Szukaj na tym blogu

30 czerwca 2023

Śmieci, problem nie tylko Polski.

Nikt ich nie chce. https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/smieci-z-niemiec-zalegaja-w-polsce-rzad-zdecydowal-co-dalej/wdwnytb
Problem w Polsce nierozwiązywalny?
Co może dziwić to brak zainteresowania ze strony wszelkiej maści krajowych? organizacji ekologicznych. Dla nich problem jest niewidoczny.
Jaki mają w tym interes?
Według mnie mają. Jak zwykle, gdy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo że o pieniądze.
Historia pokazała, że słusznie przylgnęło do nich określenie ekoterroryści. Rzadziej to użyteczni idioci. Trudno oczekiwać żeby protestowali wobec właściciela składowiska odpadów niebezpiecznych. Lepiej wobec instytucji państwowych. Tu można zaprzestać protestu za „drobną” opłatą która idzie na dalszą działalność protestacyjną.
Kiedy powstał problem odpadów niebezpiecznych? Nie siedzę w temacie więc nie mam pełnej wiedzy. Mogę co najwyżej domniemywać.
Prawdopodobnie ruch w interesie zaczął się po otwarciu granic. Wówczas zaczęło się eldorado dla wszelkich cwaniaków. Nie było żadnej skutecznej kontroli.
W mojej ocenie zorientowano się że obrót takimi odpadami jest źródłem szybkiego i łatwego dochodu.
Czasem opłaca się wywozić z Polski. Tak było z makulaturą która wracała do Polski jako papier toaletowy, papierowe ręczniki, papier pakowy itp.
W Niemczech są wysokie koszty utylizacji odpadów. Taniej jest wywieźć je z terenu Niemiec.
To zaczęło się od masowego wywozu samochodów osobowych, niedopuszczonych do ruchu na terenie Niemiec. Lepiej było sprzedać za cenę powyżej kosztów obowiązkowej utylizacji.
To był czas Trabantów i Wartburgów.
W dalszej kolejności poszły odpady niebezpieczne, czyli odpady toksyczne, chemikalia, azbest, okna z PCV itp.
Lista jest bardzo długa.
Przemyślność organizatorów tego procederu jest zadziwiająca.
Trzeba znaleźć miejsce składowania takiego trefnego towaru. Działka rolna do wynajęcia za atrakcyjną cenę, nieczynny zakład produkcyjny, nieczynne żwirowisko itd. Zasadą jest żeby miejsce nie było na widoku.
Załatwienie zezwolenia na składowanie, żaden problem. Samorządy z reguły nie kontrolują wykorzystania wydanych pozwoleń.
Problem zaczyna się gdy wybucha afera, częściej pożar składowiska. Pożar jest patentem na „utylizację”. W ciągu roku palą się setki tych składowisk. Nieznani sprawcy mają pełne ręce roboty. Właściciele składowisk, czy wynajmujący spokojnie liczą kasę i walczą o wypłatę ubezpieczenia. To rutyna.
Ktoś nieźle na tym zarabiał i zarabia. Mówię o polskiej stronie bo zysk po stronie niemieckiej jest oczywisty.
O tym że mamy do czynienia z patologią mówi się od lat. W programach interwencyjnych w tv chętnie demonstrowane są kolejne przypadki. Bardzo rzadko czytam o przypadkach pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawców tych przestępstw.
Szczególnie uciążliwe są odpady z branży chemicznej. Leżą czy stoją sobie nieraz latami zanim korozja nie spowoduje ujawnienia zawartości beczek czy innych pojemników.
W całej sprawie widać niesprawność, czy nieudolność państwa. Jest ministerstwo, są służby odpowiedzialne za kontrolę przestrzegania przepisów, są organizacje proekologiczne, jest nadzór obywatelski. Wszystko na nic.
Moim zdaniem źródło zła tkwi w zbyt niskich karach dla sprawców przestępstw. Jeżeli zyski liczone są w milionach złotych, kary nie mogą być w tysiącach, nawet dziesiątkach tysięcy złotych.
Nie słyszałem o karach ograniczenia wolności.
Odpady przywożone są tirami, w dodatku z przyczepami. Granica jest otwarta to fakt, ale na drogach są kontrole wszelkich służb, od policji poczynając. Transport musi mieć swój list przewozowy który określa odbiorcę docelowego. Wystarczy kopię listu przewozowego przekazać do właściwego terenowo WOŚ-u i sprawdzić.
Gospodarka odpadami to problem światowy. Nie wszyscy dają sobie radę. Często argumentacja jest taka, że są sprawy ważniejsze do rozwiązania. Problem w tym, że trudno określić w którym miejscu jest owa mityczna czerwona linia.
Jeżeli sprawcy pozostają anonimowi, za utylizację odpadów niebezpiecznych płacimy wszyscy jako społeczeństwo.

