Szukaj na tym blogu

17 grudnia 2021

Koniec roku coraz bliżej ale o podsumowaniu nie ma jeszcze mowy

Na dzisiaj ważne dla nas jest to co się dzieje na i za naszą wschodnią granicą.
Z jednej strony, za sprawą Łukaszenki, mamy tabuny „turystów” którzy Polskę traktują jako kraj tranzytowy w drodze do raju jakim mają być dla nich Niemcy albo inne państwa Europy zachodniej.
Ci „turyści’ pchają się do nas bezpośrednio z Białorusi, ale mają też trasy alternatywne tj. via Litwa,
a w odwodzie jest Ukraina, czy Słowacja.
Ciekawe dlaczego tranzyt nie wiedzie przez Słowację i Czechy?

Odrębnym problemem jest Ukraina. Dla Polski jest to problem w wielu płaszczyznach.
Istnienie Ukrainy jako samodzielnego bytu ma dla nas istotne znaczenie. Na dzisiaj jest to dla Polski granica pokoju. Może się to zmienić jeśli w myśl rosyjskiej doktryny Ukraina znajdzie się faktycznie w jej strefie wpływów podobnie jak dzisiaj Białoruś.
Nie jest to problem akademicki. Rosja od lat nie kryje swoich intencji. Aneksja Krymu i „zielone ludziki” w Donbasie to kolejne kroki w kierunku zawłaszczenia jeśli nie całej Ukrainy, to przynajmniej jej wschodniej części uznawanej za rosyjskojęzyczną.
Ukraina ma problem sama z sobą. Po rozpadzie ZSRR stała się samodzielnym państwem. Jednak dopiero kijowski majdan uświadomił Ukraińcom że mają własne państwo za które trzeba walczyć i ginąć. Ukraińcy boleśnie przekonali się co są warte gwarancje udzielane przez światowe mocarstwa.
Z racji swego położenia geopolitycznego Ukraina nie ma szans na przyjęcie do UE czy NATO.
„Stara Europa” nie ma w tym interesu. Ukraina jest poddawana podobnej „obróbce” jak Polska po 1989 roku. Mocarstwa światowe nie zamierzają zostawić sprawy przypadkowi.
Uzgodnienia względem Ukrainy następują za naszymi plecami. Nie chcą nas? Trudno.
Konsekwentnie trzeba więc trzymać się z boku. Dlatego też powinniśmy unikać jak diabeł święconej wody militarnego zaangażowania w konflikt ukraińsko-rosyjski tym bardziej że nie jesteśmy związani żadnymi układami wojskowymi ani politycznymi. Materialnie tak, ale nic poza tym.
Trzeba być ostrożnym bo jest wielu chętnych do wykorzystania Polaków jako mięsa armatniego.
Trzeba też pamiętać, o czym pisano na początku majdanu, że w interesie Polski nie jest zbytnie wzmacnianie Ukrainy która dla Polski nigdy nie była przyjacielem na śmierć i życie.
Dzisiaj wiążą nas doraźne interesy.
Zmiana nastawienia mentalnego to proces rozłożony na dłuższy czas.

Ale … Ukraina to tylko jeden z problemów z którymi musimy się borykać.
Bardziej dokuczliwe jest życie codzienne a w nim inflacja która dobiera się do naszych kieszeni.
Tu nie ma zmiłuj.
Widzimy skutki, a nie do końca znamy przyczyny. Kto czy co jest sprawcą? Gdzie szukać przyczyn i czy są możliwości obrony?
Od strony teoretycznej wyjaśnienie jest proste. Winne są tzw. cykle koniunkturalne. To jednak zbyt proste.
Bliższe prawdy są pochodne pandemii covid-19. Paraliż gospodarki w skali światowej i ratowanie miejsc pracy spowodowały wpompowanie na rynek pustego pieniądza. To tylko część prawdy.
Obserwujemy skutki wprowadzanych lockdownów. Korekty w gospodarce światowej trwać będą latami.
Na to nakładają się skutki zdarzeń losowych np. katastrofalne powodzie czy pożary.
Są też opinie że podejmowane działania, związane z pandemią, były nieadekwatne do realnych zagrożeń z niej wynikających. Inna sprawa że dotychczasowe działania są mało skuteczne /to oględnie powiedziane/.
Bliższa prawdy wydaje się opinia że pandemia wygaśnie sama w 2022 roku, albo przynajmniej zmaleje do mało znaczącego problemu.
Z narracją wokół pandemii jest coś nie tak skoro nie można uchwycić związku między skalą szczepień a stanem zdrowia poszczególnych społeczeństw. Dzisiaj mamy wszystkiego po trochu, od wyszczepialności rzędu znacznie poniżej 10% do ponad 90%, aplikowaniu szczepionki po raz trzeci, aż po opinie medyków że nie powinno się szczepić czwartą dawką. Tych problemów jest znacznie więcej a mnożą je nie tylko kolejne mutacje covid-19.

