Szukaj na tym blogu

14 lipca 2020

Kiedy media przestaną manipulować nami?

Media nie ustają w kreowaniu rzeczywistości. Swojej.
Czytam coś takiego: ”Polska ponownie podzielona” https://www.wp.pl/?s=https://wiadomosci.wp.pl/wyniki-wyborow-2020-polska-ponownie-podzielona-6531414326372481a&src01=f1e45&c=336
Jak taką głupotę traktować poważnie?
Od dawna mówi się, że wyborcy w zasadzie głosują emocjonalnie, a nie na podstawie swej wiedzy.
W II turze wyborów prezydenckich należało wybrać albo Andrzeja Dudę, albo Rafała Trzaskowskiego. Alternatywnie można było zostać w domu.
Andrzej Duda był znany i rozpoznawalny w całej Polsce.
Rafał Trzaskowski znany jest w Warszawie, mogli go pamiętać w Krakowie. Mogli też kojarzyć uczestnicy mityngów wyborczych z jego udziałem.
Jaki pogląd na kandydata można sobie wyrobić w takich okolicznościach? Liczy się tylko wrażenie i „szeptana propaganda”. Można brać pod uwagę składane obietnice i deklaracje kandydata.
Tylko co obiecał Trzaskowski swym potencjalnym wyborcom? Gruszki na wierzbie.
Będę powtarzał do znudzenia, wyborcy Trzaskowskiego głosowali przeciwko PiS. Nic więcej.
Głos wyborcy poszedł tam gdzie kandydatowi zrobiono lepszą reklamę. 

Dlatego powtarzam kolejny raz, że powinno się rozliczyć sztab wyborczy prezydenta Dudy. 
Skala zaniechań i indolencji jest zbyt duża.
Nie było z kim przegrać? Czyżby?
Ciekawie wygląda zestawienie wyników głosowania w kategoriach wiekowych. 

Czym się kierowali młodzi wyborcy głosując gremialnie na Trzaskowskiego?
Śmiesznie brzmią pretensje opozycji że Andrzej Duda wygrał wybory w społecznościach wiejskich.
Co tej wsi miał do zaoferowania Trzaskowski?
Bezsensowność przyjętej narracji najlepiej widać w tym zdaniu: „…prezydent Warszawy wygrał w 9 województwach”, ale wybory wygrał Andrzej Duda!
Media sugerują nam, że wybory zostały sfałszowane? Litości!  
Niestety, ale przed nami protesty wyborcze. Zdanie Schetyny o wyniku wyborów to jedno, a zdanie opozycji in gremio to drugie.
Zajadłość przebijająca z wypowiedzi niektórych, notorycznych oponentów, nie powinna pozostawiać złudzeń.
Niestety, ale nie widzę szans na pociągnięcie do jakiejkolwiek odpowiedzialności winnych szkalowania, pomówień, insynuacji, rzekomych fałszerstw i nadużyć wyborczych. Judzenie trwa.  
Do zaprzysiężenia prezydenta na kolejną kadencję pozostało jeszcze kilkanaście dni.
Jestem pewien że emocji nie zabraknie.  


13 lipca 2020

Po wyborach …


Według nieoficjalnych danych PKW prezydent Andrzej Duda uzyskał reelekcję w sposób przekonywujący. Ta przewaga to co najmniej pół miliona głosów za.
Z upływem czasu pojawiają się informacje o kiepskich reakcjach sztabu Trzaskowskiego na pierwsze, nieoficjalne wyniki wyborów.
Na czoło wysunął się poseł PO Tomczyk który ma szanse na zarzuty prokuratorskie za groźby karalne pod adresem dziennikarzy. Tylko kto złoży formalne doniesienie do prokuratury?
Nie wiem jak ten wątek zostanie rozegrany politycznie, ale moim zdaniem sprawą powinno zająć się na poważnie prezydium Sejmu. Chodzi zwłaszcza o „wyczyny” posła Nitrasa.
Jeśli nie chcemy żeby o Polsce mówiono jako o bantustanie sprawcy muszą być ukarani stosownie do swych przewinień które miały miejsce nie w związku z wykonywaniem obowiązków poselskich.  
Przychylam się do opinii redaktora Ziemkiewicza, że trzeba rozliczyć zwycięski sztab wyborczy Andrzeja Dudy. To sprawa wewnętrzna koalicji rządzącej, ale nie można przejść nad tym do porządku dziennego.
Zresztą sygnalizowałem ten wątek już wcześniej.
W perspektywie mamy co najmniej trzy lata do najbliższych wyborów i w tym czasie trzeba dokonać poważnych zmian po to żeby kolejne wybory wygrać, a nie przegrać z kretesem.
Poranne wyniki to frekwencja 68,12%; Andrzej Duda – 51,21% i Rafał Trzaskowski – 48,79%,
Dane pochodzą z 99,97% komisji wyborczych.
Przewaga liczebna zdobytych głosów przez Andrzeja Dudę to około pół miliona głosów, a łączna liczba uzyskanych głosów oscyluje wokół 10 milionów uprawnionych do głosowania. 