O złożoności problemu można poczytać tu https://sejm.gov.pl/sejm9.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=CKJB7A
Odpowiedź ministerstwa https://orka2.sejm.gov.pl/INT9.nsf/klucz/ATTCLVJQ9/%24FILE/i36599-o1.pdf

24 czerwca 2023

Czas na przebudzenie z letargu

Międlenie tematu Turowa staje się, przynajmniej dla mnie, męczące.
Narracja po stronie rządzących jest przede wszystkim wewnętrznie niespójna. Skoro jesteśmy suwerennym państwem, a decyzje TS UE są pozbawione podstaw prawnych, zwłaszcza traktatowych, nie powinniśmy w ogóle podejmować polemiki i robić swoje.
Jest też opcja że rządzący mijają się z prawdą.
Ale, trzymajmy się faktów, a z nich wynika że KWB Turów może fedrować legalnie do 2026 roku.
Spór idzie o to co dalej. Złoże jest, a elektrownia musi mieć zapewnioną ciągłość dostaw węgla.
Argumenty stosowane przez ekoterrorystów powinny być ignorowane zarówno przez rząd jak i polskie sądy. Niezawisły sąd nie powinien stosować kryteriów politycznych. Zbyt piękne żeby było prawdziwe.
W podobnej sytuacji sądy niemieckie odmawiają rozpatrywania wniosku. To dotyczy kopalń węgla brunatnego po niemieckiej stronie.

Mamy do czynienia z oczywistym konfliktem interesów. W zbliżonych warunkach geologicznych działa
12 kopalń odkrywkowych, w tym 5 to czeskie, a 7 niemieckie. Wyjątkowo szkodliwa dla środowiska naturalnego jest tylko polska.

Zastanawia mnie dlaczego polskie władze nie robią nic w kierunku wymuszenia zmiany zasad funkcjonowania TS UE?
W sprawie Turowa zapadł wyrok na posiedzeniu niejawnym, orzekała jedna sędzia, w dodatku zaangażowana politycznie. Odwołanie rozpatruje ten sam sąd. To absolutne zaprzeczenie praworządności.
Całkowicie oderwana od rzeczywistości jest decyzja o natychmiastowym wstrzymaniu eksploatacji kopalni. Tak może orzec całkowity dyletant, albo świadomy szkodnik.
Zamykanie takiej kopalni w Niemczech zajęło 18 lat. Chodzi o rekultywację terenów wyrobisk i uniknięcie katastrofy ekologicznej.

Znaków zapytania jest znacznie więcej.
Osobiście uważam że rząd MM przyjął złą strategię wobec KE. Od samego początku trzeba było konsekwentnie nie podejmować polemiki z KE/TS UE i jednoznacznie oświadczyć że nie przyjmuje się do wiadomości stanowiska TS UE, a w razie podtrzymywania postanowienia /nałożenie na Polskę kar porządkowych/ Polska zastrzega sobie podjęcie działań w kierunku zabezpieczenia jej żywotnych interesów.
Twierdzenie że KE oszukiwała zarówno PAD jak i MM nic konstruktywnego nie wnosi.
Kary, podobno niesłusznie naliczone, płaci państwo czyli my a nie prezydent i premier z własnej kieszeni. Nie ma złudzeń co do tego że KE te kary Polsce anuluje.

Potencjalna utrata pracy przez dziesiątki tysięcy mieszkańców Bogatyni i okolic, deficyt bilansu energetycznego Polski, to pochodne decyzji którą próbuje wymusić na Polsce UE. Warto też zastanowić się kogo obciążyłoby TS UE za skutki realnej katastrofy ekologicznej?

Walka Polski z KE pokazuje że solidarność jest tylko pustym frazesem. Zarówno Czechy jak i Niemcy dbają wyłącznie o własny interes i nie przebierają w środkach.

