Czy w III RP możliwe jest zrobienie użytku z ustawy definiującej zdradę
dyplomatyczną? https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-karny-16798683/art-129
Przypadki mieszczące się w tej definicji mnożą się ostatnio niczym stonka. Jednocześnie
urzędnicy państwa określanego jako III RP przyglądają się temu bezradnie i brak
jakiejkolwiek reakcji poza darciem szat w stylu Rejtana.
Nie interesują mnie wewnętrzne rozgrywki w PO między Tuskiem i Trzaskowskim.
Interesuje mnie w jakim charakterze Trzaskowski spotkał się z szefową KE? Jako
prezydent Warszawy, czy jako wiceprzewodniczący PO, czy jako osoba prywatna? Z
drugiej strony interesuje mnie reakcja prawna rządu MM, poczynając od malowanych
ministrów Szymańskiego
i Raua, po premiera Morawieckiego.
Nieuzbrojonym okiem widać, że Niemcy wobec Polski prowadzą grę na którą rząd
musi reagować. Tylko idiota może uwierzyć, że szefowa KE spotyka się na gwizdek z każdym kto
ma taką chęć.
Dla niższych
szczebli administracji istnieje prawne pojęcie odpowiedzialności urzędniczej https://forsal.pl/artykuly/1445376,odpowiedzialnosc-urzednicza-to-fikcja-nie-sposob-udowodnic-wydanie-blednych-decyzji.html
. Ten przypadek nie jest teraz przedmiotem mojego zainteresowania.
W odniesieniu do tzw. czapki urzędniczej są przepisy których naruszenie
powinien rozpatrywać Trybunał Stanu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Trybuna%C5%82_Stanu
Obydwa przepisy są realnie martwe. Wynika to z ilości spraw które skierowano do
rozpatrzenia, a tym bardziej w których zapadły wiążące postanowienia.
Polska od lat
nie ma dobrej prasy. Winnych jest wielu, ale palmę pierwszeństwa dzierży
opozycja, ciągle totalna.
O panującej beztrosce świadczy według mnie dopuszczenie do sprawowania
odpowiedzialnych stanowisk państwowych również posiadaczy paszportów innych niż
polski. Dotyczy to również parlamentarzystów.
Nie jest powszechna świadomość, że nie można na pstryknięcie palcem zrzec się
obywatelstwa nadanego przez obce państwo. To dotyczy przykładowo posiadaczy
paszportów brytyjskich.
Po co ten mój wywód? Chociażby po to żeby postawić pytanie czyje interesy
reprezentuje naprawdę posiadacz podwójnego obywatelstwa, zasiadający w rządzie
III RP, czy w ławach parlamentarnych.
Lecieć po nazwiskach? W III RP mieliśmy i mamy takich przypadków sporo. Skutków
nie widać?
Nie mam ochoty wysłuchiwać w związku z tym jakichkolwiek głupich, czy tylko
zgryźliwych uwag.
Mamy wystarczająco dużo ludzi wykształconych, doświadczonych, znających biegle
języki obce.
Po co nam „obywatele świata”? Niech szukają swego szczęścia gdzie indziej.
Dlaczego mamy ministrów i nie tylko, posiadaczy obcych paszportów, pozostaje
ciągle „słodką tajemnicą”, a może jednak tajemnicą poliszynela?
Po 1989 roku
przeszliśmy z kurateli Moskwy pod kuratelę Brukseli, Waszyngtonu, a niektórzy
mówią że również Watykanu. Czy tu należy szukać przyczyn bezradności kolejnych rządów III RP w kreowaniu polskiej
polityki zagranicznej i obronie polskiej racji stanu?
Nie uważam się za bohatera, czy odkrywcę prawd oczywistych, ale dam odpowiedź
twierdzącą.
Mimo wszystko szokiem dla mnie jest książka Krzysztofa Balińskiego
„Ministerstwo Spraw Obcych” .
Rzecz o tyle ciekawa, że autor wydał ją po raz pierwszy /pod nieco innym
tytułem/ w 2013 roku.
Reakcja zawsze ta sama, w stylu „nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie”?
Pudrowanie rzeczywistości nie zmieni faktów wśród których najważniejszy jest
ten że w kwestii swej suwerenności możemy jedynie tyle na ile w swej łaskawości
pozwoli nam Bruksela, Berlin czy Waszyngton. Listę można dowolnie wydłużać.
Problem w tym że interesy tych ośrodków są wobec Polski rozbieżne.
Do 1989 roku taką rolę wypełniała Moskwa.
Rzadko,
chociaż ostatnio coraz częściej, mówi się o destrukcyjnej działalności Niemiec
wobec Polski.
