Szukaj na tym blogu

03 grudnia 2024

Co zwycięży? Prywata czy interes narodowy?

 

Zajmując się didaskaliami wokół prekampanii mniej uwagi zwracamy na to co się dzieje w sprawach gospodarczych III RP, no i oczywiście w polityce, zarówno krajowej jak i międzynarodowej.
A dzieje się sporo i nie zawsze korzystnie dla Polski.
Na początek jednak o trwającej faktycznie kampanii.
Z jednej strony były opozycjonista Krzysztof Król domaga się rezygnacji ze stanowiska prezesa IPN przez Karola Nawrockiego. Powołuje się na ustawę o IPN. https://wpolityce.pl/polityka/714481-kuriozalny-list-dzialaczy-opozycji-prl-nawrocki-odpowiada
To działanie na wyrost bo kampanii wyborczej jeszcze nie ogłoszono.
Zwolennicy Trzaskowskiego publikują materiały obciążające, w ich mniemaniu, Nawrockiego. Autentyczność publikacji nie została jeszcze zweryfikowana, ale jest news, a może tylko fake news. Zanosi się że to kapiszon. W dodatku mokry. 
Widać że Karol Nawrocki jest dla KO trudnym przeciwnikiem.
Z drugiej strony Hołownia zamierza ogłosić swój udział w wyborach, jako kandydat, w Hali BHP
w Gdańsku. https://wiadomosci.onet.pl/trojmiasto/szymon-holownia-startuje-z-kampania-partnerzy-z-trzeciej-drogi-bez-zaproszenia/1ysyn39 Dobrze że nie deklaruje się jako były opozycjonista. Autentyczni opozycjoniści solidarnościowi zapowiadają fizyczną blokadę dostępu do Hali BHP.
Być może że to fałszywy alarm. Teraz nikt nic nie wie.
Wokół Hołowni zrobiło się spore zamieszanie i nie wiadomo jakie będą efekty końcowe.
Wiele wskazuje że po stronie koalicji 13 grudnia dojdzie do walk bratobójczych, albo koalicjanci KO zostaną spacyfikowani przez kierownika. Tam nie ma miejsca dla innego kandydata niż obecny prezydent Warszawy, bo inaczej przegrają te wybory. Ale ... wybory dopiero za prawie pół roku.

