Gadające głowy w mediach wszelakich wygłaszają swoje kwestie z głowy, albo z
kartki* /niepotrzebne skreślić/. Czy coś z tego ględzenia wynika? Niewiele albo
nic. No może poza tym że spadają kolejne maski.
Wydarzenia i tak rozgrywane są według wcześniej rozpisanego scenariusza /przez
kogo?/
Coraz trudniej ustalić co tu jest pilne, a co ważne? A co istotne?
Zależy kto to ocenia.
Własnym życiem żyje konflikt na granicy polsko-białoruskiej. Coraz pewniejsze
staje się że temat szybko nie zniknie. To jest być albo nie być Łukaszenki.
Dużo zależy od jego desperacji.
Dodatkowym wzmocnieniem jest jawne wsparcie udzielane przez Rosję która przy
okazji też chce coś ugrać dla siebie. Priorytetem dla nich jest zgoda UE na
uruchomienie NS2.
Białoruś ma możliwość przenoszenia konfliktu na granice z Litwą, Łotwą, a także
Ukrainą.
Z czego skorzysta?
Obecna sytuacja jest testem na integralność zarówno UE jak i NATO.
I tu nie przeżywam rozczarowania. Deklaracje poparcia to jedyne co słychać z
obydwu struktur.
To niewiele kosztuje, a jednocześnie w jakimś stopniu krępuje naszą swobodę
działania.
Jak zwykle deklaracje są wewnętrznie niespójne, ale to już dawno przestało
zaskakiwać.
Tych „turystów” na zachodzie Europy nikt nie oczekuje. Wrobić w to
bagno Polskę to co innego.
Białoruś konsekwentnie dąży do sprowokowania Polski do ostrzejszych działań
wobec turystów Łukaszenki, a to dałoby możliwość wciągnięcia do konfliktu
Rosji. Wojska rosyjskie już tam są, ale nie mogą jeszcze występować jawnie.
Może naiwnie oceniam sytuację, ale przypuszczam że trwają rozgrywki zakulisowe
co do ceny wyjścia z impasu. Złą dla nas opcją jest możliwość dogadania się
ponad naszymi głowami, ale naszym kosztem. Jałta się kłania.
Łukaszenka ma do załatwienia dla siebie dwie sprawy. Jedna to uznanie
międzynarodowe legalności ubiegłorocznego wyniku wyborów prezydenckich. Druga
zaś dotyczy rekompensaty za sprokurowanie cyrku z turystami z Azji i Afryki.
Łukaszenka nie odpuści bo znalazł się pod ścianą. Alternatywą jest odstawienie
go na boczny tor, ale to już będzie nie jego decyzja.
Z tym konfliktem związana jest decyzja o budowie płotów na granicy z
Białorusią.
Płoty takie powstały już lub powstaną na Litwie, Łotwie, a także w Polsce. Jest
to przedsięwzięcie kosztowne, a KE wyraźnie dała do zrozumienia, że nie będzie
partycypować w ich budowie.
Kilkadziesiąt milionów euro na 2022 rok /dokładnie chyba 25 mln euro/ to kropla
w morzu potrzeb jeśli tylko polska część ma kosztować ponad 400 mln euro.
Przy okazji uświadomiono nam, że łączna długość już istniejących w Europie
płotów rozgraniczających liczona jest w tysiącach kilometrów. Wszystkie zostały
sfinansowane przez państwa na terenie których je zbudowano.
Te pozostałe zbudowała Hiszpania /na granicy z Marokiem; dofinansowanie ze
środków UE/, Grecja /na granicy z Turcją/, Węgry /na granicy z Serbią i
Chorwacją/.
Płot płotowi nierówny. U nas płot ma mieć 5 metrów wysokości, a w Hiszpanii jeden
ma 12 metrów, a drugi nawet 15 metrów. Do tego dochodzi nasycenie elektroniką.
Stąd różnica w kosztach budowy.
Warto też zwrócić uwagę że wszystkie dotychczasowe szlaki migracyjne miały
charakter naturalny, oparty na wędrówce ludów. Ten z Białorusi został stworzony
sztucznie. Delikwentów na granice Białorusi z Polską, Litwą czy Łotwą przywożą
samoloty do Mińska, a następnie samochody przywożą do strefy nadgranicznej. Za
przeloty samolotami zainteresowani płacą i to słono, z własnej kieszeni. Nikt ich
nie sponsoruje.
