Szukaj na tym blogu

02 października 2024

Porzućcie wszelką nadzieję?

 

Nie za szybko?
Jak masz liczyć na kogoś, licz na siebie.
Jesteśmy wodzeni za nos od początku II WŚ i jak widać niczego nie jesteśmy w stanie się nauczyć.
Ale ... widocznie nie dostaliśmy jeszcze wystarczająco po dupie i udajemy że nic się nie stało.
Wszak, Polacy nic się nie stało! To ulubione powiedzenie nie tylko kibiców piłki kopanej.
Ciągle nie ma mądrego który wiedziałby co powinniśmy robić. Trwa kalkulowanie co się bardziej opłaca? Z boków pada podpowiedź KOMU?
Poszczególne grupy kolejnych decydentów stawiały na Moskwę, Waszyngton, Brukselę, Berlin, Watykan i tak w koło Macieju. Ciągle brakuje decydenta który postawi na Polskę i polski naród.
Na naród postawić trudno, bo przeważająca większość żyje w przeświadczeniu podobnym do postawy PAD, czyli co ja mogę?
Ostatnio zastanawiam się ile czasu potrzeba żeby nasze społeczeństwo zrozumiało o czym mówią nie politycy na stronach SN, o zamierzchłej historii Polski i konsekwencjach stąd wynikających.
Ja widzę to w ten sposób że beztrosko marnujemy dany nam przez historię czas.
Krótko mówiąc, dajemy się manipulować jak małe dzieci.
Złośliwie powiem że w naszym otoczeniu w Europie, nikt nas nie lubi, przynajmniej wzdłuż naszych granic. Może ściślej, nie szanuje. Nie należy tego mylić z wykorzystywaniem nas. Tu chętnych nie brak. Szczegółów nie będzie. Każdy coś znajdzie wedle własnej wiedzy i doświadczenia życiowego.
Przez wiele lat żyliśmy w przeświadczeniu, że po zakończeniu II wojny światowej nastał dla całego świata czas pokoju i spokoju. Okazało się to wielką złudą. Z upływem lat atmosfera gęstnieje.
Sprawcą jest państwo które faktycznie, od wieków prowadzi politykę ekspansyjną.
Credo zawarte jest w bon mocie:
Z kim graniczy Rosja? Z kim chce.
To nie żart. Może kiedyś tak to wielu traktowało.
Rosja po II wojnie aspirowała do roli hegemona światowego. Najpierw w świecie dwubiegunowym,
w którym przeciwnikiem, czy konkurentem, były USA. W późniejszych latach Rosja trafiła na innych konkurentów, ale pozycja USA nie ulegała zmianie.
Polska miała to nieszczęście że znalazła się w strefie wpływów Rosji do 1989 roku. To jest tylko część prawdy bo te wpływy odczuwamy po dzień dzisiejszy.
Przemeblowanie światowej sceny politycznej które nastąpiło po latach 90-tych sugerowało że nastąpiły zmiany nieodwracalne. Wielu się na to nabrało.
Świat nie reagował wcale, albo symbolicznie, gdy Rosja przystępowała do odtwarzania swych granic w granicach ZSRR. Żywsze reakcje nastąpiły gdy Rosja zaatakowała otwarcie Ukrainę. Sprawa nie jest rozstrzygnięta, ale sposobu zakończenia wojny nikt nie jest pewien.
Po drodze rozwija się inny problem. USA w polityce międzynarodowej zmieniają priorytety. Wynikają one z sytuacji wewnętrznej. Ich zainteresowanie koncentruje się na relacjach z Chinami oraz utrzymaniem panowania na handlowych szlakach morskich. Niestety odbywa się to kosztem spadku zainteresowania sytuacją w Europie. Rolę hegemona w Europie USA zamierzają powierzyć Niemcom. To dla nas poważne zagrożenie bo Niemcy ani przez chwilę nie rezygnują z dobrych relacji z Rosją. Rosja z kolei nie kryje się z tym że atak na Ukrainę to tylko etap na drodze odtwarzania ZSRR.
W kolejności zagrożone są kraje Pribaltiki /Litwa, Łotwa, Estonia/ a nie jest wykluczone że na liście jest Polska.
Przez lata lansowano pogląd że na straży bezpieczeństwa państwowego w Europie stoi NATO.
Jednak przy bliższym przyjrzeniu się tym gwarancjom bezpieczeństwa okazuje się że nie jest to proste ani oczywiste. Decyzja o interwencji NATO nie jest zależna od jednego państwa, a pamiętamy z naszej historii że nikt nie chciał umierać za Gdańsk. Poza tym jest tu bezwładność decyzyjna.
To jest słaba strona NATO.
Rosja stawia na wojnę błyskawiczną, a to powinno nas zmuszać do posiadania wojsk zdolnych do zwalczania desantu jak i ataku powietrznego /lotniczego i rakietowego/ na obszarze całego kraju, a nie tylko punktowo.
Takie formacje nie buduje się z dnia na dzień, ale latami. Poza tym jest to kosztowne dla budżetu.
Teraz wszystkie sztaby wojskowe pilnie studiują przebieg wojny na Ukrainie. Będzie to miało wpływ na zakupy uzbrojenia, na tworzenie nowych rodzajów wojsk, a przede wszystkim na organizację własnej logistyki.
W kontekście powyższego zmienia się ton dyskusji w Polsce, na temat zakupów uzbrojenia, serwisu i zapewnienia części zamiennych.
Poważniejszym i trudnym do rozwiązania staje się zapewnienie wystarczającej liczby pocisków dla artylerii kalibrów ponad 100 mm. Dzisiaj jest to problem wszystkich armii europejskich.
Zdolności produkcyjne przemysłu zbrojeniowego są zdecydowanie poniżej potrzeb frontu.
Nie ma jeszcze wypracowanych stabilnych opinii o zastosowaniu na polu walki wszelkich rodzajów dronów. Czy mają stanowić nowy rodzaj broni? Jak wpłyną na inne rodzaje wojsk, zwłaszcza pancernych?
Za tym wszystkim stoi ciekawsze dla nas pytanie: czy zdążymy? Czy zdążymy zbudować armię, odpowiednio wyposażoną i wyszkoloną, zdolną skutecznie przeciwstawić się Rosji i jej satelitów? Trzeba pamiętać że u naszych granic stoi nie tylko Rosja, ale i Białoruś która z własnej woli nas nie zaatakuje, ale na polecenie Rosji? To już inna bajka.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie czy NATO nam pomoże? Czy zdąży nam pomóc?
Patrząc na rozwój wydarzeń na Ukrainie musimy się serio obawiać czy nie dojdzie do dealu nad naszymi głowami. W końcu nigdy nie byliśmy graczem a jedynie pionkiem w grze innych.

