Co wynika ze
statystyk testów na wykrywanie koronawirusa?
Bardzo ciekawa notka dotycząca interpretacji wyników testów wykrywających zachorowania na koronawirusa.
https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/7744647,koronawirus-covid-19-zakazenia-infekcja-usa-diamond-princess-testy-odpornosc-stadna.html
Ze sposobu prezentacji statystyk dotyczących zachorowań na Covid-19 i zgonów wynika, że bez mała koniec świata jest bliski. Do chaosu przyczynia się również i to, że laboratoria nie korzystają z testów jednego producenta. To już wina ministerstwa zdrowia które kontraktuje dostawy testów.
Chłodna analiza tych samych statystyk pokazuje, że problem owszem istnieje, ale dotyczy zupełnie innych aspektów zjawiska.
O co chodzi? Proszę bardzo. Wyjaśnienie jest dość obszerne, ale najważniejsze według mnie jest to:
Dlaczego wyniki testów mogą dawać fałszywy obraz epidemii?
Otóż wszystkie w zasadzie testy wykrywające wirusa w niektórych przypadkach dają wyniki nieprawdziwe: u osób, które go mają nie wykryją wirusa (to się nazywa fałszywy negatyw, czyli rzekomi zdrowi) a u osób, które są zdrowe, wykryją wirusa (fałszywy pozytyw, czyli rzekomi chorzy). W testach stosowanych w Niemczech, o których pisze autor, ci rzekomo chorzy zostaną wykryci przez 1,4% testów (i podobny procent naprawdę chorych zostanie uznany za zdrowych).
Bardzo ciekawa notka dotycząca interpretacji wyników testów wykrywających zachorowania na koronawirusa.
https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/7744647,koronawirus-covid-19-zakazenia-infekcja-usa-diamond-princess-testy-odpornosc-stadna.html
Ze sposobu prezentacji statystyk dotyczących zachorowań na Covid-19 i zgonów wynika, że bez mała koniec świata jest bliski. Do chaosu przyczynia się również i to, że laboratoria nie korzystają z testów jednego producenta. To już wina ministerstwa zdrowia które kontraktuje dostawy testów.
Chłodna analiza tych samych statystyk pokazuje, że problem owszem istnieje, ale dotyczy zupełnie innych aspektów zjawiska.
O co chodzi? Proszę bardzo. Wyjaśnienie jest dość obszerne, ale najważniejsze według mnie jest to:
Dlaczego wyniki testów mogą dawać fałszywy obraz epidemii?
Otóż wszystkie w zasadzie testy wykrywające wirusa w niektórych przypadkach dają wyniki nieprawdziwe: u osób, które go mają nie wykryją wirusa (to się nazywa fałszywy negatyw, czyli rzekomi zdrowi) a u osób, które są zdrowe, wykryją wirusa (fałszywy pozytyw, czyli rzekomi chorzy). W testach stosowanych w Niemczech, o których pisze autor, ci rzekomo chorzy zostaną wykryci przez 1,4% testów (i podobny procent naprawdę chorych zostanie uznany za zdrowych).
Jaki jest procent takich fałszywych pozytywów i negatywów
w testach stosowanych w Polsce? Nie wiem, nie
jest to chyba podane do wiadomości publicznej, ale przyjmijmy, że mamy testy
takie jak niemieckie, czyli dające fałszywą informację o chorobie w 1,4%
przypadków, czyli mniej więcej jeden test na 70 przynosi fałszywy pozytyw.
Prostym sposobem na to, żeby ustrzec się przed mnożeniem chorych, którzy naprawdę są zdrowi, jest powtarzanie testu u osób, które zostały uznane za chore. Prawdopodobieństwo, że przy dwukrotnym testowaniu ktoś nadal zostanie uznany za chorego, jest bardzo małe - przy teście o omawianej dokładności taka sytuacja zdarzałaby się raz na 5 tysięcy przetestowanych osób – czyli w Polsce byłoby to kilka osób dziennie.
