Szukaj na tym blogu

09 stycznia 2021

Sezon ogórkowy zimą?

Nie róbta z taty wariata.
Mamy kalendarzową zimę, a miejscami za oknem tą prawdziwą. Gdzie te ogórki?
Dla mnie przejawem tego „sezonu ogórkowego” jest harmider wokół szczepienia przeciwko Covid-19, a także „uczone” dyskusje wokół ogłoszenia nazwiska prezydenta USA na kolejną kadencję.

Zacznę od koronawirusa.
Kilka dni temu trwała w najlepsze poważna dyskusja nad małym zainteresowaniem społeczeństwa szczepieniami ochronnymi przeciwko Covid-19.
Nagle, jak manna z nieba, spadła afera w warszawskim WUM. Władzy jednym strzałem udało się ustrzelić dublet. Pokazano społeczeństwu jaka wredna jest opozycja, a z drugiej strony zmotywowano społeczeństwo do zadeklarowania chęci zaszczepienia się. W końcu te miliony zakupionych szczepionek trzeba zużyć zgodnie z ich przeznaczeniem.
Są tacy którzy uważają że nagłośnienie afery w WUM ma jeszcze inny cel. To jednak mniej mnie chwilowo interesuje.

Afera wokół WUM ma różne oblicza.
Pies z kulawą nogą by o tych nieuprawnionych szczepieniach wiedział gdyby nie „zawistni” studenci. Ujawnili praktykę znaną od lat, również w PRL-u. Wystarczy że coś jest reglamentowane, a natychmiast pojawiają się „załatwiacze” którzy pomagają omijać przeszkody w dostępie do reglamentowanego towaru.
„Pomoc” nie jest bezinteresowna. „Dojście” nobilituje obie strony, „załatwiacza” i obdarowanego.
W rewanżu można zostać zaproszonym na jakąś atrakcyjną imprezę, czasem można załapać się na coś poważniejszego, a czasem stanowi to punkt stały świadczeń, czy „uprzejmości” wzajemnych.
Naczalstwo WUM jest totalnie zaskoczone rozpętana aferą. Do dzisiaj nie są w stanie „sprzedać” uporządkowanej i wewnętrznie spójnej narracji. Ciężko wydusić im z siebie wydawałoby się oczywiste „przepraszam”. Rektor WUM, jak osaczony odyniec, rozdaje razy na ślepo. Na razie zwalnia ludzi, ale nie ma pewności czy nie wystąpią przeciwko niemu. W końcu posiadają część „wiedzy tajemnej”. Walka idzie na ostro, bo codziennie ujawniane są nowe nazwiska z listy, która początkowo miała ich obejmować jedynie 18. Później przekroczyła 20, a dzisiaj słyszę, że trudno ją zamknąć.
Nawiasem mówiąc, ciekawi mnie jakie reperkusje dotkną studentów? Relegują ich?
Założenie było prymitywnie proste, na liście obejmującej kilka tysięcy nazwisk /pracowników WUM, ich rodzin i studentów/ można było z łatwością przemycić tych kilkudziesięciu którzy chyba sami się nie wpraszali, a jedynie skorzystali z propozycji. Wielu z nich teraz się wstydzi, ale bardziej boi się wyłamać.  
Swoistym dopełnieniem afery jest święte oburzenie rektorów innych uczelni warszawskich którzy są zdania, że narusza się autonomię wyższych uczelni.
Gra nie warta byłaby świeczki, bo szczepionka, ze względu na gigantyczne zapotrzebowanie, nie jest konfekcjonowana w opakowaniach jednostkowych (dla jednej osoby); opakowanie zawiera 6 porcji /wcześniej 5/. To m.in. spowodowało dotychczas zniszczenie około 200 porcji szczepionki /z ponad 600 tysięcy przekazanych do Polski/.
Dzisiaj jednak ważniejsza jest ilość osób już zaszczepionych, z list ustalonych w ramach ogólnopolskiego programu szczepień. Ta ilość ostatecznie zależy od ilości szczepionek dostarczonych przez producenta.
W drugiej kolejności będzie zależała od sprawności systemu szczepień.