Pora skończyć z kontestowaniem przez opozycję wyniku wyborczego.
Prezydent i koalicja rządząca nie będą już mieli wymówki dla spełnienia obietnic wyborczych.
Do kompletu brakuje 9 protokołów, ale wynik końcowy wyborów nie powinien ulec znaczącej zmianie. Oznacza to, że rozpocznie się nowa faza wyborów, czyli protesty wyborcze.
Ile ich będzie, czego będą dotyczyły i jak się do nich odniesie sąd? To pytania na najbliższe dni. Ważne żeby wszystkie procedury zmieściły się w wyznaczonych terminach.
Teraz nastanie czas dla analityków sceny politycznej.
Warto więc wrócić do sprawy pojawienia się Trzaskowskiego jako kandydata totalnej opozycji na prezydenta RP. Wyłoniony został nie w drodze wyboru partyjnego, ale jako nominat kierownictwa POKO. Swoista forma demokracji partii która szła do wyborów pod sztandarem odmienianego na wszelkie sposoby słowa „konstytucja”. 


Na koniec, nie waham się tego powiedzieć. Ci którzy głosowali na Trzaskowskiego głosowali faktycznie przeciwko PiS. To taka uroda naszej sceny politycznej w XXI wieku. Trzaskowski nic im nie oferował, a mimo tego znalazł tylu zwolenników.

09 lipca 2020

Ostatni dzwonek.


Po owocach ich poznacie. 
Tyle można powiedzieć o kandydatach na prezydenta III RP startujących w II turze.
Który z nich wygra? Pytanie otwarte, przynajmniej do niedzielnego wieczora.
Patrząc zdroworozsądkowo obecny prezydent Warszawy nie powinien mieć najmniejszych szans na przeprowadzkę do Pałacu Namiestnikowskiego.
Stanowisko pierwszej osoby w państwie jest przewidziane dla osoby mającej powszechny szacunek wśród społeczeństwa polskiego. Miedzy bajki wkładam deklaracje każdego z byłych i urzędującego prezydenta, że byli i są prezydentami wszystkich Polaków. Rację mają o tyle, że w czasie sprawowania urzędu nie mają konkurenta.
Istotne jest jakie jest deklarowane poparcie społeczeństwa dla konkretnej osoby sprawującej ten urząd. Błąd według mnie polega na tym, że nie można być prezydentem popieranym przez ogół społeczeństwa. To niemożliwe.
W wyborach kandydat na prezydenta jest wystawiany przez konkretną formację polityczną, która organizuje mu kampanię wyborczą i w zamian oczekuje rewanżu po wygranych wyborach. 