Czy polscy politycy, niezależnie od ich preferencji politycznych, to rozumieją?

25 września 2024

Refleksje na czasie.

 

Tracę wiarę w to że ta powódź cokolwiek zmieni w naszej rzeczywistości. Może poza tym że przyspieszy zubożenie społeczeństwa. Czyżby to był motyw dla opóźnień i zaniechań administracji rządowej? Biednymi łatwiej manipulować.
Powódź robi swoje i politycy też. Tylko że z działalności polityków dalej niewiele wynika.
Nie posądzam ich o złe intencje.
Sztaby kryzysowe robią to co muszą czy powinny. Wątpliwości wzbudza sens ich działań.
Albo spóźnione reakcje, albo nieproporcjonalne do potrzeb poszkodowanych.
Natomiast politycy zachowują się co najmniej dziwnie.
Kto ma rację?
Marszałek rotacyjny wyjechał na wycieczkę do Turcji. Grzechem było nie skorzystać z okazji.
Drugiej może nie być. Początkowo zamierzał zwołać nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, ale premier wyperswadował mu że nie ma takiej potrzeby. Marszałek wrócił i rozpoczęła się kilkudniowa sesja Sejmu. W mediach oczywiście najwięcej autoprezentacji marszałka. W końcu tu i ówdzie przebąkują że trwa w najlepsze kampania prezydencka. Wszak na wiosnę wybory.
Premier z kolei zakończył wyjazdowe posiedzenie sztabu kryzysowego we Wrocławiu i teraz „dowodzi” ze stolicy państwa. Póki co nie ma żadnych konkretnych rozwiązań w tej trudnej sytuacji.
Rzucił marszałkowi pakiet pomysłów nad którymi ma pracować Sejm. Co i kiedy z tego wyniknie Bóg jeden wie. Jest pierwszy pomysł żeby powołać speckomisję która ma przygotować konkretne rozwiązania.
W programach publicystycznych leci sieczka. Jałowe dyskusje z których absolutnie nic nie wynika.
Co dzisiaj pomoże wzajemne wytykanie kto bardziej zawinił że powódź przybrała takie rozmiary i przynosi tyle strat? To ciągle mydlenie oczu.
Mówi się że obecną powódź na Dolnym Śląsku można porównać do tej z 1997 roku. Skoro tak to przypomnę że poniesione wówczas straty, w cenach porównywalnych, szacowane są na około 36 mld zł. Jak to się ma do kwot pomocy deklarowanych przez rząd i przekierowanej pomocy ze strony KE? Wysokość deklarowanej pomocy jest płynna.
Pierwsze propozycje rządowe świadczyły o totalnym oderwaniu od rzeczywistości ich autorów.
Są opinie że usunięcie skutków powodzi to koszt rzędu 60 mld zł.
Co z tego że rozłożone na kilka lat? Tyle pieniędzy będziemy mieli mniej na rozwój. 
Trzeba natychmiast przywrócić funkcjonowanie żłobków, przedszkoli i szkół. To nie może czekać.
Życie toczy się dalej. Tereny popowodziowe zagrożone są masowym bezrobociem. Tu podstawą egzystencji lokalnych społeczności są małe i średnie przedsiębiorstwa. Jeśli warsztat pracy spłynął z powodziową wodą, bez realnego wsparcia rządowego nikt się nie dźwignie. Nastąpi reakcja łańcuchowa. Bez pracy zostaną co najmniej dziesiątki tysięcy ludzi. Może więcej. 
Coraz częściej mówi się o pomijaniu sytuacji w rolnictwie.