W sprawie wyborów prezydenckich w USA usłyszymy jeszcze nie jedno.
Dlaczego jest tak jak jest?
Moim zdaniem urzędujący prezydent nie docenił siły swego przeciwnika politycznego /nie tylko demokratów, bo zdrajców ma także w swoich, republikańskich szeregach/, albo okazał się za słaby żeby stanąć do otwartej walki z której miałby szanse wyjść zwycięsko.
Trump zapomniał, że jego zwycięstwo wyborcze w 2015 roku demokraci potraktowali jako wypadek przy pracy. Nie mogli dopuścić do powtórzenia błędu.

Próbkę podobnej sytuacji mamy od kilku lat w Polsce. Zastrzegam, nie analogicznej.

Ciekawi mnie jakie wnioski z sytuacji w USA zostaną wyciągnięte w Polsce.
W końcu USA są dla nas wzorem demokracji.
Podobno.

04 stycznia 2021

Parę słów prawdy, a może tylko luźny komentarz

Nowy Rok 2021 wypada zacząć od zajęcia się sprawami poważnymi.
Zamiłowanie rządzących do przewalania dużych pieniędzy, które nie są ich prywatną własnością, ma swoją długą tradycję. Nie tylko w Polsce. Przy takiej okazji są „korzyści” nie tylko dla osób fizycznych, ale i dla partii władzy.
Przypominam sobie sprawę ustawy o grach losowych, a ściślej szczegół dotyczący „jednorękich bandytów”. Lobbyście który zarobił na tym 6 mln USD /nie dla siebie, bo to był partyjny idealista, ale dla partii-matki/ włos z głowy nie spadł i przez dalsze lata kontynuował spokojnie swą karierę polityczną.
Inną „okazją” była organizacja Euro-2012. Trzeba było w ekspresowym tempie zbudować infrastrukturę drogowo-kolejową dla zapewnienia sprawnego transportu kibiców między miastami w których odbywały się mecze eliminacyjne.
Sprawa jest niezbyt odległa w czasie więc nie widzę potrzeby wracania do szczegółów.
Teraz taką „okazją” jest trwająca pandemia.
Nie był na nią przygotowany cały świat. Taka jest przynajmniej wersja oficjalna.
Za to strach wywołany pandemią spowodował, że rządy poszczególnych państw zaczęły wydawać publiczne pieniądze, często z pominięciem obowiązujących procedur. Wszystko w imię ratowania zagrożonego życia swych obywateli.
Znaleźli się jednak tacy którzy potrafili błyskawicznie dostosować się do nowej sytuacji.
Było zapotrzebowanie na maseczki ochronne i ubiory medyczne, płyny i środki dezynfekujące oraz na specyficzny sprzęt medyczny, głównie respiratory. Ceny były „z wolnej ręki” byle dostać upragniony towar. W kąt poszła solidarność państw należących do UE. Obowiązywała zasada ratuj się kto może.
Z czasem rynek zaczął normalnieć i opozycja podniosła wrzask dlaczego dokonywano zakupów w taki a nie inny sposób?
Po czasie można się mądrzyć, ale faktem pozostanie że kilkanaście, czy kilkaset osób, czy prywatnych firm, przy okazji skorzystało finansowo.
Do tego trzeba dodać korzyści ze wsparcia budżetu centralnego dla jednostek badawczo-rozwojowych pracujących nad szczepionkami i lekami pozwalającymi na wygaszenie pandemii. Nikt nie podpisywał zobowiązań, że prace zakończą się sukcesem, w dodatku w najkrótszym możliwie terminie.
Nowa sytuacja ujawniła wszelkie możliwe mankamenty dotychczasowego systemu zarządzania państwem, a zwłaszcza zarządzanie ryzykiem. To jest temat do ogólnonarodowej dyskusji po wygaśnięciu pandemii. Te mankamenty mają różny ciężar gatunkowy, ale w mojej ocenie najważniejszy pozostaje tzw. czynnik ludzki.
Można w miarę szybko budować szpitale polowe. Można tworzyć szpitale jednoimienne. Można rozbudowywać oddziały zakaźne, ale nie można z dnia na dzień znaleźć wystarczającej liczby lekarzy i personelu medycznego do obsługi tych placówek i zgromadzonego tam sprzętu medycznego. Do obsługi respiratora nie można zatrudnić sprzątaczki, czy pracownika administracyjnego.

