Szukaj na tym blogu

05 czerwca 2022

Kto o nas zadba jeśli nie my sami?

O ile wiele informacji przelatuje mi jak huragan o tyle ta
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/koniec-starych-przymierzy
zmusza do myślenia.
Ciągle jestem pod wrażeniem czytanej teraz książki  Krzysztofa Balickiego „Ministerstwo spraw obcych”. Bądźmy szczerzy, armia urzędników w MSZ i wszelkiej maści strukturach towarzyszących jest tak zajęta sobą, że nie ma czasu na zajmowanie się sprawami poważnymi i istotnymi dla Polski i Polaków.
Kłaniają się zapomniane przez wielu prawa Murphy’ego https://www.cs.put.poznan.pl/mkomosinski/p/murphy.html
Dalej nie możemy doczekać się działań profilaktycznych na wybranych kierunkach tylko mamy do czynienia z kolejnym gaszeniem pożarów. Liczą się tylko „wrzuty”.
Tak się składa, że dotychczas nie słyszałem o procesie wytoczonym komukolwiek przez Polskę za bezpodstawne szkalowanie i wygranym przez Polskę, w dodatku połączonym z wysokim odszkodowaniem finansowym za straty wizerunkowe i moralne. W tym zakresie jesteśmy ciągle na etapie gawędziarstwa. Nie wierzymy w uczciwość sądów? Nawet tych zagranicznych? Czy tylko szkoda nam pieniędzy na wytoczenie procesu?
Posądzanie o czynny udział w holocauście, o organizowanie obozów koncentracyjnych na ziemiach polskich podczas okupacji hitlerowskiej, na to nie zasługuje? Nawet mając świadomość że jest to element polityki wybielania się przez współczesne Niemcy za zbrodnie popełniane przez III Rzeszę?

Od jakiegoś czasu powtarzana jest mantra że obecne wydarzenia /pandemia covid-19 i wojna na Ukrainie/ będą brzemienne w skutkach również dla Polski. Mało konkretów, więcej puszczania wodzy fantazjom.
Zajęci pomaganiem Ukraińcom zapominamy że na tym świat się nie kończy. Wygłaszane zewsząd apele pogłębiają tylko naszą frustrację.
Nie dociera do naszych polityków że nie tylko Żydzi i Izrael pracowicie od lat zajmują się szkalowaniem nas. Można polemizować ze wskazywaniem źródła, czy inspiracja pochodzi z Niemiec, Rosji, czy trzeba brać pod uwagę jeszcze inne.
Zdajmy sobie sprawę, że na status quo w porządku światowym ma niewielki wpływ istnienie traktatu pokojowego po zakończeniu II wojny światowej, traktatu którego nie ma.
W historii świata od zawsze było tak że jeśli ktoś poczuł się wystarczająco silny, unieważniał traktaty pokojowe i wszczynał kolejną wojnę. To w pierwszej kolejności dotyczy przegranych.
Dzisiaj jednak oczy świata zwrócone są na Federację Rosyjską która do przegranych nie należała, ale jej chorobliwa zachłanność nie zna granic.
W okresie powojennym ZSRR długo odgrywało rolę mocarstwa światowego. Po klęsce w Afganistanie mocarstwowość była uznawana jeszcze siłą rozpędu do czasu rozpadu ZSRR co nastąpiło ostatecznie w 1991 roku. https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozpad_ZSRR

Jednak niezadowolonych w Europie z wyniku II wojny światowej jest więcej, ale nie wszyscy to niezadowolenie okazują ostentacyjnie.
Przez pierwsze lata po wojnie nie było chętnych do podnoszenia głowy. Zmiana nastąpiła po zjednoczeniu Niemiec jesienią 1990 roku. Trwa tam żal za utraconymi terenami, zwłaszcza na wschodzie. Za to Niemcy starannie unikają wszelkich rozmów o wypłaceniu komukolwiek reparacji wojennych. Ich poziom arogancji to wręcz twierdzenie „liczcie sobie podwójnie, ale się nie upominajcie”. Wyjątek, ze zwykłego wyrachowania, zrobiono dla Żydów. https://pl.wikipedia.org/wiki/Reparacje_od_Niemiec_po_II_wojnie_%C5%9Bwiatowej

