Szukaj na tym blogu

03 marca 2022

Ukraina vs. reszta świata

Z politykami jest tak że zawsze na cztery łapy spadną. Gorzej jest z tzw. resztą.
Na Ukrainie trwają ósmy dzień działania wojenne. Żeby nie było wątpliwości, tym razem pełnoskalowe.
Co to znaczy w praktyce? Chociażby bombardowanie miast, a w nich szpitali, szkół, budynków mieszkalnych. Co z tego że nie pozwalają na to umowy międzynarodowe uznane przez Federację Rosyjską?

Lata po II WŚ poszły na marne, bo po raz kolejny okazało się że silniejszy wszystko może.
Stawia się ponad prawem. Zwłaszcza może mieć w doopie wszystkie papiery które zostały podpisane wcześniej przez jego przedstawicieli w ONZ i innych organizacjach międzynarodowych, które miały gwarantować pokojowe rozstrzyganie wszelkich sporów, bez względu na ich ciężar gatunkowy.
Nauka ciągle idzie w las, a nie w nas.
Niczego nie nauczyła nas końcówka XX wieku /Bałkany/ i lata następne. Nie wyciągnięto wniosków z 2014 roku, a wcześniej z Gruzji i Kaukazu. Samorozgrzeszanie spowodowane było tym że konflikty miały miejsce dość daleko od oaz pokoju i spokoju za jakie uważana jest syta i zadowolona z siebie Europa Zachodnia.

Mówiąc o Ukrainie więcej uwagi poświęcano neobanderowcom niż realnym problemom wynikającym z podsycania antagonizmów między ludnością rosyjskojęzyczną a resztą mieszkańców Ukrainy.

Za mało znam tamtejsze realia żeby jednoznacznie ocenić realność tego konfliktu. Bardziej jestem skłonny uznać że to robota propagandystów moskiewskich którzy są mistrzami w swoim fachu.

Okazuje się że wszędzie można trafić na współczesnego Hitlera czy innego Pol Pota.
Dla jednych Ukraina jest za duża, a inni bez ogródek mówią że stoi na drodze ich interesów.
Wygumkować Ukrainy z mapy świata jeszcze się nie da. Na początek trzeba próbować ją rozdrobnić.
Inną opcją jest narzucenie nowego nadzorcy. Taką próbę teraz obserwujemy.
Tylko że takie działania nie są sztuką dla sztuki. Czemuś mają służyć.

Rosji z Ukrainą nie łączą więzy krwi. To bzdura propagandowa wymyślona przez otoczenie Putina.
Od rozpadu ZSRR minęło ponad 30 lat. Jest więc skala odniesienia.
Z obserwacji rozwoju byłych republik radzieckich widać że większość radzi sobie w miarę dobrze i nie zachowuje się wobec sąsiadów agresywnie.
Wyjątkiem, w dodatku niechlubnym jest Federacja Rosyjska. To nie jest monolit pod każdym względem. Bardziej pasuje określenie zbieranina. Jeśli wierzyć oficjalnym statystykom /dane z 2010 roku/ Rosjanie stanowią około 80% ludności FR. Pozostałe około 20% stanowi z grubsza bliżej nieokreślona grupa /około 20 mln/ innych narodowości.

Najwięcej kłopotów FR ma z tzw. narodami kaukaskimi. Pamiętamy wojny w Czeczenii, później w Gruzji gdzie wykorzystywano konflikty etniczne Ormian, Azerów itd.

Z każdego człowieka w określonych okolicznościach wyłazi jaskiniowiec.

Zastanawiamy się czy wojska rosyjskie tylko wykonują rozkazy, czy taka ich natura?
Ich zachowanie w Ukrainie nie powinno nas zaskakiwać. Nie odbiega od tego co przed laty oglądaliśmy w Czeczenii. Rozumieją tylko argument siły.