Na to nakłada się sytuacja w gospodarce. Tu przewartościowania dopiero przed nami. O ile próbuje się zamilczeć szczegóły sytuacji w Polsce, o tyle można już poczytać o reperkusjach pandemii poza Polską. Te informacje są tragiczne w swej wymowie.
Wprowadzenie lockdownu i późniejszych restrykcji „załatwiło” już kilka branży i wygenerowało bezrobocie liczone w milionach ludzi, a to dopiero początek.
Pierwszymi ofiarami pandemii stały się: turystyka, hotelarstwo, gastronomia i transport, zarówno towarowy jak i pasażerski, w tym lotniczy. Dotacje państwowe i unijne to tylko plastry na obolałe miejsca. One tylko odwlekają agonię.

Rozpoczęły się szczepienia przeciwko Covid-19. Oczekuje się, że efekty powinny być widoczne już w kwietniu. Tylko, że wypowiadający się na ten sam temat eksperci zachodni efektów oczekują dopiero w drugim półroczu 2021. Kto ma rację? 

Już w pierwszych miesiącach pandemii pojawiły się głosy, że sporą część produkcji branży farmaceutycznej i medycznej trzeba będzie z powrotem ściągnąć do Europy. Takie same ustalenia powinny być podjęte w Polsce. Musimy zapewnić sobie sterowność państwa w branżach strategicznych.

Pojawiło się pytanie o przyszłość naszej gospodarki po pandemii. Według mnie trzeba to rozpatrywać w dwóch aspektach. Jeden dotyczy przekształceń wewnętrznych, wynikających  z oceny nowej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej, a drugi będzie koniecznością dostosowania się do wymagań narzucanych nam z zewnątrz. Wnioski trzeba wyciągać szybko bo nie stać nas na zbyt długo udzielaną pomoc socjalną.

Co dostrzegamy już? W administracji karierę robi tzw. praca zdalna. W handlu sprzedaż internetowa, w gastronomii sprzedaż na wynos. Rozwijają się firmy kurierskie.
Niestety, nie da się na dłuższą metę prowadzić zdalnego nauczania na wszystkich jego poziomach. Nie da się utrzymać zdrowia fizycznego społeczeństwa poprzez tele porady.
Takich dylematów będzie znacznie więcej.

Ale … pisałem dzisiaj o przewalaniu kasy państwowej. O mały włos bym pominął coś co stanowi creme de la creme na tym polu. Chodzi mi oczywiście o planowaną budowę elektrowni jądrowej w Polsce.
Obserwuję ten wątek od  czasów Żarnowca. Trudno się doliczyć kwot które dotychczas zostały przewalone. Efekt jest taki że nie ma nawet wskazania lokalizacji pod budowę.
Ciągle skutecznym hamulcem dla tej inwestycji jest brak pieniędzy i brak sponsora który zechciałby sfinansować projekt. Zmieniły się jednak zasadniczo realia w zakresie zainteresowania energetyką jądrową. Temat staje się niechcianym dzieckiem, ale nie ma odważnego który jednoznacznie powie że nie brniemy dalej. Żeby nie być gołosłownym powołam się na opinie zagranicy https://www.reuters.com/article/idUSL8N2IG4NM  i  https://climatenewsnetwork.net/western-europe-cools-on-plans-for-nuclear-power/
Sceptycy zwracają uwagę, że projekt istnieje w przestrzeni publicznej w Polsce od 1982 roku, a więc w przyszłym roku będziemy obchodzili jego 40-lecie. W obecnych realiach są małe szanse na ruszenie z miejsca. Jest zbyt wiele spraw które są ważniejsze w kolejce do załatwienia.

31 grudnia 2020

2020 – co nieco o wielkim świecie

Ten świat nie jest wcale taki wielki. W końcu to tylko globalna wioska.
Dżin wypuszczony w Wuhan pod koniec minionego roku rozpełzł się po całym świecie w kilka miesięcy i nie daje się z powrotem zagonić do butelki.
Pandemia koronawirusa nie jest taka groźna jak usiłuje się ją przedstawić.
Jej „sukces” polega na tym, że w społeczeństwie zaszczepiono strach który powoduje że można egzekwować dowolne polecenia bez potrzeby uzasadniania ich celowości i sensu.