Potwierdza się na każdym kroku że rząd in gremio nie ogarnia sytuacji. Czekają na wytyczne premiera i poszczególnych ministrów, albo zajmują się kolejnymi wrzutami na zasadzie że ważne jest to co mi w ręce wpadło.
Z dostępnych informacji wynika że pod wodą znalazło się około 80 tysięcy hektarów pól uprawnych.
Z tego obszaru zebrano plony i zasiano zboża ozime. Nie wszędzie zebrano okopowe. To wszystko zabrała powódź. Uratowanego inwentarza nie ma czym żywić.
Na tym nie koniec nieszczęść. Zwierzęta piją wodę niekoniecznie butelkowaną i chorują. Weterynarze zaś informują że nie ma szczepionek. Czyli wkrótce problem rozwiąże się sam.
W trwającym cyrku medialnym z ciekawością obserwuję zachowania polityków lewicy.
W mediach które oglądam szczególnie aktywni są Paweł Krutul 
https://pl.wikipedia.org/wiki/Paweł_Krutul , Marek Balt https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Balt
i senator Waldemar Witkowski https://pl.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Witkowski
Lewica w moich oczach zbłaźniła się już dawno. Co najmniej od czasów premiera Cimoszewicza. Dzisiaj jest to samo.
Wymienieni panowie starają się w swoich wypowiedziach pełnić rolę vanisha dla polityki realizowanej przez koalicję 13 grudnia. To jest cena uczestnictwa w tej koalicji, a raczej zachowania przydzielonych stołków.
Żeby nie wypaść z gry wypominają nawet brak kontraktu na zakup Caracali. Dla nich Caracal czy karakan to wsio rawno. Żadna logiczna argumentacja już dawno nie dociera.
Co ludzi doprowadza do białej gorączki? Chaos organizacyjny i bezwład decyzyjny.
Powtarzające się pytanie brzmi: dlaczego? Dlaczego z takim opóźnieniem poinformowano o realnym zagrożeniu powodzią? Dlaczego z takim opóźnieniem uruchomiono pomoc we wzmacnianiu wałów przeciwpowodziowych? Dlaczego z takimi oporami uruchamiana jest pomoc przy sprzątaniu pozostałości po powodzi? Jest też i pytanie jak długo realnie ta pomoc będzie trwała?
Szkody powodziowe dla każdego mają inny wymiar.
Dla rolników zalane pola uprawne wymagają rekultywacji, a to zajmie 2-3 lata. Z czego żyć w tym czasie?
Uszkodzone domy mieszkalne, budynki gospodarcze i hale produkcyjne to kolejny problem.
Nie wszystko da się naprawić. Wiele trzeba budować na nowo. Za co?
Teraz uwidacznia się brak kasy. Koalicja 13 grudnia jako argument obronny przypomina że przejęła do realizacji budżet przygotowany przez rząd MM. Zapomina że nie musiała go przyjmować.
Poza tym już przy uchwalaniu budżetu informowali że pod koniec roku będą budżet nowelizowali. ”Nowość” polega na tym że teraz trzeba wygospodarować środki na usuwanie skutków powodzi.
Na dokładkę media informują o problemach finansowych NFZ który zalega z płatnościami wobec placówek służby zdrowia. Zaległości są na tyle duże że nie wypłacono zobowiązań za II kwartał 2024.
W Sejmie trwa debata po informacji premiera o przebiegu i skutkach powodzi która dotknęła Dolny Śląsk i miejscowości wzdłuż Odry. Dałem radę wysłuchać początek tego wystąpienia.
Nie znam dalszego ciągu i debaty, ale z tego początku wnioskuję że premier jest zadowolony z siebie i z przebiegu akcji zwalczania skutków powodzi.
Nie podzielam tego samozadowolenia.
Z wypowiedzi innych, zarówno osób poszkodowanych jak i polityków oraz samorządowców obraz sytuacji nie jest taki idylliczny. Świadczy o tym skala strat. Na razie informują o tym sołtysi, wójtowie, burmistrzowie i starostowie z terenów z których fala powodziowa już zeszła.
Brak jeszcze informacji wojewodów. Tymczasem fala powodziowa dotarła do Kostrzyna.
Przy okazji dowiaduję się że Polska wyświadczyła poważną przysługę Niemcom z rejonu Brandenburgii. Podczas powodzi w 2010 roku Niemcy narzekali że powódź poczyniła większe szkody po ich stronie Odry. Wynikało to z faktu że wały przeciwpowodziowe po stronie polskiej są wyższe niż po niemieckiej. Na czym polega, w ocenie Niemców, owa przysługa teraz?
Otóż, zdaniem Niemców, pęknięcie tamy w Stroniu Śląskim, zalanie kilku miejscowości poniżej Wrocławia, spowodowało że fala powodziowa uległa spłaszczeniu, a przez to osłabieniu i w ten sposób zmniejszeniu strat po niemieckiej stronie. https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/9618409,niemiecka-prasa-polska-chroni-niemcy-przed-katastrofa.html
Zwolennicy teorii spiskowych nie zostawią tego bez komentarza.

20 września 2024

PO nas choćby potop!