Tymczasem koalicja 13 grudnia stara się szkodzić Polsce ile zdąży.
Metody są różne, od wysublimowanych po ordynarnie prymitywne, wynikające z poczucia bezkarności.
Dzisiaj trudno ustalić komu należy się prymat w tej destrukcji.
Długoterminowo najwięcej szkody planuje wnieść posłanka Barbara Nowacka, minister od edukacji, która uwierzyła w swoje posłannictwo dziejowe.
Dlaczego formacje stanowiące margines sceny politycznej są takie hałaśliwe? To przypomina zachowanie pinczerka.
Czy te durne pomysły uda się wdrożyć zależy od tego kiedy koalicja 13 grudnia pójdzie w odstawkę. Ten zestaw osobowy który zagościł, mam nadzieję przejściowo, w MEN, powinien być powierzony troskliwej opiece właściwych służb medycznych. Do kompletu brakuje zmiany nazwy MEN na ministerstwo indoktrynacji.
Drugim obszarem szkodnictwa jest wymiar sprawiedliwości. Z jednej strony wyczyny Bodnara &Co
a z drugiej poczynania „kasty” która ma ciągle szanse na opamiętanie się.
Osobiste animozje powinny mieć swoje granice. Chyba że idziemy na całość. Tylko kto potrafi do końca zdiagnozować skutki tego zacietrzewienia?
Wielu z nas zadaje sobie pytanie czy to co obserwujemy w krajowym życiu politycznym to zbieg nieszczęśliwych okoliczności czy działania z premedytacją prowadzone w interesie obcych?
Dzisiaj widać bez ogródek że opcja proniemiecka stara się wszelkimi dostępnymi jej metodami sprowadzić Polskę do roli landu niemieckiego.
Jest się przed czym bronić.
Dopełnieniem nieszczęść które nas nękają po jesiennych wyborach anno 2023 jest trwający regres w gospodarce narodowej. Nie wynika on wyłącznie z niewydolności naszej gospodarki.
Zamykanie zakładów produkcyjnych, zwolnienia grupowe, przenoszenie produkcji z Polski, a w konsekwencji wzrost bezrobocia, są skutkiem ratowania gospodarek innych państw.
Trzeba uświadomić sobie że nasza gospodarka w znacznym stopniu uzależniona jest od współpracy gospodarczej z Niemcami. Prawie 30% naszego eksportu.
Niestety, dokładamy się do tego sami, akceptując obłąkańczą politykę energetyczną KE.
To z czym mamy do czynienia nie da się opisać w konwencji czarno- białej. Zbyt piękne żeby było prawdziwe.
Strategiczne posunięcia zawłaszczył prezes. Tego chyba nikt nie kwestionuje. Niuans polega, według mnie, na tym że prezes nie jest w stanie wszystkiego ogarnąć, a najbliżsi współpracownicy nie wywiązują się ze swych obowiązków. Nazwiska nic tu nie zmienią.
Podstawowy problem dotyczy polityki kadrowej. O tym mówiło się wielokrotnie. Prezes nie ma ręki do doboru ludzi do współpracy. Przykładami można wypełnić całą notkę. I co z tego? Ano to że ci kolejni nieudacznicy szkodzili poczynaniom PiS i ZP. W końcu to tylko ludzie ze wszystkimi ludzkimi przywarami. Posła który zawalił kampanię wyborczą 2023 można skreślić z listy kandydatów do parlamentu. Konsekwencje ponosi całe ugrupowanie i wszyscy którzy je popierają.
Najwięcej szkody polityce PiS i ZP przynosi ludzka pazerność.
Parlamentarzysta zarabia dużo.
W to nikt nie wątpi. Ale wielu ludzi ma to do siebie że im ciągle mało. Skutki widać. Tu jest poważny błąd w polityce kadrowej. Ludzi z lepkimi rękami trzeba bezwzględnie eliminować z polityki.
Jeśli nie robią tego koledzy partyjni, robi za nich konkurencja.
Tu trzeba odróżnić nagonkę tejże konkurencji która feruje wyroki z pominięciem sądów.
W ten sposób przechodzimy do kolejnej sprawy jaką jest szantaż.
Człowiekiem na którego są„haki” można manipulować, można zmuszać do określonych działań. To jest poważne obciążenie w polityce, nie tylko w ławach parlamentarnych.
Delikwent będzie wówczas głosował niekoniecznie zgodnie z linią partii, czy zgodnie ze swymi przekonaniami, ale zgodnie z oczekiwaniami lobby.
Dochodzimy do sedna sprawy, czyli odpowiedzi na pytanie dlaczego polscy politycy działają na szkodę Polski i Polaków? Odpowiedzi na tak postawione pytanie jest kilka.
Jedni glosują z przekonania, inni zgodnie z wytycznymi swej partii, a jeszcze inni wedle wskazówek prowadzącego. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie kto jest prowadzącym?
Zadajemy sobie pytanie kto doprowadził do przejęcia władzy przez koalicję 13 grudnia?
Czy to była jedna osoba, czy splot nieszczęśliwych przypadków?
Przecież oni nie wygrali tych wyborów! Koalicja powstała po wyborach, a motywem i celem było odsunięcie od władzy PiS. Wątpię żeby to była wola elektoratu.
Wtedy nie było żadnego pomysłu na to co dalej. Rozpoczęła się trwająca po dzień dzisiejszy improwizacja.
Widać to gołym okiem.
Koalicjanci mają świadomość że ich dni są policzone. Może to nastąpić w każdej chwili, a realnie najwcześniej po ustaleniu wyniku wyborów prezydenckich 2025.
