Szukaj na tym blogu

05 lipca 2025

Każdy pisać może ...

 

Dziwne, przynajmniej dla mnie.
GW zamieściła list otwarty Stanisława Brejdyganta do Karola Nawrockiego https://wyborcza.pl/7,162657,32077949,otoz-problem-polega-na-tym-ze-ja-nadal-nie-wiem-my-wszyscy.html
Dziwne, że inne tytuły go nie podchwyciły. Nie trafiłem na żaden ślad. Jest tylko na fb.
Co do samego listu to wydaje mi się że jest przejawem megalomani pisanie że list jest głosem tych blisko 50% którzy głosowali na Trzaskowskiego. Kolejne publikowane sondaże wskazują że realne poparcie dla koalicji 13 grudnia jest o wiele niższe, a w dodatku ma tendencję spadkową.
W wyborach między dwójką kandydatów wygrywa tylko jeden. Przewaga ma mniejsze znaczenie. Znamy sytuację że w grę wchodziły setki głosów różnicy. Głosujący na przegranego, jeśli uważają się za demokratów, muszą dostosować się do werdyktu większości. To jest obowiązek nie tylko wyborców ale i rządzących.
Dziwi mnie apel Stanisława Brejdyganta żeby prezydent współpracował z rządem.
Może lepiej zaapelować o taką współpracę do rządu? Tym bardziej że kadencja prezydenta Karola Nawrockiego będzie dłuższa niż obecnego rządu.
Na jakiej podstawie Brejdygant wydedukował że przegrani w wyborach prezydenckich 2025 to „gorszy sort”, używając określenia prezesa PiS?
Ciekawe do jakich wniosków dojdziemy gdy to rozumowanie odwrócimy?
To nie wymaga wielkiego wysiłku intelektualnego.
Do czego prowadzi wielkoduszność której oczekuje od Nawrockiego Brejdygant mogliśmy się przekonać w minionych latach wielokrotnie. Prezydent, jak każdy polityk, powinien kierować się bardziej zdrowym rozsądkiem.

Może, w ocenie Stanisława Brejdyganta, jestem mniej rozgarniętym, ale miłość musi być odwzajemniona, a nie jednostronna. Niemcy nigdy nas nie kochali, nie kochają i raczej nigdy kochać nie będą. Taka ich natura. Oni zawsze kierują się własnym interesem. Też są patriotami.
Co to dla nas znaczy?
Dla nas dystans do współczesnych Niemców wynika z przekonania że to oni uważają nas za gorszy sort. Możemy się bawić w rozróżnianie czy dotyczy to tylko polityków niemieckich czy całego narodu?
Mam poważne wątpliwości co do wstawek historycznych autora listu. To już zakrawa na propagandę i to raczej niskich lotów.
Podobnie oceniam opinie na temat UE i naszego w niej miejsca.
Za mało znam autora żeby oceniać autentyczność Jego listu. W zbyt wielu miejscach listu mam wątpliwości czy Autor pisał go ze znajomością rzeczy, czy tylko użyczył nazwiska.
Wiek nie zawsze jest dobrym argumentem. 

02 lipca 2025

W oczekiwaniu na następcę PAD

 

Słucham kolejnych gadających głów i utwierdzam się w przekonaniu że rację ma autor powiedzenia „nie dyskutuj z kretynem ...” Podobnie zasadne jest powiedzenie „dlaczego w domu wariatów dyrektorem nie jest wariat?”
Osobiście uważam zamieszanie wokół zmian w wymiarze sprawiedliwości za próby destabilizacji państwa i pospolite pieniactwo.
Koalicja 13 grudnia jest u władzy wystarczająco długo żeby wystąpić z propozycjami konkretnych zmian prawnych. Jeśli tego nie robi, bez znaczenia dlaczego, powinna stosować się do aktualnego porządku prawnego.
Za totalnie chorą uważam sytuację gdy minister sprawiedliwości stoi na czele kontestatorów a wręcz negujących porządek prawny za który ponosi ustawową odpowiedzialność. Jeżeli mu ten stan nie odpowiada powinien natychmiast złożyć dymisję.

Wczoraj dokonano kolejnego kroku w kierunku zaprzysiężenia kolejnego prezydenta III RP.
Zagrożeniem może być wyautowanie przez koalicję 13 grudnia marszałka rotacyjnego.
Tylko czy im opłaci się skórka za wyprawkę?
Posiedzenie Izby SN miało dużą widownię. Tak zakładam bo szczegółowych danych nie znam.
Ze zdziwieniem i zdumieniem słucham wypowiedzi utytułowanych /może tylko utytłanych/ ekspertów czy fachowców z dziedziny prawa, którzy za wszelką cenę szukają dziury w całym. Walczą o przysłowiową pietruszkę. Dlaczego? Czy tylko dlatego że nie wygrał ich kandydat?
Minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny w jednym przechodzi sam siebie. Skąd ta jego zawziętość? https://www.pap.pl/aktualnosci/bodnar-skieruje-list-do-marszalka-sejmu-wykaze-wszystkie-nieprawidlowosci
O hipokryzji koalicji 13 grudnia powiedziano już wystarczająco dużo. Nie są w stanie przyznać się że są neo-parlamentarzystami. Nie wspomnę o demonstracyjnym złożeniu mandatów.
Wiadomo że zgodnie z obowiązującym ciągle prawem brak podstaw do ponownego przeliczenia głosów we wszystkich, czyli około 32 tysiącach, obwodowych komisjach wyborczych.
Kwestionowane są wyniki w kilkudziesięciu okw. Zmiana wyniku mogłaby dotyczyć maksymalnie około 100 tysięcy głosów /to też na wodzie pisane/, co samo w sobie jest utopią,a to nie jest w stanie zmienić ostatecznego wyniku drugiej tury. Trwanie w żądaniu ponownego przeliczenia głosów to pieniactwo, bo brakuje podstawy prawnej do skonsumowania żądania. Jest też pytanie dotyczące wykonawców tego żądania. Kto miałby zająć się liczeniem?
Na jakiej podstawie prawnej?
Kodeks wyborczy w tej sprawie milczy.
Bawią mnie gawędziarze z trwającej dyskusji medialnej którzy oburzają się na dyskusję merytoryczną sędziego SN z Bodnarem. Nie dostrzegają że Bodnar, z uporem godnym lepszej sprawy, bronił czegoś czego obronić się nie da. Co gorsze, Bodnar doskonale o tym wie.

Do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego został ponad miesiąc.
Nikt z nas nie wie co się może w tym czasie wydarzyć?
Od strony prawnej klamka zapadła.
Nie możemy jednak zapominać że po drugiej stronie sporu politycznego jest ktoś kto ma własną wykładnię obowiązującego prawa.
To jego osławione „prawo jak my je rozumiemy”. Do tego trzeba dołożyć milczącą aprobatę KE. Nie popełnię błędu jeśli powiem że jedynym hamulcem, dotąd skutecznym, powstrzymującym DT przed jawnym puczem jest stanowisko Donalda Trumpa. Motywy uważam za sprawę wtórną.

Teraz pozostaje czekać na kolejne odwracacze uwagi wypuszczane przez koalicję 13 grudnia.
W oczekiwaniu na dalszy bieg wydarzeń powinniśmy oczekiwać propozycji zmian w kodeksie wyborczym i przepisach towarzyszących. Zmiany są pożądane ale kto się podejmie ich sformułowania i nadanie im biegu legislacyjnego? Pierwsze wnioski powinny wyjść z PKW.

30 czerwca 2025

Czy w tym roku będzie kanikuła?

 