Żeby było śmieszniej, Niemcy oczekują od Polski solidarności w sprawie relokacji migrantów których w 2015 roku przyjmowała wbrew stanowisku innych państw UE kanclerz Merkel.

Sprawa Turowa to nie jedyne pole starcia. Dalej nie ma postępu w sprawie KPO, a KE ma w zanadrzu kolejne „pomysły”.
Dlaczego Polska płaci swą część kosztów za pożyczki i kredyty wypłacane w ramach KPO pozostałym członkom UE skoro sama jest pozbawiona dostępu do kwot jej przyznanych od blisko dwóch lat?

Problem relokacji migrantów jest kolejną próbą sił między KE, a zwłaszcza Niemcami i Polską.
Tu wyraźnie widać tendencyjność KE. Ochłapy z pańskiego stołu na rzecz pokrycia kosztów przyjęcia milionów uchodźców wojennych z Ukrainy i księżycowe kwoty za niechcianych uchodźców socjalnych przyjętych dobrowolnie przez Niemcy Merkel.
Pozostałe państwa unijne, jak zwykle, przyglądają się z mniejszym lub większym zainteresowaniem, czym to się skończy. Polacy liczą że tym razem rząd MM nie ustąpi.
Czy się nie przeliczą? Czas pokaże.

Nie można zapominać że trwa wojna na Ukrainie i że ta wojna kiedyś się skończy. Nie wiadomo tylko jakim rezultatem. Tak czy inaczej Ukrainę trzeba odbudować ze zniszczeń wojennych, bo nie może tam pozostać krajobraz księżycowy. Ukraina nie odbuduje się własnymi siłami.
To zrozumiałe. Trwa kombinowanie skąd będą pieniądze na odbudowę.
Od siebie dodam że ważne będzie kto będzie tymi funduszami zarządzał.
https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=sk%C4%85d+pieni%C4%85dze+na+odbudow%C4%99+ukrainy
Dokładniej, kto będzie dopuszczony do ich konsumpcji?
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Zadeklarowano-ponad-60-mld-dol-wsparcia-na-odbudowe-Ukrainy-8565678.html

Polska powinna podjąć radykalne działania, a nie iść jak owca na rzeź. Lepiej nie będzie.
KE ma jeden cel, spacyfikować Polskę.
Czy mamy w tym pomagać?

18 czerwca 2023

Aby do wyborów?

My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie.
Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek.
Czas biegnie i trzeba zająć się konkretami bo termin wyborów parlamentarnych zbliża się nieuchronnie. Niektórzy wieszczą, że wybory mogą być przesunięte na zaś, ale nie mówią na jakiej podstawie opierają te mrzonki.
Pewne jest że opozycja stawia wszystko na jedną kartę. Teraz albo nigdy.
Jakie są ich szanse na teraz? Wydaje się że niewielkie. Powiem wprost, o własnych siłach zerowe. Jedyna ich nadzieja to nachalna ingerencja zagranicy. Tu jednak zdania uczonych są podzielone.
Czyj interes przeważy? Do tego doraźny, czy długoterminowy?
Podstawowa sprawa dotyczy trwającej wojny na Ukrainie. Na dzisiaj widać że zakończenie wojny w realnie krótkim czasie jest mało prawdopodobne. W którą stronę to pójdzie zależy od kontrofensywy która niby już jest, a jeszcze jej nie ma. Słyszałem że Ukraina przygotowała milionową armię która jest sukcesywnie dozbrajana dostawami z Zachodu. Co przeciwstawi Rosja? Tu jest wielka niewiadoma.
W bezpośrednich starciach dostają łomot. Ostrzał rakietowy nie daje spodziewanych efektów.
Dzisiaj widać że Rosja prowadzi wojnę na wyniszczenie gospodarcze i psychiczne Ukrainy i Ukraińców. Typowy terroryzm państwowy. Zdają sobie sprawę że nie osiągną celów z lutego 2022.
Tylko jak długo da się na tym jechać? Kiedy Ukraina dostanie zgodę na atakowanie celów na terytorium Rosji?
Co wtedy?
Rosja ciągle nadrabia miną. Straszy. A to bronią atomową, a to chemiczną. Zachód tymczasem kalkuluje. Widać że trwają rozgrywki zakulisowe. Ostatnio z Iranem.
W ocenie Zachodu nie można dopuścić do rozwalenia FR bo wówczas sytuacja może się wymknąć spod kontroli, zwłaszcza w zakresie nadzoru nad arsenałem atomowym.
Podtekst jest według mnie inny. Zachód zbytnio zaangażował się w interesy gospodarcze w FR i zdaje sobie sprawę z możliwości poniesienia bezpowrotnych strat.
Jest też rozważana wymiana Putina. To ruch pozorny, bo to będzie ruch kosztem Ukrainy.
Nie zmieni postawy Rosji wobec trwającej wojny.