Obserwujemy narastanie tarć wewnątrz koalicji, ale na rozpad nie można liczyć bo czynnikiem scalającym stał się strach przed odpowiedzialnością karną za czyny dotychczas popełnione.
Znakiem rozpoznawczym koalicji 13 grudnia stało się nagminne łamanie prawa, w myśl credo premiera że stosuje prawo jak on je rozumie. To jest anarchizacja porządku prawnego III RP.
Co ma wisieć nie utonie.
Poprzednicy przez 8 lat pracowali nad wzmocnieniem pozycji gospodarczej, politycznej i militarnej Polski w Europie i na świecie. Efekty zaczęły być widoczne, chociaż nie wszystkich mogły zadowolić mimo, że w tym czasie zaliczyliśmy pandemię covid-19 z którą nie wszyscy w świecie sobie poradzili.
Zmiana opcji rządzącej zmieniła priorytety. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie w jakim stopniu to stanowisko jest wzmocnione przez zmieniającą się sytuację gospodarczą i polityczną, nie tylko w Europie.
Podstawowe pytanie, jak daleko można zajechać na kłamstwie? KO w kampanii wyborczej obiecywała gruszki na wierzbie, tym razem 100 konkretów.
Po roku zostały z tego nici, ale nabrało się na to tylu że KO wróciła do władzy. Czy ten sam numer pozwoli wygrać wybory na prezydenta RP?
Zanim do tego dojdzie koalicja 13 grudnia sabotuje dokonania poprzedników, a ściślej mówiąc neguje sens tego co oni realizowali. To są działania wielotorowe, od jawnego blokowania przedsięwzięć poczynając, po pozorowanie kontynuacji.
Wobec jawnego zagrożenia związanego z trwającą wojną na Ukrainie nie mają odwagi wycofywać się z zakupów uzbrojenia i innych wydatków na wzmacnianie obronności państwa.
To też jest tylko częściowa prawda, bo według najświeższych informacji z MON pula wydatków w 2024 roku zostanie zmniejszona o 20 mld złotych. https://www.rp.pl/biznes/art41526211-mon-przyznaje-w-tym-roku-na-obronnosc-trafi-o-20-mld-zl-mniej-niz-zakladano
Mnie to nie zaskakuje. Sytuacja powtarza się od dziesięcioleci. To nie jest wyłączna wina MON który może dysponować środkami budżetowymi dopiero po zatwierdzeniu ustawy budżetowej. Zanim do tego dojdzie mija kwartał, a czasem więcej. Przepisy nie pozwalają na zaliczkowanie podpisanych umów. Zakłady zbrojeniowe z kolei nie są w tak dobrej kondycji finansowej żeby uruchamiać produkcję na własne ryzyko.
Niewykorzystane pieniądze wracają do budżetu i z tego cieszy się minister finansów.
Kolejni ministrowie obrony nic nie robią żeby „ich” pieniądze pozostawały na koncie do ich pełnego wykorzystania.
Rząd DT wycofuje się z inwestycji w energetyce /głównie energetyka jądrowa/, w budowę portu kontenerowego w Świnoujściu itd.
Działania pozorne to przede wszystkim budowa CPK. Na rok 2025 planowano wydatkować około 9,5 mld zł, a ostatecznie w budżecie będzie około 3 mld zł, tylko na inwestycje kolejowe.
Jest zrozumiałe że tym samym opóźnia się termin docelowy zakończenia inwestycji.
Dodam jeszcze że mówimy o inwestycji kadłubkowej. Pierwotny plan był zdecydowanie ambitniejszy.
Zapomniano już o regulacji Odry dla zapewnienia jej żeglowności na całej długości, od Kanału Gliwickiego poczynając. Dla „równowagi” zaawansowana jest sprzedaż nabrzeży portowych w Trójmieście i Szczecinie firmom z kapitałem niemieckim.
Ogólnie priorytet mają inwestycje preferujące interesy niemieckie.
Do tego trzeba dołożyć zaniechania wynikające z czego? No właśnie.
Pod koniec lata Dolny Śląsk nawiedziła powódź która spowodowała znaczne szkody materialne. Powodzie nawiedziły południową i środkową Europę. KE zaoferowała wsparcie finansowe poszkodowanym. Niestety urzędnicy rządu DT nie złożyli na czas wymaganego wniosku i oczywiście Polska nie dostała nic. https://wpolityce.pl/swiat/714281-polski-rzad-nie-zlozyl-wniosku-o-wsparcie-z-ue-dla-powodzian Ostatnie informacje są pocieszające bo wniosek złożono, ale później. Tylko nie wiadomo ile i kiedy otrzymamy tego wsparcia.
W walce o dodatkowe pieniądze z KE mamy takich „sukcesów” więcej. Była możliwość uzyskania dofinansowania na produkcję amunicji artyleryjskiej. Znowu największą pulę zgarnęły firmy niemieckie. Polskie nie znalazły uznania i dostały ochłapy. https://defence24.pl/polityka-obronna/ue-inwestuje-w-produkcje-amunicji-maly-ulamek-dla-polski
Zdaniem KE mamy radzić sobie sami. Ale składkę mamy płacić solidarnie!
O pieniądzach z KPO nie wspominam bo rośnie zagrożenie że ich nie skonsumujemy.
Zabraknie czasu. Bezwładność urzędnicza to potęga. Przeczytałrm niedawno wypowiedź urzędnika obecnego rządu że poprzednia pula /5 mld euro z kawałkiem/ zostanie rozdysponowana w 2026 roku!