Do grona niezadowolonych należy cała Europa Środkowo-Wschodnia, łącznie z Polską.
Spróbuję to rozwinąć.
Przyczyną niezadowolenia jest przede wszystkim brak traktatu pokojowego który zwykle jest negocjowany.
Po II wojnie światowej, dotyczy to Europy, odbyła się konferencja poczdamska https://pl.wikipedia.org/wiki/Konferencja_poczdamska
Dla Polski jej mankamentem był brak jasnego określenia naszej granicy zachodniej. Niemcy nie mogą przełknąć utraty Pomorza i Prus Wschodnich.
Czesi chętnie wywołaliby z nami wojnę o Zaolzie i tzw. Worek Żytawski. Słowacy uważają że należy im się Orawa i Spisz. Ukraina ma pretensje do Galicji po Kraków. Litwa i Białoruś widzi się na naszym Podlasiu.
W warunkach pokojowych te roszczenia nadają się jedynie do analiz akademickich.
Od zakończenia wojny minęło 77 lat.
Rzecz w tym, że roszczenia działają także w drugą stronę. Co wtedy?

Ze skutków wojny wynikają jeszcze inne konsekwencje. Te dotyczą Niemiec i ZSRR, obecnie Federacji Rosyjskiej jako jej następcy prawnego.
Trudno się zgodzić że powojenne zmiany granic załatwiają wszystko i można mówić o resecie w stosunkach wzajemnych. Nie wolno zapominać o rabunku mienia podczas działań wojennych, zwłaszcza dóbr kultury materialnej ze zbiorów muzealnych i księgozbiorów. A co z odszkodowaniami za zniszczoną infrastrukturę? Jeśli przyjmiemy, że uległy przedawnieniu, to źle świadczy o tej cywilizacji. Oznacza to że tkwimy na etapie kamienia łupanego. Racja jest po stronie trzymającego w garści maczugę.

Z Rosją jest problem taki że, w pojęciu ich przywódców, zwycięzców się nie sądzi. Dlatego nie widziano ich na ławie oskarżonych w procesie norymberskim. Na tej ławie nie widzieliśmy również Francuzów z ich rządem Vichy. Żydzi nie wyjeżdżali do obozów koncentracyjnych dobrowolnie. Za to Francja wystawiała III Rzeszy rachunki za podstawiane pociągi wiozące Żydów np. do Auschwitz.  

Tych którym się upiekło jest więcej, ale upływ czasu spowodował że winy uległy rozmydleniu, albo co gorsze, próbuje się przypisać je innym.

Wadą naszych rządzących jest brak odporności na tanie pochwały ze szkodą o dbałość o polski interes narodowy.
Przykład z ostatniego okresu dotyczy relacji polsko-ukraińskich. Rząd i społeczeństwo polskie robi wszystko dla wsparcia walczącej Ukrainy.
Należymy do wspólnoty zwanej Unią Europejską która nie tylko z nazwy jest zobowiązana do wzajemnego wspierania się w sytuacjach trudnych. Wspaniała teoria, gorzej z praktyką.
Polska wzięła na siebie dobrowolnie ciężar, może nie przekraczający naszych możliwości, ale o dużym wymiarze finansowym. Świat, nie tylko europejski, jest pełen uznania dla naszej postawy. Zewsząd płyną ochy i achy i na tym koniec. Komisja Europejska, a za nią UE, nie widzi potrzeby wsparcia finansowego Polski. W budżecie KE nie zaplanowano wydatków na taki cel.
W 2015 roku kiedy Turcja zagroziła wpuszczeniem do Europy kilku milionów uchodźców z Azji i Afryki, otrzymała z budżetu UE wsparcie w wysokości chyba 4 mld euro. Turcja nie jest członkiem UE!
W dodatku wypłata środków z KPO jest ciągle na wodzie pisana. Zmienię zdanie gdy pieniądze będą dostępne i będzie uczciwie rozliczone ich wydatkowanie.
Póki co króluje fałsz i obłuda, co było jaskrawo widać podczas wizyty szefowej KE w Warszawie.