Na rynku krajowym są jeszcze inne sprawy które absorbują naszą uwagę.
Tu trzeba rozważyć co jest ważne a co tylko pilne.
Z punktu widzenia trwającej wojny na Ukrainie ważne są wnioski dla Polski. Najważniejszy to rozbudowa i modernizacja wyposażenia armii. Za tym idą kolosalne koszty. Opozycja grzmi że rząd robi zakupy uzbrojenia zagranicą zamiast zlecać produkcję w polskim przemyśle zbrojeniowym.
To typowa demagogia. Potrzeby są duże, w dodatku w krótkim czasie, a zdolności produkcyjne przemysłu krajowego raczej ograniczone. Opozycja poza pluciem na rząd nic konstruktywnego nie wnosi. Co jest godne zauważenia to reakcja społeczeństwa. Nie ma zdecydowanych protestów, poza nałogowymi malkontentami. Co do samych zakupów to, według dostępnych informacji, mamy zapewniony serwis organizowany w Polsce, a ponadto Korea uzyskuje kontrakty w Europie i Polska będzie centrum serwisowo-naprawczym dla tego sprzętu.

Z wojną na Ukrainie i ogólnym zamieszaniem w świecie związana jest emigracja zarobkowa z Azji i Afryki do Europy. Tu mieszają głównie Niemcy, a z ich poduszczenia KE. Niemcy od lat przechodzą schizofrenię, niekoniecznie bezobjawową. Z jednej strony odczuwają deficyt rąk do pracy, a z drugiej nie ma chętnych do pracy. Rozwiązaniem miało być przygarnięcie części z fali imigrantów która wtargnęła do Europy w 2015 roku. Nie uzgodniono jednak stanowisk stron. Przybysze nie byli w przeważającej mierze zainteresowani podjęciem pracy zarobkowej. Zadowala ich wysoki socjal uzyskiwany w państwach Europy Zachodniej. KE próbowała „uszczęśliwić” nadmiarem przybyszów pozostałe państwa unijne, ale wówczas nie udało się. Wrócono do pomysłu ponownie w tym roku. Nie spotkało się to z entuzjazmem zwłaszcza Polski i Węgier.
Sprawa nie jest jeszcze zamknięta. KE ma teraz nowy patent. Proponuje wcisnąć poszczególnym państwom określone kwoty imigrantów, a opornym proponuje zapłacenie ekwiwalentu w wysokości około 22 000 euro od osoby. To wszystko na zasadzie pełnej dobrowolności. Za to ta sama KE jest głucha w sprawie rekompensat za przyjęcie uciekinierów z Ukrainy. Po kilku miesiącach trwania wojny Polsce wypłacono po około 200 euro za każdą przyjętą osobę.

Końca tych zagrywek KE nie widać. Nas denerwuje postawa rządu MM. Ale ostatnio spotykam się z opinią że w starciu z KE wobec braku wsparcia pozostałych państw unijnych, Polska jest bez szans.
Co wobec takiego stanu rzeczy możemy zrobić? Propozycja jest zadziwiająca. Przynajmniej dla mnie. Mamy grać na zwłokę. Dlaczego? Podobno dlatego że za rok będą wybory do PE i jest szansa na zmianę układu sił politycznych. Może tak, może nie. Moja wątpliwość wynika stąd że urzędnicy KE nie pochodzą z wyborów a z mianowania.
O innych sprawach przy innej okazji.