Warto też zwrócić uwagę na sytuację międzynarodową wokół Ukrainy. Tu zaczyna się wyłaniać nowy obraz. Prezydent Ukrainy po wyborach w USA zaczyna zmieniać ton swych wypowiedzi w kwestii przyszłości Ukrainy. Dopuszcza sytuację w której dojdzie do rozejmu/zawieszenia broni/wstrzymania działań zbrojnych i Ukraina poniesie, przynajmniej przejściowo, straty terytorialne. Ceną ma być przyjęcie Ukrainy do NATO.
Jakie są na to szanse? Przekonamy się po oficjalnym objęciu urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa. https://dorzeczy.pl/swiat/663334/stoltenberg-wzywa-ukraine-do-oddania-rosji-terytoriow.html
Mój optymizm tego nie ogarnia. Prędzej przyjmę do wiadomości że Ukrainę zostawią na lodzie bo są sprawy ważniejsze.
Na podwórku krajowym od prawie roku mamy to samo tylko dwa razy więcej.
Postępuje bezprawie mimo zapadających wyroków Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego.
W najlepsze działają sejmowe komisje śledcze mimo ich delegalizacji przez Trybunał Konstytucyjny https://www.rp.pl/prawo-karne/art41435041-komisja-sledcza-ds-pegasusa-nielegalna-jest-decyzja-prokuratury-ws-wniosku-pis
Łamanie prawa stało się codziennością. Postępuje zapaść w gospodarce. Żeby poprawić jej wizerunek premier wymienił prezesa GUS. Zadziałało.
Cały czas brakuje reakcji KE. Spoko.
Ulica twierdzi że wszystko wróci do normy jesienią 2025, czyli po wyborach. Jednym z pierwszych ruchów KE ma być obciążenie Polski klauzulą nadmiernego zadłużenia. Wówczas już nie trzeba będzie się kryć.
Pytanie gdzie wije sobie gniazdko premier „uśmiechniętej Polski”, a może przywódca warczącej, ups! walczącej demokracji?
Mnie jednak ciekawi na czym ekipa 13 grudnia opiera przekonanie o swej bezgranicznej bezkarności? Oni niczego się nie boją! Utracili instynkt samozachowawczy? 

29 listopada 2024

Prekampania – jak to ugryźć?

 