 

Czego bać się bardziej? pożaru czy powodzi?
Jednoznacznej oceny nie ma i nie może być. Zależy od skali zjawiska.
W naszych realiach pożar ma charakter lokalny.
Powódź to co innego. Zdarza się z powodu wylewu rzeki czy rzeczki. Zawsze za tym stoi przyroda.
Z pożarami jest inaczej. Mogą powstać wskutek suszy, wyładowań atmosferycznych, błędów ludzkich, ale także działalności intencjonalnej człowieka.
Za tym idzie wysokość i rodzaj poniesionych strat.
Nasz problem dotyczy profilaktyki.
Ochrona przeciwpożarowa jest społecznie zrozumiała i akceptowalna. Jest realizowana w praktyce codziennej. Skutki to temat sam w sobie.
Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku zagrożenia powodziowego.
Do powodzi dochodzi wskutek gwałtownego przyboru wód w rzece. Przybór zaś następuje wskutek gwałtownych opadów albo wiosennych roztopów. W jednym i drugim przypadku koryto rzeki nie jest w stanie odprowadzić tego nadmiaru wody. Poza tym zasadnicze znaczenie ma miejsce odprowadzenia wody. Naturalnym jest morze, a rzadziej jezioro.
Ingerencja człowieka polega na budowie tzw. zbiorników retencyjnych w których można gromadzić ten nadmiar wody, a także spuszczać gdy stan wody w rzece jest zbyt niski.
W naszych realiach profilaktyka nie znajduje społecznej akceptacji. Powody są co najmniej dwa i to diametralnie różne.
Jeden to wysokie koszty i niewidoczne doraźne korzyści.
Drugi jest ideologiczny, inspirowany przez ruchy ekologiczne.
Dość późno zdecydowano się na nazywanie rzeczy po imieniu. Ci ekolodzy mają problem ze zrozumieniem sensu idei za którymi optują.
W rzeczywistości są to użyteczni idioci którzy za kasę, albo bezinteresownie propagują interesy obcych, ze szkodą dla Polski.
Uwidoczniło się to w trakcie trwającej powodzi.
Powódź na taką skalę zdarza się ostatnio w Polsce co 10-15 lat.
Ta najbardziej znana miała miejsce w 1997 roku. Wówczas uznano że trzeba podjąć działania długofalowe dla, przynajmniej, zminimalizowania szkód. Te działania to budowa, naprawa i konserwacja wałów przeciwpowodziowych, budowa zbiorników retencyjnych, budowa systemów wczesnego ostrzegania o nadchodzących zagrożeniach hydrologicznych.
Sporo w tym zakresie zrobiono chociaż etatowi malkontenci uważają że za mało.
Owszem, można było zrobić więcej gdyby nie szkodliwa działalność ekologów którzy protestują przeciwko zbytniej ingerencji w przyrodę.
Po wyborach parlamentarnych jesienią 2023 dołączył do nich rząd DT. Przez kilka miesięcy swej działalności zdecydowali o wstrzymaniu kilku inwestycji hydrologicznych, będących w realizacji, a także wykreślili z planów wieloletnich wiele innych.
Najbardziej medialne są oczywiście zbiorniki retencyjne. Budowa takiego zbiornika trwa kilka lat. Szczęśliwie dla mieszkańców udało się taki zbiornik, jeden z największych w Polsce, zbudować
w okolicach Raciborza. Udało się dzięki niemu uniknąć ponownego zatopienia miasta, co miało miejsce podczas powodzi w 1997 roku.
Zła wiadomość jest taka że tych zbiorników jest za mało i nie udało się uchronić przed zalaniem wielu innych miast, miasteczek i wsi leżących w górnym biegu Odry.
Powódź uświadomiła ważną rzecz. Mieć narzędzia to jedno, a wykorzystać je z głową, to drugie.
Chodzi o to że decydenci zlekceważyli informacje hydrometeorologiczne o nadchodzącym zagrożeniu. Nie spuszczono wcześniej wody ze zbiorników retencyjnych i zbyt późno uruchomiono przygotowania do walki z żywiołem.
O tym będzie się długo rozprawiało. Tylko jakie będą wnioski?
Problem którego znaczenia dalej decydenci nie rozumieją albo ignorują to zarządzanie kryzysowe.
Co innego chaotyczne działanie na zasadzie ratuj się kto może, a co innego zaplanowane, metodyczne działanie dla maksymalnej minimalizacji strat ludzkich i materialnych.
Różne wsiowe mędrki obśmiewają wojsko. Tymczasem wojsko w ramach szkoleń prowadzi tzw. gry sztabowe gdzie ćwiczy się działania w przewidywanych sytuacjach. Ustala się słabe punkty.
Z ćwiczeń wyciągane są wnioski do dalszych działań.
W zakresie obrony cywilnej tego brakuje.
Skutki są teraz widoczne. Jest RARS ale za to nie ma magazynów worków, prostych narzędzi /łopaty, taczki/, ubrań do pracy w wodzie, agregatów prądotwórczych, pomp, osuszaczy itd.
Tego brakuje na terenach zagrożonych powodzią.
Są za to stada mędrków którzy ex cathedra wygłaszają opinie nieskażone znajomością tematu.
Przy okazji możemy słuchać bezczelnych wypowiedzi niemieckich urzędników UE.
Szefowa KE która wizytowała tereny powodziowe /Wrocław/ zaoferowała pomoc finansową polegającą na przesunięciu przyznanych już środków na inne cele, teraz na pomoc ofiarom powodzi!
To już było w związku z napływem do Polski uchodźców z Ukrainy! Wówczas też pokazano nam figę!
Nic się nie zmieniło przez kolejne lata.
Poza tym obiecanka /kolejna/ a wypłata konkretnych pieniędzy to dwa różne światy.