Nie chce mi się żonglować statystykami, ale co to za pandemia która przez rok, na całym świecie,  pochłonęła niecałe 2 miliony istnień ludzkich?
Tylko co to ma wspólnego z prawdą? O danych z Rosji mówi się że są 3-krotnie zaniżone.
Co wiemy o Chinach?
Podobną wiedzę mamy o zarażeniach i zakażeniach koronawirusem. Tu błąd w ocenie może być nawet 10-krotny.
To nie są jedynie moje wymysły. Do zweryfikowania w dostępnej /poważnej/ prasie medycznej.
W jakim stopniu i komu pomogą szczepienia?

Na marginesie. W Polsce umiera rocznie około 400 tysięcy ludzi. Na sezonową grypę umiera w Polsce średnio /dane z ostatnich 10 lat/ około 80 osób/. Na tą samą grypę na świecie umiera 290-650 tysięcy osób. Na świecie umiera rocznie ponad 50 milionów osób. Jakie wnioski?

Polska nie należy do krajów produkujących szczepionkę. Dla nas /zdaje się że nie tylko dla nas/ problemem jest zorganizowanie sprawnego systemu szczepień.
Założenie jest takie żeby zaszczepić minimum 60% populacji dorosłych, czyli 18-20 milionów Polaków. Mogę się minimalnie mylić. Masowe szczepienia mają ruszyć od połowy stycznia. Dzisiaj ocenia się że damy radę szczepić około 1 miliona miesięcznie. To kiedy osiągniemy cel?
Druga strona medalu jest taka, że według aktualnej wiedzy szczepionka jest skuteczna pół roku od jej aplikacji. Co potem? Nie wiadomo.
Zwracam uwagę, że nie wypowiadam się na temat ceny szczepionek i ich skuteczności.
Na rynku są już szczepionki z USA (Pfizer/BioNTech), Rosji, Chin i Wlk. Brytanii). Dołączyć chce Francja.
Według deklaracji producentów szczepionki są porównywalne pod względem skuteczności, za wyjątkiem chińskiej. Różni je cena i warunki przechowywania. Ich wartość realną zweryfikuje życie.

Jest jeszcze coś o czym powinniśmy wiedzieć i pamiętać. Dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć kiedy i czym skończy się pandemia koronawirusa. Można usłyszeć że potrwa jeszcze rok, ale są i tacy którzy twierdzą, że z różnymi zawirowaniami może potrwać to nawet dziesięć lat. Jak to się na nas odbije?

Ale … miało być o tym czym żył świat w 2020 roku. Więc do ad remu.
Koronawirus zaskoczył wszystkich. To nie żart. Początkowo próbowano temat wyciszyć, ale nie udało się.
W 2020 roku planowanych było wiele wydarzeń, ale plany trzeba było aktualizować w marszu.
Początek roku tego nie zapowiadał.
Zaczęło się od pożarów buszu w Australii które trwały do marca i oprócz olbrzymich strat materialnych spowodowały śmierć 34 osób.
Rok 2020 był rokiem wyborów prezydenckich w USA. Przegrana Trumpa była zaskoczeniem, ale nie dla wszystkich. Teraz dyskusje będą dotyczyły priorytetów polityki USA pod rządami nowego prezydenta.
Dla Polski będzie istotne miejsce jakie zostanie nam przydzielone w tej polityce.
To był również rok letniej olimpiady w Tokio którą trzeba było odwołać i przesunąć na późniejszy termin.

Przez cały rok trwały negocjacje KE z Wlk. Brytanią w sprawie umowy handlowej po brexicie.
Do końca nie ma pewności kto kogo ograł? https://www.money.pl/gospodarka/brexit-z-umowa-handlowa-panstwa-unijne-zatwierdzily-traktat-6591526190431040a.html
Dla mnie ciekawostką jest dokument wytworzony w wyniku zakończenia negocjacji. To ponoć około 1200 stron maszynopisu. Padła nawet liczba 2500 stron, ale to chyba chodziło o to, że jest sporządzony po angielsku i francusku. Zadziwia tempo jego przyklepywania. Kto zna jego pełną treść?
Można się założyć, że latami będą trwały spory dyplomatyczne i sądowe co do rozumienia poszczególnych zapisów umowy.