Sytuacja z fałszywymi pozytywami może być prostym narzędziem manipulacji politycznej. Jeśli władze będą chciały, dla utrzymywania różnych obostrzeń, przedłużać epidemię w nieskończoność, nie muszą fałszować żadnych danych. Wystarczy, że będą po prostu robiły odpowiednio dużo testów potrzebnych do "wykrycia" chorych w odpowiedniej liczbie - dziesięciu czy stu, ile będą potrzebowały.
Z jednej strony mamy więc wiadomość pozytywną: epidemia może wygasać szybciej, niż się spodziewamy, bo znaczna część ludzi jest na koronawirusa odporna. Z drugiej ponurą perspektywę, w której epidemia trwa w nieskończoność, chorzy są wykrywani i pacjenci umierają, chociaż już dawno nikt nie ma wirusa.
W czwartek ma dojść do zaprzysiężenia prezydenta Andrzeja Dudy na kolejną kadencję.
OdpowiedzUsuńSąd Najwyższy zatwierdził wynik drugiej tury oraz przebieg całych wyborów.
Występujące uchybienia, zdaniem SN, nie miały znaczącego wpływu na ostateczny wynik wyborów.
Opozycja jest innego zdania i „za karę” nie zamierza uczestniczyć w posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego podczas którego zaprzysiężony zostanie prezydent.
Czego można oczekiwać po totalnej opozycji?
Ta reakcja nie jest zaskoczeniem.
Już w trakcie kampanii wyborczej Giertych wyraźnie powiedział, że wynik zostanie uznany przez opozycję jeśli wygra Trzaskowski, w przeciwnym razie będą składane masowo protesty.
Tak też się stało, ale SN potraktował protesty jako masówkę typu past-copy i odrzucił je hurtem, a niewielką część rozpatrzył i uznał, ale jednocześnie stwierdził, że uchybienia nie wpłynęły w sposób istotny na końcowy wynik.
Na takie dictum opozycja obraziła się, tym razem na Sąd Najwyższy i zarzuciła mu nielegalność działania. Biedacy zapomnieli, że ten sam skład SN uznał legalność wyboru posłów i senatorów obecnej kadencji. Trochę logiki. Jeżeli ta izba SN działa nielegalnie, to per analogia nielegalny jest wybór posłów i senatorów obecnej kadencji. Trzeba być konsekwentnym do końca a nie bredzić w malignie.
Procedura zaprzysiężenia prezydenta Andrzeja Dudy zostanie zrealizowana i w perspektywie mamy co najmniej trzy lata na realizację składanych deklaracji i obietnic wyborczych. Wśród nich są i te dotyczące rozliczenia opozycji z ich dokonań w minionych latach.
Jest o co walczyć.
Może doczekamy realizacji programu „cela+”.
Tragedia w Bejrucie.
OdpowiedzUsuńZdarzyło się coś co trudno sobie wyobrazić. Eksplozja w porcie w Bejrucie spowodowała śmierć znacznie ponad 100 osób /trwa przeszukiwanie gruzowisk/ i tysiące rannych. Zniszczeniu uległo około 20% infrastruktury miasta. Około 300 000 mieszkańców zostało pozbawionych domów.
Co było przyczyną?
Pierwsze konkretne informacje są takie: 6 lat temu skonfiskowano około 2,8 tys. ton saletry amonowej która miała być dostarczona do Mozambiku.
Władze portu informowały od lat rząd Libanu o istniejącym zagrożeniu, ale bez rezultatu.
Nie zapewniono należytych warunków składowania.
Lokalne źródła z Bejrutu podają, że do wybuchu doszło prawdopodobnie podczas prac spawalniczych w miejscu składowania saletry amonowej.
Saletra amonowa jest stosowana jako nawóz sztuczny w rolnictwie, ale też stanowi składnik materiałów wybuchowych.