Mimo że powódź trwa są już pierwsze opinie o tym co dalej.
A więc wysokość strat materialnych i przewidywany czas odbudowy ze zniszczeń.
W tej chwili są to dane sufitowe, ale mówi się o stratach rzędu 20-30 mld złotych, a czas odbudowy to nawet 10 lat. Tyle mniej więcej trwała odbudowa po powodzi z 1997 roku.
I najważniejsze, tych pieniędzy nie przeznaczymy na rozwój!

Informacja z ostatniej chwili: premier wyznaczył pełnomocnika rządu ds odbudowy w osobie b. ministra SWiA M.Kierwińskiego który niedawno ewakuował się do PE.
Widać że premiera nie opuszcza dobry humor i swoisty dowcip.
Z czego zasłynął europoseł na poprzednich stanowiskach w administracji państwowej?
Poświęcenie z jego strony to zrzeczenie się mandatu europosła. Kto go zastąpi?
Z dokumentów PKW wynika że może to być „nasza Hania kochana” czyli HGW! https://www.rp.pl/polityka/art41164031-marcin-kierwinski-sklada-mandat-do-pe-kto-go-zastapi

Inna ciekawa wiadomość, w 2021 roku grupa europosłów ówczesnej opozycji głosowała w PE
za wstrzymaniem w Polsce inwestycji przeciwpowodziowych.
Wiele z tych osób wchodzi w skład obecnego rządu DT!
Czy cokolwiek z tej wypowiedzi dra Bartoszewicza zostanie uwzględnione w polityce rządu DT i kolejnych?
https://www.radiomaryja.pl/informacje/dr-a-bartoszewicz-o-wycofaniu-sie-intela-z-polski-informacja-o-tym-ze-tak-wielki-gracz-wycofuje-sie-moze-pokazywac-innym-inwestorom-ze-rynek-nie-do-konca-jest-stabilny-badz-tez-moze-sygnalizowac/

18 września 2024

Powódź i co dalej?

 

Ciekawi mnie jak będzie się rozwijała sytuacja powodziowa w sferze debaty publicznej?
Ze swej strony mogę powiedzieć że kolejni rządzący są wyjątkowo odporni na naukę.
Z chwilą wejścia na stanowisko państwowe uważają, nie wiem na jakiej podstawie, że posiedli wiedzę, niedostępną dla reszty pospólstwa i to upoważnia ich do wszystkiego, zwłaszcza do bezkarnego popełniania błędów kosztem społeczeństwa.
Z racji położenia geofizycznego Polska narażona jest na wszelkie klęski żywiołowe.
W dodatku przez okrągły rok.
Dlatego dziwi mnie że kolejne ekipy rządzące ciągle są zaskakiwane i nie potrafią, a może nie chcą,
w sposób racjonalny, rozwiązywać problemów z tym związanych.
Klęski żywiołowe dotykają nas nie powiem stale, ale względnie często, tyle że w skali lokalnej.
Nawet zima tysiąclecia nie dotknęła 100% obszaru Polski. Jednak rządzący dotąd nie zdołali nadać tym zjawiskom ram prawnych.
Zimą czy latem zdarzają się powodzie. Mamy klęski suszy, upałów czy fale pożarów.
Lokalnie przechodzą gradobicia, trąby powietrzne. Wszystko to traktowane jest jako dopust Boży.
Jednoznacznie stwierdzam że, za sprawą przyrody, tych klęsk uniknąć się nie da.
Wystarczy rozejrzeć się po sąsiadach którzy podobno są lepiej zorganizowani niż my, a też często nie dają rady.
Można jednak minimalizować skutki. Jedną z metod jest przeciwdziałanie. Mankamentem są koszty. Póki nic się nie dzieje stada malkontentów wmawiają nam niecelowość takich działań, a wręcz marnotrawstwo pieniędzy publicznych.
Przeciwdziałanie nie jest działaniem doraźnym. Trwa latami.
Poza działaniami stricte fizycznymi konieczne są prace legislacyjne.
Polska znalazła się w trudnej sytuacji ponieważ zabrakło wyobraźni. Decydenci liczyli na Opatrzność Boską. Ta widocznie ma dzisiaj inne priorytety.
W końcówce rządów ZP znowelizowano ustawę o obronności i bezpieczeństwie Państwa i przyjęto
w marcu 2022 ustawę o obronie Ojczyzny https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20220000655
W kolejności podjęto prace nad ustawą o obronie cywilnej.
Ustawa, ze względu na złożoność materii, nie zdążyła wejść pod obrady Sejmu.
Jednocześnie nie wprowadzono przepisów przejściowych, co należało zrobić ponieważ w ustawie
o obronie Ojczyzny wykreślono zapisy dotyczące obrony cywilnej.
Sprawą zajął się wreszcie rząd DT który niedawno przyjął projekt ustawy na podstawie zmienionych,
w stosunku do projektu rządu MM, założeniach. https://www.prawo.pl/samorzad/ustawa-o-ochronie-ludnosci-nowe-zalozenia,525482.html
Ustawa ma wejść pod obrady Sejmu. Kiedy wejdzie w życie? Nie wiadomo. To taki gorący kartofel
z którym kolejne rządy nie potrafią sobie poradzić.
Sprawa stała się głośna podczas trwającej powodzi. To nie tylko sprawa podziałów kompetencyjnych.
Poważnym problemem pozostaje usuwanie skutków powodzi. Budżet nie przewiduje kwot adekwatnych do poniesionych strat. Nawet na potrzeby bieżące.
Żałośnie wygląda możliwość pomocy ze strony KE. W budżecie KE na ten cel przewidziano 1 mld euro dla wszystkich krajów poszkodowanych powodzią. Powódź trwa, a na liczenie strat jeszcze za wcześnie.
Czy coś tu zmieni wizyta szefowej KE planowana na czwartek? Wątpię. Słowa otuchy nic nie kosztują. W tym politycy mają wprawę.
Po co nam taka Unia? Zabierać, utrudniać życie to tak, ale pomóc? Zawsze coś wykombinują żeby nas oszwabić.
My tymczasem tkwimy w bagienku ogólnej niemożności i buty w wykonaniu premiera i jego świty.
Jak długo jeszcze będziemy zmuszeni słuchać że premier, jako wynajęty przez naród urzędnik, będzie jednostronnie, wbrew prawu, decydował komu będzie udzielał informacji o bieżącym funkcjonowaniu państwa?
Mnie najbardziej martwi, że gdy opadnie woda, w systemie kierowania państwem nie zmieni się nic. Rząd ani jego ministrowie w żadnym razie nie podadzą się do dymisji. Oni nie rozumieją na czym polega ich wina. Dlatego nie może ich dotknąć żadna kara bo za nic nie odpowiadają.
Po prostu są.
Zawieszenie w czynnościach burmistrza zalanego miasteczka to przysłowiowe kpiny z pogrzebu.
Brakuje jeszcze komunikatu że Tusk /znowu/ się wściekł. Powód nie ma żadnego znaczenia. 