Był to również rok negocjacji budżetu UE na lata 2021-2027. Udało się ten budżet uzgodnić i uruchomić w terminie. Zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2021. Są jednak wątpliwości co do płynności realizacji.
To zależy od zapędów do jego sabotowania przez poszczególnych komisarzy unijnych.
Koronawirus spowodował potrzebę uruchomienia funduszu pomocowego dla państw unijnych. Chodzi o Fundusz Odbudowy. Na jego uruchomienie przyjdzie poczekać jeszcze kilka miesięcy, ale nie wstrzyma to dyskusji na temat zasadności uczestnictwa w jego utworzeniu. Fundusz częściowo ma stanowić pomoc bezzwrotną, a częściowo będzie kredytem komercyjnym na korzystnych dla wielu państw warunkach. Gwarantem kredytu będą wszystkie państwa członkowskie. Tu właśnie pada pytanie czy Polska powinna z tego kredytu skorzystać? Chodzi o to, że KE zamierza związać udzielenie tego kredytu z warunkami politycznymi nie znajdującymi podstawy prawnej w traktacie unijnym. Te warunki mają uderzać przede wszystkim w Polskę i Węgry.

Nie piszę sprawozdania za rok 2020 więc na tym poprzestanę. Może coś istotnego mi umknęło, ale jakie to ma znaczenie?

Przed nami kolejny już 2021 rok, całe 365 dni! Obyśmy zbytnio na niego nie narzekali.

30 grudnia 2020

2020 – podsumowania ciąg dalszy.

Podsumowania roku 2020 nie można ograniczyć do koronawirusa chociaż stanowił on podłoże wielu zdarzeń mijającego roku. Z racji mnogości zdarzeń nie wykluczam ich przypadkowości.

Punktem wyjścia w Polsce były wybory prezydenckie. Reelekcja Andrzeja Dudy wydawała się formalnością, a mogliśmy obserwować determinację z jaką opozycja blokowała przeprowadzenie wyborów.
Obowiązywała wolna amerykanka. Było wszystko, czyli ulica i zagranica, a nawet wymiana kandydata opozycji w trakcie kampanii wyborczej. Wszystko na próżno. Zachowania opozycji godne przedszkolaków.
Ja bym bardziej optował za oceną medyczną tych zachowań.
Trudno też doszukiwać się logiki w poczynaniach opozycji. Przejęcie władzy to nie to samo co zamach stanu. W demokratycznych wyborach rozbita opozycja jest ciągle bez szans. Za dużo tam wodzów, a za mało Indian. Logiczna jest tylko chęć powrotu do władzy. Za wszelką cenę. Zbyt długo poszczą. 

Po stronie rządzących jest za dużo kunktatorstwa. Nie są pewni swej przewagi, co poniekąd potwierdziło się podczas jesiennego przesilenia.
Walka o schedę po prezesie pokazuje co naprawdę jest ważne dla naszych politykierów. Zamiast systematycznie skracać linię frontu walki z opozycją, wywołują kolejne awantury polityczne z których nie ma żadnego pożytku. Poza opozycją.

Poronionym pomysłem była tzw. ustawa futerkowa na której wylansował się młody gniewny, niejaki Michał Moskal, który z podrzędnego urzędnika w MSWiA i później MON, stał się dyrektorem gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, zastępując tajemniczą „panią Basię”.
Według dziennikarzy Moskal ma wprowadzić do PiS „świeżą krew”, czyli młode pokolenie. Pozostaje obserwować co z tego wyniknie. Kolejny Misiewicz,  czy coś więcej?

Na cztery łapy spadł również Ardanowski który z ministra rolnictwa w rządzie Morawieckiego stał się szefem Rady ds. Rolnictwa przy Prezydencie RP.

W koalicji rządzącej pozostało jednak dwóch „dywersantów” /Gowin i ZZ/ których lojalności nie można być na 100% pewnym/.

Wtopą było zachowanie Trybunału Konstytucyjnego. TK wypowiedział się w sprawie tzw. kompromisu aborcyjnego. Sprawa nie należała do tzw. nie cierpiących zwłoki i mogła spokojnie czekać na swą kolej.
Są różne opinie na ten temat. Jedna z nich głosi, że prezes źle ocenił sytuację. Nie spodziewał się tak radykalnej reakcji opozycji. TK wywołał reakcję ulicy o nazwie „Strajk kobiet”. Demonstracje uliczne, początkowo dość liczne, zaczęły stopniowo wygasać gdy kobiety zorientowały się że to tylko kolejna próba obalenia legalnie wybranego rządu.
Orzeczenie TK nie ma swego zakończenia bo premier nie opublikował go dotychczas w Dzienniku Ustaw. Podobno z powodu braku pisemnego uzasadnienia.
Są jednak inne reperkusje. Była o tym mowa w poniedziałkowym programie TVP „Warto rozmawiać” https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,28122017,35131088  
Chodzi m.in. o stanowienie prawa i korzystanie z tego prawa. Przy okazji przypomniano nam, że to prawo często staje się martwą literą z różnych powodów, od braku przepisów wykonawczych poczynając, poprzez brak wiedzy prawniczej zainteresowanych w sprawie.