Być może usłyszymy dalsze szczegóły, ale już dzisiaj mówi się, że straty materialne spowodowane wybuchem szacowane są na 3-5 mld USD.
Nie ulega wątpliwości, że odbudowa nie będzie możliwa bez pomocy międzynarodowej.
Aktualizacja danych z Bejrutu:
Usuńgubernator Bejrutu straty miasta ocenia na 10-15 mld USD.
Obawiam się, że przypadek eksplozji w Bejrucie nie jest taki prosty i jednoznaczny jak próbuje przedstawić go część mediów.
UsuńPrezydent USA w pierwszej wypowiedzi, konsultowanej ze swoimi wojskowymi stwierdził,
że w Bejrucie wybuchła bomba.
W innej informacji sugerowano, że saletra pochodziła z Gruzji. Rzecz w tym, że w Gruzji nie ma zakładów chemicznych produkujących nawozy sztuczne.
Wobec tego co jest grane? Inaczej mówiąc, co wybuchło?
Moim zdaniem warto by usłyszeć opinię specjalisty od materiałów wybuchowych, pirotechnika.
Czy my naprawdę kochamy sprowadzać wszystko do absurdu?
OdpowiedzUsuńWszystkie wybory sprowadzają się do systemu zero jedynkowego, wygrany i przegrany.
Nie ma wyników pośrednich.
Do 2015 roku dzisiejsza totalna opozycja wytykała obecnie rządzącym, że nie potrafią wygrywać, że przegrali ileś kolejnych wyborów samorządowych, parlamentarnych i prezydenckich.
Teraz szczęście się od nich odwróciło, a oni nie potrafią przegrywać. Zaczynają więc snuć opowieści z mchu i paproci, niczym Żwirek i Muchomorek. Tylko kto ich słucha, poza nimi?
W każdej rywalizacji wygrywa najlepszy. To po pierwsze. Po drugie, zwycięzcy się nie sądzi.
Przegranych nikt nie zmuszał do stawania w szranki wyborcze. Mogli na starcie zrezygnować i zgodzić się na drugą kadencję Andrzeja Dudy przez aklamację.
Prezydent Andrzej Duda zostanie zaprzysiężony bez względu na to ilu przedstawicieli totalnej opozycji będzie tego świadkami.
Postronni obserwatorzy mają na ten temat swoje zdanie.
Po zaprzysiężeniu wszyscy wrócą do swych codziennych zajęć.
W perspektywie mamy kilka lat spokoju politycznego. Różnica, w stosunku do minionej kadencji, będzie polegała na tym, że prezydent nie będzie musiał do nikogo się wdzięczyć, czy zabiegać o czyjeś względy polityczne. Jak na tym wyjdziemy jako Polacy? Nie wiem. Wiem za to, że to my będziemy zależni od decyzji prezydenta Andrzeja Dudy.
Dotyczy to również totalnej opozycji.
Trzeba się z tym faktem oswoić.
Żadna emigracja tego nie zmieni. Nawet wewnętrzna.
Stało się. Ciągłość organów państwa została zachowana.
OdpowiedzUsuńMamy prezydenta RP na kadencję 2020-2025.
Co teraz?
Co zaproponował nam prezydent w swoim orędziu? Poza tym, że z lekka mijał się z prawdą?
/PAD wywodzi się z Unii Wolności. Do PiS przeszedł znacznie później/.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Duda#Wczesna_aktywno%C5%9B%C4%87_polityczna
Może nie słuchałem zbyt uważnie, ale konkretów w tym wystąpieniu nie usłyszałem. Same ogólniki.
Może tak trzeba?
https://polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2560860,Oredzie-prezydenta-Andrzeja-Dudy-na-II-kadencje-Zobacz-pelna-tresc-przemowienia
Lepiej zbyt dużo nie obiecywać. Nie potrzeba później tłumaczyć dlaczego nie doszło do realizacji obietnic.