Ostatnie dni obfitują w niespodzianki i to sporego kalibru.
Może wnioskowanie byłoby właściwsze gdyby w opisie przyjęto następstwo zdarzeń.
Niewątpliwie tematem wiodącym jest nadchodząca kampania wyborcza przed wiosennymi wyborami prezydenta RP. Kampania której oficjalnie jeszcze nie ma, ale jak widać potencjalnym kandydatom to nie przeszkadza. Szczegół polega na tym że „niewidzialna ręka rynku” dba żeby w wyścigu nie znalazło się zbyt wielu uczestników. Nie doszliśmy jeszcze do sytuacji że „właściwy” kandydat ma wyłożoną dywanem drogę do fotela prezydenckiego.
Wzorce wschodnie to dopiero przyszłość.
Ograniczenie konkurencji to co innego.
Na dzisiaj takim bezspornym wybrańcem rządzących jest aktualny prezydent m.st. Warszawy.
On wszystko może, zwłaszcza prowadzić swoją kampanię wyborczą w całej Polsce i w godzinach pracy, w dodatku z wykorzystaniem przywilejów przypisanych do zajmowanego stanowiska.
W tym samym czasie prorządowe media żądają od kandydata prawicy ustąpienia z zajmowanego stanowiska itd. Najlepiej by było gdyby już zrezygnował z kandydowania.
Obserwatorzy prekampanii /bo tak nazwano to co teraz się dzieje/ https://konkret24.tvn24.pl/polityka/wybory-2025-nie-ma-kampanii-a-juz-jezdza-po-polsce-oto-dlaczego-moga-st8199833 mają sporą bekę obserwując zmasowany atak mediów, nie tylko polskojęzycznych, na kandydata prawicy,
Ile przy okazji można się nauczyć! Właściwie to określenie na wyrost. Te chamskie, a raczej prymitywne metody są znane od lat. Przyzwyczajono nas do nich.
Na razie hitem jest "polowanie z nagonką". "Trójka murarska" znanej stacji prowokuje Nawrockiego, jeden zadaje namolnie pytania, drugi podtyka Nawrockiemu mikrofon, a trzeci z boku "obiektywnie filmuje. Może tym razem się uda? Będzie setka!
Tak naprawdę to o wiele ciekawsza jest wojna podjazdowa prowadzona wobec konkurentów tego który powinien wygrać.
Ostatnio ofiarą tych gierek padł rotacyjny marszałek. Historycznie rzecz ujmując o fotel prezydenta RP ubiega się ponownie, a więc recydywista. W pierwszym podejściu traktowany jako ciekawostka przyrodnicza, chociaż z rokującym wynikiem. Teraz już uważany za jednego z poważnych kandydatów. Słaby gracz, ale postanowiono go nie lekceważyć. Zastosowano wobec niego starą ale wypróbowaną metodę.
Został podpięty pod aferę wokół prywatnej uczelni wyższej, znanej jako Colegium Humanum.
Aferę rozpętał
Newsweek https://www.newsweek.pl/polska/polityka/szymon-holownia-studiowal-na-collegium-humanum-rektor-uczelni-lubil-sie-nim-chwalic/w22rqdd
Wezwany do tablicy rotacyjny „szczerze” wszystkiemu zaprzecza, co nie powinno budzić cienia wątpliwości. Dzisiaj buńczucznie grozi że będzie pozywał do sądu. Tylko jeszcze nie wiadomo kogo i za co? Przy okazji podpadł Bodnarowi https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/bodnar-krytykuje-holownie-oburzajace-i-absolutnie-niedopuszczalne
Dzisiaj nie wiadomo jeszcze dlaczego /przynajmniej ja nie wiem/ aferę wywołano właśnie teraz?
Z wypowiedzi dziennikarzy dowiaduję się że wokół sprawy jedni chodzą już blisko trzy lata, a inni blisko rok. Mają więc ugruntowany materiał dowodowy i groźby rotacyjnego puszczają mimo uszu.
Czego więc możemy oczekiwać?
W związku ze śledztwem prokuratura postawiła już sporo zarzutów i to kilkudziesięciu osobom.
Znający bliżej sprawę twierdzą że najlepsze dopiero przed nami. Co ciekawe, w sprawę „umoczeni” są ludzie z PiS i obecnie rządzących, a więc jest swego rodzaju równowaga.
Smród roznosi się wokół. Jak to zostanie rozegrane dalej?
Żeby nikomu nie sprawiać przykrości prokuratura uruchamia inne kierunki i tu ofiarami padają ludzie lewicy, celebryci i kiedyś związani z obecną władzą. Padają konkretne nazwiska, a przy tym wzrasta ich nieznajomość w elitach obecnej władzy.
Palikot ze swoimi problemami pozostaje samotny jak palec. Do towarzystwa ma celebrytę z TVN.
Sąd nie chce stosować wobec nich taryfy ulgowej. Okazuje się że z Palikota kiepski biznesmen, podobnie jak słaby polityk.
Ciekawym przypadkiem stał się Olejniczak, kilka lat temu nawet szef lewicy /SLD/. https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojciech_Olejniczak
Po zmianie władzy w 2015 roku odszedł z polityki i słuch po nim zaginął. Zaczął robić karierę w biznesie. Teraz nikt z polityków lewicy nie przyznaje się do niego.
Polityka i biznes nie wszystkim służy. Świadczą o tym kolejne ujawniane afery.
Olejniczak ma problemy prawne które nie wiadomo czym dla niego się skończą. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Zarzuty-dla-Wojciecha-Olejniczaka-Chodzi-o-dzialanie-na-szkode-Alior-Banku-i-Zaklady-Miesne-Kania-8853384.html

Jeszcze nie wszyscy chętni zgłosili swój akces do udziału w wyborach.
Realnie trzeba ocenić że będą stanowili tło dla tych najmocniejszych. Jednak potencjalnie zainteresowani uważają że nie jest to działanie bezproduktywne. To okazja do autopromocji siebie
i środowiska z którego mają kandydować.
Według stanu na dzień dzisiejszy ciekawie zapowiada się start marszałka rotacyjnego.
Niby nie uczestniczy w prekampanii, ale można go zobaczyć przy różnych okazjach gdy zabiera głos, oceniając konkurentów. To może być przyczyną zainteresowania jego osobą ze strony mediów.
Rotacyjny zapomina że podobnie jak żona Cezara powinien być poza wszelkimi podejrzeniami.
Skoro domaga się równych szans dla wszystkich uczestników-kandydatów do urzędu prezydenta RP powinien, z chwilą oficjalnego rozpoczęcia kampanii wyborczej wziąć przynajmniej bezpłatny urlop. Póki co jego deklaracje brzmią co najmniej kabaretowo.
Jakim cudem przewodniczący
Polska 2050, wchodzącej w skład Trzeciej Drogi reprezentowanej w parlamencie i w rządzie DT może być kandydatem niezależnym? Czy zwala to na karb tego że jest tylko maturzystą i może mylić pojęcia podstawowe? Może jednak stoi za tym tylko jego tupet? 

24 listopada 2024

Poważnie o wyborach prezydenckich anno 2025

 