Dla postronnego obserwatora jest oczywiste, że Rosja jest tu zaangażowana po łokcie,
a nawet po pachy. Dlatego pusty śmiech wzbudzają oświadczenia Ławrowa i Putina
że Rosja nie ma z tym cyrkiem nic wspólnego. Oni wciskanie kitu opanowali do
perfekcji.
Cynizm Putina widać w jego oświadczeniu że Rosja może pomóc w rozwiązaniu
konfliktu na granicy z Białorusią.
Konflikt jest eskalowany i dzisiaj istotne jest kto ustąpi?
Nie jestem politykiem, ale uważam że wobec realnego zagrożenia powinno dojść do
zamknięcia granicy z Białorusią w Polsce, na Litwie i Łotwie. Każde inne działanie
to tylko gesty albo półśrodki.
Taki jest sens sankcji stosowanych wobec
Białorusi. Tylko konkretne działanie może wymusić zdecydowaną akcję ze strony
UE i NATO.
Europa na zachód od Odry nie wyczuwa wagi problemu. Oni problem migracyjny
postrzegają zupełnie inaczej. Stąd te opowieści o potrzebie humanitaryzmu wobec
tłumów koczujących po stronie białoruskiej granicy. Temu też ma służyć obecność
Frontexu na naszej granicy.
Tym dobroczyńcom, ale cudzym kosztem, nie przeszkadza agresywne zachowanie tej
tłuszczy wobec polskich służb ochraniających granicę państwową. Przechodzą do
porządku dziennego wobec pytania dlaczego „turyści’ nie przekraczają granicy na
przejściach granicznych i nie składają tam wniosków azylowych.
Do obłudy też można się przyzwyczaić, ale trzeba ją piętnować.
Od kilku dni lansowany jest pogląd że musi nastąpić przesilenie. Z jednej
strony spada dopływ nowych „turystów” bo coraz więcej linii lotniczych obawia
się sankcji międzynarodowych, a z drugiej do głosu dojdą warunki pogodowe.
Dlatego codziennie oczekiwane są zmasowane szturmy „turystów” na wybrane
odcinki granicy polsko-białoruskiej. Wobec zachowań obserwowanych po stronie
białoruskiej nie ma złudzeń że „turyści” to tylko mięso armatnie.
Awantura Łukaszenki na granicy to olbrzymie obciążenie finansowe dla Polski. Utrzymanie
w strefie nadgranicznej ponad 15 tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy, poza
koszarami, wymaga nakładów finansowych które nie były ujęte w budżecie na rok 2021.
Alternatywą jest wtargnięcie do Polski bliżej nieokreślonej liczby „turystów”
którzy są zainteresowani jedynie socjalem i zaprowadzaniem tu własnych
porządków, obcych nam kulturowo.
Jeśli ktoś nie wie o czym mówię, proszę
zapoznać się z ich wyczynami w Europie zachodniej i Skandynawii. Media informują o tym codziennie.
Tu widać hipokryzję KE. Granica z Białorusią jest zewnętrzną granicą UE, ale bronić
jej ma Polska.
W dodatku na własny koszt. Natomiast różne mędrki będą nas pouczać co nam wolno
w zaistniałej sytuacji robić.
Ostatnio coraz więcej informacji o dziennikarzach mediów zachodnich którzy
próbują na swój sposób relacjonować wydarzenia z terenów przygranicznych. Sygnalizuje
to https://twitter.com/sbalcerac
Z ostatnich godzin to https://twitter.com/sbalcerac/status/1460272724664897541
moskiewski korespondent BBC Steve Rosenberg, a wcześniej https://twitter.com/sbalcerac/status/1460188092074274816
ślad francuski. Kolejny dziennikarz-przebieraniec.
Wnioski nasuwają się same. Trzeba unikać, jak diabeł święconej wody, wszelkiej
pomocy zewnętrznej w strefie nadgranicznej. Mamy siły, środki i motywację do
działania. Wszelka obca pomoc na miejscu będzie tylko dezorganizowała nasze
wysiłki. Jeśli KE i NATO chcą realnie nam pomóc niech to robią zdalnie w ramach
swoich kompetencji i możliwości.
W sytuacji przedłużającego się konfliktu granicznego powinno ulec zmianie
nastawienie rządu do wszelkich wypowiedzi dyskredytujących działania wobec „turystów”
Łukaszenki. Po prostu trzeba przyspieszyć postępowania sądowe i zaostrzyć kary
za nieodpowiedzialne i szkodliwe wobec Polski wypowiedzi nie tylko celebrytów,
ale i polityków, jeśli są na to odpowiednie paragrafy. Trzeba nazywać rzeczy po
imieniu.