To nie przypadek że Niemcy są dla nas od wieków wrogiem. Wynika to z kolizji
interesów, zarówno politycznych, jak i gospodarczych.
Niemcy historycznie starają się realizować politykę drang nach osten. https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten
Nie widzą
szans dla siebie w realizacji takiej polityki na kierunkach zachodnim czy
południowym.
Paradoksalnie, określenie drang nach
westen, które pojawiło się na przełomie wieków XX i XXI dotyczyło Polaków
których Niemcy zachęcali do zagospodarowania terenów przygranicznych
opustoszałych po zjednoczeniu Niemiec. Lepiej udostępnić Polakom niż mają stać
puste.
Tak było z czołgami Leopard. Dać Polakom i na tym zarobić, a nie płacić za złomowanie.
Historycznie drang nach osten nie wychodzi Niemcom na
zdrowie za sprawą Rosji.
Jest to trudny dla mnie do zdefiniowania rodzaj miłości, a może raczej
wzajemnej fascynacji.
Odbywa się to mniej więcej w takiej kolejności: w czasach pokojowych trwa owocna
współpraca na wszystkich możliwych płaszczyznach.
Na porządku dziennym były daleko posunięte koligacje z rodziną carską.
Wielu rodowitych Niemców było wysoko postawionymi urzędnikami na dworze
carskim. Podobnie było w wojsku. Kwitła kolonizacja ziem rosyjskich przez żywioł niemiecki.
Najczęściej wymienia się Niemców Nadwołżańskich https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemcy_nadwo%C5%82%C5%BCa%C5%84scy
Niemcy wspólnie z Cesarstwem Rosyjskim, a później z ZSRR, dokonywali rozbiorów
Polski.
Przychodził jednak moment, że dochodziło do zasadniczego konfliktu interesów.
Tak było podczas pierwszej i drugiej wojny światowej.
Jednak Niemcy
mają problem z wyciąganiem wniosków. Złośliwi mówią że zawsze mają gotowy tylko
wariant A. Są pewne nawyki których nie mogą się pozbyć. Tak było po zakończeniu
II wojny światowej.
Mimo tego ZSRR wyraził zgodę na zjednoczenie Niemiec, a później zintensyfikował
współpracę gospodarczą która trwa po dzień dzisiejszy mimo agresji Federacji
Rosyjskiej na Ukrainę.
Dzisiaj Niemcy kombinują jak zminimalizować straty, również wizerunkowe, jakie
ponosi Rosja
w wojnie na Ukrainie. Niemców absolutnie nie interesuje jak
doprowadzić Rosję do poniesienia odpowiedzialności karnej i ekonomicznej za
zbrodnie i zniszczenia dokonane podczas agresji
na Ukrainę. Dla nich ważne jest
żeby Putin, z wojny którą przegrywa, wyszedł z twarzą i żeby mogli jak
najprędzej wrócić do normalnych relacji handlowych, bo najważniejsze jest, że
straty ponoszą teraz Niemcy.
W pierwszych latach po zjednoczeniu Niemiec i rozpadzie ZSRR nie dostrzegano zagrożeń.
One były, ale ich nie eksponowano. Problem narastał z biegiem lat. Jaskrawo dał o sobie znać
po przyjęciu Polski do UE.
Niemcy od samego początku nie ukrywali że Polska potrzebna im jest jako rynek zbytu, jako rezerwuar taniej siły roboczej i skansen przyrodniczy, w którym będzie wypoczywał niemiecki świat pracy.
O złym traktowaniu Polski jako równoprawnego partnera świadczą warunki na jakich przyjmowano do UE Polskę. Dotyczyło to w szczególności polityki rolnej. Warto też zwrócić uwagę na stałe blokowanie przez Niemcy wszelkich inicjatyw gospodarczych Polski które w perspektywie mogą zwiększyć potencjał gospodarczy Polski. Pocieszeniem jest że te poczynania nie zawsze są skuteczne.
Tam gdzie Niemcy nie mogą zrealizować swoich zamiarów bezpośrednio uciekają się do działań pozaprawnych, wbrew zapisom traktatowym. Doświadczamy tego przy okazji udostępniania Polsce kwot przyznanych w ramach KPO.
Uległość rządu polskiego wobec żądań urzędników brukselskich jest dla mnie żenująca.
Miesiącami jesteśmy karmieni papką o tym, że racja jest po naszej stronie, że stosuje się wobec Polski metody pozaprawne itp. itd.
W dalszej kolejności, wbrew wszelkiej logice robimy po kolei wszystko co nakazuje nam Bruksela.
