Obserwuję co się dzieje i
widzę, że nie tylko ja mam wątpliwości https://niepoprawni.pl/blog/mikolaj/komu-zalezy-na-klesce-dudy
Co jakiś czas słyszę na różnych stacjach komentarze sygnalizujące problem.
Jeden termin wyborów nie został skonsumowany. Drugiego jeszcze nie wyznaczono /konsultacje trwają/. Są szanse, że będzie to jednak czerwiec. Czy jednak o tym powinien informować premier? Życie składa się z drobiazgów. Nie wyciągnięto żadnych wniosków z pierwszej próby przeprowadzenia wyborów?
Po drodze dokonano zamiany jednego z kandydatów, ale nie wiadomo na jakich zasadach wejdzie do gry. Nie wiadomo jakie wymagania formalne zostaną postawione ewentualnym innym kandydatom.
Może tacy będą?
Pojawiają się niepotwierdzone informacje, że w nowej sytuacji Senat przyspieszy procedowanie i wyrobi się przed upływem regulaminowego miesiąca. Póki co mamy do czynienia z postępującą schizofrenią. Zjeść ciastko i mieć ciastko. Tym razem nie do pogodzenia są interesy partyjne poszczególnych kandydatów po stronie opozycji.
Tak naprawdę nie wiadomo czy to będzie powtórka wyborów, czy nowe, ale ze starymi kandydatami?
Jak na jedne wybory za dużo tu naruszeń prawa, ale tym mało kto się przejmuje. PKW dyplomatycznie milczy chociaż, moim zdaniem, powinna wydać komunikat jak widzi obecną sytuację. Krótko mówiąc, wyjaśnić co komu wolno, a czego nie.
Taki bałagan może przynieść opłakane skutki dla teoretycznego pewniaka. Kandydat-nominat prowadzi kampanię wyborczą /na jakiej podstawie prawnej? Nie zarejestrował jeszcze własnego komitetu wyborczego, ale to nie jedyna jego wtopa; powinien też postawić dużą wódkę marszałkowi Senatu
„za owocną współpracę”/, a pozostali kandydaci zapadli w sen zimowy, czy brakuje im wytycznych?
Już zrezygnowali z walki?
Mnie interesuje realny pretendent, czyli urzędujący prezydent III RP. Jego sztab wyborczy powinien zadbać o to żeby nigdy, w trakcie kampanii, nie musiał się tłumaczyć ze spraw oczywistych wynikających ze sprawowania urzędu.
Dla wszystkich powinno być oczywiste, że urzędujący prezydent nie może zawiesić urzędowania z powodu trwającej kampanii wyborczej. Tym się różni od pozostałych kandydatów. Ważne powinno być jedynie żeby sprawował ten urząd w sposób godny, żeby nie przynosił nam Polakom wstydu. Z tym zaś bywa różnie.
To ostatnie zależy jednak od indywidualnej oceny godności osobistej.
W debacie o kandydatach na fotel prezydenta RP, na ważny element dotyczący ich predyspozycji i kwalifikacji zwrócił uwagę prof. Kik. Tegoroczni kandydaci pozostawiają wiele do życzenia. Oni po prostu jeszcze nie dorośli do tego stanowiska. Wystawienie tych kandydatur przez ich zaplecze polityczne to pomyłka, albo lekceważenie urzędu do którego pretendują, a to jednak osoba nr 1 w III RP.
Prawdziwy problem tkwi jednak gdzie indziej. Dotyczy tzw. zaplecza politycznego prezydenta Dudy który tego zaplecza fizycznie nie ma. Nie ma własnego zaplecza, bo to którym dysponuje nie należy do niego.
Zostało mu zaoferowane przez PiS i on je przyjął. Nie wiadomo na jakich warunkach.
Po wygranych w 2015 roku wyborach próbował zbudować własne zaplecze, ale ta próba spełzła na niczym. To było łatwe do przewidzenia.
Bez skutecznego poparcia zaplecza politycznego nie ma szans na wygranie wyborów politycznych.