30 maja 2022

Madzia story vs pieniądze na KPO

Czy w III RP możliwe jest zrobienie użytku z ustawy definiującej zdradę dyplomatyczną? https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-karny-16798683/art-129
Przypadki mieszczące się w tej definicji mnożą się ostatnio niczym stonka. Jednocześnie urzędnicy państwa określanego jako III RP przyglądają się temu bezradnie i brak jakiejkolwiek reakcji poza darciem szat w stylu Rejtana.
Nie interesują mnie wewnętrzne rozgrywki w PO między Tuskiem i Trzaskowskim.
Interesuje mnie w jakim charakterze Trzaskowski spotkał się z szefową KE? Jako prezydent Warszawy, czy jako wiceprzewodniczący PO, czy jako osoba prywatna? Z drugiej strony interesuje mnie reakcja prawna rządu MM, poczynając od malowanych ministrów Szymańskiego
i Raua, po premiera Morawieckiego.
Nieuzbrojonym okiem widać, że Niemcy wobec Polski prowadzą grę na którą rząd musi reagować. Tylko idiota może uwierzyć, że szefowa KE spotyka się na gwizdek z każdym kto ma taką chęć.

Dla niższych szczebli administracji istnieje prawne pojęcie odpowiedzialności urzędniczej https://forsal.pl/artykuly/1445376,odpowiedzialnosc-urzednicza-to-fikcja-nie-sposob-udowodnic-wydanie-blednych-decyzji.html . Ten przypadek nie jest teraz przedmiotem mojego zainteresowania.
W odniesieniu do tzw. czapki urzędniczej są przepisy których naruszenie powinien rozpatrywać Trybunał Stanu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Trybuna%C5%82_Stanu  
Obydwa przepisy są realnie martwe. Wynika to z ilości spraw które skierowano do rozpatrzenia, a tym bardziej w których zapadły wiążące postanowienia.

Polska od lat nie ma dobrej prasy. Winnych jest wielu, ale palmę pierwszeństwa dzierży opozycja, ciągle totalna.
O panującej beztrosce świadczy według mnie dopuszczenie do sprawowania odpowiedzialnych stanowisk państwowych również posiadaczy paszportów innych niż polski. Dotyczy to również parlamentarzystów.
Nie jest powszechna świadomość, że nie można na pstryknięcie palcem zrzec się obywatelstwa nadanego przez obce państwo. To dotyczy przykładowo posiadaczy paszportów brytyjskich.
Po co ten mój wywód? Chociażby po to żeby postawić pytanie czyje interesy reprezentuje naprawdę posiadacz podwójnego obywatelstwa, zasiadający w rządzie III RP, czy w ławach parlamentarnych.
Lecieć po nazwiskach? W III RP mieliśmy i mamy takich przypadków sporo. Skutków nie widać?
Nie mam ochoty wysłuchiwać w związku z tym jakichkolwiek głupich, czy tylko zgryźliwych uwag.
Mamy wystarczająco dużo ludzi wykształconych, doświadczonych, znających biegle języki obce.
Po co nam „obywatele świata”? Niech szukają swego szczęścia gdzie indziej.
Dlaczego mamy ministrów i nie tylko, posiadaczy obcych paszportów, pozostaje ciągle „słodką tajemnicą”, a może jednak tajemnicą poliszynela?

Po 1989 roku przeszliśmy z kurateli Moskwy pod kuratelę Brukseli, Waszyngtonu, a niektórzy mówią że również Watykanu. Czy tu należy szukać przyczyn bezradności  kolejnych rządów III RP w kreowaniu polskiej polityki zagranicznej i obronie polskiej racji stanu?
Nie uważam się za bohatera, czy odkrywcę prawd oczywistych, ale dam odpowiedź twierdzącą.
Mimo wszystko szokiem dla mnie jest książka Krzysztofa Balińskiego „Ministerstwo Spraw Obcych” .
Rzecz o tyle ciekawa, że autor wydał ją po raz pierwszy /pod nieco innym tytułem/ w 2013 roku.
Reakcja zawsze ta sama, w stylu „nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie”?
Pudrowanie rzeczywistości nie zmieni faktów wśród których najważniejszy jest ten że w kwestii swej suwerenności możemy jedynie tyle na ile w swej łaskawości pozwoli nam Bruksela, Berlin czy Waszyngton. Listę można dowolnie wydłużać.
Problem w tym że interesy tych ośrodków są wobec Polski rozbieżne.
Do 1989 roku taką rolę wypełniała Moskwa.