Wrócę do obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej w Rosji i byłych jej republikach satelickich. Poszczególne radzą sobie całkiem dobrze. Europejskie należą do UE, za wyjątkiem Białorusi i Ukrainy. Tymczasem Federacja Rosyjska zwija się. Od lat przeżywa regres demograficzny. Gospodarczo też nie robi pozytywnego wrażenia. Powierzchniowo porównywalna z całą Europą, pod względem ekonomicznym to poziom Holandii. Mimo tego aspiruje do grona Grupy G7 a politycznie decyduje o pokoju światowym.
Niestety, to współdecydowanie dzisiaj to szantaż polegający na tym że jeśli oczekiwania Rosji względem Ukrainy nie zostaną spełnione to Rosja gotowa jest posunąć się do użycia swego arsenału jądrowego. Co ciekawe, bez sprecyzowania adresata. Dla draki?

Strach paraliżuje świat. Do czego zdolna jest Rosja?
Czy trzeba serio traktować pogróżki Putina? W końcu broń atomową i środki jej przenoszenia mają też inni. Kto ma przywołać Rosję do porządku? Jakoś do światowych decydentów nie dociera prosta prawda że lawirowanie odwleka w czasie klęskę tzw. reszty świata. Jeśli dojdzie do użycia broni atomowej przez Rosję nie będzie odwetu? Od wybuchu bomby nie wszyscy zginą, ale na terenie skażonym nie da się żyć!
O co więc chodzi? Dzisiaj widać jak na dłoni że Monachium’38 niczego nas nie nauczyło.

W rozważaniach o wojnie na Ukrainie mało się mówi o jej podłożu. Rosja twierdzi że wszczęła ją w obronie mniejszości rosyjskojęzycznej. Kto poza Putinem i jego otoczeniem wierzy w takie brednie?
Zawiodły kanały dyplomatyczne?

Przez lata propaganda rosyjska rozpowszechniała informacje o nowoczesnej i sukcesywnie modernizowanej armii, w tym o super wyszkoleniu bojowym jej jednostek specjalnych tzw. specnazu. Pierwsze dni wojny z Ukrainą pokazały że król jest nagi.
Nie udał się element zaskoczenia, żołnierz rosyjski nie ma szczególnej ochoty do walki. Sprzęt sam nie chce walczyć, zawodzi na całej linii logistyka.
Mogę się zgodzić, że w tym jest sporo dezinformacji, ale trumny raczej nie kłamią. Tych zaś wypełniono już ponad 8 tysięcy. W wersji rosyjskiego ministerstwa obrony ponad 500, ale to i tak o te 500 za dużo. .

Wciąż bez odpowiedzi jest pytanie co dalej? Nie chodzi bynajmniej o myślenie życzeniowe.
Jak długo Rosja jest w stanie brnąć w retorykę wojenną? Co jest w stanie wytrzymać jej gospodarka?
Najmniej istotne jest ile są w stanie wytrzymać rosyjscy ludzie?
Ważniejsza jest reakcja oligarchów i dowódców wojskowych. Jedni i drudzy mają pełną świadomość do czego prowadzi obecna polityka Putina.
Według informacji medialnych dzień wojny na Ukrainie kosztuje Rosję około 2 mld USD.
Nałożone i nakładane na Rosję sankcje gospodarcze i polityczne oddalają końcowy sukces a raczej czynią go nierealnym. Tak to wygląda z dzisiejszej perspektywy.

Odnotować trzeba również że dokumentowane są zbrodnie wojenne popełniane przez wojska rosyjskie i złożono już w tej sprawie formalny wniosek o ściganie do Trybunału Karnego w Hadze.
Nie wiadomo czy trafi tam Putin, ale wielu jego dowódców ma duże szanse, pod warunkiem że dożyją.

26 lutego 2022

Co prognozujemy?

Moje przypuszczenie w temacie Ukrainy potwierdza się.
Jesteśmy na etapie stroszenia piórek. To po obydwu stronach /Rosji i Ukrainy/.
Trzeba przyjąć założenie że nie wierzymy informacjom żadnej strony, zgodnie z zasadą, że najważniejsze to czego nie widać. To jest swego rodzaju teatr, ale nie cały spektakl rozgrywa się przy otwartej kurtynie.
Każdy z nas, w miarę posiadanej wiedzy i doświadczenia życiowego powinien zadawać sobie pytania na które niestety nie ma gotowych odpowiedzi.
Nie wiadomo skąd pochodzą prezentowane w tv filmiki i zdjęcia? Nie wiadomo kiedy je zrobiono?
Czytam komentarze że trafiają się jako nowe te zrobione np. w 2014 roku podczas Majdanu.
Są też pochodzące np. z Syrii. Tak wygląda dezinformacja.

