolny, ale pozostały stare problemy. Dokładniej pozostały stare, ale przybyły nowe. Jakie? Chociażby taki, z serii nic co dane, nie będzie zabrane.
W ub. roku szkolnym uczniom IV klasy podstawówki dano bezpłatnie laptopy. W tym roku już nie bo ni ma piniendzy. Za to wprowadzono podręcznik do historii dla klasy VIII, napisany przez zespół polsko-niemiecki. Nie czytałem go, a swoje komentarze opieram na wypowiedziach publikowanych w sieci.
Jak to możliwe że w podręczniku polskim są inne treści niż w niemieckim? To pisali razem, czy polscy autorzy pisali swoją wersję, a niemieccy swoją? A może niemieccy dokonywali autoryzacji wersji polskiej?
Pewnie z czasem pikantnych szczegółów będzie przybywać.
Myślę że ten rząd zbyt ochoczo kopie dołki pod sobą. Uprawianie polityki kosztem dzieci jeszcze nigdy władzy na zdrowie nie wyszło. Zobaczymy jak będzie teraz. Teraz jest testowanie jak daleko można się posunąć.
Rzecz dotyczy nauki religii w szkole. Nie rozumiem jak może margines jakim na szczęście jest w Polsce lewactwo, narzucać swoją garbaciznę umysłową większości społeczeństwa?
Jakby nie kombinować, wierzących i praktykujących w Polsce jest ciągle ponad 50%!
Wychodzę z założenia że im więcej głupot ta ekipa popełnia, tym szybszy jej koniec.
Tak czy inaczej Trybunał Stanu powinien być „pod parą”. Sądy powszechne również.
Zastanawia mnie coś innego. Doniesienia ze świata o różnych protestach społecznych.
W zależności od liczby mieszkańców takiego państwa, w demonstracjach bierze udział od 0,5 mln ludzi wzwyż.
Jak to się dzieje w Polsce? Przypomnę że protesty rolników, medyków, nauczycieli, gromadzą kilka tysięcy, kilkadziesiąt, rzadko kilkaset tysięcy uczestników. To jest podobno wyraz solidarności narodu. Świadczy o sile danej grupy zawodowej.
Jest nas blisko 40 milionów. Jaki wniosek? Albo, w ocenie społeczeństwa, nie ma powodów do demonstrowania swego niezadowolenia, albo to społeczeństwo uważa że problemy, o ile są, same się rozwiążą. No dobrze, ale dlaczego w Marszu Niepodległości też tych tłumów nie ma?
50 czy 100 tysięcy uczestników to wszystko na co nas stać?
Od kilku godzin na czerwonym pasku leci info o zatrzymaniu kolejnego przedstawiciela grupy przestępczej. Czyli co, jeden gang zwalcza drugi?
Czy my naprawdę jesteśmy takimi głąbami że łykamy bezkrytycznie każdą głupotę serwowaną przez koalicję 13 grudnia?
Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju. Co się z nami dzieje? Nie wszystko da się zwalić na szybkość przekazywania informacji we współczesnym świecie.
Rzecz dotyczy nieszczęśliwych wypadków jakie mają miejsce wśród nas. Chodzi o wypadki drogowe, wypadki podczas turystyki górskiej, pobytów nad wodą, a także niestety te które mają miejsce w zaciszu domowym. Myślę że wszyscy wiedzą o co mi chodzi. Co jest przyczyną, bo skutki widzimy.
Mimo wszystko jestem optymistą. Przyjdzie czas że to bezprawie zostanie ukrócone. Tylko wtedy egzekutorom nie może zadrżeć ręka i głos. Zarzuty powinny być stawiane na podstawie obowiązującego dziś prawa. Bez żadnych modyfikacji. Żeby nie było posądzania o manipulację.

31 sierpnia 2024

Rocznice, rocznice, rocznice ...