Nie zmienia tego fakt ostentacyjnej rezygnacji z legitymacji partyjnej przez wygranego kandydata.
W pierwszej turze kandydatów jest zbyt wielu i do rzadkości należy sytuacja, że jeden z kandydatów osiąga te upragnione 50% + 1 głos.
W drugiej turze wygraną zapewniają niezdecydowani.  Kim oni są? To spora grupa. Na pewno są wśród nich ci którzy głosowali na przegranych.
Pozostaje jednak spora grupa która z różnych przyczyn nie uczestniczyła w pierwszej turze.
Czym ich zachęcić żeby po pierwsze wzięli udział w głosowaniu, a po drugie żeby oddali głos na wskazanego kandydata.
Chwyty są różne. Może to być przekonanie o większej wartości jednego z kandydatów /doświadczenie polityczne, dotychczasowe dokonania na zajmowanych stanowiskach państwowych i samorządowych/, albo obrona przed większym złem jakim może być jeden z kandydatów
/np. tendencyjne preferowanie działań na rzecz marginalnych grup społecznych, albo akceptowanie polityki sprzecznej z polską racją stanu/.
W takim zestawieniu Trzaskowski nie powinien mieć żadnych szans.
Zanim został prezydentem Warszawy, na poprzednich stanowiskach niczym pozytywnym się nie wyróżnił. Jego wybór na prezydenta Warszawy to pasmo nieszczęść które sprowadził na Warszawę.
On po prostu sobie nie radzi. Ucieczka byłaby dla niego wybawieniem i odczuwalną ulgą dla warszawiaków. Dlatego nie dziwi mnie poparcie udzielane z tej strony.
To jednak nie powinno wystarczyć do jego zwycięstwa w skali kraju.
Powodów które dyskredytują Trzaskowskiego jako kandydata na stanowisko pierwszej osoby w państwie jest znacznie więcej. Każdy z nas znajdzie jakiś.
Ja na pierwszym miejscu stawiam jego butę w relacjach z mediami i społeczeństwem.
Kłamie w żywe oczy i nie kryje się z tym, że robi to w pełni świadomie.
Usiłuje stworzyć wrażenie, że wygraną ma w kieszeni.
Jak można zaufać człowiekowi który nie jest w stanie przedstawić na piśmie programu wyborczego z którego można by go w przyszłości rozliczyć? Dla mnie to karykaturalny wręcz przypadek kameleona politycznego.
Jest dla mnie niepojęte jakim cudem ten człowiek ma tylu zwolenników?
Wszystkim wyborcom mogę tylko przypomnieć: „po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się”. Bardziej obrazowo: „ślepy w karty nie gra”.  
Nie powinniśmy zapominać o tym, że przed nami czas trudnych decyzji, a kto wie czy i wyrzeczeń.
Kto zaufa Trzaskowskiemu?
Są znikome szanse na współpracę Trzaskowskiego jako prezydenta RP z rządem i parlamentem.
Czy mamy oddać na niego głos ze świadomością, że celem jego prezydentury będzie dążenie za wszelką cenę do przedterminowych wyborów?
Jak Trzaskowski rozumie demokrację możemy przekonać się obserwując w mediach jego kampanię wyborczą.
Rzecz, na nasze szczęście w tym, że o wyborze prezydenta RP na kolejną kadencję zadecydujemy my a nie Trzaskowski.

06 lipca 2020

Czy jesteśmy gotowi do walki o swoje?


Proszę o jednoznaczną odpowiedź.
Nie chodzi bynajmniej o walkę w okopach, z bronią w ręku. Od tego jest armia. Cywile to ostateczność.
Pod szyldem debaty prezydenckiej toczą się mniej lub bardziej sensowne dyskusje, a wybór jest teraz zerojedynkowy, albo Duda, albo Trzaskowski. Nic pośredniego. Postawa typu moja chata z kraja jest wyjściem bezsensownym bo wybory i tak się odbędą, przy braku naszego uczestnictwa wyboru dokonają inni, ale skutki będziemy odczuwali wszyscy bez wyjątku. Proste? Nie dla każdego. 


Od około 30 lat budujemy coś co powinno mieć znamiona demokracji, ale to co nas otacza mało ma z nią wspólnego. Jest też taka możliwość, że każdy z nas inaczej tą demokrację rozumie.
Warto przypomnieć naszego „myśliciela”, fachowca od bon motów, który w początkach swej kariery powiedział: miała być demokracja a tu każdy wygaduje co chce.
Nie do rzadkości należą opinie, że owszem, mamy demokrację, ale nie dla wszystkich.
To jest chyba najbliższe prawdy.
Obiecywano nam złote góry, że będziemy mieć krainę mlekiem i miodem płynącą itp. i td.
Co mamy? W sumie nie mamy zbyt wiele powodów do narzekania. Mogło być znacznie gorzej.
Tylko trudno akceptować błędy, zwłaszcza cudze. Jeszcze trudniej akceptować błędy popełniane z premedytacją, na naszą szkodę.
 

W początkach III RP popełniane „błędy” były trudno wykrywalne ponieważ: nasza wiedza była raczej mizerna, a oficjalna propaganda pełna była ochów i achów. Tylko nieliczni mieli świadomość, że doszło do skumania kawiorowej opozycji z postkomuną.
Kto na początku lat 90-tych wiedział o rozmowach Jaruzelskiego w USA z banksterami?
Kto znał, poza uczestnikami, szczegóły rozmów w Magdalence?
 