Mamy do czynienia nie tylko z użytecznymi idiotami, ale z klasyczną agenturą
wpływu.
Powtarzam do znudzenia: bezkarność rozzuchwala. A Polsce szkodzi.
Szukaj na tym blogu
16 listopada 2021
Co tu jest grą?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Koalicja 13 grudnia na rozdrożu.
Warto spojrzeć na bezwład organizacyjny III RP pod rządami koalicji 13 grudnia. To w kontekście sytuacji na granicy polsko-niemieckiej i d...
-
Minęło jedenaście dni a w temacie wojny na Ukrainie bez zmian. To znaczy wojna trwa, przybywa ofiar, zniszczeń i uciekinierów. Dalej n...
-
Słuchając wypowiedzi krajowej opozycji w kwestii Turowa nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy zwyczajnie wku.... ić się? Ilu z tych głąbó...
-
W kampanii wyborczej do parlamentu sprawy związane z Ukrainą nie będą jedynymi. Chyba równorzędna będzie dyskusja wokół fit for 55 . Zainter...
-
Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem...
-
Mówiąc o trwającej wojnie na Ukrainie czas najwyższy postawić pytanie kto z kim w niej trzyma? To nie tylko wojna Rosji z Ukrainą. Są w niej...
-
Z mojej obserwacji z abiegów o przyjęcie zwłaszcza Szwecji do NATO wynika, że wyrażenie zgody przez poszczególne państwa członkowskie nie wy...
-
Przybywa tematów przerzucanych między prawicą a lewicą, na zasadzie „gorącego kartofla”. Kto co zrobił, nie zrobił, dlaczego? Wszystko po to...
-
Skoro mamy bawić się w futurologów to proszę bardzo. Chodzi oczywiście o losy wojny na Ukrainie. Inne wątki przy okazji. W jakimś stopniu...
-
My tu gadu, gadu, a chłop śliwki rwie. Lecimy od afery do afery i co z tego wynika? Nic poza satysfakcją organizatorów tych jasełek. Czas bi...
-
B ardzo wdzięcznym tematem do wszelkich dyskusji na forum UE jest praworządność. Mało komu przeszkadza że jest to pustosłowie. Może dlatego ...
Świetne podsumowanie tego konfliktu.Czasem mam problem z szyfrowaniem niektórych Nawigatorów ich notek i wiadomości.Ale oni to ujmują także w kontekście światowych rozgrywekz rozbieraniem na czynniki pierwsze.Twoje notki są zrozumiałe i czytelne. Sytuacja jest nie tylko kosztowna ,lecz niepokojąca. Obawiam się ,że dojdzie do eskalacji "przebierańców" z użyciem nawet ostrej broni....Słusznie napisałeś - uchodźcy to mięso armatnie.Oby do tego nie doszło.
OdpowiedzUsuńSytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest dynamiczna.
UsuńTo widać z przekazu medialnego. Tylko dalej nie wiadomo w jakim kierunku będzie się rozwijać.
Podobno trwają jakieś rozmowy dyplomatyczne. Pojawia się ryzyko dokonania uzgodnień z Rosją i Białorusią, z pominięciem roli Polski /do tego chyba daleka droga/.
Jaka będzie wówczas reakcja władz III RP?
Dzisiaj mamy zadowolić się że banda Łukaszenki nie używa jeszcze ostrej amunicji.
Dziwna sytuacja. Nikt nam wojny nie wypowiedział. Jeśli będą strzelać to znaczy że mamy do czynienia z dywersantami których wiadomo jak traktuje się na wojnie.
Jakaś hołota, a wśród niej przebierańcy ze służb specjalnych Łukaszenki, atakuje bezkarnie straż graniczną, wojsko i policję, po polskiej stronie granicy. Dewastują infrastrukturę graniczną, a my ze zmarszczonym groźnie czołem zastanawiamy się jak odpowiadać na te prowokacje.
Zdaję sobie sprawę że jeśli nie ma zdecydowanej reakcji na dzień dobry, to później nie wypada.
Bo co inni powiedzą?
Z jaką wojną mamy w końcu do czynienia? Z hybrydową? Propagandową? Przecież nikt nam wojny nie wypowiedział!
To zamieszanie kiedyś się skończy i czy wówczas Polska wystawi rachunek Białorusi za zniszczenia w pasie granicznym? Chodzi przynajmniej o zasadę.