Pojawiają się oficjalni kandydaci do wyścigu o zasiedlenie Pałacu Prezydenckiego, a właściwie Namiestnikowskiego. https://pl.wikipedia.org/wiki/Pałac_Prezydencki_w_Warszawie
Wyścig będzie coraz ciekawszy gdy pojawią się kolejni kandydaci, a także gdy zostanie podany do wiadomości ogółu oficjalny komunikat o terminie wyborów prezydenta RP.
Póki co mamy do czynienia z czymś o czym prawo milczy, mianowicie z prekampanią w której brylowali prezydent m.st. Warszawy i minister rządu DT.
To powoduje powtarzające się pytanie kto płaci za te mityngi? Jaka jest podstawa prawna tego finansowania? Jak się do tego ustosunkuje PKW? Czy prekampania będzie kontynuowana?
Marszałek Sejmu zapowiedział że oficjalna kampania wyborcza rozpocznie się 8 stycznia 2025 roku.
Moim zdaniem, ciekawsze jest pytanie czy ogłoszony dzisiaj kandydat dotrwa do wyborów które odbędą się prawdopodobnie w maju 2025?
Tych ciekawych pytań jest znacznie więcej.
Z kręgów koalicji 13 grudnia padają już teraz sugestie o możliwych rozwiązaniach gdy nie dojdzie do zaprzysiężenia nowego prezydenta. Dlaczego mogłoby nie dojść? O tym potem.
Zagalopował się zwłaszcza jeden z kandydatów w wyścigu, obecny marszałek Sejmu, który oświadczył, że w takiej sytuacji, zgodnie z ustawą, będzie pełnił obowiązki prezydenta RP.
Czy taki chłopiec w krótkich spodenkach powinien w ogóle kandydować?
Sam jestem ciekaw jaki będzie odbiór społeczny poszczególnych kandydatów?
Kto z nich potrafi przekonać do siebie i swojego programu wymagane 50% + 1 głosujących?
Zanim do tego dojdzie środowisko popierające kandydata PO zajmuje się szkalowaniem konkurencji.
Na razie swoje zainteresowanie ograniczają do /jeszcze nie zgłoszonej oficjalnie/ kandydatury prezesa IPN. Zainteresowanie, to zbyt mocno powiedziane. Bojówki PO szkalują kandydata ZP.
Teraz dużo będzie zależało od reakcji pomawianego.
Moim zdaniem, nie wolno stosować taryfy ulgowej. Zło trzeba tępić w zarodku.
Dlatego wykonawców tej brudnej roboty trzeba pozwać do sądu, nie czekając na uruchomienie trybu wyborczego. Przy tym żądać znaczących kar, zwłaszcza finansowych, za naruszenie dóbr osobistych. To daje możliwość odwołania od niekorzystnego wyroku w pierwszej instancji.
Tego nie należy wykluczać.
Rozważania o szansach kandydata prawicy trzeba zacząć od tego kto będzie tworzył sztab wyborczy i pokieruje przebiegiem kampanii wyborczej kandydata?
W dalszej kolejności znaczący będzie odbiór społeczny programu wyborczego kandydata, jego odniesienie się do sytuacji bieżącej i propozycje działań po wygraniu wyborów.
Moim zdaniem, nie można bezkrytycznie przyjmować że w wyborach będzie liczyło się jedynie dwóch kandydatów, czyli Trzaskowski i Nawrocki. Po pierwsze nie wiemy kto ostatecznie zostanie zgłoszony, a po drugie, nie można nikomu odbierać szans już na starcie.
O szansach poszczególnych kandydatów będzie również decydował udział w bieżącej polityce firmowanej przez koalicję 13 grudnia.
Końcowy efekt tych analiz da odpowiedź na pytanie czy będziemy uczestnikami dwuetapowego głosowania, czy wszystko rozstrzygnie się w pierwszej turze?
Jak wybraniec przysłuży się Polsce przekonamy się później.
W podsumowaniu taka myśl.
Z chwilą uruchomienia kampanii wyborczej decyzja zostaje w rękach i nogach wyborców.
Teoretycznie tak. Ale ... Dlaczego posłańcy Trumpa rozmawiali tylko z Trzaskowskim?
Dlaczego, a może na jakiej podstawie Soros-junior „namaścił” tegoż?
Nie będzie potrzeba żadnych cudów nad urną wyborczą?
Po co więc ten cały cyrk skoro wszystko już ustalone?
Skoro zaczepiłem prezydenta-elekta to polecam zapoznanie się z tym tekstem https://niepoprawni.pl/blog/jacek-km/gabinet-trumpa-i-przygotowania-do-kontrrewolucji
O czym powinniśmy pamiętać? W przygotowywanym składzie rządu Trumpa jest zbyt dużo /jak dla mnie/ sympatyków górali ze Wzgórz Golan. Ich sympatie nie są związane z Polską. W tle jest też sprawa Act 447. 
Poczekamy, zobaczymy. 

20 listopada 2024

W czyim interesie?

 