Z upływem lat nasza wiedza rozrastała się, ale ciągle jest udziałem nielicznych. Wielu jej posiadaczy traktuje ją jako fejki.
Do tego trzeba dodać lenistwo rodaków. Co innego gadać przy piwie, albo przy biesiadnym stole, o przysłowiowej d…e Maryni, a co innego wieść konstruktywne rozmowy o losach kraju w którym przyszło nam żyć.
 

Jeszcze czym innym jest aktywne uczestniczenie w życiu publicznym. Wielu szkoda na to czasu, Niech się tym zajmują politycy. No i zajmują się.
Z jakim skutkiem? Widać i słychać. Rozmowy między politykami sprowadzają się do licytacji kto ma za sobą więcej afer. Sejm i Senat stały się przechowalnią takich ancymonków.
Immunitet parlamentarny to genialny dla nich wynalazek.
Politykom jesteśmy potrzebni żeby wrzucić kartę wyborczą do urny. Na kogo oddamy swój głos, ma dla nich mniejsze znaczenie.
Ordynacja wyborcza została tak skonstruowana żeby przechodzili „właściwi” kandydaci. Zdarza się, że przepada kandydat na którego oddano blisko 150 tysięcy głosów, a przechodzi kandydat z poparciem nieco ponad tysiąc głosów.
 

Jeżeli taki kandydat znajdzie się już w środku ma niewiele do powiedzenia. Tworzy zespół. Dostaje swoją rolę i ma ją grać najlepiej jak potrafi. Jeśli spróbuje się usamodzielnić, wypada z gry. Niejeden zdążył to przetestować.
W trakcie trwania kadencji cel parlamentarzysty jest jeden, tak kombinować żeby mieć gwarancję uzyskania ponownego wyboru. Dokładnie, na listach wyborczych uzyskać miejsce tzw. biorące.
Na czym polega praca zespołowa w parlamencie? Głównie na tym żeby narazić się najmniejszej liczbie wyborców. Fachowo to się nazywa kunktatorstwo. Poseł czy senator dba o to żeby składać obietnice realne do spełnienia w swoim okręgu wyborczym. Im więcej obietnic uda się zrealizować tym większe szanse na ponowny wybór. W ten sposób rekordziści są parlamentarzystami nawet ponad 20 lat.
Dla niepoznaki w trakcie są raz posłami, raz senatorami.
 

Z prezydentem jest nieco inaczej. Może nim być co najwyżej dwie kadencje. Dlatego mówi się,
że w drugiej kadencji prezydent może sobie pozwolić na samodzielność decyzyjną.
Oczywiście pod warunkiem, że ma na to ochotę.
Sedno sprawy tkwi gdzie indziej. W kampanii wyborczej kandydat na prezydenta składa obietnice.
Im więcej tym lepiej. Jednak rzadko spotykam się z wypowiedziami elektoratu w kwestii co prezydent może? https://pl.wikipedia.org/wiki/Prezydent_Rzeczypospolitej_Polskiej#Uprawnienia_Prezydenta_RP
Jeśli spojrzeć literalnie na zapisy w konstytucji i ustawach, to jest tego sporo. Jednak jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. 

Trzeba wyróżnić dwie kwestie: prezydent może część swych prerogatyw wykonywać samodzielnie, a część jest uzależniona od decyzji np. premiera rządu /kontrasygnata/.
Optymalnym rozwiązaniem jest sytuacja w której prezydent i rząd ze sobą współpracują. W każdym innym przypadku samodzielność decyzyjna prezydenta jest ograniczona i może doprowadzić do zaburzeń w funkcjonowaniu państwa, a w skrajnym przypadku do przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Dlatego do wszelkich deklaracji, zwłaszcza kandydatów na prezydenta należy podchodzić z dużą ostrożnością. Prezydent może dużo, ale według obowiązującej konstytucji najłatwiej jest mu szkodzić. 

Repertuar możliwości jest spory. Wystarczy sięgnąć do lat wstecz. Dlatego groźne są deklaracje kandydata Trzaskowskiego. Jego pomysły mają na celu destabilizację państwa. Konstruktywnych pomysłów jakoś u niego nie widać.
 