Zamiast płynącego z mediów słowotoku lepiej byłoby przeprowadzić badania ankietowe /przynajmniej w strefie przygraniczej/, w sprawie oceny, ze strony miejscowej ludności, konfliktu i jego konsekwencji, zwłaszcza gospodarczych. Może okazać się wówczas, że ta ocena diametralnie różni się od opinii agentury wpływu i użytecznych idiotów, nie tylko z lewicy, ale i tych /podobno/ bliżej środka.
Jak długo można tłumaczyć że poszukujący pomocy wobec zagrożenia wojennego, terrorystycznego, czy prześladowań politycznych w miejscu zamieszkania, powinni szukać tej pomocy kanałami legalnymi.
Jeśli tego nie robią nie mogą oczekiwać żadnej pomocy. Zwłaszcza jeśli zachowują się agresywnie wobec potencjalnych wybawicieli.
Nawiasem mówiąc dziwi mnie dlaczego służby nie robią użytku z posiadanego sprzętu do rozpraszania demonstracji. Nie trzeba strzelać a pożądany efekt osiągnąć „metodami pokojowymi”.
W sprawie konfliktu na granicy z Białorusią zaczyna przebijać się jeden nowy watek.
UsuńMianowicie powinniśmy unikać wszelkiej pomocy fizycznej tzn. Frontexu, policji czy wojska innych państw UE. Dajemy sobie radę bez takiej pomocy, a jej przyjęcie może spowodować dezorganizację dotychczasowych działań. Dotyczy to zwłaszcza zasady push back.
Poza tym ewentualna pomoc dawałaby prawo do ingerowania w warunki przyszłego porozumienia z Białorusią. Jeśli zawrze je KE musi być pełna i bezwarunkowa akceptacja Polski.
Teatrzyku dla gawiedzi ciąg dalszy.
UsuńSzarpiemy się z desantem na granicy z Białorusią. Cały bez mała świat, każdy na swój sposób, udziela nam moralnego wsparcia i … na tym kończą się dobre wiadomości.
W sprawach konkretnych „na zachodzie bez zmian”. Chodzi o pieniądze na KPO. Na pewno nie otrzymamy nic w tym roku.
Winę za ten stan rzeczy ponosi w dużej mierze rząd premiera MM.
To moja ocena. Może to działanie długofalowe? Oby.
Czyżbyśmy naprawdę nie mieli żadnych atutów?
Według Brukseli konflikt z Białorusią i sprawa KPO to dwie odrębne sprawy.
W tej sprawie mam inne pytanie: czy KE poważnie traktuje możliwość weta ze strony Polski?
Jest jednak coś znacznie ważniejszego w tym wszystkim. Zwrócił na to uwagę ten komentator http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/puapka-z-imigrantem-na-mrozie-czyli-geopolityczna-konfiguracja-kuznicy#259491
Na razie bronimy się skutecznie przed intrygą zmontowaną przeciwko nam przez naszych „sojuszników” do spółki z Łukaszenką, z pełną akceptacją Putina.
Trudno w to uwierzyć. A jednak.
Jest,jest nowa notka Panthery o migrantach na granicy białoruskiej.To o dzieciach kupionych do handlu do niemieckich burdeli nie wiedziałam.Straszne...
OdpowiedzUsuńCzytam.
UsuńJestem pełen uznania dla pracy PP.
Pozdrawiam.
Sytuacja na granicy z Białorusią stabilizuje się? Raczej powszednieje.
OdpowiedzUsuńEkscesy trwają i brak podstaw do wnioskowania że w najbliższym czasie zanikną.
Zmienia się jednak narracja wokół tematu jakim jest najazd współczesnych „hunów”.
Coraz częściej podkreśla się udział naszego zachodniego sąsiada w tym niecnym procederze.
Moi rodzice pochodzili z zaboru pruskiego i ja chcąc nie chcąc przyswoiłem sobie ocenę tego sąsiada. Brzmi ona jednoznacznie: „Jak świat światem nie będzie nigdy Niemiec Polakowi bratem”.
Fałsz w postępowaniu Merkel nigdy mnie nie zaskakiwał.
Zgoda na akredytację obecnego ambasadora, etatowego pracownika wywiadu niemieckiego, dowodzi tylko bezsilności III RP.
Agentura niemiecka, nie tylko na Śląsku, ma się dobrze.
Z obecnego zamieszania wypływają także pozytywne wnioski. Jako naród wierzymy w siebie.