Dzisiaj Rosji chodzi żeby Ukrainę i świat maksymalnie przestraszyć. Na ile skutecznie?
Na Ukrainie spowodowali wędrówkę ludów. Na wojnie to norma. Pytanie, jaka będzie skala tej wędrówki? Niektórzy mówią że będzie to 3-5 milionów. Kto ich przyjmie i na jak długo? Kto sfinansuje ich pobyt?
Świat bardziej przeraża groźba użycia przez Rosję broni atomowej. Tego akurat najmniej się obawiam. Jeden Czarnobyl wystarczy.
Użycie bomby atomowej wymaga wcześniejszej odpowiedzi na pytanie co dalej? Skażony teren jest niedostępny przez lata. Poza tym dochodzą skutki dla tych co przeżyją /choroba popromienna/.
Dla strony atakującej pozostaje świadomość odwetu. Wtedy z Rosji nie zostanie kamień na kamieniu.
Przypomnę wypowiedź Putina sprzed lat „już nigdy wojna nie będzie toczyła się na terytorium Rosji”.
To wszystko nie znaczy że nie ma się czego bać. Są znane inne rodzaje broni masowego rażenia. „Bezpieczniejsze” w użyciu np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bro%C5%84_termobaryczna .

W sferze rozważań jest pytanie o co naprawdę chodzi w wojnie o Ukrainę. Kto i o co tam gra?
Tu trzeba cofnąć się do informacji pojawiających się w mediach przed wybuchem wojny.
Wyjaśnienia trzeba szukać w postawie poszczególnych państw zainteresowanych tym rejonem.
Rosja sama się określiła, nie ma więc potrzeby drążenia tematu.
Turcja początkowo zachowywała neutralność /ma swoje za uszami; dotyczy Kurdów/, ale dzisiaj zmieniła zdanie. Zgodzili się na blokadę Bosforu dla rosyjskiej Marynarki Wojennej. Sprawa dla Turcji bardzo delikatna ze względu na wzajemne powiązania gospodarcze z Rosją. Wartość kontraktów wzajemnych liczona w miliardach USD.
USA i Wlk. Brytania działają dyskretnie, ale wydaje się że skutecznie.
Zdziwiłem się ich liczebnością na Ukrainie /doradcy/. Między sobą będą ustalali kto osiągnie większe profity po wygaszeniu konfliktu.
Na szczególną uwagę zasługują Niemcy. Są posądzani o inspirowanie Rosji do wojny z Ukrainą.
Marzy im się „nowe rozdanie” w którym będą mieli jeden z głosów decydujących w polityce mocarstwowej.
Po drodze chodzi im o spacyfikowanie Polski. Ten aspekt jest może mało widoczny ale nie można go zlekceważyć.

Na dzisiaj może dziwić stanowisko Chin. Koliduje ono z interesami Rosji. Trudno się w tym połapać, ale sprawa zaczyna się prostować gdy cofniemy się nieco w czasie.
Kiedyś mówiło się że chińska dyplomacja realizuje politykę z wyprzedzeniem 100 lat. Tyle aż nie trzeba. Chiny potrzebują stabilnych dróg lądowych do transportu swoich towarów do Europy. Transport morski trwa zbyt długo. Mają do tego do dyspozycji duże pieniądze, w dodatku własne.
Jedną z rozważanych opcji był BAM2, przedłużony do Polski /Sławków/. Polska miała trudności z zadeklarowaniem wejścia w ten interes. Tu mieszali Amerykanie, bo to kolidowało z ich interesami. Przeciąganie liny trwało i nagle, przynajmniej ja, dowiedziałem się że alternatywny szlak wiedzie przez Ukrainę na Węgry. Różnica polega na tym, że terminal przeładunkowy na Węgrzech rozpocznie pracę w tym roku, a my dopiero planujemy rozbudowę terminala w Małaszewiczach.
Krótko mówiąc Orban nas wyślizgał.
Chinom zależy żeby cały szlak kolejowy nazwany „Jedwabny szlak2” był bezpieczny i wolny od przypadkowych rewolucji. Mamy świeżo w pamięci Kazachstan.
To miała zapewnić wojna Putina z Ukrainą.
Chiny czekają. Jeszcze nie niecierpliwią się. ale są głosy że jeśli Putin nie spełni pokładanych nadziei zostanie wymieniony na nowszy model.
Czy jest w stanie spełnić pokładane w nim nadzieje?