Clou tkwi w tym, że nie mamy żadnych gwarancji uruchomienia tych pieniędzy. Płyną tylko słowa.
W sumie chodzi o kolejne przeczołganie Polski i udowodnienie kto faktycznie rządzi.
Za takim postępowaniem stoją Niemcy.
Nowelizacja ustawy sądowniczej nie przeszła jeszcze przez Senat.
Nie wiadomo czy pani von der Leyen przyjedzie 2 czerwca do Warszawy i czy podpisze porozumienie zwalniające dla Polski pieniądze z KPO. Nie wiadomo kiedy KE zwolni należne nam kwoty do wypłaty.
Nie wiadomo kiedy pieniądze fizycznie otrzyma do dyspozycji Polska.
Faktem pozostaje, że Polska może mieć problemy z terminowym, wynikającym z przyjętych harmonogramów, wydaniem przyznanych kwot.
Obracamy się w świecie myślenia życzeniowego. Jakie będą realia? Nie wiem, ale wiem jakie są.
Trwa wojna na Ukrainie. Polska jest poważnie zaangażowana w udzielanie pomocy walczącym Ukraińcom. Poza sprzętową pomocą militarną i pomocą humanitarną, przyjęliśmy 3,7 mln uciekinierów z Ukrainy, z czego około 1,2 mln uzyskało PESEL i wszelkie prawa z tego wynikające.
Rząd MM ocenia koszty zaangażowania finansowego Polski na około 12 mld euro.
Tymczasem, do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy ani eurocenta wsparcia z kasy KE.
Argumentacja urzędników KE jest godna podziwu. Nie mogą udzielić Polsce wsparcia bo w budżecie KE nie przewidziano pieniędzy na taki cel. W budżecie KE nie ma rezerwy? Gratulacje!
Ciekawi mnie czy Niemcy prowadzą na bieżąco rachunek swoich zysków i strat. Wojna na Ukrainie jest doskonałą ku temu okazją. Nie ma pełnej informacji w tym zakresie, ale wiele wskazuje na to,
że obecna postawa wobec wojny wyjdzie Niemcom bokiem.
Przed rozpętaniem wojny na Ukrainie w lutym Niemcy mieli realne szanse na przywództwo w UE.
Wiele wskazywało, że nie było zbytnich protestów ze strony pozostałych członków UE. Zwłaszcza po Brexicie. Teraz sytuacja uległa zmianie, na niekorzyść Niemiec. Zresztą na ich życzenie. Powodem jest rozdwojenie jaźni wynikające ze współpracy gospodarczej z Federacją Rosyjską. Z dostępnych źródeł wynika że Niemcy w różne przedsięwzięcia gospodarcze w Rosji zainwestowali w przybliżeniu 1 bilion Euro. Z takimi kwotami trudno się rozstać bez żalu.
Ze swej strony dodam, że nie widzę powodów do euforii.
Niemcy wzięli na przeczekanie. Od miesiąca nie wysyłają ciężkiej broni na Ukrainę.
Pomoc humanitarna też nie zwala z nóg. Skutecznie torpedują kolejne sankcje nakładane na Rosję. Krótko mówiąc, czekają na ustabilizowanie się konfliktu. Znajdą się wówczas w gronie decydujących
o dalszych losach Ukrainy. Przede wszystkim będą kontrolowali wydatkowanie pieniędzy, zarówno unijnych jak i pomocy udzielanej bezpośrednio przez rząd i banki niemieckie.
Jak zwykle spadną na cztery łapy i Europa nie będzie miała im tego za złe.
W temacie Madzia story jest szansa na zakończenie przynajmniej jednej odsłony.
OdpowiedzUsuńNie jest to niestety powód do dumy, zwłaszcza dla polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Chodzi o aferę Amber Gold.
Dzisiaj Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał w sprawie wyrok końcowy. Udało się formalnie zakończyć sprawę. Główni bohaterowie zostali prawomocnie skazani. Na tym koniec sukcesów.
Wyparowało około 850 mln złotych. Poszkodowanych jest ponad 18 000 klientów banku Amber Gold.
Skazano słupy, bo o właściwych bohaterach megaprzekrętu dalej niewiele, albo nic nie wiadomo.
Mam wątpliwości, czy skazano wszystkich współwinnych w sprawie. Powiem wprost, nie. To była zmowa urzędnicza i nie tylko, na olbrzymią skalę. Słup był starannie dobrany i jak widać dobrze wykonał zlecenie mocodawców. Tu nie było miejsca na przypadek. Wszystko było starannie przemyślane i przygotowane. Można się zastanawiać w jakim momencie P. został włączony do gry. Dopiero do akcji AG czy już wcześniej trenował w przekrętach na mniejszą skalę, za co siedział i został warunkowo wcześniej zwolniony z więzienia?