Obecne zaplecze jest politycznie niepewne. To, w ocenie wielu, obrazoburcze stwierdzenie nie jest bezpodstawne. Jak inaczej odczytać harce Gowina w trakcie kampanii wyborczej? Im mniejszy placyk, tym większy kacyk.
Na jakiej podstawie prezes PiS jest tak pewny wygranej swego faworyta? Sami zwolennicy PIS nie zagwarantują reelekcji Andrzeja Dudy. Jest ich za mało.
Reszta kandydatów może obiecywać gruszki na wierzbie, bo mają 100% świadomość, że tych obietnic nie będą musieli zrealizować. Jak zwykle, o końcowym wyniku wyborów zadecyduje rzesza niezdecydowanych, bo obojętni nie zagłosują. Z czystego lenistwa. Oferta dla niezdecydowanych też jest ograniczona.
Na dzień dzisiejszy kampania wyborcza urzędującego prezydenta musi ograniczać się do jednego celu, do reelekcji w pierwszej turze. Trzeba tylko pamiętać, że wygrana nie spadnie z nieba jak manna.
Druga tura to gwarancja przegranej. Do tego zmierza narracja opozycji.
Dzisiaj jesteśmy po bezpiecznej stronie bo opozycja nie ma nic sensownego do zaoferowania, ale w drugiej turze w głosowaniu nie będzie miejsca na zdrowy rozsądek. To będzie plebiscyt /każdy byle nie Duda/. Refleksja przyjdzie później /przypadek Trzaskowskiego w Warszawie/.
To też nie jest pewne.
Gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Jeden termin wyborów nie został skonsumowany. Drugiego jeszcze nie wyznaczono /konsultacje trwają/. Są szanse, że będzie to jednak czerwiec. Czy jednak o tym powinien informować premier? Życie składa się z drobiazgów. Nie wyciągnięto żadnych wniosków z pierwszej próby przeprowadzenia wyborów?
Po drodze dokonano zamiany jednego z kandydatów, ale nie wiadomo na jakich zasadach wejdzie do gry. Nie wiadomo jakie wymagania formalne zostaną postawione ewentualnym innym kandydatom.
Może tacy będą?
Pojawiają się niepotwierdzone informacje, że w nowej sytuacji Senat przyspieszy procedowanie i wyrobi się przed upływem regulaminowego miesiąca. Póki co mamy do czynienia z postępującą schizofrenią. Zjeść ciastko i mieć ciastko. Tym razem nie do pogodzenia są interesy partyjne poszczególnych kandydatów po stronie opozycji.
Tak naprawdę nie wiadomo czy to będzie powtórka wyborów, czy nowe, ale ze starymi kandydatami?
Jak na jedne wybory za dużo tu naruszeń prawa, ale tym mało kto się przejmuje. PKW dyplomatycznie milczy chociaż, moim zdaniem, powinna wydać komunikat jak widzi obecną sytuację. Krótko mówiąc, wyjaśnić co komu wolno, a czego nie.
Taki bałagan może przynieść opłakane skutki dla teoretycznego pewniaka. Kandydat-nominat prowadzi kampanię wyborczą /na jakiej podstawie prawnej? Nie zarejestrował jeszcze własnego komitetu wyborczego, ale to nie jedyna jego wtopa; powinien też postawić dużą wódkę marszałkowi Senatu
„za owocną współpracę”/, a pozostali kandydaci zapadli w sen zimowy, czy brakuje im wytycznych?
Już zrezygnowali z walki?
Mnie interesuje realny pretendent, czyli urzędujący prezydent III RP. Jego sztab wyborczy powinien zadbać o to żeby nigdy, w trakcie kampanii, nie musiał się tłumaczyć ze spraw oczywistych wynikających ze sprawowania urzędu.