Rzadko, chociaż ostatnio coraz częściej, mówi się o destrukcyjnej działalności Niemiec wobec Polski.
To nie przypadek że Niemcy są dla nas od wieków wrogiem. Wynika to z kolizji interesów, zarówno politycznych, jak i gospodarczych.
Niemcy historycznie starają się realizować politykę drang nach osten.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Drang_nach_Osten

Nie widzą szans dla siebie w realizacji takiej polityki na kierunkach zachodnim czy południowym.
Paradoksalnie, określenie drang nach westen, które pojawiło się na przełomie wieków XX i XXI dotyczyło Polaków których Niemcy zachęcali do zagospodarowania terenów przygranicznych opustoszałych po zjednoczeniu Niemiec. Lepiej udostępnić Polakom niż mają stać puste.
Tak było z czołgami Leopard. Dać Polakom i na tym zarobić, a nie płacić za złomowanie.  
Historycznie  drang nach osten nie wychodzi Niemcom na zdrowie za sprawą Rosji.
Jest to trudny dla mnie do zdefiniowania rodzaj miłości, a może raczej wzajemnej fascynacji.
Odbywa się to mniej więcej w takiej kolejności: w czasach pokojowych trwa owocna współpraca na wszystkich możliwych płaszczyznach.
Na porządku dziennym były daleko posunięte koligacje z rodziną carską.
Wielu rodowitych Niemców było wysoko postawionymi urzędnikami na dworze carskim. Podobnie było w wojsku. Kwitła kolonizacja ziem rosyjskich przez żywioł niemiecki. Najczęściej wymienia się Niemców Nadwołżańskich https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemcy_nadwo%C5%82%C5%BCa%C5%84scy  
Niemcy wspólnie z Cesarstwem Rosyjskim, a później z ZSRR, dokonywali rozbiorów Polski.
Przychodził jednak moment, że dochodziło do zasadniczego konfliktu interesów. Tak było podczas pierwszej i drugiej wojny światowej.

Jednak Niemcy mają problem z wyciąganiem wniosków. Złośliwi mówią że zawsze mają gotowy tylko wariant A. Są pewne nawyki których nie mogą się pozbyć. Tak było po zakończeniu II wojny światowej.
Mimo tego ZSRR wyraził zgodę na zjednoczenie Niemiec, a później zintensyfikował współpracę gospodarczą która trwa po dzień dzisiejszy mimo agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę.
Dzisiaj Niemcy kombinują jak zminimalizować straty, również wizerunkowe, jakie ponosi Rosja
w wojnie na Ukrainie. Niemców absolutnie nie interesuje jak doprowadzić Rosję do poniesienia odpowiedzialności karnej i ekonomicznej za zbrodnie i zniszczenia dokonane podczas agresji
na Ukrainę. Dla nich ważne jest żeby Putin, z wojny którą przegrywa, wyszedł z twarzą i żeby mogli jak najprędzej wrócić do normalnych relacji handlowych, bo najważniejsze jest, że straty ponoszą teraz Niemcy.