Sprawą interesowałem się blisko 10 lat temu http://naulicydzisiaj.blogspot.com/2012/10/amber-gold-nowa-odsona.html Popełniłem wówczas kilka tekstów okolicznościowych. Nie chwalę się, ale tam jest naprawdę kopalnia wiedzy z tamtych lat.
Jedno nie uległo zmianie. Byliśmy i nadal jesteśmy w lesie.
Gdyby nie awaria? kto wiedziałby o wycieczce „czeciej osoby”?
OdpowiedzUsuńhttps://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-awaryjne-ladowanie-samolotu-ktorym-lecial-marszalek-senatu-t,nId,6059791#crp_state=1
Przeczytałam... i poczytam jutro jeszcze raz Notka jest obszerna i zawiera niejako podsumowanie pewnego etapu...(?) jeżeli jakikolwiek etap mamy...
OdpowiedzUsuńJestem dzisiaj nie formie,ale tak już jest...ze mną .Coś tam napiszę i czasami ...muszę odpocząć..
Natomiast widzę ,że jesteś w dobrej formie z "piórem" Dobranoc
Mówi się że przysłowia są mądrością narodów. Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńCzytam wpisy i komentarze /nie wszystkie/ na SN i nachodzą mnie różne myśli, a wśród nich i taka
„jak trwoga, to do Boga”.
Przekonali się o tym Ukraińcy. Żeby nie było złośliwie /zbyt/.
Jeszcze na początku lutego, podpuszczani przez nowego zarządcę ich kolei, czyli DB, awanturowali się z Polską o limity przewozów drogowych.
Wcześniej okazało się, że Niemcy zdążyli zbudować w porcie w Odessie terminal kontenerowy który w założeniach ma przynosić im krociowe zyski. Kto bogatemu zabroni.
24 lutego wybuchła wojna i wiele, a właściwie wszystko się zmieniło.
Niemcy zdradzili Ukrainę. Robią wszystko żeby zminimalizować swoje zaangażowanie po stronie Ukraińców, bo wcześniej finansowo bardziej zaangażowali się po stronie Rosji. Teraz ważne jest dla nich żeby zbytnio nie skrzywdzić Putina. Ohyda!
Ukraińców zaskoczyła postawa Polski z którą łączyła ich dotychczas jedynie wspólna granica i możliwość pracy zarobkowej oraz łatwego tranzytu do „wielkiego świata”.
Okazało się że ta Polska, nie oglądając się na innych jest w stanie przyjąć, w ciągu 3 miesięcy wojny, ponad 3,7 mln uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi. Dokonano tego bez budowy nowej infrastruktury, bez obozów dla uchodźców, bez zewnętrznego wsparcia finansowego, zwłaszcza KE.
Ta Polska stała się hubem dla międzynarodowych dostaw wszelkiej pomocy, zwłaszcza wojskowej, dla walczącej Ukrainy.
Wielu zadaje sobie pytanie co Polska będzie z tego miała? Docelowo nie wiem. Za to doraźnie doświadczamy bezgranicznej i autentycznej wdzięczności ze strony Ukraińców którzy nagle przekonali się na kogo mogą liczyć w potrzebie.
Nie bądźmy naiwni. Doskonale wiemy, że Ukraińcy przelewają krew również za nas.
Jeśli Ukraina przegra, ruska zaraza wtargnie do nas. Oni się wcale z tym nie kryją. Dla nich to tylko kwestia czasu.
My ten czas musimy wykorzystać żeby skutecznie podobne pomysły wybić Rosji z głowy. Liczę na to że zdążymy, że nie będzie powtórki z września 1939 roku.
Masz tak celne uwagi ,że czasami cytuję Twoje wnioski i uwagi.Staram się dawać w cudzysłów.Mnie trafiają do przekonania,bo jest to prawdą.
OdpowiedzUsuńSiedzisz w temacie polityki z pewnością lata i masz większe rozeznanie niż ja ,zwyczajna kobieta.
Widzisz wielu uważa jednak ,że to co mamy z Ukrainą to założenie pętli na szyję Polsce.Ale żaden mędrzec nie da recepty ani antydotum na sytuację...
W tej notce punktujesz wszystko co jest przyczyną nieszczęść III RP... Oczywiście znalazłoby się do tego wiele jeszcze innych przyczyn.Ale stan rzeczy jest jaki jest... Nie wszyscy się z tym godzą ,kierując się sympatiami do zabetonowanych partii,które nami rządzą. Widać to na wszystkich portalach gazetach ,nawet na SN... Będzie ciężko...