Chyba zbliżamy się do końca operacji „uznanie ważności wyboru prezydenta RP 2025”.
Ogłoszenie decyzji Sądu Najwyższego planowane jest na wtorek 1 lipca. Został jeszcze dzień.
Pozornie wszystko jest ustalone i chodzi tylko o formalność.
Wali się cała narracja suflowana przez Qnia że wybory są sfałszowane bo wygrał nie nasz.
Nie zmienią tego histeryczne działania prokuratury Bodnara.
Ponowne liczenie głosów we wskazanych komisjach wykazało że błędy były, ale per saldo poszkodowanym okazał się Karol Nawrocki. Oznacza to tylko że jego wygrana jest jeszcze pewniejsza.
W komentarzach jakie czytam ktoś zwrócił uwagę że przegrany całkowicie utracił zainteresowanie dla trwającej procedury weryfikacji procesu wyborczego. Awanturę kreują i podtrzymują ludzie którzy robią to dla własnych celów, dla których realnym zagrożeniem jest nowy prezydent. Numerem jeden jest omdleusz który ma zapewnione wznowienie postępowania prokuratorskiego, zwłaszcza po informacji że w sprawie PolNord pojawiły się nowe wątki śledcze.
https://wpolityce.pl/polityka/733455-komisja-sejmowa-ujawnia-role-giertycha-w-aferze-polnordu
Wtóruje mu były RPO.
Na tym lista się nie kończy.
Trzeba mieć na uwadze że nie wszyscy z koalicji 13 grudnia dadzą radę ewakuować się na bezpieczne wyspy.
Sądzę że znaczna część ma świadomość konsekwencji rządów w atmosferze łamania prawa. Dlatego dość sceptycznie przyjmuję do wiadomości że koalicja 13 grudnia pogodziła się z faktami i 6 sierpnia, za sprawą marszałka rotacyjnego, zostaną dopełnione formalności związane z objęciem urzędu prezydenta RP przez Karola Nawrockiego.
Jeśli poprawnie odczytuję „znaki” obóz ZP ma świadomość że obecna koalicja 13 grudnia dotrwa do końca kadencji, czyli kolejne wybory parlamentarne odbędą się planowo w 2027 roku.
Ja odczytuję to w ten sposób że obóz ZP nie jest gotowy na powrót do władzy.
Nie pora i miejsce na rozwinięcie tego wątku.
W tym wszystkim zagadką pozostaje nowy prezydent RP Karol Nawrocki.
Kto wejdzie do grona jego współpracowników? Jak będzie korzystał z przysługujących mu uprawnień
i kompetencji? Polskojęzyczne, ale wrogie Polsce i Polakom, media starają się judzić. Okazją jest formowanie kancelarii Prezydenta RP. Wśród kandydatów wymieniany jest prof. Czarnek który wybrany został na jednego z wiceprezesów PiS. W przyszłości brany jest pod uwagę jako następca prezesa Kaczyńskiego. Prezydent elekt Nawrocki nie zgadza się na zachowanie przez prof. Czarnka, w przypadku wejścia do składu kancelarii prezydenta, funkcji wiceprezesa PiS.
W pełni się z nim zgadzam.
Kto i z czego ostatecznie zrezygnuje?
Jest to niezwykle istotne wobec postawy premiera który ma świadomość że współpraca nie będzie usłana różami, a jednocześnie ma świadomość że prezydenta RP nie będzie można traktować jak powietrze. Do tego dochodzą zaszłości wynikające z relacji rządu z ustępującym prezydentem.
Zdaję sobie sprawę że te rozważania mogą w każdej chwili być wywrócone „do góry kołami”.
Koalicja 13 grudnia to dzisiaj de facto koalicja strachu. Jej trwałość zależy od kalkulacji co im się bardziej opłaca? Trwanie czy demonstracyjne wyjście?
Dzisiaj to 243 mandaty w Sejmie i 63 mandaty w Senacie.
Rozwód w Trzeciej Drodze to problem /dla kogo?/ czy zabieg rytualny?
PO i satelici to raptem 157 mandatów.
Bawi mnie święte oburzenie jej członków na określenie „koalicja 13 grudnia”. Statystyka nie kłamie.
15 października nie wygrali wyborów. Spółkę z o.o. zawiązali później.
W perspektywie jest restrukturyzacja czy reorganizacja rządu DT. Na czym ma polegać?
Ten ferment trwa już dość długo i widać że to gra na zwłokę. Można powiedzieć że to komedia pomyłek gdyby nie to że ci politycy bawią się Polską.
Jest sporo opinii że ten ferment jest sterowany bo faktycznie chodzi o odwrócenie uwagi od spraw poważnych jakimi są regulacje wprowadzane przez KE. Regulacje te w całej rozciągłości pokazują bezradność czy bezskuteczność obecnej ekipy rządzącej w III RP.
Do tematów „starych” czyli Zielony Ład i umowa Mercosur dochodzą regulacje na linii UE-Ukraina.
https://www.farmer.pl/prawo/przepisy-i-regulacje/co-po-5-czerwca-waza-sie-losy-nowej-umowy-miedzy-ue-a-ukraina-ws-zasad-handlu,161463.html
https://www.farmer.pl/produkcja-roslinna/ukraina-chce-wiekszej-liberalizacji-handlu-nowa-umowa-ma-byc-gotowa-do-konca-lipca,162983.html
Ich cechą jest godzenie w interesy gospodarcze Polski. Powtarzane jest pytanie czy to skutek bezradności, bezmyślności czy złej woli obecnie rządzących?
Od kilku czy kilkunastu miesięcy bulwersują nas relacje z Ukrainą. Z jednej strony przyjacielskie relacje prezydentów Ukrainy i Polski, a z drugiej działanie wrogie wobec Polski, zwłaszcza na szczeblu rządowym. Nikt nie potrafi tej sytuacji racjonalnie wytłumaczyć.
Ukraina traktuje nas jak petenta czy ubogiego krewnego, a nie państwo od którego zależy ich być albo nie być.
Wojna trwa i nie wiadomo kiedy i jak się skończy. Pomoc płynąca na Ukrainę przechodzi przez Polskę bo inne drogi są trudniejsze z różnych przyczyn. Migracja odbywa się przez Polskę.
To miliony wędrujących Ukraińców spośród których sporo zatrzymało się w Polsce na dłużej. Pozostałe kierunki, przez Słowację i dalej na południe, to raczej margines.
Nie przywiązuję wagi do informacji medialnych że wszyscy, albo w przeważającej części, opuszczą Polskę i wyjadą na zachód. Do pokonania jest bariera językowa i ułatwienia socjalne z których Ukraińcy korzystają w Polsce. W grę wchodzi również odległość od Ukrainy.
Trudno mi znaleźć korzyści Polski w relacjach z Ukrainą. Łatwiej jest wskazać na straty jakie z tego tytułu ponosimy. Obciążeniem jest skala pomocy militarnej, sprzętowa, świadczona przez Polskę. Podobnie jak udostępnienie hubu w Jasionce przez który szła pomoc z całego świata.
Obecnie hub został przeniesiony do Lublina.
Szczególnie dotkliwe w skutkach są relacje na rynku rolnym. Transport zboża z Ukrainy za rządów ZP przyczynił się do rozwalenia PKP Cargo.
Stałym problemem jest import produktów rolnych z Ukrainy do Polski.
Ukrainę która jest poza UE nie obowiązują przepisy unijne w zakresie stosowania środków ochrony roślin. Import nie jest objęty stałą kontrolą służb fitosanitarnych.
Polska konsekwentnie jest pomijana w rozmowach dotyczących udziału w odbudowie Ukrainy ze zniszczeń wojennych, a także nawiązania współpracy gospodarczej z UE.
Jakie korzyści odniosła Polska z zażyłych kontaktów PAD z prezydentem Ukrainy?
Wymowniejsze dla mnie jest traktowanie urzędującego premiera podczas zespołowej podróży do Kijowa. Prywatnie może jeździć nawet w wagonie bagażowym, ale podróżował tam w ramach obowiązków służbowych i reprezentował Polskę, a został potraktowany przez kanclerza Niemiec jak chłopiec na posyłki.
Wszelkie umowy UE z Ukrainą powinny uwzględniać interesy Polski. Nikt o to nie dba.
Wszyscy umywają ręce albo jawnie szkodzą interesom Polski. Bez konsekwencji.
Narastające protesty społeczne w Polsce świadczą według mnie o tym że społeczeństwo zaczyna zdawać sobie sprawę że w III RP zbudowaliśmy system prawa i zarządzania który zapewnia bezkarność i brak odpowiedzialności rządzących i parlamentarzystów. Przerywnikiem są wybory których termin niekoniecznie wyznacza kalendarz wyborczy.
Jestem przeciwny pokładaniu wszelkich naszych nadziei w Karolu Nawrockim. Nie jest i nie może być cudotwórcą. Może działać zgodnie z prawem i w granicach prawa.
Może jednak korzystać z przysługujących mu praw i kompetencji.
Co do tego ostatniego mamy zastrzeżenia do ustępującego prezydenta który nade wszystko cenił sobie święty spokój.
Odniosę się do jeszcze jednej sprawy, do migracji.
Od 2021 roku mamy do czynienia z wojną hybrydową na granicy z Białorusią.
Problem jest aktualny po dzień dzisiejszy.
Po przejęciu władzy przez koalicję 13 grudnia i zmianie rządu w Niemczech, powstał problem migracyjny na granicy z Niemcami.
O ile na granicy z Białorusią wojsko i Straż Graniczna likwidują wszelkie próby nielegalnego przekraczania granicy, o tyle na granicy z Niemcami Straż Graniczna odbiera teraz, bez żadnych wyjaśnień, nielegalnych imigrantów co do których nie ma żadnej informacji którędy i skąd dotarli do Niemiec.
Przy tym wszystkim trzeba pamiętać że pakt migracyjny https://www.infor.pl/prawo/konstytucja/zagraniczne-akty-prawne/6844757,pakt-migracyjny-ue-nowe-przepisy-od-2026-roku-na-czym-polega-obowiazkowy-mechanizm-solidarnosci.html
jeszcze formalnie nie obowiązuje. Po jego wejściu w życie /czerwiec 2026/ problem zwiększy się ponieważ, w myśl tych przepisów, jeśli ten nielegalny ucieknie z Polski do Niemiec, Polska będzie płaciła karę w wysokości /obecnie/ 20 000 euro. Nazwano to „podatkiem migracyjnym”.
Relacje w tym obszarze pokazują jednoznacznie że UE to jedno a interesy Niemiec to drugie.
Niemcy w ten sposób starają się zniwelować skutki polityki kanclerz Merkel z 2015 roku.
Polscy przywódcy państwowi zdają się tego nie dostrzegać.
Nie robią tego na pewno w interesie Polski. 

Kanikuła, jak co roku, będzie. Ale nie dla wszystkich. 

26 czerwca 2025

Pamięci niewinnego człowieka.

 

Obserwowałem, co prawda krótko, posiedzenie sejmowej komisji badającej okoliczności śmierci niemowlaka Oskarka. https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-gdyby-matka-oskara-nie-musiala-odbywac-kary,nId,7990510
Gdyby nie wścibskie media sprawa nie ujrzałaby światła dziennego.
Minął miesiąc od zdarzenia zanim sprawa zaistniała w mediach.
Próby wyjaśnienia okoliczności które doprowadziły do śmierci dziecka sprowadzają się do wzajemnego obwiniania się instytucji uczestniczących w doprowadzeniu do tragicznego końca niewinnego dziecka.
Sprawie poświęcono już sporo czasu, również antenowego, ale dalej nie wiem co było powodem tak radykalnego stanowiska sądu. Co było pierwotne a co wtórne?
Za co były nałożone mandaty, zamienione na cztery miesiące więzienia?
Wyrok wydał sąd zaocznie, bez udziału oskarżonej która była w ciąży.
Nie mam żadnego interesu w rozgrzebywaniu cudzych spraw rodzinnych, ale nie można milczeć jeśli skutkuje to naruszeniem godności człowieka.
Post factum dowiadujemy się że „można było inaczej”. Dlaczego wobec tego służby tak postępowały? Same z siebie? Czy otrzymały takie polecenie? Od kogo?
Po wczorajszym posiedzeniu komisji jest deklaracja że będą zmiany w prawie.
Nie wiadomo czego mają dotyczyć.
Mnie w dalszym ciągu zastanawia dlaczego ten ciąg zdarzeń miał miejsce?
Logicznego wytłumaczenia nie dostrzegam. Wróć. Jest. Matka dwójki dzieci musiała komuś z wymiaru sprawiedliwości boleśnie nadepnąć na ego. Pokazano jej gdzie jest jej miejsce.
Nawet z pobieżnego przedstawienia ciągu zdarzeń widać że popełniono sporo błędów proceduralnych. Czy ktokolwiek poniesie konsekwencje?
Obawiam się że to płonna nadzieja.

24 czerwca 2025

W oczekiwaniu na ostateczne stanowisko Sądu Najwyższego.

 

W sprawie uznania wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich 2025 brak postępu.
Być może że tak będzie do 6 sierpnia 2025, czyli dnia zaprzysiężenia Prezydenta-elekta Karola Nawrockiego.
Można odnieść wrażenie że uczestnicy sporu wzajemnie się nie słuchają. Interesuje ich wyłącznie wygłaszanie własnych treści.
Na dobrą sprawę można by przejść nad tym do porządku dziennego i zająć się sprawami własnymi.
Tak dobrze nie ma.
Doświadczenie uczy że wszelkie próby bezprawia trzeba tępić w zarodku.
Jeżeli żyjemy w państwie prawa, to nie ma miejsca na stosowanie prawa jak je rozumie kierownik koalicji 13 grudnia. Czy wszyscy mamy ponosić konsekwencje tego że kierownik jest nierozgarnięty, albo zwyczajnie złośliwy, bo z upodobaniem gra nam na nosie?
Do tego często wyręcza się swoimi przybocznymi /nie użyję precyzyjniejszego określenia/.
Znawcy prawa, ci faktyczni, tłumaczą im jak dziecku że powinni wziąć na wstrzymanie bo sprawa wyboru jest rozstrzygnięta. Ale to daremny trud.
Od kilkunastu lat, ściślej od około 20, widać że ten człowiek nie potrafi przegrywać. Idzie na rympał
i dziwi się że co jakiś czas spotyka go rozczarowanie. Nie zniechęca się bo czuje za sobą poparcie polityków z Berlina i Brukseli.
Wielu się zastanawia czy do jego koalicji nie pasuje bardziej określenie „gang Olsena”?
Mówi się o takich „nie ma takiej rzeczy której nie można by spieprzyć”.
Są tacy nierozgarnięci że tego nie znają?
Wrócę do początku. Odbyły się wybory, w pierwszej i drugiej turze. PKW wyłoniła zwycięzcę któremu przekazano dokument potwierdzający wygraną.
Jest czas na ocenę protestów wyborczych. Decyzja ostateczna o ich zasadności powinna zapaść
do 2 lipca.
W tym miejscu muszę podzielić się swoim odczuciem.
Aferę z liczeniem głosów przygotowało stronnictwo Trzaskowskiego.
O możliwych pomyłkach nie zamierzano informować w przypadku wygranej bonżura. Członkowie okw byli informowani o możliwych konsekwencjach prawnych w przypadku prób modyfikowania wyniku wyborów.
Jeżeli zwolennicy Trzaskowskiego chcą iść w zaparte trzeba kwestionować rzetelność sprawdzenia wyników proponowaną przez Giertycha i nie tylko. Worki z kartami wyborczymi od zakończenia wyborów są pod nadzorem koalicji 13 grudnia. Czy można ich obdarzyć bezgranicznym zaufaniem? Na jakiej podstawie?
Można dyskutować nad ostatecznym wynikiem drugiej tury. Można też przyjąć że wynik jest odzwierciedleniem nastrojów społecznych. Faktem bezspornym pozostaje że werdykt SN musi uwzględniać obowiązujący stan prawny i niedopuszczalne jest jego modyfikowanie pod naciskiem kogokolwiek. Zmiany prawa, jeśli zostaną uznane za celowe, mogą obowiązywać od kolejnych wyborów. Pogodził się z tym marszałek Sejmu który uznał że brak podstaw prawnych do grzebania w procedurze wyborów prezydenckich.
Pozostaje zaprzysiężenie prezydenta-elekta, co powinno nastąpić 6 sierpnia.
Zanim do tego dojdzie trzeba rozstrzygnąć wątpliwości. Tylko że nie chodzi o te związane ze złożonymi protestami wyborczymi, ale o odpowiedź na pytanie PKW złożone do ABW odnośnie podejrzenia o finansowanie kampanii wyborczej kandydata Trzaskowskiego przez sponsorów spoza Polski
https://www.bankier.pl/wiadomosc/PKW-poprosila-ABW-o-informacje-ws-kampanii-Trzaskowskiego-8962791.html .
I tu zonk! ABW utajniło odpowiedź!
https://niezalezna.pl/polityka/abw-utajnia-odpowiedz-ws-finansowania-kampanii-trzaskowskiego-dostepu-do-niej-odmowiono-tez-poslom/546324
Czy to tylko skandal? Jakie mogą być konsekwencje?
Jest jeszcze jeden dokument związany z organizacją wyborów prezydenckich 2025 w Polsce.
Też, dziwnym trafem wstydliwie schowany pod dywan. To raport OBWE. https://www.osce.org/files/f/documents/b/3/591926.pdf
Dość jasno wypowiada się konsekwentnie prof. Ryszard Piotrowski https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wybory-prezydenckie-2025/news-co-jesli-sn-nie-stwierdzi-waznosci-wyborow-trzeciej-tury-nie,nId,7989006
Osobiście przyjmuję że, cytując Michalkiewicza, „wszystko skończy się wesołym oberkiem”.
Brak podstaw prawnych do kwestionowania wyniku wyborczego. Tego się trzymajmy. 