Dla Polski zasadnicze znaczenie ma polityka Niemiec i Rosji w stosunku do nas.
W pierwszych latach po zjednoczeniu Niemiec i rozpadzie ZSRR nie dostrzegano zagrożeń.
One były, ale ich nie eksponowano. Problem narastał z biegiem lat. Jaskrawo dał o sobie znać
po przyjęciu Polski do UE.
Niemcy od samego początku nie ukrywali że Polska potrzebna im jest jako rynek zbytu, jako rezerwuar taniej siły roboczej i skansen przyrodniczy, w którym będzie wypoczywał niemiecki świat pracy.
O złym traktowaniu Polski jako równoprawnego partnera świadczą warunki na jakich przyjmowano do UE Polskę. Dotyczyło to w szczególności polityki rolnej. Warto też zwrócić uwagę na stałe blokowanie przez Niemcy wszelkich inicjatyw gospodarczych Polski które w perspektywie mogą zwiększyć potencjał gospodarczy Polski. Pocieszeniem jest że te poczynania nie zawsze są skuteczne.
Tam gdzie Niemcy nie mogą zrealizować swoich zamiarów bezpośrednio uciekają się do działań pozaprawnych, wbrew zapisom traktatowym. Doświadczamy tego przy okazji udostępniania Polsce kwot przyznanych w ramach KPO.
Uległość rządu polskiego wobec żądań urzędników brukselskich jest dla mnie żenująca.
Miesiącami jesteśmy karmieni papką o tym, że racja jest po naszej stronie, że stosuje się wobec Polski metody pozaprawne itp. itd.
W dalszej kolejności, wbrew wszelkiej logice robimy po kolei wszystko co nakazuje nam Bruksela.
Clou tkwi w tym, że nie mamy żadnych gwarancji uruchomienia tych pieniędzy. Płyną tylko słowa.
W sumie chodzi o kolejne przeczołganie Polski i udowodnienie kto faktycznie rządzi.
Za takim postępowaniem stoją Niemcy.
Nowelizacja ustawy sądowniczej nie przeszła jeszcze przez Senat.
Nie wiadomo czy pani von der Leyen przyjedzie 2 czerwca do Warszawy i czy podpisze porozumienie zwalniające dla Polski pieniądze z KPO. Nie wiadomo kiedy KE zwolni należne nam kwoty do wypłaty.
Nie wiadomo kiedy pieniądze fizycznie otrzyma do dyspozycji Polska.
Faktem pozostaje, że Polska może mieć problemy z terminowym, wynikającym z przyjętych harmonogramów, wydaniem przyznanych kwot.
Obracamy się w świecie myślenia życzeniowego. Jakie będą realia? Nie wiem, ale wiem jakie są.
Trwa wojna na Ukrainie. Polska jest poważnie zaangażowana w udzielanie pomocy walczącym Ukraińcom. Poza sprzętową pomocą militarną i pomocą humanitarną, przyjęliśmy 3,7 mln uciekinierów z Ukrainy, z czego około 1,2 mln uzyskało PESEL i wszelkie prawa z tego wynikające.
Rząd MM ocenia koszty zaangażowania finansowego Polski na około 12 mld euro.
Tymczasem, do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy ani eurocenta wsparcia z kasy KE.
Argumentacja urzędników KE jest godna podziwu. Nie mogą udzielić Polsce wsparcia bo w budżecie KE nie przewidziano pieniędzy na taki cel. W budżecie KE nie ma rezerwy? Gratulacje!
Ciekawi mnie czy Niemcy prowadzą na bieżąco rachunek swoich zysków i strat. Wojna na Ukrainie jest doskonałą ku temu okazją. Nie ma pełnej informacji w tym zakresie, ale wiele wskazuje na to,
że obecna postawa wobec wojny wyjdzie Niemcom bokiem.
Przed rozpętaniem wojny na Ukrainie w lutym Niemcy mieli realne szanse na przywództwo w UE.
Wiele wskazywało, że nie było zbytnich protestów ze strony pozostałych członków UE. Zwłaszcza po Brexicie. Teraz sytuacja uległa zmianie, na niekorzyść Niemiec. Zresztą na ich życzenie. Powodem jest rozdwojenie jaźni wynikające ze współpracy gospodarczej z Federacją Rosyjską. Z dostępnych źródeł wynika że Niemcy w różne przedsięwzięcia gospodarcze w Rosji zainwestowali w przybliżeniu 1 bilion Euro. Z takimi kwotami trudno się rozstać bez żalu.

Ze swej strony dodam, że nie widzę powodów do euforii.
Niemcy wzięli na przeczekanie. Od miesiąca nie wysyłają ciężkiej broni na Ukrainę.
Pomoc humanitarna też nie zwala z nóg. Skutecznie torpedują kolejne sankcje nakładane na Rosję. Krótko mówiąc, czekają na ustabilizowanie się konfliktu. Znajdą się wówczas w gronie decydujących
o dalszych losach Ukrainy. Przede wszystkim będą kontrolowali wydatkowanie pieniędzy, zarówno unijnych jak i pomocy udzielanej bezpośrednio przez rząd i banki niemieckie.
Jak zwykle spadną na cztery łapy i Europa nie będzie miała im tego  za złe.


23 maja 2022

Jakie prognozy w kwestii losów wojny na Ukrainie?