 

Jak pisałem wcześniej, wchodzimy w sezon rocznicowy i toczymy od lat te same dyskusje.
Postępu, w sensie wnioskowania, brak.
W przeciwieństwie do września 1939 roku czy Powstania Warszawskiego'44 żyje jeszcze wielu uczestników i naocznych świadków tamtych dni. Dlatego nie jest łatwo ściemniać.
Mimo tego nieustanne próby trwają od lat.
Ciekawa sprawa, dlaczego w medialnym przekazie historycznym brakuje zachowania ciągłości wydarzeń lat 80 i 90? Czy tylko TW Bolek jest zwornikiem? Ostatnio zachowuje się niczym mimoza i odmówił udziału w uroczystościach rocznicowych w Gdańsku.
Spór podstawowy dotyczy ustalenia, co wspólnego poza nazwą, ma „Solidarność'80” z tą reaktywowaną po stanie wojennym?
Mimo otwartości, braku cenzury itp. nie ma chętnych do debaty na ten temat. Ciągle próbuje się załatwić sprawę na okrągło.
Tymczasem, tu jest prapoczątek tego do czego doszliśmy po wyborach jesiennych 2023.
Na listach koalicji 13 grudnia i obecnej opozycji są ludzie którzy uważani są za aktywnych uczestników tamtych wydarzeń. Pomijam pytanie co konkretnie wówczas dla tej „Solidarności” robili? Ile mieli wówczas lat? Ważniejsze jest jednak pytanie jak potoczyły się ich dalsze losy?
Takich informacji trudno szukać w jednym miejscu.
Z pobieżnego przeglądu dostępnych materiałów widać że jeżeli do 44 lat dodamy ówczesne lata to żywi uczestnicy mogą mieć od 62 lat wzwyż. Wielu z nich przeniosło się na cmentarze.
Z żyjącymi los obszedł się różnie. Wielu tkwi konsekwentnie w polityce. Złośliwie powiem że nic innego nie potrafią. Można powiedzieć że zrobili tam kariery. Część, po zorientowaniu się co jest grane, zajęła się działaniami przyziemnymi w biznesie. Najliczniejsza jest grupa tych o których zapomniano.
Moim zdaniem, tam jest najwięcej tych którzy włożyli serce i zdrowie w walkę o lepsze jutro nas wszystkich. Nie wolno zapomnieć, że wśród uczestników tamtych wydarzeń byli też obecni z obowiązku służbowego.
Kolejne rocznice Sierpnia mają to do siebie że nagle ktoś przypomina sobie o istnieniu zasłużonych i wtedy są ordery i odznaczenia, honorowe miejsca na okolicznościowych akademiach itd. Na co dzień już bywa różnie. Składane przez polityków od lat deklaracje nie przekładają się w czyny. To norma.
Tych autentycznie zasłużonych jest wśród żywych coraz mniej, ale ich zgorzknienie tym co widzą wokół siebie narasta.
Ciekawi mnie jak przykładowo oceniają wprowadzenie do szkół podręcznika najnowszej historii stosunków polsko-niemieckich pisanej pod dyktando niemieckie.
Idąc tą drogą powinniśmy przystąpić do pisania podobnego podręcznika wspólnie z historykami ukraińskimi. Podejrzewam jednak że na taką propozycję nie przystanie Ukraina.
Tymczasem jutro 85 rocznica wybuchu II wojny światowej. Zanosi się na kolejny popis buty i chamstwa ekipy rządzącej. Jakim prawem zawłaszczają taką rocznicę? Dlaczego cofnięto przyznaną akredytację dziennikarzom TV Republika? Bo na Westerplatte będzie osobiście premier? To jego prywatna impreza?
Dlaczego sądy są tak niemrawe?
Według mnie sprawa jest zerojedynkowa, ale sądom brakuje odwagi żeby powiedzieć białe jest białe, a czarne jest czarne.
Pytań jest więcej, ale ekipa 13 grudnia ma świadomość że zabrnęli tak daleko że nie ma już odwrotu. Idą w zaparte jak na lemingów przystało.
Jest jednak coś czego absolutnie nie rozumiem. Na ZP głosowało jesienią prawie 8 mln wyborców. Czyżby uważali że uaktywnią się dopiero w kolejnych wyborach? W międzyczasie można im bezkarnie robić na głowę? Może lepiej otwarcie przyznać się że źle wybrali i odpowiada im status quo?