19 czerwca 2025

W oczekiwaniu na co?

 

Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawrockim. Widać że koalicja 13 grudnia nie próżnuje. Prym wiedzie oczywiście omdleusz. Nie sądzę żeby działał na własną rękę.
Nie znam tak dokładnie prawa od strony praktycznej, ale zakładam że rzucanie kłód pod nogi skończy się niczym. Wkrótce dowiemy się jaki jest ciężar gatunkowy protestów wyborczych.
Wydaje mi się że tu też zwolennicy bonżura niewiele zwojują. Są sygnały że dawno przekroczyli granice prawa. Zakładam że druga strona nie pozostaje bierna i nie dam głowy że bilans wyjdzie na zero. Ostatecznie zadecyduje stanowisko Sądu Najwyższego.
Na uwagę zasługuje potraktowanie omdleusza przez I Prezes SN.
Qń chciał odegrać swój teatrzyk ale się sparzył.
https://www.sn.pl/aktualnosci/SitePages/Wydarzenia.aspx?ItemSID=1093-0dc69815-3ade-42fa-bbb8-549c3c6969c5&ListName=Wydarzenia
Koalicji 13 grudnia trudno zaakceptować wynik wyborczy. Na różne sposoby starają się umniejszyć sukces Karola Nawrockiego. Nie ma sensu przytaczać poszczególnych wypowiedzi i zachowań. Wśród wielu dała o sobie znać HGW https://niezalezna.pl/polityka/kompromitacja-gronkiewicz-waltz-wedlug-niej-prezydent-duda-zlamal-konstytucje-zapraszajac-nawrockiego-na-rbn/545992
Prezydent-elekt prawdopodobnie kompletuje zespół z którym będzie pracował.
Dociekliwi żurnaliści kombinują jak będzie wyglądała współpraca z koalicją 13 grudnia a także
z obecną opozycją. Widać sporą dyskrecję, bo poza kilkoma nazwiskami giełdy brak.
To wszystko małe miki w porównaniu do wydarzeń międzynarodowych. Zdajmy sobie sprawę że nie możemy być wobec nich obojętni. Tak dobrze nie ma.
A więc wojna na Ukrainie. Końca nie widać i życzenie prezydenta Trumpa szybkiego jej zakończenia mija się z rzeczywistością. Putin nie chce ustąpić, a Zełenski nie może.
Po obu stronach giną ludzie i rosną straty. Nie wszystko co tam się dzieje potrafimy jednoznacznie ocenić.
Takim spektakularnym wyczynem po stronie Ukrainy było zbombardowanie przy pomocy dronów lotnisk na których stacjonują rosyjskie samoloty lotnictwa strategicznego.
https://wiadomosci.wp.pl/ukraina-zaatakowala-rosyjskie-lotniska-sukces-operacji-pajeczyna-7163026493074144a Zdaję sobie sprawę że nie może to przechylić szali zwycięstwa.
Mniej jest takich którzy zdają sobie sprawę z tego jakie mogły być skutki światowe tego sukcesu Ukraińców.
https://dakowski.pl/co-izraelski-atak-oznacza-dla-swiata-i-ukrainy/
Realnie bliższe prawdy wydają mi się opinie że ta wojna będzie trwać. To wojna na wyniszczenie Ukrainy. Próby umiędzynarodowienia wojny są bezskuteczne, a pomoc to raczej kroplówka.
Jakby tego było mało Izrael wszczął wojnę z Iranem.
Tu trzeba przypomnieć że małe państwo z Bliskiego Wschodu wszczęło kolejną wojnę, tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. Najprostszą odpowiedzią jest prywata premiera Izraela który wszelkimi dostępnymi sobie sposobami stara się odwlec w czasie możliwość postawienia go przed sądem. Zarzutów uzbierało się sporo. Netanyahu wykorzystuje lobby żydowskie w USA które zapewnia mu daleko idące poparcie USA.
Motywacja dla której wywołano wojnę mnie nie przekonuje. Wystarczy przypomnieć wojnę w Iraku, Afganistanie, Libii i wiele podobnych.
Izrael stara się wciągnąć do wojny USA i wiele zależy od tego czy to się uda.
Izrael nie do końca może być pewny swej bezkarności atakując Iran
Irańska rakieta wbiła się w "mózg izraelskiego bezpieczeństwa"
Trump ma twardy orzech do zgryzienia bo Iran to około 100 milionowy naród który nie da się ani zastraszyć ani spacyfikować. Idiotyczny w tym sporze jest koronny argument że Iran nie może posiadać broni atomowej. Dlaczego? A dlaczego tą broń posiada Izrael, Indie czy Pakistan?
Pomijam sam fakt, jakie są twarde dowody że Iran ma taką bombę i środki jej przenoszenia?
USA są coraz słabsze żeby realnie pełnić rolę światowego żandarma.
Rezygnują z większego zaangażowania w wojnę na Ukrainie. Jakim kosztem?
Nie wiadomo jak ostatecznie zachowają się w konflikcie Izrael-Iran, a w perspektywie mają konflikt Chiny-Taiwan.
W tej konfiguracji pojawia się pytanie o postawę USA w Europie?
Mamy jako takie rozeznanie potencjału armii europejskich. Nie stanowią realnej przeciwwagi dla armii rosyjskiej która zagraża już nie tylko Ukrainie.
Nie możemy zapominać o Niemcach. Póki są słabe militarnie ocenie podlegają ich zapędy gospodarcze, czyli chęć zdominowania gospodarczego Europy.
Problem zaczyna wyglądać inaczej po oświadczeniu Trumpa że Niemcy powinni zwiększyć swoje siły zbrojne o co najmniej siedem brygad, czyli o około 40 tysięcy żołnierzy.
https://portalobronny.se.pl/polityka-obronna/nato-zada-od-niemiec-zwiekszenia-sil-zbrojnych-czy-bundeswehra-podola-wyzwaniu-aa-8jsD-xUM2-1YVx.html
W perspektywie chodzi o to że USA mogą się wycofać z Europy. Wówczas dominatorem w Europie miałaby zostać Bundeswehra.
Rozbudowa Bundeswehry to zadanie na wiele lat a mimo to trzeba poważnie pytać na ile realne?
Między wierszami jest też pytanie co dalej z NATO?
Dla nas pytanie ma inną wymowę. Przynajmniej tak to widzę.
NATO dla Polski jest gwarantem że nie dojdzie po raz kolejny do realizacji Drang nach Osten.
Nie dojdzie też do wznowienia współpracy Niemcy-Rosja ponad naszymi głowami.
Niemcy już zauważyli że sytuacja w Polsce rozwija się nie po ich myśli. Przymierzają się do wymiany swego ambasadora w Warszawie. https://www.onet.pl/informacje/deutsche-welle/przyszly-ambasador-niemiec-w-polsce-jest-nazwisko/cbmsty6,0666d3f1
Przez najbliższe parę tygodni będziemy świadkami szukania, przez przegranych, dziury w całym. Rośnie tam jednak świadomość że trzeba podjąć próbę dogadania się z nowym prezydentem.
Jak to będzie wyglądało w praktyce? Oto jest pytanie.
Mam jeszcze jedno spostrzeżenie natury ogólnej. Dotyczy ono nie tylko Polski. Słyszałem to od niejednego komentatora.
Rzecz sprowadza się do stwierdzenia że do polityki trafia coraz więcej ludzi przypadkowych. Tymczasem ta polityka staje się coraz bardziej złożona i podejmowane działania czy ich zaniechanie staje się brzemienne w skutki.
Remedium nie jest na pewno monstrualny rozrost administracji państwowej.

09 czerwca 2025

Piłka kopana w Polsce Lewandowskim stoi?

 

Dyskusja wobec postawy Roberta Lewandowskiego odnośnie udziału w grze reprezentacji piłki nożnej mężczyzn nie dotyka sedna.
RL to nie robot. Ma prawo być zmęczony. Ma prawo mieć dosyć.
Dla mnie ważniejsze jest coś innego. Chcemy żeby piłka nożna była jednym ze sportów narodowych,
a jednocześnie, od czasów Kazimierza Górskiego, PZPN nie jest w stanie zbudować solidnego zespołu, zdolnego grać na odpowiednio wysokim poziomie z najlepszymi.
Ta karuzela trwa. To nieustający eksperyment. Trenerzy-selekcjonerzy zmieniani są jak rękawiczki. PZPN próbuje wszystkiego. Trenerzy z Polski i zagranicy. Zawodnicy z klubów krajowych i Polacy
z pochodzenia którym w trybie ekspresowym wydawany jest paszport, albo lepiej zawodnicy rokujący, ale ich związki z Polską ograniczały się do tego że czasowo tu przebywali /Olisadebe/.
Kołowrotek czyli rozgrywki krajowe, dla nielicznych pucharowe. Pomiędzy tym eliminacje do mistrzostw Europy i świata. Czasem udaje się grać w gronie najlepszych.
Zamierzchła historia gdy mogliśmy grać o coś.
Uważam że niepoważnie jest budować sukces w oparciu o umiejętności jednego zawodnika.
W ostatnich kilku latach mieliśmy tych talentów sporo, ale nie miał kto ich prowadzić w dalszym rozwoju. Ze zdziwieniem zauważano że kolejne sławy odchodzą na emeryturę, wcześniej rezygnując
z gry w reprezentacji. Narybku jak nie było tak nie ma.
Winić za to trzeba zarząd PZPN dla którego ważniejszy jest doraźny sukces a nie perspektywy zespołu. Boniek nie sprawdził się jako selekcjoner. Inne sławy piłkarskie nie sprawdziły się jako działacze sportowi, zarówno na rynku krajowym jak i międzynarodowym.
Powszechna opinia jest taka że nasi piłkarze, często nazywani kopaczami, za dużo zarabiają w stosunku do tego co prezentują na boiskach piłkarskich.
Inny problem dotyczy szkolenia narybku. Czasem wspomina się w mediach że liczące się w świecie piłkarskim zespoły mają własne szkółki piłkarskie, liczące setki, a czasem tysiące adeptów.
Z tego wyrastają talenty.
W Polsce ten temat jest przemilczany, a może tylko nie jest nagłaśniany.
Jednym z elementów solidnej gry reprezentacji jest budowanie jej w oparciu o kilku zawodników z jednego klubu. Jest to ważne ponieważ reprezentacja ma mało czasu na wspólne treningi.
U nas niestety reprezentacja to zbieranina zawodników z całego świata. Totalna improwizacja.
To się nasiliło w ostatnich latach. Dlatego coraz trudniej o sukcesy.
Teraz pozostaje czekać na wynik wtorkowego meczu z Finlandią.
Co do Lewandowskiego to trzeba najpierw uzgodnić czy kapitanem reprezentacji pozostaje się za uzyskiwane wyniki na boisku, czy za umiejętność stworzenia w zespole odpowiedniej, sprzyjającej uzyskiwaniu dobrych wyników, atmosfery.
Lewandowski zrobił to co zrobił. Drużyna to jedenastu zawodników plus rezerwowi.
Selekcjoner nie jest sam. Ma zespół współpracowników których sobie dobiera.
 Pytanie co tu nie zagrało, a może co dalej nie gra?
Czy opinia Peszki coś odsłania? https://sport.interia.pl/robert-lewandowski/news-peszko-zdradza-kulisy-konfliktu-w-kadrze-przekazal-mu-je-lew,nId,7980893
Mnie to nie dziwi. To sprawy znane od dawna w innych dziedzinach sportu wyczynowego.