Wspólne działania naszych służb mundurowych pokrzyżowały szyki spółki Niemcy-Rosja.
Zmienia się sytuacja w międzynarodowym odbiorze medialnym. Sukcesem powinna zakończyć się dyplomatyczna podróż premiera MM po Europie.
Za wcześnie na odtrąbienie sukcesu.
Mam odmienne od wielu komentujących zdanie w kwestii V kolumny działającej czy tylko obecnej na obszarze Polski.
Nikt nie kwestionuje ich obecności. To fakt. Rozbieżność w ocenie dotyczy umiejscowienia w społeczeństwie. Są praktycznie wszędzie. Nie zapominajmy o „śpiochach”.
W analizie trzeba brać pod uwagę ich szkodliwość dla bezpieczeństwa państwa.
Moim zdaniem najbardziej szkodzą ulokowani w mediach i w polityce.
Trafiłeś w sam czuły punkt"szkodzą najbardziej ulokowani w mediach i w polityce".Są doskonale wyhodowani jak w dobrych laboratoriach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń”Czytanki” są potwierdzeniem mojego porzekadła że „najważniejsze jest to czego nie widać”.
UsuńCo widać? Awanturę na granicy z Białorusią. Wygłupy patocelebrytów /podoba mi się to określenie wykreowane na SN przez @Nieobytego/. Widać spontaniczną pomoc z jaką spieszą żołnierze brytyjscy, estońscy. Jest oferta pomocy ze strony Czechów. Widać działania zakulisowe Niemców i Francuzów oraz działania sabotażowe wobec Polski kacyków brukselskich.
Przy okazji, dzięki komentatorom na SN dowiaduję się że Brytyjczycy od lat są obecni wojskowo na Ukrainie. Powstaje pytanie czy obecność Brytyjczyków na granicy polsko-białoruskiej wynika z solidarności w ramach NATO, czy to tylko dbałość o interesy Korony na wschodzie Europy?
Nie mniejszym zaskoczeniem jest informacja o przebazowaniu się na Ukrainę Normana Daviesa.
Jeśli się przyjrzeć bliżej to zainteresowanie ND Ukrainą ma miejsce od kilku lat.
Można by przejść nad tym do porządku dziennego gdyby nie skłonność ND do wybielania nacjonalistów spod znaku OUN-UPA.
Słowem dziwny jest ten świat. A jednak się kręci.
Obecność Brytyjczyków na granicy ma wielki interes w tym rejonie,z pewnością nie w ramach NATO..zwracam wszędzie pilną uwagę na komentarze @nieobytego.Ten facet to ma wyjątkowego nosa i "czuja" i świetną ocenę.Przeważnie dłuższe komentarze jego są pod notkami Panthery.
UsuńWobec wyczynów białoruskich „turystów” jesteśmy bezsilni, ale czy musimy być bezradni?
OdpowiedzUsuńJest prosty sposób neutralizacji laserów optycznych, lamp stroboskopowych i wszelkich metod oślepiania. LUSTRO!!!!
Lustro odbija światło i może szkodzić „nadawcy”. Może to być plastyk czy blacha. Nie musi być szkło.
„Zajączki” trzeba zwalczać „zajączkami”. To tanie rozwiązanie.
Polecam i nie zastrzegam sobie praw autorskich pomysłu
Inne oblicze awantury na wschodniej granicy Polski.
OdpowiedzUsuńDla mnie nie ma znaczenia czy chamem jest celebryta, czy polityk, nawet kiepski.
Chodzi o to żeby prawo nie było tylko świstkiem papieru.
Jeśli nasze prawo chroni osoby publiczne, w tym funkcjonariuszy chroniących granice państwa, to prawo trzeba bezwzględnie egzekwować.
Jeśli osoba dopuszczająca się naruszenia prawa jest psychicznie niezrównoważona powinna być sądownie skierowana na leczenie w lecznictwie zamkniętym, a nie powinno dochodzić do odstąpienia od wymierzenia kary.
Jest jeszcze jeden problem z którym władza nie potrafi sobie poradzić. Chodzi o złośliwość sędziów orzekających. Taki sędzia potrafi „w imieniu Rzeczypospolitej” wymierzyć drakońska karę za kradzież batonika, a odstąpić od wymierzenia kary „ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu”,
bo sprawcą jest celebryta albo opozycyjny polityk. Nie należy też zapominać o przypadkach odrzucenia wniosków prokuratury, bo „brak podstaw do ścigania karnego”.