Im więcej czytam wpisów Coryllusa tym bardziej nabieram pewności że jego sugestie odnośnie przyszłości nie tylko Europy, są słuszne. Chciejstwo z naszej strony tego nie zmieni.
Taki pogląd wynika w dużej mierze z naszej niewiedzy o rzeczywistej historii Polski, Europy a nawet świata. Kogo za to winić? Może inaczej, kto pociąga za sznurki?
Prostej odpowiedzi nie znam.
Historia nie jest sztuką dla sztuki. Czemuś służy, a przynajmniej powinna.
Według mnie /nie tylko/ zawsze służy aktualnie rządzącym. Taka jest zasada.
Wystarczy poczytać opracowania o historii Polski sprzed 100 lat, z okresu II RP, z czasów PRL-u
i te pisane dzisiaj. To zaś powoduje że zatraca się obiektywizm w ocenie faktów historycznych.
Manipulacja nie ogranicza się tylko do tego.
Jedną z praktykowanych metod jest ukrywanie źródeł informacji. Preteksty są różne. Brak dostępu do archiwów, brak tłumaczy języka źródła. Jest też przyczyna prozaiczna jaką jest lenistwo historyków.
Łatwiej jest polemizować z pracami opublikowanymi niż wnieść coś własnego do skarbnicy wiedzy. Ważniejsza jest dbałość o poprawne układy we własnym środowisku, co gwarantuje pokonywanie kolejnych szczebli kariery naukowej.
Skąd te rozważania?
Trwa wojna na Ukrainie. Coraz częściej pojawia się pytanie co po wojnie? Mniej istotne wydaje się pytanie jak długo potrwa ta wojna?
Uważam za ważne pytanie jak zostaną potraktowane strony walczące?
Rzetelnej odpowiedzi nikt z obserwatorów i komentatorów nie zna, ale przypuszczam że odpowiedź znają decydenci na poziomie polityki światowej, zwłaszcza USA. Nie wolno pomijać roli innych,
z Europy i reszty świata. USA nie są w stanie podjąć samodzielnie decyzji wiążących. Nie są też
w stanie tych decyzji samodzielnie wdrożyć. Mogą jednak skutecznie na te decyzje wpływać.
I tu zaczynają się przysłowiowe schody, czyli rozbieżność interesów owych decydentów.
Na dzisiaj bliska pewności jest przegrana wojsk rosyjskich. Czy oznacza to koniec wojny, czy tylko jej zawieszenie, niekoniecznie rozejm?
Przynajmniej dla Polski i Polaków jest oczywiste, że pretekst do wojny z Ukrainą został przez Rosję wyssany z palca, w dodatku brudnego. Co na to inne państwa?
To temat-rzeka. Trzeba uważnie przyjrzeć się zachowaniu rządów poszczególnych państw, zwłaszcza europejskich. Państwa bezpośrednio sąsiadujące z Ukrainą udzielają jej pomocy w miarę swoich możliwości. Pomoc ta wyraża się w przyjmowaniu uciekinierów z terenów działań wojennych, udzielaniu pomocy humanitarnej, a także pomocy w sprzęcie wojskowym /broń, amunicja i wyposażenie osobiste żołnierzy/. Trzeba widzieć i docenić pomoc udzielaną przez państwa pozaeuropejskie, szczególnie USA, Kanada i Australia. W kontrze do tego jest postawa, zwłaszcza Niemiec i Francji dla których ważniejsze są doraźne korzyści ze współpracy z Federacją Rosyjską.
Niemcy i Francja uważane są za głównych hamulcowych w procesie zmuszania Rosji do zaprzestania działań wojennych. Zadziwia repertuar podejmowanych działań.
Na cenzurowanym są Niemcy którzy starają się zminimalizować sukcesy Ukrainy w walce z wojskami rosyjskimi, składając kolejne deklaracje pomocy militarnej Ukrainie, a jednocześnie nie wywiązując się ze składanych publicznie zobowiązań. Zamiary są chwalebne https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2022-04-28/niemieckie-dostawy-broni-dla-kijowa-kontrowersyjny-kurs-spd  gorzej z ich realizacją. 
Niemcom dzielnie wtóruje Francja która na własną rękę próbuje robić za negocjatora między Ukrainą
a Rosją. Macron z pozoru zachowuje się jak użyteczny idiota. Pozory jednak mylą. Mimo kolejnych sankcji nakładanych na Rosję Francja bez rozgłosu omija sankcje i sprzedaje Rosji produkty niezbędne w nowoczesnych broniach ofensywnych. Wartość eksportu liczona jest w setkach milionów euro.
Ukraina pokazała ostatnio broń rosyjską w której zastosowano elektronikę francuską wyprodukowaną na początku tego roku, a więc gdy obowiązywały sankcje nałożone w 2014 roku, po aneksji Krymu.
Rośnie w Europie liczba państw dla których wojna na Ukrainie trwa zbyt długo. Interesuje ich jedynie kiedy będzie można handlować z Rosją na warunkach sprzed 24 lutego 2022.
Przeszkodą jest upór Ukrainy. Bardzo ochoczo dysponują czymś co do nich nie należy. Mówię o tych państwach postronnych. Próbują wymusić ustępstwa Ukrainy na rzecz Rosji. Oczywiście chodzi
o kolejne ustępstwa terytorialne.
To podejście wskazuje na realne zagrożenie dla końcowego wyniku wojny. Czy będzie to zdecydowane zwycięstwo Ukrainy, rozejm, czy tylko zawieszenie broni bez żadnych warunków wstępnych?
Na pochwałę zasługuje stanowisko Ukrainy wyrażane przez jej prezydenta. Zełenski jest w komfortowej sytuacji bo może nazywać rzeczy po imieniu bez obawy że zostanie skutecznie skarcony.
Ta sytuacja będzie trwała dopóki będzie płynęła pomoc z Zachodu, zwłaszcza z USA.