W tych rozważaniach widzę jedną wielką niewiadomą, kogo naprawdę popiera Zachód? Rosję czy Ukrainę? Wiele wskazuje na to że jawnie Ukrainę, a skrycie Rosję.

Pytanie pomocnicze, gdzie przewidziano miejsce dla Polski?  
Skoro o Polsce mowa to mam problem z naszą propagandą rządową. Gdybym bazował tylko na przekazie oficjalnym żyłbym w krainie pełnej szczęśliwości. Tak jednak nie jest.
Z zażenowaniem obserwuję naszych przywódców z jakim zaangażowaniem optują w KE i PE na rzecz Ukrainy. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tego zaangażowania brakuje w walce o środki z FO należne Polsce od 8 miesięcy! Przecież te pieniądze są nam potrzebne, a poza tym przyznano je nam i nie musimy żebrać o ich wypłatę.

W tych rozważaniach nie można widzieć tylko wycinka jakim jest wojna na Ukrainie. Trzeba to widzieć w szerszym kontekście. Ta wojna ma wyniszczyć nie tylko Ukrainę ale i Polskę chociaż działania wojenne nie toczą się u nas. Dlatego w naszym żywotnym interesie jest wspomaganie Ukraińców w miarę naszych możliwości. Skutki tej wojny będziemy odczuwali już wkrótce. Dzisiaj nie wiemy jeszcze w jakiej skali.
Nie wolno nam zadowalać się deklaratywną pomocą płynącą z Europy. Słowa otuchy i poparcia może sobie ta „Europa” w … buty wsadzić.
Od lat jesteśmy państwem frontowym a dzisiaj szczególnie, a to wcale nie znaczy że mamy być skazani na pożarcie.

25 lutego 2022

Wojna 2022 w Europie to już nie science fiction

Mimo wszystko dziwi mnie naiwność komentatorów odnośnie wojny na Ukrainie.
Pod tym względem nie zmienia się nic od wieków. Tak trudno zrozumieć że jak masz liczyć na kogoś,
to licz na siebie?
Od ostatniej wojny pełnoskalowej /to ze słownika nowomowy/ minęło prawie 77 lat i niektórym to uwiera jak czyrak na doopie.
Nasi umiłowani przywódcy III RP, po kolei i bez wyjątków, nie staną przed Trybunałem Stanu za to że nie wyciągnęli wniosków z historii Europy końca XX wieku /Bałkany/.

Do 1989 roku mieliśmy 450 000 armię i regularny pobór młodych roczników odbywających zasadniczą służbę wojskową. Mieliśmy przemysł zbrojeniowy /ponad 100 różnej wielkości zakładów produkcyjnych/ zatrudniający około 140 000 pracowników o wysokich kwalifikacjach zawodowych.
Były branże w których Polska należała do czołówki światowej np. radiolokacja naziemna.
Wszystkie zakłady stanowiły własność Skarbu Państwa.
Eksport broni i uzbrojenia należał do najbardziej dochodowych dziedzin handlu zagranicznego i to w warunkach ostrej konkurencji w ramach UW i RWPG.
III RP przyniosła demontaż państwa. Nie chodzi bynajmniej tylko o wyprzedaż „sreber rodowych”.
Armia dopiero niedawno przekroczyła ponownie poziom 100 000 żołnierzy, teraz zawodowych.
Lata minęły zanim zakłady zbrojeniowe zaczęły współpracę w ramach PGZ. Niestety ale zakłady produkcyjne przynoszą teraz zyski obcym.
Powodów do wstydu jest więcej.
Nasi spece od zarządzania w skali makro uznali, że wszystko będziemy kupować u obcych bo sami nie jesteśmy w stanie nic opracować, a tym bardziej wyprodukować. Trudno się dziwić skoro zarządzaniem zajęli się historycy, lektorzy partyjni, nauczyciele szkolnictwa podstawowego, czy średniego itd. Zresztą rotacja na stołkach była taka że często nie zdążyli dowiedzieć się za co odpowiadali. W tym zapamiętaniu nie byli w stanie uzmysłowić sobie że na zakupy u obcych potrzebne są pieniądze a nie bilety NBP.
Sprzęt przejęty w spadku po PRL wymagał napraw, remontów i części zamiennych, a poza tym „wychodził z mody”.
Zakupom u obcych towarzyszą nowe kłopoty. Podstawowy dylemat polega na braku rzetelnej oceny co nam potrzebne, a na co nas stać /finansowo/.