Drobiazgiem jest tu subiektywne zdanie sędziego któremu nikt nie podskoczy.
p.s. Dziwi mnie także dlaczego przemytnicy „turystów Łukaszenki” są deportowani na nasz koszt, a nie sądzeni za naruszenie polskiego prawa.
Coś mi nie pasuje w tej narracji dotyczącej byłego premiera III RP, krula europy,
OdpowiedzUsuńomc przewodniczącego POKO, przewodniczącego EPL.
Prorządowe media przedstawiają go jako człowieka który w polityce już nic nie może.
Skoro tak, po co poświęcają mu tyle czasu i swojej uwagi? Z przyzwyczajenia?
Nie ma kogoś innego do obrabiania?
Opowieści dziwnej treści ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńChyba już niewielu wątpi w to że trwa zmasowany atak na Polskę. Z wielu kierunków i w wielu sprawach. Pytanie jak długo potrafimy się skutecznie bronić?
Czyżby kolejny raz „wśród serdecznych przyjaciół psy zajączka zjadły?”
USA wymiksowały się ze sprawy cedując jej prowadzenie w Europie Niemcom. Co się wokół nas dzieje wiemy chyba bez podpowiedzi USA? Niemcy współpracują z Rosją, a nie z Polską.
W tej sprawie też tłumacza nie potrzeba.
USA i KE wyrażają zaniepokojenie sytuacją na granicy polsko-białoruskiej, a także rosyjsko-ukraińskiej. Tylko czy coś z tego zaniepokojenia wynika?
Już pojawiają się rzeczowe komentarze że Ukraina nie należy do NATO więc nie ma podstaw do uruchomienia art. 5 Traktatu.
Wiele wskazuje na to że dalszy rozwój wydarzeń będzie zależał od postawy Chin. Lądowy szlak handlowy do Europy z Chin biegnie przez Białoruś i nie ma jak go obejść. Świąteczny sezon zakupowy w pełni i nie sadzę żeby Chiny produkowały dobra wszelakie na magazyn.
Tylko że Święta się skończą i co po Świętach?
Śmiać się czy płakać?
OdpowiedzUsuńTym razem chodzi o reakcję USA na sytuację na granicach zachodniej i południowo-zachodniej Rosji.
Na podstawie danych własnego wywiadu widzą co kombinuje Rosja. W przypływie dobrego humoru informują o zagrożeniu zainteresowanych, ale jednocześnie lojalnie uprzedzają: na nas nie liczcie, radźcie sobie sami.
Z Ukrainą sprawa jest jasna. Nikt im nie pomoże, bo nie ma zainteresowania umiędzynarodowieniem konfliktu Rosja-Ukraina. Nie ma też silnego który byłby w stanie powstrzymać zapędy imperialne Putina. Można tylko minimalizować szkody.
Przeciwwagą dla tej postawy jest KE. Tu można się zastanawiać czy mamy do czynienia z kretynizmem nabytym czy wrodzonym?
Przyzwyczajono nas że im dalej ktoś mieszka od Rosji, tym ma lepsze o niej zdanie. I nie ma tu żadnego miejsca na logikę.
Polska broni zewnętrznej granicy UE, bo to wynika z jej położenia na mapie Europy.
Tylko jak ta obrona ma być skuteczna jeśli mamy być humanitarni wobec turystów Łukaszenki?
Mamy wpuścić ich do siebie w dowolnej ilości, ale dalej /Niemcy i kraje na zachód od Niemiec/ ich nie chcą.
Mamy ich wziąć na własny garnuszek, a KE wspiera finansowo Łukaszenkę który sprokurował ten burdel?
W dodatku już dali o sobie znać idioci którzy chcą pozywać Polskę do TS UE za stosowanie wobec tych turystów push backu mimo że przepisy międzynarodowe na to pozwalają.
Jakim uciekinierem politycznym jest osoba przyjeżdżająca legalnie na Białoruś na wizę turystyczną?
Mimo niewątpliwych sukcesów w tym starciu uważam że poczynania Polski paraliżuje strach co świat na to powie? Moim zdaniem czas jest wyjątkowo nam sprzyjający żeby zamknąć całkowicie granicę z Białorusią. Stracimy na tym, ale inni stracą więcej i to inni będą zmuszać Łukaszenkę do położenia uszu po sobie.
To nie trwałoby długo, a efekt gwarantowany.
Zamiast tego mamy to co mamy.
Zatroskanie, w dodatku głębokie, sytuacją na granicy można sobie w buty wsadzić.