Przesadzasz ze swoją skromnością myszki.
UsuńKażdy z nas ma swoją wiedzę i doświadczenie życiowe. Rzecz w tym jak to spożytkuje.
Wiedza indywidualna i reakcja tłumu to dwa różne światy. Tłumem łatwiej manipulować.
To co wyżej to slogany. Wiem o tym.
Ludzie w większości nie mają własnego zdania albo boją się je wyrażać. Z różnych powodów.
Stąd ta schizofrenia bezobjawowa. Co innego się mówi, co innego robi, a co innego myśli.
Kolejna nieudana inwestycja personalna Kancelarii Prezydenta RP
OdpowiedzUsuńhttps://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-bogna-janke-odchodzi-z-kancelarii-prezydenta,nId,6062512#crp_state=1
Wysiedziała niecały rok. Teraz ma bogatsze cv.
Wcale nie przesadzam.Nie mam żadnych doświadczeń życiowych.Moje życie zawodowe było bardzo ubogie i ograniczało się do cyferek.Gdy nastąpiła komputeryzacja (u mnie w zakładzie dość wcześnie niż gdzie indziej ) odwykłam od pisania innego niż cyfry ,nazwisko,bank,faktura,rozliczenie.Kropka.
OdpowiedzUsuńTo nie pozwalało o niczym innym myśleć...
Poszłam na emeryturę dość wcześnie w/g ostatniej ustawy... Wtedy to zaczęłam właściwie uczyć się pisać,czy budować inne zdania niż 1+5 razy x = etc,etc... to było ogłupiające ,tak przez 35 lat stukać cyfry aby wszystko się zgadzało...trochę też ruszyłam w świat,na emeryturze zaczęłam czytać odpowiednią literaturę ...
Chyba dopiero na emeryturze zaczęłam myśleć o czymś innym niż cyferki...ech ..i tak życie upłynęło.
Nic ciekawego...więc ja tutaj nie czaruję,naprawdę jestem szarą myszką...
No już dobrze :) .
UsuńNa swoje życie minione nie narzekam. Nie było usłane różami. Czasem się śmieję gdy na pytanie co mi w życiu wyszło, odpowiadam włosy. W pracy częściej robiłem to co lubiłem, a rzadziej co musiałem. Paradoks polega na tym, że bliżej mi do humanisty, a faktycznie robiłem w technice.
Najwięcej podróżowałem na emeryturze i to mi się podobało. Polityką i historią interesuję się od lat.
Po prostu usiłuję swoją wiedzę jakoś poukładać. Syzyfowa praca przy tym to pikuś, mały pikuś.
Prywatny komputer miałem w połowie lat 80-tych. Zaczynałem jak wielu od Atari.
Zdążyłem napisać pamiętnik/wspomnienia. Na razie w wersji roboczej. Co dalej? Wszystko zależy od tego kiedy mnie odłączą od prądu. Tu nie ma recepty.
No proszę jednak napisałeś wspomnienia.To dobrze,namawiałam swojego znajomego,prawie przyjaciela,który miał ciekawe życie i dzieciństwo,nadające się na jakiś dobry scenariusz filmowy.On to wskazał mi właściwie drogę do czytania w internecie....
OdpowiedzUsuńNiestety zaczął,lecz nie skończył...bo nagle umarł.Tzn nie była to tak nagła choroba,bo nie mówił o tym,ale gdy już było źle,to przyznał się ,że juz nie ma ratunku--nowotwór...To już trzeci rok...jak odszedł...
Zwróciłam uwagę dzisiaj na notkę dr.Grzybowskiego tzn @magazyniera... http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/zadziwiajacy-z-was-czowiek-towarzyszu-scholz-czyli-tajny-protoko-ribentrop-putin
Hmn...zadziwiające układy nad którymi nie nadążam...
Pisanie pamiętników, czy wspomnień widzę dzisiaj inaczej niż w zamierzchłych czasach.
UsuńTo jest mimo wszystko ersatz spowodowany notorycznym brakiem czasu. Jest z kim, ale nie ma kiedy. Wszyscy się spieszą, a z drugiej strony słyszę „spieszcie się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.
Widzę to po sobie. To co powinienem i co mogę pamiętać, obejmuje 60-70 lat. Nie wszystko pamiętam, a nie mam już kogo spytać żeby zweryfikować swoją pamięć. Świadkowie odeszli.