16 września 2024

Nie chcem ale muszem

 

Mało zaglądających tu więc spokojnie mogę pisać kontrowersyjnie.
Takie przemyślenia miałem już w końcówce kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi 2023.
Obserwując przebieg kampanii zastanawiałem się czy ZP planowo nie zamierza tych wyborów przegrać?
Brzmi to absurdalnie, ale ...
Krótko po wyborach podał się do dymisji sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski którego jako jednego z pierwszych obciążono odpowiedzialnością za uzyskany wynik wyborczy ZP.
Można powiedzieć że stało się to zbyt późno, bo niezadowolenie z jego zaangażowania w kampanię znane było wcześniej. Zarzucano mu że zbyt mało było go w terenie.
Zarządzał kampanią zza biurka w Warszawie. Był jeszcze ciekawszy zarzut. Poseł większą wagę przywiązywał do prywaty. https://www.money.pl/gospodarka/dymisja-czolowego-polityka-pis-tyle-zarobila-jego-zona-6955969109842464a.html
Nawiasem mówiąc nie jest to problem jednostkowy. Media szczególnie lubią ten wątek przy każdej zmianie rządzących. Miło jest liczyć pieniądze w cudzej kieszeni. Szczegół polega na tym że następcy robią dokładnie to samo. W końcu zasada TQM skądś się wzięła.
Być może Sobolewski został kozłem ofiarnym.
Wcześniej mówiło się że ZP ma małe szanse na wygranie wyborów po raz trzeci z rzędu, bo w Polsce nikomu to się jeszcze nie udało. Wydawało się że to opinia na wyrost, ale po zastanowieniu, nie pozbawiona podstaw.
Stało się inaczej. ZP wybory do Sejmu wygrała, ale przegrała bo nie miała z kim zawiązać koalicji. Samodzielnie nie byli w stanie przeciwstawić się tej reszcie, czyli dawnej opozycji.
Nazwano to pięknie że ZP nie ma zdolności koalicyjnej.
Przepraszam, a z kim miała tą koalicję zawrzeć?
Kto nie ma sklerozy niech sobie przypomni jakie koalicje zawierano po 1989 roku i co z nich wynikało?
Zgoda co do jednego. Najchętniej do koalicji przystępował PSL. Uwielbiają być „języczkiem u wagi”.
To ich znak rozpoznawczy. Zawsze potrafią do maksimum wykorzystać te kilkanaście mandatów do Sejmu i Senatu. Absolutnie nie przeszkadza im że w takiej koalicji nie mają żadnej mocy sprawczej, poza tym że robią za hamulcowych, cokolwiek to znaczy.
Chodzi zawsze o jak najdłuższe przetrwanie przy korycie.
ZP rządziła drugą kadencję po wyborach wygranych jesienią 2019 roku.
Na wiosnę 2020 roku Polska znalazła się w strefie objętej pandemią covid-19.
Przypomnę że podobnie jak cały świat nie byliśmy przygotowani organizacyjnie na taką sytuację. Zabrakło procedur i sprzętu do walki z pandemią. W pierwszych miesiącach nie było również leku który pozwalał skutecznie leczyć chorych. Nie było skutecznych metod leczenia. Było sporo zgonów spowodowanych niefachowym stosowaniem respiratorów.
Szerzyła się psychoza o wysokiej zachorowalności i śmiertelności wśród chorych.
Psychozę podsycano informacjami ze świata.
Czas zweryfikował te obawy, ale na żywo wyglądało to inaczej.
Przykładowa synteza informacji o skutkach covid-19 zawarta jest tu https://ans-elblag.pl/assets/upload/files/biblioteka/2023/Spis%20treści,%20wstęp%20Gospodarka%20pandemia.pdf
Sposobem na walkę z pandemią stało się ograniczenie migracji ludności.
To spowodowało poważne zmiany w organizacji życia codziennego. Zamknięto zakłady produkcyjne, uczelnie, szkoły, przedszkola, biura. Wprowadzono pracę zdalną /dla pracowników biurowych/, naukę zdalną dla uczniów i studentów.
Wyraźnie trzeba przypomnieć że ograniczenia wprowadzane przez rząd MM nie były wymysłem ZP ale dostosowaniem się do zaleceń czy wręcz nakazów WHO, KE czy też krajowej służby zdrowia.