Dla wszystkich powinno być oczywiste, że urzędujący prezydent nie może zawiesić urzędowania z powodu trwającej kampanii wyborczej. Tym się różni od pozostałych kandydatów. Ważne powinno być jedynie żeby sprawował ten urząd w sposób godny, żeby nie przynosił nam Polakom wstydu. Z tym zaś bywa różnie.
To ostatnie zależy jednak od indywidualnej oceny godności osobistej.
W debacie o kandydatach na fotel prezydenta RP, na ważny element dotyczący ich predyspozycji i kwalifikacji zwrócił uwagę prof. Kik. Tegoroczni kandydaci pozostawiają wiele do życzenia. Oni po prostu jeszcze nie dorośli do tego stanowiska. Wystawienie tych kandydatur przez ich zaplecze polityczne to pomyłka, albo lekceważenie urzędu do którego pretendują, a to jednak osoba nr 1 w III RP.
Prawdziwy problem tkwi jednak gdzie indziej. Dotyczy tzw. zaplecza politycznego prezydenta Dudy który tego zaplecza fizycznie nie ma. Nie ma własnego zaplecza, bo to którym dysponuje nie należy do niego.
Zostało mu zaoferowane przez PiS i on je przyjął. Nie wiadomo na jakich warunkach.
Po wygranych w 2015 roku wyborach próbował zbudować własne zaplecze, ale ta próba spełzła na niczym. To było łatwe do przewidzenia.
Bez skutecznego poparcia zaplecza politycznego nie ma szans na wygranie wyborów politycznych.
Obecne zaplecze jest politycznie niepewne. To, w ocenie wielu, obrazoburcze stwierdzenie nie jest bezpodstawne. Jak inaczej odczytać harce Gowina w trakcie kampanii wyborczej? Im mniejszy placyk, tym większy kacyk.
Na jakiej podstawie prezes PiS jest tak pewny wygranej swego faworyta? Sami zwolennicy PIS nie zagwarantują reelekcji Andrzeja Dudy. Jest ich za mało.
Reszta kandydatów może obiecywać gruszki na wierzbie, bo mają 100% świadomość, że tych obietnic nie będą musieli zrealizować. Jak zwykle, o końcowym wyniku wyborów zadecyduje rzesza niezdecydowanych, bo obojętni nie zagłosują. Z czystego lenistwa. Oferta dla niezdecydowanych też jest ograniczona.
Na dzień dzisiejszy kampania wyborcza urzędującego prezydenta musi ograniczać się do jednego celu, do reelekcji w pierwszej turze. Trzeba tylko pamiętać, że wygrana nie spadnie z nieba jak manna.
Druga tura to gwarancja przegranej. Do tego zmierza narracja opozycji.
Dzisiaj jesteśmy po bezpiecznej stronie bo opozycja nie ma nic sensownego do zaoferowania, ale w drugiej turze w głosowaniu nie będzie miejsca na zdrowy rozsądek. To będzie plebiscyt /każdy byle nie Duda/. Refleksja przyjdzie później /przypadek Trzaskowskiego w Warszawie/.
To też nie jest pewne.
Gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Sprawa ma swój początek kilka miesięcy temu, kiedy zapadła decyzja o utworzeniu nowej stacji radiowej https://kultura.onet.pl/wiadomosci/radio-nowy-swiat-co-wiadomo-o-stacji-kogo-uslyszymy/971x008
W aferze chodzi o przemianę dezerterów, czy uciekinierów, w bohaterów. Pytanie czy to zadziała?
abstynent warunkowy
Dziwny jest ten świat. Jak dla kogo.
OdpowiedzUsuńJacek Kurski odchodził ze stanowiska prezesa TVP po to żeby otrzymać podwyżkę i wrócić? https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/jacek-kurski-wraca-do-zarzadu-tvp-bedzie-zarabial-wiecej/v31qvzz
Tylko dalej nie wiem w jakim kontekście przewijało się przy okazji nazwisko prezydenta Andrzeja Dudy? Kto i co miał tu do powiedzenia?
