Szukaj na tym blogu

03 listopada 2020

Czy leci z nami pilot?

Wobec trwających protestów ulicznych ciekawie prezentują się rozważania na temat „i co dalej?”
Pod uwagę brane są różne wersje, zależne od sytuacji zewnętrznej. Dominuje gra na zwłokę.
Punktem odniesienia jest wynik wyborów prezydenckich w USA który powinien rozstrzygnąć się najpóźniej do 12 listopada. Sprawa jest w miarę prosta, bo możliwe są tylko dwie opcje, albo Trump, albo Biden.
Z punktu widzenia interesów Polski lepsza jest reelekcja. Na ile jednak realna? Tego nie wiadomo i nie bardzo pewni wyniku są sami Amerykanie.
Trzeba brać pod uwagę zbyt wiele czynników, a dominującym jest sytuacja gospodarcza spowodowana pandemią koronawirusa. W USA ilość zakażonych zbliża się do 9,5 mln i około 240 tys. zgonów spowodowanych przez Covid-19. Dla porównania, w całej Europie odnotowano do dzisiaj około 10 mln zakażonych.
Na to nakłada się regres gospodarczy, chociaż Trump twierdzi, że widoczne jest znaczne odbicie.
Ważne będą skutki długofalowe, bo pandemia szybko nie skończy się i świadomość tego jest coraz większa.
W niepewnej sytuacji trwają podchody, ze strony Niemiec pod adresem USA, w celu wymuszenia dla Niemiec większej swobody działania w obszarze Europy Środkowo-Wschodniej. To może być możliwe raczej w razie wygranej Bidena. Biden ma dla swoich wyborców ofertę która niekoniecznie im odpowiada. Przykładowo dotyczy to likwidacji subwencji rządowych dla przemysłu wydobywczego kopalin węglowodorowych. Mówiąc prościej, ropy i gazu. Nie przeszkadza mu że eksport daje znaczące dla budżetu dochody, nie mówiąc o zatrudnieniu.
Wszystko to powoduje, że wynik wyborów rozstrzygnie się dopiero przy urnach, chociaż od kilkunastu dni trwa głosowanie korespondencyjne. Zainteresowanie wyrażające się uczestnictwem w głosowaniu jest najwyższe w historii USA. Taka jest opinia mediów.

Od tygodnia, dla odmiany, obserwujemy narastanie protestów ulicznych w kraju. Zjawisko dla wielu niezrozumiałe, bo cała Polska znalazła się w tzw. czerwonej strefie i z tego tytułu obowiązuje zakaz zgromadzeń w grupie powyżej 5 osób. Zakazu tego nikt nie uchylił, a jednocześnie policja i inne służby porządkowe go nie egzekwują. W różnych miastach Polski protestują grupy liczące nawet kilkadziesiąt tysięcy osób.
Nastąpiło tu totalne pomieszanie z poplątaniem. Policja ochrania te demonstracje. Przed kim?
Wśród demonstrujących prym wiodą bojówki lewicowe, które są szczególnie agresywne wobec miejsc kultu religii katolickiej w różnych miejscach Polski.
Media enigmatycznie donoszą, że przekraczane są /oczywiście przez bojówki demonstrujących „wściekłych macic”/ kolejne granice, respektowane przez komunistów, a wcześniej najeźdźców rodem z III Rzeszy Niemieckiej.

Pretekstem do demonstracji stało się orzeczenie TK w sprawie legalności przerywania ciąży.
W kolejnych dniach demonstracji lista powodów staje się coraz dłuższa i wyraźnie widać, że chodzi
o destabilizację państwa, a ostatecznie o odzyskanie władzy utraconej w przegranych demokratycznych wyborach 2019.
Szanse wydają się być znikome, ale nie wykluczam, że aktyw protestów wejdzie szturmem do wielkiej polityki. Niektórzy próbują zrobić to po raz kolejny. Wśród nowicjuszy widać też zgrane karty do których zaliczam działaczy KOD-u.

Jest jednak coś na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę. Dotyczy to bezkarności protestujących na ulicach wielu miast polskich. Zmuszono tym sposobem do tworzenia grup samoobrony wokół miejsc kultu religijnego. Policja zaś ochrania nielegalne demonstracje i jeśli już to spisuje i zatrzymuje tych którzy się bronią przed agresją bojówek lewackich.

Tak się składa, że od kilku lat wielkim wydarzeniem w dniu 11 listopada jest Marsz Niepodległości, organizowany nie tylko w Warszawie.
Mimo obowiązujących ograniczeń Polacy oczekują, że Marsz powinien odbyć się również w tym roku. Skoro lewica może demonstrować przez kilka dni i być ochraniana przez policję.
Tymczasem pojawiła się informacja, że prezydent Warszawy rozważa wydanie zakazu Marszu.
Gdyby tak się stało odczytam to jako oczywistą prowokację.
Ludzie z całej Polski na Marsz i tak przyjadą, a policja nie będzie w stanie ich powstrzymać.
Trzeba jednak obawiać się prowokacji. Nie zapominam, że prowokatorami byli ludzie z policji.
Tu nic się nie zmieniło od lat. Czy policja potrafi zneutralizować bojówki Antify które pojawiły się znowu na naszych ulicach?  

Do pełnego obrazu sytuacji trzeba dodać, że jednym z celów demonstracji organizowanych teraz przez tzw. Strajk kobiet, jest doprowadzenie do sytuacji ulicznej w której poleje się krew.
To jest wręcz ich marzenie polityczne.
 

Stoimy przed trudnym zadaniem. Zrealizować swoje zamiary i nie dać się sprowokować.
Covid-19 dalej zbiera swoje żniwo, ale ciągle nie ma jednoznacznych przesłanek przyczynowo-skutkowych.

3 komentarze:

  1. Jak tu żyć! Pogoda pod psem. Wściekli nie mają gdzie ukoić zszarganych nerw.
    Taki jeden ze śmiszkiem chciał na Hawaje, to go wylali z roboty. A taka fajna była.
    Zapomniał, że ktoś musi biurka pilnować, bo szef też się do roboty nie pali.
    Słowem nuda panie, nuda. A sezon ogórkowy dopiero za prawie rok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponieważ nasze media uważają, że nie ma dla nas znaczenia kto wygra wybory w USA trzeba bez ekscytacji poczekać na ogłoszenie wyniku końcowego. Czyli co najmniej do 12 bm. Mamy spokój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy tubylcom uda się wygenerować awanturę wokół wyniku wyborów prezydenckich w USA? Sprawy zaczynają przybierać ciekawy obrót. Trump otwarcie mówi o fałszowaniu wyników przy wykorzystaniu obowiązujących procedur wyborczych.
    W USA realizowana jest procedura głosowania bezpośredniego w dniu wyborów oraz wcześniej uruchomiona procedura głosowania korespondencyjnego. Głosowanie bezpośrednie kończy się o wyznaczonej godzinie, natomiast w korespondencyjnym liczy się data stempla pocztowego.
    Tu upatruje się siedlisko kantów.
    To też jest powodem deklaracji Trumpa, że zwróci się do Sądu Najwyższego o przerwanie liczenia głosów z głosowania korespondencyjnego.
    Należy oczekiwać protestów wyborczych a ich rozstrzyganie przez Sąd Najwyższy może potrwać nawet do końca roku.
    Taki precedens był już w przeszłości.

    OdpowiedzUsuń

W oczekiwaniu na co?

  Do planowanego zaprzysiężenia prezydenta-elekta czas upłynie na próbach podważenia wyniku wyborczego i oczywiście rycia pod Karolem Nawroc...