Niedowiarkom polecam przypomnienie sobie za pomocą odnośnych informacji w sieci.
To było dmuchanie na zimne bo odwoływano się do historii sprzed wielu lat gdy pandemia grypy pochłonęła na świecie miliony ofiar. Rozpiętość danych w odniesieniu do covid-19 wynika z braku jednolitych kryteriów kwalifikacji zgonów.
W Polsce kryło się za tym wyższe wynagrodzenie dla placówek służby zdrowia.
Grozę sytuacji, po dzień dzisiejszy, pogłębia się przez dodawanie do ofiar covida zmarłych na inne choroby, którym nie wykonano na czas planowanych zabiegów.
W tym samym czasie oddziały szpitalne przeznaczone wyłącznie dla chorych na covid-19, z pełną obsadą medyczną, stały puste. Często przywoływanym przykładem był szpital polowy zbudowany na PGE Narodowym w Warszawie. Szpitale tymczasowe kosztowały budżet prawie 1 mld zł.
Pandemia w Polsce została przez MZ uznana za zakończoną w połowie maja 2022 roku.
Poważnym utrudnieniem w skali światowej stało się zerwanie łańcuchów dostaw, co spowodowało poważne zakłócenia w produkcji wielu zakładów uzależnionych od kooperantów. Szczególnie dotkliwie odczuł to przemysł farmaceutyczny, a także elektroniczny.
Zawiodła KE która również nie była przygotowana na zaistniałą sytuację. Tu szczególnie odczuwalny był bezwład decyzyjny.
W takiej sytuacji poszczególne państwa UE ratowały się na własną rękę. Wychodziło to różnie.
Nagłość sytuacji spowodowała że odstąpiono od procedur. Liczyła się skuteczność pozyskiwania pożądanego towaru.
Dzisiaj łatwo jest rzucać oskarżeniami pod adresem ówczesnych decydentów.
Najłatwiej robić to z pobudek politycznych.
Nie wszystkich i nie wszędzie traktuje się jedną miarą. W tym miejscu trzeba przypomnieć zarzuty stawiane Ursuli von der Leyen dotyczące zakupu szczepionek przeciwko covid-19 w firmie zatrudniającej jej męża. https://www.rp.pl/zdrowie/art40827401-komisja-europejska-naruszyla-unijne-zasady-w-tle-umowy-na-szczepionki
W Polsce mamy do czynienia z zemstą polityczną pozbawioną podstaw merytorycznych.
Ciekawi mnie o czym będziemy rozmawiać gdy, zgodnie z obecnymi prognozami, dojdzie do nowej epidemii covid-19.
Niedawno mówiono że covid-19 to już historia, a od jakiegoś czasu w mediach słychać że covid-19
w wersji zmutowanej znowu ruszył na łowy i jego apogeum może nastąpić gdzieś za miesiąc.
Co wtedy?
Niemrawo bo niemrawo, ale KE przypomniała sobie że trzeba coś zrobić dla ratowania gospodarek poszczególnych państw UE. Remedium miały się okazać środki finansowe zgromadzone w funduszu znanym powszechnie jako KPO, a na poziomie KE jako Next GenerationEU. https://pl.wikipedia.org/wiki/Next_Generation_EU
Prace nad tym projektem rozpoczęto w lipcu 2020 roku, a pierwsze wypłaty nastąpiły w drugim półroczu 2021 roku. W grudniu 2021 na 27 państw UE wypłatę pierwszych rat otrzymało 18 państw. Niestety, nie było wśród nich Polski. https://oko.press/te-kraje-dostaly-juz-pieniadze-z-funduszu-odbudowy-ue-polska-nadal-zero
KE blokowała wypłaty aż do grudnia 2023 roku. Faktycznie z przyczyn politycznych.
Z dzisiejszej perspektywy łatwo powiedzieć że był to ewidentny błąd premiera MM który dał się ograć cwaniakom z Brukseli i Berlina.
Pierwsze kwoty zwolniono w grudniu 2023, już za rządów koalicji 13 grudnia, a ich wypłata nastąpiła
w kwietniu 2024 roku.
Podkreślić należy że nastąpiło to bez jakichkolwiek zmian w funkcjonowaniu krajowego wymiaru sprawiedliwości. To był podstawowy powód blokowania wypłat rządowi MM.
Dla odmiany obecna ekipa będzie miała problem z wydatkowaniem i rozliczeniem kwot przyznanych Polsce. Według aktualnych ustaleń kwoty z KPO trzeba rozliczyć do końca I półrocza 2026.