Wrócę jednak do relacji polsko-ukraińskich. Ograniczam się do relacjonowania. Osobiste odczucia odkładam na później. Teraz zwracam uwagę że do normalizacji stosunków wzajemnych daleka droga. Mentalnie na Ukrainie nie zmieniło się nic, albo niewiele. Chodzi oczywiście o zaszłości historyczne, zwłaszcza o okres II wojny światowej. Ukraińcy są na etapie relatywizacji zbrodni ludobójstwa popełnionych przez OUN-UPA na ludności polskiej zamieszkujących Kresy. Polska nie chce zdobyć się na usztywnienie stanowiska. Wkrótce obchody rocznicy rzezi wołyńskiej
https://wiadomosci.wp.pl/burza-wokol-slow-szefa-ukrainskiego-ipn-chodzi-o-ekshumacje-ofiar-rzezi-wolynskiej-6910014457211552a
https://kresy.pl/wydarzenia/szef-ukrainskiego-ipn-nie-bedzie-zgody-na-ekshumacje-polakow-dopoki-polska-nie-odnowi-pomnika-upa/
Niewiele lepiej jest w sprawach dotyczących tzw. bieżączki. Spięcia miały miejsce krótko przed wybuchem wojny w lutym 2022 /przewozy kolejowe i drogowe/. Teraz Ukraina ma za złe Polsce ograniczenie wwozu zboża ukraińskiego. Co ciekawsze Ukraina naciska na Polskę za pośrednictwem KE zamiast rozmawiać bezpośrednio.
To źle rokuje stosunkom polsko-ukraińskim w przyszłości.

08 czerwca 2023

Ile lat jeszcze minie?

Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać,
czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbów później śmieje się z własnych dyrdymałów?
Patrzę na te „zatroskane” twarze i zastanawiam się co oni naprawdę myślą? Czy w ogóle myślą tego nie jestem pewien. Ograniczają swe wypowiedzi do „przekazu dnia”.
Dla każdego normalnie rozumującego jest oczywiste że mamy do czynienia ze zmasowanym atakiem na Polskę z udziałem rodzimej V kolumny.
Do znudzenia trzeba powtarzać, że w 1989 roku Polsce wyznaczono inną rolę niż ta obecnie realizowana przez rząd MM. Na to nie ma zgody tzw. starej Europy.
Trzeba też widzieć skalę demoralizacji rodzimych elyt. Co wspólnego z Polską, poza paszportem
i pobytem tu, ma twórca hasła „ulica i zagranica” które ma zagwarantować opozycji powrót do władzy?
Przez wiele lat koncepcja Zachodu była realizowana bez zakłóceń. Były zgrzyty, ale bez poważniejszych następstw.
Przełomem stał się rok 2015. Ówczesna ekipa rządząca PO-PSL przegrała wybory z kretesem i do dzisiaj nie może się otrząsnąć. Dla nich był to wypadek przy pracy. Podobnie jak przegrane przez PiS wybory w 2007 roku.
W sumie można nad tym przejść do porządku dziennego.
Na świecie znane są przypadki że jeden układ jest w stanie przetrwać nawet 70 lat, a poszczególne monarchie jeszcze dłużej.
Polski problem polega na działaniu przegranych na szkodę interesu narodowego. To szkodnictwo nie ogranicza się wyłącznie do polityków. Mają za sobą wsparcie mediów, sądownictwa, szerzej wymiaru sprawiedliwości, szeroko pojętej kultury, a także innych obszarów naszego życia codziennego.
Od lat zadaję sobie pytanie dlaczego tak się dzieje?
Częściowo znam odpowiedź. Może nawet wyjaśnia ona wszystko.
W 1989 roku nie doszło do upadku komunizmu w Polsce. On upadł na cztery łapy, a inni powiedzieli że nie było żadnej transformacji ustrojowej, ale wielki przekręt.
Każdy z nas ma swoją wiedzę na ten temat.
Ujawniane dokumenty potwierdzają że wszystko było przemyślane i przygotowane przez fachowców.
Z zewnątrz wyglądało to na spontaniczne działanie.
Zaskoczeniem dla władzy ludowej był rok 1980 i powstanie „Solidarności”. Wówczas sytuację opanowano, ale czasu nie zmarnowano. Do 1988 roku opracowano plan, rozpisano role i w 1989 roku przystąpiono do realizacji.
Do dzisiaj wielu obserwatorów naszego życia politycznego zastanawia się skąd w nim tylu przypadkowych ludzi? Jakich znowu przypadkowych? Byli starannie wybrani i dobrani.
Co ciekawsze, po drodze wprowadzano, skutecznie zresztą, korekty. Ilu takich no nejmów zapałało nagle chęcią powrotu z emigracji i z marszu weszło do elit rządzących? To nie zawsze była emigracja przymusowa po 1981 roku.
Największą kanalią okazał się TW Bolek który zgodził się to wszystko firmować. W sumie to taka wiejska gnida bez zasad. Dawno zabrnął w ślepy zaułek z którego nie potrafi się wycofać. Swojej roli nie odegrał jeszcze do końca albo nie wie jak zejść ze sceny. Nie może znaleźć drogi. Pogubił się całkowicie. Stał się pacynką wykorzystywaną na lokalnych odpustach.
Dowodów na sterowaną transformację aż nadto.
Na czoło wysuwa się lustracja, czyli jej brak. Orędowników jej zaniechania jak mrówków.
Dzisiaj widać jak na dłoni że najbardziej przeciwna lustracji była agentura. Nie wiedzieli że kopie ich teczek były i są w posiadaniu głównie Moskwy i Berlina.
Gremialne niszczenie archiwów służb to też kolejna ściema. Część rozkradziono do prywatnych archiwów, a ważniejsze, na wszelki wypadek kopiowano na mikrofilmach.
Dowodem archiwum Kiszczaka. Znaleźli się spryciarze którym udało się sprzedać dokumenty służb np. do USA.
Nikt nie wie ile takich trefnych dokumentów jest w posiadaniu obcych służb. To oznacza tylko że są haki na czynnych polityków i można skutecznie wpływać na podejmowane przez nich decyzje.
Brzemiennym w skutkach okazał się brak lustracji w wymiarze sprawiedliwości. Sprawca tej skandalicznej decyzji, ówczesny I Prezes SN, robi dzisiaj za autorytet opozycji. Żeby nie owijać sprawy w bawełnę, trzeba przypomnieć że od lustracji uchylił się KK, za sprawą kardynała Glempa.
W takim składzie wszyscy wokół biadolili nad tym co się działo z Polską w pierwszym okresie transformacji ustrojowej, ale na biadoleniu się skończyło. Rozwalono i tak rachityczną gospodarkę, dołożono do tego monstrualne bezrobocie, a nieliczni stali się posiadaczami fortun niemożliwych do osiągnięcia uczciwą pracą, nawet przez pokolenia.
Wszelkie próby pociągnięcia do odpowiedzialności winnych marnotrawienia majątku narodowego spełzły na niczym. Oczywiście za sprawą niezależnych /nie wiadomo od kogo, czy czego/ sądów.
Od prawie 20 lat trwa dyskusja na temat okoliczności przystąpienia Polski do UE.
Chodzi o to czy warunki przyjęcia były dla Polski optymalne czy skrajnie niekorzystne?
Narastającym z upływem czasu problemem jest łamanie przez urzędników unijnych zasad uczestnictwa państw członkowskich w UE. Komisarze unijni oraz TS UE zawłaszczają sobie prawa przyznane w dokumentach traktatowych państwom członkowskim na wyłączność.
Mnie z kolei dziwi dlaczego państwa członkowskie nie protestują skutecznie przeciwko takim praktykom?
Polska w ostatnich kilku latach wielokrotnie pada ofiarą takich praktyk, ale poza jęczeniem nic nie robi w kierunku wprowadzenia skutecznych zmian. Jednocześnie nasze władze przy każdej okazji kategorycznie zaprzeczają że Polska wystąpi z UE.
O czym nie wiemy w tej grze? Czy naprawdę jesteśmy na przegranej pozycji, zgodnie z porzekadłem „jakby się nie kręcić d...a zawsze z tyłu”? Czy ta zachowawcza postawa Polsce się opłaca?
Czy tylko rządzącym?

01 czerwca 2023

Polska i okolice.