Dzisiaj nie znamy odpowiedzi na pytanie na ile tenże Zachód pozwoli Ukrainie łoić d…ę wojskom rosyjskim. Samodzielność decyzyjna Ukrainy jest ograniczona. Samo mięso armatnie i wola walki to za mało. Potrzebny jest sprzęt pozwalający skutecznie przeciwstawić się przeważającym siłom wojsk rosyjskich. Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę desperację Rosji której coraz bardziej ogranicza się pole manewru. Na co jeszcze sobie pozwolą?
Ważniejsze jest pytanie na co pozwolą im USA?
Ze straszaków pozostała Rosji tylko broń atomowa.
Ukraina otrzymuje coraz skuteczniejszą broń zaczepną i kilkakrotnie jej dowództwo wojskowe zapowiadało że już w czerwcu pokażą wojskom rosyjskim gdzie ich miejsce.
Do dzisiaj to jednak wojska rosyjskie łamią nieustannie prawo międzynarodowe, a zwłaszcza prawo wojenne.
Tu wracam do pytania postawionego na początku: co po wojnie? Po pierwsze, jak zostanie potraktowana Federacja Rosyjska? Po drugie, kto pokryje straty Ukrainy?
Logika wskazuje że powinna to być Rosja. Ale ta sama logika stawia pytanie kto zmusi Rosję do reparacji wojennych na rzecz Ukrainy? Pamiętajmy o głosach mówiących już dzisiaj że Rosji nie można zbytnio skrzywdzić. Bo Rosja może się jeszcze przydać.
Jest jeszcze pytanie dotyczące dalszych losów uprowadzonych dzieci ukraińskich w liczbie setek tysięcy, dorosłych deportowanych na Syberię, a tych jest podobno grubo ponad milion.
Razem to około 1,5 miliona ludzi.
Chętnych do odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych nie zabraknie. Problem w tym kto będzie za to płacił? Odpowiedzi oczywiście nie znam. Ale … Wielce przydatne będą tu informacje pomocnicze np. ta że Niemcy zbudowali już kilka lat temu terminal kontenerowy w porcie w Odessie. Poza tym otrzymali koncesję na zarządzanie przez najbliższe 10 lat kolejami ukraińskimi. Mają więc czego pilnować.
Przypomnę że to DB stało za konfliktem z Polską o limity karnetów TIR dla przewoźników ukraińskich na początku tego roku. https://trimarium.pl/niemcy-przejmuja-ukrainskie-koleje-przyczyna-klopotow-w-relacjach-z-polska/
Sprawa nie jest nowa https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/deutsche-bahn-i-ukrainskie-koleje-pomocna-dlon-czy-wrogie-przejecie/
Coś tu brzydko pachnie skoro teksty dotyczące sprawy „przypadkowo” znikają z internetu.
Przypadek? Skądże.
Warto pamiętać że nie została rozstrzygnięta sprawa przebiegu europejskiego odcinka trasy kolejowej z Chin, znana jako Nowy Jedwabny Szlak https://forsal.pl/transport/aktualnosci/artykuly/8351148,nowy-jedwabny-szlak-dera-chiny-zadeklarowaly-budowe-w-polsce-centrum-logistycznego-na-nowym-jedwabnym-szlaku.html
W dyskusjach medialnych przewija się ciekawy wątek w temacie kto będzie odbudowywał Ukrainę po wojnie? Bardziej chyba chodzi o to kto będzie czerpał korzyści z odbudowy?
Logicznie decyzja powinna należeć do władz Ukrainy. Liczy się jednak praktyka. Z niej zaś wynika,
że liczącymi się udziałowcami będą posiadacze odpowiednich funduszy. Tak się składa, że to firmy
z Niemiec, Francji, Włoch itd.
Jaka rola będzie przewidziana dla Polski? Nasz rząd twierdzi że przygotowujemy się do tego etapu. Jakie będą efekty zobaczymy. Nie miejmy złudzeń że jeżeli zostaną uchwalone fundusze unijne dla Ukrainy, to ich rozliczania będą pilnowali Niemcy.
Wojna na Ukrainie zamiast trzech dni trwa już blisko trzy miesiące. Powtarza się pytanie dlaczego? Logiczne staje się szukanie kozła ofiarnego. Nieoczekiwanie może zostać nim wywiad rosyjski któremu zarzuca się złą ocenę zdolności bojowych przeciwnika.
Powszechnie mówi się że Rosja ma swoich agentów wszędzie. Jeśli to prawda, to pytanie brzmi w czyim interesie działają? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Z komentarzy które czytam wyłania się obraz znany od wieków.
Nikt nie lubi złych wiadomości. Zanim dotrą do uszu władcy ktoś musi je upiększyć.
Tak prawdopodobnie było w przypadku Rosji. Niestety, na podstawie tych informacji podjęto decyzje
o napaści na Ukrainę.
Jest tu łyżka dziegciu. Nie popisał się również wywiad USA. Moim zdaniem zarzut można rozszerzyć na inne wywiady które przynajmniej teoretycznie współpracują z USA.
Dlatego wsparcie dla Ukrainy nastąpiło z opóźnieniem.
O skali tego wsparcia niech mówią liczby. Budżet MON Ukrainy w 2021 roku przekroczył nieznacznie
2 mld USD. Natomiast deklarowana pomoc USA dla Ukrainy, nie tylko w sprzęcie wojskowym, przekroczyła już 52 mld USD. 
Warte podkreślenia jest również to że po stronie ukraińskiej walczy obecnie około 700 tysięcy żołnierzy.
Do tego mogą dołożyć jeszcze 100 tysięcy rezerwistów. Pojawiła się też informacja że armia ukraińska osiągnie wkrótce 1 milion żołnierzy. Trzeba ich wyposażyć i wyszkolić, a to kosztuje.
Przypominam, że pod względem liczby ludności Ukraina jest dzisiaj porównywalna z Polską.