Z żyjącymi nie ma kiedy rozmawiać. Spotkania rodzinne kręcą się wokół codzienności. Wspomnienia to dla innych strata czasu. Spisane wspomnienia mają szansę, że ktoś kiedyś je przeczyta i uświadomi sobie że można było dowiedzieć się więcej. Można też przyjąć, że to nikomu niepotrzebne, bo według dzisiejszej doktryny ważne jest tu i teraz. To taki znak czasu.
Dzisiejszy wyrok w sprawie przestępstw finansowych pani Magdaleny Adamowicz potwierdza, że III RP jest państwem teoretycznym w którym wobec prawa są ciągle równi i równiejsi.
OdpowiedzUsuńhttps://gdansk.tvp.pl/60249854/nagly-zwrot-w-sprawie-magdaleny-adamowicz
https://wiadomosci.wp.pl/trojmiasto/magdalena-adamowicz-uniewinniona-6775114423745120a
https://niezalezna.pl/444820-sad-w-gdansku-uniewinnil-magdalene-adamowicz-prokuratura-zarzucala-jej-ukrywanie-dochodow
Jeden za przysłowiową złotówkę latami włóczony jest po sądach, a drugi za poważne, udowodnione kwoty, jest bez mała przepraszany przez „rozgrzane sądy”.
Podkreślenia wymaga, że tego rodzaju praktyki stają się sprawą ogólnopolską, a nie tylko domeną poszczególnych sądów. Jednocześnie obowiązujące prawo nie daje możliwości weryfikacji wydanych wyroków z powodu tendencyjnego naruszenia powagi sądu przez skład orzekający.
Powyższe nie ma nic wspólnego z instancyjnością orzekania.
Może trzeba wprowadzić okresowe egzaminy np. co 5 lat, dla sędziów orzekających. Egzamin powinien dotyczyć poprawności orzekania w konkretnych kategoriach spraw pojawiających się na wokandach.
Takie egzaminy powinna prowadzić Izba Odpowiedzialności Zawodowej powoływana właśnie w ramach nowelizacji ustawy o SN.
Ciekawe czy o tej sprawie napisze ktoś coś sensownego?
OdpowiedzUsuńhttps://www.wnp.pl/energetyka/zlozono-zawiadomienie-do-prokuratury-w-sprawie-elektrowni-ostroleka,586847.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Może warto przypomnieć w jakich okolicznościach zapadła decyzja o rozbudowie elektrowni Ostrołęka? http://inwestycjeenergetyczne.itc.pw.edu.pl/inwestycja/elektrownia-ostroleka/
Polityka ma w sobie coś „uroczego”. Jedna strona kombinuje jak zdyscyplinować przeciwnika, a druga jak to ominąć. Krótko mówiąc, kto kogo wykiwa. Doskonale to widać na przykładzie kolejnych sankcji nakładanych na Rosję w związku z wywołaną wojną na Ukrainie. Najświeższe przykłady z życia wzięte:
OdpowiedzUsuńCo jeszcze wykombinują Węgry? https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/wegry-nadal-blokuja-embargo-na-rosyjska-rope,587107.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Co mają wspólnego Węgry z prawosławiem? Oni chcą w ramach negocjacji szóstego pakietu sankcji na Rosję wytargować od KE jak najwięcej dla siebie. Co jest możliwym przedmiotem targu? To może być wymuszenie zwolnienia kwot z KPO dla Węgier, albo zgodę KE na reeksport ropy rosyjskie lub produktów przetworzonych do krajów trzecich.
Inny numer wykręca Holandia. W wersji oficjalnej Gazprom zakręcił im kurek, a praktycznie nie wszystkim firmom holenderskim. Holenderscy kombinatorzy
https://www.wnp.pl/finanse/rosyjski-gaz-nadal-plynie-do-holandii-mimo-wstrzymania-dostaw-gazpromu,586963.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Kraje Trzeciego Świata idą na rympał. Tyle dla nich znaczą sankcje
https://www.wnp.pl/nafta/eksporterzy-ukrywaja-pochodzenie-rosyjskiej-ropy-i-omijaja-sankcje,586928.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=wnp
Słyszałem dzisiaj w mediach ciekawy komentarz na pytanie o skuteczność dotychczasowych sankcji: Będzie kolejny siódmy pakiet sankcji? Odpowiedź: Raczej nie. / w domyśle, z powodu ich małej skuteczności/.
Taak dziwną sprawą jest wyjazd naszego rządu w nocy 1 czerwca do Kijowa..Linkowałam u @magazyniera ,ale nie doczekałam się konkretnego komentarza i właściwie to ten temat mało jest grillowany na portalach.