Dalszy rozwój wydarzeń w obszarze Europy Centralnej, z przewagą części wschodniej zależy od kilku czynników na które Polska ma wpływ ograniczony.
Po pierwsze nie jesteśmy rozgrywającym. Jesteśmy rozgrywani. Trzeba być tego świadomym.
Po drugie, czyje interesy w tej grze są stabilne? Polski? Niemiec? FR? USA? Wlk. Brytanii?
Może kogoś pominąłem?
Ukraina też jest rozgrywana i dzisiaj odczuwa to najbardziej.
Niemcy w tej grze są za słabi na samodzielną politykę. Przeszacowali. Na obecnym etapie są przegrani gospodarczo bo swoją hegemonię oparli o tanie surowce, ropę i gaz, sprowadzane z FR. Moim zdaniem jest to stan przejściowy.
Kto jak wyszedł na tej wojnie zobaczymy, czy przekonamy się, później.
Proces dostosowawczy zaciął się i nie wiadomo jaki będzie ciąg dalszy. Skutki wprowadzanych zmian nie są widoczne od ręki. Jeśli wierzyć doniesieniom mediów gospodarka niemiecka dostała zadyszki. Jak długo potrwa okres przejściowy i co to będzie oznaczało w praktyce?
Tych „zakłopotanych” jest więcej.
Na to nakładają się sympatie prorosyjskie i niechęć wobec dominacji USA. Tu widać niespójność całej kombinacji. Europa w samodzielnym starciu z FR jest za słaba i to widać od lat.
Próby wyautowania USA z Europy spełzły na niczym, właśnie za sprawą wojny na Ukrainie.
Pozycja Polski jest przejściowo umocniona za sprawą naszego położenia geopolitycznego i odgrywanej roli platformy logistycznej w trwającej wojnie na Ukrainie.
Niestety, to moje wrażenie, nasi rządzący nie są w stanie wykorzystać do końca tej sytuacji.
Na pierwszy rzut oka nie zmieniło się wiele, albo nic.
Dalej Departament Stanu i ambasador USA w Polsce są zaniepokojeni możliwymi skutkami, tym razem lex Tusk. W tym chórze konsekwentnie tkwi KE, czego doświadczyliśmy dzisiaj.
Jest jednak coś co można zapisać na plus naszej dyplomacji.
https://www.rp.pl/dyplomacja/art38544371-lex-tusk-msz-wydal-oswiadczenie-ws-uwag-sojusznikow-wskazuje-na-usa
Sens oświadczenia jest taki, że KE czy Departament Stanu najpierw powinny zapoznać się z krytykowanym dokumentem, a dopiero później go komentować. Ambasador, którego wszędzie jest pełno, powinien skupić się na wypełnianiu obowiązków statutowych a nie kreować polityki.
Jeszcze nie padły nazwiska kandydatów do komisji a już zazdrość zżera dziennikarzy że członkowie komisji będą zarabiać kokosy.
Mniej się mówi o tym kiedy komisja powstanie i jak daleko zajdzie zanim TK zabierze głos.
Ale jak widać strach ma wielkie oczy. Nie powiem że wilcze.
Problemem samym w sobie jest zapowiedź bojkotowania udziału w pracach komisji przez całą opozycję. Czy wytrzymają w swym postanowieniu i jakie będą tego konsekwencje?
Samo wymienienie spraw podlegających ocenie wywołuje paroksyzmy histerii po stronie opozycji. Co będzie jeśli będą omawiane poszczególne przypadki „współpracy” z FR?
Opozycja stroszy piórka i podpiera się KE twierdząc że ta powoływana komisja to jedno wielkie bezprawie. Do tego trzeba się przyzwyczaić i robić swoje.
Nie ma znaczenia że o konstytucyjności ustawy nie wypowiedział się jeszcze TK.
Reasumując, siły opozycji, w połączeniu z zagranicą próbują nas przestraszyć przed pójściem tom drogom. Opozycja musi mieć sporo za uszami skoro czyni taki rwetes.
Po pracach komisji zbyt wiele sobie nie obiecuję, ale sukcesem będzie jej ukonstytuowanie i posiedzenie na którym dojdzie do wyspecyfikowania przypadków które powinny zainteresować komisję. Reszta to już melodia przyszłości.
Zagranica wspierana, czy inspirowana przez opozycję wewnętrzną, przyzwyczaiła się że będzie nas instruować co i ile nam wolno. Dotychczas to działa. Czy są jednak granice wytrzymałości?
Na rozum tłumu jakim jest opinia publiczna bym nie liczył. Jeśli dojdzie do wpisania na listy wyborcze kandydatur w rodzaju kunia i jemu podobnych to rzeczywiście udział w wyborach jest pozbawiony najmniejszego sensu.
Póki co trwają przygotowania opozycji do zadymy na ulicach. Pierwszy termin wyznaczyli sobie na 4 czerwca. Zawłaszczyli sobie tą datę, czy tylko odkryli przyłbice?

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...