06 czerwca 2025

W oczekiwaniu na zmiany. Tematy poza debatą

 

Wśród wielu tematów poruszanych w debacie przed wyborami prezydenckimi ugrupowania popierające Trzaskowskiego podnosiły sprawę obrony naszej państwowości.
Zarzucają drugiej stronie że zbytnio stawiają na wsparcie USA, pomijając jednocześnie znaczenie współpracy militarnej na gruncie europejskim.
Nie wiem co bardziej przebija się w tej narracji, głupota czy hipokryzja?
Światła Europa i niestety także Ameryka /USA i Kanada/ przez lata ograniczały podtrzymywanie swego potencjału obronnego, bo nastał czas pokoju. Ograniczano stany liczebne armii i obniżano, do niezbędnego poziomu, wydatki na zbrojenia. Stawiano wyłącznie na rozwój gospodarczy i konsumpcję.
Sytuacja uległa zmianie po wybuchu wojny Rosja-Ukraina.
Europa, NATO i USA unikają bezpośredniego zaangażowania w wojnę. Argumentują że eskalacja może doprowadzić do wybuchu III wojny światowej. Jeśli tak ma się stać to tylko kwestia czasu.
Rzeczywistość jest taka że ani USA, a tym bardziej Europa nie są przygotowane na taką wojnę, a poza tym trzeba brać pod uwagę nastroje pacyfistyczne w społeczeństwach zachodnich.
To jest współczesna kontynuacja polityki okresu międzywojennego XX wieku, zawarta w haśle „ nikt nie będzie umierał za Gdańsk”.
W odniesieniu do USA jest jeszcze problem ich priorytetów w polityce zagranicznej.
Dzisiaj tym priorytetem jest rywalizacja globalna z Chinami.
Pytanie co ma być dzisiaj tym przysłowiowym Gdańskiem?
Dlatego USA i Europa ograniczają się do wsparcia sprzętowego i finansowego Ukrainy.
To wynika z ich dotychczasowego zaangażowania w różnego rodzaju biznesy ulokowane na Ukrainie. Oni już tam są. Mam na myśli kapitał USA i państw Europy zachodniej.
Dysproporcje sił militarnych Rosji i Ukrainy są duże a mimo tego, po trzech latach Rosja nie może uzyskać widocznej przewagi. Jednocześnie nie jest zainteresowana przerwaniem działań wojennych w jakikolwiek sposób, trwale lub krótko okresowo. Celem samym w sobie stała się wojna na wyniszczenie Ukrainy której Rosja odmawia prawa do samostanowienia.
NATO nie czuje się na siłach żeby otwarcie wesprzeć Ukrainę. Argumentem na nie jest brak formalnych zobowiązań NATO wobec Ukrainy.
Ujawniły się skutki wieloletnich zaniedbań w przemyśle zbrojeniowym w państwach UE, zwłaszcza w produkcji amunicji artyleryjskiej. Dla uspokojenia dodam że Rosja również nie daje rady i uzupełnia swoje zasoby dostawami uzbrojenia nie tylko z Korei Północnej.
Specjaliści oceniają że odbudowa potencjału obronnego Europy zajmie około 10 lat, pod warunkiem ponoszenia przez państwa europejskie odpowiednio wysokich nakładów finansowych, rzędu 3-4% PKB.
Wzrasta też świadomość że agresja Rosji nie ogranicza się do podboju Ukrainy.
Europa nie jest w stanie samodzielnie obronić się skutecznie przed tym zagrożeniem.
Dlatego głupotą jest podejmowanie, głównie przez Niemcy, działań zmierzających do wypchnięcia militarnej obecności USA z Europy. Jest to groźne tym bardziej że Niemcy są zainteresowane przywróceniem stosunków gospodarczych z Rosją. Ani przez chwilę z tego nie rezygnują, robiąc to wbrew interesom UE. Pojawiają się coraz to nowe dowody to potwierdzające.
Dla Polski zagrożenie jest podwójne.
Odbudowa naszych sił zbrojnych i potencjału obronnego nie nastąpi z dnia na dzień.
To zadanie na lata. Rozpoczęliśmy je za rządów ZP.
Nasz przemysł obronny nie jest w stanie w pełni zrealizować zapotrzebowania na sprzęt wojskowy wedle zapotrzebowania wojsk. Dlatego musimy znaczną część kupować u obcych.
Problem polega na tym że nie wszystko jest do kupienia z półki, jak w sklepie. Jeśli sprzęt ma dobrą renomę, trzeba w kolejce czekać lata. Dodatkowo, nie wszystko można kupić u producentów europejskich.
Nowa sytuacja ujawnia też nową, wrogą nam twarz niby sojuszników za jakich uważają się Niemcy. Wcześniej mieliśmy przedsmak gdy po przekazaniu Polsce czołgów Leopard których nie chcieli złomować, nie mogliśmy uzyskać licencji na modernizację, dostawy części zamiennych,
czy technologii produkcji prochów do amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm.
Teraz KE rozdysponowała środki na uruchomienie produkcji asortymentu niezbędnego do odbudowy potencjału obronnego wojsk europejskich. Tak się złożyło że z poważnej kwoty dla przemysłu obronnego w całej Europie dla Polski przyznano ochłapy. Argumentem na nie stało się właśnie ulokowanie naszych zakupów u producentów poza Europą, w USA i Korei Płd.
Zamiast obecności NATO w Europie mają powstać siły zjednoczone, oczywiście pod dowództwem niemieckim, czyli Polacy mają być dostawcą mięsa armatniego. Gdyby nawet pomysł został zrealizowany to potrzeba na to około 10 lat! Zanim to nastąpi USA domagają się od Niemiec szybkiego sformowania kilku brygad wojsk lądowych /około 40 tysięcy żołnierzy/.
https://zbiam.pl/siedem-kolejnych-brygad-bundeswehry/
Dla uspokojenia przypomnę, że UZE zamierzano powołać dziesiątki lat temu, ale skończyło się póki co na pomyśle.
Dla zamknięcia tematu przypomnę że nasza mądrość dziejowa podpowiada nam że jak masz liczyć na kogoś licz na siebie.
Najpierw musimy mieć własne siły zbrojne zdolne odeprzeć niespodziewany atak, a w dalszej kolejności możemy liczyć na wsparcie sojuszników.
Dzisiaj dyskusja toczy się wokół tego jak liczną armię powinniśmy posiadać. Wiadomo już że to co mamy to za mało. Ile? Pozostaje sprawą otwartą. Tak czy inaczej, taką armię trzeba skompletować, wyposażyć, uzbroić i wyszkolić. Na to potrzeba pieniędzy i czasu.
Jednego i drugiego nam brakuje.
Czy Rosja poczeka?
Nie bądźmy naiwni.
Nie możemy też liczyć na pomoc ze strony KE. Po pierwsze dlatego że kasa KE świeci pustkami. Każda kolejna inicjatywa finansowa sprowadza się do zaciągnięcia kredytu żyrowanego przez państwa UE.
Sekowanie Polski widać szczególnie na przykładzie budowy bariery zabezpieczającej przed napływem nielegalnych imigrantów z Białorusi.
Mniej się mówi o innych kierunkach z których nielegalni przenikają do Polski. To chociażby granice z Ukrainą, Słowacją i Czechami.
„Zwroty” którymi obdarzają nas Niemcy, wpisują się w ogólny bałagan. Widocznie tych niechcianych nie ma u nas jeszcze tylu żeby wygenerowali sytuacje jakie póki co oglądamy w tv z Niemiec, Francji, czy Szwecji. To w końcu zewnętrzna granica na wschodzie UE.
Najpierw krytykowano Polskę za budowę umocnień zabezpieczających przed nachodźcami,
a w efekcie odmówiono dofinansowania budowy.
Przy okazji widać hipokryzję koalicji 13 grudnia. Za rządów ZP politycy i działacze obecnej koalicji negowali celowość budowy bariery, urządzali awantury na granicy, pomagali w przerzucie przez Polskę nielegalnych imigrantów, a dzisiaj z premierem włącznie, chwalą istnienie bariery, a wręcz przypisują sobie jej zbudowanie.
Kolejnym przykładem był rozdział funduszy na uruchomienie produkcji uzbrojenia, w tym amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm. Nieco szczegółów
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/swiat/artykuly/9784279,unijne-pieniadze-na-zbrojenia-tylko-dla-wybranych-polska-na-bocznym-t.html
Jedną z metod działań pozornych KE jest zgoda na zmianę przeznaczenia środków z KPO.
To faktycznie zabieranie pieniędzy przeznaczonych pierwotnie na inne, zaakceptowane przez KE cele.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Bezpieczenstwo-zamiast-zieleni-Polska-przesuwa-miliardy-z-KPO-na-zbrojenia-8902584.html
W ten proceder mydlenia oczu Polakom wpisuje się oczywiście urzędujący premier III RP.
https://www.gov.pl/web/premier/przelomowy-traktat-polsko-francuski-podpisany-w-nancy
Tak odczytuję sens umowy podpisanej z Francją.
https://energetyka24.com/klimat/analizy-i-komentarze/polsko-francuski-traktat-klimatyczny-drugie-dno-umowy-z-francja
Pierwsze pytanie, czy ta umowa jest ratyfikowana? O ile wiem, nie. Skoro tak, jest to świstek papieru bez znaczenia.
Rzeczywistość jest taka, że Francja i Polska są członkami NATO, a więc obowiązek pomocy wzajemnej wynika z art. 5 Traktatu NATO. Jeżeli poddajemy go w wątpliwość, powinniśmy podobne umowy zawrzeć z pozostałymi członkami NATO. Logiczne? Według mnie tak.
Takie naiwne pytanie: jak udzieli wsparcia Francja jeśli między Francją i Polską leżą Niemcy które mogą nie wyrazić zgody na przejście wojsk francuskich do Polski?
Te pytania można mnożyć.
Premier zapowiedział że podobna umowa zostanie wkrótce podpisana z Wlk. Brytanią.
Kombinatorzy z Brukseli i jednak z Berlina szykują nam niespodziankę którą rząd być może ujawni wkrótce. Chodzi o tzw. pakt migracyjny. Temat, na zasadzie gorącego kartofla był miesiącami przerzucany z rąk do rąk aż wreszcie mleko się rozlało.
O co chodzi?
W skrócie. Od 2015 roku do Europy wjeżdżają emigranci socjalni z Afryki i Azji.
Dokładnej ich liczby nie znamy. Szacuje się że jest ich 4-6 milionów. Może więcej.
Przez lata KE nie podejmowała radykalnych działań dla zahamowania tego procederu. Indywidualnie zgodę wyraziły Niemcy, z pominięciem KE, decyzją kanclerz Merkel.
Dzisiaj Niemcy oceniają że mają ich około 3,5 miliona.
https://www.dw.com/pl/niemcy-rekordowa-liczba-uchodźców-w-niemczech/a-72691585
Pomysł polegał na tym że uchodźcy mieli zapełnić lukę na niemieckim rynku pracy. Nic z tego nie wyszło, bo po latach pracę podjęło mniej niż 100 tysięcy. Reszta jest obciążeniem dla budżetu Niemiec. Wobec tego Niemcy chcą się ich pozbyć, nie przebierając w środkach.
Argumentem ma być solidaryzm państw UE. Dziwnym trafem ma on działać wybiórczo.
Polska ma być w tym „eksperymencie” traktowana na równi z pozostałymi państwami członkowskimi mimo, że po wybuchu wojny na Ukrainie, w lutym 2022 przyjęła około 8, 5 miliona uchodźców z Ukrainy, z czego około 1,5 miliona przebywa tu po dzień dzisiejszy.
Ci w wieku produkcyjnym pracują i płacą u nas podatki. Dalej tego nie rozwijam.
Wrócę do emigrantów socjalnych. Pomysł na ich desant do Europy powinien być szczegółowo opisany i rozpowszechniany.
Problem podstawowy polega na tym że nie wzięto pod rozwagę psychiki i mentalności tych przybyszów. Oni uważają że są pępkiem świata i ten świat ma się dostosować do nich a nie odwrotnie. Liczy się prawo jak oni je rozumieją i ich religia. Do tego dochodzi prawo unijne, w tym prawo do łączenia rodzin. Teraz do Europy walą mężczyźni w wieku produkcyjnym. Jeśli uzyskają azyl będą ściągali rodziny o których wiadomo że są liczne.
Europa jest za słaba żeby się przeciwstawić.
Australia znalazła sposób.
To tekst z 2016 roku
https://forsal.pl/artykuly/921734,jak-australia-radzi-sobie-z-uchodzcami-czy-to-recepta-na-problemy-ue.html
Nowszy
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Australia-z-rekordowym-poziomem-imigracji-Rzad-zapowiada-naprawe-zepsutego-systemu-8661253.html
Nowoczesna, a raczej zapyziała Europa, nie jest do tego zdolna. Dlatego będzie płaciła frycowe, a z nią niestety my wszyscy.
Żeby dołożyć do pieca, odniosę się do innej sprawy, a właściwie spraw. Też konfliktowych czy jak kto woli, konfliktogennych. One się w pewien sposób ze sobą wiążą.
O co chodzi tym razem?
O Mercosur
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mercosur i przyjęcie Ukrainy do UE.
Szczegół dotyczy umowy Mercosur-UE
https://pl.wikipedia.org/wiki/Umowa_UE-Mercosur
Sprawa ma za sobą wieloletnią historię, sięgającą końca XX wieku. Niewiadomą dla mnie jest udział przedstawicieli Polski w procesie negocjacyjnym. Reprezentowała nas Komisja Europejska, a w ostatnich rozmowach szefowa KE i komisarz ds. handlu. Innych szczegółów nie znalazłem.
To co uzyskano nie jest w interesie Polski. Skorzystają przede wszystkim Niemcy.
Ważne jest że do wejścia w życie umowy jeszcze trochę brakuje. Jeśli utrzyma się rząd DT może dojść do finalizacji umowy, ze szkodą dla interesów Polski. Sprawą otwartą pozostaje rozwój wydarzeń w przypadku upadku rządu DT. Od poniedziałku mamy nową sytuację wynikającą z wyniku wyborów prezydenckich. Ale o tym potem.
Inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku Ukrainy.
Tam trwa wojna której końca nie widać. W takich realiach nie ma mowy o przystąpieniu Ukrainy do UE i tym bardziej NATO.
Moim zdaniem, będą problemy z ustaleniem warunków wstępnych na jakich można będzie prowadzić negocjacje.
Za kluczową uważam sprawę rolnictwa. Wejście Ukrainy do UE byłoby ze szkodą dla Polski i Francji, a kto wie czy również dla Rumunii, Bułgarii?
Po pierwsze, Ukraina nie może mieć taryfy ulgowej w zakresie warunków produkcji rolnej.
Musi spełniać wymagania narzucone rolnictwu UE. To samo dotyczy rolnictwa Ameryki Południowej. Nie bez znaczenia jest również to że tereny rolne Ukrainy są już opanowane przez kapitał obcy.
Wrócę jeszcze do naszych relacji z Niemcami. To nie tylko sprawa reparacji wojennych.
Oficjalnej propagandzie coraz trudniej pudrować ten temat.
Niemcy w sposób jawny czy zakamuflowany starają się szkodzić interesom Polski.
Konflikty interesów dotyczą nie tylko pogranicza, czyli Odry, Zalewu Szczecińskiego, ale wszystkich przedsięwzięć gospodarczych w tym obszarze.
Jeśli tego za mało, mają do dyspozycji manipulacje w ramach KE.
Najgorsza jest jednak tzw. opcja niemiecka działająca niczym V kolumna na miejscu.
Przekonani jesteśmy że nie robią tego bezinteresownie. To kuriozalne rozumienie polskiej racji stanu. Przez pierwsze miesiące rządów koalicji 13 grudnia te działania zostały przyhamowane, ale po wygraniu wyborów prezydenckich przez Nawrockiego wraca stara śpiewka. Znowu zaczyna się szantażowanie Polski. Czym to się skończy? Póki co musimy poczekać do zmiany prezydenta RP.