Wojna na Ukrainie pokazała co są warte zakupy uzbrojenia u obcych.
To tylko powtórka z 2008 roku w Gruzji. https://www.rp.pl/swiat/art13871541-rewelacje-wikileaks-izrael-pomogl-rosji-przed-wojna-z-gruzja
Teraz ten numer powtórzyła Turcja która sprzedała drony Ukrainie, a kody źródłowe do sterowania nimi przekazała Rosji.
Żebyśmy nie popadali w euforię  https://naszemiasto.pl/rosja-posiada-kody-do-dronow-oferowanych-polsce-przez/ar/c1-4512796

Przy okazji warto postawić pytanie ile kosztuje nas „darowizna” Leopardów z Bundeswehry? Niemcy są tak przywiązani do tego złomu że odmówili nam udostępnienia technologii produkcji amunicji do armat tych czołgów.

Mało się mówi o opłacalności zakupów uzbrojenia u hurtownika za Wielka Wodą. Zakupom o wielomiliardowej wartości miał towarzyszyć offset, również znaczącej wartości. Wyszło jak zawsze https://www.forbes.pl/wiadomosci/jak-offset-pograzano/zgn0p65  

Trwa gra pozorów. Dzisiaj mówi się że F-16 będą zastępowane przez nowsze F-35, ale USA do dzisiaj nie udostępniły nam znacznej części uzbrojenia dostosowanego do tych F-16.
W Mielcu jest montownia śmigłowców bojowych, ale z wielkim trudem uzyskujemy kilka egzemplarzy na wyposażenie naszych wojsk. Zyski z eksportu są dla obecnego właściciela ważniejsze.

W mediach nie widzę dyskusji na temat stanu faktycznego uzbrojenia i wyposażenia naszych wojsk.
Nie wszystko jest objęte tajemnicą.
W relacjach ministerialnych wszystko jest och i ach. To dlaczego z takim oporem przeprowadzane są kontrole NIK? https://www.money.pl/gospodarka/nik-skontrolowal-polska-grupe-zbrojeniowa-brak-strategii-problemy-z-terminami-dostaw-dla-polskiego-wojska-6738363044875040a.html  

Na wokandzie jest zmiana ustawy o powszechnym obowiązku obrony. Zwraca się uwagę że jej zasadniczym celem jest zwiększenie liczebności naszej armii do około 300 000 i być może przywrócenie zasadniczej służby wojskowej. To pociągnie za sobą zwiększenie wydatków na wojsko. Ważne jest w jakim czasie planuje się wprowadzić te zmiany.

Nasza propaganda ciągle preferuje ucieczkę do przodu unikając rozmowy o tym co tu i teraz.
OPL /Patrioty/ będzie, Abramsy będą, F-35 będą itp. i td. Tak od lat. Czasem tylko wypływają informacje że kilka lat po przebazowaniu Leopardów do Wesołej nie zbudowano dla nich garaży.

Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku że u nas od wieków nic się nie zmienia. Żyjemy nadzieją że Opatrzność czuwa nad nami i zawsze jakoś to będzie.

Tylko co się stanie jak Opatrzność zmieni zdanie?

20 lutego 2022

Czy dojdzie do przesilenia?

