Nie
za szybko?
Jak masz liczyć na kogoś, licz na siebie.
Jesteśmy
wodzeni za nos od początku II WŚ i jak widać niczego nie jesteśmy
w stanie się nauczyć.
Ale ... widocznie nie dostaliśmy jeszcze
wystarczająco po dupie i udajemy że nic się nie stało.
Wszak,
Polacy nic się nie stało! To ulubione powiedzenie nie tylko kibiców
piłki kopanej.
Ciągle nie ma mądrego który wiedziałby co
powinniśmy robić. Trwa kalkulowanie co się bardziej opłaca? Z
boków pada podpowiedź KOMU?
Poszczególne grupy kolejnych
decydentów stawiały na Moskwę, Waszyngton, Brukselę, Berlin,
Watykan i tak w koło Macieju. Ciągle brakuje decydenta który
postawi na Polskę i polski naród.
Na naród postawić trudno,
bo przeważająca większość żyje w przeświadczeniu podobnym do
postawy PAD, czyli co ja mogę?
Ostatnio zastanawiam się ile
czasu potrzeba żeby nasze społeczeństwo zrozumiało o czym mówią
nie politycy na stronach SN, o zamierzchłej historii Polski i
konsekwencjach stąd wynikających.
Ja widzę to w ten sposób że
beztrosko marnujemy dany nam przez historię czas.
Krótko
mówiąc, dajemy się manipulować jak małe dzieci.
Złośliwie
powiem że w naszym otoczeniu w Europie, nikt nas nie lubi,
przynajmniej wzdłuż naszych granic. Może ściślej, nie szanuje.
Nie należy tego mylić z wykorzystywaniem nas. Tu chętnych nie
brak. Szczegółów nie będzie. Każdy coś znajdzie wedle własnej
wiedzy i doświadczenia życiowego.
Przez wiele lat żyliśmy w
przeświadczeniu, że po zakończeniu II wojny światowej nastał dla
całego świata czas pokoju i spokoju. Okazało się to wielką
złudą. Z upływem lat atmosfera gęstnieje.
Sprawcą jest państwo
które faktycznie, od wieków prowadzi politykę ekspansyjną.
Credo
zawarte jest w bon mocie: Z
kim graniczy Rosja? Z kim chce.
To nie żart. Może kiedyś tak to wielu traktowało.
Rosja
po II wojnie aspirowała do roli hegemona światowego. Najpierw w
świecie dwubiegunowym,
w którym przeciwnikiem, czy konkurentem,
były USA. W późniejszych latach Rosja trafiła na innych
konkurentów, ale pozycja USA nie ulegała zmianie.
Polska miała
to nieszczęście że znalazła się w strefie wpływów Rosji do
1989 roku. To jest tylko część prawdy bo te wpływy odczuwamy po
dzień dzisiejszy.
Przemeblowanie światowej sceny politycznej
które nastąpiło po latach 90-tych sugerowało że nastąpiły
zmiany nieodwracalne. Wielu się na to nabrało.
Świat nie
reagował wcale, albo symbolicznie, gdy Rosja przystępowała do
odtwarzania swych granic w granicach ZSRR. Żywsze reakcje nastąpiły
gdy Rosja zaatakowała otwarcie Ukrainę. Sprawa nie jest
rozstrzygnięta, ale sposobu zakończenia wojny nikt nie jest pewien.
Po drodze rozwija się inny problem. USA w polityce
międzynarodowej zmieniają priorytety. Wynikają one z sytuacji
wewnętrznej. Ich zainteresowanie koncentruje się na relacjach z
Chinami oraz utrzymaniem panowania na handlowych szlakach morskich.
Niestety odbywa się to kosztem spadku zainteresowania sytuacją w
Europie. Rolę hegemona w Europie USA zamierzają powierzyć Niemcom.
To dla nas poważne zagrożenie bo Niemcy ani przez chwilę nie
rezygnują z dobrych relacji z Rosją. Rosja z kolei nie kryje się z
tym że atak na Ukrainę to tylko etap na drodze odtwarzania ZSRR.
W
kolejności zagrożone są kraje Pribaltiki /Litwa, Łotwa, Estonia/
a nie jest wykluczone że na liście jest Polska.
Przez lata
lansowano pogląd że na straży bezpieczeństwa państwowego w
Europie stoi NATO.
Jednak przy bliższym przyjrzeniu się tym
gwarancjom bezpieczeństwa okazuje się że nie jest to proste ani
oczywiste. Decyzja o interwencji NATO nie jest zależna od jednego
państwa, a pamiętamy z naszej historii że nikt nie chciał umierać
za Gdańsk. Poza tym jest tu bezwładność decyzyjna.
To jest słaba
strona NATO.
Rosja stawia na wojnę błyskawiczną, a to powinno
nas zmuszać do posiadania wojsk zdolnych do zwalczania desantu jak i
ataku powietrznego /lotniczego i rakietowego/ na obszarze całego
kraju, a nie tylko punktowo.
Takie formacje nie buduje się z
dnia na dzień, ale latami. Poza tym jest to kosztowne dla budżetu.
Teraz wszystkie sztaby wojskowe pilnie studiują przebieg wojny
na Ukrainie. Będzie to miało wpływ na zakupy uzbrojenia, na
tworzenie nowych rodzajów wojsk, a przede wszystkim na organizację
własnej logistyki.
W kontekście powyższego zmienia się ton
dyskusji w Polsce, na temat zakupów uzbrojenia, serwisu i
zapewnienia części zamiennych.
Poważniejszym i trudnym do
rozwiązania staje się zapewnienie wystarczającej liczby pocisków
dla artylerii kalibrów ponad 100 mm. Dzisiaj jest to problem
wszystkich armii europejskich.
Zdolności produkcyjne przemysłu
zbrojeniowego są zdecydowanie poniżej potrzeb frontu.
Nie ma
jeszcze wypracowanych stabilnych opinii o zastosowaniu na polu walki
wszelkich rodzajów dronów. Czy mają stanowić nowy rodzaj broni?
Jak wpłyną na inne rodzaje wojsk, zwłaszcza pancernych?
Za tym
wszystkim stoi ciekawsze dla nas pytanie: czy zdążymy? Czy zdążymy
zbudować armię, odpowiednio wyposażoną i wyszkoloną, zdolną
skutecznie przeciwstawić się Rosji i jej satelitów? Trzeba
pamiętać że u naszych granic stoi nie tylko Rosja, ale i Białoruś
która z własnej woli nas nie zaatakuje, ale na polecenie Rosji? To
już inna bajka.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie czy NATO nam
pomoże? Czy zdąży nam pomóc?
Patrząc na rozwój wydarzeń na
Ukrainie musimy się serio obawiać czy nie dojdzie do dealu nad
naszymi głowami. W końcu nigdy nie byliśmy graczem a jedynie
pionkiem w grze innych.
Czy polscy politycy, niezależnie od ich
preferencji politycznych, to rozumieją?