28 sierpnia 2024

Kto nami rządzi?

 

W publicystyce z lubością powtarzane jest określenie „klasa polityczna”.
Co to takiego?
Coś co ma klasę uważane jest za coś wyjątkowego, godnego uznania i szacunku.
To jak to jest z klasą polityczną? Jest coś takiego w naszej rzeczywistości?
Wątpię i to bardzo. Dlaczego?
Definicja encyklopedyczna brzmi zachęcająco
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/klasa-polityczna;3922695.html
A jak wygląda proza życia?
Z tym już gorzej.
Skąd się bierze owa „klasa polityczna”? Czy nie jest to jakieś grono samozwańców?
Wracam do definicji PWN:
klasa polityczna,  ogół ludzi biorących stale aktywny udział w życiu politycznym i zajmujących się, aktualnie lub potencjalnie, sprawowaniem rządów.
W mojej ocenie, jeśli ktoś tu rządzi to raczej przypadek.
Do polityki w III RP idą ludzie bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego, a często bez minimalnego doświadczenia życiowego. Nazwisk oszczędzę.
Żeby zostać posłem trzeba skończyć 21 lat, senatorem 30 lat, a radnym 18 lat w dniu wyboru.
Większość posłów i senatorów to ludzie z doświadczeniem politycznym, przypisani do konkretnej formacji politycznej. Małe szanse mają wywodzący się z samorządu lub startujący jako niezależni.
Ci ostatni szybko uświadamiają sobie że tylko w jedności siła i wstępują w szeregi partii która najlepiej rokuje. Własne przekonania stają się mniej istotne.
W innym miejscu autor poucza
https://studia.pl/zawod-posel/
Teoria sobie, a praktyka sobie. Elektorat nie jest w stanie pojąć dlaczego „wybrańcy narodu” tak szybko się alienują. Uważają że jeśli już to mają zobowiązania wobec partii do której należą, a partia kieruje się interesem tylko sobie znanym. Przede wszystkim liczy się interes osobisty. Świadczą o tym informacje przekazywane mediom przez policję, prokuraturę i akty oskarżenia kierowane do sądów.
Zastrzeżenie podstawowe dotyczy niewydolności sądów. Od postawienia zarzutów do prawomocnego wyroku sądowego mijają lata. Zapadające wyroki są tematem samym w sobie.
Warto też przypomnieć o istotnym szczególe.
System sprawowania władzy w III RP oparty jest na jej trójpodziale. Zgodnie z tym poseł/senator który staje się członkiem rządu powinien zrzec się mandatu. Powinien i co z tego?
Dawno temu był zamiar wprowadzenia tej zasady w życie. Na zamiarze się skończyło.
Korzyści z immunitetu są zbyt oczywiste, a stanowisko w rządzie tego nie daje.
Za to poseł/senator/członek rządu uczestniczy aktywnie w tworzeniu prawa którego ma przestrzegać. Nie trzeba być geniuszem żeby nie kojarzyć że jest zainteresowany by to prawo nie było na co dzień zbyt uciążliwe.
System prawny jest pod wieloma względami niespójny.
Poseł/senator jest przypisany do okręgu wyborczego z którego został wybrany.
Powinien w pierwszej kolejności działać w parlamencie w interesie swoich wyborców. Co ma zrobić gdy zostanie członkiem rządu? Wtedy powinien działać w interesie całego narodu!
Wrócę do tego o czym na początku. Jakim wymaganiom formalnym powinien odpowiadać członek rządu? Pytanie zasadne wobec tego co obserwujemy szczególnie w ostatnich miesiącach.
Punktem wyjścia jest praktycznie zero odpowiedzialności prawnej osoby powołanej na stanowisko rządowe. Świadczy o tym dotychczasowe zaangażowanie Trybunału Stanu.