02 czerwca 2025

Gratulacje!!!!!!!!!!!!

 

Miły początek tygodnia.
Gratulacje dla Prezydenta-elekta, za całokształt.
Gratulacje dla Jego sztabu wyborczego.
Gratulacje dla Jego wyborców.
Gratulacje dla nas wszystkich którzy Mu zaufali.
Wygraliśmy!

Wygraliśmy w sposób przekonywujący.
Pamiętajmy, że prezydenta III RP wybierano już jednym głosem! Nie jednogłośnie.
Procedury zatwierdzania wyniku będą trwały, bo muszą.
Teraz jednak Następca będzie przygotowywał się do realizacji złożonych w kampanii wyborczej obietnic.
Wkrótce będziemy się dowiadywać jaki będzie plan.

Równolegle będziemy obserwowali i recenzowali poczynania koalicji 13 grudnia.
Teraz, bez osłonek, zobaczymy jak rozumieją interes Polski i Polaków.
Zobaczymy też wkrótce jaka będzie skala przetasowań na scenie politycznej.

Miłego dnia!

30 maja 2025

Na jakiego Prezydenta RP czekam?

 

W ostatnich godzinach przed nastaniem ciszy wyborczej okazuje się /to wynika z publikowanych sondaży/ że szanse kandydatów na zwycięstwo są prawie 50/50.

Nie dajcie się uśpić!

Niezdecydowanym polecam analizę, na użytek własny, pod hasłem który z kandydatów mniej nam zaszkodzi gdy zostanie wybrany na najważniejsze, przynajmniej prestiżowo, stanowisko w III RP.

Obiektywnie patrząc, prezydent III RP niewiele może.
Nie ma za sobą siły politycznej. Okazuje się w praktyce że poparcie około 10 milionów jego wyborców nie ma większego znaczenia. Nie wolno mu jednocześnie firmować własnej partii politycznej.
Obietnice i deklaracje to nie to samo co ich realizacja. Jest jednak zasadnicze ale.
Prezydent może wystąpić z inicjatywą ustawodawczą, ale nie ma żadnej gwarancji na jej sfinalizowanie.
Może, ale nie musi podpisywać dokumenty przedkładane przez parlament.
Może, a częściej musi zatwierdzać wskazane osoby na stanowiska decyzyjne we władzach III RP.
Jest Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, ale niewiele z tego wynika. Nawet za jego ochronę odpowiada służba podległa premierowi.
Można tak długo jeszcze.

Problem tkwi w cechach charakterologicznych kandydata. Musi być odporny psychicznie i odporny na naciski środowisk politycznych.
Co najważniejsze, musi reprezentować i realizować interesy Polski i Polaków.
To nie powinien być internacjonalista preferujący interesy UE która przecież nie jest jednorodnym państwem, ze wszystkimi jego atrybutami. Państwem które nie posiada własnej armii, a za jej bezpieczeństwo odpowiada NATO do którego należą państwa usytuowane poza Europą.
Prezydent nie ma wpływu na problemy podlegające regulacji prawnej.
Weto może być podważone.
Ogólnie, uważam że prezydent powinien ostrożnie szafować wszelkimi obietnicami.
Nie wszystkie może zrealizować bo to leży poza jego kompetencjami.
Prezydenta trudno usunąć ze stanowiska przed upływem kadencji.
Dlatego w czasie jej trwania powinien godnie sprawować swą funkcję i nie dopuszczać do tego że politycy i media będą go traktowali jak dodatek do długopisu, czy coś w tym rodzaju.

Te warunki ma szanse spełnić tylko jeden z kandydatów i nie jest nim obecny prezydent Warszawy

25 maja 2025

Patriotyzm Polaków anno 2025

 

Pytanie o patriotyzm Polaków jest jak najbardziej na miejscu i na czasie.
O patriotyzmie mówią mieszkańcy całego globu. Każdy z nich rozumie patriotyzm po swojemu.
Patriotyzm dzisiaj to często słowo bez pokrycia. Ma inne znaczenie dla każdego z nas.
Patriotyzmu nie da się zadekretować.
Patriotyzm jest męczący bo patriotą trzeba być codziennie, a nie tylko od święta.
Przy takim podejściu trzeba pamiętać że nie jest tworem wyobcowanym z otaczającej rzeczywistości. Ciągle coś się wokół nas dzieje i oddziałuje na nasze zachowanie i postępowanie.
Żyjemy w państwie w którym jest ustalona i powinna być akceptowana przez wszystkich struktura, system sprawowania władzy i porządek prawny. Nie można z tego wybierać sobie tylko tego co nam pasuje. Zaakceptowaliśmy obszar w którym istniejemy, nazwę państwa i jego mieszkańców, flagę, godło i hymn, a także historię.
Określone są prawa i obowiązki każdego z nas względem tego państwa.
Obywatelem Polski stajemy się po spełnieniu określonych warunków.
Możemy się zrzec tego obywatelstwa, albo możemy zostać pozbawieni.
Tu różnimy się przykładowo od Brytyjczyków którzy obywatelami Imperium zostają dożywotnio bo nie mogą się zrzec swego obywatelstwa.
Do obowiązków obywatela Polski należy między innymi udział w życiu politycznym państwa, konkretnie w wyborach do Parlamentu, samorządu terytorialnego i Parlamentu Europejskiego.
W określonych przepisami prawa grupach wiekowych mamy prawo bierne i czynne.
Tu też różnimy się od innych. My możemy, ale nie musimy.
W innych państwach jest obowiązek uczestniczenia w wyborach. Obowiązek egzekwowany pod karą administracyjną.

Jest coś o czym rzadko się mówi i w przypadkowych kontekstach. To świadomość polityczna i społeczna. To konieczność dostrzegania hierarchii ważności i priorytetów.
Stało się to istotne po przystąpieniu Polski do UE.
UE w założeniu miała być wspólnotą gospodarczą państw członkowskich. Wspólnotą w której wszyscy członkowie mieli mieć równe prawa i obowiązki. Władze UE miały działać w interesie całej UE, bez preferowania kogokolwiek.
Z upływem czasu UE staje się wspólnotą polityczną, zdominowaną przez najsilniejszych, a ostatnio odżywa koncepcja wspólnoty militarnej, oczywiście pod przywództwem najsilniejszych.
Najsilniejsi chcą i faktycznie najwięcej korzystają z dobrodziejstwa jakim jest wspólny rynek UE.
Takie postawienie sprawy napotyka na rosnący sprzeciw państw członkowskich.
Powstaje pytanie o skuteczność tego sprzeciwu. Czy nie za późno?
Chodzi o rozbieżność interesów państw członkowskich. Te rozbieżności nie występują wyłącznie w relacjach wzajemnych między państwami.
Z jednej strony KE wymaga solidaryzmu we wnoszeniu wszelkich zobowiązań finansowych, a z drugiej strony wprowadza kryteria uznaniowe dla wypłaty kwot należnych państwom członkowskim, a także udziału w korzystaniu ze współfinansowania ze środków unijnych inwestycji na rzecz całej UE.
Ostatnio możemy to obserwować w całej jaskrawości w dopłatach do rozbudowy przemysłu zbrojeniowego. Zaciągnięte pożyczki mają asekurować wszystkie państwa KE, a korzystać będą,
w lwiej części Niemcy i Francja, mimo że nie są jedynymi państwami posiadającymi własne możliwości produkcyjne.
UE jest dzisiaj na rozdrożu. Miał już miejsce Brexit i nie można wykluczyć następnych.
Z drugiej strony jest kolejka chętnych do dołączenia do UE. Jednym z kandydatów jest Ukraina.
W tym miejscu muszę podkreślić że dotychczas nowych członków UE przyjmowano według określonej procedury.
O akcesję ubiega się Turcja. Już od 1987 roku. Jej przystąpienie do UE spowodowałoby rewolucję w relacjach wewnętrznych. Chodzi nie tylko o układ sił we władzach KE.
Dlatego decyzji brak i nie wiadomo czy i kiedy zapadnie.
Zaskoczeniem jest więc rozpuszczanie wieści o możliwości przyjęcia do UE Ukrainy która od ponad trzech lat walczy z Rosją. Starannie unika się przy tym poruszania kryteriów przyjęcia. Najważniejszym kryterium jest jednomyślność państw członkowskich UE.
Zdziwienie czy bardziej zaniepokojenie budzą informacje że decyzja o przyjęciu Ukrainy ma zapaść większością głosów. To jawne złamanie zasad, a właściwie prawa zapisanego w Traktacie Unijnym.

Od lat różnie się mówi jak to jest faktycznie z patriotyzmem Polaków?
Dzisiejszy dzień jest testem na patriotyzm Polaków.
Z trudem, ale jednak dociera do świadomości że możemy coś bezpowrotnie stracić.
Dlatego potrzebna jest pełna mobilizacja społeczna która powinna się uzewnętrznić 1 czerwca 2025 przy urnach wyborczych. To nie może być celem samym w sobie. To dopiero krok.
Dalsze będą zależały od wyniku wyborczego. Nasz wysiłek będzie prawdopodobnie rozłożony w czasie. Musimy być przygotowani i czujni.
Zwolennicy status quo nie dadzą za wygraną. Mają zbyt wiele do stracenia.
Alternatywą dla nich jest wszystko albo nic. Ma być "dopięcie systemu".
Jakiego? Symbioza z Białorusią? 
Prawdę mówiąc, dla nas też będzie to być albo nie być. .

p.s. Ciekawe będą komentarze o frekwencji w obydwu marszach. Za Nawrockim było ponoć około
200 tysięcy. Na warunki stołeczne to bardzo dużo.
Nawet Marsze Niepodległości nie miał takiej frekwencji.
Przybywa za to informacji o wyczynach bojówkarzy a także agresji indywidualnej wśród uczestników marszu Trzaskowskiego. To objaw bezsilności. 

24 maja 2025

Nadchodzi czas poważnych decyzji.