W sprawie Ukrainy staram się nie poddawać histerii podsycanej przez media i polityków.
Swoje racje wyłożyłem wcześniej. Może jestem w błędzie i w razie co odszczekam.
Według mnie Putin zachowuje się jak rozkapryszony bachor który za wszelką cenę chce dostać upatrzoną zabawkę.
Taką grę, w dodatku skutecznie, prowadzi od czasu objęcia prezydentury w 2000 roku.
Swoje sukcesy zawdzięcza nie tyle sobie co lenistwu i wygodnictwu reszty świata.
Rosja nie jest w stanie racjonalnie wykorzystać dla swego społeczeństwa tego co już ma, ale decyzjami swego przywódcy, konsekwentnie próbuje zwiększyć terytorialny stan posiadania.
Putina nie interesuje czy jest to na rękę podbijanym krajom.
Preferowane przez Putina zasady współistnienia z państwami sąsiadującymi mogę określić krótko, tak postępuje państwo mafijne które oprócz reketerów korzysta z zielonych ludzików i regularnych wojsk.
Po drugiej stronie brak jest dotychczas skutecznej reakcji. Zwalają z nóg wypowiedzi „użytecznych idiotów”.
Realnie Rosja to kolos na glinianych nogach. Putin jest mistrzem mistyfikacji.
Siły zbrojne to około 1 mln żołnierzy https://pl.wikipedia.org/wiki/Si%C5%82y_Zbrojne_Federacji_Rosyjskiej
Zasadne jest pytanie jaką zdolność bojową reprezentują te wojska?
Na pewno dysponują straszakiem jakim jest broń atomowa.
Z bronią atomową jest ten problem że nie można jej użyć na każde pstryknięcie palcem. Dotyczy to nie tylko użycia globalnego ale również w skali lokalnej. Nikt tego dotychczas nie zrobił. Na szczęście. Możliwość jej użycia jest formą terroru wobec potencjalnego przeciwnika.
Pozostaje więc broń konwencjonalna.
W wojnie konwencjonalnej o sukcesie decyduje zaskoczenie i przewaga pod wieloma względami.
Dotyczy to liczebności użytych wojsk, ich uzbrojenia, wyszkolenia i woli walki, czyli motywacji.
Ważne czego ma dotyczyć sukces? Najczęściej chodzi o zajęcie terytorium wroga. Ale co dalej?
Żeby zbytnio nie filozofować trzeba odnieść się do konkretnej sytuacji, czyli Ukrainy.
Oficjalnym motywem agresji Rosji jest ochrona mniejszości rosyjskojęzycznej zamieszkującej Ukrainę.
Kto w to wierzy? Ja nie.
Gdyby tak było, na spornym terenie Rosja powinna minimalizować straty. Tymczasem tam trwa od 2014 roku wojna na wyniszczenie, tak jakby Rosja liczyła się z tym że będzie musiała się z tych terenów wycofać. To bardziej wygląda na taktykę spalonej ziemi. 
Optymalnym z punktu widzenia interesów Rosji byłoby podporządkowanie sobie całej Ukrainy.
To zadanie z wielu powodów nierealne.
Pozostają więc zadania cząstkowe. Jest ich kilka. Nie wiadomo które z nich Rosja uważa za priorytetowe.
Stan na dzisiaj jest taki że Rosja weszła na Krym i zajęła tereny wschodniej Ukrainy, głównie Zagłębie Donieckie. Tych „sukcesów” nie jest w stanie do końca skonsumować.
Na Krymie był to brak połączenia lądowego z Rosją. Zbudowano więc most łączący z Rosją kontynentalną. Od strony gospodarczej problemem jest też deficyt wody pitnej niezbędnej również dla istnienia rolnictwa i sadownictwa. http://www.diplomacy.pl/pl/blog/europa-wschodnia/item/586-wojna-o-wode-ukrainsko-rosyjski-pat-i-tragedia-mieszkancow-krymu
Przed aneksją na Krym wodę doprowadzano Kanałem Północnokrymskim https://www.google.com/search?q=kana%C5%82+p%C3%B3%C5%82nocnokrymski+mapa&ie=utf-8&oe=utf-8&client=firefox-b który teraz Ukraina zamknęła.
W zakresie własnym Krym zabezpiecza jedynie 15% potrzeb. Przedłużanie się obecnego stanu,
a to już 8 rok, powoduje nieodwracalne zmiany, zwłaszcza w rolnictwie /pustynnienie/ w północnej części Krymu.
Krym i problemy wokół niego to tylko jeden z elementów konfliktu Rosji z Ukrainą.  
Zachłanność Rosji nie zna granic. Idąc po kolei Rosja uznaje Morze Azowskie za tzw. morze wewnętrzne mimo, że część wybrzeża należy do Ukrainy.
Długofalowym zamiarem jest podobne potraktowanie Morza Czarnego. To raczej zakrawa na utopię. Nie chodzi bynajmniej jedynie o stanowisko Turcji.
Dzisiaj jednak jednym z obiektów agresji rosyjskiej jest Odessa, a w konsekwencji pozbawienie Ukrainy dostępu do morza.
Skoro nie można pójść na całość Rosja próbuje podporządkować sobie wschodnią, zajętą już część Ukrainy. Ten kierunek ma być przedmiotem ewentualnych rozmów pokojowych. Pomysłów jest kilka. Formalna aneksja nie jest brana pod uwagę bo Rosja powołuje się na porozumienia mińskie.
Z Rosją jest jednak ten problem że co innego mówią, a co innego robią.
Zgromadzenie wokół granic Ukrainy ponad 150 tysięcznej armii nie powinno nikogo usypiać.
Kończy się zimowa olimpiada w Pekinie i wraca pytanie czy Rosja wstrzymała się z atakiem na Ukrainę tylko dlatego że Putin obiecał to prezydentowi Chin?
Przekonamy się wkrótce.