Wszystko co powyżej wymaga jeszcze jednego komentarza. Co tu jest naprawdę ważne, a co stanowi jedynie zasłonę dymną?
Podejrzewam, że większość z nas nie ma świadomości następstw, nie tylko gospodarczych, tego co się stało w mijającym roku.
Koronawirus spowodował, że przez prawie cały rok nasza gospodarka działała na zwolnionych obrotach. Rząd był zajęty łagodzeniem skutków społecznych i ekonomicznych spowolnienia. Ale … spowodowało to wpuszczenie na rynek pustego pieniądza w ramach kolejnych „tarcz” w wysokości około biliona złotych.
W kolejnym roku nie będzie lepiej. Szczepienia profilaktyczne mogą przynieść widoczny skutek w drugiej połowie 2021. Na to nie ma żadnej gwarancji, są tylko pobożne życzenia.

Z pojawiających się informacji wynika, że PKB w poszczególnych państwach należących do UE spadnie nawet około 10%. Jak to będzie realnie wyglądało w Polsce? Kiedy i w jakiej skali zaczniemy odczuwać skutki inflacji?
Nikt mi nie wmówi, że przez pandemię przejdziemy suchą nogą. O pomocy KE możemy poważnie rozmawiać gdy te pieniądze będą do wzięcia na stole. Do tego jeszcze kawałek drogi.
Przy tym wszystkim trzeba mieć świadomość, że Polska nie leży na Księżycu. Kryzys nie jest już pojęciem abstrakcyjnym. Warto pilnie czytać opinie z różnych państw, nie tylko europejskich, jakie są zaburzenia na rynku pracy, jak to wpływa na koszty utrzymania itp. itd.

Wrócę jeszcze do opinii dotyczącej pandemii. Nie mam zamiaru niczego negować, ale trzymam się tylko wersji o niespójnej narracji z tym związanej.
Panaceum na koronawirusa ma być szczepionka. Według mnie, jedyne co jest tu pewne to gigantyczne zyski koncernów farmaceutycznych produkujących te szczepionki. Widać to po wyścigu o zapewnienie sobie rynków zbytu. Kto się spóźni pozostanie z przysłowiową ręką w nocniku.

p.s. O aspekcie międzynarodowym podsumowania – w następnym odcinku.