Poza tym, nikt chyba nie uważa za zdrową sytuację kiedy pani Magdalena Ogórek, nie będąca nawet członkiem zarządu TVP, czy Rady Nadzorczej, zarabia 50 tys. złotych brutto, o czym powiadomił nas bezinteresownie wicemarszałek Senatu Borusewicz. Zapomniał tylko dodać ile, za co i czy słusznie, sam zarabia.
Ciekawe, że sporo osób w tym tygielku trójmiejskim bardzo dobrze się czuje.
OdpowiedzUsuńWręcz jak ryby w wodzie.
O żadnej „małej Sycylii” podobno w życiu nie słyszeli.
Czy my jako obserwatorzy sceny politycznej jesteśmy naprawdę głupi, czy tylko za takich uważają nas politycy totalnej opozycji?
OdpowiedzUsuńTo druga sobota kiedy w Warszawie organizowany jest protest przedsiębiorców. Nie ma znaczenia, że na protest organizatorzy nie otrzymali zgody. Za to wśród protestujących aż roiło się od polityków opozycji i etatowych pajaców w rodzaju niejakiego, czy niejakiej Sabiny.
Do tego wszystkiego użalanie się opozycji na reakcje policji na tą zadymę.
Może lepsza byłaby interwencja w stylu policji francuskiej?
Mamy w najbliższej perspektywie kolejny punkt zapalny. Sędziowie SN wytypowali 5 osób spośród których prezydent Duda musi wyznaczyć na najbliższe 6 lat I prezesa SN.
OdpowiedzUsuńPonieważ mojego blogu podobno nikt nie czyta, mogę sobie pozwolić na własną sugestię wybrańca.
Pismo skierowane do prezydenta Dudy wymienia tylko nazwiska 5 osób spośród których trzeba dokonać wyboru. Protokół z głosowania jest w odrębnym piśmie. http://www.sn.pl/aktualnosci/SiteAssets/Lists/Wydarzenia/AllItems/Pismo%20do%20Prezydnta%20RP.pdf
Prezydent nie musi w swoim wyborze brać pod uwagę ilości głosów uzyskanych przez poszczególnych kandydatów w głosowaniu wewnętrznym sędziów SN. Musi natomiast podjąć decyzję polityczną.
Wybór I prezesa SN jest zwieńczeniem kilku lat walki koalicji rządzącej o doprowadzenie do apolityczności wymiaru sprawiedliwości w III RP. Sędzia W. Wróbel https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82odzimierz_Wr%C3%B3bel uzyskał najwyższe poparcie głosujących. Mówi się, że głosowali na niego wszyscy sędziowie powołani w skład SN przed 2015 rokiem /w ramach tzw. starej KRS/. Nowi sędziowie rozrzucili swoje glosy na 4 kandydatów spośród których najwięcej, bo 25 głosów uzyskała sędzia Małgorzata Manowska https://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82gorzata_Manowska Była ona brana pod uwagę na stanowisko I prezesa SN już w 2018 roku podczas tzw. kryzysu wokół SN. Decyzja prezydenta Dudy jest decyzją ostateczną. Pytanie, jakie względy zadecydują?
Moim skromnym zdaniem wybór padnie na panią Manowską.
Czy miałem rację przekonamy się wkrótce.
Byłbym ostrożny ze stwierdzeniem, że ZZ przejdzie do historii jako ten który zreformował wymiar sprawiedliwości w III RP /sugeruje to poseł J. Kowalski z jego partii/. Na razie jest to wymiana kadrowa na sędziów przychylnych koalicji rządzącej.
OdpowiedzUsuńByć może, że jesteśmy w punkcie zwrotnym. Przekonamy się po wyborze I prezesa SN.
Czy dalej sędziowie będą bronili uparcie swoich? Czy dalej sędziowie będą interpretowali prawo według własnego widzimisię, czy zgodnie z jego literą? Czy dalej sędziowie, wbrew prawu, będą aktywnie udzielać się w życiu politycznym? Sędziowie mają być od egzekwowania prawa, a nie od jego stanowienia, do czego sobie uzurpują prawo.