Co jest mimo wszystko godne ubolewania?
Z jednej strony świat z przerażeniem przygląda się awanturnictwu Rosji, a z drugiej strony nie udaje się wypracować realnych działań w kierunku powstrzymania agresji. Żeby było ciekawiej, wszyscy podkreślają jakim okropieństwem jest wojna, a mimo tego dopuszczają że może do niej dojść.  
Niestety, dla pewnej grupy to ma być tylko reset w księgowości.

18 lutego 2022

Co wynika dla Polski z konfliktu na Ukrainie?

W świetle obecnych wydarzeń na Ukrainie odwołam się do mojego tekstu sprzed blisko 8 lat http://naulicydzisiaj.blogspot.com/2014/10/czyja-to-robota.html
Niewiele stracił na aktualności.
Ukraina postępuje wobec Polski nieuczciwie i to pod wieloma względami. Z grubsza można powiedzieć że odnosi się to do polityki historycznej, ale jest kontynuowane w odniesieniu do współczesności.

Dla mnie nie jest ważne czy Ukraina chce leczyć naszym kosztem swoje kompleksy.
Stosunków dobrosąsiedzkich nie da się zbudować za wszelką cenę. Popełnione w przeszłości zbrodnie zawsze pozostaną zbrodniami.
Spróbujcie powiedzieć Ormianom że ich rzeź dokonana przez Turków w czasie i wojny światowej powinna przejść już do historii bo to było ponad 100 lat temu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludob%C3%B3jstwo_Ormian
Ukraińcy nie mają na kim odreagować? Przeszli do porządku dziennego nad hołodomorem? https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_g%C5%82%C3%B3d_na_Ukrainie

Współcześnie jako republika radziecka mieli wyznaczone granice terytorialne i na tej bazie powstało niepodległe państwo, uznane przez cały świat, o nazwie Ukraina.
Takie postawienie sprawy pociąga za sobą konsekwencje. Trzeba przyjąć wszystko z dobrodziejstwem inwentarza. Nie można wydłubywać tylko rodzynki.
Żyjemy, od końca II wojny światowej, w czasach pokojowych, ale swą niepodległość trzeba utrzymać. Trzeba mieć siły i środki. Na Ukrainie o tym zapomniano. Państwo jako organizacja nie sprawdziło się.
Niepodległość Ukrainy trwa ponad 30 lat. Wokół nich świat idzie naprzód a oni marnują czas.
W armię trzeba inwestować. Przez lata tego nie robili i rezultaty są.
Sprzęt wojenny liczy się gdy jest sprawny, a nie jako sztuka w magazynie.
Dopiero dzisiaj pisze się, że w czasie aneksji Krymu i walk o Donbas i Ługańsk wojska ukraińskie nie miały czym walczyć.