 

Do głosowania, czyli 1 czerwca, coraz bliżej. Robi się też coraz bardziej nerwowo.
W sztabach analizowane są szanse kandydatów i liczenie głosów. W tym wyścigu nie ma faworyta.
Są za to „haki” mające pogrążyć przeciwnika. Rzecz w tym że haki mają różny ciężar gatunkowy. Wyciąganie jako argumentu spraw sprzed 15 lat jest zwyczajnie żałosne, bo nawet nie śmieszne.
Z drugiej strony ujawniane są fakty, wcześniej znane, ale z nowymi pakietami szczegółów.
Są to sprawy które kwalifikują się do sądowego rozpoznania, już na wstępie zagrożone wieloletnimi wyrokami skazującymi na pobyt w więzieniu. Sprawy są na etapie postępowania prokuratorskiego i dziwić może dlaczego przedostały się do mediów?
Jak to jest z tajemnicą śledztwa?
Mówię o procederze przemytu osób nielegalnie przekraczających granice Polski.
Przekroczenia następują nie tylko na granicy z Białorusią, ale także na granicy z Federacją Rosyjską /enklawa królewiecka/. Jeden ze szlaków przemytniczych wiedzie ze Słowacji do Gdańska.
Granica ze Słowacją jest granicą wewnętrzną w UE i praktycznie nie jest strzeżona.
W sprawie przemytu jest wiele niewiadomych a rząd milczy i nie udziela żadnych informacji, a tym bardziej wyjaśnień. Można przyjąć za pewnik że nic konkretnego nie usłyszymy przed wyborami drugiej tury.
W mediach pojawiają się też informacje że proceder ma cichą akceptację KE.
Co jeszcze ciekawsze nie ma tu żadnego dementi.

Skoro o wyborach 1 czerwca mowa warto wspomnieć o targach przegranych kandydatów odnośnie udzielenia poparcia dwójce która pozostała w grze.
Mam w tej sprawie swoje zdanie. Uważam że po pierwsze niepoważne jest traktowanie wyborców jak worków czegokolwiek, chociaż najczęściej używa się określenia „worków kartofli”.
Wyborca może się sugerować podpowiedziami, czy wręcz poleceniami określonych środowisk,
ale w ostateczności do urny wyborczej musi podejść samodzielnie.
Po drugie, w głosowaniu finalnym wybór ogranicza się do dwóch kandydatów. Wyborca może oddać swój głos na jednego z nich, albo oddać głos nieważny. Może też zrezygnować z udziału w głosowaniu. Frekwencja wyborcza będzie zależała od pogody, ale trzeba też pamiętać że to Dzień Dziecka i wielu rodziców stanie przed dylematem, co ważniejsze?
I to pytanie, czy można zapewnić że głosy przegranego, z jego wskazania pójdą na konkretną kandydaturę? Mam poważne wątpliwości. Częściowo może tak.
Z tego podsumowania niewiele wynika, ale też nie ma żadnej gwarancji że wszystko jasne.
Komu wystarczy slogan „Każdy byle nie Trzaskowski”. Można to odwrócić. Co wtedy?
Kiedyś już napisałem że mam wątpliwości co do tzw. zbiorowej mądrości Polaków. Może to się czasem sprawdza, ale czy to już nadszedł ten czas? Tego nie jestem pewien. Pokładać taką nadzieję nie zaszkodzi.
Można też mieć cichą nadzieję że do końcowego sukcesu Nawrockiego przyłożą rękę nieprzychylni mu dziennikarze.
Po wczorajszej debacie telewizyjnej nie usłyszałem tam wyraźnej opinii że Nawrocki ma szansę wygrać drugą turę. Oczywiście poza wypowiedziami w TV Republika i wPolsce24. Żadnemu z prowadzących
i zapraszanych gości nie chce przejść przez gardło że szanse Trzaskowskiego niepokojąco maleją.
Na dokładkę Trzaskowski ma przed sobą wieczorne spotkanie z Mentzenem który chyba nie jest jego fanem.

19 maja 2025

Patriotyzm Polaków- co to takiego?

 

Są wyniki pierwszej tury potwierdzone przez PKW. Wiadomo kto przeszedł do drugiej tury.
Nie wiadomo jakie szanse mają finaliści.
Dywagacje dotyczą tego na kogo oddadzą swój głosujący na przegranych.
Mam poważne wątpliwości czy ci wyborcy dostosują się do poleceń/sugestii swoich faworytów.
Nie wykluczam że w jakimś stopniu to nastąpi.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę z kim mamy do czynienia?
Kim są przegrani? Mentzen, Braun, Hołownia, Zandberg, Biejat, Senyszyn, Stanowski, Jakubiak, Bartoszewicz, Maciak, Woch. Razem to 25,22% pierwszej piątki i 3,87% końcówki, czyli nieco więcej niż wynosi błąd statystyczny.
Do zwycięstwa obydwu kandydatom brakuje po około 20%.
Frekwencja wyniosła 67, 31% co jest podobno najlepszym wynikiem pierwszej tury w III RP.
Są małe szanse żeby niezdecydowani ruszyli do urn w drugiej turze.
Kto ma wobec tego zapewnić zwycięstwo?
Dzisiaj tego dylematu nie rozwiążą żadne symulacje. Za dużo niewiadomych.
Sceptycznie odnoszę się do publikowanych przez sondażownie informacji kto na kogo głosował.
Co niby ma z nich wynikać?
Po wyniku widać że Mentzen i Braun zebrali razem 21,15% głosów.
Lewica / Biejat, Zandberg, Senyszyn/ 10,18%.
Co do reszty, nie komentuję.
Na głosy lewicy nie ma co liczyć. Raczej przejdą na Trzaskowskiego, ale to dalej nie jest powyżej wymaganych 50%.
Żałośnie wypadł marszałek rotacyjny, a to druga osoba w państwie. Poważnie. 
Podobnie zachował się po ogłoszeniu wyników, deklarując bezwarunkowe poparcie Trzaskowskiego. Potwierdził tym samym że jego formacja jest faktycznie przystawką KO. 
Zapomniał przy tym że na jego wynik składają się głosy PSL.
Skąd jego pewność że PSL jest za Trzaskowskim? Prędzej uwierzę że dojdzie do rozpadu Trzeciej Drogi którą teraz nazywają drogą donikąd.
Z powyższego, przynajmniej dla mnie wynika, że kluczowe dla końcowego wyniku wyborczego będą głosy oddane przez zwolenników Brauna i Mentzena. Kogo poprą?
Między bajki wkładam opcję że zostaną w domu bo będą grillować.
W tym miejscu zasadne jest pytanie o patriotyzm Polaków.
Wydaje mi się że jest to niepotrzebna napinka. Wielu się obrazi.
Wobec tego stonuję i zapytam o dobro własne i najbliższych.
Co uzyskamy, a co stracimy, być może bezpowrotnie, głosując na Trzaskowskiego lub Nawrockiego?
W mojej ocenie tylko Nawrocki.
Jedyna wątpliwość dotyczy możliwości skutecznego wycofania Polski z zobowiązań podjętych przez koalicję 13 grudnia. W kampanii wyborczej można opowiadać różne rzeczy ale po objęciu urzędu prezydent RP staje wobec prawa które zobowiązuje się przestrzegać.
Z Trzaskowskim jest prosta sprawa. W sposób nieskrępowany mówi dzisiaj jak i gdzie będzie działał na szkodę Polski i Polaków.

Wybór należy do nas. Musimy sami zadbać o siebie.
Nie ma co liczyć na cud, a tym bardziej na obcych.
Oni pilnują własnych interesów a my musimy zachować zdrowy rozsądek. 

16 maja 2025

Dyskusja o dyskusjach

 

Nie o debatach. To nie przejęzyczenie.
W toczącej się debacie publicznej ciekawym wątkiem są, według mnie, animozje osobiste.
Dyskusja najczęściej nie ma charakteru merytorycznego, za to sprowadza się do wycieczek osobistych między interlokutorami.
Przykłady? Proszę bardzo.
Numerem jeden jest bezdyskusyjnie układ Tusk-Kaczyński. Drugim stał się prezes NIK zwalczający obóz który zapewnił mu obecną władzę. Trzecim, a może równorzędnym z Banasiem jest poseł o niezwykle kruchym zdrowiu, który stał się szarą eminencją zdolną zniszczyć każdego bez wyjątku. Każdego kto stanie mu na drodze. Za ciekawostkę można uznać przejście przez niego do pracy zespołowej. Zatrudnianie najemników, bo chyba nie wolontariuszy, nie jest właściwym określeniem.
Na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
W każdym z przywołanych przypadków powodem gierek jest prywata.
Wątkiem wynikającym z trwającej kampanii wyborczej są rozgrywki między kandydatami do fotela prezydenta RP. Ktoś niezorientowany może odnieść wrażenie że role zostały rozdane.
Kolejka jest dość długa, a przez to wszyscy którzy w niej występują są zajęci wzajemnym opluwaniem się, wyciąganiem na światło dzienne spraw im tylko znanych, a przez to brakuje im czasu na zajęcie się sprawami istotnymi dla ogółu społeczeństwa, dla których znaleźli się na listach.
Kolejne debaty miały to zmienić, ale kto w to wierzy?
Może to nie do końca odpowiada stanowi faktycznemu, bo sprawy obcych ani na chwilę nie schodzą im z oczu.
Pod tym względem bezkonkurencyjni są ludzie koalicji 13 grudnia i ich akolici.
Tu mają dopiero pole do popisu. Tak naprawdę toczy się wojna wszystkich ze wszystkimi.
Tylko co z tego ma wyniknąć? Raczej dla kogo?
Moim zdaniem mamy do czynienia z tematami zastępczymi przy których brakuje miejsca na merytorykę. Chodzi zwyczajnie o odwracanie uwagi od spraw istotnych. Tylko kto je zdefiniował?
Kogo w sumie interesują osobiste animozje między prezesem PiS a prezesem PO?
Ta historia ociera się o 50-lecie! 
Specem od odwracania uwagi, zwłaszcza od siebie, jest mecenas, obecny poseł.
Ukryty teraz za immunitetem parlamentarnym, typowy Stefek Burczymucha.
Ciekawe, na długo mu tej odwagi starczy?
Życie pokazuje że mają kluczowe znaczenie cechy osobowościowe.
Ciekawym przyczynkiem w temacie jest trwająca kampania do wyborów prezydenckich 2025.
Teoretycznie wszyscy kandydaci powinni mieć równe szanse w wyścigu wyborczym.
Taka jest teoria. Gorzej z praktyką dnia codziennego.
Najbardziej rzuca się w oczy dostęp do mediów, a w ślad za nim poszanowanie prawa.
Kandydatów jest kilkunastu ale a priori wiadomo że szanse ma kilku, może trzech, czterech, a miejsce jest tylko dla jednego.
Kryterium przy urnie wyborczej powinna być rozpoznawalność kandydata i jego oferta programowa dla potencjalnego wyborcy.
Mamy za sobą kolejne debaty kandydatów i dalej tkwimy w niewiedzy. Inaczej mówiąc każdy wie swoje.
Nie znam opinii innych obserwatorów debat, ale ta ostatnia zalatywała mi ewidentną ustawką.
Zamiast konkretów mieliśmy kolejny pakiet wycieczek wzajemnych z przewagą oczywistych kłamstw. Formuła debaty nie pozwalała na ich prostowanie na żywo co stwarzało wrażenie że wierutne kłamstwa to szczera prawda.
Swego rodzaju nowością są próby dyskredytowania kandydatów z powodu ich domniemanych powiązań z ośrodkami wrogimi Polsce. Są podejrzenia że za tymi ruchami kryją się służby specjalne. Kandydaci pokroju Maciaka pojawiają się nie po raz pierwszy. Było chyba dosyć czasu żeby podejrzenia zweryfikować.
Większą wagę przywiązuję do sposobu pozyskania wymaganych 100 tysięcy podpisów dla kandydata do wyścigu o fotel prezydenta RP. Pojawiły się pogłoski że niektórzy kandydaci te głosy pozyskali nieuczciwie. Czy zweryfikuje to PKW? Wątpię. Dotychczas temat medialnie nie istnieje.
PKW tymczasem kombinuje przy mechanizmie wyborów prezydenckich.
https://pkw.gov.pl/uploaded_files/1745430357_wytyczne-obwodowe-w-kraju-prezydent-2025-904.pdf Jakoś nie mogę doszukać się informacji o dalszym ciągu sprawy. Jest https://www.money.pl/gospodarka/pkw-uznala-postanowienie-kwestionowanej-izby-sadu-najwyzszego-7154536498477984a.html Niestety, wiele wskazuje że PKW stało się stroną a nie arbitrem.
Media znalazły nowy temat którym stało się pochodzenie mieszkań których właścicielem ma być Nawrocki. Z upływem czasu widać że otoczenie Trzaskowskiego chce zrobić za wszelką cenę z igły widły. Nie zdziwię się jeśli docelowo będzie to kolejny strzał w stopę.
Ekipa Trzaskowskiego została zaskoczona wizytą Nawrockiego w USA. Trzeba było ten fakt „przykryć”. Czy się udało? Osobiście uważam że nie.
W dzisiejszych realiach jak na dłoni widać bezsilność opozycji, zwłaszcza obozu kandydata Nawrockiego. Spieszę wyjaśnić że bezsilność jest skutkiem stronniczości organów państwa które z zasady powinny reagować obiektywnie.
Szczególną frustrację wywołuje możliwość składania pozwów sądowych w trybie wyborczym.
To strata czasu i sił. Próbki tego postępowania można było obserwować w przypadku pozwów składanych wobec Mentzena czy Hołowni..
https://www.pap.pl/aktualnosci/mentzen-przegral-w-trybie-wyborczym-chodzi-o-wypowiedz-posla-polski-2050
https://www.tvp.info/86080434/wybory-prezydenckie-2025-szymon-holownia-wygral-proces-przeciwko-slawomirowi-mentzenowi
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9797731,pozew-holowni-przeciw-poslom-pis-zakonczony-ugoda-sad-umorzyl-postepo.html
Godziny dzielą nas od ciszy wyborczej. Bez sondaży wiedziałem że realna jest druga tura w której wystąpi duet Nawrocki-Trzaskowski. W niedzielę nie oczekuję radykalnego rozstrzygnięcia. Niewiadomą pozostanie co dalej? Niewiadomą pozostaje zbiorowa mądrość społeczeństwa.
Jak dalece Naród jest świadomy skutków swych decyzji przy urnie wyborczej?