28 grudnia 2020

2020 – częściowe resume

Święta, a za nimi pora na podsumowanie minionego roku.
A będzie co podsumowywać.
Pozycję numer jeden w minionym roku ma zapewniony koronawirus. Jego „panowanie” trwa już ponad rok. Nie wiadomo jednak jak długo będzie „rządził” światem. „Miłośnicy” straszenia bliźnich uważają, że potrwa to nawet 10 lat.
Obserwujemy tu niesamowite zamieszanie i brak dostępnej, rzetelnej wiedzy merytorycznej.
Z jednej strony są liczby. Ilość zarażonych, chorych, zmarłych i ozdrowieńców. Sęk w tym, że są to dane niepewne. https://google.com/covid19-map/?hl=pl
Zarażony to nie to samo co chory. Zarażony nie musi chorować. Chory nie musi mieć oznak zewnętrznych choroby, ale z powodzeniem może roznosić wirusa. Stąd mówi się o chorych bezobjawowych.
Te niuanse powodują, że według specjalistów, dane o ilości zarażonych trzeba mnożyć przez 4-10.
Dane o zgonach też nie są miarodajne, bo ludzie umierają nie tylko wyłącznie z powodu koronawirusa, ale jest to tylko jeden z powodów dzięki któremu chorzy przenoszą się na tamten świat. Mówi się wówczas że zmarły miał choroby związane. Podkreśla się że zasadniczo nie są wykonywane sekcje zwłok zmarłych z powodu koronawirusa. Tym samym nie ma materiału do badań nad jego istotą.
Na początku większość zmarłych stanowili ludzie wiekowi, ponad 60-70 letni i starsi. Z czasem sytuacja uległa zmianie i umierają ludzie młodsi, a nawet dzieci. Nowością są powtórne zachorowania osób które już raz przechorowały koronawirusa.
Na ten obraz nakładają się przekłamania statystyczne. Nie wszystkie kraje składające informacje do WHO stosują identyczne kryteria, albo wręcz uchylają się od udzielania informacji.
W ostatnich dniach „karierę medialną” robi jeszcze jeden element pandemii. To mutowanie koronawirusa. Tych mutacji doliczono się już co najmniej 7.
Nic nie wiadomo w jakich okolicznościach wirus mutuje. Czy są to warunki naturalne, czy wymuszone?
Ostatnie tygodnie przyniosły również nadzieje na opanowanie sytuacji. Koncerny farmaceutyczne opracowały kilka szczepionek które przechodzą z powodzeniem badania kliniczne i są dopuszczane do powszechnego stosowania. W Ameryce Północnej i w Europie rozpoczęto już masowe szczepienia w ramach profilaktyki.
Nie ma jednak róży bez kolców. O tych nowych lekach niewiele wiadomo. Jednym z powodów jest czas. Znakiem zapytania opatrzona jest skuteczność szczepionki. Fachowcy oceniają jej działanie na pół roku. Niewiadomą jest skuteczność szczepionki na kolejne mutacje koronawirusa.
Producenci szczepionki gwarantują jej uniwersalność, czyli stałą skuteczność na kolejne mutacje koronawirusa. Brzmi to bardzo pięknie tylko, że te deklaracje nie są poparte żadnymi badaniami, bo znowu kłania się brak czasu. 
Dotychczasowa narracja wokół koronawirusa jest wewnętrznie niespójna.
Zacznę od tego, że na początku roku informowano nas, że zanim nowy lek trafi do pacjenta mija średnio dwa lata. Medycyna zna przypadki gdy prace nad lekiem trwały nawet 50 lat.
Prace nad lekiem na koronawirusa rozpoczęto w lipcu. Taka informacja pochodzi od koncernów farmaceutycznych.
Wokół leku jako takiego też jest spore zamieszanie. Dlaczego?
Szczepionka Pfizera jest lekiem nowej generacji, dotychczas nie stosowanym wobec ludzi. https://lotna.neon24.pl/post/159490,prof-zw-dr-hab-roman-zielinski-o-szczepionce-genetycznej
Powoływanie się na autorytety zamiast na wyniki badań klinicznych jest działaniem chybionym.
Dlatego, moim zdaniem, jest tak małe zainteresowanie szczepieniem się.
Nie ma znaczenia czy jest to efekt propagandy uprawianej przez antyszczepionkowców. W końcu zwolennicy masowych szczepień też uprawiają propagandę. Na poparcie swoich tez o dobrodziejstwie szczepień mają tylko wypowiedzi autorytetów. Autorytety to ludzie i mają prawo się mylić.
W dotychczasowej narracji dali temu nie jeden dowód.
W minionych miesiącach mieliśmy wiele przykładów odsuwania na boczny tor autorytetów medycznych głoszących poglądy niemiłe rządzącym.  
Sprawa jest niezwykle poważna bo koncerny farmaceutyczne zwolniły się z odpowiedzialności za negatywne skutki uboczne działania szczepionek.
W Polsce skutki takiej polityki będą dramatyczne dla poszkodowanych. W świecie zachodnim ewentualne odszkodowania będą znaczące /taka jest praktyka/, natomiast w Polsce odpowiedzialność Skarbu Państwa, tak wynika z dotychczasowych doświadczeń, jest raczej symboliczna i poprzedzona długim procesem sądowym.
Na zakończenie wspomnę o sprawie ściśle związanej z koronawirusem z którego zrobiono pępek świata.
Wytworzony w polskiej służbie zdrowia chaos organizacyjny zdezorganizował opiekę medyczną chorych na wszelkie inne choroby. Jak to się przełoży na statystyki zobaczymy na koniec roku. 

Trudno jednak oczekiwać rewelacji jeśli lekarz diagnozuje chorego poprzez teleporadę.  

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...