Tymczasem obrodziło nam politykami którzy urwali się z przysłowiowej choinki. Ubzdurali sobie że trzeba za wszelką cenę walczyć z przyrodą o utrzymanie warunków klimatycznych, ale kosztem egzystencji społeczeństw.
Te koszty prostą drogą doprowadzą do szybkiego zubożenia społeczeństw na gigantyczną skalę.
To tych nawiedzonych polityków nie martwi.
Nie trzeba być prorokiem żeby przewidzieć do czego to doprowadzi. Nastroje społeczne już dzisiaj powinny dawać politykom do myślenia.
Nie neguję potrzeby dbania o środowisko naturalne w którym żyjemy, ale nie da się naprawić w ciągu nawet 50 lat tego co kolejne pokolenia zniszczyły przez setki lat.
Prawda wydaje się cokolwiek inna. Kraje rozwinięte gospodarczo próbują w ten sposób ograniczyć konkurencję ze strony krajów rozwijających się.
Warto zwrócić uwagę na fragment komentarza dotyczący postępowania rządu premiera MM:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/tylko-gowno-prawda-jest-ciekawa#264197
od miejsca „…proszę spojrzeć na obecną sytuację następująco”.
To jest chyba kwintesencja.

6 komentarzy:

  1. Dezerter.
    https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sprawa-dezertera-emila-czeczko-sluzby-sprawdzaja-czy-byl-szpiegiem/nged0qy
    Sprawa ma charakter rozwojowy.
    Tylko o czym to świadczy? Kto kogo wyprowadził w pole?
    W mojej ocenie zbyt wielu ludzi nie dopełniło obowiązków.
    Na terenach przygranicznych jest spora grupa mieszkańców politycznie niepewnych. Warmia i Mazury, czy Podlasie to nie tylko autochtoni, ale ludność napływowa, w tym przesiedleńcy z akcji „Wisła”.
    Nie można pomijać wpływów rosyjskich, białoruskich czy nawet ukraińskich. O tym zapomniano?
    Mleko się rozlało. Teraz, po jednej i drugiej stronie granicy można mówić co się chce.
    Jak to zweryfikować?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uchodźcy-turyści,Ukraina, ucieczka żołnierza LexTVN,klimat,pandemia etc...to doskonały kocioł w którym diabeł będzie mieszał.Ruch wzmożony zwłaszcza przed Świętami Bożego Narodzenia,gdzie to Boże Narodzenie wg nadrzędności Uni--koniecznie trzeba amputować,aby nie obrażać uczuć innych religii.
    To bardzo uwiera,bardziej jak Chanuka,bo Żyda nie sposób tknąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dajmy się zwariować. To o czym piszesz to tylko zamulacze. Życie toczy się swoim trybem. Teraz jest czas świąteczny i na tym się koncentrujmy.
      Dla relaksu proponuję to
      http://greenwatcher.szkolanawigatorow.pl/bigpharma-ukwieci-nam-miasta
      Miłego dnia.

      Usuń
  3. Dzięki,masz rację ,no rzeczywiście relaks ta notka @greenwatchera..Próbowałam zająć się w/g wieloletniej tradycji sprzątać szafeczki w kuchni bardzo dokładnie prze Świętami..Kiepsko mi to idzie i musiałam przerwać po dwóch szafeczkach. Chyba córka musi kończyć,bo serducho wali jak młot kowalski...kiepską kondycję teraz mam...uff! - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porządki. Temat rzeka.
      Nie prościej nie robić bałaganu? Odkurzyć, przestawić z miejsca na miejsce, to i owo wyrzucić itd. Ale nie w nerwowej atmosferze świąt. Ten koszmar powtarza się co roku. Jednak jeszcze nie osiągnąłem fazy że nie lubię Świąt. Co to to nie. Trzeba po prostu dzielnie przetrwać.
      W tym roku mam trudniejsze zadanie bo mam w swoim otoczeniu zarazę.
      Dodatkowa atrakcja tyle że bez wywózki do szpitala. Połowa kwarantanny, ale za to widzę w realu funkcjonowanie służby zdrowia. Rozpacz w kratkę.

      Usuń
  4. W aferze Grodzkiego widzę drugie dno.
    Dlaczego o łapówkach media mówią dopiero teraz?
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Tomasz_Grodzki
    W działalność polityczną zaangażował się w 2006 roku. Tego okresu dotyczą zarzuty o przyjmowanie gratyfikacji za zabiegi wykonywane w ramach umowy o pracę. O „lepkich” rękach i głębokiej kieszeni pisała wcześniej lokalna prasa. Nie było jednak dalszego ciągu.
    Grodzki jest senatorem już drugą kadencję. Nie było zainteresowania jego „osiągnięciami” w kadencji 2015-2019. Dopiero wybór na marszałka Senatu w 2019 roku uruchomił prokuraturę, media i świadków.
    W mojej ocenie uznano to za sposób na pozbycie się niewygodnego przeciwnika politycznego.
    Faktem pozostaje że walka o potwierdzenie sądowe zarzutów do łatwych nie należy. Przekonała się o tym jedna z osób poszkodowanych która, pozwana przez Grodzkiego, przegrała w pierwszej instancji. Media są w tej sprawie dziwnie powściągliwe.
    Szersze tło afery też powinno dawać nam do myślenia. Doktryna Neumanna to nie jest czcze gadanie posła PO. To działa, a rządzący są bezsilni, czy bezradni? Grupa która spokojnie żyje pod tym parasolem jest dość spora. Co najbardziej bulwersuje, są w większości aktywni politycznie i o zgrozo, robią za autorytety moralne. To taki signum temporis III RP.

    OdpowiedzUsuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...