Rząd DT obiecuje że będzie negocjował z KE przedłużenie terminu. https://magazynbiomasa.pl/rzad-bedzie-sie-starac-o-wydluzenie-terminu-wykorzystania-pieniedzy-z-kpo/ Cóż, pożyjemy, zobaczymy co z tych obietnic zostanie.
Faktem pozostaje że zapłacimy za obsługę całej przyznanej kwoty tzn. dotacji i pożyczki.
Tak się pechowo składa że nieszczęścia chodzą parami.
W lutym 2022 wybuchła wojna na Ukrainie.
Problem Polski polega na tym że mamy bezpośrednią granicę z Ukrainą. W dodatku dość długą /ponad 535 km/, z wygodnymi połączeniami drogowymi i kolejowymi. Siłą rzeczy tędy nastąpił exodus Ukraińców z obszarów objętych wojną i tędy idą wszelkie dostawy sprzętu wojskowego i nie tylko.
To trwa już trzeci rok.
O skali ruchu ludności ukraińskiej trudno mówić jednoznacznie bo szwankuje dostęp do informacji od służb granicznych. Według danych szacunkowych przez Polskę przewinęło się blisko 9 mln Ukraińców, z tego około 1,5 mln zatrzymało się u nas na dłużej, podjęło pracę zarobkową, uczestniczy w obowiązku szkolnym i studiuje, a także korzysta ze świadczeń socjalnych na równi z obywatelami Polski.
Jest to duże obciążenie dla budżetu państwa bo nie otrzymujemy rekompensaty z KE.
Nie mamy też informacji czy są jakieś zobowiązania międzyrządowe o rozliczeniach po zakończeniu działań wojennych.
Są za to informacje które wystawiają złe świadectwo politykom ukraińskim.
Wojna się skończy i nastanie czas odbudowy ze zniszczeń wojennych. Od dawna trwają rozmowy
komu zostanie udostępniony rynek. Jakoś nie widać miejsca dla firm z Polski chyba, że jako podwykonawcy dla firm niemieckich.
Co do Ukraińców przebywających w Polsce to widać coraz częściej ich krótkowzroczność która przejawia się w postawie roszczeniowej wobec nas.
Niewiele lepsi są ukraińscy politycy, z prezydentem Zełenskim włącznie.
Ostatnio mieliśmy okazję wysłuchać żenującej wypowiedzi byłego już ministra spraw zagranicznych Ukrainy.
Wielu z nas dziwi się że mimo olbrzymiej pomocy udzielanej Ukrainie i Ukraińcom nie udaje się uregulować elementarnych spraw dotyczących przeszłości stosunków polsko-ukraińskich, dotyczących okresu II wojny światowej. W szczególności dotyczy to ekshumacji ofiar tzw. rzezi wołyńskiej.
Zmiana rządu w grudniu 2023 wygenerowała nowe problemy, przede wszystkim wewnętrzne. Rozgorzała na dobre wojna polsko-polska. Stało się to za sprawą rządu DT który z jawnym poparciem KE demoluje Państwo Polskie. Metody nie są zbyt wysublimowane.
Koalicja 13 grudnia ma w Sejmie większość, ale nie ma większości konstytucyjnej. Ma przeciwko sobie również obecnego prezydenta RP. W takich realiach nie ma szans na wprowadzanie rewolucyjnych zmian na drodze ustawowej. Skoro nie może, idzie na skróty. Jasno określił to DT. Stosuje prawo tak jak je rozumie. To jest klasyka nowomowy, czyli w tym przypadku czyste bezprawie. Z jednej strony końca tego bezprawia nie widać, a z drugiej brak zdecydowanej reakcji ze strony prezydenta RP i organów odpowiedzialnych za przestrzeganie porządku prawnego w państwie. Rządzący liczą że zdobędą pełnię władzy na wiosnę 2025 po wygraniu wyborów prezydenckich. Skąd ta pewność?
Może tych wyborów nie robić skoro wszystko wiadomo?
Ze swej strony konsekwentnie powtarzam że na posłach PSL spoczywa wyjątkowa odpowiedzialność polityczna. Od nich zależy jak długo ta koalicja jest w stanie funkcjonować i szkodzić nam wszystkim. Kurczowe trzymanie się stołków nie może być celem samym w sobie.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...