11 maja 2025

Odpowiadam @Anonimowemu ale nie dla mnie.

 

Odpowiadam obszerniej niż w komentarzu, bo sprawy nie można skwitować jednym zdaniem.
Ciągi przyczynowo-skutkowe to nasza odwieczna słabość. To nie tylko okres III RP.
Sedno polega na tym że do wiadomości ogółu przedostają się tylko informacje wycinkowe.
Całokształt widzi i rozumie niewielu.
W szczegółach mogę to rozwinąć przy okazji.
Moje pierwsze spostrzeżenie jest takie: suweren, czy jak kto woli potencjalny wyborca, reaguje spontanicznie na otaczającą rzeczywistość. Przeciwko sobie ma zawodowego polityka który mówi mu co chce, a nie co wie. Krótko mówiąc, manipuluje. Szczegół polega na tym w czyim interesie manipuluje? W interesie własnym, partii, państwa czy obcych?
W III RP tego nie rozstrzygnęliśmy ostatecznie.
Nikt mnie nie przekona że transformacja, czyli to co nastąpiło w pierwszych latach III RP, dokonała się w interesie narodowym. To nasi sprzedajni politycy realizowali w interesie obcych.
Reszta dokonywała się przy okazji.
Nie wymaga większego wysiłku wskazanie o jakich obcych mowa. Nie znaleźliśmy w sobie dość siły,
a tym bardziej woli politycznej, żeby winnych sprzeniewierzenia majątku narodowego pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Zdrada interesów narodowych ma miejsce w polityce zagranicznej. Nie są to sprawy incydentalne.
W III RP, można czepiać się wcześniejszych lat.
Odpuszczono sobie warunki przystąpienia Polski do UE. Ważniejsze było kiedy, a nie na jakich warunkach.
Z upływem lat było tylko gorzej.
Nie zmienia tego fakt zmiany kolejnych rządów które to firmowały.
Uczciwie można powiedzieć tylko tyle że nie wiemy za jaką cenę nas sprzedawano?
Nie zgadzam się również co do tego że wszelkie zło należy przypisać ekipie DT.
Tu nie ma świętych, dziewic i niepokalanych. Kolejne ekipy rządzące, od 1989 roku, mają swoje za uszami.
Faktem pozostaje że najbardziej bezczelni są w tym politycy obecnej ekipy rządzącej.
Oni zwyczajnie nie kryją się z tym że preferują interesy obcych, zwłaszcza Niemiec. Nie ma tylko rzetelnej informacji o cenie sprzeniewierzenia. Lista systematycznie się wydłuża. To nie tylko sprawa paktu migracyjnego.
Nagłośniono i słusznie sprawę KPO. Jako Polska zostaliśmy ograni jak małe dzieci. Przepychanka medialna dotyczy odpowiedzi na pytanie komu personalnie to zawdzięczamy? Widziały gały co brały? Skoro widziały, dlaczego złożono podpisy pod takimi ustaleniami?
Czas biegnie, ekipy rządzące się zmieniają, a przyznanych pieniędzy nie ma. To co jest to kroplówka. Skończą się terminy wypłat i trzeba kredyt spłacać. W całości.
Po 1989 roku kolejne rządy likwidowały poszczególne gałęzie gospodarki. Dorabiano do tego różne ideologie. Po jakimś czasie zdano sobie sprawę z tego że co nie wyprodukujemy sami musimy kupić
u obcych. Kupować można albo za gotówkę albo na kredyt. Najłatwiej na kredyt bo spłacać będą inni /nasi następcy/. W ten sposób rośnie zadłużenie państwa, czyli nas.
Z czasem ujawnił się nowy problem w postaci utrudnień w pozyskaniu kolejnych kredytów.
Wzrastają ich koszty obsługi. Nie możemy iść w ślady Grecji bo nie mamy wysp do sprzedania.
Za to ochoczo oddajemy w ręce obcych kolejne „srebra rodowe”. Decyzje nie podejmuje suweren ale grupa wybrańców która preferuje interes własny, albo partyjny. I znowu odbywa się to bezkarnie.
Jak długo jeszcze będziemy słuchali bredzenia że „nikt mnie nie ogra”? Co chwila możemy się przekonać że ten „gracz” traktowany jest w środowisku rzekomo jemu równych jako popychle.
Polska pozbawiana jest sukcesywnie dostępu do środków unijnych które są faktycznymi pożyczkami tyle, że na preferencyjnych warunkach.
Szczegół polega na tym że Polska te pożyczki widzi jak własne ucho, ale spłacać ma solidarnie, bo takie są zasady jak głosi to były krul europy.
Ten brak dbałości o interesy Polski powoduje że olewają nas również władze Ukrainy które swoje istnienie zawdzięczają udostępnieniu naszego państwa dla uchodźców wojennych, a także wszelkiej pomocy płynącej ze świata na Ukrainę. W uznaniu tych zasług być może otrzymamy jakieś ochłapy z pańskiego stołu przy podziale rynku odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych.

Od około półtora roku żyjemy w republice kartoflanej /to nie ja, to Ziemkiewicz/.
Króluje bezprawie oparte na eufemizmie „realizujemy prawo jak my je rozumiemy”, a nie na jego literalnym brzmieniu. W ślad za tym idzie kłamstwo w żywe oczy.
Rząd nie informuje o podejmowanych działaniach, zwłaszcza długofalowych oraz podejmowanych zobowiązaniach w ramach UE. Mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją że o tych ustaleniach informują nas media niemieckie, czy ogólnie obcojęzyczne.
W trwającej kampanii prezydenckiej koalicja rządząca robi dosłownie wszystko żeby wygrał ich kandydat. Nie jest to ścisłe bo ma wygrać kandydat popierany przez DT.
Mamy poważny dylemat. Koalicja rządząca ma większość w Sejmie i Senacie, ale nie wiadomo jak zagłosują wyborcy w dniu 18 maja i ewentualnie 1 czerwca?
Czy te większości się pokryją, czy ujawni się zupełnie inna prawda?
Częściową odpowiedź poznamy już za tydzień.

10 maja 2025

Wybory tuż tuż.

 

Do wyborów został tydzień.
Za wcześnie na jakiekolwiek podsumowanie.
Pora odpowiedzieć sobie na pytanie czego możemy realnie oczekiwać po prezydencie który zostanie wybrany 18 maja, może 1 czerwca? Realnie rzecz ujmując, niewiele.
Wszystko zależy jaki będzie ciąg dalszy zdarzeń. Czy będzie to kontynuacja, czyli wzmocnienie koalicji 13 grudnia, czy próba budowy sceny politycznej na nowo?
Jeśli tak miałoby się stać, jakie są szanse na powstanie nowego układu?
Tu do głosu dochodzi mój sceptycyzm.
Czarny scenariusz to wygrana kandydata faworyzowanego przez DT.
Wówczas dojdzie do tzw. domknięcia systemu. To nie żadne science fiction.
Alternatywą jest wygrana Nawrockiego. Realność tej opcji jest sprawą otwartą nie tylko przez najbliższy tydzień.
Jest mało prawdopodobne żeby wynik wyborczy został ustalony już w pierwszym terminie.
Przy takiej ilości kandydatów jest mało prawdopodobne żeby jeden kandydat uzyskał minimum 50%+1. Rozstrzygnięcie nastąpi więc 1 czerwca. Wtedy ostateczny wynik będzie zależał od tego na kogo zagłosują wyborcy którzy zagłosowali na przegranych w pierwszej turze. Tu jest znowu ciekawa sprawa. Nie ma żadnej gwarancji że postąpią zgodnie z sugestią przegranego kandydata. Gdyby tak się stało, maleją szanse Nawrockiego. To wszystko jest wróżeniem z fusów. Rzeczywistość jest taka że wyborcy nie zwierzają się ze swych preferencji. W przybliżonej ocenie nie pomaga nawet zwiększenie liczby ankietowanych. Doświadczyliśmy tego wielokrotnie w poprzednich wyborach. Prawda wyjdzie na jaw dopiero po zamknięciu lokali wyborczych i przekazaniu wyników z wszystkich komisji wyborczych. Ostateczny wynik poznamy po jego ogłoszeniu przez PKW i zatwierdzeniu przez Sąd Najwyższy.
To długa droga.
W nadchodzącym tygodniu może się wiele zdarzyć zwłaszcza że czeka nas jeszcze jedna debata kandydatów. Widać że niewielkie znaczenie ma oferta kandydata dla wyborców. Ważniejsze jest czy uda się skutecznie zdyskredytować kontrkandydata? Tu zaś widać jakie znaczenie ma ujawnianie kolejnych spraw które nie mogą być, z braku czasu, zweryfikowane.
Wygrywa taktyka wrzucania granatu do szamba.

13 kwietnia 2025

O co apelować teraz do Narodu?

 

Najbliźsze dni pokażą w praktyce czy III RP jest /jeszcze/ państwem prawa, czy jednak bezprawia, które koalicja 13 grudnia określa „prawem jak my je rozumiemy”. Czy już bliżej nam do demokracji Putina czy Łukaszenki?
Dokąd doszliśmy zaledwie po ponad roku z okładem jej rządów świadczy apel opozycji solidarnościowej do ulubieńca premiera który ma zastąpić urzędującego jeszcze PAD. https://niezalezna.pl/polityka/legendy-opozycji-antykomunistycznej-z-apelem-do-trzaskowskiego-wystosowali-list-otwarty/541507
Jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej do wyborów prezydenckich których pierwsza tura odbędzie się 18 maja 2025.
Koalicja próbuje wszelkimi możliwymi dla niej sposobami stworzyć cieplarniane warunki dla swego kandydata który według nich jest murowanym faworytem.
Rzeczywistość jest cokolwiek odmienna od kreacji bonżura i jego akolitów.
Mamy tu przysłowiowe rozmaitości w jednym flaku.
Sam kandydat jest bezgranicznie pewny swej wygranej. Zapomina jak to było z jego poprzednikami i jak oni skończyli. Ma kiepskich doradców i sztab wyborczy, a potwierdzeniem będzie wynik wyborów 18 maja. O drugiej turze /o ile do niej dojdzie/ będzie mowa później.
Jeśli pozostajemy w państwie prawa to oczekuję reakcji, na początek PKW, a w dalszej kolejności prokuratury, które powinny z urzędu reagować na naruszenie prawa w trwającym wyścigu wyborczym.
Była sobota, jest niedziela, więc reakcje powinny zostać ujawnione już w poniedziałek.
Czy będą? I jakie? Przekonamy się.
Co do tego że naruszenia prawa mają miejsce nie ma cienia wątpliwości. Interesująca będzie ich ocena prawna.
Osobiście, to o czym wyżej, odbieram po części jako szum medialny i pompowanie nastrojów społecznych. Prawda wyjdzie na jaw po ogłoszeniu wyniku wyborów.
Niepokój wzbudzają sygnały że ekipa rządząca będzie stosowała metody mające przynieść upragniony sukces. Ma wygrać ich kandydat i basta.
O tym że nie jest to puste gadanie świadczą informacje płynące ostatnio z Rumunii i Francji.
W Polsce mamy szansę temu przeciwdziałać skutecznie tylko przez masowy udział w wyborach.
Nie można ulec tanim chwytom propagandowym, co miało miejsce wielokrotnie w wyborach w poprzednich latach. Wybory ujawnią czy posiadamy jeszcze instynkt samozachowawczy.
Prezydenta, w obecnym porządku prawnym, wybieramy na pełną kadencję. Nie ma on zastępcy, a następny w kolejce, czyli marszałek Sejmu, nie ma kwalifikacji do pełnienia tego odpowiedzialnego stanowiska. Winę za to ponoszą zapisy konstytucji z 1997 roku której nie potrafimy, mimo składanych deklaracji, znowelizować. Nazywając rzecz po imieniu, nie ma woli politycznej, bo politykom taki układ odpowiada.
Wspominam o instynkcie samozachowawczym bo każdy z potencjalnych wyborców musi mieć świadomość że żyjemy wśród wrogów którzy nie są zainteresowani tym żeby Polska rosła w siłę.
Jedni mają to wypisane na sztandarach, a drudzy robią to podstępnie. Efekt jest taki że społeczeństwo jest podzielone i wrogo do siebie nastawione. Poszkodowani jesteśmy wszyscy.
Po 1989 roku umówiliśmy się na pewien porządek prawny który nie wszystkich zadowala, ale do 2023 roku wszyscy się do niego stosowali. Wybory parlamentarne 2023 ten porządek wywróciły.
Mam po dzień dzisiejszy wątpliwości co do tego gdzie szukać winnych? Czy winić tylko obowiązujące prawo, czy bardziej jego egzekutorów?
Czy urzędujący prezydent RP nie dorósł do powierzonego mu stanowiska w państwie?
Co konkretnie zrobił, przez dwie kadencje, dla wzmocnienia swego autorytetu?
Władza w państwie liczącym blisko 40 milionów obywateli to nie jest piaskownica w której można sobie sypać piasek w oczy i okładać się łopatkami. W ten sposób marnujemy dorobek pokoleń, o czym przypominają nam obchody 1000-lecia koronacji pierwszego historycznego króla Polski i 500 rocznica Hołdu Pruskiego, które obecna koalicja 13 grudnia stara się zamilczeć.
W tej ostatniej kwestii mam cokolwiek inne zdanie.
Rocznica tej rangi, na poziomie władz państwowych, powinna być zauważona wcześniej niż w roku obchodów. Przygotowania wymagają czasu.
W mojej ocenie decyzje rządowe powinny zapaść najpóźniej w 2023 roku.
Gdyby tak było koalicji 13 grudnia pozostałby obowiązek realizacji, a nie kontestowania, czy wręcz sabotowania.
Te akurat rocznice świadczą że nie mamy powodów żeby wstydzić się własnej historii.
Jest to jaskrawo widoczne teraz gdy zewnętrzne struktury narzucają nam swoje mrzonki, przy całkowicie biernej postawie władz państwowych.
Na poziomie rządu i prezydenta nie przystoi komunikacja twiterowa, a także jawne oszukiwanie społeczeństwa.
Świadomie nie przywołuję tu ekspertów od mataczenia, nawet z tytułami profesorskimi. 