Nie wolno zapominać, że trafiły nam się trudne czasy. Od pandemii Covid-19 poczynając, po wiele wydarzeń w polityce międzynarodowej.
Polska nie jest pupilem wielkich tego świata. W ich interesie nie leży Polska silna gospodarczo, politycznie i militarnie. Nam ma wystarczyć poklepywanie po plecach premiera, czy prezydenta. Profity są dla nich.
Do tego dochodzi destrukcyjne działanie rodaków którzy powinni żyły wypruwać z siebie dla dobra wspólnego, a tymczasem nie przepuszczą żadnej okazji żeby Polsce zaszkodzić, bo to przecież światowcy. 


O co chodzi w tym cyrku?
Zbiegiem okoliczności w TVP2 leci powtórka serialu „Rancho”. Dzisiaj emitowany odcinek wyjątkowo jest adekwatny do sytuacji w jakiej znaleźliśmy się.
W serialu, na poziomie gminy, lokalna społeczność potrafiła skutecznie zwalczyć czarny PR, ale nie łudźmy się, im wyżej tym trudniej.

30 czerwca 2020

Nic się nie stało. Jeszcze. Gramy dalej.

Jak będzie przebiegała rywalizacja między kandydatami w drugiej turze? Gotowej recepty nie ma, strony nie odkryły jeszcze kart. Na dzisiaj tematem zasadniczym stała się debata w tv. Gdzie i na czyich warunkach ma się odbyć? Jedyne co może być ciekawe to odpowiedzi Trzaskowskiego na pytania stawiane wcześniej,
na które nie uzyskano od niego sensownej odpowiedzi. Jako etatowy łgarz mógłby rywalizować z baronem Münchhausenem. Wczorajsze oberwanie chmury w Warszawie ujawnia kolejne przewały jakie mają miejsce w związku z zarządzaniem miastem przez ekipę Trzaskowskiego. Szczegóły, jak zwykle na tt https://twitter.com/sbalcerac
Robi się już spora kolekcja: awaria „Czajki”, wypadek autobusu miejskiego, wczorajsze oberwanie chmury. Jednocześnie towarzyszy temu nonszalancja w wydatkowaniu publicznych pieniędzy i brak skrupułów przy wyciąganiu ręki po państwowe pieniądze. „Czajka” kosztowała miliardy złotych, ale nie działa zgodnie
z założeniami po dzień dzisiejszy. Spalarnia śmieci nie działa i codziennie setki ton niebezpiecznych odpadów wywożone są jako „prezent” „w Polskę”. Nie wiem kto z kogo czerpie wzorce, ale: - miasto sprzedało 25% udziałów ZTM państwowej spółce niemieckiej; efekt autobusem miejskim kieruje narkoman, nagminnie łamiący kodeks drogowy, pozbawiany wcześniej prawa jazdy; w katastrofie ginie człowiek, 20 osób rannych ląduje w szpitalach, autobus do kasacji, Transport miejski w Warszawie jest nierentowny?
Firma ARRIVA zatrudnia polskich kierowców. Za to bezkarnie narusza przepisy prawa pracy.
Dopiero po wypadku są deklarowane działania kontrolne PIP i ITD. Przy okazji wczorajszego potopu
w Warszawie ujawniono, że warszawskie MPWiK od lat „inwestuje” w Niemców. Od 2014 roku mała firma niemiecka ITWH robi kokosy na współpracy z MPWiK. Na początek za koncepcję "optymizacji możliwości retencyjnych" kanalizacji w Warszawie, a od kwietnia 2019 r. ma kontrakt na 60 mln PLN na "wdrożenie systemu ograniczenia ryzyka podtopień w trakcie ulew". Też bym tak chciał.
Za co naprawdę odpowiada Trzaskowski w Warszawie? Według mnie za nic. Typowy figurant.
Ma swoich zastępców, dyrektorów poszczególnych struktur itd. W całym mieście znacznie ponad 10 tysięcy ludzi. Koszty życia w Warszawie rosną niesamowicie, a jakość jest coraz gorsza. Winnych brak.
Truizmem jest stawianie pytania czy człowiek tak nieudolny w zarządzaniu największym miastem w Polsce może aspirować do urzędu prezydenta III RP? Jest jednak bezkrytyczny wobec siebie i rzuca się na każdy, powierzony mu przez jego partię odcinek. Tylko bezmyślności elektoratu będziemy zawdzięczali jego wybór. W ostateczności mogę zrozumieć warszawiaków którzy widzą szansę wcześniejszego pozbycia się człowieka-usterki, ale co mam sądzić o pozostałych wyborcach?

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...