Jeden problem rozwiązany.
UsuńJałowe dyskusje w toku.
UsuńPolitycy mogą sobie ględzić. Takie ich rude prawo.
Nie powinni tego robić sędziowie.
Prezydent Duda miał wybrać, a nie zatwierdzić kandydata z największym poparciem sędziów SN.
Sędzia i etatowy polityk powinni wiedzieć co oznacza prerogatywa prezydenta.
"W koło Macieju",ciągle to samo-dodać w uproszczeniu należy -kto kogo i za ile ?... Piszesz taką prawdę,że serce boli,że to się dzieje...Pytam się gdzie mieszka rozum Polaków?... przecież pełna miseczka szybciej się skończy niż myślą...Pozostanie łańcuch przy budzie i nowa karma...
OdpowiedzUsuńCzy to jest prawda, czy tylko mój punkt widzenia?
UsuńI to jest nie tylko Twój punkt widzenia... A prawda ma jeszcze gorsze oblicze,tak sądzę... Najgorsza jest bezsilność,bo nie dano nam innego wyboru...
OdpowiedzUsuńAto jest jedno z oblicz tych prawd http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/hurra-wreszcie-uruchomiono-drukarki
Usuńdo wyboru :)
Gawędziarzy opozycyjnych trzeba do znudzenia pytać dlaczego w sądach jest tak jak jest?
OdpowiedzUsuńCzy na pewno winien jest obecny rząd i jego minister sprawiedliwości?
Ile lat potrzeba żeby dokonać widocznych i skutecznych zmian?
Kiedy dojdziemy do sytuacji że do sądu pójdziemy po sprawiedliwość, a nie tylko po wyrok?
Prezydent Duda mianował I prezes SN.
OdpowiedzUsuńW ten sposób powinien zamknąć się rozdział dotyczący wyboru I prezesa SN na kolejna kadencję. Niestety, ale nie dla opozycji, w dodatku totalnej. Działają według klasycznego modelu: nie wiem o co chodzi, ale jestem przeciw.
Oni doskonale wiedzą, I prezes SN miał być ich!
Nie sądzę żeby liczyli na zmianę decyzji prezydenta, albo na rezygnację sędzi Manowskiej.
Pozostaje im ględzenie.
Tak przy okazji, „podziwiam” akrobację myślową opozycji.
Według posła Mroczka nie wystarczy uczestniczyć w ZO SN, oddać głos na swojego kandydata.
Wg posła Mroczka sędziowie mieli prawo zakwestionować wynik głosowania, a zwłaszcza wskazać prezydentowi kogo ma powołać na stanowisko I prezesa SN.
Po co tyle korowodów? Mogli sami sobie wybrać tego prezesa!
Jednak tak to nie działa. Pozostaje wiec ujadanie. W rezerwie ulica i zagranica. Sprzedawczyki.
Mnie pozostaje dziwić się, że udało się tak skołować ludzi, że wybierają takich którzy uważają, że dla nich życie „w ten kraju” to dopust Boży. To po co tu jeszcze siedzą? Zagranica na nich czeka!
p.s. Mnie nie wypada schodzić do poziomu dyskusji prezentowanego przez „wybrańców narodu” spod znaku PO czy Nowoczesnej. Nie będę im robił konkurencji.
Media twierdzą, że w KO trwa rozgrywka wewnętrzna o wystawienie kandydata w wyborach prezydenckich. Wszystko jeszcze może się zdarzyć w sprawie wystawienia zamiennika Kidawy-Błońskiej. Nie musi być nim Trzaskowski.
OdpowiedzUsuńWalczą frakcje Budki i Schetyny.