Odpowiedzialność istnieje ale tylko gdy postawi się zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Póki co nie dotyczy to rządu DT. Co to to nie.
Za obecnych rządów mamy do czynienia z karykaturalną sytuacją gdy prokuratura, pod byle pozorem, zarzuca poszczególnym podejrzanym udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Tu nasuwa się bezwiednie pytanie, czy Qń albo Lolo Pindolo działali też w zorganizowanej grupie przestępczej, czy raczej na własną rękę? O ile mnie pamięć nie myli, mieli wspólników którym prokuratura postawiła zarzuty i którzy, o zgrozo, przyznali się!
Wielu z nas zadaje sobie pytanie dlaczego do rządu DT trafiły konkretne osoby?
Pierwszym kryterium jest klucz partyjny. Ponieważ rząd tworzy koalicja trzeba każdemu coś dać, stosownie do procentowego w niej udziału. Tu powstaje pytanie czy koalicjant dysponuje odpowiednimi kandydaturami? Odpowiedź nie powinna zaskakiwać. Są partie dla których znalezienie się w rządzie jest bardzo dużym zaskoczeniem /z ledwością przekroczyli próg wyborczy/. Kogo więc delegują?
Nie wedle kompetencji, ale wedle zasług, nie zawsze dla partii, częściej dla prezesa czy przewodniczącego. Wybrańcy, siłą rzeczy, dobierają sobie do współpracy ludzi ze swego środowiska.
Kogo i za co nagradzają? Podobno nawet za roznoszenie ulotek w kampanii wyborczej.
W ten sposób powstaje armia szkodników. Ich credo to „państwo to my”.
Nic sobie nie robią z tego że ich wypowiedzi publiczne są przedmiotem heheszek.
Jak bumerang wraca pytanie co komu wolno? Otóż to.
Jednych zaliczono do zorganizowanej grupy przestępczej za wręczanie OSP promes na nowe wozy strażackie, a drudzy od lat organizują campusy współfinansowane przez, powiem wprost, rząd niemiecki, a premier w nagrodę ma odebrać kolejne wysokie odznaczenie niemieckie.
Hipokryzja i obłuda krańcowa. Zero samokrytyki i autorefleksji.
Dawno przestałem reagować na powiedzenie, że ciemny lud wszystko kupi.
Lud swoje wie i zawsze wystawia rachunek za swoje krzywdy. Jest po prostu cierpliwy.
Do czasu. Zaznaczam że nie chodzi wyłącznie o wybory parlamentarne.
A propos wyborów.
Obiektywnie, od lat mamy do czynienia z kołowrotkiem wyborczym. Na zmianę wybory parlamentarne, wybory samorządowe, wybory do PE, wybory prezydenckie.
Pomiędzy tym zdarzają się przedterminowe wybory parlamentarne i lokalnie wybory uzupełniające.
Z czasem to może stać się nudne.
Aktualnie jesteśmy między kolejnymi wyborami. Skończyły się jedne, a w perspektywie kilku miesięcy mamy wybory prezydenckie. Znany jest mniej więcej ich przewidywany termin.
Nie znamy za to kandydatów którzy zdecydują się stanąć w szranki. Wiemy za to kogo wyborcy nie chcą widzieć na listach kandydatów. Konsekwentnie nie operuję nazwiskami.
Trzeba się jednak pogodzić z tym że potencjalny wygrany nie spełni naszych oczekiwań.
To taka przypadłość wyborów powszechnych.

p.s. 1. Uzupełnieniem do powyższego powinna być opinia o klasie urzędniczej, ale to temat na oddzielny wpis.
2. Rzadko podpieram się cudzą pracą, ale tu doskonale pasuje jako wzbogacenie mojego
https://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/100-bajerow-na-100-dni-nie-pyklo-czas-na-cela-oraz-igrzyska

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...