05 kwietnia 2025

O co chodzi w relacjach Polski z Ukrainą?

 

Ten wątek, w różnych odsłonach pojawia się w mediach od kilkunastu miesięcy.
Jednocześnie brak jest klarownej deklaracji /odniesienia się do sytuacji/ po stronie polskiej i to zarówno za rządów ZP jak i obecnej koalicji 13 grudnia. W to co czytam nie do końca wierzę.
Z czego wynika taka postawa polityków ukraińskich, z ich prezydentem na czele?
A co sądzić o postawie naszych polityków z PAD na czele?
Odpowiedzi jednoznacznej nie znam, ale możliwe są różne jej warianty.
Wśród Ukraińców utrwaliło się przekonanie że oni walcząc z Rosją bronią nie tylko swej ojczyzny, ale bronią Europy przed agresją Rosji.
Dyskusja na ten temat może nie mieć końca.
Co jest prawdą a co tylko chwytem propagandowym?
Wojna, co zrozumiałe, spowodowała masową ucieczkę Ukraińców z zagrożonych terenów.
Dokładnej liczby nie znamy, a szacunkowo ocenia się że Ukrainę opuściło ponad 8,5 mln mieszkańców. Siłą rzeczy powstaje pytanie ilu z nich wróci do kraju gdy ustaną działania wojenne? Trwająca wojna powoduje przecież określone skutki społeczne.
Różnie można oceniać patriotyzm Ukraińców. Jednocześnie nie wszystkie opinie można znaleźć w mediach.
To państwo nie jest monolitem.
Ilu, proporcjonalnie do liczby ludności, walczy na froncie? Jak liczna jest armia ukraińska?
https://kresy24.pl/ukrainska-armia-liczy-900-tys-zolnierzy-ilu-z-nich-walczy-na-froncie/
Wojna trwa ponad trzy lata i jest oczywiste że na froncie trzeba zmieniać obsadę okopów.
Dowództwo ukraińskie skarży się że są z tym problemy. Jednocześnie w mediach przewijają się informacje że poza granicami Ukrainy jest około 400-500 tysięcy potencjalnych poborowych którzy uchylają się od obowiązku walki za ojczyznę. Jaka jest ich motywacja?
Podobny problem jest po stronie Federacji Rosyjskiej.
Różnica polega na tym że FR ma przewagę liczebną. Do tego dochodzi realne wsparcie FR ze strony wojsk Korei Północnej. Zarówno w sile żywej jak i sprzętowe.
W ostatnich miesiącach sytuacja na linii frontu zmieniła się w ten sposób że Ukraina atakuje skutecznie cele w głębi Rosji. Oczywiście Rosja robi dokładnie to samo tyle, że od samego początku wojny.
Trwa wojna na wzajemne wyniszczenie. Jednocześnie żadna z walczących stron nie jest w stanie uzyskać widocznej przewagi, a tym bardziej ustąpić. Motywacja jest różna.
Po wyborach w USA nowy/stary prezydent Trump chce doprowadzić do przerwania działań wojennych, do rozejmu, a w perspektywie do pokoju. Zadanie trudne, a w ocenie wielu niewykonalne.
Ze strony USA nie jest to działalność charytatywna.
Po stronie rosyjskiej jest to dążenie do odtworzenia ZSRR, a po stronie Ukrainy zachowanie integralności terytorialnej. W tym przypadku jest to trudne i raczej niewykonalne.
Ukraina o własnych siłach nie odzyska utraconych terytoriów, a na pomoc z zewnątrz nie ma co liczyć. Powód jest prozaiczny. Nie należy do żadnego paktu wojskowego ani gospodarczego.
USA próbują stworzyć sytuację do zawieszenia broni, ale napotykają na trudności stwarzane przez państwa europejskie, głównie Niemcy. Jest to zachowanie z pozoru dziwne ponieważ Rosja nie ma zamiaru negocjować w sprawie Ukrainy z UE a NATO nie chce angażować się w wojnę gdyż w ocenie sztabowców to prosta droga do III wojny światowej, a na to świat zachodni nie jest przygotowany.
Rosja, przynajmniej na razie, jest pewna swej bezkarności bo wsparcie Ukrainy przez świat zachodni jest raczej deklaratywne, w stosunku do potencjalnych możliwości. Teraz chodzi bardziej o poprawę swego samopoczucia. Zresztą, zwłaszcza USA, nie kryje się z poglądem że lepiej wspierać Ukrainę materialnie niż wysyłać tam własnych żołnierzy.
O ile Rosja zgodziłaby się na jakiś rozejm czy zawieszenie broni problemem jest wprowadzenie wojsk rozjemczych. Skąd miałyby być te wojska i w jakiej ilości je wprowadzić żeby rozejm był skuteczny?
Tu widać słabość UE i niestety NATO. Do obsadzenia strefy demarkacyjnej potrzeba, w ocenie fachowców, 170-200 tysięcy żołnierzy. Aktualne możliwości NATO to około 30 tysięcy.
Do tego trzeba dodać że, zdaniem społeczeństwa polskiego, nie powinniśmy jako sąsiad, wysyłać na Ukrainę swoich żołnierzy. Nie jesteśmy pod tym względem odosobnieni. Podobne stanowisko reprezentują też inne państwa europejskie.
Taka jest logika zdarzeń. Musimy w pierwszej kolejności dbać o własne bezpieczeństwo.
W dzisiejszych realiach granicę bezpośrednią z Rosją mamy na północy, z enklawą królewiecką, a na wschodzie to granica z Białorusią która tworzy ZBiR.
Mimo swoich agresywnych zapędów Rosja nie jest w stanie ruszyć przeciwko NATO.
Nie wyklucza to jednak możliwości działań sabotażowych i terrorystycznych. Trwający od lat desant kolorowych przez białoruską granicę jest tego najlepszym dowodem.

Trudna do wytłumaczenia, przynajmniej dla mnie, jest postawa władz Polski które nie chcą postawić sprawy na ostrzu noża. Białoruś ma takie położenie geopolityczne że całkowite zamknięcie granicy z Polską szybko doprowadziłoby do normalizacji sytuacji na granicy.
Problem jest znacznie szerszy bo transport kolorowych z granicy białoruskiej na zachód Europy ma skuteczne wsparcie „niewidzialnej ręki”. Nie czarujmy się, to zorganizowany biznes, podobnie jak transport morski tych „ochotników” z Afryki przez Morze Śródziemne.
Rżnięcie głupa przez polityków tego nie zmieni.
W mojej ocenie politycy dawno się pogubili. Nie wiadomo kto komu i dlaczego robi na złość.
W mediach można znaleźć informacje że w Europie jest już co najmniej 4,5 miliona ludzi z Afryki i Azji, a także z Ameryki Południowej, którzy szukają w Europie łatwiejszego chleba dla siebie i swych rodzin.
Nie wszystkich z nich należy „pakować do jednego wora”. Są wśród nich poszukujący pracy zarobkowej, ale są też „misjonarze” mający szerzyć w Europie kult Allacha.
W tym aspekcie sprawy zaszły tak daleko że nie można przejść obok obojętnie. Ci „misjonarze” są bezgranicznie przekonani że robią to dla dobra Europejczyków, nawet jeśli będą nas nawracali wbrew naszej woli.
Niestety, Europa nie dojrzała jeszcze do skutecznej samoobrony, a może już spasowała?
Tego nie wiem. Polska jeszcze próbuje się bronić. Broni się społeczeństwo, bo z politykami to jest różnie. Krótkowzroczność polityków obróci się przeciwko nim, ale wyrządzonego zła nie uda się naprawić.
Istota problemu tkwi w tym że obcy przybywający do nas powinien bezwarunkowo zaakceptować zastany porządek prawny i moralny. Nie ma prawa narzucać nam swojego.
Ten desant ma jednak charakter zorganizowany. Ktoś za to płaci, ktoś tym kieruje i ktoś oczekuje zamierzonych efektów. Te efekty są od dawna czytelne.

Wrócę jednak do problematyki ukraińskiej.
Z konieczności wzrasta moja ambiwalentność do sprawy.
Kwestionuję zwłaszcza wzajemną przyjaźń. Nie da się tego określić ani jednym słowem ani jednym zdaniem.
Ujmę to w ten sposób że wśród Ukraińców nie ma jedności. To zbieranina narodów która ma problemy ze swym samookreśleniem. W takim środowisku funkcjonują politycy ukraińscy.
Oni też mają problemy w ustaleniu z kim trzymać.
Wojna, czy SOW, jak ją nazwała FR, nie wytworzyła jednolitego frontu przeciw agresorowi.
Zdrada, po stronie Ukraińców od dawna nie szokuje. Ukraińcy szpiegujący w Polsce na rzecz Rosji również. Czasem pojawiają się informacje że za aktami sabotażu, zwłaszcza podpaleniami w Polsce, stoją obywatele ukraińscy. Do tego trzeba dołączyć pospolitą przestępczość.
Nie wiem jakich ustaleń dokonano ponad naszymi głowami, ale poważnym przegięciem jest skala świadczeń ze strony Polski, bez żadnych zobowiązań wzajemnych strony ukraińskiej.
To szczególnie uwidacznia się teraz gdy rysuje się możliwość powstrzymania trwającej wojny i być może nadejdzie czas odbudowy ze zniszczeń wojennych.
Mimo wszystko uważam że politykom ukraińskim brakuje wyobraźni. Patrząc na mapę Europy, przynajmniej ja, widzę że wszelki transport lądowy do i z Ukrainy do Europy musi iść przez Polskę.
Czy my naprawdę będziemy udostępniać naszą infrastrukturę drogową za friko? Czy alternatywą będą połączenia przez Słowację, Węgry czy Rumunię? Serio?
Bardziej pasuje mi opinia że chaos w który wpędza nas koalicja 13 grudnia ma na celu doprowadzenie do sytuacji że we własnym kraju będziemy mieli niewiele albo nic do powiedzenia.
Inni będą decydowali za nas.
Pytanie otwarte brzmi kim są owi inni? 

Każdy pisać może ...

  Dziwne, przynajmniej dla mnie. GW zamieściła list otwarty Stanisława Brejdyganta do Karola Nawrockiego https://wyborcza.pl/7,162657,320779...