Odnoszę wrażenie ,że Trzaskowski jest już namaszczony...Nie bez powodu został zaproszony u.r.na zgromadzenie grupy Bilderberg.Grupa Bilderberg, to między innymi: stabilny porządek strategiczny, przyszłość Europy, zmiany klimatyczne i zrównoważony rozwój, Chiny, Rosja, przyszłość kapitalizmu, brexity, etyka sztucznej inteligencji i rola mediów społecznościowych w wojnie hybrydowej,etc,etc...Dobór kandydatów do rozmów -nigdy nie jest przypadkowy...Zakładamy ,ze nie zadają sobie tyle trudu i kosztów aby dyskutować o babach ,lub pogodzie...Hmn...dlaczego Trzaskowski?...Radek Sikorski,pani Pieńkowska,no moze ,ze żona milionera-bankowca?...Wszystko to w sferze domysłów..
UsuńTo się mieści w powtarzanym przeze mnie powiedzeniu „najważniejsze jest to czego nie widać”.
UsuńWłaściwa gra toczy się na zapleczu, a nie w świetle jupiterów.
Nie jest ważne co my możemy, ale na co nam pozwalają ci którzy trzymają sznurki tego teatrzyku marionetek.
Jedno z moich nieziszczalnych /jak dotychczas/ marzeń: kiedy polskie władze zaczną traktować z buta idiotyczne wtrącanie się kamaryli brukselskiej w wewnętrzne sprawy Polski?
OdpowiedzUsuńCiągle nie potrafimy w praktyce stosować zasady „nie dyskutuj z kretynem…”
Za trudne, czy boimy się? Kogo?
Trwa w najlepsze kuglarstwo prawno-polityczne wokół nowego terminu wyborów prezydenckich. Podstawowe pytanie brzmi, czy kandydat-zamiennik zdąży przejść procedury związane z wejściem do gry? Dużo się mówi o możliwych fałszerstwach z tym związanych. Stąd mój apel do PKW: jeśli w nowym terminie wystartują dotychczasowi kandydaci, to ten nowy powinien zbierać podpisy poparcia na formularzach stanowiących druki ścisłego zarachowania. W przeciwnym razie na 100% można przyjąć, że komitet wyborczy Trzaskowskiego przedstawi listy kompletowane od dnia wyznaczenia Trzaskowskiego na zamiennika, a nie od dnia ogłoszenia nowego kalendarza wyborczego.
OdpowiedzUsuńPo ostatnich nominacjach w Sądzie Najwyższym będę z zainteresowaniem obserwował w jakim kierunku będą szły zmiany w sądownictwie III RP. Cudów nie oczekuję, podobnie jak nie oczekuje natychmiastowych zmian.
OdpowiedzUsuńDawno zdałem sobie sprawę że na widoczne zmiany potrzeba czasu.
Na początek oczekuję, że sędziowie będą tak zajęci rozstrzyganiem sporów sądowych, że nie będą mieli czasu na aktywność polityczną.
Istotne będzie jak na takie ekscesy będzie reagowała I prezes SN.
Po owocach ich poznacie.
Interesuje mnie czym w pierwszej kolejności zajmie się teraz Izba Dyscyplinarna SN. Istotne będzie jakie stanowisko zajmie SN wobec wyborów prezydenckich 2020.
W końcu to SN będzie decydował o ważności tych wyborów.
Trwa telenowela pt. Co jeszcze może marszałek Grodzki?
OdpowiedzUsuńCała sytuacja pokazuje do czego prowadzi zaniedbanie w jednym, ale jak się okazuje kluczowym, miejscu. Tym miejscem okazał się teraz Senat.
Wielu trudno zrozumieć dlaczego koalicja rządząca straciła stabilną większość w Senacie. Miała taką w poprzedniej kadencji.
Moim zdaniem koalicja rządząca zlekceważyła wybory parlamentarne 2019. Była zbyt pewna siebie.
W sumie w Senacie dotyczyło to jednego, może dwóch mandatów. Zresztą politycy koalicji rządzącej sami się do tego później przyznali.
Nie siada się do stołu gry z szulerem. Dopuszczono do udziału kandydatów z zarzutami prokuratorskimi. To wina obowiązującego prawa. Wynik wyborczy pokazuje stan zacietrzewienia społeczeństwa.