Przysłuchuję się dyskusji po Święcie Niepodległości i dochodzę do wniosku że długotrwałe pranie mózgów społeczeństwa robi swoje.
Pierwsze skojarzenie, wielu dyskutantom wszystko, jak w starym dowcipie, kojarzy się z d...pą.
Hasłem wiodącym jest suwerenność którą każdy rozumie po swojemu. Większość nie chce lub nie potrafi zrozumieć że w dzisiejszych realiach jest to pojęcie bardzo umowne.
Co to jest ta suwerenność? https://pl.wikipedia.org/wiki/Suwerenność
Nawet po powierzchownym zapoznaniu się z treścią widać rozbieżność między teorią i praktyką.
W dyskusji widać jak na dłoni skutki terroru medialnego.
Z logicznego rozumowania wynika coś innego niż z narracji narzuconej przez KE i nie tylko.
Polska jest niewielką częścią Europy, a Europa z kolei jest małą częścią globu. Podobnie jest z liczbą ludności. Dlaczego więc przedstawiciele Europy próbują narzucić światu swoje poglądy na otaczającą rzeczywistość? Wiedzą lepiej?
Większość jest gdzie indziej, choćby w Azji. Tymczasem Europa stara się narzucić światu swoje rozumienie co jest dobre, a co złe. Tylko dla kogo?
Do stycznia 2025 roku, a ściślej do zaprzysiężenia prezydenta-elekta Donalda Trumpa, będziemy oczekiwali kierunku zmian w jakie pójdzie polityka gospodarcza USA. Co do faktu nie ma wątpliwości. Póki co słyszę że USA wypowiedzą udział w porozumieniu klimatycznym https://www.bankier.pl/wiadomosc/Trump-zamierza-wycofac-USA-z-porozumienia-paryskiego-w-sprawie-klimatu-8842579.html
Niespodzianek ma być więcej, ale wszystko w swoim czasie.
Na dzisiaj piorunujące wrażenie robi to https://magazynier.szkolanawigatorow.pl/wybrani-czyli-kto-wygral-wybory-06-11-2024-po-drugiej-stronie-oceanu#377052
Ile w tym prawdy, a ile pobożnego życzenia?
Dzisiejsza narracja w USA idzie w podobnym kierunku jak w Polsce po wyborach 2023, czyli wszystkiemu winni są poprzednicy.
Doskonale wiemy że nie jest to takie jednoznaczne. Ważniejsze jest co zrobić teraz żeby trend utrzymać?
Znowu odwołam się do tekstu Coryllusa https://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/zakon-krzyzacki-i-pis-podobienstwa-i-roznice
Jest już ciąg dalszy.
Z moich obserwacji otoczenia wynika że musimy zdrowo oberwać po grzbiecie, a może bardziej po kieszeni, żeby pewne prawdy oczywiste do nas dotarły.
Jednak dalej pozostanie bez odpowiedzi pytanie co z tym zrobić?
Coraz więcej ludzi, nie tylko w Polsce, zdaje sobie sprawę z tego że wskutek nie do końca przemyślanych decyzji KE brniemy w ślepą uliczkę. Nieszczęście polega na tym że nasi włodarze, dla własnej wygody i politycznych korzyści, nie mają zamiaru przeciwstawić się tym kretynizmom.
Jaka była praprzyczyna tych decyzji?
Można przyjąć że niejedna.
Osobiście stawiam na pierwszym miejscu pazerność światowej finansjery dla której ich konta bankowe od pewnego momentu stały się jedynie zbiorem cyferek w którym ważne jest gdzie stoi przecinek. 
Z jednej strony dążenie do maksymalizacji zysków, a z drugiej optymalizacja kosztów.
Jak pogodzić jedno z drugim? Przecież to eksperyment na żywym organizmie.
Początkowo efekty osiągano poprzez wdrażanie postępu technicznego i technologicznego.
W dalszej kolejności zmierzano do obniżenia kosztów produkcji. W krajach uprzemysłowionych było to utrudnione, a na pewnym etapie już nierealne.
Wyjściem było przenoszenie zakładów produkcyjnych do krajów gdzie siła robocza jest tania, a ograniczenia prawne w zakresie warunków środowiskowych były niewielkie, a wręcz żadne.
Załamanie tego trendu nastąpiło w trakcie pandemii covid-19. Nastąpiło zerwanie łańcuchów dostaw. Wówczas przyszło otrzeźwienie. Reakcją jest powrót produkcji newralgicznych asortymentów do Europy i USA. Niestety, to trwa i nie odbywa się bezboleśnie.
Drugim kierunkiem jest troska o środowisko naturalne człowieka. Za tym idą kolejne ograniczenia w procesie produkcji i życiu codziennym.
Szczegół polega na tym że o to środowisko naturalne walczą politycy europejscy a w mniejszym stopniu, czy wprost wcale, politycy na pozostałych kontynentach.
Deklaracje to nie to samo co konkretne rozwiązania stosowane w życiu codziennym.
W ten sposób Europa skazuje się na samounicestwienie.
Z ciekawością będę czekał na reakcję KE na zapowiadane decyzje prezydenta-elekta w sprawie odstąpienia USA od paktu klimatycznego. Czy KE zdobędzie się na krok wstecz? Byłoby to w interesie państw członkowskich UE.
Nawiasem mówiąc powinniśmy uważnie przyglądać się poczynaniom, nie tyle samej KE, co w szczególności Niemiec. Nie chodzi tylko o utrudnianie naszego rozwoju gospodarczego, ale o działania na rynku wewnętrznym Niemiec. Na chaos w gospodarce nakłada się konflikt wewnątrz koalicji rządowej. Jest tylko kwestią czasu kiedy zapadnie decyzja o rozpisaniu przedterminowych wyborów.
Z jednej strony Niemcy likwidują u siebie energetykę jądrową, a z drugiej pozostają przy wykorzystaniu tejże energetyki opartej o spalanie węgla brunatnego. Nie przeszkadza im w tym tzw. ślad węglowy https://pl.wikipedia.org/wiki/Ślad_węglowy .
Po komplikacjach wokół NS1 i NS2 zamieszanie jest totalne. Pogłębia je tzw. Zielony Ład.
Pomysł został uruchomiony publicznie pod koniec 2019 roku. https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski_Zielony_Ład
Głupota, a może zamierzone działanie naszych włodarzy polega na potulnym powielaniu tych kretynizmów.
Po wyborach w USA prezydent-elekt zapowiada wycofanie się USA z dotychczasowych ustaleń w kwestii polityki klimatycznej. Oznacza to obniżenie kosztów produkcji w USA. W konsekwencji produkty amerykańskie staną się konkurencyjne w stosunku do produkcji pochodzącej z Europy.
USA zamierzają zwiększyć wydobycie kopalin z przeznaczeniem na eksport. Ich odbiorcą, głównie gazu, chce być Europa.
Jak napisałem wyżej jest nikła nadzieja że zapowiedzi płynące z USA zmuszą KE do wycofania się z wielu pomysłów pogrążających gospodarkę europejską. Można tylko zapytać czy zdążą?
To co się dzieje dotychczas można skwitować krótko „zanim gruby schudnie, chudego dawno wyniosą nogami do przodu”.
Ironia polega na tym że nasi rządzący doskonale zdają sobie sprawę z tego że ich polityka gospodarcza doprowadzi do tego że nie dotrwają do końca kadencji, ale dla koalicji ważniejsze są sprawy ideologiczne, obowiązek realizacji partyjnych, a może i osobistych idee fixe.
Nieszczęścia chodzą parami.
Europa przeżywa narastający kryzys gospodarczy, a Niemcy, Francja i Hiszpania, dodatkowo kryzys polityczny. Trwają gorączkowe próby wybrnięcia z kłopotów wzmacnianych jeszcze perspektywą zmian w relacjach z USA.
Czy za taką próbę traktować podpisanie umowy handlowej z Mercosur? https://pl.wikipedia.org/wiki/Mercosur
Prace nad tym prowadzono od 2019 roku. Nie wszystkie kraje UE podchodzą do tego pomysłu z entuzjazmem. https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/1421679,porozumienie-z-mercosur-firmy-licza-na-zdobycie-nowych-rynkow.html
Chcą na tym skorzystać Niemcy, zwiększając swój eksport zwłaszcza produktów przemysłu motoryzacyjnego.
Jednak jest spora grupa oponentów, z Francją na czele. https://www.farmer.pl/fakty/unia-europejska/ue-szykuje-sie-do-szybkiego-zatwierdzenia-umowy-z-blokiem-mercosur,145900.html
Moim zdaniem sam pomysł wskazuje na zidiocenie polityków UE. Wdrożenie umowy ma w założeniu doprowadzić do marginalizacji rolnictwa europejskiego.
Udział sektora rolnego w PKB państw Europy opisany jest tu https://forsal.pl/gospodarka/pkb/artykuly/8973955,jak-duze-znaczenie-ma-rolnictwo-dla-gospodarek-europy-wyrazny-trend-.html
Rolnictwo i przemysł spożywczy oraz związane z nimi usługi zapewniają ponad 44 mln miejsc pracy w UE, a w samym sektorze rolnym pracuje 20 mln osób.
Obecnie zatrudnienie w rolnictwie zadeklarowane jest przez 8,4% ogółu pracujących, według danych GUS na podstawie BAEL – „Polska w liczbach 2022”. W porównaniu do innych sektorów jest to bardzo niewiele, przykładowo w usługach zatrudnione jest aż 60,3%, 30,7% w przemyśle.
Czy można nad tym przejść do porządku dziennego? Według mnie nie.
Przemawia za tym wiele argumentów. Powołam się na jeden który już był ćwiczony w praktyce.
Chodzi o zerwanie łańcucha dostaw podczas pandemii covid-19.
Jak KE zapewni dostawy żywności dla Europy w podobnej sytuacji?
W Polsce, w perspektywie mamy problem z wejściem na rynek europejski rolnictwa ukraińskiego.
Skala produkcji i odstępstwa od wymagań obowiązujących rolnictwo UE spowoduje upadek rolnictwa w tejże UE i oczywiście w Polsce. Jak to zostanie rozwiązane w negocjacjach Ukrainy o przystąpienie do UE?
Jak długo da się wyżyć z ideologii i idee fixe?
To wszystko ma się odbywać w ramach eksperymentu na żywym organizmie.
Kto samodzielnie myśli łatwo wykaże czym to się skończy. Nie pomoże wówczas usunięcie z naszego życia tych szajbusów. Podobnie jak pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej.
To ostatnie to absolutna abstrakcja.
Wątpliwym pocieszeniem jest że nie ma pełnych analiz jak te pomysły wpłyną na całokształt gospodarki UE w perspektywie lat. Utopiści widzą tylko cel i nie interesują ich skutki.
Niestety, protesty społeczne są dzisiaj za słabe żeby zablokować realizację pomysłów polityków którzy też są sterowani.