Był też inny problem który nie stracił na aktualności. Chodzi o morale tych wojsk. Część wojsk, podobnie jak społeczeństwo ukraińskie, nie może się zdecydować czy chce żyć w suwerennym państwie czy być częścią Federacji Rosyjskiej?  Tego dylematu nie rozwiąże nacjonalizm.

Od 2014 roku następują zmiany na lepsze, ale trudno o sukcesy wobec powszechnej korupcji i wielu innych negatywnych zjawisk które nękają Ukrainę. Poparcie polityczne świata nie zastąpi żołnierza na polu walki. O swą niepodległość Ukraińcy muszą walczyć sami a nie oglądać się np. na NATO.
Nie można też przejść obojętnie wobec zachowań Niemiec które tkwią w rozkroku wobec kolizji interesów wynikających z przynależności do UE I NATO i relacji biznesowych z Rosją. Z jednej strony Ukraina nie może zrealizować zakupów uzbrojenia /opór Niemiec/, a z drugiej strony ta sama Ukraina oczekuje dostaw uzbrojenia jako darowizny.
Dla „równowagi” ta sama Ukraina pozwala na ucieczkę z kraju swych oligarchów, w dodatku z pieniędzmi których państwo nie ma w nadmiarze. https://biznes.wprost.pl/gospodarka/transport/10623814/ukrainscy-oligarchowie-uciekaja-z-kraju-takiego-ruchu-czarterowego-nie-bylo-od-szesciu-lat.html

Pomiędzy tym obserwujemy zachowania innych państw sąsiadujących ze strefą potencjalnego konfliktu.
Od lat przyglądam się postawie Węgier które zachowują się jakby nic szczególnego się nie działo.
Co ciekawsze, UE i NATO przechodzą nad tym do porządku dziennego.
Tymczasem Węgry realizują swoje plany gospodarczej współpracy z Federacją Rosyjską. Dotyczy to nie tylko energetyki.
Najświeższa informacja https://www.wnp.pl/logistyka/wegrzy-utworza-z-rosjanami-spolke-kolejowa-do-przewozu-towarow-z-chin,541579.html , https://www.shiphub.pl/hub-kolejowy-na-wegrzech/ .
Węgrzy nie tracą czasu, a my ciągle dyskutujemy nad celowością budowy CPK.
Chiny dla realizacji swoich projektów mają kilka opcji w zanadrzu. Jeśli nie potrafimy się w nie w porę wpisać zostaniemy wyeliminowani z gry, albo co najmniej zmarginalizowani.

W kwestii ukraińskiej nie słyszę ciągle pytania czyje interesy reprezentuje Polska? To istotne pytanie.
Jeśli się angażujemy powinniśmy wiedzieć co, poza kłopotami, z tego będziemy mieli?
Nie wyciągamy wniosków z dotychczasowej praktyki.
Po Majdanie 2014 zostaliśmy wyłączeni z rozmów w Mińsku. Teraz otrzymujemy tylko polecenia do wykonania. Kryzys osłabnie i strony wrócą do stołu. Znowu bez nas?
Ukraina traktuje nas jak chłopca na posyłki. Tam gdzie może obrzydza nam życie, a interesy robi z bogatszymi mimo że ci jej nie szanują.

Z Ukrainą mam osobisty problem. Uważam, że ten wątek ma nadreprezentację w naszej rzeczywistości. Przyjezdni, gastarbeiterzy, studenci, biznesmeni to jedna grupa. Jest jednak znacząca i wpływowa grupa posiadająca polskie obywatelstwo, polityków i przedstawicieli mediów, którzy w sposób jawny lub zawoalowany działają na rzecz Ukrainy, nie zawsze w zgodzie z polską racją stanu.
i to jest nasz realny ból głowy.

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...