Jak można głosić hasła o uczciwości, prawdomówności itp. a potem bezkrytycznie oddawać głos na złodzieja tyle, że z mandatem parlamentarnym?
Nie można zwalać winy na sądy, bo o tym jakie one są każdy wie.
Obecna sytuacja pokazuje bezradność koalicji rządzącej. Opowieści o złośliwości marszałka Senatu do niczego konstruktywnego nie prowadzą. Albo koalicja rządząca ma asa w rękawie, albo musi grać tak jak jej opozycja pozwala.
Nad tym wszystkim króluje przewlekłość działania wymiaru sprawiedliwości. Ile czasu można, bez dalszych konsekwencji, mówić o nadużyciach popełnianych przez posłów, senatorów, czy urzędników administracji państwowej czy samorządowej? Zawsze też można powiedzieć, że taka sytuacja jest komuś na rękę.
Nie chciałbym żeby okazało się, że jest to na rękę rządzącym.
Pod uwagę trzeba też brać to że mamy do czynienia z państwem z tektury i z dykty.
Ale to nie ja mam udowadniać, że tak nie jest.
UsuńZaległości w porządkowaniu wymiaru sprawiedliwości są niebotyczne. https://niezalezna.pl/331883-malgorzata-manowska-wskazala-wazny-problem-w-sadzie-najwyzszym-co-z-uchwala-trzech-izb
OdpowiedzUsuńTo nie tylko sprawy formalne, czy proceduralne. Bezkarność utrwalana latami rozzuchwala. https://niezalezna.pl/329271-pk-odpowiada-rpo-ws-immunitetu-tulei
Nowa I prezes SN musi znaleźć sposób na nawiązanie realnej współpracy z całym składem osobowym SN. Poza tym palestra musi na własnej skórze odczuć, że idzie nowe w którym nie ma miejsca na sędziów na telefon, drobnych złodziei, aktywistów politycznych itp.
Osobiście dołączyłbym do tego grona infantylne babcie którym zachciewa się zabawy w kółko i krzyżyk na oczach całej Polski. Walka o przywrócenie autorytetu sędziego nie może być pustym sloganem.
Z drugiej strony sądy powinny bardziej rygorystycznie, a może bardziej w zgodzie z literą prawa, podchodzić do ochrony dóbr osobistych obywateli. Dzisiaj bardzo łatwo rzucać pomówieniami, szkalować, bez obawy o skutki karne takiego postępowania.
Znikoma społeczna szkodliwość czynu powinna być jasno opisana i praktycznie stosowana przez sądy powszechne.
Czy władze III RP zdobędą się na wyciągnięcie konsekwencji prawno-karnych wobec osób zbierających podpisy poparcia dla kandydatury Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich których terminu jeszcze nie wyznaczono?
OdpowiedzUsuńAgitatorzy spod znaku PO, czy KO zaczynają padać od własnej broni. Sytuacja wymyka im się spod kontroli? Osiągnięcia z ostatnich dni:
Usuń- mieli złożyć w Sejmie wniosek o wotum nieufności dla wicepremiera Sasina, ale poseł Budka nie był w stanie podać sensownego uzasadnienia i wniosek przepadł już na komisji sejmowej,
- posłowie PO Joński i Szczerba wytykali rzekome nadużycia ministrowi zdrowia, a dziennikarze przyłapali posła Jońskiego na czystej hipokryzji, czy jak kto woli moralności Kalego. Chodzi o nadużycia jakich dopuściła się kilka lat temu żona Jońskiego będąc urzędnikiem państwowym. Przy okazji ujawniono kolejny przypadek obstrukcji sądowej. Sprawa toczy się w sądzie już 7 lat i dotąd nie zapadł wyrok.
Zauważyłem że, po dłuższej przerwie, wznowił działalność blog AS https://bezdekretu.blogspot.com/2020/05/wirus-dezinformacji.html
OdpowiedzUsuń