OdpowiedzUsuńZaciekawia mnie dlaczego?...czy jako nie istotny,czy coś tam zaszło?wiesz coś na ten temat?czy też tak ogólnikowa odpowiedż,jaką otrzymałam...No przecież z głupotami nie pojechali.Czy tak sami od siebie,czy ktoś polecił?
http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/zadziwiajacy-z-was-czowiek-towarzyszu-scholz-czyli-tajny-protoko-ribentrop-putin
Przyjmij takie założenie, że nic nie jest dziełem przypadku. Szerzej na ten temat dopiero piszę.
UsuńUkład jest prawdopodobnie taki, że nie wszystko można przekazać kanałami dyplomatycznymi, albo podczas spotkań oficjalnych. Kwestia przecieków, wścibskości itp.
Bawi mnie np. taka sprawa. USA informują via media, że przekażą Ukrainie nowoczesne uzbrojenie.
W normalnych warunkach trwa to od tygodnia wzwyż. Tylko fachowcy pamiętają, że trzeba przeszkolić ludzi do obsługi, a to trwa. Po czym okazuje się, że sprzęt następnego dnia jest na Ukrainie, a następnego jest na stanowiskach bojowych. Skądże. W innym miejscu można się dowiedzieć, że po stronie Ukrainy walczą ochotnicy z Wlk. Brytanii, Kanady itd. Są też z Polski. „Przypadkowo” wśród ochotników są przeszkoleni w obsłudze tego nowoczesnego uzbrojenia. Gra? Gra!
USA nie lubi wyrzucać pieniędzy w błoto. Do spółki z Wlk. Brytanią realizują cele strategiczne, a my jesteśmy tylko podwykonawcami.
Tu widać brak zaufania do Niemiec i Francji. Dobre?
Wojna na Ukrainie nie schodzi z pola widzenia. Mam wątpliwości czy już jest pora żeby wnioskować w jakim kierunku to wszystko idzie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, po stronie zwolenników Ukrainy przeważa myślenie życzeniowe. Chcemy żeby Ukraina zwyciężyła i przepędziła Rosjan ze swego terytorium.
Tymczasem wojska rosyjskie nie osiągają spektakularnych sukcesów, mimo że wojna trwa już 100 dni. Ponoszą straty nie przystające do niezwyciężonej armii za jaką ich uważano do niedawna.
Ponad 30 tysięcy wyeliminowanych z frontu, straty w sprzęcie, trudności w odtwarzaniu zdolności bojowej jednostek, a w odwecie za niepowodzenia na froncie taktyka spalonej ziemi.
Rosja pośrednio daje do zrozumienia że będzie zmuszona te tereny opuścić i dlatego zrównuje je z ziemią. Do tego trzeba dołożyć bunty w jednostkach wysyłanych na front. Informacje o zabójstwach własnych dowódców świadczą o demoralizacji w szeregach armii. Jeszcze trochę, a usłyszymy o przechodzeniu na stronę ukraińską oddziałów z bronią. Nie ma rzeczy niemożliwych.
Do euforii daleko. Niepokoją dwie sprawy. Ostatnio słyszę, że wojna nie skończy się do końca roku.
Druga dotyczy tego, że Ukraina liczy się z tym, że nie będzie w stanie odbić utraconych terenów.
Nie ma uściślenia czy chwilowo, czy w ogóle.
Skala zniszczeń kraju na dzisiaj to około 600 mld USD. Co dalej?
Rosja na sprzedaży ropy zarabia dziennie około 0,8 mld USD, ale nie ma skąd brać uzbrojenia na uzupełnienie strat. Nie ma też woli walki wśród żołnierzy.
Własny przemysł nie daje rady, a kupić nie ma gdzie. Nawet Chiny są niechętne.
Rozmów pokojowych nie ma i nie będzie, bo Ukraina podaje, że rozmawiają tylko o korytarzach humanitarnych.
Ciekawostką w tych rozważaniach są próby „uśmiercenia” Putina. Podobno ma raka trzustki i w najbliższych dniach ma iść pod nóż. Rak trzustki jest według mojej wiedzy nieuleczalny. Maksymalnie dwa lata. To ma być ta nadzieja na rozwiązanie problemu? Zbyt proste żeby było prawdziwe.
Tymczasem Ukraina dostaje coraz lepsze uzbrojenie i jej szanse rosną. Tym bardziej że bardzo dobrze wywiązuje się ze swych zadań.
W sprawie KPO rządzący są na etapie zagadania tematu.
OdpowiedzUsuńCo nowego wprowadziła wczorajsza wizyta szefowej KE w Polsce? Formalne potwierdzenie że czeka nas kolejny etap na drodze do dostępu do pieniędzy przyznanych w lipcu 2020.Gdzie ten sukces?