16 listopada 2024

Refleksje po Marszu Niepodległości 2024

 

Za nami obchody Święta Niepodległości.
Refleksje są różne. Trudno się dziwić.
Co do faktów to Marsz w Warszawie po pierwsze należał do najliczniejszych w swej historii.
Po drugie, udało się uniknąć prowokacji, co nie znaczy że nie było takiego zagrożenia.
Internauci przedstawili dowody. Po trzecie, były próby prowokacji, ale na szczęście bezskuteczne.
Mnie zainteresowało coś innego. Związane jest to z trwającą za miedzą wojną na Ukrainie.
Faktem niekwestionowanym jest udzielana przez Polskę wieloraka pomoc. Ostatnio wielu Polaków zżyma się na to że Ukraina jest przesadnie powściągliwa w okazywaniu nam swej wdzięczności za okazywaną pomoc.
Kto, poza Polską robi dla nich więcej? Jak to oceniać? Może jest kłopot z przekazem medialnym? Częściowo zgadzam się że jest różnica w ocenie na poziomie międzyludzkim, a na poziomie międzyrządowym. Ten drugi przekaz jest od jakiegoś czasu całkowicie niespójny.
Nie wiem z czego on wynika. Komuś całkowicie pomyliły się role, albo ja już niczego nie rozumiem. Prezydent Ukrainy zachowuje się jakby był pępkiem świata. Tymczasem jest tylko petentem którego nie wszyscy wielcy tego świata traktują poważnie.
Polska i Polacy okazali wszelką możliwą pomoc w godzinie próby. Poza nami, liczącą się pomoc okazały USA i Wlk. Brytania. Z pozostałymi było i jest różnie. Zełenski gdy zorientował się że więcej z Polski nie wyciśnie, zaczął traktować nas z buta. Swoją miłość i uwielbienie przeniósł na Niemcy. Ważniejsze stały się deklaracje niż realna pomoc.
Można się dalej grzebać w szczegółach, ale przed Ukrainą stają inne problemy.
Proszę zauważyć że Ukraińcy konsekwentnie nas prowokują i ciągle robią to bezkarnie.
Najświeższy przykład https://dorzeczy.pl/opinie/655552/pomnik-szuchewycza-zgorzelski-bylismy-zbyt-latwowierni.html
Wcześniej nie było lepiej. Można dywagować dlaczego tak się dzieje, ale nie wypada mi wytykać palcem winnych.
Czy to tylko sprawa naiwności naszych rządców? Może są inne przyczyny?
Przychodząc Ukrainie z pomocą zapomnieliśmy o prostej prawdzie że wojna kiedyś się skończy.
Tylko nie wiadomo czym. Dzisiaj dalej nie wiadomo, ale zasadniczo zmieniają się okoliczności w jakich może być kontynuowana.
Największe zainteresowanie wzbudza stanowisko prezydenta-elekta Donalda Trumpa.
Czy podtrzyma swoje stanowisko wygłaszane w trakcie kampanii wyborczej? Ilość możliwych wariantów rośnie. Zasadnicze pytanie dotyczy tego czy wojna na Ukrainie może się zakończyć wkrótce po zaprzysiężeniu w styczniu 2025 Donalda Trumpa, czy też będzie kontynuowana?
Jest oczywiście wiele niewiadomych, ale stanowisko USA jest niezmienne. Lepiej wysyłać na Ukrainę broń niż własnych żołnierzy.
Poza tym wojna spowodowała wzrost zapotrzebowania na broń amerykańską. Zamówienia eksportowe sięgają kilku lat naprzód, a to oznacza wzrost zatrudnienia i wzrost dochodów gospodarki amerykańskiej.
Bardzo prawdopodobne jest odsunięcie w czasie przystąpienia Ukrainy do NATO.
Może to być nawet 20 lat.
Nie wiadomo również jakie będzie stanowisko UE w sprawie warunków przyjęcia Ukrainy w poczet jej członków.
Jeśli nie ulegną zmianie zasady przyjmowania nowych członków UE to ważne będzie stanowisko Polski. Stanowisko to z kolei będzie zależało od tego jaka formacja polityczna będzie w Polsce u władzy.
Na jakie ustępstwa się zgodzimy?
Ukraina jest zniszczona przez trwającą blisko trzy lata wojnę. Poniosła znaczne straty terytorialne.
Nie można też pominąć strat ludzkich, zarówno na froncie jak i wśród ludności cywilnej.
Odbudowa ze zniszczeń wojennych będzie trwała latami. Tempo i skala będzie zależna od pomocy udzielanej przez UE, Wlk. Brytanię i USA. Kto jeszcze się dołączy? Nie wiem.
Ocenia się że nie wszyscy którzy wyjechali z Ukrainy z obawy przed działaniami wojennymi powrócą do kraju.
Nie wiadomo też jakie będą warunki zakończenia wojny? Czy to będzie rozejm? Czy długotrwałe zawieszenie broni? Czy uda się wyegzekwować od Rosji jakieś odszkodowania za zniszczenia spowodowane działaniami wojennymi?
Poważnym problemem staje się nadzorowanie pokoju w strefie rozgraniczenia wojsk. Kto to będzie realizował? Siły ONZ czy będą inne ustalenia?
W sytuacji jaka zaistniała po wyborach prezydenckich w USA można zaobserwować wiele nowego w polityce światowej. Dotyczy to zwłaszcza wojny na Ukrainie.
Jak zwykle, na czoło wysunął się kanclerz Niemiec który telefonicznie kontaktował się z Putinem.
Nie wiadomo czy działa na własną rękę czy w porozumieniu z kimś?
Z KE? z Trumpem? z Zełenskim?
Wiadomo że z tej inicjatywy nie jest zadowolony prezydent Ukrainy którego oburza każdy przypadek rozmów w sprawie przyszłości Ukrainy realizowany poza jego plecami. Wiadomo jedynie że Scholz próbuje w ten sposób wzmocnić swoją pozycję polityczną w związku z narastającym kryzysem w rządzie niemieckim.
Z powyższego widać że sprawa jest rozwojowa.
Ja zwrócę uwagę na krótkowzroczność, a może tupet polityków ukraińskich. Nie chodzi mi o tzw. całokształt ale o stosunki z Polską.
W mojej ocenie politycy ukraińscy, z Zełenskim na czele, uważają że o tym jak ma zachować się Polska w sprawach dotyczących przyszłości Ukrainy wystarczy rozmawiać z KE i USA, niekoniecznie z władzami polskimi.
Za dotychczas udzielaną pomoc, zarówno dla uchodźców z Ukrainy, jak i pomoc sprzętową dla armii ukraińskiej, nie otrzymujemy właściwie nic. To co oferuje nam KE to na przysłowiowe waciki.
Sama Ukraina nie jest skłonna do żadnych ustępstw w sprawach istotnych dla stosunków polsko-ukraińskich. Niestety, pomagają im w tym politycy polscy z prezydentem RP włącznie.
To nie tylko sprawa rozliczeń historycznych za rzeź wołyńską, To również stanowisko Ukrainy w sprawach bieżących, czyli rozmów międzynarodowych, na przykład, w sprawie odbudowy ze zniszczeń wojennych Ukrainy.
Politycy ukraińscy zdają się zapominać że podstawowe dostawy na Ukrainę idą przez Polskę, zarówno jeśli chodzi o transport powietrzny, jak kolejowy i drogowy. Można odnieść wrażenie że w ocenie ukraińskiej Polska nie ma nic do powiedzenia bo wykonuje jedynie polecenia USA i KE.
Ta postawa przekłada się na nasze obserwacje z pozycji Polaków zamieszkałych w Polsce.
W tegorocznym Marszu Niepodległości nie zauważono obecności Ukraińców. Za to zauważyłem baner z tekstem „Stop ukrainizacji Polski”. https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/9665615,szokujace-hasla-na-marszu-niepodleglosci-dostalo-sie-nie-tylko-tuskow.html#hasla-na-marszu-niepodleglosci-koalicja-antymarszowa-i-nie-tylko
Przybywa głosów krytycznych wobec skali pomocy świadczonej przez Polskę Ukraińcom przebywającym jako uchodźcy wojenni w Polsce. Ukraińcy się przyzwyczaili. Traktują to jako coś oczywistego. Zapominają że to się dzieje naszym kosztem.
Mniej mówi się o rosnącym udziale Ukraińców w przestępczości, również zorganizowanej.
Odnotowują to od co najmniej roku statystyki policyjne.
Niestety, trzeba brać pod uwagę że sprawa ukraińska stanie się także zakładnikiem paktu migracyjnego. https://ordoiuris.pl/sites/default/files/inline-files/Pakt_Migracyjny_05112024_final_0.pdf

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...