Postawione na początku pytanie dręczy nie tylko mnie. Sporo można przeczytać ostatnio tu https://szkolanawigatorow.pl/
Przy okazji muszę się odnieść do lansowanej co jakiś czas koncepcji powszechnego rozbrojenia.
Jest to klasyczny przykład utopii. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na nierealność pomysłu. Podobnie bezsensowne jest deklarowanie neutralności. Neutralność musi być honorowana /nie tolerowana/ przez państwa ościenne. Na tym „jechała” Szwajcaria, Szwecja, czy Finlandia i Austria. Wystarczy że pojawi się ktoś w rodzaju Putina i z neutralności zostanie co? Tego wystraszyła się Finlandia i Szwecja. Łatwiej ma Szwajcaria i Austria, bo im przynajmniej teoretycznie nie zagrażają sąsiedzi.

Zupełnie inaczej wygląda sprawa dostępu do broni obywateli.
Mój komentarz jest w pewnym stopniu osobisty.
Zacznę od tego że świat przestępczy najczęściej nie ubiega się o pozwolenie na posiadanie broni na ostrą amunicję.
Dostęp do broni jest różnie uregulowany w różnych krajach. Różne są też oceny wynikające z posiadania broni przez obywateli. Nie da się tego uogólnić.
Moim zdaniem w Polsce uzyskanie pozwolenia jest po pierwsze zbyt kosztowne. Kosztuje również broń i przepisowe warunki przechowywania w warunkach domowych.
Niestety, uzyskanie pozwolenia, mimo pozytywnego wyniku badań, to loteria wynikająca z uznaniowości decydenta. Czy pozwolenia wydawane są rzeczywiście potrzebującym? Z moich obserwacji wynika że nie.
Warto też pamiętać, że w Polsce broń posiadana dla celów prywatnych nie może być noszona w miejscach publicznych. Do wyjątków należą właściciele np. kantorów wymiany walut.

Każdy pisać może ...

  Dziwne, przynajmniej dla mnie. GW zamieściła list otwarty Stanisława Brejdyganta do Karola Nawrockiego https://wyborcza.pl/7,162657,320779...