Jaka jest gwarancja że na poziomie szefów rządów, chyba pod koniec tego miesiąca, nie pojawią się nowe przeszkody?
W sferze faktów wiadomo, że przeszło nam koło nosa 4,7 mld euro które były do wzięcia w 2021 roku gdyby KE zatwierdziła nasz KPO w obowiązującym terminie tzn. do 3 miesięcy od złożenia dokumentów.
Te pieniądze KE rozlicza na innych, łagodniejszych zasadach niż kolejne raty.
Bezprawie KE to wymysł propagandy naszych rządzących, czy fakt prawny? Jeśli to ostatnie, to dlaczego nie słychać nic o skardze Polski do TS UE? O żądaniu odszkodowania za nieterminową realizację umowy?
A może przeświadczenie że TS UE to sąd mafijny który prawo traktuje uznaniowo? Dlatego rząd MM sankcjonuje bezprawie KE? Podobnie jak kary za Turów?
Czy faktem jest potrącanie tych kar z pieniędzy należnych Polsce bez formalnego wyroku sądowego?
Na dobrą sprawę nie wiadomo kiedy pieniądze z KPO będą dostępne dla Polski i na jakich ostatecznie warunkach. Rozliczanie ich wydatkowania to będzie następny problem.
A czas nieubłaganie płynie.
p.s. Podziwiam kretyńskie zachowanie opozycji. Jakim trzeba być głupkiem żeby się cieszyć i w dodatku przykładać rękę do blokowania wypłat dla własnego państwa? Oni są w Polsce przejazdem? Rodziny mieszkają na Księżycu?
To jakiś węzeł gordyjski,którego nikt nie jest w stanie rozplątać..Jest w stanie,tylko chyba nie ma woli...
OdpowiedzUsuńWystarczy przecież,aby nasz"sojusznik" kanałami dyplomatycznymi warknął raz na tych bałwanów,nazywających się panami unijnymi. Nie takie rzeczy załatwiali....
Wszyscy gdzieś mają interesy chyba wspólne...Dla mnie to zagadka,a przecież to proste rozwiązanie...
To jakaś szopka ,bo sprawy Sądownicze tej praworządności mają tak w sumie w pogardzie i d*** wszyscy zainteresowani......łącznie z opozycją naszą...
Moim zdaniem, w każdej sprawie wymagającej rozstrzygnięcia, działa ten sam mechanizm.
UsuńTrzeba mieć możliwości realizacyjne i trzeba chcieć załatwić sprawę. W polityce oznacza że potrzebna jest wola polityczna. Płynie ona sama z siebie, albo ktoś komuś nakazuje.
U nas w wielu sprawach brakuje woli politycznej. Tam gdzie jest wola, nie ma możliwości realizacyjnych. Następne pytanie brzmi dlaczego? Najczęściej dlatego, że jest tak wygodnie dla obydwu spierających się stron.
Zróżnicowanie poglądów po stronie rządzących i opozycji jest pozorne. Świadczą o tym ciągłe przetasowania wśród polityków /syndrom Jasia Wędrowniczka; kiedyś to analizowałem; spotkałem przypadki, że człowiek zdążył należeć do 12 formacji! Taki ktoś ma poglądy? Wątpię./.
Wynik wyborów decyduje kto rządzi, a kto grzeje ławy opozycji. Inaczej, kto ma profity, a kto może tylko ujadać.
Na dobrą sprawę nie wszystkie partie, czy ugrupowania polityczne mają program. Jeśli już mają, kto dba o realizację? Klasyk to PO. Gdzie jest program? /Kidawa/ Cholera wie. Gdzieś tu był.
Do tego co wyżej trzeba dołożyć podatność na wpływy zewnętrzne /zagraniczne/. U nas te ośrodki wpływu to Berlin, Moskwa, Waszyngton i Tel Awiw. Może coś pominąłem. Bruksela jako taka nie jest samodzielna decyzyjnie.
Jeśli u nas ekipa rządząca próbuje coś zrobić dla wzmocnienia swej pozycji w kraju lub na arenie międzynarodowej, uruchamiane są wszystkie sprężyny żeby takie ruchy torpedować.
Cudów nie ma.
Znowu. https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-z-rosja/news-polak-szefem-nato-rola-polski-w-europie-znacznie-wzrosla,nId,6071681#crp_state=1
OdpowiedzUsuńNiderlandy czekają. Szkoda że nie padło nazwisko.
Skończy się jak zwykle. Znajdzie się „godniejszy” kandydat, tyle że nie z Polski.